0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Choć związki zawodowe odegrały w najnowszej historii Polski kluczową rolę, a każdy uczeń wie, czym była "Solidarność", po transformacji były systemowo spychane na margines, a przez kolejne dekady ich siła słabła. O ile jeszcze w latach dziewięćdziesiątych niemal co trzeci pracownik należał do jakiegoś związku, dziś jest to zaledwie dziesięć procent zatrudnionych.

Ostatnie lata wskazują jednak, że zbliżamy się przełomu i być może odwrotu w tym długotrwałym trendzie. Obserwowaliśmy w Polsce kilka spektakularnych, wygranych strajków w sektorze prywatnym, co jak dotąd zdarzało się rzadko. A społeczeństwo z roku na rok myśli o związkach zawodowych coraz lepiej – 25 proc. pracowników uważa, że w ich miejscach pracy związki zawodowe działają skutecznie, choć jeszcze dekadę temu było to zaledwie 15 proc. Jak wynika z badań CBOS, 46 proc. Polek i Polaków deklaruje, że działalność związków jest korzystna dla kraju, jedynie 18 proc. uważa przeciwnie.

Każdego dnia powstają kolejne komisje, a pracownicy decydują się wziąć sprawy w swoje ręce. Jest kilka dobrych powodów, żeby do nich dołączyć!

1. Bo dużo im zawdzięczasz

Na przestrzeni ostatnich stu pięćdziesięciu lat doszło do niespotykanej poprawy warunków pracy. Jeszcze w połowie XIX wieku powszechna była praca dzieci, dzień pracy wynosił nieraz nawet dwanaście czy czternaście godzin, o emeryturach nikt nie słyszał, a ubezpieczenia od wypadków należały do rzadkości. Tak bardzo przywykliśmy do regulacji rynku pracy i zdobyczy socjalnych, że rzadko zastanawiamy się nad tym, skąd się wzięły.

Ani płatne urlopy, ani zwolnienia chorobowe, ani 8-godzinny dzień pracy nie były darami od pracodawców.

Zostały wywalczone przez ruch pracowniczy w trwających nieraz przez dekady bojach, na barykadach, na ulicach, niejednokrotnie przy rozlewie krwi.

Taka zresztą historia stoi za samym świętem pracy 1 maja. Ma ono upamiętniać rozruchy, do których doszło na Haymarket Square w Chicago w 1886 roku. Robotnicy strajkowali, domagając się zniesienia 12-godzinnego dnia pracy i zastąpienia go 8-godzinnym. Marsze poparcia dla strajkujących przerodziły się w walki uliczne, w których zginęło 11 osób, a ponad setka została rannych.

I choć ostatecznie wspomniane zdobycze zostały zagwarantowane w ustawach, konstytucji czy kodeksie pracy, wielu pracownikom przysługują tylko teoretycznie. Wciąż są branże, gdzie pracuje się po 250 godzin miesięcznie, wciąż powszechne jest zmuszanie pracowników do bezpłatnych nadgodzin. Związków potrzebujemy właśnie dlatego, żeby obronić to, co wywalczono przed dekadami i zagwarantować sobie prawa, na które co kilka lat pojawiają się zakusy pracodawców.

Przeczytaj także:

2. Bo państwo gwarantuje nam niewiele

Nawet jeżeli skutecznie uda nam się egzekwować od zatrudniających przestrzeganie prawa, nie zmienia to faktu, że ustawowe minimum to bardzo niewiele. Płaca minimalna nie pozwala na utrzymanie się w większości dużych miast, a przez ostatnie kilkanaście miesięcy ceny najmu drastycznie wzrosły. Wysoka pozostaje też inflacja, której w większości firm nie rekompensują podwyżki – zakładając, że jakiekolwiek są. Jednocześnie na przestrzeni ostatnich kilku lat globalne korporacje podwyższają marże i notują rekordowe zyski, z którymi niechętnie dzielą się z pracownikami. Większość komisji zawiązuje się właśnie dlatego, że pracownicy żądają wyższych płac.

3. Bo chodzi o udział w zarządzaniu

Nie chodzi jednak tylko o pieniądze, a również o szacunek i o prawo głosu. Wiele firm w Polsce jest zarządzanych w modelu folwarcznym. Wola pracodawcy staje się ciałem, pracownicy muszą dostosować się do decyzji szefa, bez względu na to, co o nich sądzą.

Ustawa o związkach zawodowych pozwala komisjom na realny współudział w podejmowaniu decyzji w zakładzie pracy. Zmusza pracodawcę do uzgadniania planowanych zmian z pracownikami.

Jeżeli w firmie jest związek zawodowy, to pracodawca ma obowiązek konsultowania z nim zwolnień dyscyplinarnych i wypowiedzeń umów o pracę. Musi również negocjować z komisją, jeżeli planuje zwolnienia grupowe. Bez jej zgody nie może zmieniać regulaminu wynagrodzeń – czyli np. obniżać pensji lub premii pracownikom czy zmieniać zasad ich wyliczania. Podobnie jest z regulaminem pracy – czyli zbiorem wszelkiego rodzaju wewnętrznych regulacjach dotyczących godzin pracy, długości zmian czy okresów rozliczeniowych.

4. Bo wreszcie możesz!

Prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych wynika bezpośrednio z Konstytucji RP. Artykuł 12 gwarantuje obywatelom wolność tworzenia i działania związków zawodowych, a artykuł 59 - wolność do zrzeszania się w nich.

Artykuł 12. Zasada wolności tworzenia związków zawodowych, zrzeszeń i fundacji

Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania związków zawodowych, organizacji społeczno-zawodowych rolników, stowarzyszeń, ruchów obywatelskich, innych dobrowolnych zrzeszeń oraz fundacji.

Artykuł 59. Zasada wolności związków zawodowych

1. Zapewnia się wolność zrzeszania się w związkach zawodowych, organizacjach społecznozawodowych rolników oraz w organizacjach pracodawców. 2. Związki zawodowe oraz pracodawcy i ich organizacje mają prawo do rokowań. W szczególności w celu rozwiązywania sporów zbiorowych oraz do zawierania układów zbiorowych pracy i innych porozumień. 3. Związkom zawodowym przysługuje prawo do organizowania strajków pracowniczych i innych form protestu w granicach określonych w ustawie. Ze względu na dobro publiczne ustawa może ograniczyć prowadzenie strajku lub zakazać go w odniesieniu do określonych kategorii pracowników, lub w określonych dziedzinach. 4. Zakres wolności zrzeszania się w związkach zawodowych i organizacjach pracodawców oraz innych wolności związkowych może podlegać tylko takim ograniczeniom ustawowym, jakie są dopuszczalne przez wiążące Rzeczpospolitą Polską umowy międzynarodowe.

Mimo to, przez ponad dwie dekady z tego prawa wykluczona była istotna część pracowników zatrudnionych na śmieciówkach czy wypchniętych na tzw. umowy b2b. Dzięki wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 2015 roku, od 1 stycznia 2019 roku do związków zawodowych mogą dołączyć również osoby pracujące na umowach zlecenie, a nawet samozatrudnieni – pod warunkiem, że otrzymują wynagrodzenie, nie zatrudniają do wykonywania pracy osób trzecich i mają interesy, które mogą być reprezentowane przez związek zawodowy.

Co ważne, do związku zawodowego nie dołącza się w taki sposób, jak do stowarzyszenia czy do partii politycznej. Podstawową jednostką organizacyjną są komisje zakładowe, które działają w miejscu pracy. Jeżeli w twojej firmie są już jakieś związki zawodowe – powinieneś o tym wiedzieć. Jeżeli nigdy o nich nie słyszałeś, to możliwe, że istnieją tylko na papierze. Możesz w takiej sytuacji dołączyć do struktur i spróbować przywrócić je do życia, organizując pracowników w obliczu problemów, z którymi się mierzycie. Możesz też założyć własną komisję…

5. Bo to proste!

Potrzeba do tego dziesięciu osób, które zorganizują zebranie, wybiorą władze i poinformują o powstaniu komisji pracodawcę. Jeżeli będą wśród nich osoby samozatrudnione lub zatrudnione na umowach zlecenie, to niezbędne jest, żeby ich staż pracy wynosił co najmniej niż 6 miesięcy. Co ważne, o tym, że jesteś członkiem związku zawodowego, pracodawca się nie dowie. Większość członków komisji zakładowych może pozostać anonimowych (chyba że chcą się ujawnić).

A tym, którzy decydują się ujawnić i, na przykład, negocjować w imieniu komisji, przysługują tzw. etaty chronione. Zabezpieczają one pracowników przed represjami ze względu na działalność związkową. Im więcej pracowników dołączy do komisji, tym więcej osób zostanie objętych tego rodzaju ochroną przed zwolnieniami.

6. Bo mają sukcesy!

Pomiędzy interesem pracodawców a pracowników istnieje fundamentalna sprzeczność – im więcej pieniędzy firma zapłaci pracownikom, tym mniejszy zrealizuje zysk. Często zdarza się więc, że polubowne metody negocjacji zawodzą, a dialog okazuje się nieskuteczny. Siłą przetargową pracowników w takiej sytuacji jest odmowa świadczenia pracy, czyli strajk – narzędzie nacisku zarezerwowane wyłącznie dla związków zawodowych. Choć prawo strajkowe należy w naszym kraju do jednych z najbardziej restrykcyjnych w Europie, to w ciągu ostatnich lat doszło w Polsce do kilku głośnych strajków, zakończonych sukcesem.

Szerokim echem odbił się spór zbiorowy w firmie Paroc, rozpoczęty we wrześniu 2020 roku. Po niespełna roku negocjacji, rokowań i mediacji, odbyło się referendum strajkowe, w którym 97,5 proc. głosujących opowiedziało się za strajkiem. Pracownicy mieli trzy postulaty – żądali corocznej waloryzacji płac, podwyższenia dodatków stażowych. Chcieli również, żeby każdy pracownik po okresie próbnym dostawał umowę na czas nieokreślony. Strajk trwał tydzień, zakończył się porozumieniem, w ramach którego firma zatrudniła na czas nieokreślony 58 osób, oraz waloryzacją płac o co najmniej 850 złotych dla 600 pracowników firmy.

Inny duży strajk odbył się parę miesięcy później – w lutym 2022 roku, w Solarisie pod Poznaniem. Pracownicy skarżyli się na niskie pensje, domagali się podwyżek o 800 złotych. Za strajkiem opowiedziało się 92 proc. załogi. Trwał prawie 40 dni, a podpisane porozumienia zawierały wzrost płac o 500 złotych i zapisanie w umowach corocznych waloryzacji inflacyjnych na kolejne lata.

7. Bo w krajach, w których są związki zawodowe, pracuje i żyje się lepiej

Strajki często kojarzą się w Polsce z utrudnieniami na lotniskach czy kolejach, które powodują opóźnienia i utrudniają podróże. Szczególnie gdy mówimy o krajach zachodu, powszechną reakcją jest złość na strajkujących, którzy często zarabiają lepiej niż polscy turyści, a jednocześnie mają czelność uprzykrzać życie innym.

Przyczynowość jest tu jednak odwrotna – kto strajkuje i walczy o swój interes, ten zarabia lepiej.

A fakt, że odmówienie przez niego pracy jest w stanie spowodować utrudnienia dla innych, jest najlepszym świadectwem tego, że wykonuje przydatny społecznie zawód, który powinien być godziwie wynagradzany.

Kraje, w których pracownicy są zorganizowani, należą jednocześnie do tych, w których żyje się najlepiej. To właśnie do nich zwykle migrują Polacy za godną pracą i godnym życiem. Wśród krajów o najwyższym poziomie uzwiązkowienia przodują oczywiście kraje Skandynawii. Ranking otwiera Islandia, gdzie do związków zawodowych należy ponad 90 proc. pracowników, w Danii i Szwecji ponad 60 proc., a w Finlandii czy Norwegii ponad 50 proc.

Polska sytuuje się pod tym względem w samym ogonie Europy.

Zaledwie co dziesiąty pracownik w naszym kraju należy do jakiejś organizacji związkowej.

Jeżeli chcesz, żeby płace, szacunek i standardy pracy w Polsce dorównały zachodnim normom, nie ma lepszego narzędzia niż wziąć sprawy w swoje ręce, porozmawiać z innymi zatrudnionymi w twojej firmie i założyć własną komisję!

Udostępnij:

Hubert Walczyński

Ekonomista, redaktor Magazynu Kontakt, działacz OZZ Inicjatywa Pracownicza.

Komentarze