0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Joanna Przanowska-Tomaszek to prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Nominację na neo-sędziego sądu apelacyjnego dostała w czwartek 24 sierpnia 2023 roku od nielegalnej neo-KRS. Była jedynym kandydatem na jedno stanowisko.

Choć to konkurs do ważnego sądu, to cała procedura zajęła kilkanaście minut. Nikt nie miał pytań, wygłoszono tylko referat o jej ścieżce zawodowej.

Nikt nie zapytał, dlaczego jako prezes sądu nie wykonała orzeczenia sądu przywracającego do pracy, zawieszonego bezprawnie sędziego Igora Tuleyę. Nie dopuściła też do orzekania również bezprawnie zawieszonego sędziego Piotra Gąciarka, który też miał nakazujące to orzeczenia sądu. Za to grozi jej w przyszłości odpowiedzialność karna i dyscyplinarna.

Neo-KRS to jednak nie interesowało. Podobnie jak to, że nie ma ona dużego doświadczenia jako sędzia okręgowy, którym jest zaledwie od ponad roku. Zresztą też dzięki nominacji neo-KRS.

Jeśli prezydent wręczy jej teraz powołanie do sądu apelacyjnego, to zapewne trafi do wydziału cywilnego, bo specjalizuje się w prawie cywilnym. I będzie to kolejny neo-sędzia, którego nominowała do tego sądu nielegalna neo-KRS. Więcej piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Przeczytaj także:

Jak neo-KRS ukarała sędzię za apel do OBWE

Awans dla Przanowskiej-Tomaszek to nie pierwszy przypadek, kiedy neo-KRS awansuje sędziów, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry.

Ten sprzeczny z Konstytucją organ często daje awanse takim sędziom. A nawet nominuje swoich członków i ich rodziny. Bo konkursy przed neo-KRS nie są konkurencyjne, a decyzje Rady transparentne.

Legalni sędziowie bojkotują te konkursy, bo nie chcą brać udziału w wadliwej procedurze. A sędziowie, którzy angażują się w obronę praworządności, nie mają szans, by awans dostać. Bo neo-KRS dokładnie ich sprawdza. Nawet to, czy ktoś podpisał jakikolwiek apel ws. praworządności. Taki podpis neo-KRS traktuje jak wilczy bilet.

Przykłady? Zaraz po tym, jak neo-KRS dała awans Przanowskiej-Tomaszek, decydowano czy pozwolić na dalsze orzekanie sędziom, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Starała się o to sędzia Elżbieta Dębowska z Sądu Rejonowego w Radomiu, która jest też wiceprezesem tego sądu. Jej wniosek poparł prezes sądu.

Ale neo-KRS powiedziała nie. Bo wykryto, że sędzia podpisała apel polskich sędziów do OBWE o monitoring kopertowych wyborów prezydenckich. Podpisała też historyczny apel sędziów do władz o wykonanie orzeczeń TSUE z lipca 2021 roku ws. Izby Dyscyplinarnej.

Członek neo-KRS Marek Jaskulski mówił ironicznie, że sędzia Dębowska będzie mogła odpocząć od pracy na sędziowskiej emeryturze. Będzie mogła też spokojnie zająć się działalnością społeczną oraz wyrażać swoje poglądy.

Jaskulski wytykał, że w apelu do OBWE sędziowie podważali legalność neo-sędziów z powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN. A tych neo-sędziów nominowała neo-KRS.

Oponował Wiesław Johann (reprezentuje prezydenta). Apelował, by nie karać sędziów za dozwolone prawem poglądy. Mówił: „Poglądy jednoznacznie słuszne dawno minęły”.

Ale był to głos wołającego na puszczy. Neo-KRS nie pozwoliła sędzi na dalsze orzekanie. To jawna zemsta za podpisanie tych list, bo chwilę wcześniej nielegalna Rada bez dyskusji pozwoliła dalej orzekać innej sędzi z Łomży.

Portret Dagmary Pawelczyk-Woicka szefowej neo-KRS
Przewodnicząca nielegalnej neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka. Fot. Adrianna Bochenek/Agencja Wyborcza.pl.

Jak Przanowska-Tomaszek awansowała

Sędzia Joanna Przanowska-Tomaszek nie jest szerzej znana i nie jest tak kojarzona z tzw. dobrą zmianą, jak rzecznicy dyscyplinarni ministra Piotr Schab, Michał Lasota i Przemysław Radzik. Nie jest też okryta złą sławą jak prezes olsztyńskiego sądu i członek neo-KRS Maciej Nawacki.

Ale podobnie jak oni robi za obecnej władzy karierę. Wywodzi się z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe. W maju 2007 roku trafiła do pracy na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości. Wtedy Zbigniew Ziobro też był ministrem sprawiedliwości w I rządzie PiS. Była tam przez trzy lata.

Potem wzięła bezpłatny urlop i wyjechała do USA. Po powrocie znowu trafiła na delegację do ministerstwa sprawiedliwości. Trafiła tam, gdy ministrem znowu był Ziobro. W 2018 roku została wiceprezesem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, a w 2022 roku została jego prezesem. Stanowisko przejęła po Macieju Miterze, członku neo-KRS I kadencji.

Ministerstwo dało też Przanowskiej-Tomaszek delegację do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie, mimo sprzeciwu Kolegium tego sądu. A w lipcu 2022 roku została prezesem tego sądu. Zastąpiła Piotra Schaba, który został prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

To nie koniec. W lipcu 2021 roku neo-KRS daje jej nominację na neo-sędziego stołecznego sądu okręgowego. Prezydent powołał ją w lutym 2022. A teraz, choć nie ma ona dużego doświadczenia w orzekaniu w sądzie okręgowym, neo-KRS bez dyskusji dała jej nominację do sądu apelacyjnego, który jest ostatnim szczeblem przed SN.

Czyli w ciągu dwóch lat dostała aż dwa wysokie awanse. W normalnych warunkach żaden sędzia by tak szybko nie awansował.

Jak prezeska blokowała powrót do pracy Tulei i Gąciarka

Joanna Przanowska-Tomaszek nie tylko szybko awansuje za obecnej władzy. Blokowała też powrót do pracy dwóch bezprawnie zawieszonych sędziów Igora Tulei i Piotra Gąciarka. Obu zawiesiła nielegalna Izba Dyscyplinarna.

Tuleyę za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie niekorzystnego dla PiS orzeczenia. Jednocześnie Izba uchyliła mu immunitet i pozwoliła na jego ściganie przez Prokuraturę Krajową. Z kolei Piotr Gąciarek został zawieszony za stosowanie prawa europejskiego.

Stołeczne sądy w ramach tzw. zabezpieczenia nakazały jednak obu przywrócić do pracy. W marcu 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie nakazał dopuścić do orzekania Tuleyę. Ale to orzeczenie zlekceważył ówczesny prezes sądu Piotr Schab. Gdy odszedł na stanowisko prezesa sądu apelacyjnego, zastąpiła go Joanna Przanowska-Tomaszek.

Jedną z jej pierwszych decyzji było dopuszczenie do pracy Tulei. Ale nie powołała się na zabezpieczenie sądu, tylko na inne powody. Jej decyzję w trybie administracyjnym szybko uchylił Przemysław Radzik, który wtedy został wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Potem nowa prezes nie wracała już do sprawy Tulei, mimo wezwań pełnomocnika sędziego. Do pracy wrócił on dopiero w listopadzie 2022 roku, gdy nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN uchyliła jego zawieszenie.

Podobnie było z sędzią Piotrem Gąciarkiem. On też został przywrócony do orzekania w ramach tzw. zabezpieczenia. Prawomocne orzeczenie w tej sprawie sąd wydał w październiku 2022 roku. Ale prezes Przanowska-Tomaszek go nie wykonała. Sędzia wrócił do pracy dopiero po odwieszeniu przez nową Izbę SN w styczniu 2023 roku.

Ale nie orzekał długo. Nadal stosował prawo europejskie i podważał status neo-sędziów. Za to ukarała go prezes Przanowska-Tomaszek. Ograniczyła jego kompetencje. Sędzia teraz de facto wykonuje czynności wyspecjalizowanego urzędnika sądowego. Nie wychodzi już na salę rozpraw.

Dwaj mężczyźni, Igor Tuleya i Piotr Gąciarek, stoją obok siebie
Sędzia Igor Tuleya – stoi po lewej – i sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. Obu blokowała w powrocie do orzekania prezes Joanna Przanowska-Tomaszek. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak neo-sędziowie szturmują sąd apelacyjny

Joanna Przanowska-Tomaszek to nie jedyna neo-sędzia nominowana przez neo-KRS do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jest ich tu coraz więcej, zwłaszcza w wydziale karnym, który rozpoznaje apelacje w najważniejszych sprawach. Daje też zgody na podsłuchy.

Neo-sędzią jest tu Piotr Schab, Przemysław Radzik, czy członek nielegalnej neo-KRS Dariusz Drajewicz.

Niedługo może do nich dołączyć Michał Lasota, który razem ze Schabem i Radzikiem ścigają niezależnych sędziów. Ma już nominację neo-KRS. O taką nominację stara się też Beata Adamczyk-Łabuda, która pracowała dla rzeczników dyscyplinarnych. Ale niedawno popadła w niełaskę u Schaba.

Do sądu apelacyjnego kandyduje również Agnieszka Brygidyr-Dorosz. Znana jest z tego, że skazała za pomocnictwo w aborcji aktywistkę Justynę Wydrzyńską. Na kilka godzin przed wydaniem tego wyroku Brygidyr-Dorosz dostała nagle od resortu Ziobry delegację do orzekania w sądzie apelacyjnym.

Gdy neo-sędziowie dostają awanse, legalnych sędziów tego sądu spotykają represje. Za co? Za stosowanie prawa europejskiego. Rok temu zostały karnie przeniesione trzy cenione sędzie. Z wydziału karnego trafiły do wydziału pracy. To Marzanna Piekraska-Drążek, Ewa Gregajtys i Ewa Leszczyńska-Furtak.

Przeniósł je wbrew prawu prezes Schab. Sędzie obecnie są de facto zawieszone. Nie orzekają ani w wydziale pracy, ani w karnym. Bo prezes sądu nie wykonuje orzeczeń nakazujących przywrócić je do orzekania w starym wydziale. Ich miejsca w wydziale karnym chcą zająć właśnie neo-sędziowie.

Kolejni legalni sędziowie mają zaś dyscyplinarki. Mają je Ewa Gregajtys, Marzanna Piekarska-Drążek (ma już 15 zarzutów dyscyplinarnych) i Dorota Tyrała. A trzem kolejnym sędziom Annie Kalbarczyk, Joannie Wiśniewskiej-Sadomskiej i Beacie Kozłowskiej grożą zarzuty dyscyplinarne.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze