W polskich szkołach może pojawić się 21-143 tys. dzieci z Ukrainy, które do tej pory do nich nie chodziły. „To są małe kroki, które kierują nas w dobrą stronę”. Ale do istotnej zmiany brakuje polityki integracyjnej
Nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium ich państwa, którą Sejm uchwalił 15 maja 2024 roku, wprowadza obowiązek szkolny dla ukraińskich dzieci uchodźczych.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
Do tej pory Polska była jedynym krajem w Unii Europejskiej, gdzie dzieci z Ukrainy nie musiały chodzić do miejscowych szkół. Mogły realizować obowiązek szkolny, ucząc się na przykład online w szkołach ukraińskich. W związku z epidemią COVID-19 oraz wojną dla części ukraińskich dzieci to już niestety czwarty rok nauki zdalnej. Brak edukacji oraz socjalizacji może skutkować tym, że w przyszłości będzie im trudno funkcjonować w społeczeństwie.
Organizacje pozarządowe od dawna zwracały uwagę, że trzeba wprowadzić obowiązek szkolny dla ukraińskich dzieci uchodźczych. Teraz, po zmianie prawa, będzie on połączony z wypłacaniem świadczenia 800+. Bardziej szczegółowo tej decyzji politycznej przyjrzeliśmy się w tekście:
Według danych Centrum Edukacji Obywatelskiej w kwietniu 2024 roku w Systemie Informacji Oświatowej (SIO) było zarejestrowanych 134 tys. uczniów i uczennic z Ukrainy.
Nadal nie wiemy, ile dokładnie uchodźczych dzieci z Ukrainy usiądzie w szkolnych ławkach we wrześniu.
Ministerstwo Edukacji Narodowej spodziewa się, że we wrześniu do polskich szkół pójdzie dodatkowo 60-80 tys. ukraińskich dzieci.
CEO na podstawie danych z MEN (SIO), rejestru PESEL UKR (czyli specjalnego nr PESEL dla uchodźców z Ukrainy) oraz danych dzieci, na które są pobierane świadczenia 800+ (ZUS) szacuje, że może ich być pomiędzy 21 tys. a 143 tys. Według Ministerstwa Edukacji i Nauki Ukrainy obecnie naukę zdalną w ukraińskich szkołach kontynuuje w Polsce 58 tys. dzieci.
W związku z przyjęciem nowych uczniów i uczennic MEN zwiększa limit uczniów w klasach I-III o cztery osoby z 25 do 29 uczniów (w klasach IV-VIII limity nie obowiązują). Jak zaznacza w komentarzu dla „Gazety Wyborczej” wiceministra Joanna Mucha, MEN „spodziewa się, że będą to sytuacje, gdzie będzie to absolutnie niezbędne”. A takie rozwiązanie powinno „ułatwić dyrektorom zarządzanie placówkami”.
Wcześniej limit podnoszono w marcu 2022 roku, kiedy do Polski docierały pierwsze dzieci uchodźcze z Ukrainy.
„134 tys. dzieci, które są w polskiej szkole na stale, to duży sukces nauczycieli i szkół. Z drugiej strony, niewątpliwie nadal mamy luki w systemie i nie ma całościowego podejścia do integracji edukacyjnej i do zarządzania wielokulturowością w szkole. A taka jest dziś polska szkoła – wielokulturowa” – mówi OKO.press Elżbieta Świdrowska, socjolożka, koordynatorka projektu „Dzieci z Ukrainy w polskiej szkole” w Centrum Edukacji Obywatelskiej. „Zmiany, które są teraz wprowadzane, to małe kroki w dobrą stronę. Są jednak za małe, żeby zmiana była istotna”.
Według Świdrowskiej większe klasy czy ułatwienia podczas egzaminu ósmoklasisty (ukraińscy uczniowie nie muszą zdawać testu z języka polskiego) to działania punktowe. „Jest to pewne rozwiązanie na tu i teraz, a nie strategiczne myślenie o systemowej integracji”.
Zdaniem ekspertki warto przyjrzeć się alternatywnej formie włączania dzieci cudzoziemskich do systemu edukacji. Chodzi o sposób tworzenia i funkcjonowania oddziałów przygotowawczych.
Takie oddziały już działały – różnie w różnych szkołach. Nie było niestety odpowiedniej ewaluacji, nie wiadomo też, w jakim stopniu pomogły dzieciom w oswojeniu języka polskiego, a taka przede wszystkim powinna być ich rola.
Według Świdrowskiej zabrakło jasnego planu, standardów dotyczących funkcjonowania oddziałów przygotowawczych, ich roli oraz określenia maksymalnego okresu, jakie dziecko może się w nim uczyć. Bo tworzenie na pewnym poziomie klas składających się tylko z osób jednego pochodzenia niesie ogromne ryzyko izolacji dzieci.
„Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jasne, że większa liczba uczniów w klasie oznacza mniejszy kontakt nauczyciela z uczniem. Jednak zwiększenie liczebności klas to rozwiązanie w obecnej sytuacji niezbędne” – utrzymuje Świdrowska. Dodaje, że najlepszym rozwiązaniem są klasy różnorodne, składające się z uczniów o różnej narodowości – wielokulturowe.
„Szkoły planują włączać dzieci od razu do klas mieszanych. Przemawia za tym wiele argumentów – właśnie lepsza integracja, lepsze posługiwanie się językiem polskim, brak izolacji itd. Natomiast wiele szkół do tej pory nie wie, czy będą tworzyć oddziały przygotowawcze. To kwestia decyzji na poziomie dyrekcji szkoły oraz organu prowadzącego” – mówi Świdrowska.
Samorządy mają różne zdanie na ten temat. To wynika m.in. z braku standardów czy zaleceń. Na przykład, przy jakiej liczbie uczniów cudzoziemskich takie oddziały miałyby powstać?
Według wspomnianego raportu CEO w ciągu dwóch lat liczba oddziałów przygotowawczych zmniejszyła się o 80 proc. Jeśli w II semestrze roku szkolnego 2021/2022 w Polsce było 1581 oddziałów, w których uczyło się 25,7 tys. dzieci, to w II semestrze 2023/2024 takich oddziałów było już 316, i uczyło się w nich tylko 4,1 tys. dzieci.
Według Świdrowskiej „oddziały przygotowawcze powinny odgrywać swoją rolę – wyrównania różnic językowych oraz wprowadzenia ucznia w społeczność szkolną”. Ważne jest, żeby w obszarach, w których jest to możliwe, łączenie uczniów cudzoziemskich z uczniami polskimi. Na przykład zorganizowanie wspólnych lekcji WF-u. Natomiast stworzenie dodatkowych klas mieszanych tego samego rocznika byłoby wyzwaniem dla szkół ze względu na brak nauczycieli.
„Szkoła jest teraz w momencie niesamowitego reformowania się. Z jednej strony niezbędne jest rozwiązywanie wszystkich codziennych problemów, ale z drugiej – tworzenia warunków dla funkcjonowania w wielokulturowym społeczeństwie” – mówi Świdrowska.
Według Elżbiety Świdrowskiej „wsparcie nauczycieli musi być systemowe. Niezbędne są szkolenia dla nauczycieli różnego rodzaju. Na przykład szkolenia antydyskryminacyjne – przy czym to nie jest tylko temat reagowania na pewne trudne sytuacje, ale też jak pomóc uczniom, jak ich rozumieć, ale też jak działać w gronie pedagogicznym w wielokulturowej szkole”.
Jak zaznacza Świdrowska, potrzebne są działania wspólne, czyli i organizacji pozarządowych, i jednostek samorządu terytorialnego, ale przede wszystkim działania z perspektywy Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Rozwijanie kompetencji nauczycieli jest ważne, ponieważ dzieci cudzoziemskie będą już zawsze obecne w polskich szkołach.
MEN pracuje nad programem szkoleniowym dla nauczycieli. Jak wynika z informacji „Wyborczej”, ma ruszyć od stycznia. Może też zabraknąć pieniędzy na otwarcie oddziałów przygotowawczych czy zatrudnienia asystentek międzykulturowych. „Chcemy pomóc samorządom w finansowaniu tych posad z grantu unijnego, ale dopiero od 1 stycznia. Wcześniej to niemożliwe, bo dopiero otrzymaliśmy pieniądze i jesteśmy na etapie tworzenia programu” – mówiła „Wyborczej” wiceministra Mucha. Dodała, że MEN planuje też przygotowanie podręcznika do nauki języka polskiego jako drugiego, który może powstać za rok.
Niejednokrotnie pisaliśmy, że asystentki międzykulturowe odgrywały ważną rolę w adaptacji ukraińskich uczniów i uczennic w polskich szkołach. „Zawód asystenta międzykulturowego został określony i wpisany do prawa, natomiast brakuje rozwiązań wdrożeniowych” – mówi Świdrowska.
Jako asystentki często pracowały ukraińskie nauczycielki, które również wyjechały z kraju z powodu wojny. Jedną z nich jest Zinajida Sawczuk z Czernihowa, nauczycielka języka ukraińskiego oraz literatury. Ma za sobą 28 lat doświadczenia w szkole i technikum.
Od kwietnia 2022 roku pracuje jako asystentka międzykulturowa w Zespole Szkół „Elektryk” w Słupsku. Najpierw pracowała w oddziale przygotowawczym. Została zatrudniona przez miasto na trzy miesiące na umowie o pracy. Od czerwca 2022 roku dzięki wsparciu PCPM kontynuowała pracę w tej szkole na umowie zlecenie (na krótki okres – trzy-cztery miesiące).
„Fundacja mogła nas wspierać, ale nie może zatrudniać nas na zawsze. Przez to ciągle jesteśmy w zawieszeniu” – mówi OKO.press.
Niepewność i brak stabilności spotyka wielu asystentek międzykulturowych.
Od października 2023 Zinajida znowu była zatrudniona przez miasto. Nauczycielki z różnych obwodów Ukrainy, a teraz województw Polski komunikują się w Telegramie. W grupie jest ok. 300 osób.
Wiele asystentek międzykulturowych do tej pory nie wie, czy dostanie pracę.
Pamiętać należy, że ukraińskie nauczycielki widzą siebie nie tylko jako asystentki międzykulturowe, czy pomoc nauczyciela, ale też jako nauczycielki innych przedmiotów, na przykład języków obcych. Szczegółowo pisaliśmy o tym tutaj.
Pod koniec lutego w wywiadzie dla OKO.press wiceministra Mucha mówiła, że MEN chciałoby, żeby w polskich szkołach ukraińskie dzieci w miały możliwość uczenia się języka ukraińskiego (jako drugiego obcego). Podtrzymywanie tożsamości ukraińskiej miało być mocnym argumentem w negocjacjach ze stroną ukraińską o wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla dzieci uchodźczych w Polsce.
W przededniu rozpoczęcia roku szkolnego wygląda na to, że nie udało się dojść do porozumienia.
„Nie wiemy nic o tym, by od września weszły w życie jakiekolwiek rozwiązania systemowe dotyczące komponentu ukraińskiego. Ważną rolę grają oczywiście szkoły sobotnie, prowadzone przez organizacje pozarządowe i ambasadę, ale nie jest to rozwiązanie wystarczające, biorąc pod uwagę liczbę dzieci i młodzieży z Ukrainy przebywającej w Polsce” – komentuje Elżbieta Świdrowska.
Rok temu w celu ułatwienia dzieciom połączenia z ojczyzną i sprzyjania ich powrotowi do domu, ukraiński rząd zdecydował, że uczniowie i uczennice za granicą mogą uczyć się online ukraińskiej części programu. W tym języka ukraińskiego, literatury i historii Ukrainy, w wymiarze 6-8 godzin tygodniowo (w zależności od klasy). Taki model miał na celu zmniejszyć obciążenia dzieci, które chodzą do miejscowych szkół.
W ciągu roku szkolnego 2023/2024 ukraińskie dzieci, które chodziły do zagranicznych szkół, mogły uczyć online we wskazanych im ukraińskich szkołach tylko tzw. komponentu ukraińskiego. (Oprócz tego w ukraińskich szkołach istniały też inne tryby nauki zdalnej, obejmujące całą ukraińską podstawę programową).
Pod koniec maja Ministerstwo Oświaty i Nauki Ukrainy poinformowało, że przygotowało i zatwierdziło zmodyfikowane (skrócone) programy nauczania z komponentem ukrainoznawczym.
"Programy te mogą być wykorzystywane przez tych uczniów, którzy nie uczęszczali do szkoły lub nie uczyli się w ramach ukraińskich programów edukacyjnych przez długi czas” – czytamy na stronie resortu. Uczniom i uczennicom przebywającym za granicą i uczącym się w ramach skróconego programu, w ukraińskich szkołach po powrocie będą zaliczane oceny z innych przedmiotów uzyskane za granicą.
„Zdajemy sobie sprawę, że nasze dzieci za granicą mogą asymilować się z lokalnymi społecznościami. Jednocześnie istnieje niebezpieczeństwo, że dzieci zostaną tam zmarginalizowane, jeśli się nie zintegrują z normalną, stacjonarną edukacją. Dlatego muszą chodzić do lokalnych szkół. Ale dla nas ważne jest również, aby te dzieci pozostały Ukraińcami i zachowały swoją tożsamość” – mówił w połowie maja 2024 roku w wywiadzie dla portalu Hromadske Oksen Lisowy, minister edukacji Ukrainy.
Wprowadzenie ukraińskiego komponentu w polskich szkołach wiązałoby się z dodatkowymi kosztami, m.in. na zatrudnienie nauczycielek. Oczywiste jest, że to stronie ukraińskiej powinno zależeć na takich dodatkowych zajęciach. Powinno dojść do współpracy między ministerstwami.
W Polsce komponent ukraiński offline będzie. Fundacja Niezniszczalna Ukraina, która prowadzi Pierwszą szkołę ukraińską w trzech miastach w Polsce, od września w 12 polskich miastach proponuje również naukę przedmiotów ukraińskich. Zinajida Sawczuk zamierza wozić córkę, która uczy się w polskiej szkole, co soboty ze Słupska do Gdańska na lekcje ukraińskie. Dodatkowa szkoła będzie kosztować 150 złotych miesięcznie.
„Na razie nie ma jeszcze żadnych konkretów. Natomiast skoro na maturze ma pojawić się do wyboru język ukraiński [w roku szkolnym 2025/2026], to przecież trzeba dzieci jakoś do tego przygotować, gdzieś musi pojawić się ukraiński” – uważa Zinajida.
Należy też pamiętać, że mimo obowiązku szkolnego i powiązania go ze świadczeniem 800+ niektórzy rodzice nie zapiszą dzieci do szkoły. Ze względu np. na problemy psychiczne związane z traumą wojenną czy negatywne doświadczenia w polskiej szkole.
„Uciekanie od udziału w polskim systemie edukacji nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Wyobrażam, że może być trudno posłać takie dziecko do szkoły. Jednak ważne jest, by o tym rozmawiać i szukać wsparcia” – mówi Elżbieta Świdrowska z CEO.
„Myślę, że do szkół dołączy o wiele więcej dzieci. Rodzice zdają sobie sprawę z tego, że prawo musi być przestrzegane” – mówi Zinajida Sawczuk. Mimo to są rodziny, które „spróbują nie pójść”.
Niestety, przed rozpoczęciem roku szkolnego brakuje szerokiej kampanii informacyjnej. Ukraińskie media czy organizacje pozarządowe informują o tym. Robi to także polskie MEN, ale to może nie wystarczyć. Wiele rodziców może nie wiedzieć, jak zapisać dziecko do szkoły.
„Podejmując dialog [z MEN – red.] na początku roku, mieliśmy nadzieję na nieco szybsze wdrażanie pewnych zmian czy planowanie ulepszeń. Wiadomo było, że do września pełnej rewolucji nie da się zrobić. Jednak też nie zależy nam na rewolucji, tylko na systemowym, procesowym wdrażaniu mądrych rozwiązań” – podsumowuje Świdrowska.
Edukacja
Uchodźcy i migranci
Joanna Mucha
Ministerstwo Edukacji Narodowej
Centrum Edukacji Obywatelskiej
Dzieci z Ukrainy
nauczycielki z Ukrainy
polska szkoła
Ukraina
ukraińscy uczniowie w Polsce
wielokulturowość
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze