Jest już gotowy projekt ustawy oddzielający prokuraturę od polityków. Prokuratura ma być niezależna i wolna od nacisków. Zlikwidowana będzie Prokuratura Krajowa, a jej miejsce zajmie nowa Prokuratura Generalna, już bez ziobrystów.
Projekt nowelizacji ustawy o prokuraturze kilka dni temu opublikowano na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Przeszedł jednak bez echa w mediach i wśród polityków. Bo od kilku dni cała Polska żyje tym, czy były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski mógł być zatrzymany w celu ogłoszenia mu zarzutów karnych, w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości.
Projekt nowelizacji ustawy o prokuraturze to realizacja obietnicy Koalicji 15 października, która przed wyborami w 2023 roku obiecała rozdzielenie stanowisk Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Jest to konieczne, bo za czasów PiS Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości i jednocześnie prokurator generalny podporządkował sobie prokuraturę, zdegradował niezależnych prokuratorów, których miejsce zajęli „swoi” i uczynił z prokuratury zbrojne ramię rządu. Prokuratura pod jego rządami stała się parasolem ochronnym dla ludzi obozu władzy PiS.
Teraz Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar realizuję obietnicę odpolitycznienia prokuratury. Jego projekt ustawy trafił już do rządu i przejdzie w najbliższym czasie pełną ścieżkę legislacyjną. Na początek zostanie poddany konsultacjom i uzgodnieniom.
Projekt ten przede wszystkim rozdziela stanowiska Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego oraz daje prokuraturze pełną niezależność. Nie jest to jednak projekt rewolucyjny, który docelowo ma ułożyć prokuraturę.
Taki projekt przed wyborami przygotowało stowarzyszenie niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Zakłada on budowę profesjonalnego organu ścigania, łącznie z konkursami na stanowiska oraz przegląd obecnej kadry w prokuraturze, w której najwyższe szczeble nadal są obsadzone nominatami Ziobry.
Natomiast projekt Bodnara jest pomostowy i zgodny z tym, co minister zapowiadał kilka miesięcy temu w swoim „action planie”, czyli planie na gruntowną reformę wymiaru sprawiedliwości. To ten plan pomógł odblokować dla Polski miliardy euro z KPO. Bodnar założył, że najpierw doprowadzi do szybkiego rozdziału prokuratury od rządu, tak by na czele prokuratury stał nie polityk (Bodnar też nim jest), a prokurator.
Dopiero w drugim etapie ma być przygotowana gruntowna reforma ustroju prokuratury. Nad projektem nowej ustawy o prokuraturze pracuje już komisja kodyfikacyjna ustroju sądów i prokuratury na czele, której stoi prof. Krystian Markiewicz. To w tym drugim projekcie będą wszystkie docelowe, szczegółowe rozwiązania.
Jeśli rząd szybko przyjmie pomostowy projekt rozdzielający stanowiska Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, a potem szybko uchwali go Sejm i Senat, to na jesieni trafi on na biuro prezydenta Andrzeja Dudy. I to od jego podpisu będzie zależało czy prokuratura dostanie niezależność już teraz.
Prezydent może jednak powiedzieć „nie”, bo nie akceptuje zmiany kierownictwa Prokuratury Krajowej przeprowadzonej w styczniu 2024 roku przez ministra Bodnara. Wtedy został usunięty Prokurator Krajowy Dariusz Barski, zaufany Ziobry. Przed przegranymi w październiku 2023 roku wyborami PiS wyposażył go (zmieniając ustawę o prokuraturze) w dodatkowe kompetencje, kosztem przyszłego Prokuratora Generalnego.
To Barski miał de facto rządzić prokuraturą, a Bodnar miał być tylko tytularnym Prokuratorem Generalnym. Taki ruch miał zagwarantować PiS wpływ na prokuraturę, nawet mimo utraty władzy.
Ale Barski w styczniu został odsunięty od kierowania prokuraturą. Bodnar doszukał się, że wbrew przepisom wrócił on do pracy w prokuraturze ze stanu spoczynku. Zastosowano przepis, który już nie obowiązuje. Barskiego najpierw zastąpił Jacek Bilewicz, a potem obecny Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk.
Prezydent Duda kwestionuje te zmiany i dlatego może, blokować wszelkie zmiany w prokuraturze. Jego weto będzie oznaczać, że prokuratura najwcześniej wybije się na niezależność po przyszłorocznych wyborach prezydenckich. I to pod warunkiem, że prezydentem zostanie polityk z obozu partii demokratycznych.
Z projektu Bodnara odpolitycznienia prokuratury zadowolony jest szef stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia Robert Kmieciak. Mówi OKO.press: „Z zadowoleniem przyjmujemy pierwszy krok do uzdrowienia prokuratury. Od zawsze LSO mówiło, że fundamentalne jest oddzielenie prokuratury od polityków. Im szybciej, tym lepiej. Ale konieczny jest też drugi krok, czyli nowa ustawa o prokuraturze”.
Kmieciak dodaje: „Proponowany w nowelizacji tryb wyboru Prokuratora Generalnego jest transparentny i zbliżony do naszego projektu. Powołanie Rady Społecznej też odzwierciedla nasz pomysł, podobnie jak przywrócenie Krajowej Rady Prokuratury”.
Przesłana teraz przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara do rządu nowelizacja ustawy o prokuraturze to powrót do koncepcji z czasówrządu PO-PSL. Wtedy premier Donald Tusk też dał prokuraturze niezależność, co było reakcją na jej upolitycznienie w czasach rządu PiS-LPR-Samoobrony (lata 2005-07).
W 2010 pierwszym niezależnym Prokuratorem Generalnym został sędzia Andrzej Seremet. Powstała też Prokuratura Generalna. Kiedy PiS doszedł do władzy, to w 2016 roku zlikwidował niezależną prokuraturę. Zlikwidowano wtedy Prokuraturę Generalną i Prokuratury Apelacyjne. Powołano nową Prokuraturę Krajową i Prokuratury Regionalne.
Pozwoliło to na czystki personalne i degradacje niezależnych prokuratorów. Awansowano zaś „swoich”. A Prokuratorem Generalnym został z automatu Minister Sprawiedliwości, czyli polityk Zbigniew Ziobro.
Teraz minister Bodnar proponuje, by nowego Prokuratora Generalnego na 6-letnią kadencję powołał Sejm (bezwzględną większością głosów), za zgodą Senatu.
Kandydatów na Prokuratora Generalnego będą mogły zgłaszać grupy co najmniej 35 posłów lub 15 senatorów, Krajowa Rada Prokuratury (spośród osób, które będą miały poparcie 60 prokuratorów), Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, organizacje pozarządowe zajmujące się praworządnością i prawami człowieka (ale działające w tym obszarze co najmniej 3 lata).
Będą mogli zgłaszać po jednym kandydacie, a Krajowa Rada Prokuratury trzech (to będzie nowy organ, który zastąpi obecną, niewiele znaczącą Krajową Radę Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym).
Sejm będzie miał obowiązek zorganizować publiczne wysłuchanie kandydatów. Po wyborze Prokuratora Generalnego przez Sejm Senat będzie miał miesiąc na podjęcie uchwały, czy zgadza się z wyborem. Jeśli powie „nie”, Sejm będzie mógł wybrać kolejną osobę z listy wcześniej zgłoszonych kandydatów.
Nowym Prokuratorem Generalnym będzie mógł zostać tylko czynny prokurator, który przed konkursem co najmniej 10 lat pracował w prokuraturze. Kandydat będzie musiał się wykazać 20-letnim stażem na stanowisku prokuratora lub sędziego. Ale sędziowie nie mogą startować w wyborach.
Ten wymóg jest po to, by nowym Prokuratorem Generalnym mógł zostać tylko prokurator. Dlaczego? Prokuraturą ma kierować osoba, która ją zna i zna specyfikę pracy prokuratury. I nie będzie musiała się wdrażać i poznawać prokuratury. To efekt rządów Andrzeja Seremeta, który był wcześniej krakowskim sędzią. Różnie jest oceniana jego kadencja jako Prokuratora Generalnego.
Prokuratorzy nie chcą jednak, by ich nowym szefem była osoba, która nie zna się na prokuraturze i będzie musiała się jej uczyć. A to zajmie czas. A obecna prokuratura wymaga szybkiej reformy i odważnych decyzji. Ponadto musi rozliczyć afery PiS.
Wymogi na nowego Prokuratora Generalnego nie są wygórowane. Startować na to stanowisko mogą też prokuratorzy rejonowi, czyli na przykład Ewa Wrzosek, która już startowała na stanowisko Prokuratora Krajowego w 2024 roku. Ale komisja konkursowa wybrała wtedy Dariusza Korneluka.
Nowy Prokurator Generalny ma dostać pełną władzę nad prokuraturą i niezależność od polityków. Czyli również od Koalicji 15 października. Będzie miał autonomię budżetową. Sam będzie projektował budżet prokuratury i przedstawiał go ministrowi finansów, by dołączył go do budżetu państwa.
To nowość. Dzięki temu prokuratura nie będzie zakładnikiem pomysłów rządu, który poprzez naciski finansowe mógłby na nią wpływać. Prokurator Generalny nie będzie też musiał co roku żyć w nerwach czy Sejm przyjmie jego sprawozdanie, co miało miejsce za czasów Andrzeja Seremeta.
Wtedy była cicha wojna podjazdowa pomiędzy ministrem sprawiedliwości, a Seremetem. A przyjęcie sprawozdania z działalności Prokuratora Generalnego było jej elementem. Teraz nowy Prokurator Generalny będzie tylko przedstawiał w Sejmie sprawozdanie z działalności. Nie będzie one już głosowane. Więc nie ma ryzyka, że zostanie odrzucone przez Sejm, co mogłoby wpływać na ocenę Prokuratora Generalnego i wywoływać dalsze reperkusje.
By zminimalizować ryzyko nacisków na Prokuratora Generalnego, trudno będzie go też odwołać w trakcie kadencji. Będzie można go tylko odwołać, gdy sam się zrzeknie stanowiska, będzie trwale niezdolny do pracy, czy zostanie skazany lub ukarany dyscyplinarnie. Na wniosek grupy posłów będzie można go też odwołać, jeśli sprzeniewierzy się ślubowaniu. W tym przypadku potrzebne do tego jednak 3/5 głosów posłów, przy czym podczas głosowania na sali musi być co najmniej połowa posłów.
Sejm będzie też decydował, czy Prokuratora Generalnego można pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Jeśli da zgodę, to będzie mógł go też zawiesić i obciąć pensję o 50 procent. O zawieszenie będzie musiał jednak wystąpić minister sprawiedliwości lub Krajowa Rada Prokuratury. Prokurator Generalny będzie miał tylko jedną kadencję, 6-letnią kadencję. Nie będzie mógł podejmować dodatkowego zatrudnienia, wyjątkiem jest praca na uczelni.
Dla nowego Prokuratora Generalnego będzie pracował korpus nowej Prokuratury Generalnej. Zastąpi Prokuraturę Krajową, którą władza PiS obsadziła zaufanymi prokuratorami. Jeśli w wyniku reorganizacji obecni prokuratorzy krajowi nie dostaną przydziału do Prokuratury Generalnej, to trafią do innych jednostek służbowych. Dostaną też nową pensję, dostosowaną do nowych obowiązków, zapewne niższą.
Do nowej Prokuratury Generalnej będzie nabór nowych prokuratorów, którzy będą musieli spełniać wymagania stażowe pracy na wyższych szczeblach prokuratury.
Likwidacja Prokuratury Krajowej oznacza też, że wygaszenie stanowisk obecnych zastępców Prokuratora Generalnego. Bodnar ma ich obecnie 7. Poza Prokuratorem Krajowym Dariuszem Kornelukiem wszyscy są narzuceni przez władzę PiS. Zastępcami są m.in. buntujący się przeciwko Bodnarowi prokurator Robert Hernand i Michał Ostrowski.
Nie można ich odwołać, bo musi się zgodzić na to prezydent Duda. Nowelizacja ustawy o prokuraturze zakłada, że nowy Prokurator Generalny będzie miał nowych zastępców, których sam powoła i odwoła.
Ponadto zlikwidowany zostanie okryty złą sławą wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który PiS powołał do ścigania sędziów i prokuratorów. Wydział ten wsławił się ściganiem sędziów znanych z obrony praworządności, w tym sędziów SN, Waldemara Żurka, czy Igora Tulei. Sprawy prowadzone przez ten wydział zostaną przekazane do prokuratur.
Wraz z likwidacją Prokuratury Krajowej znikną jeszcze dodatki specjalne, którymi poprzednie kierownictwo prokuratury hojnie nagradzało „swoich”. Dzięki nim można było dostać nawet drugą pensję. Bodnar je likwiduje, bo były demoralizujące i prowadziły do dużych różnic w wynagrodzeniu prokuratorów.
Nowelizacja ustawy nie przewiduje jednak zmiany rzeczników dyscyplinarnych powołanych za poprzedniej władzy. To oni robili dyscyplinarki niezależnym prokuratorom z Lex Super Omnia. Rekordzistą był Krzysztof Parchimowicz, który do dziś ma sprawy dyscyplinarne wytoczone np. za krytykę prokuratury Ziobry.
Zostaną oni na stanowiskach, bo Bodnar nie chce łamać zasady nienaruszalności kadencji. Poza tym w ciągu najbliższego roku i tak kończą się im kadencje i będzie można powołać nowych rzeczników dyscyplinarnych.
I jeszcze jedna zmiana.
Przy nowym Prokuratorze Generalnym powstanie Rada Społeczna, która ma być ciałem doradczym i opiniującym. W jej skład wejdą osoby wskazane przez Naczelną Radę Adwokacką, Krajową Radę Radców Prawnych, RPO, Radę Główną Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Radę Dialogu Społecznego i 3 osoby wskazane przez Radę Działalności Pożytku Publicznego. Rada Społeczna będzie miała 4-letnią kadencję.
Nowelizacja ustawy o prokuraturze zakłada też kilka kroków w kierunku odbudowy samorządu prokuratorskiego, który prawie zlikwidowała władza PiS. Ostatecznie odbudowę samorządu ureguluje nowa ustawa o prokuraturze.
Ale już w obecnej nowelizacji Bodnar proponuje odbudowę Krajowej Rady Prokuratury, która była za czasów Seremeta. PiS ją zlikwidował i przemianował na Krajową Radę Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. Już sama jej nazwa wskazuje, że jest to listek figowy, a sam organ jest fasadowy, z ograniczonymi kompetencjami. Zastąpić go ma właśnie Krajowa Rada Prokuratury.
Bodnar proponuje, by Rada miała nowy, poszerzony skład. Bo będą w nim już nie tylko prokuratorzy, ale też osoby wskazane przez inne organy, podobnie jak w KRS. I tak w Radzie będzie przedstawiciel, prezydenta, Marszałków Sejmu i Senatu, IPN, Ministra Sprawiedliwości.
Ponadto w skład Rady wejdzie przedstawiciel wybrany przez Zgromadzanie prokuratorów Prokuratury Generalnej i po jednym przedstawicielu wybranym przez Zgromadzenia poszczególnych Prokuratur Regionalnych.
Będą oni mieli 4-letnią kadencję i nie będzie można ich dowolnie odwołać. Krajowa Rada Prokuratury będzie mogła m.in. opiniować akty prawne ws. prokuratury, wybierać 3 kandydatów na Prokuratora Generalnego i wnioskować o ewentualną dyscyplinarkę dla niego, opiniować roczne sprawozdanie z działalności Prokuratora Generalnego, czy zajmować stanowiska ws. prokuratury.
W projekcie Lex Super Omnia Krajowa Rada Prokuratury docelowo ma zmienić się w KRS dla prokuratorów. Czyli ma też decydować m.in. o awansach prokuratorów. To może pojawić się w nowej ustawie o prokuraturze.
Teraz o losach nowelizacji zdecyduje rząd.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Andrzej Duda
Donald Tusk
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prezydent
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Krajowa Rada Prokuratorów
praworządność
ustawa o prokuraturze
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze