Prezydent Rosji ogłosił aneksję czterech obwodów wschodniej Ukrainy do Federacji Rosyjskiej. W odpowiedzi na to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział wniosek o przyspieszone członkostwo w NATO. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny sojuszu odpowiada
Rosja zawetowała rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającą fałszywe referenda w czterech obwodach wschodniej Ukrainy, których aneksję ogłosił dziś po południu prezydent Władimir Putin.
Głosowanie nad rezolucją, która stwierdzała nielegalność pseudoreferendów we wschodniej Ukrainie oraz wzywała wszystkie kraje do nieuznawania terytoriów Chersonia, Doniecka, Ługańska i Zaporoża za terytorium Rosji, przyniosło wynik 10:1.
Dziesięć państw zagłosowało za przyjęciem rezolucji. Potępienia działania Rosji chciało trzech członków stałych RB: USA, Francja i Wielka Brytania oraz siedmiu członków rotacyjnych: Irlandia, Kenia, Meksyk, Norwegia, Albania, Ghana i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Państwa, które wstrzymały się od głosu to Chiny, Indie, Brazylia oraz Gabon.
Ponieważ rezolucja przepadła w Radzie Bezpieczeństwa, USA i Albania, które były inicjatorami tego dokumentu, mają teraz zamiar poddać rezolucję pod głosowanie w Zgromadzeniu Ogólnym, gdzie ma weta. To krok, który może znowu pokazać, jak wielka liczba krajów na świecie potępia działania Rosji, a kto należy do klubu umywających ręce.
Dokładnie taki efekt miało głosowanie rezolucji ONZ z 24 marca 2022 roku, tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Na potępienie działania Rosji zdecydowało się wówczas 140 krajów, przy 38 wstrzymujących się oraz 5 głosujących przeciwko.
Pod Łymanem dokonuje się kolejna klęska Rosjan. Ukraińska armia kontynuuje wyzwalanie okupowanych miejscowości i utrzymuje inicjatywę strategiczną oraz przewagę w wojnie — Rosjanie nadal nie mają natomiast wystarczających sił, by się temu przeciwstawić na poziomie wojny konwencjonalnej.
Dokładnie w momencie, w którym Władimir Putin ogłaszał z pompą aneksje okupowanych ziem Ukrainy, Ukraińcy dawali mu odpór na polu bitwy pod Łymanem, biorąc przy okazji długo wyczekiwaną odpłatę za klęski w kotłach pod Debalcewem i Iłowajśkiem z 2014 i 2015 roku.
Zapraszamy do lektury podsumowania wydarzeń na froncie przygotowanego przez Witolda Głowackiego, autora cyklu tekstów o przebiegu działań wojennych w Ukrainie.
Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o jesiennym poborze do wojska - donosi CNN. Powołanych ma zostać 120 tys. obywateli Rosji w wieku od 18 do 27 lat. Według Ministerstwa Obrony Rosji, jesienny pobór ma jednak nie mieć nic wspólnego ze "specjalną operacją wojskową" na Ukrainie. Służący poborowi o odbyciu obowiązkowej służby mają zostać zwolnieni i odesłani do miejsc zamieszkania. To pewnie próba powstrzymania paniki i kolejnej fali ucieczek z kraju.
Ministrowie spraw zagranicznych siedmiu największych gospodarek świata (Kanady, Francji, Niemiec, Włoch, Japonii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych) oraz Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej jednogłośnie potępiają "w najostrzejszych słowach" wojnę Rosji przeciwko Ukrainie oraz "ciągłe naruszanie przez nią suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości Ukrainy" – czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie EEAS, unijnej agencji ds. zagranicznych.
Państwa zapewniają, że "nigdy nie uznamy tych rzekomych aneksji, ani fikcyjnych "referendów" przeprowadzonych siłą", wzywają wszystkie kraje do potępienia "rosyjskiej wojny napastniczej i próby zdobycia terytorium" oraz do odrzucenia "brutalnego ekspansjonizmu Rosji."
Jednocześnie zapowiadają kolejne sankcje na osoby i podmioty – w Rosji i poza nią – które wspierają politycznie lub ekonomicznie te zbrodnicze działania.
Ministrowie spraw zagranicznych grupy G7 podkreślili także, że "nieodpowiedzialna retoryka nuklearna Rosji" nie odwiedzie ich od wspierania Ukrainy "tak długo jak będzie to konieczne".
"Rosja musi natychmiast przerwać wojnę, wycofać wszystkie wojska i sprzęt wojskowy z Ukrainy oraz uszanować niepodległość, suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy w jej uznanych przez społeczność międzynarodową granicach. Potwierdzamy, że regiony Doniecka, Ługańska, Chersonia i Zaporoża i Krymu są integralnymi częściami Ukrainy."
W związku z aneksją 15 proc. terytorium Ukrainy przez Rosję w piątek 30 września 2022 roku Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, wezwał prezydenta Putina do zakończenia wojny.
„To zagarnięcie ziemi jest nielegalne i bezprawne. Sojusznicy NATO nie uznają i nie będą uznawać żadnego z tych terytoriów za część Rosji. Wzywamy wszystkie państwa do odrzucenia rażących prób podboju terytorialnego przez Rosję" - powiedział Stoltenberg podczas wystąpienia dla mediów.
Stoltenberg podkreślił też, że aneksja czterech wschodnich obwodów Ukrainy w żaden sposób nie zmienia natury tego konfliktu, tzn. w świetle prawa międzynarodowego pseudoreferenda nie rodzą żadnych skutków prawnych ani dla samoobrony Ukrainy, ani dla państw, które Ukrainę wspierają.
„Wciąż mamy do czynienia z agresywną wojną Rosji przeciwko Ukrainie. Ta nowa sytuacja nie zmienia naszego zaangażowania w pomoc Ukrainie”.
"Putin ogłosił aneksję ziem Ukrainy nieodwracalną i wezwał Kijów do zaprzestania walk. Pogroził, że zdobytych ziem będzie bronił wszystkim sposobami – lecz wprost szantażu jądrowego nie użył. Opowiadał o wielkiej wojnie z Zachodem, w której głównie idzie o ochronę Rosjan przed zmianą płci".
Zapraszamy do lektury podsumowania wystąpienia Władimira Putina przygotowanego przez Agnieszkę Jędrzejczyk, autorkę cyklu o rosyjskiej propagandzie "Goworit Moskwa".
W odpowiedzi na aneksję około 15 proc. terytorium Ukrainy przez Rosję prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział w piątek 30 września 2022 roku wystąpienie do NATO z wnioskiem o przyspieszone wejście do sojuszu.
Zełenski stwierdził, że prowadząc od ponad siedmiu miesięcy obronę przed pełnoskalową rosyjską inwazją, Ukraina już de facto udowodniła "kompatybilność ze standardami sojuszu", a teraz chce, by ten stan faktyczny znalazł swoje odzwierciedlenie w stanie prawnym de iure.
''Przetarliśmy swój szlak do NATO (...). Mamy de facto udowodnioną kompatybilność ze standardami sojuszu (...). Dziś Ukraina składa wniosek o to, by stało się to de iure (...) w ramach procedury, która będzie odpowiadać na potrzebę ochrony naszej ludności (...), czyli w trybie przyspieszonym".
Zełenski zapowiedział także, że nie ma możliwości negocjacji pokojowych z Rosją dopóki prezydentem pozostaje Władimir Putin oraz że w oczekiwaniu na przystąpienie do NATO w trybie przyspieszonym - na podobnej zasadzie, na jakiej członkostwo zostało zaoferowane Szwecji i Finlandii w sierpniu 2022 roku, Ukraina przedstawi wspierającym ją państwom propozycję gwarancji bezpieczeństwa w formacie Kijowskiego Paktu Bezpieczeństwa. Nie zdradził jednak jeszcze szczegółów tej propozycji.
Rada Europejska opublikowała oświadczenie potępiające aneksję części Ukrainy przez Rosję.
"Stanowczo odrzucamy i jednogłośnie potępiamy nielegalną aneksję czterech ukraińskich obwodów. Rosja zagraża globalnemu bezpieczeństwu przez świadome podważanie międzynarodowego porządku opartego na prawie oraz rażące naruszenie fundamentalnych praw Ukrainy do niezależności, suwerenności i integralności terytorialnej, czyli podstawowych wartości zapisanych w Karcie Narodów Zjednoczonych i prawie międzynarodowym".
"Integralność terytorialna i suwerenność Ukrainy nie podlega negocjacjom (...). Żadne pozorowane referendum nie może tego zmienić. Wsparcie UE dla Ukrainy pozostaje niezachwiane" - napisał na Twitterze Josep Borrell, wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych Unii Europejskiej w odniesieniu do oświadczenia Rady.
Przywódcy państw członkowskich zaznaczyli także, że nigdy nie uznają nielegalnej aneksji Krymu, Chersonia, Zaporoża, Doniecka i Ługańska. "Te decyzje są nieważne i nie mogą wywołać żadnych skutków prawnych (...). Wzywamy wszystkie państwa i organizacje międzynarodowe do jednoznacznego odrzucenia tej nielegalnej aneksji".
Rada podkreśliła też, że Ukraina korzysta "z uzasadnionego prawa do obrony przed rosyjską agresją w celu odzyskania pełnej kontroli nad swoim terytorium i ma prawo do wyzwolenia okupowanych terytoriów w swoich uznanych przez społeczność międzynarodową granicach".
Groźby nuklearne Kremla, mobilizacja wojskowa i strategia polegająca na dążeniu do fałszywego przedstawiania terytorium Ukrainy jako terytorium Rosji i twierdzenia, że wojna toczy się na terytorium Rosji, nie zachwieją determinacją państw UE, by wspierać Ukrainę.
Z oświadczenia wynika także, że planowane jest rozszerzenie sankcji w odpowiedzi na działania Rosji.
"Unia Europejska stoi po stronie Ukrainy i będzie udzielać jej wsparcia gospodarczego, wojskowego, społecznego i finansowego tak długo, jak będzie to konieczne".
Referenda na Ukrainie nie mają żadnej mocy prawnej wbrew temu, co w swoim przemówieniu twierdził Władimir Putin podkreślając, że „Ukraina musi zaakceptować wyniki referendów”.
Zasada prawa do samostanowienia narodów, na którą do tej pory powoływał się Putin i do której odwołał się także w dzisiejszym przemówieniu twierdząc, że „wejście ukraińskich obwodów do Rosji jest nieodwracalne, bo ludzie tych regionów sami wypowiedzieli się w referendach organizowanych przez Rosję”, w żaden sposób nie oznacza możliwości arbitralnego zagłosowania za przynależnością państwową. Wyjaśnialiśmy to bardzo dokładnie w tym tekście:
Przed przemówieniem Putina wiele mówiło się o broni atomowej i ewentualnej groźbie użycia jej ze strony Rosji. W przemówieniu Putina broń masowego rażenia była jednak właściwie nieobecna. Putin powiedział jedynie, że Rosja użyje "wszelkich dostępnych środków", by bronić swojego terytorium - za które uważa teraz ukraińskie obwody: doniecki, ługański, chersoński i zaporoski.
Jak podkreśla dziennikarz brytyjskiego "Guardiana" Shaun Walker, przez 40 minut Putin powiedział wiele, ale dalej nie wiemy, co dokładnie Rosja zaanektowała. A to kluczowe - bo spore części obwodów chersońskiego i zaporoskiego są pod kontrolą Ukrainy.
Po kolejnych słowach o kolonializmie, satanizmie, zgniliźnie moralnej Zachodu, cytowaniu słów Jezusa i podkreśleniu, że to Rosja posiada Prawdę, Władimir Putin zakończył swoje przemówienie, które trwało około 40 minut.
Teraz narzuceni przez Rosję szefowie pseudo-republik podpisują umowy między tymi republikami a Rosją o aneksji.
Reporterka "Washington Post" Mary Ilushina podsumowuje istotne punkty dotychczasowej części przemówienia Putina:
"Drukują pieniądze, ale banknotami nie nakarmi się ludzi. Potrzebna jest jeszcze żywność" - mówi Putin o Zachodzie i zdaje się sugerować, że w Europie nie będziemy mieli co jeść, jeśli nie przestaniemy opierać się Rosji.
Putin właściwie zapomniał już, że jest to przemówienie o aneksji znacznej części Ukrainy. Mówi o przewinieniach Zachodu. Wspomina wojnę w Wietnamie, wojnę koreańską, bombę atomową na Nagasaki. Dalej oskarża Stany Zjednoczone o zniszczenie gazociągu Nord Stream.
Putin dalej opowiada o kolonializmie. Mówi o tym, że w XX wieku Rosja była liderem walki z kolonializmem, a krajom sojuszniczym pozwalała na niezależny rozwój. Twierdzi, że właśnie dlatego Rosja ściąga na siebie nienawiść Zachodu. Jasne jest, że jego przemówienie adresowane jest do Rosjan. Takie słowa w Polsce, całej środkowej Europie a także w byłych republikach radzieckich mogą wzbudzić tylko pusty śmiech.
Zachód szuka nowych sposobów, jak uderzyć w nasz kraj, jak osłabić i zniszczyć Rosję [...], nie są w stanie zaakceptować tak dużego kraju ze swoim własnym terytorium, bogactwami naturalnymi i ludźmi, którzy chcą żyć według swoich zasad" - mówi Putin.
I dodaje, że Zachód chce zrobić z Rosji własną kolonię i ją okraść.
Walkę z zachodnim kolonializmem Putin ogłasza w momencie, gdy anektuje 15 proc. terytorium sąsiedniego kraju.
"Ukraina musi zaakceptować wyniki referendów" - mówi Putin i nazywa to jedyną drogą do pokoju. Twierdzi, że ich wejście ukraińskich obwodów do Rosji jest nieodwracalne, bo ludzie tych regionów sami wypowiedzieli się w "referendach" organizowanych przez Rosję. Jednocześnie Putin nawołuje Ukrainę do zaprzestania walk i negocjacji pokojowych.
O tym, dlaczego referenda na wschodzie Ukrainy są zupełnie fikcyjne oraz jak powtarzają schemat postępowania zastosowany już na Krymie w 2014 roku, pisał kilka dni temu Piotr Pogorzelski:
Retoryka przemowy przypomina wszystkie poprzednie przemówienia Putina od początku tego roku. Putin mówi o "reżimie w Kijowie" i jego "prawdziwych panach" z Zachodu. Powtarza kłamstwa o ludobójstwie dokonywanym rzekomo przez Ukraińców na mieszkańcach Donbasu.
Putin powiedział, że wejście czterech obwodów do Federacji Rosyjskiej jest "wolą milionów", na co publiczność reaguje aplauzem. Dalej opowiada o "faszystowskim zamachu stanu" w Ukrainie. Poprosił o minutę ciszy dla "bohaterów", którzy zginęli od 2014 roku.
O fikcyjnych referendach na okupowanych ziemiach Ukrainy, w których miejscowa ludność głosuje dosłownie pod lufami karabinów, a rosyjska propaganda bez żadnej żenady ogłasza wysoką frekwencję nawet w kompletnie zburzonych miastach takich jak Siewierodonieck czy Rubiżne, pisał 27 września Witold Głowacki.
Władimir Putin rozpoczął swoje przemówienie z kilkunastominutowym spóźnieniem od ogłoszenia, że znamy wyniki "referendów" w anektowanych obwodach. I ogłosił, że staną się one częścią Federacji Rosyjskiej.
Władimir Putin jest już spóźniony 15 minut na własne przemówienie, gdzie ma ogłosić aneksję czterech obwodów Ukrainy do Rosji. Nie wszystko w decyzji jest jasne. Spore części dwóch obwodów - chersońskiego i zaporoskiego - są kontrolowane przez Ukrainę, trwa tam też ukraińska kontrofensywa. Komentatorzy rosyjskiej telewizji publicznej nie potrafią powiedzieć, czy Putin zamierza ogłosić aneksję całych obwodów chersońskiego i zaporoskiego.
Przemówienie Władimira Putina na Kremlu powinno rozpocząć się za chwilę. Pełna sala oficjeli czeka na przemówienie, w którym rosyjski prezydent ogłosi aneksję czterech obwodów Ukrainy do Rosji.
Putin formalnie powiadomił już Dumę o propozycjach przyłączenia się do Federacji Rosyjskiej “Donieckiej Republiki Ludowe", “Ługańskiej Republiki Ludowej” oraz obwodów chersońskiego i zaporoskiego - poinformował marszałek Wiaczesław Wołodin. To kolejny etap formalnej procedury, którą kończy podpisanie przez Putina ustawy ratyfikującej umowę międzynarodową. Bo formalnie podbite przez Rosję tereny Ukrainy są obecnie w jej oczach odrębnymi bytami państwowymi.
Do zapowiadanej przemowy Władimira Putina, w której ma ogłosić aneksję czterech ukraińskich obwodów do Rosji zostało już zaledwie 15 minut. Moskiewski korespondent Guardiana Andrew Roth donosi, że Kreml zwozi autobusami publiczność, która ma pokazać, że ruch ma poparcie Rosjan.
Ale wiara w słuszność posunięć Putina spada. W ciągu tygodnia o 5 pkt proc. spadło wśród Rosjan przekonanie, że Putin dobrze radzi sobie na swoim stanowisku. Jak podaje RIA Nowosti za oficjalną rosyjską sondażownią FOM - uważa tak tylko 75 proc. badanych. Przed tygodniem było aż 80 proc. Już 17 proc. (o 4 pkt proc. więcej niż przed tygodniem) deklaruje przed państwowymi ankieterami, że nie ufa Putinowi.
Ok. 2 tysięcy żołnierzy rosyjskiej armii regularnej i "wojsk" samozwańczej "Donieckiej Republiki Ludowej" zostało okrążonych przez ukraińską armię w rejonie Łymanu. Obecnie formują oni kolumny i przygotowują się do przebicia się przez pierścień okrążenia w rejonie miejscowości Zariczne. Ewentualna droga ich odwrotu pozostaje jednak pod ukraińskim ostrzałem. To pierwszy przypadek w tej wojnie, w którym znaczne rosyjskie siły znalazły się w kotle okrążenia - i zarazem dotkliwa, upokarzająca klęska rosyjskiej armii.
Pieskow powtarza, że Rosja włączy całe obwody ukraińskie - bo “w granicach z 2014 r.”. Tymczasem Rosja nie panuje nad nimi w całości, a dziś rosyjskie agencje informacyjne zaczęły informować o “częściowej utracie kontroli” nad kolejnymi miejscowościami. Przyznały też, że Łyman jest w ukraińskim “półokrążeniu”, a Rosji udaje się jeszcze kontrolować drogę do miejscowości Swatowe.
Poniżej można zobaczyć mapę od brytyjskiego dziennika "Guardian", która pokazuje tereny, jakie Rosja zamierza dzisiaj oficjalne anektować do swojego terytorium. Widać na niej dobrze, że spore części obwodów zaporoskiego i donieckiego nie są pod rosyjską kontrolą.
Jak pisze Andrew Roth, moskiewski korespondent "Guardiana" - według poprawek do rosyjskiej konstytucji z 2020 roku, żaden rosyjski lider — obecny lub przyszły — nie ma prawa zrzec się terenów, gdy już zostały zaanektowane.
"Amerykański Departament Obrony nie powinien wątpić w naszą determinację do obrony suwerenności państwowej, integralności terytorialnej i narodu za pomocą wszelkich dostępnych środków”. Komunikat takiej treści opublikowała w nocy z czwartku na piątek ambasada Rosji w USA.
Komunikat jest ostry, ale nie na najwyższym poziomie. Wygląda na to, że takimi komunikatami Moskwa chce nas karmić do przemówienia Putina. Planowane jest ono na wczesne popołudnie.
"Zwróciliśmy uwagę na artykuł w »Newsweeku«, który przytacza wypowiedzi anonimowych urzędników Pentagonu o opracowywaniu planów odpowiedzi na hipotetyczne użycie broni jądrowej przez nasz kraj" - poinformowała ambasada. - “Wśród rozważanych szalonych opcji jest tzw. uderzenie dekapitacyjne na wojskowe i polityczne kierownictwo Rosji".
"Chcielibyśmy wierzyć, że takie urojone rozumowanie nie odzwierciedla oficjalnego stanowiska departamentu wojskowego USA" - podkreślili rosyjscy dyplomaci. - W przeciwnym razie świat rzeczywiście bardzo zbliżył się do niebezpiecznej linii, a na horyzoncie rysuje się kubański kryzys rakietowy 2.0. Zakładamy, że Waszyngton doskonale zdaje sobie sprawę z eskalacyjnego charakteru takiej lekkomyślnej retoryki".
Równie ostry komunikat – ale też z niskiego szczebla - płynie do odbiorców w Rosji: “Po przyłączeniu nowych terytoriów do Federacji Rosyjskiej wszelkie próby agresji na nie będą traktowane jako naruszenie integralności terytorialnej kraju, Rosja ma wystarczające siły i środki, aby chronić swoje regiony" - powiedział deputowany Dumy Państwowej z Krymu Michaił Szeremet. Do formułowania ostrych przekazów moskiewska propaganda często używa przedstawicieli Krymu. Warto zauważyć, że do pełnego “przyłączenia” okupowanych terytoriów Ukrainy do Rosji trzeba przejść formalną procedurę, która nie kończy się na deklaracjach Putina i podpisach, które złożył dziś w nocy: jakby to nie brzmiało, akt poszerzenia Rosji musi zaaprobować putinowski Trybunał Konstytucyjny oraz obie izby parlamentu: trzeba przyjąć ustawę konstytucyjną, gdyż konstytucja Rosji w art. 65 wylicza, co wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej. I nie ma tam na razie Chersońszczyzny, Zaporoża, Doniecczyzny i Ługańszczyzny. Parlament ma zaplanowane posiedzenie 4 października
Co najmniej 23 osoby zginęły w rosyjskim ostrzale kolejki samochodów, które zmierzały z kontrolowanej przez Ukrainę części obwodu zaporoskiego na tereny okupowane - poinformował szef zaporoskiej administracji rządowej Ołeksandr Staruch. Rannych jest co najmniej 28 osób.
Konwój humanitarny wyruszył z przedmieść Zaporoża. Ludzie chcieli dotrzeć do swoich domów na terenach okupowanych i m.in. zabrać stamtąd swoje rzeczy.
Piątek 30 września 2022 roku zapowiada się jako jeden z kluczowych dni w trwającej już od siedmiu miesięcy wojnie w Ukrainie. Wieczorem 29 września Putin oficjalnie uznał za suwerenne jednostki państwowe obwód zaporoski i chersoński, częściowo zdobyte w pierwszych tygodniach wojny. To przygotowanie do następnego kroku - ogłoszenia przyłączenia do Federacji Rosyjskiej dwóch okupowanych obwodów oraz uznanych już wcześniej samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.
Krok rosyjskiego prezydenta jest odpowiedzią na zwycięską ukraińską ofensywę w obwodzie charkowskim na początku września. Kreml ogłosił 21 września mobilizację i wysyła źle wyekwipowanych, niedoświadczonych żołnierzy na ukraiński front. Posunął się również do zawoalowanej groźby użycia broni atomowej w obronie rosyjskiego terytorium. A za takie zapewne uzna dziś część Ukrainy.
Stany Zjednoczone, ustami doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa Jake'a Sullivana, odpowiedziały, że na taki atak odpowiedzą w sposób konwencjonalny, ale bardzo dotkliwy dla Rosji.
Tymczasem siły ukraińskie odnoszą kolejne sukcesy na froncie wschodnim. Od kilku dni w prawie całkowitym okrążeniu jest Łyman, miasto w obwodzie donieckim, którego zdobycie może im otworzyć drogę do utraconych w lecie Siewierodoniecka i Łysyczańska. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwołał na piątek w trybie pilnym posiedzenie Rady Bezpieczeństwa i Obrony. W związku z tym pojawiły się niepotwierdzone na razie informacje, że armia ukraińska właśnie dziś ostatecznie wejdzie do Łymanu.
Zełeński ogłasza tymczasem po rosyjsku płomienne apele do narodów, które podlegają rosyjskiej mobilizacji: do narodów Kaukazu, stojąc pod pomnikiem imama Szamila, przywódcy powstania kaukaskich górali przeciw Rosji w w latach 1834–1859 i wzywając ich znów do walki „za waszą i naszą wolność"
Drugi apel Zełeński wystosował do Rosjan, apelując, by walczyli na swoich ulicach, a nie w Ukrainie. „Wam i tak już wszystko zabrali. Czy ktoś z was ma pole naftowe? Pałac? Winnicę? A może ktoś z was ma jacht? - pyta ukraiński prezydent, nawiązując do bogactw związanej z Kremlem oligarchii.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze