0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

To precedensowy wyrok, ważny dla wszystkich prokuratorów. W poniedziałek 28 lutego 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że prokurator Katarzyna Kwiatkowska - na zdjęciu u góry - była nierówno traktowana w pracy z powodu delegowania jej na pół roku do pracy z dala od domu: z Warszawy do odległej o 180 kilometrów Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu.

Sąd orzekł, że decyzja o delegacji, którą podjął były już prokurator krajowy Bogdan Święczkowski - zaufany Zbigniewa Ziobry - była dyskryminacją za działalność w stowarzyszeniu niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Kwiatkowska jest jego prezeską i znana jest z ostrej krytyki kierownictwa prokuratury, czyli prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry i - właśnie - Święczkowskiego.

Sąd orzekł też, że z powodu dyskryminacji Kwiatkowska doznała krzywdy moralnej w postaci upokarzającego traktowania i naruszenia jej godności zawodowej. Zasądził na jej rzecz 18,6 tysięcy złotych odszkodowania. Zapłaci prokuratura.

Przeczytaj także:

Sędzia Dzielińska po stronie prokuratury

Ten precedensowy z wielu powodów wyrok wydał sąd w składzie: Artur Fryc (przewodniczący składu), Dorota Opiłowska-Starzec i Edyta Dzielińska. Skład był trzyosobowy z powodu wagi sprawy. Wyrok nie zapadł jednak jednomyślnie. Zdanie odrębne, czyli nie popierające wyroku zgłosiła sędzia Dzielińska.

Znana jest ona z tego, że pracowała dla rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry, specjalizujących się w ściganiu niezależnych sędziów. Podpisuje też listy poparcia dla kandydatów na II kadencję neo-KRS, a od obecnej neo-KRS dostała nominację do sądu okręgowego. Prezydent jeszcze jej tam nie powołał, na razie orzeka na delegacji. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ten precedensowy wyrok nie jest prawomocny, prokuratura może złożyć apelację.

Sąd przesłuchał jako świadka Bogdana Święczkowskiego, który w lekceważący sposób wypowiadał się o Kwiatkowskiej. Jego zeznania opisujemy na końcu tekstu.

„To ważny wyrok nie tylko dla mnie, ale też innych prokuratorów delegowanych do innych jednostek na podstawie decyzji przełożonych, które nie mają uzasadnienia” - mówi OKO.press prokurator Katarzyna Kwiatkowska. - Cieszę się z tego wyroku, warto było iść z tą sprawą do sądu. Nadal będę robić swoje. Żadne szykany mnie nie przestraszą. Jest we mnie dużo energii i determinacji w walce o niezależną prokuraturę”.

To drugi podobny wyrok. W czerwcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Krakowie orzekł, że bezprawna była karna delegacja dla Mariusza Krasonia z Prokuratury Regionalnej w Krakowie (w 2019 roku do Wrocławia). Krasoń jest w zarządzie Lex Super Omnia. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jak Święczkowski zesłał Kwiatkowską do Golubia-Dobrzynia

Prokurator Katarzyna Kwiatkowska ten precedensowy proces wytoczyła Prokuraturze Krajowej i Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. Pierwszą pozwała dlatego, że to były już Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski (obecnie sędzia TK Julii Przyłębskiej) wydał osobiście decyzję o jej karnej delegacji. Druga pozwana prokuratura to jej macierzysta jednostka pracy.

Przypomnijmy. Szefowa Lex Super Omnia na karną delegację do pracy w Golubiu-Dobrzyniu została wysłana w połowie stycznia 2021 roku. Decyzja była nagła. Kwiatkowska z dnia na dzień musiała się spakować i jechać do obcego miasta, od ręki znaleźć mieszkanie w Golubiu-Dobrzyniu. Wszystko w warunkach epidemii koronawirusa.

Ale Kwiatkowska się nie załamała. Znalazła puste mieszkanie nad miejscowym wydziałem komunikacji. W przeprowadzce pomogli znajomi. Pojechała tam na pół roku. Była to zawodowa degradacja - z prokuratury okręgowej do rejonowej.

Prokurator z 30-letnim doświadczeniem zostawiła skomplikowane sprawy o wyłudzenia VAT i kredytów, po kilkaset tomów. I zajęła się "alimenciarzami", skierowanymi na leczenie odwykowe, kradzieżami rowerów, czy w Biedronce.

Siódemka z Lex Super Omnia

Kwiatkowska uważała od samego początku, że delegacja z dala od domu jest karą za jej działalność w Lex Super Omnia. Tym bardziej, że w tym samym czasie oprócz niej delegowano sześciu innych prokuratorów związanych z Lex Super Omnia, w tym aż trzech z zarządu stowarzyszenia. To:

  • Jarosław Onyszczuk z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, delegowany do Prokuratury Rejonowej w Lidzbarku Warmińskim (260 kilometrów od domu). Onyszczuk był w zarządzie Lex Super Omnia, często wypowiada się w mediach krytycznie o prokuraturze Ziobry.
  • Katarzyna Szeska z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola delegowana do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu, 320 kilometrów od domu. Wypowiadała się krytycznie o prokuraturze w mediach, była aktywna na Twitterze. Szeska to była rzecznik Prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego. Z powodów zdrowotnych na delegację jednak nie pojechała.
  • Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, delegowana do Prokuratury Rejonowej w Śremie w Wielkopolsce, 310 kilometrów od domu. Święczkowski delegował ją mimo, że wychowuje nieletnią córkę i opiekuje się starszą matką. Wrzosek jest w komisji rewizyjnej Lex Super Omnia. To ona chciała zrobić głośne śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w maju 2020 roku w trakcie epidemii. Sprawę jednak jej odebrano po kilku godzinach i błyskawicznie zrobiono dyscyplinarkę. A potem się okazało, że była inwigilowana najprawdopodobniej przez polskie służby przy użyciu Pegasusa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
  • Mariusz Krasoń z Prokuratury Regionalnej w Krakowie, jest w zarządzie Lex Super Omnia. On jako jedyny został wysłany do prokuratury rejonowej na terenie Krakowa, może dlatego, że była to dla niego trzecia karna delegacja. Krasoń jest bowiem jednym z najbardziej prześladowanych prokuratorów w Polsce. I został wcześniej zesłany do pracy we Wrocławiu, mimo, że opiekuje się starszymi rodzicami. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
  • Artur Matkowski z Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Został zesłany do pracy w sądzie rejonowym w Rzeszowie, ponad 500 kilometrów od domu. Matkowski pozwał wcześniej prokuraturę do sądu o wynagrodzenie. Na delegacji zapisał się do Lex Super Omnia.
  • Daniel Drapała z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Został delegowany do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie w Zachodniopomorskiem (ponad 400 kilometrów od domu). Jest członkiem Lex Super Omnia, ma małe dziecko. Spekuluje się, że podpadł przełożonym we Wrocławiu.

Pisaliśmy o tych delegacjach w OKO.prerss:

Ewa Wrzosek
Prokurator Ewa Wrzosek z Warszawy. W styczniu 2021 trafiła Ona na karną delegację do prokuratury w Śremie, pod Poznaniem. Fot. Albert Zawada/Agencja Wyborcza.pl

Jak Kwiatkowska nie darowała Święczkowskiemu

Z tych siedmiu karnie delegowanych prokuratorów pozew do sądu o odszkodowanie złożyli Kwiatkowska i Onyszczuk (jego sprawa się jeszcze nie zaczęła). Kwiatkowska w pozwie przeciwko Prokuraturze Krajowej i Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga domaga się 76 tys. zł odszkodowania za dyskryminację w pracy oraz za nierówne traktowanie.

Podnosiła, że jest szykanowana za działalność w Lex Super Omnia i za to, że już wcześniej pozwała Prokuraturę Krajową za degradację na niższy szczebel, po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez Zbigniewa Ziobrę w 2016 roku. Zarzucała Święczkowskiemu, że jego decyzja miała „charakter dowolny, dyskryminujący i została wydana z naruszeniem prawa i jej godności jako prokuratora”. Podkreślała też, że jej delegacja do Golubia-Dobrzynia nie miała merytorycznego uzasadnienia, bo w tamtejszej prokuraturze było mało spraw.

I Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z 28 lutego 2022 roku w większości przyznał jej rację. Sąd najpierw musiał rozstrzygnąć kwestie formalne. I orzekł, że Kwiatkowskiej przysługuje droga sądowa by dochodzić ochrony przed decyzją o delegacji (prokuratura twierdziła, że nie przysługuje). Sąd orzekł, że zezwala na to artykuł 101 ustawy o prokuraturze, który mówi, że o roszczenia z tytułu stosunku służbowego prokurator może wystąpić na drogę sądową. Sąd podparł ten wywód wyrokiem ETPCz oraz orzeczeniem Sądu Najwyższego z 2021 roku, dotyczącym odwołania prokuratora z delegacji.

Sąd musiał również rozstrzygnąć, kto mógł być pozwany w tej sprawie. Czy Prokurator Krajowy, który wydał decyzję, czy też bezpośredni jej pracodawca, czyli praska prokuratura okręgowa? I uznał, że Kwiatkowska mogła pozwać obie jednostki, bo Prokuratura Krajowa też ma zdolność sądową. Ponadto Prokuratura Krajowa na podstawie prawa cywilnego odpowiada za delikt, czyli za decyzję o karnej delegacji.

Ale sąd uznał, że dwa podmioty nie mogą ponosić odpowiedzialności odszkodowawczej i orzekł, że zapłacić ma prokuratura okręgowa, czyli jej faktyczny pracodawca. Sąd za pracodawcę nie uznał Prokuratury Krajowej, ta była tylko sprawcą dyskryminacji.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Artur Fryc (przewodniczący składu orzekającego) tłumaczył, dlaczego sąd niejednomyślnie uznał, że doszło do nierównego traktowania i dyskryminacji Kwiatkowskiej.

Sąd potwierdził, że Święczkowski mógł delegować prokuratorów nawet z dala od domu i nie musiał uzasadniać tej decyzji. Czyli jego decyzja była legalna.

Sąd uznał, że można przesuwać prokuratorów jak są braki kadrowe.

Ale jednocześnie orzekł, że nie można w ten sposób dyskryminować prokuratorów. A sąd może ocenić taką decyzję pod kątem nadużycia uprawnień. „Nie wystarczy, że sama decyzja jest legalna, by uznać, że wszystko było ok. Dyskryminacja właśnie na tym polega, że formalnie coś jest dopuszczalne, ale dyskryminuje” - podkreślał w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Artur Fryc. Dodał: „To jak odmowa zatrudnienia z powodu narodowości. Pracodawca może odmówić zatrudnienia kogoś, ale jednocześnie akurat ten powód dyskryminuje”. Sędzia zaznaczał, że w przypadku Kwiatkowskiej powodem dyskryminacji była jej działalność w Lex Super Omnia.

Sąd zmiażdżył obronę Prokuratury Krajowej

Sąd w uzasadnieniu wyroku przejechał się po linii obrony, jaką przedstawił w sądzie jej prawnik oraz sam Bogdan Świeczkowski. Sąd podkreślał, że nie wystarczy mówić - jak zeznawał Święczkowski- że nie ma wymogu uzasadniania takiej decyzji. Bo w przypadku zarzutów o dyskryminację Prokuratura Krajowa powinna uzasadnić, czym się kierowała. To ona musi udowodnić, że nie doszło do dyskryminacji. „A w procesie Prokuratura Krajowa nie wykazała, że zastosowała obiektywne przesłanki” - zaznaczał sędzia Artur Fryc.

Dalej sędzia uzasadniał, że Prokuratura Krajowa powoływała się na szczególne potrzeby prokuratury i braki kadrowe w prokuraturach wywołane epidemią koronawirusa. Sąd pytał w wyroku, co to znaczy „szczególne potrzeby”. I nie uwierzył w wersję prokuratury.

Sąd podkreślał, że jeśli nawet w Golubiu-Dobrzyniu brakowało prokuratorów, to można było tam wysłać kogoś z bliższych jednostek. Sąd nie uwierzył też w zapewnienia, że w macierzystej prokuraturze Kwiatkowskiej nie brakowało rąk do pracy. Bo zauważył, że gdy zesłano Kwiatkowską, to do tej prokuratury oddelegowano kogoś innego. „Sąd oczekiwał, że Prokuratura Krajowa przedstawi twarde dowody, że były takie potrzeby [na delegacje - red.]” - podkreśla w uzasadnieniu wyroku sędzia Fryc.

Dlatego sąd niejednomyślnie orzekł, że delegacja była nierównym traktowaniem i dyskryminacją w pracy prokurator Kwiatkowskiej. Nie było też przesłanek do delegowania jej poza stolicę. Sąd przyjął, że była w ten sposób dyskryminowana za działalność w Lex Super Omnia, bo wtedy jednocześnie delegowano aż 7 prokuratorów związanych ze stowarzyszeniem, w tym 3 osoby z zarządu organizacji. „Jak logicznie wytłumaczyć taką decyzję? Tłumaczenie Prokuratora Krajowego, że on nic nie wiedział o jej działalności w Lex Super Omnia nie jest wiarygodne. Sąd tego nie kupuje” - podkreślał sędzia Artur Fryc.

A skoro sąd uznał, że doszło do nierównego traktowania w pracy, to na podstawie artykułu 18 z dopiskiem 3d kodeksu pracy - zasądził Kwiatkowskiej 18,6 tysięcy odszkodowania za krzywdę moralną. Sąd nie zasądził jej odszkodowania za dodatkowe wydatki jakie poniosła w związku z przeprowadzką, bo nie przedstawiła na to rachunków. Poza tym przyjął, że na delegacji miała normalną pensję, a za wynajęte mieszkanie płaciła prokuratura.

Sąd przyznał jej odszkodowanie za krzywdę moralną. Bo została zdegradowana do pracy w prokuraturze rejonowej, co było dla niej upokarzające i naruszało godność zawodową. Delegacja deprecjonowała też jej dorobek zawodowy. Sąd uznał, że wystarczy za to 16,8 tysięcy złotych. Jak to wyliczył? Zgodnie z kodeksem pracy zastosował minimalne wynagrodzenie w tamtym czasie i pomnożył przez okres delegacji, czyli przez sześć miesięcy.

Prokurator Mariusz Krasoń z Krakowa, jest członkiem zarządu Lex Super Omnia. Za obronę niezależności w prokuraturze już trzy razy był karnie delegowany, w tym raz do Wrocławia. Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Wyborcza.pl

Jak zeznawał Bogdan Święczkowski

Zanim zapadł wyrok na rozprawie 23 lutego 2022 roku - czyli na dzień przed wybuchem wojny w Ukrainie - zeznawał były już Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Nie stanął osobiście przed sądem, bo proces toczył się w trybie zdalnym.

Święczkowski zeznawał jako świadek na okoliczność wydania decyzji o delegowaniu Kwiatkowskiej. Zeznał, że nie może podać uzasadnienia decyzji, bo jego nie było. Mówił, że prokuratorzy byli wtedy delegowani, bo z powodu epidemii były braki kadrowe. Zwłaszcza w małych prokuraturach. Zapewniał, że to nie on wskazywał kto i gdzie ma trafić. Tylko przygotował to dyrektor biura kadr. Dziwił się, że w ogóle ten proces się toczy, bo może delegować prokuratorów z dnia na dzień. Podkreślał, że prokurator ma służyć społeczeństwu.

Sąd pytał, czy brano pod uwagę przy delegowaniu odległość od domu. I czy nie byłoby to racjonalne. A Święczkowski odpowiedział, że nie. Sąd pytał, czy brano pod uwagę sytuację rodzinną i życiową prokuratorów. Święczkowski odpowiedział, że przełożonych nie interesuje prywatne życie prokuratorów. Jeśli prokurator sam nic nie sygnalizuje to przełożony nie jest „jasnowidzem”. Podkreślał, że życie prywatne nie jest związane z zawodem prokuratora.

Święczkowski zeznał, że sprawdzano czy oddelegowanie danego prokuratora spowoduje problemy w jego macierzystej jednostce. „Gdyby to byli wybitni prokuratorzy, którzy prowadzą poważne sprawy kończone aktem oskarżenia, to nie byliby delegowani” - zeznał lekceważąco Święczkowski.

Zarzekał się, że nie sprawdzał, kto działa w Lex Super Omnia. Drwił, że delegowani wtedy prokuratorzy reprezentują taki poziom, że ich przełożeni uznali, że ich brak nie spowoduje problemów. Zarzucał Kwiatkowskiej, że ma duże mniemanie o sobie. I że przy podpisywaniu decyzji o delegacji nie rzuciło mu się w oczy jej nazwisko. Twierdził, że nie interesowały go nazwiska. Poza tym prokurator musi być dyspozycyjny. Święczkowski zeznał jeszcze, że koszty delegacji nie były wysokie i że prokuraturę było na to stać.

Z kolei szef Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Łukasz Osiński mówił przed sądem, że nikt nie uzgadniał z nim delegacji Kwiatkowskiej i był tym zaskoczony. Dobrze ocenił jej pracę. Zapewniał, że jej brak nie wpłynął na pracę prokuratury, ale przyznał, że w stolicy brakuje prokuratorów.

Sąd w zapewnienia Święczkowskiego nie uwierzył. Kwiatkowska jeszcze raz może spotkać się z nim na sali rozpraw. Bo po karnej delegacji udzieliła wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w którym ostro krytykowała i jego, i podległą mu prokuraturę. Za ten wywiad Prokuratura Krajowa pozwała ją o gigantyczne 250 tysięcy złotych i przeprosiny. Ten proces się jeszcze nie rozpoczął. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze