0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Kuba Atys/ Agencja Wyborcza.plFoto Kuba Atys/ Agen...

W ostatnich wyborach to kobiety miały dominujący głos. W głosowaniu wzięło ich udział więcej niż mężczyzn. I choć w parlamencie będą w mniejszości, to jednak ich głos zaczyna się wreszcie liczyć. Zaprosiliśmy naukowczynie, liderki opinii, aktywistki, ekspertki, aby podzieliły się swoimi refleksjami na temat wyborów i oczekiwanej zmiany w Polsce. Jakie kwestie są dla nich najważniejsze? Co w pierwszej kolejności chciałyby zmienić w kraju? Kogo i co wybierają Polki?

Przeczytaj także:

Pierwsza odpowiadała dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, socjolożka i politolożka:

Oto kolejny głos. O tym, jaką zmianę uważa teraz za najpilniejszą, pisze Magda Krzyżanowska-Mierzewska, radca prawna, emerytowana prawniczka w Kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (1993-2018), członkini Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji Batorego.

Rządy prawa, wszystkich sprawa

Wszystkie podmioty wyborcze demokratycznej opozycji miały w programach działania naprawcze. Koalicja Obywatelska zapowiadała uwolnienie sądów od politycznych wpływów; wykonanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczących gwarancji niezawisłości sądów; likwidację upolitycznionej neo-KRS i odsunięcie od orzekania tzw. dublerów w Trybunale Przyłębskiej, a także rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Podobnie usunięcie dublerów i dodatkowo zreformowanie sposobu wyboru sędziów do TK proponowała Trzecia Droga. Dla PSL „pierwszym krokiem do uzdrowienia sytuacji (…) jest wprowadzenie kompleksowego pakietu ustaw, które przywrócą niezależność Krajowej Rady Sądownictwa, cofną szkodliwe zmiany w strukturze Sądu Najwyższego i zagwarantują stabilność funkcjonowania tych instytucji”.

PSL postulował też zniesienie tzw. ustawy kagańcowej, która w praktyce pozwalała na represjonowanie sędziów za stosowanie prawa europejskiego i za wydawanie orzeczeń niewygodnych dla rządzącej większości.

Lewica obiecywała powrót do odrębnego urzędu prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości oraz ogólnikowo „przywrócenie niezależności instytucjom państwa prawa”.

Partie, które w obecnej sytuacji politycznej mogą – choć zapewne nie tak prędko – utworzyć rząd, zgadzają się zatem, że trzeba naprawić instytucje zniszczone przez ostatnie osiem lat. Panuje także między nimi zgodność co do tego, jakim celom owa naprawa ma służyć.

Ta zbieżność poglądów wydaje się dobrze wróżyć na przyszłość. Hasło obradującego w Gdańsku w czerwcu III Kongresu Prawników Polskich brzmiące „Rządy prawa, wszystkich sprawa!” trafnie oddaje daleko idącą jednomyślność co do koniecznych przedsięwzięć ustawodawczych.

Pakiet ustaw ustrojowych istnieje

Jednakże, zanim politycy zabiorą się za przygotowywanie tego, co PSL nazywa „kompleksowym pakietem ustaw”, trzeba koniecznie przypomnieć o tym, że taki pakiet już istnieje.

Stowarzyszenie Sędziów Iustitia przygotowało komplet projektów ustaw ustrojowych: o sądach powszechnych, o Sądzie Najwyższymi i o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Kluczowy dla całości jest projekt „o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw” (zwany projektem ustawy o przywracaniu praworządności).

Jego przedmiotem jest – w największym skrócie – cofnięcie zmian wprowadzanych w sądach w latach 2015-2023 tak, aby wykonać wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Oba te sądy europejskie wielokrotnie orzekły, iż tzw. reforma sądownictwa przeprowadzona przez PiS nie zapewnia obywatelom prawa do rzetelnego procesu sądowego przed niezawisłym sądem ustanowionym zgodnie z prawem. Mianowanie sędziów przez neo-KRS odbyło się bowiem z naruszeniem prawa.

Cofnięcie awansów tysięcy neosędziów

Projekt ten przewiduje poważne zmiany personalne. Stanowi, że powołanie do pełnienia urzędu sędziowskiego przez neo-KRS jest nieważne z mocy prawa. Osoby w ten sposób powołane lub awansowane do sądu wyższego tracą stanowiska. Mogą powrócić na stanowisko zajmowane przed awansem, jeżeli złożą taki wniosek. Postępowania w sprawie obsadzenia stanowisk opróżnionych przez neosędziów będą prowadzone od początku.

Projektodawcy są bowiem zdania, a pisząca te słowa opinie tę podziela, że „pozostawienie takich osób na stanowiskach sędziowskich oznacza tolerowanie bezprawia”. Projekt ten oznacza zatem cofnięcie awansów około dwóch tysięcy sędziów, którzy uzyskali nominacje z rąk neo-KRS.

Dla zachowania praw nabytych przez strony postępowań na podstawie wyroków wydanych przez neosędziów – i szerzej, w interesie stabilności prawnej – prawomocne orzeczenia wydane przez nich wydane zachowają ważność. Możliwe będzie ich podważenie, ale nie dokona się ono automatycznie. Będzie to możliwe na wniosek strony po przeprowadzeniu odrębnego postępowania przed sądem już niezawisłym.

Chronić interesy ludzi

W mojej ocenie rozwiązanie przyjęte w projekcie w pragmatyczny sposób godzi ze sobą dwa cele. Z jednej strony chroni interesy ludzi, którzy mają prawo spodziewać się, że wyroki w ich sprawach wydane w imieniu Rzeczypospolitej pozostaną prawomocne. Z drugiej – stanowi prawną realizację konieczności – także etycznej – przypomnienia sędziom, tym, którzy, jak się okazało, takiego przypomnienia potrzebowali – że przysięgali na wierność Konstytucji.

W jednym z wyroków dotyczących polskiego sądownictwa TSUE nawiązał w tym kontekście do rzymskiej maksymy: z bezprawia nie rodzi się prawo. Awans uzyskany z naruszeniem prawa stwierdzonego przez sądy europejskie i na skutek odstępstwa od wierności zasadom uprawiania zawodu nie może się ostać.

Chodzi także o to, że usankcjonowanie awansów neosędziów byłoby policzkiem dla tych sędziów, którzy w imię wierności prawu i zasadom przez osiem lat nie składali wniosków o awanse do upolitycznionej KRS.

Ten projekt powinien być procedowany jako pierwszy. Jego szybkie uchwalenie wyśle opinii publicznej czytelny sygnał, że przywrócenie państwa prawa jest priorytetem nowej władzy, a przede wszystkim uspokoi obywateli co do trwałości wyroków wydanych w ich sprawach.

Niezależna prokuratura

Stowarzyszenie Prokuratorów „Lex Super Omnia” sporządziło projekt ustawy o prokuraturze, oparty na koncepcji niezależności prokuratury od władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Przewiduje stworzenie nowego modelu prokuratury, oddzielenie urzędów Prokuratora Generalnego od Ministra Sprawiedliwości, a co za tym idzie – likwidację niezwykle szerokich uprawnień przyznanych Ministrowi Sprawiedliwości w 2016 roku.

„Zbyt obszerne uprawnienia w stosunku do prokuratury i sądownictwa skupione w ręku jednej osoby mają negatywne konsekwencje dla ich niezależności od sfery politycznej” – opiniowała tę ustawę Komisja Wenecka.

Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

Zespół Ekspertów Prawnych Fundacji Batorego przygotował tzw. społeczny projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (i ustawę o przepisach wprowadzających). Projekt ten odpowiada dzisiejszej sytuacji politycznej, w której partie demokratyczne nie mają większości konstytucyjnej w Sejmie.

Nie jest zatem możliwa zmiana Konstytucji w ten sposób, aby skompromitowany i niedziałający TK po prostu rozwiązać, a kontrolę konstytucyjności ustaw przenieść do Sądu Najwyższego, czy też – bo i takie pomysły były formułowane w dyskursie prawniczym – przekazać to zadanie sądom powszechnym (tzw. rozproszona kontrola konstytucyjności).

Projekt przewiduje zatem pozostawienie dzisiejszych kompetencji w rękach TK – ale także wybór nowego prezesa TK oraz usunięcie z niego dublerów (i osób, które zajęły ich miejsca). Brak uprawnienia osób powołanych w ten sposób do orzekania potwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Wyroki Trybunału Konstytucyjnego wydane z udziałem osób nieuprawnionych do orzekania są nieważne i nie wywołują skutków prawnych.

Projekt ten nie jest tylko projektem sanacyjnym wobec dewastacji TK. Jego twórcy proponują także liczne zmiany, których celem jest poprawienie funkcjonowania TK w tych licznych aspektach, które były krytykowane jeszcze przed 2015 rokiem.

Nie trzeba wymyślać koła od początku

Mamy zatem na stole pakiet projektów, dotyczących kluczowych zmian systemowych. Mają one tę zaletę, że zostały przygotowane przez fachowców, znających się na rzeczy. Dodatkowo projekt ustawy o TK, przygotowany przez Fundację Batorego, nie od parady nazywany jest „społecznym”. Poddano go bowiem dyskusji w szerokim gronie fachowców, a także – zaprezentowano go przedstawicielom partii politycznych, które obecnie uzyskały większość w parlamencie. To samo w znacznej mierze dotyczy projektu ustawy o prokuraturze.

Nie warto zatem tracić czasu na wymyślanie koła od początku. Szkoda czasu i posłów, i przyszłego rządu, a nade wszystko – szkoda czasu i nerwów obywateli skołowanych nieustanną ośmioletnią zadymą wokół sądownictwa – na mozolne produkowanie projektów ustaw od początku.

Te projekty już istnieją. To one powinny stanowić podstawę dla prac parlamentarnych, tym bardziej że stanowią spójną całość obejmującą całość problematyki instytucjonalnej dotyczącej wymiaru sprawiedliwości.

Jak najszybciej

Rozpoczęcie tych prac powinno nastąpić jak najszybciej po utworzeniu nowego rządu. Przyjęcie stosownych ustaw winno stanowić priorytet dla rządu i dla konstytuujących go sił politycznych. Ich wejście w życie wyśle bowiem czytelny sygnał do szeroko rozumianego aparatu państwa, sędziów i prokuratorów oraz do obywateli: obowiązują nowe reguły gry.

Koniec z efektem mrożącym, koniec z wywołanym tym efektem „urządzaniem się w d…” i zabieganiem o przychylność nowej władzy, koniec z represjami wobec osób źle przez tę władzę widzianych. Koniec z dłubaniem przy instytucjach państwowych w celu wyłączenia bezpieczników ustrojowych, chroniących obywateli przed nadużyciami władzy, a państwo przed bezhołowiem.

Dług społecznego zaufania

Sądy zaś winny pamiętać, że – jak mówił Adam Bodnar w 2017 roku – zaciągnęły u społeczeństwa wielki dług zaufania.

Że zmiana sytuacji politycznej nie oznacza powrotu do tych letnich relacji między sądami i społeczeństwem, które istniały przed 2015 rokiem, czyli do kulejącej komunikacji z obywatelami, bo „sąd wypowiada się wyłącznie przez wydawanie orzeczeń”.

Przyjęcie tych ustaw ze zmianami, jakie mogą w naturalny sposób pojawić się w toku debaty sejmowej, nie będzie oczywiście tożsame z zamknięciem dyskusji na temat nowoczesnego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości.

Taka dyskusja powinna się toczyć nadal. Pod wieloma względami bowiem wymiar sprawiedliwości w Polsce jest w znacznej mierze skostniały, nienowoczesny, skłonny do nadmiernego formalizmu. Ma przy tym pewną tendencję do izolowania się od otoczenia społecznego i nie jest wystarczająco otwarty na nowe idee organizacyjne i zarządcze.

Świeży wiatr w debacie o sądownictwie

Koleżanki i Koledzy sędziowie zechcą mi wybaczyć ten skrótowy z konieczności osąd, oparty na wieloletniej obserwacji wymiaru sprawiedliwości z perspektywy osób, które uważały się za przezeń pokrzywdzone. Nie chodzi o to, żeby „było tak, jak było” i żeby sądy po burzy spokojnie wróciły do swojego business as usual. Wspólnym celem sądownictwa powszechnego i społeczeństwa obywatelskiego powinno być wpuszczenie świeżego wiatru w debatę o sądownictwie. W demokratycznym społeczeństwie nie może ona być wyłącznie zadaniem dla fachowców. „Zbuduj z nami nowoczesne sądownictwo” – namawia nas Stowarzyszenie Iustitia i w tym duchu pracuje nad nowymi propozycjami. Tego wezwania powinniśmy posłuchać wszyscy.

Rozliczenia będą trudniejsze do przeprowadzenia

Osobną kwestią jest zapowiadane przez polityków i oczekiwane przez część opinii publicznej rozliczenie osób winnych łamania praworządności. Może to nastąpić – w przypadku polityków – przez wszczęcie postępowania przed Trybunałem Stanu, zaś w przypadku osób, które nie podlegają jego jurysdykcji – przez wszczęcie postępowania karnego.

Jednakże związane z tym problemy z natury rzeczy mogą budzić gwałtowniejsze emocje niż same zmiany prawne. Rozliczenia indywidualne będą zatem trudniejsze do przeprowadzenia. Należy więc oddzielić debatę na ten temat od dyskusji nad projektami ustaw naprawczych. Prowadzenie ich jednocześnie tylko utrudniłoby i spowolniłoby powrót do takiego kształtu państwa, w którym instytucje państwowe działają „na podstawie i w granicach prawa” , czyli tak, jak to przewiduje Konstytucja.

A czas nagli.

;

Udostępnij:

Magda Krzyżanowska-Mierzewska

Radca prawna, emerytowana prawniczka w Kancelarii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (1993-2018), członkini Zespołu Ekspertów Prawnych Fundacji Batorego, współautorka (z Jerzym Krzyżanowskim) książek "Według ojca, według córki" (Nagroda Historyczna Polityki, 2011) i "Olga córka Wilka" (z Aldoną Wiśniewską, 2019).

Komentarze