0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto JOHN THYS / AFPFoto JOHN THYS / AFP

Partia Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka twierdzi, że w ramach rewizji wieloletniego budżetu UE, która była dyskutowana podczas ostatniego szczytu UE (14 i 15 grudnia 2023) oraz „pod pretekstem pomocy walczącej Ukrainie”, UE wprowadza trzy nowe unijne podatki, które „uderzą w Polaków”.

Ma chodzić o 25-procentowy udział UE w dochodach ETS, tzw. podatek od śladu węglowego (CBAM) oraz podatek korporacyjny od dochodów firm ponadnarodowych.

Podobne twierdzenia słychać wśród polityków PiS-u.

„Przy aplauzie tłumów umiera demokracja, a eurokraci chcą wprowadzić państwo totalitarne, które mówi obywatelom, co mogą jeść, czym podróżować, jak się ubierać, w jakich domach mieszkać etc. Podatki to kolejny element «upaństwawiania UE» i ograniczania roli państw członkowskich do roli landów. Konfederacja jako jedyna przeciwstawia się totalitarystycznym zapędom UE!” – czytamy we wpisie.

Ta wypowiedź to manipulacja. Konfederacja zapomina zupełnie o kilku sprawach, które wyjaśnimy:

  • Polityka podatkowa UE ma kluczowe znaczenie dla kształtowania wspólnego rynku i jako taka leży w kompetencji UE.
  • Podatki, których wprowadzenie jest obecnie rozważane, to podatki, które mają zwiększyć równość podmiotów działających na wspólnym rynku (chodzi np. o podatek od wielonarodowych korporacji) oraz wyegzekwować zasadę „zanieczyszczający płaci”; nie są to podatki bezpośrednie nakładane na obywateli, a wręcz są to podatki, które mają przyczynić się do szeregu korzyści dla obywateli; nie stanowią one także bezpośrednio dochodów do budżetu UE.
  • Wprowadzenie tych opłat nie jest elementem tych samych negocjacji, które dotyczą pakietu pomocy dla Ukrainy.
  • UE nie ma możliwości przejęcia kompetencji podatkowych państw członkowskich, ponieważ nakładanie i pobieranie podatkowych krajowych leży tylko i wyłącznie w gestii władz krajowych. Nikt nie proponuje zmiany prawa UE pod tym względem.

Przeczytaj także:

Konfederacja i PiS mówią jednym głosem

Konfederacja od wielu miesięcy protestuje przeciwko „unijnym podatkom”, określając w ten sposób proponowane przez Komisję Europejską nowe źródła dochodów do unijnego budżetu. Ale partia Sławomira Mentzna i Krzysztofa Bosaka to niejedyne ugrupowanie, które straszy tym, że UE planuje przejąć od państw członkowskich kompetencje związane z nakładaniem podatków. Ten sam wątek jest mocno obecny w narracji PiS-u na temat UE.

„Czy zdajecie sobie państwo sprawę, że po zmianie prawa Unii będzie możliwość nałożenia nowych podatków? Ja do tej pory wetowałem wiele takich prób, teraz nie będzie możliwości weta, ponieważ całe władztwo podatkowe przejdzie w ręce Unii Europejskiej” – mówił Mateusz Morawiecki w Sejmie 13 listopada 2023.

Morawiecki, który był jeszcze wówczas premierem, ostrzegał przed rzekomo już wdrażanymi zmianami traktatów Unii Europejskiej, które mają doprowadzić do tego, że „będzie można nałożyć każdy rodzaj podatku, wziąć go jako wspólny dochód do budżetu Unii Europejskiej i zrealizować na tej podstawie cele, które są nam bardzo obce".

„Ani złotówka, ani euro z tego polskiego podatku może nie wrócić do Polski. Nie będziemy mogli jako Sejm, każdy kolejny rząd również, nie będzie mógł tego oprotestować, nie będzie mógł zawetować” – mówił były premier.

Jako źródło tych zmian wskazał na dwie poprawki do traktatów europejskich zaproponowane przez Parlament Europejski. Tylko, jak wykażemy dalej, żadna z nich takich zmian nie proponuje.

W tych przekazach pojawia się kilka wątków, którym warto przyjrzeć się bliżej:

  • „UE pod pretekstem pomocy walczącej Ukrainie wprowadza trzy nowe unijne podatki, które uderzą w Polaków” – tak twierdzi Konfederacja.
  • „Po zmianie prawa Unii będzie możliwość nałożenia nowych podatków, nie będzie możliwości weta, ponieważ całe władztwo podatkowe przejdzie w ręce Unii Europejskiej” – tak twierdzi Mateusz Morawiecki.
  • „UE zawłaszcza kompetencje państw członkowskich do nakładania podatków, co stanowi kolejny element upaństwawiania UE i ograniczania roli państw członkowskich do roli landów” – tak twierdzi PiS i Konfederacja.

Żeby rozpoznać prawdziwość tych twierdzeń, najpierw przyjrzyjmy się, w jakim kontekście się one pojawiają oraz do czego się odnoszą.

Jaki jest kontekst tych wypowiedzi?

Mówiąc o nowych europejskich podatkach zarówno PiS, jak i Konfederacja, odnoszą się do debaty na temat nowych źródeł przychodu do budżetu UE, a dokładniej tzw. nowych zasobów własnych. O co chodzi?

W Unii Europejskiej od wielu lat toczy się debata na temat wielkości i źródeł dochodów do budżetu UE. Komisja Europejska, Parlament Europejski i reprezentowane na forum Rady UE państwa członkowskie zastanawiają się nad tym, jak zmodyfikować konstrukcję budżetu UE, by zapewnić Unii większą swobodę działania oraz dostęp do środków w sytuacjach kryzysowych.

Debata ta opiera się głównie na przekonaniu podzielanym przez Komisję Europejską, Parlament oraz część państw członkowskich o tym, że

budżet UE jest za mały oraz za bardzo uzależniony od składek państw członkowskich.

Kiedy bowiem pojawiają się jakieś nieoczekiwane i priorytetowe wydatki (jak np. w związku z wybuchem wojny w Ukrainie), państwa członkowskie muszą albo dokonywać przesunięć w istniejącym budżecie, albo zwiększać swoją składkę członkowską i dorzucać do unijnej kasy więcej.

Dokładnie taka sytuacja ma miejsce teraz: w związku z koniecznością wygospodarowania 50 miliardów euro na pomoc dla Ukrainy na najbliższe cztery lata, niezbędne jest dokonanie przesunięć w obowiązującym obecnie wieloletnim budżecie UE lub dorzucenie do niego nowych środków. Właśnie o tym dyskutowali liderzy podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej 14 i 15 grudnia 2023. Nie udało się jednak wypracować porozumienia. Sprawy budżetowe wymagają jednomyślności, a na pomoc dla Ukrainy nie chcą zgodzić się Węgry.

Debata o nowych zasobach własnych to debata o tym, jak zaradzić takim sytuacjom w przyszłości. Propozycja rozwiązanie jest taka:

  • budżet UE potrzebuje nowych źródeł przychodów, które byłyby niezależne od głównych składek państw członkowskich;
  • w wieloletnim budżecie UE powinny znajdować się instrumenty kryzysowe, w ramach których będą odkładane środki na nagłe wydatki;

By zrozumieć, na czym miałaby polegać zmiana, musimy zrozumieć, jak dziś skonstruowany jest budżet UE, oraz jak zmieniał się wraz z ewolucją UE od momentu jej powstania.

Z czego składa się budżet UE?

Na budżet Unii Europejskiej składa się kilka źródeł przychodów. Są to:

  • tzw. tradycyjne zasoby własne (głównie cła, wcześniej również opłaty wyrównawcze od cukru; zwykle stanowią około 10 proc. dochodów UE);
  • zasoby własne oparte na VAT – państwa członkowskie transferują do budżetu UE odsetek całości pobieranego przez administrację podatkową podatku VAT; (przychody z tego tytułu także stanowią około 10 proc. dochodów UE);
  • zasoby własne oparte na DNB, czyli dochodzie narodowym brutto (to są główne składki narodowe; kraje członkowskie przekazują do UE część swojego rocznego dochodu narodowego brutto; te składki stanowią nawet około 70 proc. budżetu UE);
  • inne dochody (w tym grzywny nakładane na przedsiębiorstwa naruszające unijne prawo konkurencji, składki państw spoza UE na rzecz niektórych programów UE, podatki od wynagrodzeń pracowników UE, a od 2021 roku także opłata od ilości niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych – to najnowszy rodzaj nowego zasobu własnego UE);
Największą część budżetu UE, aż ok. 70 proc., stanowią więc składki państw członkowskich oparte na dochodzie narodowym brutto.

Wieloletni budżet UE na lata 2021-2027 wynosi obecnie 1 216 mld euro w cenach bieżących, czyli 1,216 biliona euro.

Dodatkowo, by sfinansować popandemiczne inwestycje w ożywienie gospodarcze, Komisja Europejska uzyskała zgodę wszystkich państw członkowskich na zaciągnięcie wspólnego, europejskiego długu (jest to dopuszczalne na mocy traktatu z Lizbony). Obecny, wieloletni budżet UE to dodatkowo także 807 mld euro, które jest pozyskiwane na rynkach finansowych w wyniku emisji europejskich obligacji.

Budżet wspólnot kształtował się stopniowo

Warto wiedzieć, że o ile pierwsze wspólnoty europejskie powstały już w latach 50. XX wieku (Europejska Wspólnota Węgla i Stali – 1950, Europejska Wspólnota Gospodarcza oraz Europejska Wspólnota Energii Atomowej – 1957) to początkowo dysponowały one niedużymi budżetami administracyjnymi, na które składały się składki państw członkowskich oraz przychody z tytułu podatków z sektorów węgla i stali.

Europejskie podatki zawsze były więc jednym z narzędzi integracji europejskiej. Służą one przede wszystkim kształtowaniu wspólnego rynku, który, aby dobrze działał, musi być zharmonizowany podatkowo.

Dopiero w latach 60. i 70. wraz z tworzeniem się jednolitego rynku (który był tworzony stopniowo) oraz powstaniem pierwszych polityk wspólnotowych – europejskiego funduszu społecznego (1957), wspólnej polityki rolnictwa (1962), funduszu rozwoju regionalnego (1975) – podjęto decyzję o zintegrowaniu i zwiększeniu budżetu wspólnot.

To wtedy wprowadzono system tzw. zasobów własnych.

Postanowiono, że wszystkie opłaty celne pobierane przez państwa członkowskie na granicach wspólnoty będą zasilały wspólny budżet, a państwa członkowskie będą otrzymywały zwroty w wysokości 10 proc. pobieranych ceł na pokrycie kosztów ich ściągania (potem było to 20 proc., a od 2021 roku jest to 25 proc.).

Wprowadzono też podatki od produkcji rolnej – głównie od produkcji cukru i podobnych wyrobów. Ustalono też, że państwa członkowskie będą przekazywały do budżetu UE określony odsetek przychodów z podatku od wartości dodanej, czyli podatku VAT. Sposób wyliczania tego odsetka jest bardzo skomplikowany – obecnie większość krajów płaci około 0,3 proc. tych przychodów, ale niektóre korzystają z rabatów lub każdorazowo przy negocjacjach budżetu negocjują płatność w formie z góry określonej kwoty.

Niemal za każdym razem decyzje o zwiększeniu budżetu UE oraz uzupełnieniu go o nowe zasoby własne były związane z rozszerzeniem wspólnot europejskich: w 1973 do wspólnoty weszła Dania, Irlandia oraz Wielka Brytania; w 1981 Grecja, w 1986 – Hiszpania i Portugalia.

Konieczność zwiększenia budżetu UE zawsze powodowała napięcia i trudne dyskusje.

W 1988 roku, w związku z kolejnym rozszerzeniem UE dwa lata wcześniej, podjęto decyzję o dodaniu kolejnego zasobu własnego: składki narodowej opartej na produkcie narodowym brutto każdego państwa członkowskiego. To do dziś największa część dochodu UE. Mimo to budżet UE cały czas pozostaje stosunkowo mały: stanowi zaledwie 1 procent unijnego PKB.

Kolejny nowy zasób własny zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Jest to opłata od ilości niepoddanych recyklingowi odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych. Opłata ma zachęcić do ograniczenia użytku jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych, zwiększenia ilości odpadów poddawanych recyklingowi oraz pobudzenia gospodarki o obiegu zamkniętym.

Budżet UE zawsze był powodem napięć

Ten historyczny kontekst pokazuje, że kształtowanie budżetu UE było zawsze ważnym elementem integracji. Budżet UE zmieniał się wraz z ewolucją wspólnoty europejskiej i zawsze był powodem napięć. Część państw – głównie ta, która była największym beneficjentem unijnych polityk, chciała jego zwiększenia, a część – głównie ta, która z racji na duże dochody była płatnikiem netto, czyli więcej do budżetu wpłacała, niż z niego otrzymywała, domagała się albo jego zmniejszenia, albo negocjowała dla siebie rabaty.

Ostatecznie bowiem obciążenie płatnościami do budżetu UE poszczególnych państw ma być sprawiedliwe.

Łączne obciążenie państw członkowskich płatnościami na rzecz budżetu UE ma nie przekraczać 1,20 proc. dochodu narodowego brutto rocznie. Stąd przy ustalaniu ostatecznych kwot płatności brane są pod uwagę rozmaite rabaty i górne limity. Poza tym budżet UE ma być wykorzystywany do zwiększania spójności między krajami w Unii.

Pierwszym krajem, który wynegocjował rabat, była Wielka Brytania. Powodem było to, że średni dochód per capita w UK był niższy niż w innych krajach wspólnoty, sektor rolny bardzo mały, a za to ponadprzeciętnie wysokie wpływy z podatku VAT. To sprawiało, że stosunkowo mniej zamożna Wielka Brytania musiała płacić do budżetu wspólnoty dość dużo, a bardzo mało dostawała z dotacji dla rolnictwa.

Państwa członkowskie zaakceptowały wówczas postulat Margaret Thatcher o udzieleniu Wielkiej Brytanii rabatu. Dziś takie rabaty dotyczą także Niemiec, Szwecji, Holandii i Austrii.

To wszystko to ważny kontekst dla zrozumienia dzisiejszej dyskusji na temat dodania nowych rodzajów zasobów własnych do budżetu UE.

Jakie propozycje są na stole?

Pod koniec 2020 roku Komisja Europejska, Parlament i Rada UE zgodziły się ze sobą co do tego, że niezbędne jest rozwinięcie systemu zasobów własnych UE. Wyrazem tej zgody jest decyzja w sprawie zasobów własnych (decyzja UE, Euratom 2020/2053) – przyjęta i zaakceptowana przez wszystkie państwa członkowskie, także Polskę.

Po pierwsze, zakłada ona, że maksymalna kwota płatności do budżetu UE, do której można wezwać państwo członkowskie w danym roku, wzrasta z poziomu 1,20 proc. DNB do 1,40 proc. DNB. Ta decyzja jest m.in. pokłosiem wyjścia z UE Wielkiej Brytanii, która wcześniej była płatnikiem netto do budżetu. Państwa, które zostały w UE, muszą się zrzucać trochę więcej, by zachować rozmiar budżetu wspólnoty.

Po drugie, zobowiązuje ona Komisję do przedstawienia konkretnej propozycji w sprawie „nowej generacji dochodów własnych”. Część z nich ma być związana z sektorem przedsiębiorstw.

Komisja swoją propozycję przedstawiła najpierw w grudniu 2021 roku, a następnie w wersji zmodyfikowanej w czerwcu 2023 roku. Zgodnie z tym projektem, nowymi źródłami dochodu do budżetu UE mają się stać:

  • część wpływów z systemu ETS, czyli unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych

Komisja argumentuje, że po podwyższeniu opłaty za emisję gazów cieplarnianych do około 80 euro za tonę CO2 w 2022 roku (w porównaniu z 55 euro w 2021), dochody państw członkowskich z ETS podwoiły się w ciągu dwóch lat do prawie 30 mld euro w 2022 roku. Komisja proponuje, by jedna trzecia tych dochodów trafiała do budżetu UE (według propozycji z grudnia 2021 miało to być 25 proc.).

KE szacuje, że taka nowa składka do budżetu UE przyniosłaby około 7 mld euro rocznie, a w związku z postępującym rozszerzeniem systemu ETS, kwota ta wzrosłaby do 19 mld euro rocznie w 2028 roku

  • część wpływów z podatku od dochodów przedsiębiorstw – miałby on wynosić 0,5 proc. zysków międzynarodowych przedsiębiorstw finansowych i niefinansowych w UE, obliczanych przez Eurostat na podstawie statystyk z rachunków narodowych.

Nie jest to więc podatek od przedsiębiorstw per se, lecz wkład krajowy wnoszony przez państwa członkowskie na podstawie nadwyżki operacyjnej brutto dla sektorów przedsiębiorstw finansowych i niefinansowych. Taka danina miałaby być tymczasowa i obowiązywać do czasu wprowadzenia w UE wypracowanych na forum OECD międzynarodowych ram podatkowych, które miałyby zmuszać międzynarodowe korporacje do płacenia podatków od dochodu oraz wartości dodanej wytworzonej na terenie danego kraju w tym kraju; jeśli taki podatek zacznie obowiązywać, 15 proc. dochodów z niego ma trafiać bezpośrednio do budżetu UE. Do tego czasu KE proponuje, by państwa członkowskie przekazywały do budżetu UE państwa odsetek statystycznych dochodów tych przedsiębiorstw.

  • część wpływów z tzw. podatku od śladu węglowego, czyli mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (CBAM)

Unia Europejska chce wprowadzić dodatkowy podatek dla towarów importowanych do UE, który rekompensowałby straty związane z niższymi wymogami ekologicznymi w krajach pochodzenia; produkty importowane do UE byłyby dodatkowo obciążone podatkiem równym unijnym kosztom emisji CO2 powstałych przy ich wytworzeniu. Chodzi o to, by wyeliminować z rynku UE nierówną konkurencję produktów, których wytwarzanie przyczynia się do większego zanieczyszczenia środowiska niż towarów produkowanych w Europie. KE liczy na to, że taki dodatkowy podatek zachęci producentów w innych krajach do większej ekologizacji produkcji.

To nie są podatki nakładane na obywateli

Wbrew temu, co twierdzi Konfederacja, te trzy podatki nie są więc podatkami, które bezpośrednio obciążają obywateli UE. Nie są też wyrazem przekraczania przez UE jej kompetencji podatkowych ani nie opierają się na potencjalnej próbie rozszerzenia tych kompetencji, która miałaby świadczyć o postępującym „upaństwawianiu UE” i „ograniczania roli państw członkowskich do roli landów”.

Nowe źródła do budżetu UE mieszczą się bowiem w tym zakresie kompetencji, w ramach którego Unia Europejska ma prawo kształtować politykę podatkową.

Celem unijnego prawa podatkowego jest bowiem prawidłowe funkcjonowanie wspólnego rynku.

UE może więc nakładać podatki pośrednie tylko w określonych dziedzinach celem kształtowania rynku wewnętrznego. Zaproponowane opłaty mają ten charakter: nowe zasady podatkowe dla międzynarodowych przedsiębiorstw mają przeciwdziałać unikaniu opodatkowania, czyli regulować działanie wewnętrznego rynku uniemożliwiając części państw członkowskich pełnienie funkcji rajów podatkowych. Takie funkcje w UE pełni obecnie Irlandia, Malta i Cypr.

Czy to prawda?

UE zawłaszcza kompetencje państw członkowskich do nakładania podatków, co stanowi kolejny element upaństwawiania UE i ograniczania roli państw członkowskich do roli landów

Sprawdziliśmy

UE nie zawłaszcza kompetencji państw członkowskich w zakresie nakładania podatków. Propozycje Komisji Europejskiej mieszczą się w kompetencjach UE w zakresie kształtowania i regulowania zasad działania wspólnego rynku

Nowe opłaty od śladu węglowego mają wyrównywać konkurencję cenową między produktami wyprodukowanymi w UE, w której obowiązują dość wyśrubowane normy ekologiczne, wobec tańszych produktów np. z Indii czy Chin, gdzie takie normy nie obowiązują. Są skonstruowane zgodnie z unijną zasadą „zanieczyszczający płaci”. Według niej kosztami dochodzenia do neutralności klimatycznej powinni być proporcjonalnie obciążeni ci, którzy generują największe zanieczyszczenia.

W konstrukcji nowych źródeł do budżetu UE zachowana jest też zasada, że nakładanie i ściąganie podatków, czyli funkcja fiskalna, należy tylko i wyłącznie do państw członkowskich.

UE bezpośrednio nie nakłada i nie ściąga żadnego podatku.

Budżet UE składa się jedynie z odsetka dochodów podatkowych państw członkowskich.

UE nie przejmuje „władztwa podatkowego”

Nieprawdziwe jest też twierdzenie byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który twierdził, że proponowane przez Parlament Europejski zmiany w traktatach miałyby doprowadzić do tego, że „całe władztwo podatkowe przejdzie w ręce Unii Europejskiej”.

Tu musimy przypomnieć, że w swojej wypowiedzi z 13 listopada, którą przytaczamy w tym artykule, były premier Mateusz Morawiecki odnosił się do propozycji zmian w traktatach UE, które zostały przedstawione w raporcie Parlamentu Europejskiego.

Jak już wielokrotnie tłumaczyliśmy, wbrew szerzonej przez PiS dezinformacji, zmiany proponowane przez Parlament Europejski w żaden sposób nie są zmianami, które są obecnie wdrażane, czy jakkolwiek procedowane.

Po zmianie prawa Unii będzie możliwość nałożenia nowych podatków, nie będzie możliwości weta, ponieważ całe władztwo podatkowe przejdzie w ręce Unii Europejskiej.

pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji,13 listopada 2023

Sprawdziliśmy

Żadne proponowane obecnie zmiany w traktatach UE nie proponują przekazania Unii Europejskiej kompetencji w zakresie nakładania i ściągania podatków. Te kompetencje należą do państw członkowskich. UE ma prawo działania na rzecz harmonizacji podatkowej

Parlament Europejski, korzystając ze swoich uprawnień, przygotował jedynie raport i rezolucję, w której wzywa Radę Europejską do rozpoczęcia kolejnej reformy traktatowej. Zdaniem Parlamentu niezbędne są bowiem istotne zmiany w funkcjonowaniu UE, które miałyby usprawnić działanie UE. Więcej o tych postulatach pisaliśmy tutaj i tutaj.

Wbrew jednak temu, co mówił Morawiecki, zmiany te nie przewidują przekazania UE kompetencji do nakładania i poboru podatków. Jedyna zaproponowana zmiana dotyczy tylko zmiany sposobu podejmowania decyzji dotyczących budżetu UE na forum Rady.

Obecnie każda decyzja dotycząca budżetu UE oraz zasobów własnych Unii wymaga jednomyślności w gronie państw członkowskich. Parlament Europejski zaproponował, by decyzje w tej dziedzinie były podejmowane zwykłą większością głosów, co miałoby usprawnić ich podejmowanie. Morawiecki mówi prawdę tylko w jednej kwestii: zmiana sposobu podejmowania decyzji w sprawach budżetowych faktycznie likwidowałaby weto.

Pomoc Ukrainie dyskutowana osobno

Nieprawdą jest też stwierdzenie Konfederacji, jakoby „Tusk mógł zawetować trzy nowe unijne podatki, które uderzą w Polaków, ale je zaakceptował” oraz że „UE pod pretekstem pomocy walczącej Ukrainie, chce wprowadzać nowe podatki”.

Pierwotnie negocjacje rewizji wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 obejmowały dodanie nowych zasobów własnych. Komisja chciała, by dzięki temu państwa członkowskie nie musiały dorzucać do unijnej kasy większej składki kalkulowanej według dochodu narodowego brutto, lecz by nowe środki płynęły z nowych, stałych dochodów własnych.

Czy to prawda?

UE pod pretekstem pomocy walczącej Ukrainie wprowadza trzy nowe unijne podatki, które uderzą w Polaków.

Sprawdziliśmy

UE nie wprowadza trzech nowych podatków, trwają dyskusje nad nowymi źródłami przychodu do budżetu UE. Dyskusje te są obecnie oddzielone od dyskusji nad finansowaniem pakietu pomocy dla Ukrainy.

Ostatecznie jednak dyskusja nad rewizją wieloletnich ram finansowych celem sfinansowania m.in. pakietu pomocy Ukrainie, była na tyle trudna i bezowocna, że w ogóle nie poruszono kwestii nowych zasobów własnych do budżetu UE.

Cała sprawa została przełożona na kolejny, nadzwyczajny szczyt UE, który został zwołany na 1 lutego 2023. Wówczas państwa członkowskie mają podjąć decyzję w sprawie sposobu sfinansowania pakietu pomocowego dla Ukrainy. W projekcie konkluzji, który będzie negocjowany, nie ma żadnych ustaleń o nowych zasobach własnych UE. Jest tylko jedno krótkie stwierdzenie:

„Jak uzgodniono w 2020 roku, Unia będzie nadal pracować nad wprowadzeniem nowych zasobów własnych”.

Wbrew temu, co twierdzi Konfederacja, pod pretekstem pomocy Ukrainie UE nie zamierza więc wprowadzać nowych europejskich podatków.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze