Przemysław Radzik ściga na drodze dyscyplinarnej sędziego z Białegostoku za to, że podważył statusu neo-sędziego, który należał do PiS i wpłacił 12,5 tys. zł na jej fundusz. Działanie Radzika podważa kompromis rządu z KE, który ma odblokować miliardy z KPO.
Zastępca głównego rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik ściga sędziego Sławomira Bagińskiego z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. To doświadczony sędzia. Orzeka od blisko 30 lat, specjalizuje się w prawie pracy.
Radzik w połowie marca 2023 roku wszczął przeciwko niemu postępowanie wyjaśniające, które może się skończyć się postawieniem zarzutów dyscyplinarnych. Zażądał od sędziego Bagińskiego wyjaśnień. Jego „winą” jest to, że w listopadzie 2022 roku zrobił test na niezależność neo-sędziego. Test wypadł negatywnie, więc Bagiński uchylił wydany przez niego wyrok. Sędzia był bowiem nominowany przez upolitycznioną neo-KRS.
Sędzia Bagiński oparł się na Konstytucji i orzeczeniach ETPCz, TSUE, SN i NSA, które podważyły legalność neo-KRS i dawanych przez nią nominacji sędziom.
Neo-sędzią, którego wyrok został uchylony, jest Tomasz Kosakowski z Sądu Okręgowego w Olsztynie. To były prokurator i adwokat. OKO.press ujawniło, że w czasie gdy starał się o nominację na sędziego od neo-KRS, należał jeszcze do PiS i wpłacił 12,5 tysięcy złotych na fundusz wyborczy tej partii.
Kosakowski awansuje dalej. W 2022 roku został wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie, z nominacji ministra Ziobry. Prezesem tego sądu w tym samym czasie został Michał Lasota, drugi zastępca głównego rzecznika dyscyplinarnego. Lasota jest kolegą z pracy Radzika. I razem ścigają sędziów za byle co.
To nie koniec awansów dla Kosakowskiego. Od niedawna jest też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku. Powołał go na to stanowisko główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab. On i jego dwaj zastępcy - Radzik i Lasota - zostali powołani na te stanowiska przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Sędziowie mówią o nich "egzekutorzy Ziobry" lub "święta trójca dyscyplinarna".
Czy obecna pozycja Kosakowskiego i fakt, że jest zastępcą Lasoty, miało wpływ na to, że Radzik ściga teraz białostockiego sędzię?
Co ważne, działanie Radzika uderza w kompromis, jaki chce zawrzeć rząd PiS z Komisją Europejską. Bo wszczynając postępowanie obejmujące sędziego Bagińskiego powołał się na artykuł 107 punkt 1 paragraf 2 i 3 ustawy o sądach. Zakazują on sędziom badania statusu neo-KRS, czy neo-sędziów oraz podejmowania działań mogących „utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości”.
Te przepisy wprowadzono do ustawy o sądach ustawą kagańcową, uchwaloną przez PiS po to, by zablokować sędziom możliwość stosowania wyroków ETPCz i TSUE. Tyle że ustawę kagańcową w lipcu 2021 roku TSUE zawiesił i za nie wdrożenie tego orzeczenia przez władzę PiS naliczono Polsce już olbrzymią karę pół miliarda euro! A Radzik teraz to orzeczenie TSUE demonstracyjnie łamie.
Poza tym prawo sędziów do testowania niezależności neo-sędziów to też jeden z warunków KE odblokowania KPO. To pokazuje, jak w praktyce nominaci Ziobry widzą kompromis z KE.
Poprosiliśmy sędziego Sławomira Bagińskiego o komentarz. Mówi OKO.press: „Jestem zdziwiony pismem z żądaniem złożenia przeze mnie wyjaśnień w tej sprawie. Sam też kiedyś byłem rzecznikiem dyscyplinarnym. Takie pisma się wysyła, gdy trzeba ustalić stan faktyczny”.
Sędzia dodaje: „Ale ja nie złamałem żadnego prawa i rzecznik dyscyplinarny może to sam ustalić. Jego pismo odbieram jako próbę wywołania efektu mrożącego”.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik zarzuca sędziemu Bagińskiemu, że przekroczył swoje uprawnienia przyznając sobie kompetencje do zbadania prawidłowości powołania neo-sędziego Tomasza Kosakowskiego. Radzik wprost zarzuca sędziemu popełnienie czynu z artykułu 231 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień lub o niedopełnieniu obowiązków służbowych.
Zdaniem Radzika sędzia Bagiński bezprawnie zakwestionował istnienie stosunku służbowego Tomasza Kosakowskiego oraz skuteczność jego powołania. Zarzucił też, że Bagiński podważył status neo-KRS.
W ocenie rzecznika dyscyplinarnego narusza to artykuły 178 i 179 Konstytucji i jest sprzeczne z rotą ślubowania, która nakazuje sędziom stać na straży prawa. Artykuły Konstytucji, na które się powołał się Radzik, mówią, że sędziowie podlegają tylko ustawom i, że powołuje ich prezydent na wniosek KRS.
Co „złego” zrobił sędzia Bagiński? Jednoosobowo badał apelację od wyroku neo-sędziego Tomasza Kosakowskiego ws. emerytalnej. ZUS odmówił obywatelowi zaliczenia okresu pracy w jednej z firm na poczet ubezpieczenia emerytalnego i rentowego.
Obywatel odwołał się do sądu. Podnosił, że pracuje w spółce, której jest współwłaścicielem. Neo-sędzia Kosakowski oddalił jednak jego odwołanie. Obywatel złożył apelację. Podniósł argumenty merytoryczne, ale też to, że wyrok wydał nieprawidłowo obsadzony sąd. Powołał się na orzeczenia ETPCz, w których podważono status neo-KRS i neo-sędziów.
I sędzia Bagiński - jako sąd apelacyjny - się do tego przychylił i uchylił wyrok. Powołał się on na uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w której podważono legalność neo-KRS, nominacji dla neo-sędziów i Izby Dyscyplinarnej. Powołał się też się na uchwałę 7 sędziów SN z czerwca 2022 roku, w której wprost uznano, że neo-KRS jest sprzeczna z Konstytucją.
Jest sprzeczna, bo w artykule 187 Konstytucji jest mowa o tym, że Sejm wybiorą do KRS tylko swoich przedstawicieli, czyli czterech posłów. A PiS wybrał też w Sejmie 15 sędziów-członków KRS. I to głównie sędziów współpracujących z resortem ministra Ziobry.
Sędzia Bagiński powołał się ponadto na wyroki ETPCz ws. Advance Pharma, Reczkowicz oraz Dolińska-Ficek i Ozimek. W oparciu o nie orzekł, że obecny proces nominowania sędziów jest ułomny.
W wyroku napisał: „Sytuacja taka nie tylko zaburza stan trójpodziału władzy, ograniczając w sposób daleko idący samodzielność władzy sądowniczej, ale musi nasuwać wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności sędziego powołanego na urząd po zawnioskowaniu o to przez niekonstytucyjny organ [neo-KRS-red.] powoływany przez sejmową większość, a więc uzależniony od aktualnej sytuacji politycznej”.
W konsekwencji sędzia Bagiński zrobił test na niezawisłość i bezstronność neo-sędziego Kosakowskiego. Ale przeprowadził go nie według tzw. testu prezydenckiego (on nie działa, sędziowie go pomijają); tylko według standardów europejskich wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Kryteria tego testu określił ETPCz w wyroku ws. Islandii oraz SN w uchwale z czerwca 2022 roku.
Wynika z nich, że kluczowe jest to, czy w czasie nominowania sędziego nie złamano prawa. Bada się też okoliczności powołania. I sędzia Bagiński te kryteria zastosował. Prześledził karierę Kosakowskiego. Sprawdził, że w konkursie neo-KRS w 2019 roku na pięć stanowisk w Sądzie Okręgowym w Olsztynie było 22 kandydatów. Wszyscy - poza nim - byli sędziami rejonowymi, ze stażem w orzekaniu 12-25 lat (poza jednym sędzią).
Kosakowski miał też negatywną opinię Zgromadzenia Sędziów z Olsztyna. To samorząd sędziowski, wtedy jeszcze opiniował kandydatury na sędziów. Ale PiS odebrał samorządom to prawo w ustawie kagańcowej. Aż 44 sędziów ze Zgromadzenia było przeciw jego kandydaturze.
Sędzia Bagiński wziął też pod uwagę ostatnie awanse Kosakowskiego oraz to, że w sprawie, w której wydał wyrok, stroną był państwowy organ. Czyli ZUS, który ma mocniejszą pozycję niż obywatel. Dlatego uchylił wyrok neo-sędziego orzekając, że obywatel ma prawo do procesu przed niezależnym i niezawisłym sądem. A Kosakowski nie spełnia tego standardu.
Za podważanie legalności neo-sędziów z Olsztyna dyscyplinarki grożą też sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi z Sądu Rejonowego w Olsztynie. Wrócił on do orzekania po tym, gdy w maju 2022 roku został odwieszony przez Adama Rocha z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Ale nie do macierzystego wydziału cywilnego, tylko do wydziału rodzinnego. Karnie przeniósł go tam prezes sądu i jednocześnie członek neo-KRS Maciej Nawacki.
Sędzia podjął tam pracę i nadal stosował prawo europejskie. W styczniu 2023 roku nagle zaczęto go jednak ścigać, grozi mu aż 6 nowych dyscyplinarek. Głównie za podważanie statusu olsztyńskich neo-sędziów, piastujących kierownicze funkcje w sądach.
Juszczyszyna ściga lokalny rzecznik dyscyplinarny działający przy Sądzie Okręgowym w Olsztynie Tomasz Koszewski. Jest on jednocześnie neo-sędzią i wiceprezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie. Czyli Koszewski jest zastępcą Macieja Nawackiego.
Juszczyszyn podważył status Michała Lasoty, który oprócz ścigania sędziów jest też prezesem Sądu Okręgowego w Olsztynie i neo-sędzią. Podważył też status Adama Jaroczyńskiego, neo-sędziego i wiceprezesa olsztyńskiego sądu rejonowego, oraz Marcina Czapskiego, neo-sędziego i wiceprezesa olsztyńskiego sądu okręgowego.
Sprawy dyscyplinarne są na etapie postępowania wyjaśniającego. One też uderzają w kompromis rządu PiS z KE. Bo wszczęto je na podstawie przepisów zawieszonej przez TSUE ustawy kagańcowej.
Nowe dyscyplinarki dla Juszczyszyna mogą być skutkiem tego, że jest on w ostrym sporze z prezesem Nawackim, który blokował jego powrót do sądu. A teraz chce go wyrzucić z zawodu sędziego.
Nawacki najpierw nie wykonywał orzeczeń sądu o przywróceniu do orzekania Juszczyszyna. Teraz nie wykonuje zabezpieczenia bydgoskiego sądu o przywróceniu sędziego do pracy w macierzystym wydziale cywilnym. Za to sędzia złożył na niego szereg zawiadomień do prokuratury, oskarżył go subsydiarnym akcie oskarżenia i wygrał z nim szereg spraw w polskich sądach.
Juszczyszyn na mocy zabezpieczenia powinien już orzekać w wydziale cywilnym, ale Nawacki lekceważy orzeczenie sądu. Wystąpił też do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o usunięcie sędziego z zawodu, bo Juszczyszyna przestał orzekać w wydziale rodzinnym, czekając na wykonanie zabezpieczenia. Murem stoją za nim olsztyńscy sędziowie.
Nawacki, by wykazać, że przez niego cierpią obywatele, których sprawy czekają na załatwienie, szukał chętnych sędziów na zastępstwo za Juszczyszyna w wydziale rodzinnym. Ale nikt się nie zgłosił.
To ruch, który ma wykazać rzekome braki kadrowe w wydziale rodzinnym, spowodowane postawą sędziego. Tyle że obywatele cierpią przez prezesa Nawackiego. Bo wystarczy sprawy podzielić na innych sędziów, a Juszczyszyna zgodnie z orzeczeniem bydgoskiego sądu przywrócić do pracy w wydziale cywilnym.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Konfederacja
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prawo i Sprawiedliwość
Sąd Najwyższy
praworządność
Sąd Apelacyjny w Warszawie
Sąd Okręgowy w Olsztynie
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze