0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Każdego dnia o 1 mln euro rośnie kara, którą TSUE nałożył na Polskę za niewykonanie swojego wyroku z 15 lipca 2021 roku. Orzekł wtedy, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem i że trzeba zmienić system dyscyplinarny sędziów. Do wykonania tego wyroku wezwała polski rząd szefowa Komisja Europejskiej Ursula von der Leyen. Bez tego UE nie odblokuje miliardów dla Polski z funduszy europejskich.

Szefowa Komisji postawiła rządowi Morawieckiego trzy warunki:

  • likwidacja Izby Dyscyplinarnej;
  • powrót zawieszonych przez nią sędziów do pracy;
  • odtworzenie niezależności wymiaru sprawiedliwości.

Twardo wykonania wyroku TSUE domaga się również Parlament Europejski. Rząd jak dotąd nic nie zrobił, wręcz przeciwnie – straszy, że jeszcze bardziej zdemoluje sądy.

Jest jednak pod ścianą i ma coraz mniejsze pole manewru, bo w TSUE i ETPCz zapadają kolejne wyroki podważające zmiany, jakie PiS wraz z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą wprowadził w sądach. Dlatego nie wystarczy już likwidacja Izby Dyscyplinarnej, by przywrócić wolne sądy i zejść z kursu kolizyjnego z UE.

Kilka dni temu do wykonania wyroków TSUE i ETPCz wezwały rząd organizacje społeczne, które podpisały porozumienie dla praworządności. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Teraz o tym, co trzeba zrobić na szybko, by wykonać wyrok TSUE z 15 lipca oraz kolejne wyroki TSUE i ETPCz rozmawiamy z prezesem największego stowarzyszenia sędziów w Polsce Iustitia prof. Krystianem Markiewiczem, sędzią Sądu Okręgowego w Katowicach. Prezes Iustitii mówi m.in. o konieczności likwidacji nowej KRS, anulowaniu nominacji dla neo-sędziów, czy rozliczeniu najgorliwszych współpracowników ministra Ziobry i osób z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Tłumaczy też, że nie spowoduje to chaosu, bo wyroki wydane przez neo-sędziów nie będą kasowane z automatu. Markiewicz w rozmowie z OKO.press zapewnia jeszcze, że niezależni sędziowie nie dadzą się złamać władzy i nadal będą bronić wolnych sądów.

Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła, że Polska powinna nie tylko zlikwidować Izbę Dyscyplinarną, ale też przywrócić do pracy zawieszonych sędziów oraz odtworzyć niezależność wymiaru sprawiedliwości. Ten ostatni warunek jest bardzo ogólny. Jak go zrealizować?

Prezes stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystian Markiewicz: Są trzy obszary w wymiarze sprawiedliwości, które wymagają zmian, by wykonać wyrok TSUE nie tylko z 15 lipca 2021 roku, ale też kolejne orzeczenia TSUE i ETPCz. Pierwszy obszar dotyczy systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, który został zakwestionowany w orzeczeniach TSUE z 14 lipca [TSUE wydał wtedy zabezpieczenie, w którym zawiesił Izbę oraz przepisy ustawy kagańcowej pozwalające ścigać sędziów za badanie statusu neo-sędziów - red.] i 15 lipca 2021 roku. Teraz ten system jest nastawiony na represjonowanie sędziów za to, że orzekają zgodnie z Konstytucją i prawem UE oraz za to, że głośno mówią o praworządności.

Żeby to zmienić, nie wystarczy tylko zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. Sędziowie, którzy mają sprawę dyscyplinarną muszą mieć zapewnione prawo do sądu. Czyli musi być niezależne sądownictwo dyscyplinarne w pierwszej i drugiej instancji. Dziś to minister powołuje sędziów dyscyplinarnych w sądach I instancji. Również minister powołuje oskarżycieli w tych sądach, czyli głównych rzeczników dyscyplinarnych. Wszystko jest w jego rękach. To zachwianie równowagi i osłabienie prawa do obrony oskarżanych sędziów, którzy mają przed sobą sąd wskazany przez ministra oraz oskarżyciela wskazanego przez ministra.

Czyli co powinno się zmienić? Kto powinien przejąć sprawy od Izby Dyscyplinarnej?

Dziś mamy sądy dyscyplinarne pierwszej instancji działające przy sądach apelacyjnych. Sędziów do tego sądu powołał i wskazał minister sprawiedliwości. Proponujemy, by co do zasady sądem dyscyplinarnym pierwszej instancji był sąd apelacyjny. Orzekałby w trzyosobowych składach - z sędzią karnistą, sędzią, który orzeka w takich samych sprawach, jak obwiniony oraz losowo wybrany inny sędzia.

Druga instancja dyscyplinarna powinna być przy Izbie Karnej Sądu Najwyższego. Nie ma najmniejszego powodu, by tworzyć nową Izbę, z nową nazwą. II instancja powinna funkcjonować jak przed powołaniem Izby Dyscyplinarnej, czyli sędziowie powinni być losowo wybierani do każdej sprawy spośród wszystkich prawidłowo wybranych sędziów SN. Rzeczników dyscyplinarnych z kolei powinno się wybierać przy współudziale samorządu sędziowskiego i KRS, ale powołanej zgodnie z Konstytucją.

Zaraz pojawią się zarzuty, że wrócimy do starego systemu dyscyplinarnego, łagodnego dla sędziów.

Analizowałem orzecznictwo dyscyplinarne Sądu Najwyższego i poprzedni system nie działał źle, nie był też łagodny. Chodzi o to, żeby osoby rzeczywiście winne przewinień dyscyplinarnych poniosły odpowiedzialność. A ile dziś trwają te postępowania? Gdzie są moje sprawy dyscyplinarne, Moniki Frąckowiak, czy Bartłomieja Starosty?

Rzecznicy dyscyplinarni Piotr Schab, Przemysław Radzik i Michał Lasota boją się nawet przekazywać je do sądów dyscyplinarnych, bo wiedzą, że zarzuty są trefne i to jedna wielka hucpa. Więc wolą nas trzymać cały czas na etapie postawienia zarzutów, dalej mrozić i trałować nasze sprawy. W przyszłości ma być sprawnie i sprawiedliwie. My nie chcemy czarnych owiec w swoim gronie.

O rozliczeniu ludzi Ziobry i osób z Izby Dyscyplinarnej

A co z osobami wydającymi decyzje w Izbie Dyscyplinarnej?

Oni nie są sędziami. Robimy z nimi to, co ze wszystkimi neo-sędziami. Stwierdzamy, że ich powołanie z mocy prawa jest nieważne i wracają tam, gdzie byli. Niech Ziobro przyjmuje ich z powrotem do prokuratury, niech wracają do sądów, w których do tej pory orzekali.

Osoby z Izby Dyscyplinarnej powinny też zwrócić wynagrodzenia, bo są pobrane w sposób nienależny, a ich działania nie przyniosły żadnych korzyści w rozumieniu prawa pracy i cywilnego. Zgodnie z uchwałą pełnego składu Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku nie bowiem są i nigdy nie byli w stanie wydać legalnego orzeczenia.

Powinni też ponieść odpowiedzialność karną i dyscyplinarną?

W przyszłości będzie można to rozważać. Ponoszą odpowiedzialność za to, że brali udział w nielegalnym przedsięwzięciu i w nielegalnej procedurze nominacyjnej przed nową KRS. Wydawali orzeczenia mimo zakazu – uchwały pełnego składu SN, do której się nie zastosowali i mimo orzeczeń TSUE. Ich działanie było w najwyższym stopniu sprzeczne z obowiązkami.

Ja to odbieram jako zamach stanu, bo zmierzali do obalenia porządku konstytucyjnego, jakim jest zasada demokratycznego państwa prawa i niezależnych sądów.

Czy osoby wydające decyzje w Izbie Dyscyplinarnej rząd może pod pretekstem wykonania wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku przenieść do innej Izby SN? Albo do nowych sądów regionalnych, jeśli PiS zdecyduje się na likwidację obecnych sądów i powołanie nowych, z posłusznymi sędziami?

Nie można ich przenieść do żadnego sądu, bo oni nie są sędziami.

Co z rzecznikami dyscyplinarnymi Piotrem Schabem, Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem, którzy ścigają głównie sędziów znanych z obrony wolnych sądów? Radzik jawnie łamie też zabezpieczenie TSUE z lipca 2021 roku i stawia sędziom zarzuty dyscyplinarne za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE.

TSUE nie zakwestionował wprost powołania rzeczników dyscyplinarnych. Problem jest z tym, co oni mogą robić. Z orzeczeń TSUE wynika, że nie powinni wszczynać przeciwko sędziom postępowań za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE oraz za stosowanie prawa UE, czyli za kwestionowanie statusu neo-sędziów. Stawiają dziś za to zarzuty dyscyplinarne nielegalnie i bezprawnie. Powinni ponieść za to odpowiedzialność dyscyplinarną i ją poniosą.

Ich obecne działania wymierzone w sędziów świadczą o tym, jakimi są prawnikami. Może kierują się już imperatywem politycznym, co by jednak oznaczało, że nie nadają się na sędziów. Ale powinni mieć odwagę, żeby powiedzieć obywatelom, że to m.in. dzięki ich działaniom Polska musi zapłacić rekordową karę 1 mln euro dziennie.

Trzej męzczyźni w garniturach

Trio ministra sprawiedliwości ścigające niezależnych sędziów. Od lewej stoją: główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, w środku jego zastępca Michał Lasota, za nim drugi zastępca Przemysław Radzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

O zawieszanych sędziach

Zgodnie z orzeczeniami TSUE do pracy powinni też wrócić zawieszeni przez Izbę Dyscyplinarną sędziowie Igor Tuleya i Paweł Juszczyszyn.

To bardzo proste do wykonania. Zresztą mamy już dwa orzeczenia polskich sądów ws. Juszczyzyna, które mówią, że powinien on wrócić do orzekania. Prezesi sądów, którzy nie dopuszczają ich do pracy [Piotr Schab i Maciej Nawacki - red.] poniosą odpowiedzialność karną i dyscyplinarną.

Kolejnych sześciu sędziów zostało zawieszonych na miesiąc przez ministra Ziobrę i prezesów sądów. Wbrew zabezpieczeniu TSUE. Co z tymi sprawami?

To działania skrajnie nielegalne. Są oni zawieszani na podstawie przepisu [artykułu 130 paragrafu 1 ustawy o sądach - red.], który dotyczy odsuwania sędziów od orzekania za popełnienie czynów kryminalnych i czynów niegodnych sędziego. Ale czy wydanie przez sędziego orzeczenia z powołaniem się na prawo UE jest przestępstwem lub czynem niegodnym? Ten przepis nie ma zastosowania do tych spraw. Ci sędziowie nie powinni być zawieszani za to, że wykonują wyroki TSUE, czy ETPCz.

O likwidacji nowej, upolitycznionej KRS

A co z trzecim warunkiem, jaki postawiła szefowa KE, czyli jak odtworzyć niezależność wymiaru sprawiedliwości w Polsce?

Przede wszystkim trzeba zlikwidować największe źródło problemów z praworządnością, czyli nową KRS. Bardzo mocno podkreślił to ETPCz w wyroku z 8 listopada. Obecna KRS nie jest Krajową Radą Sądownictwa, o której mowa w Konstytucji w art. 187 co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze jej członków - sędziów wybrali politycy. Po drugi nie zasiadają w niej przedstawiciele wszystkich sądów.

Obecna KRS nie broni również niezależności sądów i niezawisłości sędziów, co jest sprzeczne z Konstytucją. Udziela też wadliwych nominacji dla neo-sędziów. To jasno wynika z orzeczeń TSUE, ETPCz, Sądu Najwyższego i całej serii orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego.

KRS trzeba wybrać jeszcze raz, ale w sposób zgodny z Konstytucją. Kadencja obecnej KRS kończy się w marcu 2022 roku. A to oznacza, że jeśli chcemy poważnie do tego podchodzić, to prace nad zmianą KRS powinny się zacząć już teraz. Trzeba uchwalić nowe przepisy i przygotować wybory jej członków. Nie wiem, na co my czekamy. Iustitia ma projekt także w tym zakresie.

Jaki skład KRS i jak wybrany będzie zgodny z Konstytucją oraz standardami UE?

Piętnastu członków - sędziów do KRS muszą wybrać sędziowie, np. w wyborach bezpośrednich. Kandydatów mogą wskazywać m.in. grupy sędziów, inni prawnicy, ale też obywatele. Nie mogą ich wybierać politycy.

Nie zgadzam się z propozycją Małgorzaty Manowskiej, żeby wybory do KRS były dwustopniowe – najpierw kandydatów wybierają sędziowie, a potem głosują za nimi posłowie.

Z orzeczeń TSUE i ETPCz - zwłaszcza z ostatniego z 8 listopada 2021 roku - ale też z orzeczeń NSA w oczywisty sposób wynika, że KRS musi ulec zmianie.

Nie ma pola manewru, obecna KRS jest do likwidacji. A jej uchwały o przedstawieniu kandydatów na sędziów prezydentowi są nieważne.

Co oznacza, że należy też na nowo rozpisać konkursy na stanowiska, które obsadziła w sądach nowa KRS.

O cofaniu awansów dla neo-sędziów i ich wyrokach

Co z neo sędziami? Według ministerstwa sprawiedliwości jest już 1,5 tysiąca, plus ok. 50 w SN.

Co do zasady neo sędziowie wracają na poprzednie stanowiska. Nie robimy ich weryfikacji, bo byłoby to nieuczciwe wobec tych, którzy nie startowali w konkursach uważając je za nieważne. Należy rozpisać na nowo te konkursy i każdy będzie się mógł zgłosić. KRS zgodna z Konstytucją będzie musiała przeprowadzić je błyskawicznie.

Neo-sędziowie też będą mogli startować, ale ich dotychczasowa postawa będzie oceniana. Będą też poddane merytorycznej ocenie ich kwalifikacje. Wątpię, by zdarzyły się takie awanse jak do tej pory – z sądu rejonowego aż do NSA [taki awans dostał były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak - red.] lub z sądu rejonowego od razu sądu apelacyjnego [taki awans dostał Przemysław Radzik - red.].

Do rozwiązania jest jeszcze problem asesorów sądowych. W tym przypadku należałoby rozważyć formułę domniemania zgodności i prawidłowości powołania. Asesorzy pozostaliby na urzędzie sędziowskim. Należy jednak dopuścić ich weryfikację przed prawidłową KRS, żeby sprawdzić, czy wszyscy nadają się na to stanowisko i móc reagować w skrajnych przypadkach.

A co z 2,5 milionami orzeczeń, które według wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety wydali do tej pory neo-sędziowie? Obrońcy „reform” Ziobry straszą, że wszystkie mogą być skasowane, co uderzy w obywateli.

Niezależnie od tego, ile takich orzeczeń do tej pory wydano, należy przyjąć, że nie zostaną one uznane za niebyłe. Mieliśmy w ostatnich latach kilka orzeczeń SN i TK, w których ważono racje stabilności orzeczeń i wadliwości powołania wydających je sędziów. Jeśli ktoś by się z orzeczeniem neo-sędziego nie zgadzał ze względu na wadliwość składu orzekającego, to ma możliwość zaskarżenia go. Ale badanie orzeczeń neo-sędziów powinno być punktowe i na wniosek stron.

Nie wszystko zostanie więc skasowane z automatu. Chaosu nie będzie. Utrzymujemy orzeczenia neo-sędziów, ale usuwamy ich ze stanowisk na, które wybrała ich nowa KRS. Oczywiście moja uwaga nie dotyczy orzeczeń neo-sędziów z SN. Z uwagi na to, że Izba Dyscyplinarna i Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem, ich orzeczenia z mocy prawa staną się nieważne i utracą skutki prawne.

Co do pozostałych orzeczeń zapadłych z udziałem neo-sędziów z SN i z NSA przyjąć należy, za uchwałą pełnego składu SN z 2020 roku, że mieliśmy do czynienia z wadliwie obsadzonym składem i orzeczenia te można wzruszyć.

Coś jeszcze należy zmienić wykonując ostatnie orzeczenia TSUE i ETPCz?

Trzeba też przywrócić samorząd sędziowski. Teraz jest zniszczony, nie ma go. Nie ma zgromadzeń sędziów, a kolegia w sądach są przybudówką prezesów sądów powoływanych przez ministra. Samorząd sędziowski jest ważny, bo wcześniej m.in. brał udział w opiniowaniu kandydatów do awansów sędziowskich i te uprawnienia trzeba mu przywrócić. Musi on działać na poziomie ogólnokrajowym, a także w każdym sądzie. Ten aspekt funkcjonowania sądów mocno wybrzmiał w niedawnym wyroku ETPCz z 8 listopada.

Sędzia Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie. Został zawieszony przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną w listopadzie 2020 roku. Po wyroku TSUE powinien wrócić do pracy. Fot. Piotr Wójcik.

O prezesach sądów od Ziobry i nadzorze ministra

Co z prezesami sądów z nominacji ministra Ziobry? ETPCz w innym wyroku z 2021 roku podważył też legalność czystki na stanowiskach prezesów i wiceprezesów sądów, którą zrobił minister Ziobro.

Jeśli mamy przywracać praworządność, to trzeba mówić też o pozycji prezesów sądów. Ci, którzy są nielegalnie powołani, bo zajęli miejsce prezesów nielegalnie odsuniętych w trakcie kadencji, powinni opuścić swoje stanowiska. To wynika wprost z wyroku ETPCz ws. dwóch odwołanych wiceprezesów sądów w Kielcach.

Trzeba też zmienić procedurę powoływania prezesów sądów. Minister nie może sam o tym arbitralnie decydować. Przypomnę, że wcześniej kandydatów na prezesów opiniował samorząd sędziowski.

Jest też problem nadzoru administracyjnego nad sądami. Minister sprawiedliwości ma teraz pozycję nadzorcy. Może zawieszać sędziów, kontroluje rzeczników dyscyplinarnych i wiele innych rzeczy w sądach. A do tego jest Prokuratorem Generalnym. To patologiczna sytuacja i z tego też wynika cała degrengolada w funkcjonowaniu sądów.

Dzięki Ziobrze w ciągu pięciu lat mamy 50-procentowy spadek efektywności sądownictwa. Boje się myśleć, co będzie pod koniec kadencji. To obraz ministra jako nadzorcy. Więc jeśli chcemy zapewnić obywatelom prawo do sądu, rzetelnego postępowania i stabilnego wyroku w rozsądnym terminie, a o tym też mówią wyroki ETPCz i TSUE, to musimy skończyć z urzędniczym systemem pojmowania sądownictwa, na czele którego stoi minister sprawiedliwości.

Żeby to zmienić potrzebna jest jednak mądra i niezależna KRS oraz dobrze działający samorząd sędziowski, współpracujący z KRS. To one zapewnią niezależne, efektywne i bliższe obywatelom sądy. Powinny współzarządzać sądami. Państwa europejskie odchodzą od politycznego nadzoru w sądach.

Sędziowie sami poradzą sobie z zarządzaniem sądów? Uzdrowicie je, zlikwidujecie zaległości, procesy będą szybkie? Przed rządami PiS sądy miały większą autonomię i nie rozwiązały problemów. Choć trzeba przyznać, że polskie sądy były wtedy w sprawności postępowania w środku listy sądów UE, czyli na nie było z nimi tak źle.

Polskie sądy nigdy nie miały autonomii. System nadzoru administracyjnego ministra nad sądami wprowadzono w Polsce w okresie międzywojennym i nadal się trzyma. Czy się sprawdza? Odpowiedź brzmi: „nie”. W Holandii i Skandynawii go nie ma i sądy działają.

Jeśli minister Ziobro zarządza sądami już od sześciu lat, a nowa KRS wydała w tym czasie 1,5 tysiąca nominacji, to przy dobrym zarządzaniu sądy powinny działać lepiej. A działają gorzej, co potwierdzają statystyki ministerstwa sprawiedliwości. Statystyki, które Iustitia niebawem zaprezentuje, pokazują jeszcze gorszy obraz sądownictwa.

Sędziowie są w stanie sami wziąć odpowiedzialność za sądy i zarządzenie nimi. I gwarantuję, że poradzimy sobie lepiej niż minister sprawiedliwości.

O planie likwidacji wszystkich sądów

A co będzie, jeśli Jarosław Kaczyński pod rękę z ministrem Ziobrą zdecydują się jednak na opcję zero w sądach? Na likwidację wszystkich obecnych sądów, w tym SN i na powołanie na ich miejsce nowych sądów okręgowych i regionalnych, z małym SN na czele. Taka „reforma” będzie oznaczała weryfikację wszystkich 10 tysięcy sędziów w Polsce i wyrzucenie niezależnych sędziów. PiS to sprzeda UE jako wykonanie wyroku TSUE.

To, co zapowiada Kaczyński, to centralny atak na dotychczasowe orzecznictwo TSUE i na resztki niezależnego sądownictwa w Polsce. Likwidacja obecnego SN i powołanie małego, nowego, z okrojonymi uprawnieniami pozbawi SN funkcji sądu sprawującego wymiar sprawiedliwości. Zabranie z niego kasacji od wyroków sądów powszechnych i pozostawienie w nim tylko rozstrzygania o ważności wyborów, czy skarg nadzwyczajnych jest nie do pogodzenia z rolą SN w Polsce. Będzie też sprzeczne z Konstytucją, bo zgodnie z nią SN ma sprawować wymiar sprawiedliwości.

Przypomnę, że TSUE już raz wypowiedział się w tej sprawie, gdy PiS chciał wysłać na wcześniejszą emeryturę starszych sędziów SN pod pretekstem zmian organizacyjnych. TSUE orzekł wtedy, że nie można naruszać zasady nieusuwalności sędziów. Nie można ich przenosić pod pretekstem zmian organizacyjnych w sądach. Nie mam wątpliwości, że realizacja zapowiedzi Kaczyńskiego byłaby sprzeczna z tym wyrokiem TSUE. I nie mam wątpliwości, że KE – jeśli do tego dojdzie – powinna wszcząć postępowanie naruszeniowe przeciwko Polsce.

Władza chce stworzyć dla siebie wygodne sądy, które będzie można wskazać palcem, by wydawały rozstrzygnięcia w sprawach, na których jej zależy. Jeśli ma być jeden duży sąd okręgowy na województwo z filiami, to prokurator zawsze może się zwrócić do ministra sprawiedliwości albo do prezesa sądu, żeby z uwagi na dobro sprawy i wymiaru sprawiedliwości przenieść sprawę z Warszawy np. do filii w Pruszkowie. A w filii dzięki reorganizacji i przenosinom sędziów mogą orzekać tylko tacy sędziowie, którzy wydadzą wiadomo jaki wyrok.

Co po takiej „reformie” stanie się z niezależnymi sędziami, którzy dziś są atakowani przez władzę za wydawane wyroki jak Igor Tuleya lub bronią wolnych sądów? Takimi jak Pan i wielu innych sędziów.

Niepokornym sędziom odbierze się sprawy z dnia na dzień i przeniesie z dnia na dzień, tak jak dziś przenosi się po kilkaset kilometrów od domu prokuratorów. Poza tym nie wiemy, czy niepokorni sędziowie w ogóle trafią do nowych sądów, bo sędziów do nich trzeba powołać na nowo. Jeśli udział w tym będzie miała nowa KRS, to otwiera się pole do weryfikacji wszystkich sędziów. Dodajmy, że weryfikacji nielegalnej. Sędziowie mogą wtedy dostać wybór - wcześniejszy stan spoczynku lub w ogóle nie dostaną nominacji i wylecą z zawodu.

Mówi się, że sędziowie mogą być przeniesieni do nowych sądów mocą ustawy. Ale to będzie niezgodne z prawem. Sędziów musi powołać prezydent. I powołuje do konkretnego sądu, w konkretnym mieście. To wynika z utrwalanego orzecznictwa SN.

Konstytucja w artykule 180 pozwala jednak w przypadku reorganizacji sądów lub zmiany granic okręgów sądowych na przenoszenie sędziów do innych sądów lub na wcześniejszą emeryturę.

Ale masowa reorganizacja sądów będzie niezgodna z Konstytucją, która gwarantuje sędziom nieusuwalność z urzędu i nieprzenoszalność. Reorganizację można zrobić tylko z zachowaniem tych zasad.

Konstytucja nie pozwala na wywalanie i przenoszenie sędziów.

TSUE ws. sędziów maltańskich orzekł, że zmiany w sądach mogą być zawsze, ale tylko na lepsze w porównaniu z tym, co było w sądach zanim dany kraj wstąpił do UE. Zmiany mają podnosić standard ochrony prawnej, a nie obniżać. Wiec to nie jest tak, że art. 180 ustęp 5 Konstytucji jest magicznym przepisem i na jego podstawie pod przykrywką reorganizacji sądów można robić wszystko.

O tym, co zrobi UE ze skokiem na sądy

PiS powtarza w koło, że z sądami może robić co chce. Że nie jest to kompetencja UE.

Tak, kraj członkowski ma swobodę w organizacji wymiaru sprawiedliwości. Ale to nie oznacza dowolności.

Zmiany nie mogą naruszać prawa i standardów UE. Nie mogą naruszać prawa obywatela do bezstronnego i niezależnego sądu oraz pogarszać standardu ochrony prawnej.

Mówiąc obrazowo można wyrabiać chleb jaki się chce pod warunkiem, ze nie jest trujący. Wydawałoby się, że nie jest to skomplikowany proces myślowy.

Czy UE zgodzi się na „reformę” w postaci likwidacji wszystkich sądów i powołania nowych sądów, obsadzonych sędziami po weryfikacji?

Nie może się na to zgodzić, bo będzie to sprzeczne z prawem UE. Komisja Europejska będzie musiała na to szybko zareagować. Na szczęście to nie jest 2016 rok, gdy władza zaczynała swoje „reformy” w sądach. Dziś jesteśmy już po kilkunastu orzeczeniach TSUE i ETPCz w sprawie zmian w polskim sądownictwie. Komisja ma pełną wiedzę, co się dzieje i w jakim kierunku to zmierza.

Komisja nie będzie mogła zgodzić się na taką „reformę”, bo to by oznaczało, że sądy polskie przestaną być sądami europejskim, a obywatel straci dostępu do niezależnego i bezstronnego sądu. To byłaby kontynuacja prawnego polexitu w pełnym wymiarze.

Niestety marzeniem polityków partii rządzącej jest to, by większość sądów w Polsce działała jak Izba Dyscyplinarna i TK Przyłębskiej.

Jeśli tak się stanie, to już nawet TK nie będzie potrzebny, bo sądy I i II instancji załatwią władzy wszystko. Załatwią im bezkarność.

Co zrobią sędziowie, jak PiS ostatecznie ruszy na sądy? Podporządkują się, odpuszczą i pójdą na wcześniejsze emerytury?

My, sędziowie, mamy doświadczenie w walce o niezależne sądy. Mimo dalszych represji i retorsji polscy sędziowie pokazują, że nie uginają się pod naporem władzy politycznej. Nie jest nas mało. A kolejni sędziowie, dotąd nieznani, pokazują, że są niezależni i nie boją się stosować prawa mimo represji. To oznacza, że dotąd władza nas nie uciszyła i nie wywarła efektu mrożącego na innych sędziach. I nie uciszy w przyszłości.

Przestrzegam też przed totalną likwidacją sądów. To na pewno oprze się o UE i TSUE. A polscy sędziowie nie będą milczeć i biernie czekać na wyrzucenie z zawodu. Może też być tak, że w przypadku likwidacji sądy po prostu staną, bo np. sędziowie nie będą czuli się kompetentni, by orzekać w sądach podporządkowanych władzy.

Przypominam sobie batalię o małe sądy, którą rozpoczął przed kilku laty sędzia Bartłomiej Starosta z Sądu Rejonowego w Sulęcinie, dziś szef Forum Współpracy Sędziów [małe sądy chciał zlikwidować za rządów PO-PSL minister sprawiedliwości Jarosław Gowin - red.]. Trochę to zajęło, ale walka skończyła się sukcesem, przywróciliśmy ludziom niemal wszystkie likwidowane sądy. A sędziom przyznano racje i zwrócono im honor, który politycy chcieli zbrukać.

Dziś nas jest dużo więcej, jesteśmy lepiej zorganizowani, mamy doświadczenie, wygrywamy wszystkie sprawy przed niezależnymi sądami i trybunałami. Mamy wsparcie nie tylko Unii Europejskiej, całego demokratycznego świata, ale przede wszystkim ludzi, społeczeństwa obywatelskiego. Jako sędzia polski i zarazem europejski, powiem krótko. Tej walki nie możemy przegrać. My ją wygramy.

sędzia Paweł Juszczyszyn
24.01.2020 Olsztyn , Sad Okregowy w Olsztynie . Sedzia Pawel Juszczyszyn podczas rozprawy dot . ujawnienia list poparcia dla kandydatow do neo - KRS . Fot . Robert Robaszewski / Agencja Gazeta

Sędzia Paweł Juszczyszyn, najdłużej zawieszony sędzia w Polsce. Nie orzeka od lutego 2020 roku. Po wyroku TSUE powinien być przywrócony do pracy. Fot. Robert Robaszewski/Agencja Wyborcza.pl

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze