Stołeczny sąd wyłączył neo-sędzię z prowadzenia procesu grupy osób oskarżonych za protest przeciwko grodzeniu granicy z Białorusią. Sąd zrobił test neo-sędzi i uznał, że nie daje ona gwarancji niezależnego procesu w tak głośnej i politycznej sprawie.
To może być jeden z pierwszych takich testów przeprowadzonych przez sąd powszechny, w którym wyłączono z rozpoznania sprawy neo-sędziego. Czyli osobę nominowaną przez upolitycznioną i nielegalną neo-KRS.
Ten test przeprowadził 7 marca 2023 roku sędzia Krzysztof Ptasiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.
Do tej pory było wiadomo o testach na niezależność neo-sędziów przeprowadzanych przez legalnych sędziów SN. W kilku sprawach podważyli oni już bezstronność neo-sędzi SN Małgorzaty Bednarek oraz neo-sędziego Sądu Apelacyjnego w Lublinie i prezesa tego sądu Jerzego Daniluka. I dwa razy neo-sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie i prezesa tego sądu Piotra Schaba. Ten ostatni znany jest też ze ścigania niezależnych sędziów, jako główny rzecznik dyscyplinarny.
Co ważne, SN testując niezależność neo-sędziów pomija tzw. test prezydencki. I stosuje test uwzględniający europejskie standardy niezawisłości i bezstronności sądu. Ten test skupia się głównie na wykazaniu wad nominowania sędziego przez neo-KRS.
I teraz to samo zrobił sędzia Krzysztof Ptasiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Nie tylko wyłączył neo-sędzię z rozpoznania głośnej sprawy, którą mogą interesować się politycy władzy. Ale też pominął tzw. test prezydencki, który zabrania podważania statusu neo-sędziów, tylko na podstawie tego, że nominowała ich wadliwa neo-KRS.
To pokazuje, że również sędziowie rejonowi - czyli najniższego szczebla sądownictwa - mają odwagę w stosowaniu prawa europejskiego i orzeczeń ETPCz oraz TSUE. O szczegółach testu piszemy w dalszej części tekstu.
Z wyroków europejskich Trybunałów wynika, że neo-KRS jest głównym źródłem problemów z praworządnością w Polsce. Bo poprzez wadliwe nominacje dla neo-sędziów infekuje cały wymiar sprawiedliwości. Ale władza się tym nie przejmuje, neo-KRS nadal obsadza sądy neo-sędziami. A prezydent ich powołuje.
Tylko we wtorek 22 marca 2023 roku Andrzej Duda wręczył akty powołania dla 45 neo-sędziów.
Wyłączona neo-sędzia to Katarzyna Olczak z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. W lutym 2022 roku neo-KRS dała jej nominację do tego sądu, a prezydent powołał ją w czerwcu tego samego roku.
Olczak w latach 2007-2019 była asystentem sędziego w stołecznych sądach rejonowych oraz w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Potem przez trzy lata była referendarzem w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Miała dobre wyniki pracy. Ale konkurs, w którym startowała przed neo-KRS, nie był konkurencyjny. Była jedynym kandydatem, więc nie było jej z kim porównać. Neo-KRS dała jej nominację.
To ona została wylosowana do rozpoznania sprawy oskarżenia 13 osób za protest na granicy z Białorusią. Wśród oskarżonych jest m.in. Bartosz Kramek związany z Fundacją Otwarty Dialog. W sierpniu 2021 roku chcieli oni zaprotestować przeciwko ustawianiu zasieków, które miały zatrzymać uchodźców i imigrantów przekraczających granicę ze strony Białorusi. Pojechali na granicę i usunęli kawałek zasieków.
O tej akcji było głośno w mediach. Za to Prokuratura Okręgowa w Łomży sześć osób - w tym Kramka - oskarżyła o zniszczenie drutu kolczastego, co spowodowało stratę 1049 zł na rzecz Straży Granicznej. Protestujący go pocięli. Mają zarzut z artykułu 288 paragraf 1, który mówi o niszczeniu cudzej rzeczy.
Kolejne 7 osób jest oskarżonych o udział w zbiegowisku na granicy, którego celem był zamach na mienie. Czyli o czyn z artykułu 254 paragraf 1 kodeksu karnego. Oba czyny są występkiem chuligańskim. Za pierwszy czyn oskarżonym grozi do 5 lat więzienia, za drugi do 3 lat więzienia.
Ponadto Bartosz Kramek ma jeszcze zarzut podżegania do zniszczenia zasieków na granicy. Jego „winą” jest to, że apel „Obalamy zasieki na granicy. Zaprotestujmy w duchu obywatelskiego nieposłuszeństwa” został opublikowany w internecie i na portalu wyborcza.pl. Akt oskarżenia został pierwotnie skierowany do sądu w Sokółce, ale został przekazany do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Bo oskarżeni pochodzą z Warszawy.
Gdy sprawę wylosowała neo-sędzia Katarzyna Olczak, obrońca Kramka, czyli adwokat Jacek Dubois, złożył wniosek o przeprowadzenie testu z artykułu 42a ustawy o ustroju sądów powszechnych. Ma on pokazać, czy neo-sędzia spełnia wymóg niezawisłości i bezstronności. To tzw. test prezydencki wprowadzony w 2022 roku nowelizacją ustawy o SN i innych ustaw, której autorem był prezydent Andrzej Duda.
Mec. Dubois wniósł też o wyłączenie neo-sędzi ze sprawy. We wniosku podkreślał, że nominację dostała ona od wadliwego organu jakim jest neo-KRS. Podkreślał, że organ ten nie posiada gwarancji niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Przypomniał, że jej 15 członków-sędziów wybrał Sejm - zrobili to posłowie PiS. Co jest sprzeczne z Konstytucją, która mówi, że Sejm wybiera tylko swoich przedstawicieli do KRS.
Czyli wskazuje posłów, którzy w Radzie mają pracować. Przypomniał, że sędziowie członkowie neo-KRS nie reprezentują środowiska sędziów, bo są to głównie współpracownicy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W tym prezesi sądów.
Adwokat podkreśla, że w ten sposób władza zyskała pośredni wpływ na nominacje sędziowskie. Więc nominowani przez neo-KRS sędziowie nie dają gwarancji niezależności.
Dlatego mec. Dubois wniósł o zbadanie okoliczności powołania Olczak przez neo-KRS.
Test na bezstronność i niezawisłość dla Katarzyny Olczak wypadł negatywnie. I 7 marca 2023 roku została wyłączona z rozpoznania sprawy karnej Kramka i innych.
Sędzia Krzysztof Ptasiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia nie zastosował jednak tzw. testu prezydenckiego. Pominął go, uznając, że uniemożliwia zastosowanie prawa europejskiego oraz wyroków ETPCz i TSUE, które dają stronom procesów większy standard ochrony prawa do bezstronnego i niezawisłego sądu.
Przypomnijmy. Wprowadzony w 2022 roku nowelizacją ustaw sądowych - ich autorem był prezydent Duda, który chciał odblokować miliardy z KPO - test na niezależność sędziego, miał być rzekomym wykonaniem wyroków TSUE i ETPCz. Prawo europejskie dopuszcza bowiem testowanie sędziów. Tego też Komisja Europejska domaga się od Polski.
Ale test prezydencki w praktyce jest niemal niewykonalny. Bo wprowadzone przez Dudę przepisy określiły zaporowe warunki jego użycia. Zmiana ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz ustawy o SN zakazuje bowiem oceniania legalności powołania neo-sędziów.
Dopuszcza tylko test niezależności wszystkich sędziów, czyli również legalnych. Ale pod warunkiem, że oprócz badania okoliczności ich nominowania przez neo-KRS, będzie też zbadane ich zachowanie się po powołaniu oraz czy ma to wpływ na wynik danej sprawy.
Ponadto taki test można przeprowadzić tylko na wniosek stron procesu, nie mogą wnosić o niego sędziowie. Nowelizacja prezydencka dopuściła również możliwość testowania się nawzajem przez neo-sędziów.
W praktyce te warunki spowodowały, że jest niemal niemożliwe przeprowadzenie testu neo-sędziego SN przez legalnych sędziów SN. Jak na razie nieprawomocnie udało się im przeprowadzić tylko test neo-sędzi Małgorzaty Bednarek, byłej prokurator bliskiej Ziobrze.
Z tych powodów legalni sędziowie SN pomijają już test prezydencki. Orzekają, że miał on uniemożliwić zastosowanie testu według standardów europejskich. Ten test jest szerszy i pozwala na zastosowanie prawa europejskiego oraz orzecznictwa ETPCz i TSUE. Pozwala też na zbadanie bez żadnych warunków okoliczności powołania neo-sędziego oraz legalności neo-KRS (co blokuje test prezydencki). Wreszcie ten test daje stronom procesów większą ochronę ich praw.
Sędziowie SN test prezydencki pominęli na podstawie artykułu 92 Konstytucji, który daje pierwszeństwo prawu międzynarodowemu nad prawem krajowym.
I tak samo zrobił sędzia Krzysztof Ptasiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Też pominął test prezydencki i zastosował test zgodny ze standardami europejskimi. Sędzia uznał, że dla oceny czy neo-sędzia Katarzyny Olczak jest „sądem ustanowionym ustawą”, kluczowe jest zbadanie okoliczności, w jakich dostała nominację od neo-KRS.
Sędzia Krzysztof Ptasiewicz przeprowadzając test zgodny ze standardem europejskim, oparł się głównie na artykule 45 Konstytucji, artykule 47 Karty Praw Podstawowych UE i artykule 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wszystkie one gwarantują obywatelom prawo do sprawiedliwego rozpoznania sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd, ustanowiony ustawą.
Standard niezależnego sądu sprecyzowały w wyrokach TSUE i ETPCz. Ma to być sąd niezależny, legalnie powołany i wolny od nacisków zewnętrznych. Ważne jest też by sędziowie byli niezawiśli i bezstronni. Test na to, czy sąd spełnia te standardy, wprowadził ETPCz rozpoznając sprawę przeciwko Islandii.
W tym wyroku Trybunał orzekł, że „sąd ustanowiony ustawą” nie może być zależny od żadnej władzy i ma być ustanowiony prawem uchwalonym przez parlament. Z tym że to prawo nie może pozwalać na arbitralne decyzje o powołaniu sędziego.
ETPCz orzekł, że sędziowie mają być wybrani według kryteriów merytorycznych oraz mają spełniać wymogi profesjonalizmu i moralności. Trybunał podkreślił, że im wyżej w hierarchii stoi sąd, tym wyższe powinny być wymogi dla sędziów. A nad procesem wyboru sędziów powinna być kontrola.
ETPCz orzekł dalej w wyroku ws. Islandii, że nieprawidłowości w powołaniu sędziego mogą spowodować, że jego udział w wydawaniu wyroków będzie wadliwy.
By w praktyce sprawdzić, czy dany sędzia jest bezstronny i niezwisły, oraz czy jest ustanowiony ustawą - czyli czy jest legalny - ETPCz wprowadził trzystopniowy test. W jego ramach bada się łącznie trzy kryteria. Czy doszło do naruszenia prawa w procesie nominacyjnym, a jeśli doszło, to jaki ma ono charakter. I czy taki sąd może wydać bezstronny wyrok oraz czy jest możliwe naprawienie tych naruszeń prawa.
Ten test rozwinął Sąd Najwyższy w historycznej uchwale pełnego składu ze stycznia 2020 roku. SN orzekł wtedy, że udział neo-sędziego SN w składach orzekających zawsze jest wadliwy. W sądach powszechnych też, ale każdorazowo trzeba badać, czy udział neo-sędziego narusza standard niezawisłości i bezstronności.
W tej uchwale podważono też legalność neo-KRS i Izby Dyscyplinarnej. Szczegółowe kryteria takiego testu określił w ważnej uchwale skład 7 sędziów Izby Karnej SN w czerwcu 2022 roku. W tej uchwale SN orzekł też, że skład neo-KRS nie jest zgodny z Konstytucją.
I sędzia Ptasiewicz te orzeczenia zastosował. Powołał się również na inne liczne wyroki ETPCz, TSUE, SN i NSA podważające legalność neo-KRS i dawanych przez nią nominacji dla neo-sędziów. Na ich podstawie orzekł, że wybranie przez Sejm 15 członków-sędziów do neo-KRS dało władzy wykonawczej i ustawodawczej decydujący wpływ na obsadę tego organu.
I pośrednio dało władzy wpływ na proces nominacyjny sędziów w Polsce. Co jest niezgodne z artykułem 6 Konwencji, artykułem 47 Karty Praw Podstawowych i artykułem 19 Traktatu o UE. I stanowi fundamentalną nieprawidłowość wpływającą negatywnie na cały proces nominowania sędziów, a przez to zagraża legitymizacji sądu złożonego z neo-sędziów. Te nieprawidłowości naruszają też prawo obywateli do sądu ustanowionego ustawą.
Sędzia Ptasiewicz te ogólne wnioski przełożył na sprawę nominacji dla neo-sędzi Katarzyny Olczak. I orzekł, że doszło do naruszeń prawa w procedurze nominacyjnej. Sędzia uznał, że jest domniemanie, że sąd z neo-sędziami z powodu nominowania ich przez neo-KRS jest wadliwy. Jest też domniemanie, że nie jest on bezstronny.
By sprawdzić, czy neo-sędzia daje jednak minimalne gwarancje bezstronności, stołeczny sąd rejonowy przeprowadził test zgodny z orzeczeniem ETPCz i orzeczeniami SN. W tym celu zbadał okoliczności uzyskania nominacji przez Katarzynę Olczak. Sąd oceniał, czy dostałaby też nominację, gdyby startowała w konkursie przed legalną KRS.
Sędzia Ptasiewicz do testu zastosował kryteria określone w uchwale SN z czerwca 2022 roku. Bada się:
- Rzetelność i transparentność procedury przed KRS. Bada się czy KRS oceniał kandydata tylko merytorycznie, czy w konkursie byli kontrkandydaci. Bada się też kwalifikacje kandydata.
- Czy konkurs był do sądu wyższych instancji, do których kandydat musi spełniać wyższe wymogi.
- Powiązania z władzą wykonawczą przed powołaniem na sędziego. Czyli np. czy dostawał stanowiska funkcyjne w sądach od ministra sprawiedliwości.
- Rodzaj sprawy rozpoznawanej przez sędziego. Czy stroną jest w niej Państwo, czy władza formułowała oczekiwania wobec wyroku. Bo w takich sprawach problem bezstronności jest „uwypuklony”.
- Publiczne wypowiedzi sędziego, zwłaszcza o wydźwięku politycznym i popierające daną partię lub jej działania np. w sądach. Może to pokazać zależność pomiędzy przychylnością wobec władzy a otrzymaniem nominacji od neo-KRS.
- Zachowanie sędziego wobec stron procesów. Czy jest wobec nich stronniczy.
- Czy strony procesów mają zastrzeżenia do sędziego.
- Jakość orzecznictwa sędziego, oceniana zwłaszcza pod kątem ulegania zewnętrznym wpływom i zgodności ze sztuką orzeczniczą.
By zbadać te kryteria, sędzia Ptasiewicz zwrócił się do neo-KRS o przesłanie dokumentów z konkursu, w którym startowała Olczak. Ale dostał tylko linki do uchwały KRS w tej sprawie w internecie oraz do nagrania video z posiedzenia Rady, podczas którego ją nominowano.
Sędzia zwrócił się więc o akta osobowe neo-sędzi do prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Ale nie dostał to, czego zażądał. Czyli opinii służbowych i dokumentów zawierających ocenę jej kwalifikacji.
Sędzia ostatecznie orzekł, że zebrane materiały świadczące o okolicznościach jej powołania przez neo-KRS, nie są w stanie obalić domniemania braku bezstronności i niezawisłości. Bo:
- To była jej pierwsza nominacja na sędziego. Wcześniej nie była weryfikowana przez legalną KRS.
- Jej kandydatury nie opiniował samorząd sędziowski, bo taki wymóg zniosła ustawa kagańcowa uchwalona przez PiS. A to też było sito weryfikacyjne kandydatów na sędziów.
- Olczak była jedynym kandydatem w tym konkursie. Więc nie można jej kwalifikacji porównać z innymi kandydatami. A jest to tym bardziej istotne, że neo-KRS nie przesłało żadnych ocen jej kwalifikacji. Więc nie można ocenić czy wnioski neo-KRS oceniające jej kwalifikacji są zasadne.
Sąd zauważył, że w czasach legalnej KRS konkursy do tego sądu cieszyły się popularnością. Teraz kandydaci nie startują z uwagi na wadliwość Rady. Ale sąd doszedł do wniosku, że nie ma pewności, czy Olczak w warunkach w pełni konkurencyjnego konkursu dostałaby nominację od legalnej i wolnej od politycznych wpływów KRS.
Sędzia Ptasiewicz podkreślił w swoim orzeczeniu, że okoliczności nominacji dla Olczak ulegają „uwypukleniu” na tle sprawy karnej Kramka i innych. Sędzia uznał, że sprawa protestu na granicy z Białorusią ma cechy, które zwiększają ryzyko naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności.
Podkreśla, że sprawa może budzić duże zainteresowanie społeczne i ma podłoże polityczne. Dotyczy bowiem granic obywatelskiego oporu przeciwko działaniom władzy, która chciała zahamować napływ do Polski imigrantów i uchodźców. Sąd zauważa, że w ocenie RPO te działania władzy naruszają zasady humanitaryzmu i prawo międzynarodowe.
Ostatecznie sędzia Ptasiewicz przyjął, że nie można wykluczyć tego, że neo-sędzia może wydać obiektywny wyrok. Ale w sprawie Kramka i innych - ze względu na charakter sprawy - uznał, że prowadzenie tego procesu przez wadliwie powołanego przez neo-KRS sędziego będzie godzić w minimalny standard niezawisłości i bezstronności.
„Czego z punktu widzenia interesu obywateli i wymiaru sprawiedliwości nie sposób zaakceptować” - napisał na końcu swojego orzeczenia sędzia Krzysztof Ptasiewicz.
Sądownictwo
Uchodźcy i migranci
Marek Jędraszewski
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Europejski Trybunał Praw Człowieka
Granica polsko-białoruska
praworządność
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia
sędzia Krzysztof Ptasiewicz
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze