0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plAgnieszka Sadowska /...

W narracji przeciwników migracji argument "po co wyjeżdżali" lub "to nie uchodźcy tylko migranci ekonomiczni" pojawia się bardzo często. Pisaliśmy o tym m.in. w tekście o propagandzie TVP tutaj. W czterech tekstach Krzysztof Traba, islamolog, pokazuje historie uchodźców z Bliskiego Wschodu - Iraku, Kurdystanu, Syrii, Libanu, Jordanii i Jemenu - i wyjaśnia, przed czym uciekają ludzie, którzy trafiają na naszą granicę. Pierwszy tekst o uchodźcach z Palestyny znajdziecie tutaj, drugi o Kurdach i Irakijczykach - tutaj.

Tekst ukazał się na stronie Badaczki i Badacze na Granicy. Powstał w ramach projektu „Społeczne archiwum kryzysu humanitarnego” finansowanego z grantu Fundacji Batorego. Badaczki i Badacze na Granicy (BBnG) są międzyuczelnianą, interdyscyplinarną i oddolnie zorganizowaną siecią badawczą, powstałą w reakcji na trwający kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej. Więcej na stronie tutaj.

Ogromna fala społecznego niezadowolenia, a jednocześnie entuzjazmu i nadziei, z którymi wiązała się tzw. arabska wiosna (2010 – 2012) na stałe odmieniła krajobraz polityczny Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Za antyautorytarne i równościowe postulaty demonstrantki i demonstranci zapłacili wysoką cenę.

Wojna w Syrii, która rozpoczęła się od pokojowych protestów przeciwko rządom Baszara al-Asada, trwa już jedenaście lat. Jej bilans to ponad 0,5 mln zabitych i więcej niż 6 mln ludzi przesiedlonych wewnętrznie. Kolejne 6 mln Syryjczyków żyje na uchodźstwie, co oznacza, że łącznie ponad połowa przedwojennej populacji Syrii musiała opuścić swoje domy.

Jeszcze większą katastrofę humanitarną – uznawaną obecnie za jedną z najpoważniejszych na świecie – wywołała rozpoczęta w 2014 roku wojna w Jemenie. W jej efekcie pilnej pomocy potrzebuje ponad 20 mln ludzi.

W oba konflikty angażują się państwa trzecie – m.in. Turcja, Rosja, Iran, Arabia Saudyjska, Egipt, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), Stany Zjednoczone, a także niektóre państwa europejskie, które rozgrywały lub rozgrywają na terenach Syrii i Jemenu swoje interesy geopolityczne. Zaangażowanie zewnętrznych aktorów to jeden z powodów, dla których wojny te trwają do dziś.

Historia Buszry

Buszra, migrantka, która w 2021 roku próbowała przedostać się przez białorusko-polską granicę do Europy, to jedna z milionów osób zmuszonych do emigracji. Przed wybuchem syryjskiej wojny domowej studiowała na uniwersytecie w mieście Dajr az-Zaur, stolicy jednej ze wschodnich prowincji, położonej malowniczo nad Eufratem. Ze względu na zbliżające się działania wojenne Buszra wraz z rodziną uciekła na północ kraju na tereny kontrolowane przez ludność kurdyjską.

Jej miasto rodzinne zostało przejęte przez tzw. Państwo Islamskie (PI). Ze względu na bliskość stacjonujących bojowników PI Buszra bała się opuszczać dom. Niebezpieczeństwo ataku groziło mieszkańcom administrowanych przez Kurdów terenów północnej Syrii nie tylko ze strony PI i innych ekstremistycznych bojówek, ale także wojsk tureckich oraz sił rządowych reżimu Asada, które traktowały kurdyjskie ugrupowania militarne i polityczne na terenie Syrii jako „terrorystów”.

[Więcej nt. stosunku państw regionu do idei kurdyjskiego samostanowienia przeczytaj w poprzedniej części cyklu poświęconej Irakowi i irackiemu Kurdystanowi].

Mimo tych niebezpieczeństw Buszra podjęła pracę, oszczędzając pieniądze z wypłaty w celu migracji. Uzbieranie odpowiedniej sumy pieniędzy nie było łatwe: wyniszczający konflikt wpłynął na sytuację ekonomiczną tak, że przeciętne pensje – które przed wojną odpowiadały 100 USD miesięcznie – obecnie wynoszą 15 USD. W tym kontekście warto wspomnieć najnowsze dane ONZ: 9 na 10 osób w Syrii żyje w biedzie1.

Ostatecznie młodej Syryjce udało się wyruszyć w poszukiwaniu bezpieczniejszego życia. Najpierw dotarła do stolicy irackiego Kurdystanu, Irbilu, stamtąd poleciała samolotem do Mińska, a następnie trafiła na białorusko-polską granicę. Polska Straż Graniczna próbowała wypchnąć Buszrę i jej przyjaciela na teren Białorusi. Syryjczycy usiłowali uciekać przed strażnikami, jednak towarzysz Buszry miał atak paniki i zemdlał.

Oboje zostali zawróceni na teren Białorusi. Buszra spróbowała przekroczyć granicę ponownie i ostatecznie udało jej się dotrzeć do Niemiec. Podróż została jednak okupiona ogromnym bólem – dziewczyna przez dwa dni przeprawiała się przez podlaskie lasy ze skręconym kolanem. „W Syrii nie ma dla nas przyszłości” – powiedziała dziennikarzom, będąc już w Niemczech.

Przeczytaj także:

Historia Ahmada

Do grupy 6 milionów zarejestrowanych uchodźców z Syrii, którym udało się uciec z kraju, należy również Ahmad Dandashi, muzyk, a z wykształcenia architekt wnętrz. Ahmadowi udało się dotrzeć do Niemiec po spędzeniu dwudziestu dni w lasach na pograniczu Polski i Białorusi. Z rodzinnej prowincji Homs w Syrii, w katastrofalny sposób dotkniętej przez działania wojenne w pierwszych latach konfliktu, uciekł do sąsiadującego Libanu.

Pracował tam dla libańskiej filii norweskiej organizacji pozarządowej Norwegian Refugee Council, pomagającej uchodźcom w Libanie. Pomimo możliwości pracy – co nie jest oczywiste w szczególności dla syryjskich uchodźców w Libanie – zdecydował się wyemigrować do Europy przez Białoruś. Dziennikarzom powiedział, że stracił nadzieję na możliwość budowania swojej przyszłości w Libanie po wybuchu w bejruckim porcie w sierpniu 2020 roku.

Eksplozja, w której wyniku zginęło ponad 200 osób, a 300 tys. pozostało bez dachu nad głową, była zaledwie symptomem współczesnych problemów tego kraju, które przybliżę w dalszej części tekstu.

Liban obecnie nie jest w stanie wojny, ale skomplikowany konflikt wewnętrzny ciągnący się od 1975 do 1990 roku wyniszczył i trwale osłabił ów ponad 6-milionowy kraj2. Do roku 2000, a następnie w 2006 wybuchały kolejne konflikty z sąsiednim Izraelem. Jednym z głównych aktorów zaangażowanych militarnie w walki z Izraelem jest szyicka partia Hezbollah, wspierana przez Iran.

Zagrożenie wojną jest obecne także ze względu na napięcia międzyreligijne i międzywyznaniowe: w październiku 2021 roku w Bejrucie podczas strzelaniny bojówek chrześcijan maronitów ze zbrojnymi ugrupowaniami szyickimi zginęło sześć osób. Od roku 2011, kiedy w następstwie arabskiej wiosny rozpoczęła się wojna w Syrii, do Libanu trafiło 1,5 mln uchodźców.

Jak wskazują badacze i badaczki, liczba uciekających przed syryjską wojną w Libanie może być faktycznie jeszcze większa, jeśli weźmie się pod uwagę osoby niezarejestrowane – co czwarty mieszkaniec Libanu prawdopodobnie pochodzi z Syrii3. Warto w tym kontekście wspomnieć trudne relacje libańsko-syryjskie: część społeczeństwa libańskiego uznaje długoletnią obecność militarną służb syryjskich na terenie Libanu oraz ingerowanie w politykę wewnętrzną za rodzaj okupacji, zakończonej dopiero w 2005 roku tzw. cedrową rewolucją.

Tak samo jak syryjscy Palestyńczycy lub Kurdowie z Iranu czy dzieci urodzone w obozach dla jezydzkich uchodźców w irackim Kurdystanie, także syryjscy uchodźcy w Libanie są zagrożeni statusem bezpaństwowca – czyli brakiem obywatelstwa, które wiąże się z utratą podstawowych praw, jakie przynależność do państwa zazwyczaj gwarantuje.

UNHCR opracował kampanię i międzynarodowy plan wsparcia zarówno dla państw, jak i osób nieposiadających obywatelstwa, którego celem jest zwalczenie problemu bezpaństwowości do roku 2024. Wygląda jednak na to, że szanse na osiągnięcie tego celu w zamierzonym czasie są nikłe. Jednym z dziesięciu punktów mających umożliwić realizację planu jest zagwarantowanie każdemu nowo narodzonemu dziecku obywatelstwa i narodowości.

170 tys. dzieci nie ma żadnych dokumentów

Prawie 170 tys. dzieci syryjskich uchodźców mieszkających w nieformalnych obozach w Libanie nie ma takiej możliwości – nie posiadają żadnych dokumentów potwierdzających ich tożsamość, a tym samym nie mogą korzystać z podstawowych praw, jakie oferuje państwo, takich jak np. prawo do edukacji. Nieuregulowany jest również ich status oraz miejsce pobytu – rodziny syryjskie w Libanie żyją w miejscach nieprzystosowanych do mieszkania, np. w opuszczonych magazynach, sklepach lub w nieformalnych obozach.

Jednak ani widmo ponownej wojny domowej, ani polityka migracyjna nie są największym wyzwaniem dla mieszkańców Libanu – są nim czynniki ekonomiczne. Liban znajduje się na granicy bankructwa, a niektórzy eksperci określają go jako państwo upadłe4.

Waluta libańska straciła 90 proc. swojej wartości względem dolara od 2019 roku, co spowodowało nagły wzrost cen. Przerwy w dostawie energii elektrycznej – częste zjawisko w krajach Bliskiego Wschodu – są obecnie tak nagminne, że w znaczny sposób utrudniają prowadzenie przedsiębiorstw, sklepów, a nawet szpitali (państwo gwarantuje dostawę prądu tylko na dwie godzinny dziennie).

M.in. te czynniki spowodowały, że ponad 80 proc. populacji Libanu dotknięte jest wielowymiarowym ubóstwem (kategoria ubóstwa wielowymiarowego uwzględnia więcej kryteriów niż tylko finanse – m.in. dostęp do edukacji, pracy, opieki medycznej).

Libańskie społeczeństwo obywatelskie od lat próbuje odwrócić tę pogarszającą się tendencję. Pomimo aktywnego zaangażowania lokalnych organizacji pozarządowych i masowych antyrządowych protestów, elity rządzące krajem, wyniszczająca korupcja i specyficzna forma libańskiego klientelizmu skutecznie udaremniają wysiłki obywatelskie.

Liban i Jordania, jedne z krajów przyjmujących największą liczbę uchodźców per capita, nie są w stanie zapewnić równego dostępu do podstawowych instytucji państwowych nie tylko osobom uciekającym przed wojną, lecz również własnym obywatelom. Jak wskazuje amerykańska profesor, Anne Marie Baylouny, zajmująca się tematyką przymusowej migracji na Bliskim Wschodzie, przybycie syryjskich uchodźców do Libanu i Jordanii nie wytworzyło nowych problemów, a raczej uwidoczniło te już istniejące, wzmacniając linie podziałów społecznych5.

Jednocześnie kategoryzacje określające kształt międzynarodowej polityki migracyjnej powodowały, że wsparcie finansowe od ONZ i państw Globalnej Północy kierowane było wyłącznie do uchodźców z Syrii i nie uwzględniało innych potrzebujących pomocy grup. Z tych powodów w Jordanii i Libanie od lat dochodzi do demonstracji, podczas których protestujący obywatele obu krajów krytykują neoliberalne zasady rządzące krajową gospodarką i żądają takich samych praw jak uchodźcy.

Dotyczy to np. służby zdrowia, która w Libanie jest prywatna, co uniemożliwia większości obywateli skorzystanie z opieki medycznej; za darmo pozostaje dostępna tylko dla syryjskich uchodźców. Choć ostrze społecznej krytyki skierowane jest w pierwszej kolejności przeciwko skorumpowanym władzom, które często nieumiejętnie dysponowały międzynarodowymi dotacjami, to antysyryjskie nastawienie jest wyraźnie obecne wśród jordańskich i libańskich obywateli i objawia się obarczaniem uchodźców winą za istniejące problemy społeczne i infrastrukturalne6.

Inne strukturalne wyzwania, których libańskie państwo nie jest w stanie od lat rozwiązać, to m.in. gospodarka odpadami. Śmieci piętrzą się na ulicach i nielegalnych śmietniskach w całym kraju pomimo wielotysięcznych protestów i oddolnego ruchu obywatelskiego, który apeluje o zmianę od 2015 roku. Szalejący kryzys ekonomiczny, poważne niedobory wody, paliwa i energii elektrycznej zagrażają wszystkim mieszkańcom Libanu: nie tylko ich statusowi ekonomicznemu, ale i możliwości godnego życia, a nawet przetrwania.

Eksplozja w bejruckim porcie 4 sierpnia 2020 roku była dowodem na słabość struktur państwowych i dobitnie ukazała korupcję i nieudolność krajowej administracji. Przekreśliła ona nadzieje na poprawę i zmianę, zarówno wśród obywateli Libanu, jak i – tym bardziej – uchodźców, takich jak Ahmad Dandashi.

Ten sam katastrofalny stan libańskiej gospodarki oddziaływający na wszystkie sfery życia miał prawdopodobnie na myśli mówiąc o kryzysie ekonomicznym także Ali Abdel Waris, 24-letni fryzjer z Libanu, który próbował uciec z kraju do Europy przez Białoruś. Jednak – zapewne z powodu przewlekłej choroby i wyczerpania – po doświadczeniu tzw. push-backów stosowanych przez białoruskie i polskie służby graniczne, Libańczyk poprosił o deportację do kraju pochodzenia.

Syria nie jest krajem bezpiecznym

Jak podkreślają organizacje praw człowieka, Syria nadal nie jest krajem bezpiecznym7. Pomimo że walki w niektórych jej regionach przestały się toczyć w 2018 roku, bardzo wysoki wskaźnik ubóstwa oraz ryzyko represji ze strony państwa, które podejrzewa uchodźców o antyreżimowe postawy, stanowią realne zagrożenie dla osób powracających. Ponadto reżim syryjski całkowicie uniemożliwia niektórym uchodźcom powrót do kraju.

W 2018 roku wszedł w życie tak zwany dekret nr 10, który zezwala syryjskiemu państwu na przejęcie nieruchomości i własności osób, które uciekły z Syrii z powodu wojny. Eksperci wskazują, że to prawo skierowane jest przeciwko osobom powiązanym z siłami opozycyjnymi i ma na celu „wymianę ludności”, w ramach której skonfiskowane mienie oddawane jest zwolennikom reżimu.

Kim był Ahmad Al-Hasan?

O Ahmadzie Al-Hasanie, zmarłym na polsko-białoruskiej granicy 19 października 2021 obywatelu Syrii, niestety niewiele wiadomo – miał 19 lat, pochodził z Homs, a na emigrację do Europy zdecydował się, przebywając w obozie dla uchodźców w Jordanii. W niebezpiecznej podróży towarzyszyli mu dwaj starsi bracia. Jako przyczynę jego śmierci uznaje się utonięcie podczas przeprawy przez Bug.

Czy Ahmad Al-Hasan żył w obozie Rukban na granicy syryjsko-jordańskiej, bez najbardziej podstawowej opieki zdrowotnej, edukacji lub czystej wody, czy w lepiej zaopatrzonych przez ONZ obozach Zaatari lub Azraq? A może, jak podaje jedna z arabskich gazet, mieszkał w mieście Al-Mafraq, w którym syryjscy uchodźcy przebywają nielegalnie, ponieważ władze jordańskie zabraniają im osiedlania się i pracy poza obozem?

Tego media zarówno arabsko-, polsko-, jak i anglojęzyczne nie precyzują jednoznacznie. Niezależnie od tego, gdzie dokładnie przebywał Ahmad al-Hasan wraz ze swoimi braćmi, jako pewnik można przyjąć, że gwałtowne pogorszenie sytuacji ekonomicznej spowodowane pandemią miało negatywny wpływ na wszystkie kraje regionu, co potwierdzają badania z 2021 roku8.

W związku ze wzrostem cen i wysoką inflacją, syryjscy uchodźcy z Libanu i Jordanii brali pod uwagę nawet powrót do Syrii; pierwsze próby powrotów Syryjczyków do kraju pochodzenia spowodowane trudnymi warunkami życiowymi w sąsiednich krajach przyjmujących odnotowano już w roku 2018. Jednak wyboru między głodem w obozie (który dotyka 90 proc. Syryjek i Syryjczyków w jordańskich obozach dla uchodźców9), a ryzykiem więzienia, tortur lub śmierci z rąk syryjskiego reżimu nie da się nazwać decyzją.

Położenie wielu uchodźców i uchodźczyń syryjskich, zarówno tych wewnętrznych – jak Buszra – oraz tych, którzy wyemigrowali do Libanu lub Jordanii – jak Ahmad al-Hasan i Ahmad Dandashi – to sytuacja bez wyjścia.

Przypisy:

2 Po polsku dostępne jest tłumaczenie książki stanowiącej subiektywny zapis początków wojny pt. Koszmary Bejrutu autorstwa wybitnej pisarki i dziennikarki syryjskiej Ghady As-Samman. Zob. G. As-Samman, Koszmary Bejrutu, tłum. Hanna Jankowska, Warszawa 1984.

6 Polscy badacze i badaczki współpracujący z Ośrodkiem Badań nad Migracjami UW wskazują w niedawno opublikowanym tekście, że doświadczenia i błędy krajów przyjmujących syryjskich uchodźców – Libanu, Syrii,Turcji – mogą stanowić ważne wskazówki w kształtowaniu polskiej polityki migracyjnej wobec uchodźców z Ukrainy. Zob. K. Pędziwiatr, K. Sobczak-Szelc, D. Wach, Liban, Turcja, Jordania przyjęły uchodźców w 2015, dzisiaj my. Uczmy się na ich błędach

;

Komentarze