Coraz więcej uchodźców z Ukrainy, których nie stać na wynajem mieszkań, szuka pomocy organizacji pozarządowych w znalezieniu dachu nad głową. Tymczasem ministerstwa nie potrafią skoordynować opieki nad osobami w najtrudniejszej sytuacji: chorymi i z niepełnosprawnością
Od lipca 2024 roku przestał działać art. 13 ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium ich państwa. Według tego przepisu osoby przyjmujące uchodźców z Ukrainy w domach prywatnych i małych ośrodkach mogły dostawać od państwa rekompensatę 40 złotych dziennie za ich zakwaterowanie i wyżywienie.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
Zamrażając 40+ władze argumentowały, że przepis był interpretowany na różne sposoby, a programu nadużywano. Osoby, które nadal potrzebują wsparcia, według władz mogą znaleźć schronienie w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. Tyle że dla niektórych rodzin uchodźczych takie miejsca są nieodpowiednie. Chodzi przede wszystkim o osoby z niepełnosprawnościami, osoby ciężko chore, osoby w kryzysie zdrowia psychicznego i rodziny wielodzietne.
Minęły ponad dwa miesiące od zlikwidowania programu, a wielu rodzinom w najtrudniejszych sytuacjach życiowych wciąż nie udało się rozwiązać problemu mieszkaniowego.
Na zdjęciu: Uchodźcy wojenni na Dworcu Głównym PKP w Chełmie, 11 marca 2022.
„Problemem jest między innymi brak precyzyjnego monitoringu, ile osób korzystało z programu 40+” – mówi Aleksandra Krugły, dyrektorka ds. rzecznictwa Fundacji Habitat for Humanity Poland, która należy do Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności.
Według ekspertki szereg organizacji pozarządowych prowadziło swoje programy mieszkaniowe na podstawie tego świadczenia.
Jak pisaliśmy wcześniej, Ogólnopolska Federacja na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności uzyskała z MSWiA informację, że w pierwszym kwartale 2024, na koniec marca było ok. 50 tys. „osób korzystających ze wspomnianego wsparcia finansowego w ramach art. 13. Z czego ok. 30 tys. korzystało z przedłużonej formy wsparcia, co świadczy o ich przynależności do jednej z grup wrażliwych określonych w ustawie”.
„To są osoby w trudniejszej sytuacji życiowej, dla których zamieszkanie w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania nie jest optymalną opcją. Nie chodzi tutaj tylko o komfort, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo, o warunki życia dostosowane do np. stanu zdrowia danej osoby. Te centra nie są przystosowane do tego, żeby ktoś tam mieszkał na dłużej. To są instytucje, nie domy – trudno w nich odzyskać stabilność” – mówi Krugły.
Zakwaterowanie osób z niepełnosprawnościami, w kryzysach zdrowia psychicznego w ośrodkach może być też uciążliwe dla innych uchodźców, którzy tam przebywają. Oprócz tego duży problem ze znalezieniem mieszkania mają wciąż osoby pochodzenia romskiego z Ukrainy, których na terytorium Polski jest już więcej, niż Romów i Romek polskich.
„W naszym dyskursie publicznym unikamy nazywania mieszkańców ośrodków zbiorowego zakwaterowania osobami w kryzysie bezdomności. A zgodnie nawet z naszą ustawą o pomocy społecznej te osoby spełniają przesłanki ustawowe.
Nie są nigdzie zameldowane na pobyt stały i nie mieszkają w lokalu mieszkalnym.
Również według Europejskiej Typologii Bezdomności i Wykluczenia Mieszkaniowego są to osoby w kryzysie bezdomności” – mówi Aleksandra Krugły.
„Nienazywanie tej sytuacji bezdomnością miało odzwierciedlenie w wynikach badania liczby osób w kryzysie bezdomności w Polsce, które od kilku lat prowadzi Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej” – zaznacza Krugły. Dodaje, że po przerwie związanej z pandemią badania zostały przeprowadzone po raz pierwszy w lutym 2024 roku (wcześniej robiono je co dwa lata).
„Liczenie polegało na tym, że pewnej lutowej nocy wszelkie służby, OPS-y wyszły w teren i liczyły osoby, które były w przestrzeni publicznej, ale też w placówkach dla osób w kryzysie bezdomności. Badanie miało też objąć ośrodki dla uchodźców. Jako organizacje skupione w federacji od lat zwracamy uwagę na niedoskonałość metodologii tego pomiaru. Szacowana liczba około 30 tys. osób w kryzysie bezdomności jest w naszej opinii niedoszacowana.
Tylko 6 proc. z tej liczby – ponad 1700 osób – określiło się jako obywatele Ukrainy”
– podkreśla Krugły. Jak wskazuje Aleksandra Krugły z Habitat Poland, z tej liczby ponad 1500 osób zarejestrowano w województwie pomorskim. Dlaczego? Bo w ujęto w spisie również osoby, przebywające w niektórych ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. „Widać wyraźnie, że mimo wytycznych, nie udało się w całym kraju objąć badaniem ośrodków dla uchodźców. Możliwe, że przyczyną był brak kwestionariusza w innych językach, zwłaszcza w ukraińskim”.
„Mamy tu do czynienia z pułapką systemową. Kwestią uchodźców w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, które są nadzorowane przez wojewodów, zajmuje się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Natomiast rozwiązywaniem problemu bezdomności zajmuje się Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Między tymi dwoma ministerstwami brakuje dobrej komunikacji. Dlatego uchodźcy w kryzysie bezdomności są w dużej mierze niewidoczni dla systemu” – kontynuuje ekspertka.
Po apelach Federacji jej przedstawiciele zostali zaproszeni do wspomnianych resortów. Ale, jak wskazują, konieczne jest spotkanie międzyresortowe z udziałem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Zdrowia.
„Otrzymywaliśmy informacje od osób uchodźczych, które są w kryzysie zdrowia psychicznego, z różnymi przewlekłymi chorobami, że gdy szukały pomocy na infoliniach prowadzonych przez wojewodów, były odsyłane do Ministerstwa Zdrowia” – wyjaśnia Krugły.
„System sobie nie radzi z całościową opieką nad osobami w najtrudniejszej sytuacji. Decydenci powinni się lepiej skoordynować. Zależy nam na tym, żeby spojrzeć na całą złożoność sytuacji człowieka, nieważne, czy nazywamy go „uchodźcą„, czy „osobą w kryzysie bezdomności”.
System powinien zaoferować kompleksowe wsparcie takiej osobie i jej nie odsyłać”.
Habitat for Humanity ma w Warszawie kilkanaście pokoi dla uchodźców w tranzycie, którzy zostają tam na kilka dni i dalej jadą na Zachód. Dokładniej o problemach osób w tranzycie pisaliśmy tu:
„Nie możemy tam przyjąć osób, które zostają bez mieszkania, na przykład po zakończeniu 40+. Przyjmujemy tylko osoby nowoprzybyłe, które decydują się pozostać w Polsce i wyrabiają dokumenty, albo osoby, które jadą dalej. Współpracujemy z różnymi organizacjami pomagającymi takim osobom” – mówi Julia Mudruk, starsza specjalistka ds. wsparcia rodzin Fundacja Habitat for Humanity Poland.
Fundacja prowadzi również dwa programy – Program Najmu Społecznego oraz Krok do Domu – w których wspiera rodziny z Ukrainy w trudnej sytuacji mieszkaniowej.
„W połowie czerwca i w lipcu zauważyliśmy wzrost liczby ankiet zgłoszeniowych do naszych programów. Większość osób alarmowała, że kończy im się możliwość zamieszkania w ramach programu 40+. Jeszcze przez lipiec jakoś umawiali się z właścicielami, żeby mogli jeszcze przez jakiś czas u nich mieszkać.
Natomiast do tej pory dostajemy ankiety od osób, które nie znalazły stabilnego lokum po wyjściu z programu 40+”
– mówi Mudruk.
„Wśród naszych beneficjentów mamy wiele osób, dla których ośrodek zbiorowego zakwaterowania nie jest rozwiązaniem. Np. wspieramy rodzinę, gdzie jedna osoba opiekuje się dwiema dorosłymi, które są w kryzysie zdrowia psychicznego. Nie mogą sobie poradzić same. Zdrowy członek rodziny musi zarabiać i opiekować się bliskimi. Nie mogą pójść do ośrodka zbiorowego zakwaterowania, gdyż nie są w stanie bezpiecznie funkcjonować w takich warunkach. A też opiekun nie zarabia tyle, żeby wynająć choćby małe mieszkanie samodzielnie” – opowiada Mudruk. „W szczególnej sytuacji są także matki z dziećmi z niepełnosprawnościami. Świadczeń nie starczy na wynajem mieszkania”.
Pomoc Habitat Poland polega m.in. na dopłatach do czynszu, opłacaniu usług związanych z podpisaniem umowy, notariusza czy tłumacza. Co miesiąc udział Fundacji w opłacie czynszu za mieszkanie się zmniejsza. Fundacji zależy, żeby rodziny uczestniczące w programach usamodzielniały się.
„Dzięki Fundacji znaleźliśmy i wynajęliśmy mieszkanie w Józefowie” – mówi Ołena, uczestniczka programu Krok do Domu. W Polsce mieszka z córką i mężem od marca 2022 roku. Najpierw mieszkali w Krakowie w ramach programu 40+. Po roku rodzina przeniosła się do Warszawy, do malutkiego pokoju w hostelu.
9-letnia córka Ołeny ma autyzm i nie mówi. Chodzi do specjalistycznej szkoły w Józefowie.
„Kiedy zlikwidowali program 40+, pojawiła się kwestia powrotu do domu, do Ukrainy” – opowiada Ołena. Sama nie jest w stanie płacić za mieszkanie, które pomogła jej znaleźć Fundacja.
Męża Oleny prawie nie ma w domu, ciągle pracuje.
„Nie do końca z nami mieszka” – mówi Ołena. „Pomaga oczywiście. Ale jestem sama z córką. Nie mogę pracować w pełni. Córka potrzebuje stałej opieki”.
Do rodziny w najbliższym czasie przyjedzie babcia z Ukrainy.
„Musi zostawić swoją mamę, która ma 86 lat. Zaopiekuje się nią sąsiadka. A ja pójdę do pracy, żeby płacić za mieszkanie” – wyjaśnia Ołena.
Fundacja pokryła koszty notariusza, tłumacza, wpłaciła kaucję, opłaciła prawie w całości czynsz za pierwsze dwa miesiące. Co miesiąc kwota, którą płaci fundacja, będzie się zmniejszać.
„Mam kilka miesięcy, żeby stanąć na nogi, póki fundacja będzie nas wspierać. Miałam jakieś oszczędności, ale nawet już planowałam wydać je na powrót do Ukrainy, ponieważ nie starczyłoby, żeby zapłacić za pierwszy miesiąc oraz za kaucję” – mówi Ołena.
Ośrodki zbiorowego zakwaterowania nie są dobrym miejscem dla jej dziecka.
„Moja córka nie może mieszkać w ośrodkach. Będzie krzyczeć, cofnie się w rozwoju, nie będzie tam spać, jeść. Potrzebuje spokoju” – mówi.
Jeśli plan się nie powiedzie, będą zmuszeni do powrotu. Ołena pochodzi z Doniecka. Po inwazji Rosjan jej mama przeniosła się do obwodu charkowskiego, tata został w Doniecku. W 2014 roku Ołena z mężem wyjechała z okupowanych terenów. Była w ciąży. Córkę urodziła w Kijowie. Tam wynajmowały mieszkanie. „Nie mamy dokąd wracać” – mówi.
„Taki program jest niezbędny dla wrażliwych grup społecznych. Zwłaszcza na pierwszy okres. Ludzie przyjeżdżają w różnych sytuacjach, również i tacy, którzy stracili wszystko. To jest wojna. Ten program dawał takim rodzinom, jak nasza dach nad głową. Teraz ludzie nie mają wyjścia i wracają w rejon konfliktu. Niedawno taką dziewczynkę jak moja córka wyciągnęli spod gruzów we Lwowie” – mówi Ołena.
Fundacja ma strategię wsparcia swoich beneficjentów w wychodzeniu z programów wsparcia i usamodzielnieniu się.
„Mamy kilka ścieżek. Pierwsza – jeśli rodzina chce zostać w mieszkaniu i stać ją na wynajęcie tego mieszkania. Wtedy prowadzimy rozmowy z właścicielem, potwierdzamy, że ta rodzina jest wypłacalna i nie ma zadłużeń. Wtedy oni podpisują z naszą pomocą umowę o wynajem bezpośrednio” – wyjaśnia Julia Mudruk.
„Staramy się o to, żeby właściciele nie bali się wynajmować mieszkania obcokrajowcom”.
Obecnie Habitat for Humanity Poland w programie Krok do Domu co miesiąc pomaga około 60 rodzinom w znalezieniu mieszkania i podpisaniu umowy najmu. W Programie Najmu Społecznego wspiera jeszcze około 34 rodziny w wynajęciu mieszkania.
Rodziny, które nie mogą sobie poradzić, często wracają do Ukrainy. Wracają też rodziny wielodzietne, które mieszkały w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. Specustawa od lipca wprowadza odpłatność za zamieszkanie w takich miejscach również w przypadku dzieci – 15 złotych dziennie za dziecko (po 120 dniach od przyjazdu dorośli uchodźcy powinni płacić 50 proc. kosztów, jednak kwota nie powinna być większa niż 40 złotych za dobę od osoby. Po 180 dniach – 75 proc., ale nie więcej niż 60 złotych dziennie).
Jak zaznacza Krugły, w niektórych ośrodkach zabrakło precyzyjnej interpretacji tego przepisu.
„W części województw niektóre ośrodki skrupulatnie wyliczały te koszty” – mówi ekspertka. „Samotne matki nie były w stanie udźwignąć ciężaru związanego z odpłatnością i często decydowały się na powrót do Ukrainy, do miejsc niebezpiecznych”.
„Dla nas jako dla organizacji, której misją jest troska o te osoby, ich wyjazd z Polski wcale nie oznacza, że problem znika. Czujemy wielką frustrację. Oczekiwalibyśmy, żeby nasi rządzący stwarzali możliwości funkcjonowania w Polsce osób z Ukrainy w różnej sytuacji, żeby zadbali o najsłabszych” – dodaje Aleksandra Krugły.
„Organizacje pozarządowe, takie jak Habitat for Humanity Poland, starają się, by nie dochodziło do sytuacji, że muszą odmawiać komuś pomocy. Jednakże środki finansowe są ograniczone. Po 2 latach od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie wsparcie organizacji międzynarodowych i zagranicznych maleje, przenosi się w inne regiony, gdzie wybuchają coraz to nowe kryzysy humanitarne. Tymczasem potrzeby uchodźców w Polsce nadal są duże.
To jest moment, żeby nasz rząd lepiej skoordynował wsparcie dla osób uchodźczych w najtrudniejszej sytuacji”
– mówi Krugły. „Przedstawiciele rządu uważają, że sam fakt wprowadzenia specustawy wystarczy, aby miały one dostęp do polskiego systemu pomocy społecznej. Natomiast często jest to dostęp teoretyczny, ponieważ istnieje wiele barier, od językowych po te związane z dokumentami”.
„Organizacje, z którymi współpracujemy w ramach Federacji, prowadzące placówki dla osób w kryzysie bezdomności, sygnalizują, że osoby z Ukrainy nie mają wszystkich dokumentów potrzebnych do uzyskania konkretnych świadczeń. W Ukrainie miały orzeczenie o niepełnosprawności, jednak napotykają na problemy z wyrobieniem tych dokumentów tutaj” – kontynuuje Krugły. „Oprócz barier instytucjonalnych nadal istnieją także bariery językowe. Różne organizacje starają się pośredniczyć, ale bez stabilnego finansowania trudno jest budować trwałe mechanizmy wsparcia”.
Jak zaznaczają ekspertki, infolinie związane ze zmianami w programie 40+ zostały uruchomione zbyt późno. Początkowo był problem ze znalezieniem informacji w języku ukraińskim, często udzielano sprzecznych informacji w zależności od województwa.
Według nowelizacji ośrodki zakwaterowania zbiorowego muszą podpisać umowy z odpowiednim wojewodą. W związku z tym część miejsc zakończyła działalność.
„Wprawdzie MSWiA informuje, że nadal jest dużo wolnych miejsc w ośrodkach, jednak część miejsc nie jest dostosowana do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Nawet jeśli miejsca są dostępne, to na przykład skierowanie osoby, która zbudowała sobie życie w danej miejscowości na drugi koniec województwa, nie jest rozwiązaniem optymalnym” – tłumaczy Krugły. Dodaje, że ośrodki zbiorowego zakwaterowania raportują ogólną liczbę wolnych miejsc, bez uwzględnienia konkretnych warunków zakwaterowania. Na przykład wolne miejsce może być dostępne w czteroosobowym pokoju, w którym mieszka już trzyosobowa rodzina.
Dokwaterowywanie obcej osoby nie jest komfortowe ani dla tej rodziny, ani dla nowego mieszkańca.
„Cały czas podkreślamy, że osoby uchodźcze potrzebują podmiotowego traktowania. To nie są meble, które gdzieś wstawimy, tylko osoby z traumami, z niepełnosprawnościami, z bardzo złożoną sytuacją. W fundacji wspieramy np. mamę z niewidzącą córką, która ma też epilepsję. Muszą mieć osobny pokój z węzłem sanitarnym, dziewczynka musi znać topografię tego pokoju. Takie rodziny potrzebują indywidualnego podejścia” – mówi ekspertka.
„Obecnie trwają także prace nad strategią migracyjną państwa. Niepokoi nas niewystarczające uwzględnienie kwestii mieszkalnictwa w dotychczasowych pracach.
W strategii powinny zostać uwypuklone kwestie związane z zaspokojeniem potrzeb mieszkaniowych tych osób. Stabilny dom to jest podstawa i początek integracji” – mówi Krugły.
„Bez dachu nad głową człowiek nie jest w stanie rozwiązywać innych swoich problemów, czy związanych z nauką języka, podjęciem pracy i nawiązaniem więzi z lokalną społecznością. Niestety, na razie nie mamy sygnałów, żeby ten temat był wystarczająco zaakcentowany”.
„Są osoby uchodźcze, które sobie radzą, już znalazły pracę, pozakładały firmy, pracują, dokładają do polskiego PKB. Ale są także osoby, które od początku znajdują się przegranej na pozycji z powodu sytuacji życiowej – niepełnosprawności, choroby, traumy, konieczności opieki nad dziećmi itp.” – mówi Krugły. „Zadaniem Polski jest zapewnienie im godziwych warunków funkcjonowania. W bezpiecznych warunkach będą mogły na przykład pracować w sferze ekonomii społecznej, w przedsiębiorstwach społecznych przygotowanych do wspierania aktywności zawodowej i reintegracji osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Jednak żeby przejść do tego etapu, musimy najpierw zapewnić im stabilny dach nad głową” – podkreśla ekspertka.
Uchodźcy i migranci
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Ministerstwo Zdrowia
40+
agresja Rosji na Ukrainę
bezdomność
uchodźcy z Ukrainy
Ukraina
wojna w Ukrainie
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze