51 proc. Polek i Polaków uważa, że zwycięstwo Donalda Trumpa byłoby dla Polski złe, ale 28 proc. sądzi, że dobre – wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM. Nie chce go prawie 30 proc. wyborców PiS, choć partia Kaczyńskiego stawia na radykalnego kandydata Republikanów
Donald Trump jak burza przechodzi przez kolejne prawybory partii Republikańskiej i wszystko wskazuje na to, że jeśli nie zdarzy się nic spektakularnie nieoczekiwanego, to właśnie on będzie kandydatem amerykańskiej prawicy na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co więcej, spoglądając na średnią sondaży w tzw. battleground states, czyli stanach kluczowych dla wyników wyborów w USA, takich, gdzie istnieje względna równowaga poparcia między Demokratami a Republikanami, Joe Biden prowadzi nieznacznie tylko w Pensylwanii, a przegrywa z Trumpem w Wisconsin, Michigan, Georgii i Nevadzie.
Przewaga Republikanina nie jest bardzo duża, każdy scenariusz jest jeszcze możliwy, ale gdyby takie wyniki sondaży powtórzyły się w wyborach 5 listopada, Trump wróci do Białego Domu. Dlatego w badaniu Ipsos dla OKO.press i TOK FM zadaliśmy ankietowanym następujące pytanie:
“Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wybory na prezydenta USA jesienią 2024 roku wygra Donald Trump. Czy byłoby to dobre, czy złe dla Polski?”
Polki i Polacy mimo swojej sympatii do Stanów Zjednoczonych, do Trumpa mają dystans od lat. Gdy w 2020 roku Ipsos dla OKO.press zapytał badanych, jak zagłosowaliby w wyborach w USA, wygrał Biden stosunkiem głosów 52 do 38 proc. Reszta nie miała zdania.
Kontekstem naszego pytania są ostatnie wypowiedzi Trumpa dotyczące roli NATO w ewentualnym konflikcie z Rosją. Pomysł kandydata Republikanów podważa kluczowy artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że atak na któregokolwiek z członków Sojuszu jest atakiem na wszystkich.
Według Trumpa NATO powinno działać wg mechanizmów firmy ochroniarskiej lub mafii: dostajesz ochronę dopiero wtedy, kiedy zapłacisz.
W sobotę 10 lutego 2024 na wiecu w Conway w Karolinie Południowej Trump zapowiedział, że zachęciłby Rosję do zrobienia „co tylko zechce” z każdym krajem członkowskim NATO, który nie spełnia wytycznych dotyczących wydatków na obronę. Stwierdził również, że nie będzie przestrzegał zasady zapisanej w artykule piątym, jeśli zostanie ponownie wybrany na prezydenta.
Zebranym na wiecu Trump opowiedział historię, jak to „jeden z prezydentów dużego kraju” zapytał, czy Stany Zjednoczone będą go bronić przed atakiem Rosji, nawet jeśli „nie zapłaci”. „Nie, nie broniłbym cię. Tak naprawdę zachęcałbym ich, by robili, co chcą. Musisz płacić swoje rachunki” – miał odpowiedzieć Trump.
Według zwolenników kandydata Republikanów jego słowa to presja na członków NATO, by przestrzegali nieformalnego zobowiązania, by każdy kraj wydawał co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Ale Trump nigdy tak wprost rzeczy nie formułuje.
Co więcej, w tle mamy również polityczną blokadę, którą zwolennicy Trumpa w partii Republikańskiej nałożyli w Kongresie na kolejną transzę pomocy dla walczącej z Rosją Ukrainy, wypowiedzi kandydata z maja ubiegłego roku, że „wojnę Rosji z Ukrainą zakończyłby w jeden dzień”, a także przychylną wobec Rosji aktywność prominentnych stronników Trumpa, m.in. dziennikarza Tuckera Carlsona, który ostatnio zrobił propagandowy de facto wywiad z Władimirem Putinem.
Kiedy przyjrzyjmy się poglądom Polaków na Trumpa według sympatii partyjnych,
wyraźną akceptację znajdziemy tylko wśród zwolenników Konfederacji.
Ten fenomen nie dziwi, profil polskiej skrajnej prawicy jest właściwie dokładnie zbieżny z agendą Trumpa: od z trudem skrywanej niechęci do walczącej Ukrainy, przez co najmniej ambiwalentny stosunek do Rosji Putina, po niechęć do migrantów i radykalny wolnorynkowy frazes.
Jednak partią, która retorycznie najmocniej wspiera Trumpa w polskiej debacie, jest Prawo i Sprawiedliwość. Decyzją lidera partii Jarosława Kaczyńskiego w lutym szefem delegacji PiS w Parlamencie Europejskim (czyli w pewnym sensie szefem dyplomacji PiS) został europoseł Dominik Tarczyński, który Trumpa ubóstwia. I w czapce “Make Europe Great Again” mówi tak (w styczniu 2024): „Mój Boże, potrzebujemy Trumpa bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej”.
Nawiasem mówiąc, powyższe słowa padły w programie, którego gospodarzem był Jack Posobiec, radykalnie prawicowy dziennikarz i aktywista, który ma na koncie rozprzestrzenianie fake newsów i teorii spiskowych (choćby o tym, że Hillary Clinton zorganizowała siatkę pedofilską w jednej z nowojorskich pizzerii), a także ataki na prezydenta Ukrainy oraz sianie dezinformacji o przeprowadzonej przez Rosjan ludobójczej masakrze w ukraińskiej Buczy.
Natomiast 18 lutego 2024 w tygodniku “Sieci” Tarczyński mówił tak:
“Naszym, konserwatystów i Polaków, obowiązkiem jest dbanie o to, by zawiązywać sojusze z tymi, którzy myślą podobnie. (...) Dlatego będę niedługo w USA, wezmę udział w spotkaniu wyborczym Trumpa i jeszcze jednym wydarzeniu, które niech pozostanie niespodzianką. Siły konserwatywne na świecie muszą się wzajemnie wspierać, wojna cywilizacji niestety będzie tylko narastała. Zatem tak – uważam, że w Stanach Zjednoczonych powinniśmy wesprzeć Donalda Trumpa”.
Czy to sensowna taktyka PiS? Niekoniecznie. Jak widzimy w naszym sondażu, niemal jedna trzecia wyborców Prawa i Sprawiedliwości obawia się wygranej Trumpa i uważa, że byłoby to złe dla Polski, a przeciwnego zdania jest mniej niż połowa sympatyków partii Kaczyńskiego. Niewykluczone więc, że Jarosław Kaczyński tak mocno stawiając na poparcie Trumpa i wystawiając do pierwszego szeregu najbardziej rozpalonego cheerleadera, niekoniecznie pomaga swojej partii.
W pozostałych grupach wyborców nie widać dużych różnic ze względu na wiek i miejsce zamieszkania, ale wyjątkiem jest płeć: 21 proc. kobiet uważa, że wygrana Trumpa byłaby dobra dla Polski, wśród mężczyzn tego zdania jest 36 proc.
Zobacz inne analizy lutowego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM:
Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą mixed mode (CATI i CAWI) w dniach 22-26 lutego 2024 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze