Rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota założył sprawy dyscyplinarne trzem odważnym sędziom, stosującym prawo europejskie. Ściga Piekarską-Drążek, Tyrałę i Kalbarczyk. To kolejne uderzenie Lasoty w ważny Sąd Apelacyjny w Warszawie
Michał Lasota jest jednym z „egzekutorów” ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Razem z głównym rzecznikiem dyscyplinarnym Piotrem Schabem i drugim zastępcą Przemysławem Radzikiem od kilku lat ścigają sędziów znanych z obrony praworządności. Dlatego sędziowie mówią na nich „egzekutorzy”.
Teraz Lasota wziął na celownik trzy sędzie apelacyjne Marzannę Piekarską-Drążek (na zdjęciu u góry), Dorotę Tyrałę i Annę Kalbarczyk. To nie przypadek, że w Sąd Apelacyjny w Warszawie uderza akurat on. Lasota specjalizuje się w ściganiu tutejszych sędziów.
To najważniejszy Sąd Apelacyjny w Polsce, bo tu zapadają prawomocne wyroki w procesach karnych polityków, czy w procesach cywilnych z politykami i największymi firmami. To ten sąd decyduje też o zgodach na podsłuchy dla służb specjalnych.
Dlatego trwa na niego desant neo-sędziów i sędziów delegowanych przez ministra sprawiedliwości. A od roku legalni sędziowie, którzy tu orzekają i stosują Konstytucję oraz prawo europejskie, są poddawani represjom i szykanom. Wynika to ze zmiany władz sądu. W połowie 2022 roku nowym prezesem został Piotr Schab, a jego zastępcą jeszcze do niedawna był Przemysław Radzik. Są oni też neo-sędziami tego sądu.
Nie mogli jednak ścigać podległych im sędziów jako rzecznicy dyscyplinarni. Więc robi to ich kolega z pracy Lasota, który zresztą może wkrótce dołączyć do nich jako neo-sędzia apelacyjny. Bo już dostał od nielegalnej neo-KRS nominację do tego sądu. Lasota systematycznie nęka sprawami dyscyplinarnymi sędziów apelacyjnych. Robi to od kilku lat. Ale w ostatnim czasie nasilił działania.
Teraz ściga sędzię Dorotę Tyrałę i Annę Kalbarczyk za orzeczenia, w których wykonały wyroki ETPCz i TSUE. A sędzię Marzannę Piekarską-Drążek ściga za mocne słowa o tym co władza robi z uchodźcami i imigrantami na granicy polsko-białoruskiej. Represjonowanych sędziów apelacyjnych jest więcej. Piszemy o nich w dalszej części tekstu.
Sędzia Marzanna Piekarska-Drążek to ceniona karnistka, z wieloletnim stażem w orzekaniu. Sądziła m.in. gangi i mafię, jest odważna i nikogo się boi. Nie przestraszyła się też represji, jakie spadają na nią od kilku lat. Sędzia twardo stosuje prawo i wykonuje orzeczenia polskiego SN i TSUE oraz ETPCz.
Na celownik Lasoty po raz pierwszy trafiła, gdy wykonała historyczną uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku. W tej uchwale podważono legalność Izby Dyscyplinarnej, neo-KRS i neo-sędziów. Na jej podstawie w lutym 2021 sąd z jej udziałem orzekł, że sędzia Igor Tuleya nie został zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną. Bo nie jest ona legalnym sądem.
Za to Lasota chciał nawet zawiesić sędzię, ale odmówiła mu tego ówczesna prezes sądu Beata Waś. Potem posypały się kolejne dyscyplinarki, bo w oparciu o wyroki ETPCz i TSUE Piekarska-Drążek podważała status neo-sędziów. A są nimi też Radzik, Schab i Lasota.
Za to na miesiąc zawiesił ją w styczniu 2022 roku sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Izba Dyscyplinarna nie zdążyła jej jednak zawiesić bezterminowo. We wrześniu 2022 nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN orzekła, że minister nie miał prawa zawiesić jej za orzeczenia. A sędzia ma prawo stosować wyroki ETPCz i TSUE.
Piekarska-Drążek dalej je stosowała, podważając status neo-sędziów. Bo skład orzekający z ich udziałem jest wadliwy. Za co zrobiono jej kolejne dyscyplinarki. A w sierpniu 2022 roku została karnie przeniesiona z wydziału karnego do wydziału pracy. Razem z nią przeniesiono sędzię Ewę Leszczyńską-Furtak i Ewę Gregajtys, które też stosowały prawo europejskie. To była decyzja prezesa Schaba i jego zastępcy Radzika.
Decyzja jest bezprawna, bo narusza przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych. Co już orzekły trzy sądy, nakazując przywrócenie ich do starego wydziału. Sędzie mają też zabezpieczenie ETPCz z grudnia 2022 roku, nakazujące to samo. Ale prezes Schab je lekceważy, za co naraża się w przyszłości na odpowiedzialność karną i dyscyplinarną. Karnie przeniesione sędzie złożyły już za to i za represje dwa zawiadomienia do prokuratury na Schaba, Radzika i Lasotę.
Represje jednak nie ustają. Bo Michał Lasota zrobił Piekarskiej-Drążek nową dyscyplinarkę. W decyzji z 24 lipca 2023 roku zarzuca jej złamanie artykułu 107 paragraf 1 punkty 4 i 5 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Pierwszy mówi o „działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. A drugi o uchybieniu godności urzędu sędziego. Dla sędzi Piekarskiej-Drążek to już 15. zarzut dyscyplinarny.
Najnowsza dyscyplinarka jest za jej słowa z pikiety pod SN w obronie wtedy zawieszonych sędziów Piotra Gąciarka i Macieja Ferka. Odbyła się ona 18 grudnia 2022 roku. Sędzia była jedną z osób przemawiających. Mówiła ponad 3 minuty, ale to co powiedziała rozgrzało do czerwoności prorządowe media i nielegalną neo-KRS, która wniosła potem o jej ściganie.
Piekarska-Drążek w mowie pod SN podsumowała to, co wydarzyło się dobrego dla praworządności w 2022 roku. Mówiła, że zlikwidowano nielegalną Izbę Dyscyplinarną i odwieszono 4 innych sędziów. Dziękowała za wsparcie obywatelom. Mówiła o wsparciu, jakie Polacy okazali uciekającym przed wojną Ukraińcom. Podkreślała jak ważne jest wsparcie dla Ukrainy. Że Ukraińcy pokazują nam, jak być silnymi i jak walczyć o dobre i niezależne państwo.
Potem odniosła się do tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej z uchodźcami i imigrantami. Sędzia jadąc na pikietę przeczytała o pogrzebie 21-letniego Sudańczyka Musy Hamida Eisa, którego ciało wydobyto z granicznej Świsłoczy. Wstrząsnęło to nią. To była kolejna ofiara kryzysu humanitarnego na granicy.
Sędzia Piekarska-Drążek prosiła na pikiecie, by pamiętać o tym, co dzieje się na granicy. Mówiła, że to straszne i okrutne. Potem powiedziała, że jest sędzią i jedyne co umie robić, to sądzić przestępców. Dodała, że ona i inni sędziowie osądzą tych, którzy takie okrutne prawo ustanowili i nie można nazwać tego prawem, tylko bezprawiem.
Prawicę i rzecznika dyscyplinarnego mogła dotknąć dalsza część jej wypowiedzi. Piekarska-Drążek mówiła o nielegalnych push-backach, czyli o wywożeniu ludzi do lasu i wypychaniu ich na Białoruś: „Będziemy sądzić tych, którzy wydali polecenia od góry do dołu. Tych, którzy wydali rozkazy. Tych, którzy na dole dopuszczają się okrucieństwa, z powodu którego ludzie są zaszczuci. Stracili prawa ludzkie, godność i życie. Zamarzają w tej chwili w lasach i toną w rzekach”.
I dalej: „Pamiętajcie o tym wszystkim, to straszny wyrzut sumienia, cywilizacyjny dla Polski. Dla nas wszystkich. Musimy o to walczyć. Robią to już sądy w okręgu białostockim. Sądy wzdłuż granicy mówią głośno, że to jest bezprawie. Ale my tutaj też będziemy mieli kogo sądzić za to”.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uważa, że sędzia przekroczyła granicę swobody wypowiedzi i zachowała się niegodnie. Zarzuca jej, że wypowiedź była emocjonalna i niepowściągliwa. Że oceniła prawo ustanowione na granicy przez PiS. A osoby podejmujące czynności w celu obrony granicy porównuje do przestępców.
Lasocie nie podoba się też, że sędzia pochwaliła sądy podlaskie, bo jego zdaniem podważa to zaufanie do tych sądów. Zarzuca ponadto, że wyraziła gotowość do sądzenia osób odpowiedzialnych za to, co dzieje się na granicy i że wypowiadała się o tym kategorycznie. Lasota w tej sprawie działa szybko. Skierował już wniosek o ukaranie sędzi, a prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN przekazał go do łódzkiego sądu dyscyplinarnego.
Sędzia Marzanna Piekarska-Drążek nie boi się dyscyplinarki. Dziwi ją jednak ekspresowe tempo działania w tej sprawie Lasoty. Bo jej inne dyscyplinarki nie trafiły jeszcze do sądu.
Sędzia mówi OKO.press: „To już mój 15. zarzut dyscyplinarny. Traktuję go jako kolejny etap szykan, których doświadczam od kilku lat ze strony rzeczników dyscyplinarnych ministra sprawiedliwości. Ale nie zmieni to mojej postawy w obronie praworządności i praw człowieka. To właśnie o tych wartościach mówiłam pod SN. Ale, jak widać, zmanipulowano sens mojej wypowiedzi”.
Piekarska-Drążek podkreśla: „Jako sędzia i obywatel mam obowiązek upominania się przywrócenie rządów prawa i ujęcia się za ofiarami okrutnego traktowania. Zwłaszcza, gdy dopuszczają się go funkcjonariusze państwowi. Pod SN 18 grudnia przypomniałam o zalegalizowanym, haniebnym procederze wielokrotnych wywózek i przerzucania imigrantów przez granicę białoruską. Często chorych, głodnych i wyziębionych. Mówiłam o nieludzkim para-prawie, jego twórcach i wykonawcach oraz o obowiązkach niezależnych sądów”.
Sędzia mówi dalej: „Wyraziłam to, że żadna władza, funkcje czy stanowiska, nie chronią przed odpowiedzialnością za przestępstwa. Ani nie usprawiedliwiają nieludzkiego traktowania słabszych, w tym kobiet, kobiet ciężarnych i dzieci. Jako sędzia karny sądziłam zwykłych gangsterów. Ale także ministrów, szefów służb specjalnych, wysokich oficerów i prawników.
I będę to robić nadal, bez względu na pozycję czy barwy polityczne sprawców przestępstw. Na tym polega równość wobec prawa i rola sądów, a przypominanie władzy o tym jest zakrzykiwane propagandą, obelgami, ściganiem niezależnych sędziów i prokuratorów”.
Sędzia przypomina: „Tragiczny los wspomnianego przeze mnie muzułmańskiego chłopca Mussy – Mojżesza i podobna śmierć kilkudziesięciu innych ofiar to przestroga. Deklaracja Praw Człowieka mówi, że „nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do barbarzyństwa, które wstrząsnęło sumieniem ludzkości [do II wojny światowej – red.]”. Dlatego Narody Zjednoczone widziały konieczność zagwarantowania praw człowieka przepisami prawa. A teraz na naszych oczach powtarzają się rzeczy wstrząsające. Nie milczmy, nie bądźmy obojętni”.
Czy żałuje swoich mocnych słów? Sędzia: „Żałuję tylko tego, że przepisy prawa nic tu nie znaczą. Widocznie jako ludzie, a ja jako sędzia, zbyt cicho i powściągliwie upominaliśmy się o ich przestrzeganie. Żałuję tylko ofiar, ich cierpienia, lęku i osamotnienia, nieprzyjścia na czas z pomocą. Po ludzku wstyd mi, że w moim kraju dochodzi do takich strasznych rzeczy”.
Kolejną ściganą przez rzecznika dyscyplinarnego Lasotę jest Anna Kalbarczyk z Sądu Apelacyjnego Warszawie. Dostała od niego wezwanie datowane na 24 lipca 2023 roku. Lasota wzywa ją do złożenia wyjaśnień, bo wszczął postępowanie wyjaśniające.
Lasota chce, by sędzia wytłumaczyła się ze swoich orzeczeń. Nie spodobały mu się trzy, w których wyłączyła ona z orzekania neo-sędziego Piotra Maksymowicza, bo orzekła, że sąd z jego udziałem nie daje gwarancji bezstronności. Powołała się na artykuł 41 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że sędzia wobec, którego są wątpliwości co do jego bezstronności, podlega wyłączeniu.
Prawo do do niezawisłego i bezstronnego sądu gwarantuje Konstytucja, prawo unijne czy Europejska Konwencja Ochrony Praw Człowieka. Sędzia Kalbarczyk orzekła, że Maksymowicz podlega wyłączeniu, bo jest zależny od obecnej władzy. Jest wiceprezesem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z nominacji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Na mocy decyzji ministra został też delegowany do orzekania do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Z obu tych funkcji może być w każdej chwili odwołany – bez podania powodu – przez ministra. Sędzia powołała się na wyrok TSUE z listopada 2021 roku, w którym podważono prawo ministra do delegowania sędziów. Trybunał orzekł wtedy, że jest to sprzeczne z prawem europejskim, bo poprzez delegacje minister może wpływać na orzeczenia sędziów.
Ponadto sędzia Kalbarczyk podkreśliła, że Maksymowicz na delegację do sądu apelacyjnego zgłosił się po karnym przeniesieniu trzech sędzi. Zgłosił się na ich miejsce, w sytuacji, gdy wszyscy wiedzieli, że zostały one przeniesione za poglądy prawne. Co nie jest bez znaczenia. Zwłaszcza, że apelacje w sprawach, z których wyłączyła go sędzia Kalbarczyk, wniosła prokuratura, również podporządkowana Ziobrze.
Finalnie sędzia Kalbarczyk orzekła, że Maksymowicz może być podatny na wpływ władzy wykonawczej. A sąd z jego udziałem będzie wadliwie obsadzony. Niezależnie od tego Maksymowicz jest neo-sędzią sądu okręgowego. Nominowała go neo-KRS. Sędzia o tym nie wspomniała, ale to też jest podstawa do wyłączenia go z orzekania.
Teraz rzecznik dyscyplinarny Lasota zarzuca, że sędzia Kalbarczyk naruszyła artykuł 41 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego, na który zresztą sama się powołała. Zarzuca jej jeszcze utrudnienie funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości oraz kwestionowanie stosunku służbowego sędziów. Ściga ją na wniosek prezesa sądu Piotra Schaba.
To pierwsza sprawa o charakterze dyscyplinarnym dla sędzi Kalbarczyk. Na razie jest na etapie wyjaśniającym, ale wysoce prawdopodobne jest to, że zakończy się postawieniem zarzutów dyscyplinarnych.
Sędzia tak mówi o niej OKO.press: „Sędziemu trudno jest komentować rzeczy dla prawnika oczywiste. Nie można pociągnąć sędziego do odpowiedzialności dyscyplinarnej za orzeczenia”. Dodaje: „To dla mnie kolejne szykany, które są podejmowane w stosunku do mojej osoby od października 2022. Ich celem jest wpłynięcie na orzeczenia, wydawane przez sąd z moim udziałem”.
Sędzia Anna Kalbarczyk znalazła się na celowniku nominatów ministra Ziobry, bo stosuje Konstytucję i prawo europejskie. Podważa status neo-sędziów i sędziów delegowanych przez ministra sprawiedliwości. Daje też wsparcie trzem karnie przeniesionym sędziom.
Zaskakujące jest to, że ona sama też jest neo-sędzią. Nominację do sądu apelacyjnego dostała od neo-KRS. Ale orzeka jak prawdziwa sędzia. Można ją porównać do sędziego TK Piotra Pszczółkowskiego, który dawniej współpracował z PiS jako adwokat i z poparcia tej partii został wybrany do TK. Ale w Trybunale pokazał, że jest niezależnym sędzią.
Tydzień temu pisaliśmy o Annie Kalbarczyk w OKO.press, bo jako pierwsza w Polsce przywróciła do orzekania karnie przeniesioną sędzię Ewę Leszczyńską-Furtak. Zrobiła to, co powinien zrobić prezes Schab, który lekceważy orzeczenia. Sędzia Kalbarczyk wykonała zabezpieczenie ETPCz z grudnia 2022 roku nakazujące cofnąć karne przeniesienie.
Wykonała też prawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku, nakazujący przywrócić sędzię Leszczyńskiej-Furtak do pełni praw w wydziale karnym. Słupski sąd orzekł też, że przeniesienie było sprzeczne z ustawą o sądach.
Na podstawie tych orzeczeń Kalbarczyk jako sąd orzekła, że sędzia nadal powinna orzekać w trzech spraw karnych, które zabrano jej po przeniesieniu do wydziału pracy. Dodatkowo powołała się na wyrok TSUE z lipca 2023 roku. Trybunał orzekł w nim, że sędziowie zawieszeni przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną nadal powinni rozpoznawać sprawy, które im wcześniej przydzielono. Sędzia ten wyrok zastosowała przez analogię, bo karnie przeniesione sędzie są de facto zawieszone. Nie orzekają ani w wydziale karnym, ani w wydziale pracy.
Orzeczenie Kalbarczyk nie zostało jednak wykonane. W trybie administracyjnym wstrzymał je zastępca przewodniczącego wydziału karnego Piotr Bojarczuk, który jest delegowany przez ministra sprawiedliwości. Uznał orzeczenie za bezskuteczne. Za co sędzia złożyła na niego zawiadomienie do prokuratury.
Wezwanie od rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty dostała jeszcze sędzia Dorota Tyrała, która również jest karnistką. Też stosuje prawo europejskie i podważa status neo-sędziów. Lasota wszczął postępowanie wyjaśniające. W piśmie datowanym na 13 lipca 2023 roku wzywa sędzię do tłumaczenia się z jednego orzeczenia, w którym rzekomo odmówiła wykonywania wymiaru sprawiedliwości.
Postępowanie na razie ma charakter wyjaśniający, ale może się skończyć dla sędzi zarzutami dyscyplinarnymi. Lasota zaczyna ścigać sędzię za jej wniosek z czerwca 2023 roku o wyłączenie ze składu neo-sędzi, z którą nie chciała orzekać (sąd w innym składzie wyłączył neo-sędzię).
Sędziowie uważają, że to nie przypadek, że teraz Lasota za tę sprawę uderzył w sędzię. Wiążą to z jej innymi wnioskami, które zabolały kierownictwo sądu apelacyjnego. Zresztą Lasota nie kryje, że działa na wniosek prezesa Piotra Schaba.
Chodzi o to, że na początku lipca 2023 roku sędzia wystąpiła do SN z dwoma wnioskami o przekazanie do innych sądów apelacyjnych wniosków o wyłączenie jej z dwóch spraw. Chciała sama się z nich wyłączyć, bo nie chciał orzekać z neo-sędziami, w tym z Radzikiem. Tyrała chciała, by SN przekazał do rozpoznania jej wnioski o wyłączenie do sądów pozawarszawskich z uwagi na sytuację w stołecznym sądzie apelacyjnym.
W połowie czerwca 2023 roku prezes Schab utworzył w wydziale karnym specjalną grupę. Miała ona rozpoznawać wnioski o wyłączenie sędziów. W tej grupie był Schab, przewodnicząca wydziału karnego neo-sędzia Anna Nowakowska i jej zastępca Piotra Bojarczuk, delegowany przez ministra sprawiedliwości. Tylko oni mieli decydować kto zostanie wyłączony, a kto nie. Miało to uniemożliwić innym sędziom wyłączanie ze spraw neo-sędziów i sędziów delegowanych.
Dlatego Tyrała i jeszcze dwie inne sędzie wystąpiły do SN. Uznały, że odsunięcie ich od rozpoznawania wniosków o wyłączenie jest wpływaniem na orzeczenia i na prawo obywateli do rozpoznania sprawy przez niezależny sąd.
Tyrała podkreślała, że de facto utworzono sąd specjalny, który Konstytucja przewiduje tylko na wypadek wojny.
Na początku sierpnia SN przyznał im rację. SN orzekł, że spec grupa do zażaleń to wadliwe ukształtowany sąd, który może powodować wątpliwości u stron procesów, czy ich sprawę rozpozna niezależny sąd. SN nie przekazał jednak wniosków o wyłączenie do innych sądów, bo w międzyczasie wycofano się z tego pomysłu. Sprawę opisał „Dziennik Gazeta Prawna”.
Sędzia Tyrała nowe wezwanie od Lasoty komentuje OKO.press krótko: „To element naszego funkcjonowania od dłuższego czasu w sądzie. To pismo nic dla mnie nie znaczy i nic nie zmienia. Nie narzekam. Dalej będę trzymałą się przepisów”.
To nie pierwsza sprawa sędzi Tyrały o charakterze dyscyplinarnym. Już wcześniej Lasota zrobił jej kilka dyscyplinarek za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE. Ma już 6 zarzutów dyscyplinarnych. Lasota zastosował wobec niej ustawę kagańcową, którą w czerwcu 2023 roku podważył TSUE, jako niezgodną z prawem UE. Za co w przyszłości grozi mu odpowiedzialność karna i dyscyplinarna.
Sędzia Tyrała czuje się też szykanowana w sądzie. Mówi, że od jakiegoś czasu nie jest wyznaczana jako przewodnicząca składów orzekających. Nie daje się jednak złamać i dalej robi to co powinien robić niezależny sędzia. Stosuje prawo i wydaje kolejne orzeczenia.
Na początku sierpnia 2023 roku wydała orzeczenie, w którym podobnie jak sędzia Kalbarczyk wykonała orzeczenia ws. karnie przeniesionych sędzi. Tyrała dostała do rozpoznania wniosek obrońcy oskarżonego w sprawie karnej, który chciał wyłączenia z jego sprawy sędziego delegowanego Piotra Bojarczuka. Miał zastrzeżenia do jego bezstronności, bo orzekał on już w jednej ze spraw, w której występował.
I sędzia go teraz wyłączyła. Orzekła bowiem, że tę sprawę karną nadal powinna prowadzić sędzia Marzanna Piekarska-Drążek, której pierwotnie ją przydzielono. Odebrano zaś po karnym przeniesieniu do wydziału pracy i przydzielono Bojarczukowi. Sędzia Tyrała orzekła, że sąd ma obowiązek wykonać zabezpieczenie ETPCz z grudnia 2022 roku cofające karne przeniesienie trzech sędzi.
Ponadto wykonała zabezpieczenie stołecznego sądu rejonowego z czerwca 2023 roku, które przywraca Piekarską-Drążek do pracy w starym wydziale. Sąd rejonowy orzekł, że przeniesienie było bezprawne. Oba orzeczenia zlekceważył prezes sądu Piotr Schab. Ale sędzia Tyrała orzekła, że nie zwalnia to sądu z obowiązku jego wykonania.
Powołała się jeszcze na niedawny wyrok TSUE z lipca 2023 roku. Trybunał orzekł wtedy, że zawieszeni przez Izbę Dyscyplinarną sędziowie powinni dostać z powrotem sprawy, które zabrano im zabrano. Sędzia Tyrała ten wyrok zastosowała przez analogię. Bo trzy karnie przeniesione sędzie są de facto zawieszone.
Jej orzeczenie jest też korzystne dla sędzi Ewy Gregajtys, bo przed przeniesieniem była także w składzie orzekającym razem z Piekarską-Drążek.
Sprawa sędzi Anny Kalbarczyk, Doroty Tyrały i trzech karnie przeniesionych sędzi Marzanny Piekarskiej-Drążek, Ewy Gregajtys i Ewy Leszczyńskiej-Furtak to tylko fragment tego, co dzieje się w strategicznym stołecznym Sądzie Apelacyjnym.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota ścigał też sędzię Paulinę Asłanowicz z wydziału cywilnego za to, że nie chciała ujawnić nazwy stowarzyszenia, którego jest członkiem. Nie chciała, bo w nazwie stowarzyszenia jest nazwa choroby jej dziecka.
Ostatnio Lasota zaczął jeszcze ścigać dwie sędzie apelacyjne z wydziału cywilnego – Beatę Kozłowską i Joannę Wiśniewską-Sadomską. Ściga je za orzeczenia niekorzystne dla prokuratora generalnego i senatora PiS Grzegorza Biereckiego.
Jak dotąd ludziom Ziobry nie udało się jednak złamać sędziów apelacyjnych z Warszawy. A Schab i Radzik w ostatnich miesiącach pokłócili się. W efekcie Radzik został zesłany do Poznania. Został wiceprezesem tutejszego sądu apelacyjnego.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Dorota Tyrała
dyscyplinarki
Granica polsko-białoruska
karne przeniesienie
Marzanna Piekarska - Drążek
neo sędziowie
Piotr Schab
praworządność
represje sędziów
rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota
Sąd Apelacyjny w Warszawie
sędzia Anna Kalbarczyk
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze