„Tak wykluczający dyskurs niszczy spójność społeczną, szkodzi demografii i gospodarce„ – mówi OKO.press dr Olena Babakova, której tekst w Europejskiej Prawdzie wywołał gorączkę na polskiej prawicy. „Mentzen i inni politycy histeryzują, ponieważ teraz jest moda na lans na nastrojach antyukraińskich. Ale od każdej strony jest to bez sensu”
Od kilku miesięcy w polskim internecie pojawiają się treści o tym, że coraz więcej Ukraińców i Ukrainek uzyskuje polskie obywatelstwo. W debacie publicznej słychać o „masowym rozdawaniu obywatelstwa Ukraińcom” oraz o tym, że rzekomo zbyt łatwo je otrzymać. Najbardziej niepokoi to polityków prawicy.
„Wiecie ilu Ukraińców uzyskało polskie obywatelstwo w 2024? 8219 osób! Dla porównania 2023 – 5577! Ogromny wzrost” – mówił na początku sierpnia 2025 roku Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości. Według Budy jest to „systemowe rozwalanie Polski”.
W nagranym wideo poseł podkreślał, że nadanie obywatelstwa oznacza prawo wyborcze oraz wszystkie inne prawa, które mają obywatele Polski.
W podobnym tonie przedstawia to Marcin Sypniewski z Konfederacji:
„Ukraińskie media (European Pravda) donoszą: coraz więcej Ukraińców uzyskuje polskie obywatelstwo. Do 2027 mogą realnie wpływać na nasze wybory!” – alarmował 6 października na X. I dalej: „Dlatego potrzebna jest jasna polityka – całkowita likwidacja socjalu dla obcokrajowców. Szkoda, że prezydent Nawrocki nie postawił sprawy całkowicie na ostrzu noża”. Co mają świadczenia socjalne do uzyskania obywatelstwa – nie wyjaśnił.
Jednak – zdaniem Sypniewskiego – „Polska musi chronić interes Polaków!”
Buda zastanawiał się nad tym, „z czego wynika takie przyspieszenie” w nadawaniu obywatelstwa Polskiego, z jednoznaczną sugestią, że jest to coś bardzo złego.
Na zdjęciu: 27 sierpnia 2019 Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki. Wicewojewoda kujawsko-pomorski Józef Ramlau (P) podczas uroczystości wręczenia decyzji o nadaniu obywatelstwa polskiego obcokrajowcom. Fot. Roman Bosiacki/Agencja Wyborcza.pl
Politycy nie zatrzymali się na alarmistycznej produkcji w mediach społecznościowych.
Pod koniec sierpnia 2025 roku, wetując nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym, prezydent Karol Nawrocki oznajmił, że ustawa musi być uzupełniona przepisami ograniczającymi dostęp do świadczeń oraz opieki medycznej, zakazującymi propagandę „ideologii banderyzmu” oraz wydłużającymi termin przebywania w Polsce, aby cudzoziemiec mógł wnioskować o polskie obywatelstwo z trzech do dziesięciu lat. (Zaznaczmy, że ustawa dotyczy ukraińskich uchodźców, których legalny pobyt na podstawie ochrony tymczasowej nie daje możliwości ubiegania się o obywatelstwo Polskie – przepisy o obywatelstwie, których dopisania chciał Nawrocki, nie mają w tym kontekście cienia sensu).
W kompromisowej wersji nowelizacji rząd ujął tylko pierwszy warunek prezydencki. Choć prezydent podpisał nowelę, to jednak wkrótce – 29 września 2025 – zgłosił osobny projekt nowelizacji ustawy o obywatelstwie polskim. Chodzi o zmianę art. 30 ust. 1 pkt 1 ustawy o obywatelstwie polskim. Prezydent znowu proponuje wydłużenie minimalnego okresu nieprzerwanego pobytu w Polsce (na podstawie zezwolenia na pobyt stały, zezwolenia na pobyt rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej lub prawa stałego pobytu) wymaganego do uznania cudzoziemca za obywatela polskiego, z 3 do 10 lat.
Natomiast 6 października PiS złożył w Sejmie swój rozszerzony projekt noweli ustawy o obywatelstwie polskim (wiosną partia już składała podobny projekt).
W tym tekście sprawdzimy, jakie mogłyby być konsekwencje takiego prawa. Przyjrzymy się też faktom na temat naturalizacji, które są pomijane przez polityków prawicy.
Ale najpierw wyjaśnijmy:
Obecnie są dwa sposoby, według których obcokrajowiec może zostać obywatelem Polski:
Żeby otrzymać pozytywną decyzję, migrant powinien spełniać szereg warunków, np. mieć stabilne i regularne źródło dochodu w Polsce, mieć tytuł prawny do zajmowania lokalu mieszkalnego, znać język polski na poziomie B1 (to ma potwierdzać certyfikat państwowy albo świadectwo ukończenia szkoły w Polsce lub za granicą z wykładowym językiem polskim).
Ale co najważniejsze – cudzoziemiec powinien co najmniej kilka lat (w zależności od warunku, który spełnia, np. według pierwszego z wylistowanych tutaj warunków, które migranci mogą spełniać – jest to trzy lata) nieprzerwanie i legalnie przebywać w Polsce na podstawie zezwolenia na pobyt stały, zezwolenia na pobyt rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej lub prawa stałego pobytu.
Natomiast warto podkreślić, że
kartę rezydenta długoterminowego UE można otrzymać tylko po legalnym i nieprzerwanym pobycie w Polsce przez co najmniej 5 lat. Innymi słowy, obecnie taki cudzoziemiec najszybciej może otrzymać obywatelstwo po ośmiu latach w Polsce.
A nie za trzy, które według prezydenta są niewystarczające dla integracji w polskim społeczeństwie.
Natomiast jeśli zostałaby przyjęta inicjatywa prezydenta, to ten okres wydłużyłby się w praktyce co najmniej do 15 lat. (Kiedy zamiast trzech lat przebywania w Polsce na podstawie karty rezydenta, osoba będzie musiała mieszkać 10 lat na takiej podstawie).
Prawo i Sprawiedliwość – oprócz takiego samego przepisu, jaki zaproponował prezydent – wnioskuje o zwiększenie terminów także w innych warunkach ustawy o obywatelstwie. Dodaje też dodatkowe obostrzenia, np. w jednym z punktów dodano „[cudzoziemiec] przez ostatnie 5 lat nie korzystał z zasiłków społecznych przyznanych przez pomoc społeczną” (PiS ujawnia przy okazji specyficzny stosunek do beneficjentów pomocy społecznej).
Już dziś praktyce jest tak, że migranci mogą mieszkać w Polsce nawet 10-12 lat i nie mieć obywatelstwa, ponieważ np. nie spełniają warunku nieprzerwanego pobytu – w sumie nie więcej niż 365 dni w ciągu dziesięciu lat poza granicami Polski (załóżmy, że kilka miesięcy migrant spędził w Stanach Zjednoczonych i nie był to wyjazd związany z wymianą studencką, czego według przepisów nie dolicza się do okresu nieobecności w Polsce).
Wiąże się to też z tym, że biurokratyczne procesy w Polsce – np. uzyskanie karty rezydenta UE czy karty pobytu – są długotrwałe, zajmują kilka miesięcy, a w niektórych wypadkach nawet lat. To także wydłuża czas uzyskania obywatelstwa.
Warto dodać, że wcześniej – po roku nieprzerwanego i legalnego przebywania – uzyskać polskie obywatelstwo może osoba mieszkająca w Polsce na podstawie zezwolenia na pobyt stały, otrzymanego w związku z polskim pochodzeniem lub Kartą Polaka. Osoby, które otrzymały zezwolenie na pobyt stały jako małżonkowie obywatela Polski, mogą wnioskować za trzy lata.
Jednak cudzoziemcy z polskim pochodzeniem czy osoby, które zawarły ślub z Polakiem/Polką stanowią niewielką część migrantów.
Większość migrantów ma karty pobytu tymczasowego (po przyjeździe do Polski cudzoziemiec najpierw stara się o tzw. zwykłą kartę pobytu, po pięciu latach może wnioskować o kartę rezydenta UE), więc standardem dla cudzoziemców pozostaje minimum osiem lat do uzyskania obywatelstwa.
Media piszą o „rekordowym wzroście liczby cudzoziemców z polskim obywatelstwem” w 2024 roku. Spójrzmy na dane.
Z powyższych wykresów widać, że najczęściej polskie obywatelstwo otrzymują obywatele Ukrainy. Do roku 2017 prezydent nadawał więcej obywatelstw cudzoziemcom niż wszystkie urzędy wojewódzkie, które wcześniej – np. od 2004 do 2011 roku nawet nie wskazywały obywatelstwa migrantów, którzy stawali się obywatelami Polski. W publicznych danych w tym okresie w kategorii „obywatelstwo” są zapisy „bez obywatelstwa” lub „nieokreślony”.
W związku z tym podsumujemy, ilu cudzoziemców uzyskało polskie obywatelstwo w okresie 10, a nie 20 lat.
Te dane pokazują, że w ciągu ostatnich lat Ukraińcy stanowili około połowy osób, które otrzymywały polskie obywatelstwo. Drugie miejsce pod tym względem zajmują Białorusini.
Na przykład, w 2024 roku 5830 osób z Białorusi uzyskało polskie obywatelstwo, rok wcześniej – 4466, w 2022 roku – 2994 osób. Tak samo, jak w przypadku Ukraińców ich naturalizacja zwiększa się stopniowo. Obywatelami RP częściej niż inni cudzoziemcy zostają Rosjanie (w 2024 roku 753 osoby, w 2023 – 597, w 2022 – 406), Wietnamczycy i Ormianie (kilkaset – od stu do ponad 300 osób – rocznie).
Z ostatniego wykresu widzimy, że rzeczywiście rośnie liczba cudzoziemców, którzy uzyskują obywatelstwo. Jednak nie jest to nagły skok – rośnie skala migracji. (Na przykład według danych Urzędu ds. Cudzoziemców w 2020 roku wniosków pobytowych było 280 tys., a w 2023 dwa razy więcej – 614 tys.)
Ukraińska emigracja do Polski przyspieszyła po 2014 roku, kiedy rozpoczęła się agresja Rosji na Ukrainę. W związku z trudną sytuacją w kraju coraz więcej osób wyjeżdżało za granicę, w tym do Polski i zostawało tzw. migrantami ekonomicznymi. Naturalne jest, że po dekadzie życia w Polsce próbują starać się o obywatelstwo.
Dr Olena Babakova, dziennikarka, badaczka migracji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w swojej analizie opublikowanej na portalu „Nasz Wybór” na początku kwietnia 2025 podsumowuje, że polskimi obywatelami w ciągu ostatnich 10 lat, od 2015 do 2024 roku, zostało około 40 tysięcy Ukraińców. (Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w latach 2015-2023 obywatelstwo polskie uzyskało 31,9 tys. osób).
Babakova zaznacza, że Polska „ma jeden z najniższych wskaźników naturalizacji w UE”. „Stosunek liczby migrantów, którzy otrzymali obywatelstwo, do ogólnej liczby cudzoziemców posiadających wizy i karty pobytu wydane na okres powyżej 6 miesięcy – w 2021 roku wyniósł zaledwie 1,7 proc., podczas gdy średnia w UE wynosiła 2,2 proc.” – pisze Babakova.
Na przykład – jak podaje badaczka – w 2021 roku Hiszpania przyznała obywatelstwo 144 tysiącom migrantów. Francja i Niemcy uznały za swoich obywateli po 130 tysięcy cudzoziemców, Włochy – ponad 120 tysięcy, Szwecja – prawie 90 tysięcy. Natomiast w Polsce liczba naturalizowanych cudzoziemców nie osiągnęła nawet 10 tysięcy (dokładnie było to 7620 cudzoziemców).
Babakova zaznacza, że wiele osób – Ukraińców czy Białorusinów, którzy stanowią większość wśród migrantów – przyjeżdżało do Polski jako tymczasowi pracownicy. Dopiero po kilku latach decydowali się na osiedlenie w Polsce. A przez to, że od razu szli do pracy, ich poziom języka był niewystarczający, żeby zdać wymagany egzamin znajomości języka polskiego.
„Nie dziwi więc, że w ciągu ostatniej dekady Polska przyznała obywatelstwo mniejszej liczbie obcokrajowców niż Szwecja w ciągu jednego roku” – wnioskuje ekspertka.
Zapytaliśmy dr Babakową, czy potrzebne są zmiany zawężające możliwości w uzyskaniu polskiego obywatelstwa.
„Polska ustawa o obywatelstwie na tle innych krajów UE nie jest ani liberalna, ani restrykcyjna (np. uzyskanie czasowego pobytu w Polsce obiektywnie jest liberalne, przynajmniej na poziomie norm, dostęp cudzoziemców do zawodów regulowanych – restrykcyjny). Obecna wersja zakłada, że cudzoziemiec bez polskiego pochodzenia mieszkał w Polsce minimum 8 lat, ma stabilny dochód, zna język. Nie uważam, że potrzebne są zmiany” – mówi OKO.press ekspertka.
Na początku października, po tym, jak prezydent Nawrocki złożył projekt nowelizacji ustawy o obywatelstwie polskim, dr Babakova opublikowała na łamach „Europejskiej Prawdy” kolejną analizę (prawdopodobnie poseł Sypniewski, choć nie tylko on, odnosi się do tego tekstu) pt. „Pracujcie i milczcie: jak zmiana wymogów dotyczących obywatelstwa polskiego uderzy w Ukraińców”. Artykuł wywołał grozę wśród polityków prawicy, którzy z niego wywnioskowali: okres nabywania obywatelstwa ma zostać wydłużony, wielu Ukraińców nie powinno mieć prawa głosu, a tym bardziej politycznej reprezentacji w polskim parlamencie.
„Trzeba koniecznie wydłużyć czas potrzebny do uzyskania polskiego obywatelstwa! Nie można pozwolić na to, żeby Ukraińcy mieli swoją reprezentację w polskim Sejmie. Już teraz tak wielu polskich polityków realizuje ukraińskie interesy. Nie potrzebujemy jeszcze do tego ukraińskich polityków w Sejmie” – alarmuje Sławomir Mentzen. „Posłowie wybierani przez Ukraińców nabędą przecież dbać o ukraińskie interesy. Dla nas najważniejsze powinny być polskie interesy! Zatrzymajmy przyznawanie polskiego obywatelstwa Ukraińcom!”.
Według Oleny Babakovej polscy politycy z prawicy, którzy komentowali jej tekst, nie przeczytali go ze zrozumieniem.
„W moim tekście przedstawiam bardzo konserwatywny (bo jeszcze XVIII-wieczny pomysł), według którego ludzie, którzy przez dłuższy czas mieszkają w jakimś kraju, płacą podatki, traktują go jako dom – mają prawo na uznanie, że są w domu.
Perspektywa naturalizacji – to i zachęta do integracji, i dodatkowy stymuł, by traktować nowy kraj jako własne dobro” – wyjaśnia nam dr Babakova.
„Reprezentacja interesów migrantów wcale nie równa się reprezentacji interesów ich kraju pochodzenia. Mamy w Bundestagu kilka posłów Polaków z pochodzenia i co oni załatwili dla Polski w Niemczech? Jednocześnie mamy Polaków, którzy głosują na AfD – partię antyimigrancką, antypolską”.
I dalej:
„Mentzen i ci wszyscy inni politycy histeryzują, ponieważ teraz jest moda na lans na nastrojach antyukraińskich. Ale od każdej strony jest to bez sensu: Mamy perspektywę naturalizacji do 100 tys. Ukraińców w najbliższych 5 latach (i to i tak absolutne maksimum). Teraz 5 proc. w wyborach sejmowych to 1 mln głosów. Więc nawet jeżeli wszyscy migranci głosowaliby tak samo (w co ciężko jest uwierzyć) chodzi tak naprawdę najwyżej o 2-3 posłów ze wszystkich razem największych miast” – mówi ekspertka i ironizuje:
„Poza tym, jeżeli Ukraińcom w Polsce jest tak dobrze jak Mentzen mówi, to oczywiście będą głosować na najbardziej polską partię, czyli na niego”.
To nie wszystkie propozycje zmian w ubieganiu się o obywatelstwo polskie. Kilka dni po inicjatywie Nawrockiego, rząd znowu uległ narracji prezydenta oraz konserwatywnych partii i zapowiedział, że również pracuje nad zmianami w tym zakresie.
„Chcemy wprowadzić coś takiego jak test na polskie obywatelstwo, oceniający też poziom asymilacji, poziom znajomości języka polskiego” – cytuje szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego Money.pl.
Jak podaje portal, powołując się na wiceministra spraw wewnętrznych Macieja Duszczyka, odpowiedni projekt może pojawić się pod koniec października.
Według źródeł Money.pl „rząd może wyjść z propozycją wymogu złożenia przez cudzoziemca starającego się o polskie obywatelstwo oświadczenia o lojalności wobec naszego kraju”. Jak mówi gazecie rządowy rozmówca, „to istotne zwłaszcza w przypadku osób z kierunków wschodnich”, żeby nie okazali się szpiegami.
Jak zakończy się wyścig z odbierania możliwości naturalizacji i jak wpłynie to na sytuację migrantów, którzy chcieliby zostać obywatelami Polski?
Babakova: „Dokładnie – to przypomina wyścig. My zwiększymy okres pobytu; a my – poziom znajomości języka; to my – to wszystko i jeszcze bardziej. Czyli – nie chodzi tak naprawdę o uzasadnione obawy czy paszporty dostają naprawdę zintegrowani migranci, lecz o restrykcje dla restrykcji. Obywatelstwo nie jako zachęta i zaproszenie do wspólnoty, tylko jako przywilej (to samo z green kartami w USA chce zrobić Donald Trump).
U podstaw tego jest błędne przekonanie, że lojalność zdobywa się przez restrykcje i zastraszanie. Oczywiście to tak nie działa”.
Według badaczki obecny klimat nie oznacza, że wszyscy Ukraińcy wyjadą z Polski.
„Wiele osób dużo – w wielu wymiarach – zainwestowało w integrację. Dla wielu przeprowadzka to nie tylko poszukiwanie nowej pracy, ale nowej szkoły dla dzieci, sprzedaż mieszkania. Ale ci najbardziej wykwalifikowani – wnioskuję po swoich znajomych – jeżeli nawet nie pakują walizy, to zaczynają rozmawiać o takich możliwościach. Mówię tu o informatykach i lekarzach.
Konkludując: bardzo to smutne. Polska nigdy nie miała problemów z migrantami na skalę Francji czy Niemiec.
A tworząc tak wykluczający dyskurs, niszczy spójność społeczną, szkodzi demografii i gospodarce”.
Uchodźcy i migranci
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Ukraińcy w Polsce
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.
Komentarze