0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.plFot. Mateusz Skwarcz...

30 września 2024 na ostatnim posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego, tym, na którym poseł Romanowski stracił immunitet, a z inicjatywy posła Polski 2050 Ryszarda Petru przyjęto deklarację ”Polityczne śledztwa w Polsce w latach 2015-2023 muszą zostać poddane audytowi, a ofiary zrehabilitowane". Podpisało się pod nią 26 posłów Zgromadzenia, w tym trójka z Polski – oprócz Petru także Magdalena Biejat z Lewicy oraz Patryk Jaskulski z Koalicji Obywatelskiej.

Jakie znaczenie ma ten akt, skoro podpisuje je tak niewielka liczba parlamentarzystów z krajów Rady Europy – nieco ponad wymagane min. 20 posłów? „Jest ważna, bo tego rodzaju stanowiska często stają się potem podstawą do raportów i rezolucji. A – co istotne – Polska nadal jest objęta procedurą monitoringową w związku z naruszeniami praworządności” – wyjaśnia Bartosz Kramek, przewodniczący rady Fundacji Otwarty Dialog, organizacji, która zabiegała o poparcie deklaracji.

Prof. prawa Wojciech Sadurski na platformie X pisał, iż to „bardzo ważna deklaracja członków Zgromadzenia RE na temat sytuacji w polskiej prokuraturze”.

Skalę ataków na aktywistów obywatelskich opisywaliśmy w OKO.press w cyklu „Na celowniku”.

Przeczytaj także:

„Niepokoją nas także doniesienia...”

Deklaracja przypomina uchwały o numerach 2316 (z 2020 roku) i 2359 (z 2021 roku), w których Zgromadzenie Parlamentarne „wyraziło zaniepokojenie upolitycznieniem prokuratury w Polsce”. W poprzednich, pisemnych oświadczeniach członkowie Zgromadzenia opisywali konkretne przypadki represji politycznych dokonywanych przez prokuraturę Zbigniewa Ziobry.

Deklaracja przypomina istotne fakty:

„Cieszymy się, że nowy rząd rozpoczął dochodzenia w takich sprawach i że część ofiar, jak Paweł Wojtunik czy Jakub Karnowski, została już częściowo zrehabilitowana” – czytamy w deklaracji. Podpisani dodają, że na podobną ocenę czeka jeszcze wiele spraw o podłożu politycznym, m.in. Przemysława Krycha, Piotra Osieckiego, Macieja Bodnara, Michała Lubińskiego, Rafała Markiewicza, Bartosza Kramka, Tomasza Misiaka, Wojciecha Łączewskiego i Marcina Falla.

Kluczowy fragment deklaracji brzmi: „Niepokoją nas także doniesienia, że odpowiedzialne za nadużycia osoby mianowane na stanowiska polityczne przez byłego ministra Zbigniewa Ziobrę w dalszym ciągu pracują w Departamencie ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej i jego wydziałach, kontrolując własne sprawy”.

Na koniec deklaracji, podpisani parlamentarzyści Zgromadzenia wzywają polski rząd do przeprowadzenia „pełnej i przejrzystej kontroli wszystkich przypadków zgłoszonych przez członków, społeczeństwo obywatelskie i media” oraz usunięcia z pracy prokuratorów, którzy „nadużyli władzy i pociągnięcia ich do odpowiedzialności jednocześnie rehabilitując ich ofiary”.

Po co ten apel, skoro zespół prokuratorów już powołano?

Jak pisaliśmy przy okazji powstania owego zespołu prokuratorów, mimo iż Adam Bodnar już w styczniu zażądał odwołania z Prokuratury Krajowej delegowanych tam prokuratorów Ziobry, to nie wykonano tego w ogóle do końca kwietnia. W sierpniu z danych, jakie PK szczątkowo ujawniała w korespondencji z Fundacją Otwarty Dialog, wynikało, iż nadal około setki prokuratorów Ziobry działa w PK.

6 września, w odpowiedzi na zapytanie OKO.press rzecznik prasowy PK Przemysław Nowak ujawnił, ilu prokuratorów delegowanych do PK w czasach PiS nadal w niej jest. „Spośród 309 prokuratorów delegowanych do wykonywania czynności służbowych w Prokuraturze Krajowej w okresie od dnia 4 marca 2016 roku do dnia 27 listopada 2023 roku, 93 prokuratorów pozostaje na delegacji w ww. jednostce”.

Dlaczego nadal tam pracują? „Zmiany kadrowe są dokonywane w taki sposób, aby nie zaszkodzić realizacji zadań prokuratury” – tłumaczy rzecznik Nowak.

Jeszcze w sierpniu Marcin Mycielski z FOD ujawnił inne bulwersujące fakty, do których nawiązuje deklaracja Zgromadzenia Parlamentarnego. Że np. Departament ds. Przestępczości Gospodarczej w PK – to ten, który nadzorował ściganie przedsiębiorców, m.in. Piotra Osieckiego czy Przemysława Krycha – „uznał swoje własne śledztwa za krystalicznie czyste”. Czyli sam weryfikował prawidłowość własnych postępowań.

Z kolei jedną ze zgłoszonych przez NGO-sy spraw – przeciwko Maciejowi Bodnarowi, mężowi Izabeli Bodnar – rozpatrywała katowicka prokuratura – ta, która wcześniej to postępowanie prowadziła. A to „najbardziej upolityczniona jednostka PK w kraju, kierowana dalej przez ludzi Ziobry” – twierdzi FOD, dobrze ustosunkowany w środowisku prokuratorów walczących z upolitycznieniem tej instytucji w czasach PiS.

W połowie września FOD ponownie zapytał Prokuraturę Krajową – w trybie dostępu do informacji publicznej – o zmiany, jakie dość wolno się u nich toczą. Organizacja zapytała m.in. dlaczego:

  • „do chwili obecnej Departamentem ds. Przestępczości Zorganizowanej kierują (jako zastępcy dyrektora) prokuratorzy Daniel Lerman i Agnieszka Hudyka” – powołani w latach Ziobry, a identyfikowani przez Stowarzyszenie Lex Super Omnia jako lojalni wobec PiS.
  • postępowania prowadzone przeciwko m.in. Krzysztofowi Kilianowi, Maciejowi Bodnarowi prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach i Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach, „nie zostały objęte dotychczas badaniem pod kątem prawidłowości ich prowadzenia i rozstrzygnięcia”?

Prokuratura Krajowa obiecała odpowiedzieć na pytania do końca października.

„Ściągnęliśmy akta i trwa zapoznawanie się nimi”

Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej nie ma jednak nowych informacji o działaniach powołanego przed 1,5 miesiącem zespołu. Jego szefowa – prokurator Katarzyna Kwiatkowska – nie odbiera od nas telefonu, nie oddzwania. Prokurator krajowy Dariusz Korneluk w rozmowie z OKO.press tylko trochę uchyla rąbka. „Ściągnęliśmy akta i trwa ich analiza. Jest zdecydowanie za wcześnie na podsumowania, bo tych postępowań jest bardzo dużo. Są różnego kalibru".

Przypomnijmy – zespół, który ma przeanalizować głównie sprawy wytypowane przez prokuratorów regionalnych pod kątem „prawidłowości ich prowadzenia, (…) zasadności i merytoryczności podejmowania końcowych rozstrzygnięć oraz kierowanych aktów oskarżenia”, tworzą prokuratorzy zasłużeni w walce o niezależną prokuraturę.

Sami byli prześladowani w czasach PiS.

Oprócz prok. Katarzyny Kwiatkowskiej – dyrektorki Departamentu Postępowania Przygotowawczego, zasiadają w nim m.in.: Jarosław Onyszczuk, dyrektor Biura Prezydialnego i Mariusz Krasoń, prokurator regionalny w Krakowie. Ten ostatni w czasach Ziobry był jednym z najbardziej prześladowanych prokuratorów w kraju.

Do 30 listopada 2024 roku zespół ma sporządzić jawny raport podsumowujący. Ma on zawierać „ocenę sposobu prowadzenia analizowanych spraw wraz z wnioskami co do prawidłowości wykonywania ustawowych zadań prokuratury przez prokuratorów”. Ma też być „rekomendacją” dla prokuratora krajowego czy zamknąć postępowania. czy też nie.

Nie tylko Polska, nie tylko prześladowania prawne

Rozliczanie ataków na aktywistów ma zapobiegać temu procederowi w przyszłości. Jest to tym ważniejsze, że Europa nie ma systemowych metod ochrony aktywistów przed atakami.

8 października organizacje zajmujące się prawami człowieka (m.in. Liberties, Amnesty International, ILGA) opublikowały raport wskazujący na luki w ochronie obrońców praw człowieka w Unii Europejskiej. Aktywiści, działacze i organizacje społeczeństwa obywatelskiego coraz częściej znajdują się na celowniku i podlegają prześladowaniom prawnym, fizycznym, czy w internecie. Coraz częściej atakowani są działacze klimatyczni i obrońcy praw migrantów. Autorzy najnowszego raportu piszą, że tylko w 2023 roku odnotowano ponad 100 przypadków kryminalizacji ich działań. „Nie istnieje ogólnoeuropejski system ochrony obrońców praw człowieka w samej UE” – piszą autorzy raportu.

Proponują, by stworzyć:

  • system ostrzeżeń i dochodzeń, by aktywista lub NGOs mógł oficjalnie zgłosić atak;
  • niezależny system szybkiego reagowania, który zapewni całościową ochronę przed, jak i po ataku tj. ochronę fizyczną, psychospołeczną, prawną lub cyfrową.

Więcej – w 23-stronicowym raporcie opisującym m.in. plan stworzenia ochrony dla aktywistów i organizacji pozarządowych.

;
Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze