Rok po przyjęciu Nature Restoration Law, któremu sprzeciwiał się polski rząd, nie wprowadzono żadnych rozwiązań, które pomogłyby odbudować siedliska, lepiej chronić lasy, rzeki czy mokradła. Naukowcy z Państwowej Rady Ochrony Przyrody apelują do rządu: to najwyższy czas na działanie!
Wiosną i latem 2024 roku obszernie opisywaliśmy perypetie unijnego rozporządzenia ws. odbudowy zasobów przyrodniczych, ostatecznie przyjętego przez Unię Europejską – przy sprzeciwie Polski. Wyrażaliśmy wówczas obawę, że mimo przyjęcia tego najambitniejszego od ponad 30 lat aktu prawnego dotyczącego ochrony przyrody, Polska sabotować będzie jego realizację. I tak się niestety stało.
W rocznicę przyjęcia rozporządzenia NRL (od jego angielskiej nazwy Nature Restoration Law) Państwowa Rada Ochrony Przyrody wypunktowała rząd Donalda Tuska za zaniechania. Czas nagli, bo do września 2026 roku Polska (oraz, oczywiście, pozostałe kraje członkowskie) muszą przygotować tzw. krajowy plan odbudowy zasobów przyrodniczych (KPOZP), a do 2030 roku wdrożyć pierwsze konkretne działania.
Wskazówki PROP mają dyplomatyczną formę „opinii w sprawie aktualnych problemów” wdrażania rozporządzenia NRL (całość dokumentu można znaleźć TUTAJ). PROP wylicza, co należy zrobić, by spełnić unijne wymogi – liczba konkretów, którymi powinien zająć się rząd, jest długa. To wskazuje jednoznacznie, że przez rok zrobiono niewiele.
„PROP od dawna zwraca uwagę na duże znaczenie zapisów NRL dla przyszłości ochrony przyrody w Polsce, a także dla poprawy warunków dla zrównoważonego rolnictwa i leśnictwa. Ale aby wykorzystać tę szansę, trzeba działać już. Zresztą zobowiązują nas do tego terminy wskazane w NRL, czyli przyjęcie Krajowego Planu Odbudowy Zasobów Przyrodniczych w 2026 roku oraz osiągnięcie szeregu wskaźników do roku 2030” — mówi OKO.press prof. Wiktor Kotowski, biolog i członek PROP, który przewodniczy jej komisji ds. ochrony ekosystemów. „Niewiele zostało zrobione, poza powołaniem komórki w ministerstwie [klimatu i środowiska] i oddelegowaniem przygotowania krajowego planu do Instytutu Ochrony Środowiska” — ubolewa prof. Kotowski.
Co gorsza, wdrożenie NRL wydaje się nie na rękę kluczowym instytucjom, którym podlega lwia część polskiej przyrody. „Mimo deklaracji, Wody Polskie nie zrobiły nic na rzecz wdrażania NRLi kontynuują dawną politykę – prace utrzymaniowe czy »usuwanie szkód powodziowych«. To samo dotyczy ministerstwa rolnictwa i jego niedawnych działań na rzecz osłabienia zapisów o ochronie mokradeł i torfowisk, które przecież są spójne i komplementarne z NRL. Tymczasem NRL rolnikom jest po prostu potrzebny do walki z suszą, jałowieniem gleb, czy wymieraniem zapylaczy” – mówi prof. Kotowski.
PROP przestrzega przed sprowadzeniem KPOZP do formalnego biurokratycznego obowiązku. Według naukowców Komisja Europejska oczekuje realnej strategii wdrożenia planu. „Plan nie ma być planem sensu stricto, tj. dokumentem określającym co, gdzie, jak, kiedy i przez kogo powinno być zrobione. Ma być raczej raportem przedstawiającym jak państwo członkowskie zamierza wdrażać NRL” – czytamy w dokumencie.
PROP zwraca też uwagę, że przewidziane w rozporządzeniu NRL odstępstwa od jego ogólnych celów i wymogów nie powinny znaleźć zastosowania w naszym kraju. Na przykład luźniejsze wymogi odbudowy siedlisk występujących „bardzo powszechnie” nie mogą być wykorzystane w Polsce, gdyż takich siedlisk – zajmujących minimum 3 proc. powierzchni kraju – po prostu nie mamy.
Nikt nie zajmuje się też monitoringiem stanu siedlisk z wyjątkiem obszarów Natura 2000. Tymczasem zgodnie z NRL do 2030 r. trzeba znać stan 90 proc. siedlisk na terenie kraju, a do roku 2040 – 100 proc. PROP podkreśla, że zbieranie danych musi ruszyć natychmiast – ale nie może blokować działań ochronnych. „Jedynym sposobem na osiągnięcie celów NRL jest jednoczesne działanie i uzupełnienie stanu wiedzy, a nie zwłoka we wdrażaniu środków ochronnych, w oczekiwaniu aż stan wiedzy zostanie uzupełniony” – pisze Rada.
Od zaleceń ogólnych PROP przechodzi następnie do wskazówek dotyczących lasów, mokradeł, rolnictwa i wód.
W stosunku do lasów NRL wymaga m. in. osiągnięcia wzrostowego trendu wskaźnika liczebności pospolitych ptaków leśnych, ilości martwego drewna (martwe drewno to kluczowy warunek dobrego stanu ekosystemów leśnych) czy lasów, w których dominują rodzime gatunki drzew.
Co może zaskoczyć opinię publiczną, naukowcy uważają, że polskie lasy nie mają się bardzo źle. „Większość wymaganych wskaźników ma obecnie w lasach Polski trend wzrostowy lub stabilny. Realizacja wymogów NRL, odnoszących się do ekosystemów leśnych, nie powinna więc być trudna” – czytamy w opinii PROP. Niemniej Lasom Państwowym należy nakazać przez zmianę ustawy o lasach odbudowę zasobów przyrodniczych jako jeden z celów gospodarki leśnej.
„Wymóg utrzymania dobrego stanu leśnych siedlisk przyrodniczych będzie wymagać istotnych zmian gospodarki leśnej prowadzonej obecnie w tych siedliskach. Za jeden z kluczowych środków odbudowy siedlisk przyrodniczych należy uznać wspieranie rozwoju starolasów i dojrzałych drzewostanów przez zaniechanie pozyskiwania drewna” – czytamy w dokumencie PROP. Rada wskazuje także na zbieżność wymogów NRL z „politycznymi deklaracjami” dotyczącymi wyłączenia z wycinki 20 proc. najcenniejszych lasów w Polsce. Realizacja tego celu napotyka ogromne trudności ze strony Lasów Państwowych, o czym regularnie pisze OKO.press.
Wdrożenie NRL wymaga także upowszechnienia ochrony nieleśnych siedlisk przyrodniczych w lasach, dodaje PROP. Chodzi o leśne mokradła i torfowiska. Wreszcie, pomimo że ponad 80 proc. lasów w Polsce stanowią lasy publiczne, a ponad trzy czwarte lasów zarządzanych jest przez Lasy Państwowe, celów NRL nie da się osiągnąć bez włączenia w proces lasów niepaństwowych. „Dla tych lasów potrzebne jest zupełnie inne podejście – system zachęt finansowych do wdrażania potrzebnych środków odbudowy, adresowany do właścicieli lasów” – pisze PROP.
Kolejnym wyzwaniem jest wdrożenie wymogów NRL w wodach śródlądowych. Polska powinna zapewnić swobodę płynącym rzekom przez ich renaturyzację, poprawę stanu i odbudowę siedlisk zależnych od wód. By tak się stało, należy zintegrować istniejące przepisy dotyczące wód z celami NRL. Również słynne plany zarządzania wód, krytykowane przez naukowców i aktywistów za antyprzyrodniczy sposób ich wdrażania. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Integracja ta wymaga odpowiedniej zmiany ustawy Prawo wodne – nietrudno zauważyć, że zarówno w przypadku lasów, jak i wód wdrożenie i realizacja wymogów NRL będzie trudnym wyzwaniem politycznym. Próby zmian ustawy o lasach i prawa wodnego trwają od lat. Z mizernym skutkiem.
PROP zwraca też uwagę, że w przypadku wielu polskich rzek wystarczy… nie robić nic. „»Nisko wiszące owoce«, które w przypadku wód umożliwiłyby osiągnięcie jeszcze przed 2030 r. znaczącego postępu we wdrażaniu NRL, to umożliwienie samoczynnej renaturyzacji niektórych rzek na drodze naturalnych procesów” – pisze Rada. Naukowcy z PROP postulują „zaniechanie działań utrzymaniowych”. Apelują także o „rezygnację z odbudowy barier zniszczonych przez naturalne procesy, np. niektórych barier zniszczonych przez powódź”.
W przypadku terenów rolniczych rozporządzenie NRL wymaga, by w krajobrazie rolniczym m. in. odwrócić spadkowy trend liczebności ptaków, odbudować torfowiska, czy przywrócić odpowiedni odsetek krajobrazów o wysokiej różnorodności (w odróżnieniu od rolniczych monokultur bez zadrzewień śródpolnych).
„Do osiągnięcia celów NRL potrzebne będą – oprócz obecnie stosowanych – instrumenty, które skutecznie zapewnią zwiększone występowanie w przestrzeni rolniczej terenów podmokłych i zabagnionych. Zarówno nieużytków, jak i podmokłych terenów użytkowanych rolniczo – w tym stref buforowych wzdłuż rzek” – czytamy w opinii PROP. Także i tu – podobnie jak w przypadku prywatnych lasów i wód – potrzebny będzie system „skutecznych zachęt finansowych”. Rada podkreśla również, że konieczne będzie zastosowanie „instrumentów zapewniających ograniczenie stosowania pestycydów do niezbędnego minimum”.
„Osiągnięcie celów NRL dotyczących ochrony mokradeł wymaga – na szeroką skalę – odtworzenia odpowiednich warunków wodnych. Oznacza to nieuchronnie konieczność przywrócenia zabagnienia lub zalewania niektórych miejsc” – pisze PROP.
Rzekome „zalewanie pól” było jednym z haseł protestów rolników w 2023 i 2024 roku. Choć okazało się ordynarnym fake newsem, nieufność wobec rozwiązań na rzecz retencji pozostała.
„Przy niewłaściwej organizacji dialogu z interesariuszami, może być to głównym źródłem napięć społecznych związanych z wdrażaniem NRL. Aby ten dialog móc rozpocząć, pilnie potrzebne jest opracowanie i udostępnienie uczciwych instrumentów finansowej zachęty do udostępniania gruntów pod zabagnienie lub zalewanie i instrumentów kompensacji skutków ograniczeń w użytkowaniu takich gruntów” – czytamy w opinii Rady.
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
Komentarze