"Państwo nie wzięło odpowiedzialności za integrację Ukrainek i Ukraińców. To zmarnowanie potencjału osób, które im pomagały. Rząd powinien wycofać się też z pomysłu opłat za życie w centrach pomocy" - mówi OKO.press prof. Witold Klaus, współprzewodniczący Konsorcjum Migracyjnego
"Rząd powinien wycofać się z obowiązku partycypowania uchodźczyń w kosztach utrzymania w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Konieczne jest też dostosowanie przepisów ustawy do wymogów unijnych" - piszą autorzy raportu "Polska Szkoła Pomagania", który przygotowało Konsorcjum Migracyjne.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
To dziewięć organizacji społecznych, które od lat działają na rzecz migrantów i uchodźców, a także wiodących polskich jednostek naukowych badających migracje*.
W raporcie "Polska Szkoła Pomagania" zrekonstruowało skalę pomocy, której udzieliły osoby mieszkające w Polsce uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy. Swoim zaangażowaniem zaskoczyły cały świat. Entuzjazm w pierwszych dniach wojny był wielkim aktem solidarności, a społeczeństwo sprostało jednemu z największych wyzwań, przed jakim do tej pory stanęło. Pomoc była powszechna — angażował się w nią niemal każdy.
Jednak po miesiącach działań oddolnych społeczeństwo obywatelskie
straciło siły i zasoby niezbędne do utrzymania infrastruktury pomocowej.
"Nie zostało w tym zakresie zastąpione przez władze centralne i jedynie w pewnej części przez samorządy" - piszą autorzy raportu.
Cykl OKO.press "Jesteśmy tu razem" o Ukraińcach i Ukrainkach w Polsce znajdziecie tutaj.
A to - według nich - zmarnowanie potencjału i zdobytej wiedzy ludzi o dobrym sercu, którzy zaangażowali się w działania pomocowe. "Godzien podziwu zryw polskiej solidarności z osobami uciekającymi z Ukrainy musi przerodzić się w polską szkołę pomagania" - czytamy w raporcie.
Co ważne, imigracja z Ukrainy do Polski była tradycyjnie silnie zmaskulinizowana. Ale dominującą po 24 lutego 2023 roku grupą osób z doświadczeniem uchodźczym stanowiły kobiety (44 proc. ogółu i blisko 80 proc. osób dorosłych).
Z danych PESEL wynika, że w okresie najbardziej masowego napływu uchodźców, czyli do końca lata 2022 roku, w Polsce przebywało około 1,5 mln osób, które uciekły przed wojną. "Oznacza to, że populacja Polski w ciągu zaledwie kilku miesięcy zwiększyła się o blisko 5 proc." - czytamy. "Pod koniec 2022 roku ta liczba zmniejszyła się do miliona. Oznacza to, że blisko 1/3 osób uchodźczych przynajmniej czasowo powróciła do kraju pochodzenia (dotyczyło to pewnie większości tej grupy) albo wyjechała do innych krajów".
W tym czasie Polki i Polacy i cała społeczność ukraińska pomagali uchodźcom na ogromną skalę. "Chcę zwrócić uwagę, że pomoc społeczności ukraińskiej była niesamowita dla osób, które uciekały przed wojną. Ale również uchodźcy i uchodźczynie mocno się w nią zaangażowali. To wspólny wysiłek" - mówi prof. Witold Klaus.
"Wyróżniliśmy dwie fazy pomocy. Pierwsza to recepcja, czyli szybka reakcja na przyjazd nowych osób i zapewnienie im podstawowej pomocy humanitarnej na granicy. A także przetransportowanie osób z Ukrainy do miejsca, w którym będą mogły się zatrzymać. Druga to faza integracyjna, która zakłada, że uchodźca czy uchodźczyni zostanie na jakiś czas w kraju. To pomoc w zakorzenieniu się w nowym miejscu życia" - mówi prof. Klaus.
Badanie zostało przeprowadzone w 12 miastach różnej wielkości. Chodzi o miasta duże, takie jak Warszawa, Kraków, Poznań, Lublin i Rzeszów. Miasta średnie: Płock, Łomżę i Świnoujście. A także małe miejscowości: Bolechówko-Potasze, Wronki i Hrubieszów.
"Wielkie miasta przyjęły największą liczbę uchodźców i uchodźczyń. Ale otwartość na przyjmowanie osób z Ukrainy była tak samo silna w mniejszych miastach. To było wspólne działanie społeczeństwa obywatelskiego na ogromną skalę" - mówi prof. Klaus.
"Duża odpowiedzialność spoczęła na władzach miejskich i samorządach, a nawet na lokalnym biznesie. Osobną grupę stanowiły miasta małe, w których działania podejmowane były w oparciu o sieci zaufania i pomoc sąsiedzką, stanowiąc barometr dla przyszłych dobrych praktyk integracji i relokacji".
Osoby z Ukrainy w większości - według raportu - po pierwszej fazie pomocy przeniosły się jednak do dużych miast. Bo tam łatwiej było im dostać pracę, czy zacząć edukację. Poza tym mogły liczyć na pomoc organizacji pozarządowych.
"Warszawie, Poznaniu czy Lublinie często obecna była już duża i dobrze zsieciowana społeczność migrancka. Podobnie w badanych tu średnich miastach grupy migrantów i migrantek ekonomicznych były duże, jednak różnicę stanowił brak polityk integracyjnych czy dedykowanego migrantkom sektora społecznego" - piszą autorzy raportu.
"Najtrudniejszy moment to przejście od pierwszej fazy pomocy do wsparcia systemowego.
W najmniejszych miejscowościach w to się praktycznie nie wydarzyło, bo nie ma instytucji, które mogłyby przejąć wsparcie. To dlatego wiele osób z Ukrainy wyjechało do większych miast" - mówi prof. Witold Klaus.
"Państwo nie przejęło odpowiedzialności za procesy integracyjne, nie zdjęło jej z osób indywidualnych.
A powinno zaoferować strukturalne i systemowe działania.
W większych miastach państwo zastąpiły organizacje społeczne, ale w mniejszych miejscowościach nie było to możliwe". (Przykład to chociażby działania Fundacji Asymetryści, która przyjmuje uchodźców w punkcie recepcyjnym na Dworcu Warszawa Wschodnia. To ostatni działający całodobowo punkt w Warszawie. Prowadzi go norweska pozarządowa organizacja humanitarna NRC (Norwegian Refugee Council). Bez niej pomocy by nie było. Pisaliśmy o tym tutaj).
"Po miesiącach działań oddolnych społeczeństwo obywatelskie wytraciło siły i zasoby niezbędne do utrzymania infrastruktury pomocowej, jednak nie zostało w adekwatnym zakresie oraz w odpowiednim tempie zastąpione przez docelowe podmioty odpowiedzialne za te działania, czyli władze centralne i samorządowe przy wsparciu organizacji międzynarodowych" - piszą autorzy raportu.
"To zmarnowanie potencjału osób, które pomagały, zdobyły wiedzę i chciały robić to dalej. Ale nie miały możliwości, na przykład finansowych. Wiedza, chęć i impet lokalny zostały zatracone" - mówi prof. Klaus.
Przypomnijmy, że rząd nie przedłużył świadczenia dla osób przyjmujących uchodźców z Ukrainy. Bo uchodźcy "mogą się usamodzielnić i zaadoptować". Tymczasem - jak wielokrotnie pisaliśmy w OKO.press - wiele Polek i Polaków pomagało, wiedząc, że wesprze ich państwo. Inaczej ich na to nie stać.
Kiedy państwo skończyło wspierać prywatne osoby, skończyła się ich pomoc, która odbywała się na ogromną skalę. Bo w momencie badania łącznie prawie połowa uchodźców mieszkała w miejscu zbiorowego zakwaterowania lub bezpłatnie goszcząc u polskiej albo ukraińskiej rodziny, u znajomych lub w lokalu użyczonym przez osoby i firmy z Polski (s. 21).
Mobilizacja Polaków i Ukraińców, którzy przyjmowali uchodźczynie w prywatnych domach, była ogromna. Według raportu u rodziny lub znajomych z Ukrainy mieszkało pod koniec 2022 roku 49 proc. badanych uchodźców. 21 proc. z nich w lokalach użyczonych przez firmy lub osoby z Polski.
"Jednym z kluczowych wyzwań, z jakimi borykały się władze dużych polskich miast, było zapewnienie osobom uchodźczym mieszkań. Już w marcu 2022 roku, w Warszawie liczba ofert wynajmu spadła o ponad połowę, a ceny wzrosły o niemal 20 proc. W innych dużych polskich miastach liczba mieszkań do wynajęcia zmniejszyła się nawet o 80 proc. (Monitor Deloitte 2022). Chociaż w pierwszych miesiącach kryzysu zdecydowana większość Polaków i Polek (67 proc.) zaangażowała się w świadczenie pomocy osobom uchodźczym, a część (3 proc.) gościło je w swoich domach, to ten entuzjazm szybko osłabł" - piszą autorzy raportu.
Polki i Polacy nie udostępniają już tak licznie mieszkań za darmo. Niektórzy wynajmują je komercyjnie. A część osób obawia się wynajmować lokali osobom uchodźczym, zwłaszcza tym z dziećmi.
"Mimo że osoby uchodźcze, aplikując o przyznanie mieszkania socjalnego, mogą otrzymać dodatkowe punkty, lista oczekujących jest bardzo długa, a okres oczekiwania często wykracza poza czas przyznania ochrony czasowej. Wspieranie rozwiązań z zakresu mieszkalnictwa obejmujących jedynie uchodźczynie może prowadzić do powstania napięć społecznych" - czytamy.
Przypomnijmy, że Ukrainkom i Ukraińcom trudno odnaleźć się na rynku najmu, który jest w kryzysie (o tym, że w dwa tygodnie po prozpoczęciu wojny w Ukrainie ceny mieszkań na wynajem skoczyły dwa razy bardziej niż przez cały ostatni rok pisaliśmy tutaj). Wielu osób – nawet jeżeli znalazły zatrudnienie – po prostu nie stać na wynajem mieszkania.
Ograniczony jest też dostęp do zasobów gminnych w najmie komunalnym i socjalnym (według danych GUS z końca 2021 roku w kolejce czeka prawie 130 tys. gospodarstw).
Dlatego rząd powinien zacząć wprowadzać odpowiednie rozwiązania z zakresu mieszkalnictwa. Pisaliśmy o nich tutaj. O tym, że wraz z usamodzielnianiem się uchodźców z Ukrainy zwiększy się presja na rynku mieszkaniowym, pisali autorzy raportu „Gościnna Polska 2022+”. Już na początku czerwca 2022 alarmowali, że potrzebna jest
Ale to nie jedyne, co powinno się wydarzyć.
Autorzy raportu "Polska Szkoła Pomagania" podkreślają, że rząd powinien się wycofać z wprowadzonego od 1 marca 2023 roku nowelizacją specustawy obowiązku partycypowania uchodźczyń w kosztach utrzymania w miejscach zbiorowego zakwaterowania.
Przypomnijmy, że uchodźcy za łóżko w zbiorowej hali zapłacą miesięcznie nawet 1800 zł. Tak rząd chce ich „aktywizować". Pisaliśmy o tym w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj i tutaj. "To sprzeczne z przepisami Unii Europejskiej, według których państwo powinno pomagać osobom objętym ochroną międzynarodową. Przede wszystkim jednak to nieludzkie i bezsensowne.
Uchodźczynie będą musiały się wyprowadzić z centrów pomocy ze względu na koszty, które muszą ponieść.
A nie mają dokąd iść. Nie mamy odpowiedniego systemu pomocy osobom bezdomnym czy mieszkań dostępnych na wolnym rynku. Bo nawet jeżeli ktoś pracuje, nie stać go na wynajem mieszkania" - mówi prof. Klaus.
"Długie mieszkanie w zbiorowych punktach pomocy jest niekorzystne. Rząd powinien wprowadzić programy, które ułatwiałyby i zachęcały do przeniesienia się do miejsc wspomaganych finansowo przez państwo. Nie możemy zmuszać osób w potrzebie, żeby płaciły za kiepskiej jakości nocleg i dokładamy im problemów. Ten ruch rządu przekreśla wielomiesięczne działania społeczeństwa w zakresie udzielania pomocy".
“Państwo powinno pomyśleć nad wsparciem pracowników i pracowniczek z sektora usług publicznych, którzy pomagają uchodźcom i uchodźczyniom. Pracują z osobami, które są w trudnej i dramatycznej sytuacji i przejmują część ich bagażu emocjonalnego. Dlatego trzeba im zapewnić wsparcie psychologiczne w formie superwizji. Pracodawca powinien zapewnić im spotkania z terapeutą, który potrafi przeprowadzić przez problemy pracowników i pracowniczek sektora usług publicznych. To korzyść zarówno dla osób w kryzysie uchodźczym, jak i placówek, które będą mogły świadczyć pomoc lepszej jakości" - mów prof. Klaus.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że rząd powinien też przygotować i wprowadzić spójne lokalne polityki integracyjne na poziomie samorządów różnego szczebla. "Chodzi o pomysł na to, w jaki sposób chcemy włączać osoby z Ukrainy w życie społeczności lokalnej. Taka dyskusja powinna odbyć się na poziomie każdego samorządu, który opracowałby plan integracji łączenia się społeczności polskiej i ukraińskiej. Otwarcie miejsc publicznych, bibliotek na osoby z Ukrainy" - mówi prof. Klaus.
Powinien zwiększyć się dostęp uchodźców do opieki medycznej i społecznej, edukacji i rynku pracy, oferty lokalowej i wsparcia w integracji. Według standardów międzynarodowych i z uwzględnieniem szczególnych potrzeb.
"Należy zintensyfikować plany i prace rządu nad przeprowadzeniem relokacji wewnętrznych, które powinny się opierać na współpracy z samorządami oraz dobrowolności przeprowadzki ze strony uchodźczyń. Konieczne jest wsparcie organizacji społecznych i ich działań skierowanych na pomoc i integrację uchodźczyń. Powinno ono przebiegać na różnych poziomach, w tym finansowym, i powinny go zaoferować instytucje publiczne oraz organizacje międzynarodowe" - czytamy w raporcie. "Współpraca ta musi być oparta na zaufaniu, uproszczonych procedurach oraz włączaniu osób migranckich w procesy decyzyjne. Społeczeństwo obywatelskie musi zostać znacznie odciążone przez władze lokalne i centralne w tych działaniach".
*Konsorcjum Migracyjne to 9 organizacji społecznych działających na rzecz migrantów i uchodźców społecznych, wyznających wspólne wartości i połączonych wizją tego, jak powinna wyglądać Polska i Europa, którą współtworzą migranci i migrantki.
Skład konsorcjum tworzą: Amnesty International Polska, Fundacja Nasz Wybór, Fundacja Polska Gościnność, Fundacja Polskie Forum Migracyjne, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Migrant Info Point, Stowarzyszenie Homo Faber, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Stowarzyszenie NOMADA. A także Ośrodek Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego i Centrum Badań Migracyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Uchodźcy i migranci
Jesteśmy tu razem
konsorcjum migracyjne
Raport
uchodźcy
Ukraińcy w Polsce
wojna w Ukrainie
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze