0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

Na zdjęciu u góry legalny skład orzekający sędziów SN z Izby Pracy ws. Kamińskiego: w środku siedzi przewodniczący składu Bohdan Bieniek, po lewej siedzi sprawozdawczyni sprawy Jolanta Frańczak, a po prawej sędzia Dawid Miąsik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

To bardzo ważne orzeczenie legalnej Izby Pracy kończy spór prawny dotyczący skuteczności wygaszenia mandatu poselskiego Kamińskiego. Wydał je w środę 10 stycznia 2024 roku skład orzekający sędziów SN Izby Pracy – przewodniczący składu Bohdan Bieniek, sprawozdawca sprawy Jolanta Frańczak, Dawid Miąsik.

Skład nie uwzględnił odwołania Mariusza Kamińskiego od decyzji marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Orzekł, że decyzja jest prawidłowa i nie ma wad formalnych. Sędzia Bohdan Bieniek w ustnym uzasadnieniu orzeczenia podkreślał, że decyzja marszałka ma charakter deklaratoryjny.

Potwierdza tylko stan prawny wywołany prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z grudnia 2024 roku, w którym skazano na 2 lata więzienia Kamińskiego i Macieja Wąsika. Obaj politycy PiS stracili mandaty w dacie wydania tego wyroku, bo skazani nie mogą być parlamentarzystami. A SN rozpoznając odwołanie na wygaszenie mandatu, nie ma prawa weryfikować tego wyroku i jest on wiążący.

SN mógł tylko sprawdzić, czy decyzja marszałka spełnia wymogi formalne. Czyli sprawdzić, czy wyrok jest prawomocny, czy powoduje wygaszenia mandatu i czy skazanie jest za przestępstwo umyślne.

Sąd Najwyższy odniósł się też do ułaskawienia Kamińskiego przez prezydenta w 2015 roku (jest ono nieskuteczne, bo prezydent zrobił to w trakcie trwającego procesu). Skład Izby Pracy podkreślał, że akt łaski nie ma znaczenia dla rozpoznania sprawy wygaszenia mandatu. Ale uznał, że ułaskawienie nie było skuteczne, o czym już wcześniej w uchwale z 2017 roku orzekł skład 7 sędziów SN, a w 2023 roku skład 3 sędziów SN.

Przeczytaj także:

Sędzia SN Bohdan Bieniek podkreślał w uzasadnieniu orzeczenia, że uprawnienie do zastosowania prawa łaski przez prezydenta – Andrzej Duda uważa, że jest ono niczym nieograniczone – należy interpretować łącznie z innym artykułami Konstytucji. Przypomniał o artykule 99 ustęp 3 Konstytucji, który mówi, że osoby skazane nie mogą być parlamentarzystami.

Przypomniał też, że ofiary przestępstwa mają prawo do osądzenia sprawy przez II instancje sądu, a tu prezydent tego prawa ofiary pozbawił (zastosował prawo łaski przed rozpoznaniem apelacji). „Stosowanie prawa łaski musi uwzględniać inne reguły Konstytucji” – podkreślał sędzia Bieniek.

Dodał, że decyzja o ułaskawieniu musi być też transparentna i mieć uzasadnienie. Sposób zastosowania prawa łaski reguluje prawo karne, prezydent w tym przypadku go nie zastosował. Co ważne, Izba Pracy uznała też, że decyzję o wygaszeniu mandatu marszałek mógł dostarczyć osobiście Kamińskiemu przez dyrektora swojego gabinetu. Zrobił to Stanisław Zakroczymski na posiedzeniu sejmowej komisji.

40-latek w okularach i garniturze przemawia na tle flag polskich i unijnych
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Co z mandatem Wąsika

Orzeczenie ws. Kamińskiego jest ostateczne. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma tu jasność prawną. Odwołanie Macieja Wąsika też miała rozpoznać dziś Izba Pracy. Bo oba odwołania złożył do niej bezpośrednio marszałek Sejmu – skierował je do legalnego SN.

Kilka dni temu neosędzia tej Izby Romuald Dalewski – wyznaczony do rozpoznania sprawy Wąsika – przekazał jednak akta sprawy do nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. A ta jeszcze tego samego dnia wydała niewiążącą decyzję, że Wąsik nadal jest posłem.

Teraz ruch jest po stronie marszałka Hołowni. Ma trzy możliwości:

- Może nie uznać decyzji nielegalnej Izby Kontroli, stwierdzając, że jest ona nieistniejąca. I zdecydować, że Wąsik ma skutecznie wygaszany mandat. Hołownia może oprzeć się wprost na orzeczeniach ETPCz, TSUE i uchwale pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku. W tych orzeczeniach uznano, że Izba Kontroli nie jest legalnym sądem. Jest sądem specjalnym powołanym przez PiS i w całości obsadzonym przez neosędziów. Jej orzeczenia są wadliwe i można je uchylać. Nie są obowiązujące.

– Może jeszcze raz przesłać odwołanie Wąsika do Izby Pracy, uznając, że nie zostało ono rozpoznane przez legalny sąd.

– Może wydać nową decyzję o wygaszeniu mandatu Wąsika i jeśli ten się odwoła, przesłać akta do Izby Pracy.

W wariancie 2 i 3 prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski, tym razem powinien wyznaczyć do rozpoznania odwołania legalny skład SN.

Sprawa wygaszenia mandatów nie miała wpływu na wykonanie kary 2 lat więzienia dla Kamińskiego i Wąsika. We wtorek 9 stycznia w nocy, zostali oni zatrzymani przez policję w pałacu prezydenckim i osadzono ich w areszcie śledczym na warszawskim Grochowie. Kamiński zaczął tam protest głodowy.

Dwaj mężczyźni w półmroku, w płaszczach na dworze
Skazani na 2 lata więzienia politycy PiS – wiceprezes PiS Mariusz Kamiński (stoi po prawej) i Maciej Wąsik. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Orzeczenie SN ws. Kamińskiego jak mowa oskarżycielska wobec Manowskiej

Skład orzekający trzech legalnych sędziów Izby Pracy w swoim orzeczeniu odniósł się też do kwestii decyzji Izby Kontroli, która kilka dni temu wydała decyzję ws. Kamińskiego uznając, że nadal jest on posłem. W Izbie Kontroli decyzję wydał skład orzekający złożony z neosędziów SN: Aleksandra Stępkowskiego, Marka Dobrowolskiego i Pawła Wojciechowskiego.

Sprawę rozpoznali na podstawie drugiego odwołania Kamińskiego, które on sam złożył do tej Izby oraz na podstawie kopii dokumentów nadesłanych przez pełnomocnika polityka.

Orzeczenia Izby Kontroli są nieistniejące

Izba Pracy musiała teraz się do tego odnieść, bo jedna sprawa nie może być osądzona dwa razy. I orzekła, że czynność Izby Kontroli ws. Kamińskiego – tak określono jej decyzję – nie jest orzeczeniem SN. Bo nie ma on statusu sądu niezawisłego i bezstronnego sądu, ustanowionego ustawą.

„Więc jej wypowiedzi [decyzje – red.] nie są aktami prawa. Wydano je w warunkach nieważności i nie wywołują skutków prawnych” – podkreślał w uzasadnieniu orzeczenia sędzia SN Bohdan Bieniek. Powołał się na wyroki ETPCz z 2021 i 2023 roku, orzeczenie TSUE z grudnia 2023 roku i uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w których podważono legalność Izby Kontroli.

Dodał też, że Izbę Kontroli za wadliwą uznają również ławnicy SN, którzy nie chcą orzekać z neo-sędziami. Za co chce ich usunąć z SN Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. Legalność Izby Kontroli kwestionują też strony procesów, a nawet sami neo-sędziowie z tej Izby.

Dalej Izba Pracy uznała się za właściwą do rozpoznania sprawy odwołania Kamińskiego. Przed zmianą prawa przez PiS to ta Izba rozpoznawała tego typu sprawy. Potem PiS w ustawie o SN przypisał je Izbie Kontroli, ale nie jest ona sądem. Dlatego Hołownia odwołania od wygaszenia mandatów Kamińskiego i Wąsika złożył bezpośrednio do Izby Pracy. I tu je pierwotnie zarejestrowano.

To jak przekroczenie granicy na podstawie ksero dowodu

Skład orzekający odniósł się też do rozpoznania odwołania Kamińskiego przez Izbę Kontroli na podstawie kopii dokumentów dostarczonych przez pełnomocnika polityka. Sędzia Bieniek porównał to do przekroczenia granicy na podstawie kserokopii dowodu osobistego.

Sędzia podkreślał, że gdyby SN nie działał w kryzysie wymiaru sprawiedliwości, to dokumenty do sądu składane byłyby normalnie na biurze podawczym. Wtedy pisma trafiałyby do Izb, które wskazano jako adresatów. A następnie to prezes Izby uznawałby, czy jest ona właściwa do rozpoznania sprawy. Ale w SN to nie działa od 2020 roku, gdy neosędzia Małgorzata Manowska została wyznaczona przez prezydenta na funkcję I prezesa SN.

Ona przejmowała pisma stron kierowane do legalnych Izb (we wrażliwych sprawach) i kierowała je do Izb powołanych przez PiS. Osobiście nawet otwierała korespondencję i ją kontrolowała.

Sędzia SN Bohdan Bieniek przypomniał też, że Manowska zaaresztowała akta precedensowych spraw dotyczących statusu neosędziów, po tym, jak wróciły z TSUE. I do dziś ich nie oddała sędziom. Bieniek: „Osoba kierująca SN stworzyła mechanizm, że sprawy wrażliwe politycznie trafiały tylko do nowych Izb. [Izby Kontroli i nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej – red.]”.

Dalej Izba Pracy podkreślała w swoim orzeczeniu, że utworzona przez PiS Izba Kontroli zajmuje się sprawami wrażliwymi dla całego państwa. Ma decydować o ważności wyborów, finansach partii politycznych, może też kasować ostateczne wyroki, również SN.

Małgorzata Manowska
Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl.

Dlaczego Stępkowski nie wyłączył się ze sprawy Kamińskiego

Wykład o szczególnym statusie Izbie Kontroli i o tym, jak Manowska pilnuje obiegu pism w SN, był potrzebny, bo Izba Pracy uzasadniła, dlaczego Hołownia mógł sam złożyć odwołania bezpośrednio do tej Izby. Ponadto uznano, że odwołanie, które skazany Kamiński złożył sam, bezpośrednio do Izby Kontroli było nieskuteczne.

Pomijając fakt, że sprawę rozpoznano tam na podstawie kopii dokumentów, Izba Kontroli nie powinna rozpoznawać sprawy, tylko odwołanie powinna zwrócić Kamińskiemu. Bo zgodnie z artykułem 250 kodeksu wyborczego odwołania do SN od wygaszenia mandatu wnosi się za pośrednictwem marszałka Sejmu. A tu skład orzekający Izby Kontroli, zamiast cofnąć odwołanie, sam uzupełnił akta, bo sprawa była dla PiS wrażliwa politycznie.

W tej sprawie zawiadomienie na skład orzekający Izby Kontroli złożył do rzecznika dyscyplinarnego minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Też kwestionuje możliwość wydania decyzji na podstawie kserokopii dokumentów.

Sędzia Bohdan Bieniek podniósł też wątpliwości dotyczące bezstronności dwóch członków składu orzekającego Izby Kontroli ws. Kamińskiego. Chodzi o neosędziego Aleksandra Stępkowskiego, jednego z byłych współzałożycieli Ordo Iuris. Zanim nielegalna KRS nominowała go do SN, był wiceszefem MSZ w rządzie PiS. Z kolei Kamiński w rządzie PiS był szefem MSWiA, a Wąsik był jego zastępcą.

Zaś neosędzia Marek Dobrowolski w latach 2017-2018 był członkiem zespołu ds. referendum konsultacyjnego w sprawie zmiany konstytucji, działającego przy kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Obaj jednak nie wyłączyli się z rozpoznania sprawy Kamińskiego.

„Trudno mówić, że utworzono [z nich – red.] bezstronny i niezawisły sąd” – podkreślał w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Bohdan Bieniek.

Izba Pracy rozwiązała też kolejny problem.

Zbigniew Kapiński, neosędzia na stanowisku prezesa Izby Karnej, zastępując chorą Manowską, wydał decyzję ws. rzekomego sporu kompetencyjnego. Uznał on, że sprawę wygaszenia mandatu Kamińskiego powinna rozpoznać Izba Kontroli.

Izba Pracy orzekła jednak, że nie ma żadnego sporu kompetencyjnego. Taki spór jest wtedy, gdy żadna z Izb SN nie uznaje się za właściwą do rozpoznania sprawy. A tu chciała sprawę załatwić Izba Pracy i nielegalna Izba Kontroli, która w pośpiechu wydała swoją decyzję. Dlatego Izba Pracy uznała, że zarządzenie Kapińskiego nie wywołało skutków prawnych.

W tej sprawie zawiadomienie na Kapińskiego złożyło do rzecznika dyscyplinarnego SN ośmiu legalnych sędziów SN. Chcą, by wszczął on postępowanie wyjaśniające, bo uważają, że Kapiński przekroczył swoje uprawnienia i działał bez podstawy prawnej.

22.05.2020  Warszawa , plac Krasinskich . Sad Najwyzszy . Pelniacy obowiazki pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego sedzia Aleksander Stepkowski podczas Zgromadzenia Ogolnego Sedziow Sadu Najwyzszego zwolanego w celu wyboru pierwszego prezesa Sadu Najwyzszego .
Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption ***
Neosędzia SN Aleksander Stępkowski z Izby Kontroli. To on był przewodniczącym składu i sprawozdawcą sprawy odwołania Kamińskiego w tej nielegalnej Izbie. Decyzję wydano na podstawie kopii dokumentów. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Za co sąd skazał Kamińskiego i Wąsika

Sąd Okręgowy w Warszawie 20 grudnia 2023 roku skazał prawomocnie wiceprezesa i posła PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (posła PiS) za nielegalną prowokację CBA z 2007 roku, która uderzała w ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.

CBA chciała udowodnić, że za łapówkę dla ministra można odrolnić w Polsce ziemię. Łapówkę miał wręczyć agent CBA. Operacja nie wypaliła, zakończyła się rozpadem koalicji PiS-LPR-Samoobrona oraz przyspieszonymi wyborami. Sprawę tę nazwano „aferą gruntową”.

Kamiński był wtedy szefem CBA, Wąsik jego zastępcą. To oni decydowali o operacji specjalnej z agentem pod przykryciem. W jej trakcie podsłuchiwano wiele osób, fałszowano też dokumenty: w Polsce nie można odrolnić ziemi po prostu decyzją ministra, potrzebna jest do tego uprzednia decyzja samorządu, na którego terenie ziemia leży.

CBA uważała, że osoba z kręgu Leppera, polityka, którego Jarosław Kaczyński chciał wyeliminować z rządu, obiecuje „załatwianie odrolnienia” u samego ministra. Za pieniądze.

Ale żeby to udowodnić, CBA nie tylko położyła na stole pieniądze, ale sfałszowała dokumenty w sprawie prawdziwej działki należącej do prawdziwej osoby. A bez tego „załatwienie” sprawy nie byłoby możliwe, niezależnie od tego, co kto komu w ministerstwie opowiadał.

W 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał akcję za nielegalną i skazał Wąsika i Kamińskiego na 3 lata więzienia, a dwóch kolejnych agentów CBA na 2,5 roku więzienia (Krzysztofa Brendela i Grzegorza Postka). Orzekł też dla nich 10 lat pozbawienia prawa do pełnienia funkcji publicznych.

Skazani wnieśli apelacje, ale zanim te zostały rozpatrzone, po wygranych przez PiS wyborach jesienią 2015 roku ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda. Sąd okręgowy uchylił wtedy wyroki skazujące i umorzył sprawę. Ale kasacje od tego do SN wnieśli pokrzywdzeni akcją CBA politycy Samoobrony. W efekcie SN w uchwale siedmioosobowego składu orzekł w 2017 roku, że prezydent nie może nikogo ułaskawiać w trakcie procesu. Może to zrobić po wydaniu prawomocnego wyroku.

A na początku 2023 roku Sąd Najwyższy w trzyosobowym składzie wykonał tę uchwałę. Uchylił umorzenie sprawy i przekazał ją do ponownego rozpoznania. Ten skład SN też orzekł, że prezydent przekroczył swoje kompetencje.

I dlatego w grudniu 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoznał apelacje skazanych i co do zasady utrzymał skazujący ich wyrok. Zmniejszył im tylko wyrok więzienia – dla Kamińskiego i Wąsika na 2 lata, a dla byłych agentów CBA na rok więzienia. Zmniejszył też do pięciu lat zakaz wykonywania funkcji publicznych.

W efekcie tego wyroku marszałek Sejmu wygasił Wąsikowi i Kamińskiemu mandaty poselskie, bo osoby skazane nie mogą być parlamentarzystami.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze