0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

To pierwsze takie orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczące testu na niezależność i niezawisłość neo-sędziego SN. Wydał je pięcioosobowy skład legalnych sędziów SN. I co ważne, orzekł on, że już samo tylko powołanie przez nielegalną i upolitycznioną neo-KRS wystarczy do stwierdzenia, że taki neo-sędzia nie daje gwarancji niezawisłości i bezstronności. A orzeczenie wydane z jego udziałem będzie wadliwe.

Ten test dotyczył neo-sędzi SN Małgorzaty Bednarek (na zdjęciu u góry), która obecnie jest w Izbie Karnej. Ale jeszcze w ubiegłym roku była w likwidowanej wówczas nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej i dała się poznać jako łamiąca z premedytacją zabezpieczenie TSUE. Była w tej Izbie tzw. jastrzębiem.

Wcześniej była prokuratorką bliską Zbigniewowi Ziobrze i współzałożycielką stowarzyszenia Ad Vocem, skupiającego prokuratorów „ziobrystów”.

To jej przeszłość była powodem, że o test na niezależność wystąpił obrońca dziennikarki „Polityki” Ewy Siedleckiej, której sprawę do rozpoznania dostała Bednarek. Dziennikarka została oskarżona w prywatnym akcie oskarżenia przez zastępcę głównego rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika, znanego ze ścigania niezależnych sędziów.

Radzik oskarżył ją za niezamierzoną pomyłkę. Siedlecka za nią przeprosiła, ale Radzik wykorzystał okazję do uderzenia w dziennikarkę. I prawomocnie została ona uznana za winną jego zniesławienia, co jest jednak kuriozalne. Wyrok ten wydał sędzia delegowany.

Od tego kasację złożyła Siedlecka i tak sprawa trafiła do Bednarek. Ale skład pięciu legalnych sędziów SN wyłączył ją z rozpoznania tej sprawy z uwagi na to, że nie przeszła testu na niezależność.

To orzeczenie wydał skład: Jarosław Matras (przewodniczący i sprawozdawca sprawy), Bohdan Bieniek, Monika Koba, Dawid Miąsik, Karol Weitz.

Test na niezależność sędziego wprowadziła w połowie 2022 roku prezydencka nowelizacja ustaw sądowych. To miało być rzekomym wykonaniem orzeczeń europejskich Trybunałów, które dopuściły testowanie neo-sędziów.

Ale ustawa prezydencka w praktyce wprowadziła chaos i paraliżuje rozpoznawanie spraw. Bo prezydent pozwolił też na testowanie legalnych sędziów i dopuścił do orzekania w testach neo-sędziów, którzy w tych sprawach są sędziami we własnej sprawie. Bo decydują też o swoim statusie.

Ponadto ustawa prezydencka de facto zablokowała testowanie neo-sędziów. Wprowadziła bowiem warunki, które powodują, że wnioski stron procesu - tylko oni mogą je składać - o test z powodów formalnych są odrzucane, umarzane lub pozostawione bez rozpoznania.

17.03.2016 Lodz ,Wydzial Prawa i Administracji Uniwersytetu Lodzkiego , ul. Kopcinskiego 8/12 . Dziennikarkz " Gazety Wyborczej " Ewa Siedlecka podczas konferencji pt. " Nowelizacja ustawy o policji ".
Fot. Marcin Michalec / Agencja Gazeta
Dziennikarka "Polityki" Ewa Siedlecka. Fot. Marcin Michalec/Agencja Wyborcza.pl.

Test prezydencki nie działa

Z oficjalnych danych SN wynika, że do tej pory wpłynęły 233 wnioski głównie o test neo-sędziów SN, ale też legalnych sędziów SN. Najwięcej, bo 99 dotyczy sędziów Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która zastąpiła zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną. W tej Izbie jest 6 neo-sędziów i pięciu legalnych sędziów. A wnioski o test składają pełnomocnicy sędziów, którzy kwestionują legalność nowej Izby.

Pozostałe wnioski złożono wobec sędziów Izby Cywilnej (40 wniosków), Izby Karnej (74), Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (8) i wobec neo-sędziów z powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (12).

Zakończono już 134 sprawy. Głównie z powodów formalnych i to jeszcze przed skierowaniem sprawy na rozpoznanie przez pięcioosobowy skład orzekający. Czyli wniosek o test został albo odrzucony, albo został pozostawiony bez rozpoznania, albo sprawę umorzono. Takie decyzje procesowe podejmowali sprawozdawcy sprawy, czy prezesi Izb.

W ten sposób w Izbie Cywilnej załatwiono 18 wniosków o test niezależności, w Izbie Karnej 63, w Izbie Pracy 3, w Izbie Kontroli 5, a w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej 45. Taki wynik to właśnie efekt wymogów jakie dla testu wprowadziła w artykule 29 ustawy o SN prezydencka nowelizacja tej ustawy. Przepis mówi, że powołanie sędziego przez neo-KRS nie może być jedyną podstawą testu. Trzeba też wziąć pod uwagę, jak sędzia zachowywał się po powołaniu i czy to wszystko może mieć wpływ na wynik danej sprawy.

Przeczytaj także:

Tylko pięć spraw rozpoznały pięcioosobowe składy orzekające, które zgodnie z prezydencką nowelizacją są losowane z całego składu SN. A jest w nim ok. 50 legalnych sędziów i ok. 50 neo-sędziów. Z tego dwie sprawy zakończyły się odrzuceniem wniosku i umorzeniem. Czyli nie zostały rozpoznane merytorycznie.

Kolejne dwie zakończyły się oddaleniem wniosku, bo uznano, że neo-sędziowie SN Tomasz Szanciło z Izby Cywilnej i Marek Motuk z Izby Karnej, dają gwarancje niezależności. W tych składach orzekali jednak prawie sami neo-sędziowie.

W sprawie Szanciło przewodniczącą składu była Joanna Lemańska, prezes Izby Kontroli i dobra znajoma prezydenta Andrzeja Dudy. W składzie byli jeszcze Aleksander Stępkowski, rzecznik SN, Marcin Krajewski i Ewa Stefańska. Czyli neo-sędziowie SN. Podobnie było ws. Motuka.

W obu tych sprawach legalny był tylko jeden, stary sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Ale on nie ma problemu, żeby orzekać z neo-sędziami. Taki skład był więc niejako sądem we własnej sprawie.

I tylko w sprawie Małgorzaty Bednarek zapadło orzeczenie, że neo-sędzia SN nie daje gwarancji niezależności. A było to możliwe, bo w tym składzie nie było neo-sędziów, którzy by zablokowali wydanie orzeczenia.

To pokazuje, że testy na niezależność wprowadzone ustawą prezydencką nie działają. Powody są dwa.

Po pierwsze. Artykuł 29 paragraf 5 ustawy o SN wprowadza warunki przeprowadzania testu. Nie wystarczy podać, że sędzia został powołany przez nielegalną neo-KRS. Trzeba też wykazać, jak się zachowywał po powołaniu i czy to wszystko może mieć wpływ na wynik danej sprawy.

Po drugie. Do testów losuje się składy z całego SN, w tym neo-sędziów. I nie chodzi tylko o to, że będą oni bronić swojego statusu. Nie chce też z nimi orzekać zdecydowana większość legalnych sędziów SN, bo taki skład będzie wadliwy. Legalni sędziowie najpierw składają wnioski o wyłączenie neo-sędziów. Ale często rozpoznają je negatywnie… kolejni neo-sędziowie.

W konsekwencji, legalni sędziowie składają kolejne wnioski, tym razem o wyłączenie ich z wadliwych składów. I też te wnioski często rozpoznają neo-sędziowie. W ostateczności legalni sędziowie odmawiają orzekania w wadliwych składach.

Niewykluczone, że prezydencka nowelizacja ustawy o SN takie obostrzenia testu wprowadziła, by uniemożliwić testowanie neo-sędziów według standardu określonego przez ETPCz. I określonego w historycznej uchwale pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku.

ETPCz uznaje, że wystarczającą podstawą do podważenia statusu sędziego jest jego powołanie przez nielegalną neo-KRS. Zaś uchwała pełnego składu SN z góry zakłada wadliwość powołania przez neo-KRS wszystkich neo-sędziów SN. I teraz te kryteria zastosował legalny skład pięciu sędziów SN wobec Małgorzaty Bednarek.

Mężyzna w okularach siedzi za stołem
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, znany ze ścigania sędziów za byle co. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak doszło do testu Bednarek

Do testu neo-sędzi SN Małgorzaty Bednarek z Izby Karnej doprowadził obrońca dziennikarki Ewy Siedleckiej z „Polityki”. Dziennikarka w 2019 roku zrobiła błahy, niezamierzony błąd. Na swoim blogu w tekście o nierównym traktowaniu obywateli opisała m.in. przykład jednego z zastępców rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów.

Pisała: „Tymczasem rzecznik dyscyplinarny sędziów (…) w 2018 r., prowadząc proces, przesłuchał zgwałconą dziewczynkę pod nieobecność adwokata oskarżonego. To błąd proceduralny, więc przesłuchanie trzeba było powtórzyć. Ale dziewczynka odmówiła składania zeznania po raz drugi. Sprawcy nie można było skazać za gwałt. Sędzia (…) nie poniósł konsekwencji”. O sprawie wcześniej pisał Onet, Siedlecka tylko powołała się na opisany przypadek.

Jej wina polegała tylko na tym, że przesłuchanie dziewczynki przypisała Przemysławowi Radzikowi, choć chodziło o drugiego z zastępców rzecznika dyscyplinarnego, Michała Lasotę. I o nim pisał Onet. Żadnego sprostowania ze strony Lasoty nie było.

To zdarzająca się pomyłka pisarska, niecelowa i niezamierzona. Dziennikarka szybko błąd sprostowała i przeprosiła za to pod tekstem. Na jej blogu pojawiło się krótkie oświadczenie: „Przepraszam sędziego Przemysława Radzika za to, że przypisałam mu zdarzenie, którego bohaterem był inny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów, Michał Lasota”.

Ale Radzik wykorzystał błąd i oskarżył ją o zniesławienie z artykułu 212 kodeksu karnego, który jest uważany za knebel na dziennikarzy. W sądzie I instancji Siedlecka została uniewinniona. Radzik się odwołał i sprawę przekazano do Sądu Okręgowego w Siedlcach. A ten uchylił wyrok uniewinniający i umorzył postępowanie, ale jedynie z powodu znikomej szkodliwości czynu. Czyli uznał winę dziennikarki i uznał, że dopuściła się czynu zabronionego.

Wyrok wydał sędzia delegowany Paweł Mądry. Dziennikarka wniosła kasację do SN, którą przyznano do rozpoznania Małgorzacie Bednarek, według kolejności wpływu.

Dlaczego obrońca Siedleckiej chciał wykluczenia Bednarek

W tej sytuacji obrońca dziennikarki wniósł o test niezależności Bednarek w oparciu o prezydencką nowelizację ustawy o SN. Podał kilka powodów. Siedlecka pisała o niej w swoich artykułach. Złożyła też oświadczenie jednego z sędziów, który podał, że Bednarek zna się z Radzikiem.

Obrońca podnosił też inne argumenty. Podkreślał, że do SN Bednarek powołała neo-KRS, której status podważyły w wyrokach ETPCz, TSUE, SN, czy NSA. Bo nie jest niezależna od polityków, a jej skład jest sprzeczny z Konstytucją (po raz pierwszy członków-sędziów Rady wybrali politycy, czyli posłowie PiS).

Wskazywał, że neo-KRS do Izby Dyscyplinarnej nominowała głównie byłych prokuratorów i sędziów współpracujących ze Zbigniewem Ziobrą. A Bednarek była współzałożycielką i szefową stowarzyszenia Ad Vocem, skupiającego bliskich Ziobrze prokuratorów. Zaś w Izbie łamała zabezpieczenia TSUE zawieszające pracę Izby i dalej wydawała decyzje. Obrońca Siedleckiej zarzuca jej, że nie respektowała orzeczeń TSUE i prawa unijnego.

Bednarek odpowiedziała na te zarzuty. Powołała się na to, że nowelizacja prezydencka ustawy o SN nie pozwala na test tylko z powodu powołania jej do SN przez neo-KRS. Że trzeba wykazać, jak się zachowywała po powołaniu i czy to może mieć wpływ na wyrok, jaki zapadnie ws. Siedleckiej. Zdaniem Bednarek obrońca nie wykazał takiego związku. Jej zdaniem, to jak pracowała w Izbie Dyscyplinarnej, też nie ma wpływu na sprawę dziennikarki, bo jej nigdy nie sądziła w Izbie.

Bednarek poddał sprawdzeniu pięcioosobowy skład SN, który przeprowadził jej test. Zarzucała, że ci sędziowie podpisali głośne oświadczenie 30 sędziów SN o odmowie orzekania z neo-sędziami. Jej zdaniem to może powodować, że to oni nie są bezstronni. Jeśli chodzi o znajomość z Radzikiem, przekonywała, że miała z nim sporadyczny kontakt przy wykonywaniu czynności służbowych.

A co do łamania zabezpieczeń TSUE tłumaczyła, że stosowała jedynie decyzje TK, który uznał, że zabezpieczenia te nie obowiązują w Polsce. Piszemy, że TK wydawał decyzje, a nie wyroki, bo robił to w składach z dublerami.

Czyli w również wadliwych składach. Bednarek nie dodała, że to ona zainicjowała przed TK Przyłębskiej sprawę, w której zdecydowano, że stosowanie zabezpieczeń TSUE jest niezgodne z Konstytucją.

Legalny sędzia SN Jarosław Matras. Był przewodniczącym składu i sędzią sprawozdawcą testu na niezależność Bednarek. Tu w roli obrońcy represjonowanych sędziów. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Dlaczego SN wyłączył Bednarek

Pięcioosobowy skład orzekający legalnych sędziów SN wyłączył jednak Małgorzatę Bednarek z rozpoznania sprawy Ewy Siedleckiej. Najpierw SN uznał, że podpisanie oświadczenia 30 sędziów o nieorzekaniu z neo-sędziami, było wyrażeniem poglądu prawnego w ważnej sprawie dostępu obywateli do niezawisłego i bezstronnego sądu, ustanowionego ustawą.

Czyli zgodnego ze standardem europejskim. A takim sądem nie są składy z neo-sędziami. Więc podpisanie oświadczenia nie może być powodem stawiania zarzutu bezstronności. Bo zreferowano w nim to, co wynika z orzecznictwa ETPCz i z prawa.

Potem SN przystąpił do badania czy wniosek obrońcy o test spełnia wymogi z prezydenckiej nowelizacji ustawy o SN. I tu skład zauważył, że te wymogi zmierzają do uniemożliwienia zastosowania testu ze standardami określonymi w wyroku ETPCz ws. Islandii oraz w wyrokach ETPCz ws. Reczkowicz, Dolińska-Ficek i Ozimek oraz Advance Pharma.

Z tych orzeczeń wynika, że przy ocenianiu niezawisłości i bezstronności sądu, należy badać okoliczności powołania. I jest to główny powód do stwierdzenia o wadliwości składu orzekającego. Bez konieczności badania jak wadliwe powołany sędzia zachowywał się później i czy ma to wpływ na wynik danej sprawy. A taki właśnie wymóg jest w nowelizacji prezydenckiej.

Z orzeczeń ETPCz dotyczących Polski wynika też, że wyroki wydane w SN z udziałem neo-sędziów są wadliwe i naruszają prawo obywateli do sądu ustanowionego ustawą.

Dlatego pięcioosobowy skład orzekający uznał, że artykuł 29 paragraf 5 - prezydenckiej nowelizacji ustawy o SN - wprowadzając warunki testu, uniemożliwia stosowanie testu zgodnego ze standardem europejskim. Czyli uniemożliwia zbadanie oceny powołania neo-sędziego SN przez neo-KRS. Zresztą w prezydenckiej nowelizacji jest wprost zakaz w artykule 29 paragraf 4, by taki test opierał się tylko na badaniu okoliczności powołania sędziego.

SN przypomina jednak, że w każdej sprawie powinien orzekać sąd niezawisły i bezstronny. W jego orzeczeniu napisano: „Dostrzega się również po analizie tych dodatkowych warunków ustawowych, że ustawodawca miał na celu wykreować jedynie pozorne uprawnienie do rzetelnej weryfikacji bezstronności i niezawisłości sędziów, a dodatkową wadą tego ustawowego rozwiązania było przyjęcie, iż rozpatrywanie takich wniosków może nastąpić także przez sędziów powołanych na wniosek upolitycznionej KRS”.

Dlatego SN orzekł, że wniosków o wyłącznie neo-sędziów nie powinni rozpoznawać inni neo-sędziowie. Zaś legalni sędziowie mają prawo odmówić orzekania z nimi.

SN stwierdził również, że w oparciu o artykuł 91 Konstytucji, który daje pierwszeństwo prawu międzynarodowemu nad ustawą krajową, można pominąć przepis ustawy o SN wprowadzający warunki testu prezydenckiego. Ale SN uznał, że obrońca Siedleckiej i tak spełnił te warunki. Bo powołał się na orzeczenia wydane z udziałem Bednarek w Izbie Dyscyplinarnej, świadczące o tym, że nie przestrzega ona prawa.

SN ostatecznie przyjął, że nie ma przeszkód, by zrobić test Bednarek, zgodny ze standardem europejskim, zamiast testu prezydenckiego, który obniża standard kontroli niezawisłości i bezstronności sędziego. I powołał się na orzeczenia TSUE i ETPCz oraz uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w których podważono legalność neo-KRS.

Z uchwały pełnego składu SN wynika, że sąd jest zawsze nienależycie obsadzony, jeśli w jego składzie jest sędzia SN powołany przez wadliwą neo-KRS. I ta uchwała wiąże wszystkich sędziów SN.

Dlatego skład pięcioosobowy wyłączył Małgorzatę Bednarek z rozpoznania sprawy Ewy Siedleckiej. SN podkreślił na koniec uzasadnienie swojego orzeczenia, że gdyby jej nie wyłączył, to Siedlecka mogłaby portem złożyć skargę do ETPCz. I jest duże prawdopodobieństwo, że by ETPCz ją uznał, a Skarb Państwa płaciłby odszkodowanie za wyrok wydany przez wadliwy skład orzekający SN.

Bednarek może się jeszcze od tego odwołać do składu siedmioosobowego, w którym mogą być neo-sędziowie SN.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze