Po ponad roku walki o ochronę ptaków Ministerstwo Klimatu i Środowiska po cichu wydało rozporządzenie zmieniające listę gatunków łownych. Od stycznia 2026 nie będzie można polować na jarząbki, głowienki, czernice, słonki i łyski
„Okazuje się, że jednak można było to zrobić i ministra Hennig-Kloska jednym podpisem pokazała myśliwym, że to nie oni rządzą w tym kraju. Ochrona przyrody i dobro zwierząt górą!” – komentuje na Facebooku Ośrodek Działań Ekologicznych Źródła.
25 września w Dzienniku Ustaw pojawiło się rozporządzenie ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski, zmieniające listę gatunków łownych. Dzięki temu ptaki w Polsce będą lepiej chronione.
Od 2 stycznia 2026 nie będzie można polować na jarząbki, głowienki, czernice, słonki (na zdjęciu) i łyski.
Jeszcze tydzień temu wydawało się, że wprowadzenie takiego rozporządzenia nie będzie możliwe – Ministerstwo Rolnictwa próbowało przehandlować swoją zgodę na wykreślenie pięciu gatunków ptaków za możliwość polowania na łosie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska o to, czy moratorium na odstrzał łosi (łosie są wciąż gatunkiem łownym, ale objętym całorocznym okresem ochronnym) zostaje i jak doszło do tego, że lista ptaków łownych się skurczyła.
Rzecznik resortu Marek Pogorzelski w rozmowie z OKO.press potwierdza, że Ministerstwo nie planuje żadnych zmian, jeśli chodzi o łosie. Mówił o tym również wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała podczas czwartkowego (25.09) posiedzenia Sejmu.
„Łosia należy bronić” – powiedział. „Jest duża potrzeba systemowej edukacji o roli dzikich zwierząt. Potwierdzam, że taka inicjatywa [zdjęcia moratorium – od aut.] ze strony Ministerstwa Rolnictwa się pojawiła. Oczywiście my nie planujemy żadnych zmian w tym obszarze, nie widzimy podstaw merytorycznych – a taka dyskusja się u nas wewnętrznie odbyła – żeby w ten sposób negocjować” – mówił.
Cała historia walki o zmianę listy gatunków łownych to dobre kilkanaście miesięcy. Do tej pory mogli strzelać do 13 gatunków ptaków. Były to:
W lutym 2024 Mikołaj Dorożała zapowiedział, że cztery z nich (cyraneczka, głowienka, czernica, łyska) zostaną objęte ochroną. Później ta lista powiększyła się o słonkę, krzyżówkę i jarząbka.
PSL, a dokładnie obsadzone przez tę partię ministerstwa obrony, infrastruktury i rolnictwa w konsultacjach skrytykowały ten pomysł. Ministerstwo Rolnictwa straszyło, że zakaz polowań na siedem gatunków zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu. MON widział w tym utrudnienia dla programu „Tarcza Wschód", a resort infrastruktury... zagrożenia dla ruchu lotniczego. Argumenty, jakie padły w tej dyskusji opisywaliśmy w OKO.press:
MKiŚ wpadło więc na inny pomysł: moratorium na odstrzał siedmiu gatunków ptaków. Ptaki zostałyby na liście gatunków łownych, ale – podobnie jak łoś – byłyby objęte całorocznym okresem ochronnym.
We wrześniu 2025 wiceminister Dorożała ogłosił „kompromis” – zdjęcie z listy nie siedmiu, a pięciu gatunków. I kiedy wydawało się, że to może się udać, minister rolnictwa Stefan Krajewski wyszedł ze wspomnianą już propozycją przehandlowania ptaków za łosie.
Po tylu miesiącach zwrotów akcji mamy jeszcze bardziej zaskakujący finał. Od propozycji dotyczącej łosi sprawa ucichła. Nie komentowały jej ani resort klimatu, ani rolnictwa. Rozporządzenie wykreślające pięć gatunków ptaków pojawiło się niespodziewanie w Dzienniku Ustaw w piątek 26 września. Żaden z przedstawicieli MKiŚ do momentu publikacji tego tekstu nie skomentował sprawy.
W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, że polowania na ptaki nie mają żadnego uzasadnienia, odbywają się bez kontroli, a podczas odstrzałów giną również gatunki chronione.
Paweł Średziński pisał: „Polowania nie są jedyną przyczyną fatalnej sytuacji, w której znajdują się poszczególne gatunki ptaków. Mogą jednak mieć poważny wpływ na stan populacji. W Polsce chroni się dziś przy dużym nakładzie środków między innymi głuszca, w czym biorą udział również myśliwi. Jednak czy to nie polowania na tokujące samce, połączone z zestawem innych przyczyn, nie były gwoździem do głuszcowych kłopotów?"
Dodał również, że w przyrodzie nie może być za dużo jakiegoś gatunku – a taki argument podnoszą myśliwi. Przyroda nie ma limitu.
„Liczebność określonego gatunku zależy od dostępności optymalnego siedliska, zasobności bazy pokarmowej i czynników, które mogą przyczyniać się do jego śmiertelności. Wśród tych ostatnich znajduje się dodatkowa śmiertelność z rąk ludzi. Ten czynnik można łatwo ograniczyć, o ile zapadłaby decyzja o wpisaniu ptaków na listę gatunków chronionych” – pisał Średziński.
Myśliwi polują o świcie lub o zmierzchu, kiedy widoczność jest słaba. Przepłoszone ptaki zrywają się w powietrze, a myśliwi strzelają na oślep. Celując do krzyżówki, mogą zabić chronioną krakwę, strzelając do cyraneczki, mogą upolować chronioną cyrankę. Niektóre gatunki różnią się od siebie tylko subtelnościami. Co więcej, często ranią ptaki, które nie umierają od razu. Lecą tak długo, jak potrafią, a później cierpią, schowane w zaroślach, powoli się wykrwawiając.
W polowaniach co roku ginie 200 tysięcy ptaków. Kolejne 500 tysięcy to „ptaki zbarczone” – czyli właśnie zranione.
W cyklu „Pechowa trzynastka” w OKO.press opisaliśmy wszystkie łowne gatunki ptaków. W tym szczęśliwą piątkę, która z tej listy właśnie znika.
Łyska to charakterystyczny czarny ptak z białą plamką na czole. Jej populacja europejska na Czerwonej Liście Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) otrzymała kategorię „bliski zagrożenia”. Trend liczebności łyski uznano za malejący. Polski Komitet IUCN w 2019 roku opublikował ekspertyzę, z której wynika, że spadek liczebności łyski rozpoczął się już na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Mają o tym świadczyć dane z Pomorza, Śląska i Wielkopolski. Tam został odnotowany bardzo silny trend spadkowy sięgający 70–90 proc. populacji przez ostatnie cztery dekady.
Słonka jest prawie niewidoczna, skutecznie chroni się przed ludzkim okiem i nie wchodzi ludziom w drogę. Nie wyrządza żadnych szkód. „Słonki nie możemy traktować pod żadnym względem jako szkodnika” – tłumaczył nam ornitolog Jarosław Krogulec. – „Żywi się bezkręgowcami i podobnie jak inne ptaki siewkowe jest przystosowana do wyciągania ich z ziemi. Ma dziób z receptorami dotyku na samym jego szczycie. Za ich pomocą może wyczuć larwy owadów i dżdżownice w błocie, czy w miękkiej glebie. Można powiedzieć, że z ludzkiej i gospodarskiej perspektywy, słonka jest niekonfliktowa i »pożyteczna«” – mówił.
Jarząbek nie jest objęty państwowym monitoringiem ptaków – wszystkie dane dotyczące szacunków jego liczebności nie są aktualne. Nie wiemy, ile jarząbków żyje w Polsce, ale wiemy, że nie wyrządzają żadnych szkód i nie ma żadnego uzasadnienia dla odstrzału. „To jedyny gatunek w Polsce z załącznika pierwszego Dyrektywy Ptasiej, dla którego wyznacza się obszary Natura 2000, a który nie jest objęty ochroną gatunkową! Wszystkie pozostałe gatunki z załącznika pierwszego mają taki status. Trudno znaleźć uzasadnienie, skoro w całej Unii Europejskiej jest to gatunek uznany za wymagający ochrony siedlisk i oczywiście samej ochrony gatunkowej” – mówiła nam ornitolożka Dorota Zawadzka.
Głowienki i czernice to dwa z czterech łownych gatunków kaczek. Na pechowej liście gatunków, do których wciąż można będzie strzelać, zostają krzyżówka i cyraneczka. Oba wykreślone z listy gatunków łownych ptaki są w trudnej sytuacji – szacuje się, że w ciągu ostatnich dwóch dekad liczebność czernicy spadała o 10 proc. rocznie. Głowienka również jest nielicznym ptakiem lęgowym w Polsce, o populacji szacowanej w zakresie 2-11 tys. par.
Po decyzji ministry Hennig-Kloski o wykreśleniu pięciu gatunków koalicja Niech Żyją komentuje: „Głos społeczeństwa w końcu został wysłuchany!”. I dodaje, że na pięciu gatunkach nie powinno się skończyć: „To pierwszy, ważny krok w kierunku zmiany, o którą walczy cała koalicja Niech Żyją od kilkunastu lat, jaką jest całkowity zakaz polowań na ptaki!”.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze