Zastępca ministra Ziobry wydawał prokuratorom polecenia zaskarżenia wyroku uniewinniającego legendę Solidarności Henryka Wujca, choć ci nie widzieli do tego podstaw. Podobnie działo się w sprawie Zbigniewa Komosy, ściganego przez PiS za wieńce pod pomnikiem smoleńskim
We wtorek 14 stycznia 2025 roku ma być przedstawiony raport z audytu śledztw, w których były wywierane na prokuratorów naciski i wydawano im polecenia z samej góry. Zapowiadał go wcześniej Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar. Raport przedstawi Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk i zespół prokuratorów z Prokuratury Krajowej, który go przygotował.
Dotyczy on 200 śledztw prowadzonych pod presją lub specjalnym nadzorem przełożonych. Audytowi poddano w sumie około 600 spraw z czasów PiS-u, będą więc kolejne raporty z przeglądu kolejnych 400 spraw. Przygotowuje je specjalny zespół prokuratorów z Prokuratury Krajowej.
OKO.press ustaliło, że taka presja miała miejsce w śledztwie dotyczącym wypadku, który spowodował nieżyjący już legendarny działacz Solidarności Henryk Wujec. Podobnie było również w sprawie Zbigniewa Komosy, który każdego 10 dnia miesiąca składa swój wieniec pod pomnikiem smoleńskim na Placu Piłsudskiego w Warszawie.
Jego wieńce za rządów PiS były zabierane przez służby, a obecnie są niszczone przez uczestników miesięcznic smoleńskich, w tym przez samego Jarosława Kaczyńskiego. Na wieńcu jest bowiem tabliczka z napisem: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju„. I dopisek: ”Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!”. Za te wieńce Komosa był ścigany za poprzedniej władzy.
Nie wiemy, czy te dwa śledztwa będą opisane w raporcie Bodnara. W sprawie nacisków na skazanie Komosy może zostać jednak wszczęte śledztwo lub postępowanie dyscyplinarne. Zawiadomienie w tej sprawie złożył niedawno stołeczny prokurator Andrzej Piaseczny, na którego naciskano, by ścigał Komosę. Odmówił, bo nie widział do tego podstaw prawnych.
Piaseczny wcześniej był represjonowany przez prokuraturę Ziobry. Został wysłany do pracy na karną delegację do stołecznej prokuratury rejonowej. Był na niej prawie pięć lat. Delegacja była odwetem za to, że za rządu PO-PSL chciał ścigać byłego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego, który za poprzedniego rządu PiS został Prokuratorem Krajowym. Obecnie Święczkowski jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Prokurator Andrzej Piaseczny jest wicedyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Mówi OKO.press, dlaczego złożył zawiadomienie za naciski ws. Komosy: „Należy sprawdzić, czy nie doszło do nadużycia uprawnień przez bezzasadne oskarżanie obywatela i czy nie doszło do bezprawnych nacisków”.
Dodaje: „Uważam, że takie sprawy trzeba rozliczyć. Nie może być tak, że prokuratura bezpodstawnie oskarża człowieka, gdy nie ma do tego podstaw. W sytuacji, gdy SN oddalił kasację w tej sprawie, nie powinny być kierowane kolejne akty oskarżenia [wobec Komosy – red.]”.
Prokuratura nie zaczęła jeszcze rozliczeń za podobne decyzje i śledztwa za czasów PiS. Pierwsze wnioski do prokuratury i rzeczników dyscyplinarnych mają zostać złożone po ogłoszeniu raportu Bodnara. Do tej pory zawieszono tylko troje prokuratorów i wytoczono kilka postępowań dyscyplinarnych. Zawieszeni to:
Zainteresowanie Prokuratury Krajowej, którą wtedy rządził Bogdan Święczkowski, sprawą Henryka Wujca zaczęło się w kwietniu 2017 roku. W departamencie postępowania sądowego wydrukowano wtedy artykuł „Znany polityk potrącił pieszego. Jest wyrok”.
Chodzi o wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, który uniewinnił Wujca w sprawie potrącenia pieszego na przejściu dla pieszych. Sąd orzekł, że kierujący samochodem Wujec nie złamał przepisów.
Do wypadku doszło w połowie lutego 2014 roku na stołecznym Ursynowie, po zmroku. Przechodzący przez pasy mężczyzna został ranny w głowę.
Wujec został oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Zarzucono mu, że nie zachował ostrożności, zbliżając się do przejścia dla pieszych i że ominął samochód, który zatrzymał się przed przejściem i w efekcie potrącił znajdującego się na pasach przechodnia.
Prokuratura chciała dla Wujca kary więzienia w zawieszeniu i trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów. Sąd uniewinniając oskarżonego, oparł się na zeznaniach świadków i opinii biegłego, który uznał, że pieszy wszedł pod nadjeżdżający samochód. Sąd uznał, że pieszy, wchodząc na pasy, powinien zachować ostrożność i że obowiązuje zakaz wchodzenia przed bezpośrednio nadjeżdżający samochód (wtedy nie obowiązywały jeszcze przepisy nakazujące kierowcy przepuścić pieszego, który chce wejść na pasy).
Sąd dodał, że Wujec był trzeźwy i jechał przepisowo, 45 kilometrów na godzinę. A gdy zobaczył pieszego, zaczął hamować. Uznał również, że nie omijał on żadnego samochodu. Sąd podkreślał w wyroku, że pokrzywdzony pieszy spowodował stan zagrożenia. Był pijany, miał 2,5 promila alkoholu we krwi. Nie był więc w stanie ocenić sytuacji na drodze.
Po rozmowie z zastępcą Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry o nieprawomocnym wyroku uniewinniającym Wujca zarejestrowano tę sprawę w departamencie postępowania karnego Prokuratury Krajowej. Kilka dni później zapytano Prokuraturę Regionalną w Warszawie, czy będzie składać apelację. Złożono ją.
W apelacji prokuratora zarzuciła sądowi błąd w ustaleniach faktycznych. Nie zgadzała się, że Wujec zachował ostrożność dojeżdżając do pasów oraz że jechał z prędkością odpowiednią do panujących wtedy warunków (wypadek był w połowie lutego, sąd uznał, że Wujec dostosował prędkość do warunków). Nie zgadzała się też z tym, że Wujec nie wyprzedził przed pasami samochodu.
Apelację złożył też pełnomocnik pieszego. Zarzucał, że sąd błędnie ocenił opinię biegłego, który zeznał, że technika jazdy Wujca była nieprawidłowa.
We wrześniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał jednak uniewinnienie w mocy. A Prokuratura Regionalna w Warszawie uznała, że nie widzi podstaw do wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Wtedy dyrektor departamentu postępowania sądowego po rozmowie z zastępcą Prokuratora Generalnego odpowiedzialnym za dział sądowy w Prokuraturze Krajowej, polecił zbadanie sprawy wydziałowi kasacji Prokuratury Krajowej. Dwóch prokuratorów z tego wydziału uznało jednak, że nie ma przesłanek do wniesienia kasacji.
Mimo to po roku kasację złożono. Zrobiono to na polecenie zastępcy Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda w imieniu Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Zarzucono w niej, że Sąd Okręgowy w Warszawie w pisemnym uzasadnieniu wyroku odniósł się tylko do zarzutów apelacji prokuratora (sąd uznał, że oskarżyciel posiłkowy nie złożył w terminie wniosku o pisemne uzasadnienie wyroku).
W kasacji zarzucano też, że sąd okręgowy zaakceptował niesłuszną – zdaniem prokuratury – ocenę przyczyn wypadku przyjętą przez sąd rejonowy.
W 2019 roku Sąd Najwyższy oddalił kasację ministra Ziobry.
SN uznał, że sąd okręgowy rzeczywiście niesłusznie uznał, że oskarżyciel posiłkowy nie złożył w terminie wniosku o pisemne uzasadnienie wyroku. Ale było to uchybienie, które nie miało wpływu na treść orzeczenia. Uzasadnienie napisano bowiem po wydaniu wyroku. Poza tym w uzasadnieniu sąd okręgowy dokładnie podał motywy swojego wyroku.
Ponadto procedura karna nie przewiduje możliwości uchylenia wyroku z powodu tego, że jego uzasadnienie nie spełnia wszystkich wymogów. SN za niezasadny uznał też zarzut błędnej oceny przyczyn wypadku. Uznał to za polemikę ze skarżonym wyrokiem.
Mimo to Prokuratura Krajowa nie odpuszczała. Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand polecił sporządzić analizę pod kątem wniesienia skargi nadzwyczajnej do powołanej przez PiS, nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN. Są w niej sami wadliwi neo-sędziowie SN.
PiS powołał tę Izbę m.in. do kasowania prawomocnych i ostatecznych wyroków, które były z różnych przyczyn niesprawiedliwe. Zbigniew Ziobro wykorzystywał ją jednak do kasowania niepodobających się władzy wyroków lub by dokuczyć rzekomym oponentom władzy. Izba skasowała m.in. wyroki korzystne dla Lecha Wałęsy i sędziego Waldemara Żurka. Potem na kanwie tej sprawy Wałęsy ETPCz w 2023 roku orzekł, że Izba Kontroli nie jest legalnym sądem.
W sprawie Wujca prokurator uznał jednak, że nie ma podstaw do wniesienia skargi nadzwyczajnej, a wyrok sądu uznał za sprawiedliwy. Podobnie ocenił to zastępca dyrektora departamentu postępowania sądowego.
Mimo to w maju 2020 roku Hernand polecił sporządzenie projektu skargi nadzwyczajnej. Podniesiono w niej zarzuty z kasacji. Ostatecznie prokurator uznał jednak, że nie ma jednak podstaw do wniesienia skargi nadzwyczajnej. Dwa i pół miesiąca później – w połowie sierpnia 2020 roku – Henryk Wujec zmarł.
Podobny mechanizm presji i poleceń z góry miał miejsce w sprawie wytoczonej przez prokuraturę Zbigniewowi Komosie. Naciski już w 2022 roku opisała „Gazeta Wyborcza”. W grudniu 2024 roku zawiadomienie w tej sprawie złożył prokurator Andrzej Piaseczny.
Komosa to przedsiębiorca, który za czasów władzy PiS – ale też obecnie – składa swój wieniec pod pomnikiem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej. Robi to każdego 10. dnia miesiąca, w miesięcznicę katastrofy. Wieniec z uwagi na treść przymocowanej do niego tabliczki budził i nadal budzi wściekłość Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS.
Za ten wieniec Komosa był ścigany za władzy PiS. Wytoczono mu szereg spraw karnych. Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ oskarżyła w jednej ze spraw za znieważenie pomnika (to występek z art. 261 kodeksu karnego).
Komosę uniewinnił stołeczny sąd rejonowy. Prokuratura złożyła jednak apelację. W grudniu 2021 roku uniewinnienie utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Warszawie. Orzekł, że Komosa nie popełnił czynu zabronionego i że napis na wieńcu nie był obraźliwy oraz nie ośmieszał pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej. Komosa nie znieważył też pomnika.
Sąd podkreślał, że jak każdy obywatel ma on prawo do wyrażania swojej opinii, co jest zgodne ze standardem prawa europejskiego.
Kasację od uniewinniającego wyroku chciała złożyć ówczesna zastępczyni Prokuratora Okręgowego w Warszawie Agnieszka Bortkiewicz. Odmówił jej napisania prokurator Andrzej Piaseczny. W styczniu 2022 roku uznał, że nie ma podstaw prawnych do kasacji. Zażądał wydania mu pisemnego polecenia wraz z uzasadnieniem, jednak nic na piśmie nie dostał, a sprawę mu odebrano.
Presję na złożenie kasacji ws. Komosy wywierano też na prokuratorkę Bogumiłę Knap z wydziału sądowego. Ona również jej nie złożyła. A w lutym 2022 roku poinformowała, że przechodzi w stan spoczynku. Podkreśliła, że jej decyzja jest podyktowana „naciskami ze strony kierownictwa wydziału [sądowego – red.] tj. Naczelnika Piotra Stasiaka i Kierownika Działu Karnego Wiesława Kwiatkowskiego w celu sporządzenia kasacji, co do której nie stwierdzam przesłanek do jej wywiedzenia, oraz obawami o negatywne konsekwencje z niewykonania polecenia”.
Ostatecznie kasację jednak złożono. Nie podpisał jej żaden z prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Warszawie, tylko zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Śródmieście-Północ Daniel Więckowski. Argumentował w niej, że Komosa nie jest chroniony prawem do wyrażania poglądów, a jego wieniec obraża pamięć o osobach, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. SN kasację jako bezzasadną oddalił.
Prokuratorka Agnieszka Bortkiewicz przed awansem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie pracowała w stołecznej prokuraturze rejonowej. Wtedy nie zatwierdziła aktu oskarżenia wobec Komosy, który przygotowała policja. Zdanie zmieniła po awansie.
Zbigniew Komosa 3 stycznia 2025 napisał na swoim koncie na platformie X, że SN oddalił już dwie kasacje w jego sprawie. Tę drugą złożyła sama Bortkiewicz.
Komosa obecnie chce złożyć prywatny akt oskarżenia wobec Jarosława Kaczyńskiego za uderzenie Komosy podczas miesięcznicy smoleńskiej we wrześniu 2024 roku. W tej sprawie w grudniu 2024 Sejm uchylił szefowi PiS immunitet.
W grudniu 2024 roku prokurator Andrzej Piaseczny z Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożył zawiadomienie do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Domaga się w nim postępowania wobec przełożonych, którzy naciskali na złożenie kasacji ws. Komosy. Zawiadomienie dotyczy głównie Agnieszki Bortkiewicz, która obecnie jest już prokuratorem warszawskiej prokuratury regionalnej.
Piaseczny pisze w zawiadomieniu, że dostał pisemne polecenie sporządzenia oceny prawomocnego wyroku uniewinniającego Komosę pod kątem złożenia kasacji. Poinformował jednak kierownika wydziału sądowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie, że nie ma do tego przesłanek prawnych. A kasacji nie sporządza się na czyjeś życzenie.
W odpowiedzi usłyszał, że sprawa jest polityczna i nikt tej kasacji mu nie odpuści. Prokurator uznał to za sugestię, że może mieć problemy.
Piaseczny uznał wyroki uniewinniające Komosę za prawidłowe. Podzielił też ocenę zawartą w wyroku odwoławczym, że apelacja prokuratury od wyroku I instancji była błędnie skonstruowana. Powołał się również na orzecznictwo ETPCz ws. swobody wyrażania poglądów.
Przypomniał, że władza PiS usunęła z internetu raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej sporządzony przez Komisję Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego. Powstał on za czasów rządu PO-PSL i wykluczał lansowany przez PiS zamach w Smoleńsku. Piaseczny ocenił też, że Komosa miał prawo do formułowania swoich ocen na temat tej katastrofy, a jego poglądy miały oparcie w oficjalnych dokumentach. I przeciwko fałszowaniu tych faktów co miesiąc protestował pod pomnikiem smoleńskim.
Ówczesna zastępczyni Prokuratura Okręgowego w Warszawie Agnieszka Bortkiewicz nie zgodziła się z tą oceną i po kilku dniach sprawę Komosy Piasecznemu odebrano.
W zawiadomieniu prokurator pisze też o naciskach wywieranych w tej sprawie na prokuratorkę Bogumiłę Knap, która w efekcie odeszła w stan spoczynku. Miała ona odmawiać sporządzenia kasacji. Była w tej sprawie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, skąd wróciła po kilku godzinach roztrzęsiona i miała mówić, że wywierano na nią naciski i grożono karną delegacją do prokuratury rejonowej.
Piaseczny uważa, że Knap odeszła ona ze służby, bo została zastraszona. Dlatego chce, by teraz ocenić, czy przełożeni przekroczyli swoje uprawnienia – mówi o tym artykuł 231 kodeksu karnego – w postaci bezpodstawnego oskarżenia i ścigania Komosy mimo braku znamion czynu zabronionego. Jego zdaniem celem śledztwa było uzyskanie efektu mrożącego.
Prokurator Piaseczny chce też, by ocenić – pod kątem niedopełnienia obowiązków służbowych – niewydanie przez przełożonych pisemnych poleceń w tej sprawie. Zarzuca, że było to celowe, by nie pozostał ślad po naciskach i by ukryć faktyczne powody ścigania Komosy. W swoim zawiadomieniu podkreśla, że kierowanie bezpodstawnych oskarżeń przez prokuraturę narusza prawa obywatelskie zapisane w Konstytucji.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Jarosław Kaczyński
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Agnieszka Bortkiewicz
Andrzej Piaseczny
Henryk Wujec
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Robert Hernand
śledztwa
Zbigniew Komosa
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze