0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Letnie miesiące 2022 roku wyglądają w polskiej polityce jak rozgrzewka przed zbliżającą się kampanią wyborczą. Jeśli wybory odbędą się w terminie, czyli jesienią 2023 roku, czeka nas kampania trwająca rok. Opozycja przygotowania do wyborczego starcia rozpoczęła już w wakacje.

Opozycyjni posłowie i posłanki zjeździli latem Polskę. Odwiedzali nie tylko miejscowości turystyczne, jak się zdarzało w poprzednich latach, ale byli też np. na bazarkach w miejscach, gdzie dominuje PiS. Po katastrofie na Odrze, ruszyli i tam, angażują się w pomoc mieszkańcom terenów nadodrzańskich.

Politycznym finałem lata będzie Campus Polska Przyszłości organizowany przez środowisko Rafała Trzaskowskiego - impreza startuje w piątek 26 sierpnia. Trzaskowski miał planować tam spotkanie z udziałem liderów wszystkich opozycyjnych sił. Do takiego spotkania nie dojdzie, ale wśród gości będą Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz.

Aby podtrzymać mobilizację i lepiej ją ukierunkować, jesienią posłowie Platformy Obywatelskiej mają zacząć korzystać z narzędzia, które będzie sprawdzać ich aktywność w terenie.

Przeczytaj także:

„Nikt nie jest robocopem, ale nie ma wakacji”

Nadzwyczajną mobilizację opozycji widać gołym okiem. Latem 2022 roku nie było politycznych wakacji. Po Polsce jeździ premier Morawiecki, jeździł Jarosław Kaczyński (objazd przerwał, ale ma do niego wrócić), jeździ też opozycja.

Na przykład Donald Tusk tylko przez czerwiec i lipiec odwiedził 22 miejscowości – wynika z zestawienia przygotowanego przez Politykę Insight. W tweecie poniżej, nie podając źródła, chwali się tym zestawieniem rzecznik Lewicy - słusznie, bo Lewica też jeździła intensywnie. Do końca wakacji ma odwiedzić 100 powiatów.

View post on Twitter

Sejmowy debiutant, poznański poseł Franek Sterczewski (Koalicja Obywatelska) nie raz wyrażał krytycyzm wobec aktywności opozycji w terenie. W lipcu 2020 w rozmowie z OKO.press mówił: „My jako opozycja powinniśmy chodzić tam, gdzie nas zabrakło przez ostatnie lata, pukać do drzwi i rozmawiać. W oparciu o te spotkania tworzyć program i wdrażać go”. Teraz widzi zmianę. „O dziwo, jest mobilizacja i nie wynika ona z nacisków centrali” — ocenia Sterczewski.

„Wszyscy czują, że PiS-owi pali się pod stopami — z powodu kryzysu energetycznego, inflacji. Co się pojawi temat, to PiS-owi jest pod górkę. A jak doszła Odra, to wszyscy z województw, przez które Odra przepływa, bardzo się zmobilizowali” - mówi poseł KO. Jego zdaniem ludzie nie słyszą od PiS przekonujących odpowiedzi dotyczących katastrofy na Odrze: „Tego się nie da do końca ukryć. Ludzie widzą, że coś się wydarzyło. Dla kogo to będzie przekonujące, że to wina Niemców albo Tuska? Kto potraktuje poważnie te słowa?”.

Sterczewski opowiada o swojej rowerowej wyprawie wzdłuż Odry od Frankfurtu do Szczecina: „Dramat, pustki i pytania, jak rząd pomoże”. Mówi, że piszą do niego przedsiębiorcy, np. prowadzący agroturystykę w okolicach Odry. Zwiększoną presję ze strony wyborców zauważa też poseł Platformy Obywatelskiej Jakub Rutnicki: „Ludzie oczekują, żebyśmy działali w ich imieniu”.

To wszystko mobilizuje opozycję. „W przypadku Odry widzimy zgodny chór. Wszystkie szczeble opozycji mówią jednym głosem — i sejmowej, i ulicznej, i organizacje pozarządowe. PiS jest w defensywie” — ocenia Sterczewski.

Poseł KO uważa też, że mobilizująco działają też dość optymistyczne dla opozycji sondaże:

„Jest poczucie, że jeszcze trochę, jeszcze ten rok i może być wygrana. Jak drużyna czuje, że może strzelić gola, to wszyscy się mobilizują. Czuć nadzieję”.

W porównaniu z latem 2021 różnica w mobilizacji jest zdaniem Sterczewskiego ogromna. „Były wakacje, kryzys na granicy, wszyscy byli zaskoczeni, nie wiedzieli, jak zareagować, angażowała się garstka posłów. Rafał Trzaskowski zapraszał na Campus, taki festiwal polityczny. Były też pikniki w miastach, spotkania wakacyjne, ale poza tym posłowie urlopowali”.

„Politycznie to inne lato” - potwierdza poseł Platformy Obywatelskiej Jakub Rutnicki. „Oczywiście, to pierwszy rok powrotu Donalda Tuska na 150 procent do polskiej polityki. Nie ma dnia, żeby nasz lider nie był wśród ludzi, nie ma lepszej mobilizacji niż lider”.

Na początku sierpnia portal wp.pl ujawnił, że posłowie PO mają nieformalny zakaz wyjazdu na dłuższe wakacje. Były takie instrukcje? „Nie ma czegoś takiego jak instrukcje, jest zdrowy rozsądek” — odpowiada Rutnicki. Podobnie jak inni rozmówcy z opozycji uważa, że politycy czują, że jest to szczególny moment polityczny i szansa, której nie może zmarnować: „Nikt nie jest robocopem, każdy z nas znajduje kilka dni wolnego, ale cały czas spotykamy się z ludźmi”.

Campus Trzaskowskiego łagodzi napięcia

Najmocniejszym politycznym akordem na koniec wakacji będzie Campus Polska Przyszłości organizowany przez środowisko Rafała Trzaskowskiego. W piątek 26 sierpnia 2022 zacznie się druga edycja wydarzenia, które zgromadzi kilka setek młodych osób zainteresowanych polityką. Tak jak przed rokiem odbędzie się ono na kampusie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, potrwa pięć dni.

Rok temu Campus znalazł się w centrum sporu politycznego wewnątrz Platformy Obywatelskiej. Pojawiały się pytania, czy ma to być zaczyn nowej partii budowanej przez Rafała Trzaskowskiego. A co najmniej zaplecze jego frakcji w obecnej partii.

Tym razem tak wielkich emocji w Platformie wokół Campusu nie ma. Tusk przez rok potwierdzał swoje przywództwo, a Trzaskowski nie okazywał chęci walki o dominację. „Nie ma miłości, jest współpraca” – opisuje stosunki między nimi jeden z posłów PO.

„Nie ma jednomyślności co do tego, czym Campus ma być. Platforma chciałaby, żeby to było wydarzenie Platformy. Trzaskowski, żeby było szersze, dlatego mu zależy, żeby było bez logo” – uważa posłanka Koalicji Obywatelskiej. Oficjalnie „Campus ma łagodzić napięcia, pokazywać, że są wspólne cele”. Widać to w zestawie zaproszonych gości. Są wśród nich również osoby bliższe Donaldowi Tuskowi, jak Izabela Leszczyna czy Radek Sikorski. Tutaj cały program.

Ale „łagodzenie napięć” ma dotyczyć nie tylko Platformy Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski poprowadzi spotkania z liderami innych opozycyjnych sił – z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Szymonem Hołownią. Nie będzie za to nikogo z Lewicy. „Jeden na naszych liderów jest na wakacjach, drugi ma sprawy rodzinne, a trzeci będzie na konwencji oświatowej” – odpowiada OKO.press rzecznik klubu Lewicy Marek Kacprzak, pytany o nieobecność Biedronia, Czarzastego i Zandberga. „Rafał Trzaskowski nie widzi w tym afrontu”.

Jednak według naszego rozmówcy z opozycji Trzaskowski miał inny plan niż rozmowy jeden na jeden. Chciał zorganizować na Campusie spotkanie liderów wszystkich ugrupowań opozycyjnych.

Rozmowa miała dotyczyć Polski po PiS-ie. „Bardzo tego chciał” – ocenia nasz rozmówca. Takiego spotkania jednak nie będzie.

Dlaczego? Politycy innych partii mieli nie chcieć brać udziału w konflikcie między Trzaskowskim a Tuskiem. Inne wytłumaczenie, które słyszymy: to Szymon Hołownia jako pierwszy zaprosił liderów wszystkich sił opozycyjnych i byłoby nie fair korzystać z podobnego zaproszenia Trzaskowskiego. Spotkanie planowane przez Hołownię na 21 marca zostało odwołane z powodu wojny w Ukrainie. A samo tłumaczenie brzmi jak szukanie pretekstu. Wydaje się, że dla wszystkich liderów opozycji na wspólny występ, przed ustaleniem zasad współpracy wyborczej, jest jeszcze za wcześnie.

Donald Tusk będzie w tym roku gościem na zakończenie Campusu, w środę 31 sierpnia.

Publicznie największe emocje wokół Campusu wzbudził jak na razie zestaw partnerów. Są wśród nich m.in.: Krytyka Polityczna („Lewicowy głos w twoim domu”), Kultura Liberalna („Z centrum widać więcej”) i Klub Jagielloński – środowisko współpracujące z obozem władzy. I właśnie Klub Jagielloński oberwał najbardziej – od osób z obozu władzy, jak Błażej Poboży z MSWiA czy radny Dariusz Matecki.

View post on Twitter

„Optymalizacja pracy w terenie”

„Chciała mnie pani złapać! I usłyszeć, że nic się nie dzieje” — żartuje poseł Jakub Rutnicki z Platformy Obywatelskiej, gdy pytam o aplikację do oceniania aktywności posłów. W styczniu pisałam, że PO ma wprowadzić narzędzie, które pomoże partii oceniać działania posłów w terenie. Ma posłużyć mobilizacji polityków w zbliżającej się kampanii wyborczej.

„Mówiąc krótko: stanę na głowie, żeby każdy wypruł z siebie flaki” — zapowiedział pod koniec roku 2021 Donald Tusk. Odpowiedzialnym za stworzenie takiego narzędzia został właśnie poseł Rutnicki. Jak wyglądają losy tego narzędzia? Powstanie? Poseł twierdzi, że prace mają się ku końcowi. „To nie były słowa rzucone na wiatr. Przewodniczący zapowiedział, że narzędzie zostanie wprowadzone i po cichu nad nim pracujemy” — mówi Rutnicki.

Pod koniec 2021 roku Tusk zagroził posłom i posłankom Koalicji Obywatelskiej: „Kto nie głosuje, ten nie kandyduje”. Chodziło o udział w posiedzeniach Sejmu, które posłom opozycji zdarzało się opuszczać. Przewodniczący PO zapowiedział wtedy wprowadzenie systemu oceny posłów, który miałby decydować o miejscach na przyszłych listach wyborczych.

„Jesteśmy na etapie wdrożeniowym, potrzebujemy jeszcze kilku tygodni” — mówi Jakub Rutnicki.

Jak to będzie działać? „To nie jest narzędzie służące sprawdzaniu posłów, tylko optymalizacji pracy w terenie” — twierdzi poseł. Nie będzie to klasyczna aplikacja, inspiracje pochodzą z narzędzi stosowanych przez korporacje np. z branży sprzedaży. Posłowie mają zaznaczać, które miejscowości w swoim okręgu i kiedy odwiedzili. Ma to pomóc zwłaszcza posłom z bardziej rozległych i okręgów. Będą też mogli sprawdzić, jakie jest poparcie dla partii na danym terytorium. Dzięki temu mają lepiej rozkładać siły i dbać o to, żeby być obecnymi tam, gdzie poparcie jest niższe.

To szczególnie ważne przed zbliżającymi się wyborami, gdzie liczyć się mogą pojedyncze głosy. Są okręgi, gdzie poparcie dla Koalicji Obywatelskiej i PiS jest zbliżone. Na przykład w Zabrzu w 2019 roku różnica wyniosła zaledwie 2 251 głosów (PiS i KO dostały po cztery mandaty). W okręgu nr 31 (Katowice) PiS zdobył więcej o 9347 głosów, ale oddanych zostało tam aż 469 633 głosów. W takich miejscach toczyć się będzie wyborcza walka.

Poseł Rutnicki nie potwierdza, że między innymi do tego miałaby służyć przygotowywana przez niego „aplikacja”. Obecnie grupa posłów testuje narzędzie. Rutnicki żartuje, że poddają je crash testom, inaczej niż rządzący, którzy nie przygotowali Polskiego Ładu do wejścia w życie.

Aplikację dla działaczy uruchomiła wcześniej Polska 2050. Szymon Hołownia odpalił ją na konwencji we wrześniu 2021. W założeniu miała służyć nie tylko członkom nowo powstającej partii, ale również w debaty polityczne angażować szerszą publiczność. Tak się nie stało. Polityczne oddziaływanie Jaśminy jest dziś bliskie zeru.

Jeśli przygotowywane przez Platformę narzędzie ma służyć weryfikacji posłów, to na razie nie było potrzebne. Już teraz wiadomo, że z list Platformy w przyszłych wyborach nie wystartuje Tomasz Lenz z Torunia. Nie dlatego, że źle wypadł w jakiejś aplikacji, tylko z powodu tego, że wypowiadał się wbrew linii Platformy narzuconej przez Donalda Tuska. W TVP Info stwierdził, że trzeba się zastanowić, czy nie zawiesić rządowych programów społecznych w związku z inflacją.

„To jest przestroga dla innych” – mówił OKO.press polityk Platformy o decyzji Tuska w sprawie Lenza. „To jest sygnał: myślcie, co mówicie w mediach, bo jesteśmy w kampanii. To jest poważna polityka, roczna kampania wyborcza, nie można gadać, co ślina na język przyniesie. Nie ma już miejsca na błędy i brak skupienia”.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze