0:00
0:00

0:00

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim wezwanie do dymisji złożyła we wtorek 29 czerwca 2021 roku. W piśmie złożonym w sekretariacie sądu wzywa do rezygnacji z pełnionych funkcji prezes Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim Annę Kuśnierz-Milczarek oraz wiceprezes Dorotę Bobrowicz. Obie są nominatkami resortu Ziobry.

Sędzia Barańska-Małuszek wezwała je do dymisji w związku z najnowszym wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 29 czerwca, w którym Trybunał uznał za naruszenie Konwencji Praw Człowieka sposób przeprowadzenia czystki na kierowniczych stanowiskach w sądach na przełomie 2017 i 2018 roku. Miejsce wówczas odwołanych bez podania przyczyny 158 prezesów i wiceprezesów sądów w całej Polsce zajęły osoby wskazane przez resort Ziobry.

Tak było też w gorzowskim sądzie rejonowym - stanowiska po odwołanych faksem prezesie i wiceprezesie sądu zajęła właśnie Anna Kuśnierz-Milczarek i Dorota Bobrowicz. ETPCz w wyroku ocenił, że ta czystka jest sprzeczna z Europejską Konwencją Praw Człowieka, bo odwołani prezesi i wiceprezesi nie mogli odwołać się od tego do sądu. Ministerstwo nie podało też przyczyn ich odwołania.

„Skoro dziś »przyfaksowana« prezes i wiceprezes SR w Gorzowie Wielkopolskim mają już pewność co do pochodzenia swej funkcji w związku z treścią wyroku ETPCz, nie pozostaje nic innego, jak tylko w zgodzie z prawem i etyką sędziowską zrezygnować z funkcji nabytej w wyniku politycznej nominacji ministra Z.Ziobry i bezprawnego odwołania poprzedników” - napisała w piśmie do prezeski i wiceprezeski sądu Olimpia Barańska-Małuszek.

A w rozmowie z OKO.press dodaje: „Teraz te osoby jeśli mają resztki godności, uczciwości i chcą postąpić w zgodzi z etyką sędziowską to powinny zrezygnować ze stanowisk, by nie sankcjonować bezprawia, które miało miejsce w czasie czystek. Mam nadzieję, że sędziowie w innych sądach też zwrócą się o to do przefaksowanych z ministerstwa sprawiedliwości prezesów”. Wyrok ETPCz zaatakowało ministerstwo Ziobry. Piszemy o tym na końcu tekstu.

Jak minister odwoływał prezesów sądów i robił miejsce dla „swoich” prezesów

Czystki na stanowiskach prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych w całej Polsce umożliwiła ministrowi Zbigniewowi Ziobrze znowelizowana, niekonstytucyjna ustawa o ustroju sądów powszechnych z 2017 roku. Była to jedna z trzech ustaw, która podporządkowywała sądy władzy wykonawczej i politycznej.

Dwie inne ustawy w wyniku gorących protestów obywateli w wakacje 2017 roku zawetował jednak prezydent. Chodziło o rozwiązanie starej KRS (ale PiS potem szybko wrócił do tego pomysłu i powołał jednak nową KRS) i o wysłanie na przymusową emeryturę starszych sędziów SN. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Nowa ustawa o sądach zawierała przepis, który pozwalał ministrowi na czystkę na kierowniczych stanowiskach we wszystkich sądach rejonowych, okręgowych i apelacyjnych. Minister sprawiedliwości dostał pół roku na wymianę prezesów i wiceprezesów bez podawania przyczyny odwołania. Nie musiał też konsultować tego ze środowiskiem sędziowskim. I z tego skorzystał.

Stanowiska straciło wtedy 158 prezesów i wiceprezesów, w tym w kluczowych sądach w największych miastach.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Wpływ na powołanie nowych prezesów i wiceprezesów - często sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry - miał były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, uważany za kadrowego w sądach. Jedną z pierwszych decyzji resortu było odwołanie w 2017 roku wiceprezeski Sądu Okręgowego w Warszawie Ewy Malinowskiej z którą skonfliktował się Piebiak w czasach gdy był sędzią. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jak wiceprezeski z Kielc doprowadziły do wyroku ETPCz

Ministerstwo czystki w sądach chciało przykryć mitycznym rankingiem sądów, który miał pokazywać, które sądy pracują dobrze, a które gorzej. I rzekomo wskaźniki pracy były uzasadnieniem do zmian kadrowych. Przynajmniej tak tłumaczono w oficjalnych komunikatach sądu. Ale jak ujawniliśmy w OKO.press ministerstwo nie miało żadnego rankingu sądów:

Teraz te czystki ocenił po kilku latach Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Stało się to dzięki skardze odwołanych w ramach czystek w 2018 roku wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach sędziów Aliny Bojary i Mariusza Brody.

We wtorek 29 czerwca 2021 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że odwołanie ich bez podania powodu oraz brak możliwości odwołania się do sądu od tej decyzji narusza prawo do sądu chronione przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. Polska musi im teraz zapłacić po 20 tys. euro odszkodowania. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Bojara i Broda domagali się wcześniej od ministra wyjaśnień. Minister odpowiedział lakonicznie i ogólnikowo, że zostali odwołani ze względu na administracyjne niedociągnięcia, a dalsze pełnienie przez nich urzędu wiceprezesów sądów podważyłoby właściwe funkcjonowanie sądów.

Sędziowie Bojara i Broda uważali, że minister nie miał żadnych powodów do takiej oceny, ponieważ ich praca nigdy nie była krytykowana i cieszyli się w sądzie dobrą opinią. Podobnie było choćby z odwołaniem z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie Beaty Morawiec, która wygrała proces z ministrem sprawiedliwości o zniesławiający ją komunikat ministerstwa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jak wymieniono prezesa i wiceprezesa w Gorzowie

Do podobnych roszad kadrowych doszło w Sądzie Rejonowym w Gorzowie Wielkopolskim. Najpierw odwołano faksem prezeskę tego sądu Ewę Wieczór i wiceprezesa Artura Baniowskiego. Stało się to w listopadzie 2017 roku. Potem powołano nową prezeskę Annę Kuśnierz-Milczarek.

Jak wynika z informacji OKO.press, przez kilka miesięcy działała tylko na podstawie faxu z ministerstwa, w którym była informacja o jej powołaniu. Akt powołania dostała dopiero po kilku miesiącach. To utrudniło pracę sądu i jego reprezentację na zewnątrz.

Kuśnierz-Milczarek propozycję zostania prezesem dostała od Jarosława Dudzicza, który sam po czystkach w sądach został prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Dudzicz jest też członkiem nowej KRS i zaliczany jest do tzw. frakcji jastrzębi;, która popiera „reformy” Ziobry i ostry kurs w sądach. Jego kandydaturę do nowej KRS zgłosiła Anna Kuśnierz-Milczarek.

To nie koniec związków personalnych. Żona Dudzicza, Anna Dudzicz, pracuje jako asystentka w wydziale gospodarczym gorzowskiego sądu rejonowego. W tym samym wydziale orzeka też Kuśnierz-Milczarek. A nowa KRS, w której zasiada Dudzicz, pod koniec maja 2021 roku dała nominację aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego adwokatowi Jackowi Milczarkowi, czyli mężowi Anny Kuśnierz-Milczarek. Z tego głosowania Jarosław Dudzicz nie wyłączył się. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

14.03.2019 Warszawa, aleja Szucha 6 . Czlonek KRS sedzia Jaroslaw Dudzicz po odroczeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
14.03.2019 Warszawa , aleja Szucha 6 . Czlonek KRS sedzia Jaroslaw Dudzicz po odroczeniu wyroku Trybunalu Konstytucyjnego w sprawie ustawy o Krajowej Radzie Sadowniczej . Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta

Jarosław Dudzicz, prezes Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim i członek nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa.

Sędzia: Prawo nie rodzi się z bezprawia

Teraz do dymisji prezeskę Annę Kuśnierz-Milczarek i jej zastępcę wzywa sędzia Olimpia Barańska- Małuszek. W piśmie złożonym w sądzie powołuje się na wyrok ETPCz. Piszę, że w ramach tej akcji bezprawnie odwołano w trakcie kadencji poprzednie władze sądu.

I tak ocenia przyjęcie nominacji od resortu Ziobry przez obecną prezes i wiceprezes: „Mimo oczywistego naruszenia prawa sędziów [odwołanych przez resort - Ziobry], obie sędzie skusiły się na stanowiska całkowicie zależne od ministra Zbigniewa Ziobry. Zebranie Sędziów Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim oraz Zgromadzenie Sędziów Okręgu Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielopolskim w 2018 roku stanowczo potępiło zachowanie „przyfaksowanych prezesów” i wiceprezesów z nadania ministra Z.Ziobry, wskazując na bezprawność przerwania kadencji prawidłowo powołanych prezesów”- napisała w piśmie wzywającym do dymisji sędzia Barańska-Małuszek.

I dodaje: „Prawo nie rodzi się z bezprawia. Wyrok ETPCz potwierdził to, co było wiadome już w chwili uchwalenia specustawy służącej do udzielenia ministrowi półrocznego okresu do czystek personalnych”.

Kim jest sędzia Barańska-Małuszek

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek jest szefową gorzowskiego oddziału Iustitii. Angażuje się w spotkania z obywatelami oraz obronę praworządności. Robi to już od kilku lat i jako jeden z pierwszych niezależnych sędziów w Polsce była ścigana przez rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry. Próbowano jej zrobić dyscyplinarkę już w 2018 roku za spotkania z obywatelami na festiwalu Jerzego Owsiaka.

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek. Fot. Iustitia

Pretekstem do tego miały być jej rzekome opóźnienia w pisaniu uzasadnień do wyroków. Ale rzecznicy Ziobry się z tego wycofali. Ale nie odpuścili. Zrobili jej dyscyplinarkę za publiczną krytykę „reform” ministra Ziobry. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ostatnio o sędzi Olimpii Barańskiej-Małuszek zrobiło się znów głośno z powodu wydania precedensowego wyroku, w którym powołała się na inny wyrok ETPCz oceniający zmiany wprowadzone przez PiS w Trybunale Konstytucyjnym.

Sędzia zastosowała ten wyrok i w sprawie o szkody łowieckie, którą prowadziła, sama oceniła zgodność przepisów z Konstytucją. W uzasadnieniu do tego wyroku napisała, że pomija dwa wcześniejsze wyroki TK, który oceniał zgodność przepisów łowieckich Konstytucją, bo w składzie, który je wydał zasiadał tzw. sędzia dubler Mariusz Muszyński.

Gdy o tym wyroku zrobiło się głośno, prezes gorzowskiego sądu z nominacji resortu Ziobry, czyli Anna Kuśnierz-Milczarek kazała wycofać ten wyrok z rządowego portalu orzeczeń. Pisaliśmy tym w OKO.press:

Wyrok w bazie portalu został umieszczony z powrotem we wtorek 29 czerwca, ale nie ma tak już słów „dubler Mariusz Muszyński”, tylko „dubler M.M”. Tym wyrokiem zainteresowała się już Prokuratura Regionalna w Szczecinie.

Prezes Iustitii: Nowym prezesom grożą dyscyplinarki

OKO.press zapytało sędzię Barańską-Małuszek czy liczy, że jej wezwanie da skutek w postaci rezygnacji prezeski i wiceprezeski sądu.

„Nie spodziewam się takiej refleksji. Ale od teraz wiedzą, że zajęły miejsca prezesów odwołanych z naruszeniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Powinny popracować nad etyką sędziowską i zrezygnować z funkcji, by nie sankcjonować bezprawia. Oczywiście, nowi prezesi skorzystali na powołaniu. Bo mają mniej pracy orzeczniczej i dostają dodatek funkcyjny” - mówi OKO.press Barańska-Małuszek.

Podobnie uważa prezes największego stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia Krystian Markiewicz. „Wyrok ETPCz potwierdza, że poprzednich prezesów odwołano nielegalnie, również w sposób urągający podstawom kultury. Bo odwoływano ich faksami z ministerstwa. ETPCz potwierdził, że narusza to podstawowy cywilizacyjny akt prawny dla powojennej Europy czyli Europejską Kartę Praw Człowieka. Więc jeśli doszło do naruszenia prawa przy odwoływaniu, to nie mam wątpliwości, że osoby, które objęły wtedy zwolnione w ten sposób stanowiska, piastują je nielegalne. I jeśli mają honor, etykę, przyzwoitość sędziowską to najpóźniej w dniu wydania wyroku przez ETPCz powinny same podać się do dymisji” - mówi OKO.press Krystian Markiewicz.

Prezes Iustitii podkreśla, że dalsze piastowanie przez nich funkcji narusza etykę sędziowską i w przyszłości muszą się liczyć z dyscyplinarkami. Ostrzega też, że mogą być podważane decyzje wydawane przez tych prezesów, zwłaszcza te dotyczące wpływu na składy orzekające oraz mające związek z reprezentacją sądów na zewnątrz.

Krystian Markiewicz uważa również, że odwołani w ramach czystek prezesi i wiceprezesi sądów mogą teraz rozważyć pozwanie ministra sprawiedliwości o ochronę dóbr osobistych i o odszkodowanie.

„Uważam, że wręcz jest to ich moralny obowiązek, bo od sędziego wymaga się więcej niż od obywatela. Tu nie chodzi tylko o ich relacje jako byłych prezesów z ministrem Ziobro. Tu chodzi o interes publiczny. Oni powinno teraz pokazać, że należy reagować na takie działania” - mówi OKO.press Krystian Markiewicz. Aktualizacja. Już po publikacji naszego tekstu ukazała się uchwała zarządu Iustitii, w której podobnie jak Barańska-Małuszek zarząd stowarzyszenia wzywa powołanych po czystkach prezesów i wiceprezesów sądów do rezygnacji.

Mężczyzna w koszuli i krawacie na tle półek z książkami
13.04.2016 Katowice . Krystian Markiewicz - sedzia Sadu Okregowego i prezes Stowarzyszenia Sedziow Polskich Iustitia . Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Prezes Iustitii Krystian Markiewicz.

Ministerstwo atakuje ETPCz

Po wydaniu wyroku przez ETPCz we wtorek 29 czerwca zareagowało ministerstwo sprawiedliwości, które na swojej stronie zamieściło komunikat. Nie podpisał się pod nim nikt z nazwiska, tylko biuro komunikacji i promocji ministerstwa. Ale to już jest tradycja w resorcie Ziobry.

Ministerstwo w oświadczeniu napisało, że „Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który kwestionuje podjętą w styczniu 2018 r. zgodnie z polskim prawem decyzję o odwołaniu ówczesnych wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach, nie ma żadnych podstaw merytorycznych. Nie jest oparty na prawie i konwencjach międzynarodowych, lecz stanowi wyraz niedopuszczalnego upolitycznienia Trybunału.

Trybunał absurdalnie uznał, że pełnienie przez sędziego administracyjnej funkcji wiceprezesa sądu, związanej z dodatkiem do wynagrodzenia, jest prawem człowieka gwarantowanym Konwencją. Sędziowie Alina Bojara i Mariusz Broda nie zostali pozbawieni funkcji orzeczniczych, ale jedynie stanowiska wiceprezesa. Tego typu zmiany organizacyjne, związane z obsadą stanowisk w sądach, były przeprowadzane w okresie rządów PO-PSL i wcześniej.

Również wówczas przepisy zezwalały na odwoływanie prezesa lub wiceprezesa sądu przed upływem kadencji, bez możliwości odwoływania się od tych decyzji. W czasie rządów PO-PSL doszło np. do zlikwidowania 79 sądów i nikt nie kwestionował wygaszenia kadencji ich prezesów. Gdyby więc przyjąć stanowisko prezentowane w wyroku Trybunału, setki prezesów i wiceprezesów sądów, odwoływanych na przestrzeni dziesięcioleci przed ukończeniem kadencji, miałyby tytuł do dochodzenia roszczeń i mogłyby czuć się pokrzywdzone” - napisało ministerstwo.

I pisze dalej w oświadczeniu: „Od 2012 r. polski Trybunał Konstytucyjny konsekwentnie wyrażał zdanie, że nie istnieje prawo sędziego do zajmowania w danym sądzie określonego wysokiego stanowiska służbowego. ETPCz przez lata nie kwestionował tego poglądu, a teraz występuje przeciwko polskiemu rządowi. Trybunał stronniczo nie bierze przy tym pod uwagę, że podobne jak w Polsce procedury powoływania i odwoływania sędziów funkcyjnych obowiązują też w innych krajach europejskich.

Wyrok ETPCz stanowi niebezpieczny precedens, gdyż może zapoczątkować taką linię orzeczniczą, która nonsensownie zmodyfikuje zagwarantowane w Konwencji wolności poprzez objęcie zakresem praw człowieka również prawa do zachowania konkretnej funkcji w organach władzy publicznej. Ministerstwo Sprawiedliwości z ubolewaniem przyjmuje, że Trybunał podjął wobec Polski decyzję nacechowaną politycznie. To, niestety, kolejny przykład, że instytucja ta zamiast prawem i konwencjami coraz częściej kieruje się polityką i ideologią, czego dowodem są wyroki wskazujące na szerokie dopuszczenie aborcji, możliwość małżeństw osób tej samej płci oraz adopcji przez nie dzieci”.

Ministerstwo manipuluje i mija się z faktami

Ministerstwo sprawiedliwości nie ma jednak racji i uderza kulą w płot. Używa emocjonalnych słów, populistycznego tonu by zaatakować ETPCz i odwrócić uwagę obywateli od kolejnej bolesnej porażki ministra Zbigniewa Ziobry, który stoi za zmianami wprowadzanymi przez PiS w sądach.

ETPCz nie zanegował w wyroku prawa do odwoływania prezesów i wiceprezesów. Tylko orzekł, że odwołanie ich bez uzasadnienia i bez prawa do odwołania narusza prawo do sądu gwarantowane Konwencją. Wcześniej ETPCz tego nie badał, bo polscy sędziowie nie skarżyli się na to. A nie skarżyli, bo wcześniej nie było czystek w sądach, a minister nie mógł dowolnie odwołać prezesów.

Resort Ziobry manipuluje też faktami pisząc, że podobnie było za rządu PO-PSL. Nie było. Wtedy obowiązywała ustawa o ustroju sądów powszechnych, która w artykule 27 (w ówczesnym jego brzmieniu) mówiła kiedy i jak minister może odwołać prezesa i wiceprezesa sądu.

I tak paragraf pierwszy mówił, że można ich odwołać „W toku kadencji w przypadku rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych lub gdy dalsze pełnienie przez prezesa jego funkcji z innych powodów nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości”.

Zaś paragraf 2 mówił, że „Odwołanie prezesa albo wiceprezesa sądu następuje po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa. Zamiar odwołania, wraz z pisemnym uzasadnieniem, Minister Sprawiedliwości przedstawia Krajowej Radzie Sądownictwa w celu uzyskania opinii. Z kolei paragraf 3 mówił, że „Jeżeli Krajowa Rada Sądownictwa w terminie miesiąca, od przedstawienia zamiaru odwołania prezesa albo wiceprezesa, opinii nie wyda, uważa się, że opinia jest pozytywna”.

Czyli za rządu PO-PSL nie było specjalnego przepisu, który dawał ministrowi sprawiedliwości prawo do dowolnego odwoływania prezesów, bez podania powodów tego oraz bez konsultacji z Krajową Radą Sądownictwa.

Co ważne za rządu PO-PSL była niezależna KRS, w której zasiadali sędziowie wybrani przez środowisko sędziów, a nie jak dziś - wybrani przez polityków PiS i Kukiz 15 w Sejmie.

Ćwiąkalski: Nie byłem skonfliktowany z prezesami, rozmawiałem z nimi

Za rządu PO-PSL stara KRS zgodę na odwołanie prezesa sądu dawała tylko w drastycznych przypadkach. „Ja nie odwołałem żadnego prezesa sądu, bo nie było takiej potrzeby i powodów. W sądach, które miały gorsze wyniki pracy, np. w Warszawie, spotykaliśmy z prezesami oraz wiceprezesami i rozmawialiśmy jak to poprawić”- mówi OKO.press prof. Zbigniew Ćwiąkalski, który był ministrem sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym w rządzie PO-PSL (od listopada 2007 do stycznia 2009).

Ćwiąkalski dodaje: „Nie było wtedy konfliktów z prezesami sądu i nie odwoływałem ich faksem. Odwołałem tylko część funkcyjnych prokuratorów [powołanych przez Zbigniewa Ziobrę za czasów I rządu PiS-Samoobrony-LPR - red.]. Ale też nie zrobiłem tego faksem, bo ludziom należy się szacunek”.

Ministerstwo sprawiedliwości w polemicznym z wyrokiem ETPCz oświadczeniu nie wiedzieć czemu podaje też przykład likwidacji małych sądów za rządu PO-PSL, co oznaczało wygaszenie kadencji prezesów.

Ale znowu strzela kulą w płot. Sprawa w ETPCz dotyczyła innej sytuacji. Konstytucja pozwala na zmiany w organizacji sądów oraz na ich likwidację. I ten przepis chce wykorzystać minister Ziobro, ale po to by zlikwidować obecne sądy powszechne i powołać nowe. Ten ruch jest po to by zrobić weryfikację wszystkich sędziów w Polsce i pozbyć się z zawodu niepokornych sędziów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

„Argument ministerstwa o likwidacji małych sądów to fałsz intelektualny na potrzeby przekonania do swoich racji opinii publicznej. Bo jeśli dochodzi do zmian ustrojowych w sądach, to z chwilą ich likwidacji przestają też funkcjonować organy tego sądu” - mówi OKO.press osoba, która współpracowała z resortem sprawiedliwości za rządu PO-PSL.

Ponadto resort Ziobry nie wspomina, że małe sądy chciał zlikwidować ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który jest obecnie w rządzie PiS wicepremierem.

Rząd PO-PSL wycofał się jednak z tego pomysłu. Przeciwko likwidacji małych sądów protestowali wówczas wówczas sędziowie. A decyzje ministra sprawiedliwości o przenoszeniu sędziów z małych sądów zakwestionował Sąd Najwyższy, bo były źle podpisane. Zamiast ministra podpisał je wiceminister.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze