22 października Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy wniosek posłów o uznanie przesłanki embriopatologicznej za niezgodną z konstytucją. To oznacza koniec legalnej aborcji w Polsce. Projekt popiera Zbigniew Ziobro i Rzecznik Praw Dziecka. Wyrok upolitycznionego TK jest formalnością
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie jednej z przesłanek do legalne aborcji za niezgodną z konstytucją został pierwotnie złożony w październiku 2017 roku. Przeleżał w zamrażarce aż do końca poprzedniej, ósmej kadencji Sejmu. Za opieszałość krytykowali PiS posłowie wnioskodawcy oraz środowiska ultrakatolickie.
Nowa kadencja Sejmu zmusiła posłów do ponownego złożenia wniosku. W grudniu 2019 roku 119 posłów i posłanek PiS, Konfederacji, Kukiz’15 podpisało się pod wnioskiem o uznanie przesłanki embriopatologicznej (gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”), za niezgodną z konstytucją.
Wniosek poparł m.in. Zbigniew Ziobro i Rzecznik Praw Dziecka (mówił o tym w przemówieniu w Senacie 11 września 2020)
Przyjęcie wniosku oznacza w praktyce koniec legalnej aborcji w Polsce. Będzie ona legalna tylko w przypadkach, gdy zagrożone jest życie czy zdrowie kobiety oraz w przypadku gwałtu.
W 2019 roku spośród 1100 legalnych aborcji aż 1074 to aborcje z powodu wad płodu (prawie 98 proc. wszystkich zabiegów). 33 zabiegi były spowodowane zagrożeniem życia kobiety, a ledwie trzy - czynem zabronionym.
Szczegółowe dane podaje Federacja na Rzecz Kobiet i Planowanie Rodziny.
Wydaje się mało prawdopodobne, by projekt wypłynął po to, by zostać rozpatrzony negatywnie. Nie ma zresztą powodu, by PiS nie ustąpił tym razem środowiskom ultrakatolickim.
Po pierwsze, zakończył się trzyletni maraton wyborczy - ewentualna utrata wyborców bardziej umiarkowanych lub po prostu wielkie protesty na ulicach już PiS nie grożą (czy może - już ich nie obchodzą).
Gdyby jednak po kryzysie w Zjednoczonej Prawicy przyspieszone wybory odbyły się w listopadzie, zakaz aborcji może być ceną, którą zapłaci Jarosław Kaczyński ojcu Rydzykowi za poparcie i zostawienie na lodzie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
Przyjęcie wniosku będzie w takim scenariuszu ukłonem w stronę ultrakatolickich środowisk, m.in. Radia Maryja, z którym relacje zostały nadwyrężone przez "Piątkę dla zwierząt".
Po drugie bowiem, Jarosław Kaczyński przegrywa ostatnio ze Zbigniewem Ziobro w wyścigu na najbardziej dyskryminujący i najbardziej fundamentalistyczny pomysł. Ziobro jest dziś na froncie walki ze środowiskiem LGBT, a niedawno zapowiedział wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej. Prezes PiS pozostaje w tyle i pozytywne rozpatrzenie wniosku posłów może podbudować jego wizerunek w walce o fundamentalistyczny elektorat.
Po trzecie, politycy PiS wielokrotnie rozbudzali nadzieje wśród ultrakatolickich wyborców na przyjęcie takiego rozwiązania:
Po piąte, według nieoficjalnych informacji projekt orzeczenia TK miał być gotowy już w 2018 roku, ale z jakiś powodów nie ujrzał wtedy światła dziennego, a rozprawa się nie odbyła.
Po szóste, sprawozdawcą wniosku podczas rozprawy 22 października będzie sędzia Justyn Piskorski, znany z ultrakonserwatywnych poglądów.
Chociaż decyzję podejmuje teoretycznie Trybunał Konstytucyjny, oczywistym jest, że w rzeczywistości o kształcie wyroku decyduje prezes PiS. Julia Przyłębska nie umieściłaby wniosku na wokandzie bez zgody Kaczyńskiego. Zabieg ze scedowaniem decyzji na organ teoretycznie apolityczny ma w założeniu PiS zdjąć odpowiedzialność z partii rządzącej i storpedować masowe protesty kobiet.
Już raz TK zaostrzył ustawę antyaborcyjną. W 1996 roku Sejm zliberalizował przepisy, a w 1997 TK z prezesem Andrzejem Zollem na czele przywrócił tzw. "kompromis aborcyjny".
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze