0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Olivier MORIN / AFPFot. Olivier MORIN /...

Donald Trump zapowiedział, że jednym z priorytetów polityki zagranicznej jego administracji będzie uzyskanie kontroli nad Grenlandią.

Po raz pierwszy lakoniczną, lecz szokującą zapowiedź w tej sprawie, opublikował 22 grudnia na założonej przez siebie platformie Truth Social. Ogłaszając, że stanowisko ambasadora USA w Danii obejmie Ken Howery, jeden z założycieli serwisu Pay Pal, który już za czasów pierwszej administracji Trumpa pełnił funkcję ambasadora USA w Szwecji, prezydent elekt dodał:

„Dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie, Stany Zjednoczone Ameryki uważają, że posiadanie i kontrolowanie Grenlandii jest absolutną koniecznością. Ken wykona wspaniałą pracę, reprezentując interesy Stanów Zjednoczonych [w Danii – red.]” – czytamy w poście prezydenta elekta.

Grenlandzki gambit Trumpa: kalendarium

Ta zapowiedź wywołała szok połączony z niedowierzaniem. Zwłaszcza że zaraz po zapowiedzi dotyczącej Grenlandii pojawiły się kolejne – o uczynieniu z Kanady 51. stanu USA (Trump określił nawet kanadyjskiego premiera Justina Trudeau mianem "gubernatora stanu Kanady”) oraz odebraniu Panamie Kanału Panamskiego.

Múte Egede, premier Grenlandii, która przez ponad 200 lat była duńską kolonią, a od 2009 ma status terytorium autonomicznego Danii, napisał w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku 23 grudnia i cytowanym m.in. przez BBC i „The Guardian”: „Grenlandia jest nasza, nie jest i nie będzie na sprzedaż. Nie możemy przegrać naszej wieloletniej walki o wolność, choć musimy pozostać otwarci na współpracę i handel z całym światem, a zwłaszcza z naszymi sąsiadami, nie tylko za pośrednictwem Danii” – podkreślił.

Skrót tego samego oświadczenia został opublikowany 14 stycznia 2025 na stronie internetowej grenlandzkiego rządu.

W ciągu następnych tygodni rząd Grenlandii jeszcze kilkukrotnie publikował oświadczenia podkreślające, że Grenlandia owszem, jest otwarta na szerszą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi – zwłaszcza że jej władze zdają sobie sprawę „ze zmieniającej się sytuacji bezpieczeństwa w Arktyce”, ale jej niepodległość należy tylko i wyłącznie do jej ludności.

1 stycznia w noworocznym orędziu premier Grenlandii zapowiedział, że „pora uczynić kolejny krok dla naszego kraju” i ogłosił propozycję organizacji referendum ws. niepodległości, które miałoby się odbyć łącznie z kwietniowymi wyborami parlamentarnymi. Egede wezwał do usunięcia pozostałości po „kajdanach ery kolonialnej”.

„Tak jak inne kraje na świecie, musimy pracować na rzecz usunięcia przeszkód do współpracy [międzynarodowej – red.] (...), kajdanów ery kolonialnej, by iść naprzód” – powiedział Egede. „Nasza współpraca z innymi krajami, nasze relacje handlowe nie mogą odbywać się wyłącznie za pośrednictwem Danii” – powiedział.

Premier Grenlandii podkreślił, że prace nad uczynieniem Grenlandii niezależnym państwem już trwają – już gotowy jest projekt konstytucji.

Przeczytaj także:

Dania reaguje

Na kwestie możliwości zmiany statusu Grenlandii szybko zareagował też rząd Danii.

W odpowiedzi na zapowiedzi Donalda Trumpa kancelaria premierki Matte Frederiksen 23 grudnia wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że „oczekuje nowego ambasadora USA w Danii oraz współpracy z nową [amerykańską – red.] administracją” oraz że „w obecnej skomplikowanej sytuacji bezpieczeństwa transatlantycka współpraca jest kluczowa”. Jednocześnie podkreśliła, że

„Grenlandia nie jest na sprzedaż, ale jest otwarta na współpracę”.

Dwa dni później duński rząd poinformował też, że zwiększa wydatki na obronność Grenlandii o co najmniej 1,3 miliarda euro – donosił portal Politico.

To nie był koniec wymiany zdań między USA, Grenlandią i Danią. We wtorek 7 stycznia podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago Donald Trump powtórzył swoje zapowiedzi na temat Grenlandii.

„Potrzebujemy Grenlandii ze względów bezpieczeństwa narodowego” – stwierdził.

Dodał, że właściwie „nie wiadomo, czy Dania faktycznie ma prawo do Grenlandii” oraz że okolice Grenlandii, czyli Arktyka, jest opanowana przez „chińskie i rosyjskie statki”. To właśnie ten fakt ma tworzyć zagrożenie dla „całego wolnego świata” i czynić z Grenlandii tak ważny punkt strategiczny.

Trump dodał też, że nałoży na Danię „ogromne cła”, jeśli ta nie zdecyduje się zrezygnować ze swoich roszczeń wobec Grenlandii.

W odpowiedzi na pytanie reportera o możliwość użycia przez USA siły militarnej lub szantażu ekonomicznego do osiągnięcia tych celów, Trump nie zaprzeczył takiemu scenariuszowi. To pociągnęło lawinę relacji medialnych w największych agencjach prasowych (np. tu, tu i tu) o tym, że Trump nie wyklucza użycia siły, by zdobyć Grenlandię (i Kanał Panamski, bo o tym też wspomniał).

„Potrzebujemy Grenlandii ze względów bezpieczeństwa narodowego. Powiedziano mi to już bardzo dawno, dużo wcześniej niż zacząłem ubiegać się o prezydenturę. Tam mieszka około 45 tysięcy ludzi. Ludzie [opinia publiczna – red.] nawet nie wiedzą, czy Dania faktycznie ma prawo do Grenlandii. Ale nawet jeżeli ma, powinna z niego zrezygnować, bo my potrzebujemy Grenlandii dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Mam na myśli cały wolny świat, obronę wolnego świata.

Tam są chińskie statki wszędzie dookoła, rosyjskie statki. Nie możemy na to pozwalać.

A jeśli Dania będzie chciała ją [Grenlandię – red.] utrzymać, pomimo że nawet nie wiadomo, czy ma do niej prawa – możliwe też, że ludzie będą tam głosować nad niepodległością lub dołączeniem do USA – to nałożę ogromne cła na Danię” – mówił Trump.

Tego samego dnia Grenlandię odwiedził syn Trumpa, Donald Trump Junior. Jego wizyta miała jednak charakter prywatny – nie spotkał się z przedstawicielami władz wyspy.

Po wizycie Dona juniora Trump napisał na Truth Social: „Dziękuję niesamowitemu narodowi Grenlandii za tak miłe potratowanie mojego syna i moich reprezentantów. Spotkamy się znowu – WKRÓTCE!” – zapowiedział prezydent elekt (pisownia posta oryginalna).

„Jesteśmy suwerennym narodem”

W odpowiedzi na wypowiedzi Trumpa oraz wizytę juniora na wyspie, 8 stycznia rząd Grenlandii ponownie wypuścił oświadczenie, w którym podkreślono: „Jesteśmy suwerennym narodem w pełni świadomym swojego prawa do samostanowienia”.

Poczynania ekipy Trumpa zmusiły też Danię do mocniejszej odpowiedzi. Premierka Danii Mette Frederiksen ogłosiła, że zwróciła się do ekipy Trumpa z prośbą o rozmowę i „oczekuje, że do niej dojdzie”.

Podkreśliła przy tym, że „Grenlandia należy do Grenlandczyków” i dodała, że nie wierzy, by Trump „był gotów najechać wyspę” – relacjonował portal Politico.

Duński minister spraw zagranicznych Lars Løkke Rasmussen sugerował też, że nie ma co brać wypowiedzi Trumpa dosłownie. Podkreślił też, że Dania ma „pełen szacunek” dla dążeń niepodległościowych Grenlandii i nie zamierza prowadzić do konfrontacji z wyspą – relacjonuje Politico.

Ale Trump nie daje za wygraną.

9 stycznia wrzuca na Truth Social mapę Ameryki Północnej i Grenlandii, gdzie całe to terytorium oznaczone jest jednym kolorem. W ten sposób widać, jak duże byłoby terytorium USA, gdyby zrealizował swoje zapowiedzi.

We wtorek 14 stycznia repostuje tekst z magazynu „Washington Reporter”. To komentarz Mike’a Haridopolosa, republikańskiego członka Izby Reprezentantów, pt. „Potraktujcie grenlandzki gambit Trumpa poważnie”. Jego lead głosi: "Prezydent Donald Trump ma szansę dokonania dealu stulecia w Arktyce. Oto dlaczego jest on nam potrzebny”.

15 stycznia z Donaldem Trumpem przez telefon rozmawia premierka Danii Mette Frederiksen. Oficjalne oświadczenie po rozmowie opublikowane na stronie jej kancelarii mówi, że Frederiksen poinformowała Trumpa, że „zdaje sobie sprawę z wyzwań dla bezpieczeństwa w Arktyce” i że Dania zamierza „wziąć za to jeszcze większą odpowiedzialność”.

W kwestii statusu Grenlandii podkreśliła jednak, że „decyzje co do niepodległości wyspy leżą w pełni w gestii mieszkańców Grenlandii”. Powtórzyła też deklarację grenlandzkiego premiera, że „Grenlandia nie jest na sprzedaż”.

Trump po tej rozmowie wkleja zdjęcie postu z X Charliego Kirka, konserwatywnego aktywisty i gospodarza programów telewizyjnych. Post przedstawia wyniki sondażu w sprawie niepodległości Grenlandii: 68 proc. Grenlandczyków chce niepodległości, a 32 proc. opowiada się za pozostaniem w unii z Danią. Jako źródło podpisany jest Uniwersytet w Kopenhadze. Post nie wspomina jednak o tym, że to sondaż z 2019 roku.

Poza tym to, że Grenlandczycy chcą niepodległości, jeszcze nie oznacza, że byliby zainteresowani oddaniem się pod rządy USA.

Temat jest też intensywnie komentowany przez europejskich polityków, choć ci robią to z wielką ostrożnością. Minister spraw zagranicznych Francji Jean-Noël Barrot przypomniał Trumpowi o konieczności szanowania prawa międzynarodowego. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz przypomniał, że „granice nie mogą być zmieniane siłą” i to odnosi się do „każdego państwa, bez względu na to, czy małego, czy dużego, na wschodzie, czy na zachodzie".

Oświadczenie w sprawie opublikowała też szefowa KE, Ursula von der Leyen, w mediach społecznościowych. Szefowa Komisji Europejskiej w bardzo dyplomatycznym i może nieco zbyt łagodnie brzmiącym wpisie przypomniała Trumpowi, że USA owszem są „jednym z najbliższych partnerów Europy”, ale UE będzie zawsze „chronić swoich obywateli oraz integralności naszych demokracji” – o czym pisaliśmy tutaj.

No więc jak to jest – czy powinniśmy poważnie traktować grenlandzki gambit Trumpa? Co takiego jest w Grenlandii, że prezydent elekt uznaje włączenie jej do terytorium USA za kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego? Czy faktycznie są wątpliwości wobec tego, czy Dania ma prawo uznawać Grenlandię za swoje terytorium zależne? Odpowiadamy na najważniejsze pytania.

Jak duża jest populacja Grenlandii?

Na początek garść informacji podstawowych. Grenlandia to leżąca na kontynencie północnoamerykańskim największa wyspa świata. Jej powierzchnia to 2,2 miliony kilometrów kwadratowych. To niemal jedna czwarta powierzchni Stanów Zjednoczonych lub sześciokrotność powierzchni Niemiec.

Mapa Grenlandii. Zrzut ekranu z Google Maps

81 procent powierzchni wyspy pokryte jest lodem. Niemal jedna druga powierzchni wyspy (około miliona kilometrów kwadratowych) to też największy park narodowy świata. Park zajmuje większą część skutego lodem północnego wschodu wyspy.

Pokryta w większości tundrą Grenlandia jest obszarem o najmniejszej gęstości zaludnienia na świecie. Wynosi ona 0,3 osoby na kilometr kwadratowy i obliczana jest tylko na obszarze nieobjętym lodem (czyli na 19 proc. powierzchni) – to dane zaczerpnięte z publikacji grenlandzkiego Urzędu Statystycznego „Grenlandia w liczbach” z 2024 roku.

Wszystkie miasteczka położone są na wybrzeżu, przy czym większość populacji mieszka na południowo-zachodnim wybrzeżu. Tu leży Nuuk, stolica kraju, zamieszkana przez 19 tysięcy osób. W pozostałych miasteczkach mieszka od kilkuset do kilku tysięcy osób (raport grenlandzkiego Urzędu Statystycznego za 2024 rok, strona 5). Miasteczka nie są połączone drogami przez interior. Przemieszczanie pomiędzy nimi jest możliwe jedynie samolotem lub drogą morską.

W sumie populacja Grenlandii to obecnie 57 tysięcy osób.

To stan na 1 stycznia 2024. Nie ma więc racji prezydent Donald Trump, kiedy twierdzi, że na Grenlandii żyje ok. 45 tysięcy osób. Podając tę liczbę, Trump mówi o populacji Grenlandii gdzieś z przełomu lat 80. i 90. W 1984 roku populacja wyspy wynosiła nieco ponad 43 tysiące osób, zaś w 1994 nieco ponad 48 tysięcy (źródło).

Tam [w Grenlandii — red.] mieszka około 45 tysięcy ludzi.

konferencja prasowa w Mar-a-Lago,07 stycznia 2025

Sprawdziliśmy

Nieprawda. Na Grenlandii mieszka 57 tysięcy – to dane grenlandzkiego Urzędu Statystycznego za 2024 rok. Podając liczbę 45 tysięcy osób Trump mówi o populacji Grenlandii gdzieś z przełomu lat 80. i 90.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Jaki jest status Grenlandii?

Jeśli chodzi o status prawnomiędzynarodowy wyspy, to Grenlandia jest terytorium autonomicznym Królestwa Danii, posiadającym bardzo szeroką autonomię (patrz „Podstawy ustroju Grenlandii”, artykuł prof. Piotra Uziębło, konstytucjonalisty i badacza ustrojów z Uniwersytetu Gdańskiego). Taki jej status to skutek praktyk kolonialnych mocarstw Europy Zachodniej mniej więcej od końca XV wieku.

Jak pisze prof. Uziębło, za początek panowania Danii nad terytorium Grenlandii uznaje się założenie przez Duńczyka Hansa Egede misji handlowej w 1721 roku. Mniej więcej od tego momentu kształtuje się sformalizowany duński zarząd nad wyspą.

Ale Duńczycy i Norwegowie obecni byli na wyspie już dużo wcześniej, mniej więcej od XII wieku. Rdzenną ludność wyspy stanowią natomiast Innuici, którzy przybywali do Grenlandii z terenów Kanady już 4-5 tysięcy lat temu (ostatnia fala migracji, z której pochodzą obecni mieszkańcy wyspy, datowana jest na 1200 rok). Innuici stanowią dziś około 88 proc. populacji Grenlandii.

Grenlandia funkcjonuje jako duńska kolonia mniej więcej do czasu II wojny światowej.

Jak pisze Jakub Bijak z UMCS w tekście „Proces kształtowania się grenlandzkiego ruchu separatystycznego w latach 1964–1979”, inwazja III Rzeszy na terytorium Danii na chwilę przerywa kolonialne więzi wyspy z metropolią. Ochronny parasol bezpieczeństwa nad Grenlandią roztaczają wówczas Stany Zjednoczone, co ma uchronić Grenlandię przed niemiecką inwazją, a USA przed zbyt dużym zbliżeniem wroga do ich terytorium.

Okres II wojny światowej to też początek kształtowania się grenlandzkiego ruchu niepodległościowego.

Po wojnie, która jest okresem rozpadu europejskich imperiów kolonialnych, by utrzymać swoje terytorium zamorskie, Dania decyduje o inkorporacji wyspy. Konstytucja z 1953 roku czyni Grenlandię jedną z jej jednostek administracyjnych. Na wyspie utrzymana jest działalność samorządu lokalnego oraz działa quasi-parlamentarna Rada Krajowa. Grenlandczycy stają się pełnoprawnymi obywatelami królestwa, wyspą rządzi duński gubernator – tłumaczy Bijak.

Zaczyna się też bardzo źle wspominany przez mieszkańców wyspy okres „modernizacji”, którego celem jest „zduńszczenie” wyspy.

Przymusowe przesiedlenia, zakazy praktyk kulturowych, w tym rdzennych wierzeń, przymusowa konwersja Grenlandczyków na protestantyzm, niszczenie artefaktów rdzennej kultury oraz rosnąca eksploatacja zasobów wyspy prowadzą do coraz większego buntu ludności rdzennej.

Zaczyna dynamicznie rozwijać się grenlandzki ruch niepodległościowy, głównie wśród młodzieży studiującej na duńskich uniwersytetach.

Punktem przełomowym dla ruchu są wydarzenia 1972 roku, kiedy Dania podejmuje decyzje o wejściu do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (poprzedniczki Unii Europejskiej). Grenlandczycy wyrażają sprzeciw, ale nie zostają wysłuchani. To powoduje masową mobilizację społeczną i prowadzi do intensyfikacji życia politycznego na wyspie – pisze Bijak w swoim tekście.

Ruch niepodległościowy się formalizuje, powstają pierwsze niepodległościowe partie polityczne, które angażują Radę Krajową do prac na rzecz uzyskania autonomii. Poprzez pikiety i demonstracje zmuszają też władze Danii do podjęcia rozmów o statusie wyspy. Okres ten nazywany jest mianem „grenlandzkiej wiosny”.

Aktywność grenlandzkich partii separatystycznych owocuje uzyskaniem przez Grenlandczyków częściowej autonomii w 1979 roku.

Rada Krajowa zostaje przekształcona w parlament Grenlandii (Inatsisartut), który z kolei wyłania rząd i premiera. Władze autonomiczne zyskują prawo do decydowania m.in. w obszarze administracji terytorialnej, gospodarki komunalnej, polityki biznesowej i podatkowej, oświaty, kultury, rybołówstwa i łowiectwa, turystyki i rodziny.

Duńczycy utrzymują kontrolę nad bezpieczeństwem i polityką zagraniczną, sądownictwem, polityką pieniężną, opieką zdrowotną, przemysłem stoczniowym, portowym i lotniczym oraz ochroną środowiska naturalnego.

Kością niezgody jest kwestia prawa do wydobycia surowców naturalnych. Teoretyczne należy do władz autonomicznych, ale Duńczycy zapewniają swoim firmom bezterminowe i wyłączne koncesje na wydobycie.

W 1982 roku Grenlandczycy decydują w referendum o wystąpieniu z EWG. Dochodzi do tego w 1985 roku.

Ale Grenlandczycy nie poprzestają na tym. Autonomia wyspy zostaje wyraźnie poszerzona w 2009 roku, kiedy wchodzi w życie do dziś regulujący relacje Grenlandii z Danią Akt o samodzielności Grenlandii. Dokument przekazuje jeszcze więcej kompetencji rządowi autonomicznemu, ale w wyłącznej gestii Danii wciąż pozostaje polityka zagraniczna, obronna i bezpieczeństwa.

W bardzo jasny sposób określa też prawną ścieżkę do ogłoszenia niepodległości przez Grenlandczyków.

Mogą oni podjąć taką decyzję w referendum, a następnie musi ona zostać ratyfikowana przez duński parlament. Ale w Danii już od lat obowiązuje konsensus polityczny, którego istnienie kolejni premierzy potwierdzają w swoich orędziach po objęciu władzy, że Dania w żaden sposób nie zamierza stać na drodze grenlandzkiej niepodległości, jeśli taka będzie wola mieszkańców wyspy. Pisze o tym m.in. prof. Tomasz Brańka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w tym tekście (str. 119).

Czy status prawnomiędzynarodowy Grenlandii budzi wątpliwości?

Prezydent elekt Donald Trump twierdzi też, że status prawnomiędzynarodowy Grenlandii budzi wątpliwości. Ale to nie prawda. Wyznacza go duńska Konstytucja i Akt o samodzielności Grenlandii z 2009 roku – pisze profesor Donald R. Rothwell, ekspert prawa międzynarodowego w komentarzu dla Lowy Institute, think tanku z obszaru prawa międzynarodowego.

Ludzie nawet nie wiedzą, czy Dania faktycznie ma prawo do Grenlandii.

konferencja w Mar-a-Lago,07 stycznia 2025

Sprawdziliśmy

Status prawnomiędzynarodowy Grenlandii nie budzi wątpliwości. Wyznacza go duńska Konstytucja i Akt o samodzielności Grenlandii z 2009 r. Ostatnie wątpliwości dotyczące władzy Danii nad Grenlandią zostały rozwiane przez sąd międzynarodowy w 1933 r.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Ostatnie wątpliwości dotyczące władzy Danii nad Grenlandią zostały rozwiane przez Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej – powołany przez Ligę Narodów (poprzednika Organizacji Narodów Zjednoczonych), pierwszy sąd międzynarodowy o zasięgu powszechnym, w 1933 roku.

Dotyczyły malutkich wysepek położonych na południowo-wschodnich obrzeżach Grenlandii, do których prawo rościła sobie Norwegia. Sąd orzekł jednak na korzyść Danii. Od tego czasu nikt nie kwestionował w sądach prawa Danii do Grenlandii. Nie robiły tego także Stany Zjednoczone.

Jakie jest znaczenie strategiczne Grenlandii?

Grenlandia to gigantyczna wyspa, która ma strategiczne położenie w Arktyce, ogromne zasoby niezwykle cennych i niezbędnych dla współczesnych gospodarek surowców, w tym metale ziem rzadkich, oraz około 5 proc. zasobów wód słodkich na naszej planecie. Te elementy przesądzają o jej ogromnej atrakcyjności.

O znaczeniu dla bezpieczeństwa zarówno Ameryki Północnej, jak i Europy, przesądza położenie Grenlandii w Arktyce.

Ten, kto kontroluje Grenlandię, de facto kontroluje strategicznie całą północną półkulę naszego globu i dużą część Arktyki.

Pod względem geopolitycznym Grenlandia jest w pełni kontrolowana przez Sojusz Północnoatlantycki. Na wyspie znajdują się amerykańskie i duńskie bazy wojskowe. Amerykanie operują bazą kosmiczną Pituffik, która jest częścią sieci wczesnego ostrzegania amerykańskiego dowództwa NORAD. To baza wybudowana jeszcze w 1951 roku jako baza wojsk powietrznych Thule.

Duńczycy mają na wyspie bazę wojskową Station Nord – to jeden z najbardziej wysuniętych na północ stale zamieszkały punkt na świecie.

W okresie Zimnej Wojny na wyspie działała jeszcze tajna amerykańska baza wojskowa Camp Century, która miała służyć przechowywaniu nuklearnych łodzi podwodnych. Baza została porzucona, nim jej istnienie zostało ujawnione. Pierwsze zdjęcia bazy przypadkowo zrobiła NASA w 2024 roku.

Dania i USA są także związane dodatkową umową z 1951 roku o obronie terytorium Grenlandii. Kraje konsultują ze sobą swoją aktywność wojskową w regionie.

Potrzebujemy Grenlandii dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Mam na myśli cały wolny świat, obronę wolnego świata. Tam są chińskie statki wszędzie dookoła, rosyjskie statki. Nie możemy na to pozwalać.

konferencja prasowa w Mar-a-Lago,07 stycznia 2025

Sprawdziliśmy

Przy tym, że USA jak i Dania są członkami NATO, które prowadzi wspólną politykę obronną, takie argumenty są niewiarygodne i podważają sens istnienia NATO. Chińskie i rosyjskie statki poruszają się zaś po wodach międzynarodowych, do czego mają prawo.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Zarówno USA, jak i Dania są członkami NATO, a sojusz prowadzi wspólną politykę obronną. Argumenty prezydenta Donalda Trumpa o konieczności zakupu Grenlandii „dla bezpieczeństwa narodowego USA” i „całego wolnego świata” są niewiarygodne i podważają sens istnienia NATO.

Będąc członkiem sojuszu, USA nie powinny martwić się o jurysdykcję nad strategicznie położoną wyspą w momencie, gdy władzę na tym terytorium sprawuje zaufany sojusznik.

Ale prezydent elekt Donald Trump ma na koncie już wiele wypowiedzi podważających zasady działania NATO. Deklaracje o zakupie Grenlandii można odczytywać w ten sam sposób.

Jak pisze dr Romain Chuffart, dyrektor Instytutu Arktycznego, międzynarodowego think tanku działającego w Waszyngtonie, takie deklaracje jak ta o Grenlandii pokazują dobitnie, że prezydent elekt „priorytetyzuje interes USA ponad normy prawa międzynarodowego”.

Ale rywalizacja o Arktykę, w tym o Grenlandię, to nie tylko rywalizacja o bezpieczeństwo militarne, lecz także o bezpieczeństwo gospodarcze.

Grenlandia posiada ogromne zasoby niezwykle cennych surowców naturalnych: oprócz zasobów morskich (ryb), są to zasoby geologiczne: uran, złoto, ołów, cynk, diamenty i ropa naftowa, a także szczególnie istotne dla współczesnych gospodarek metale ziem rzadkich, o których wydobycie toczy się zażarta konkurencja między światowymi potęgami. Grenlandzki rząd twierdzi, że na wyspie są ogromne złoża 25 z 34 surowców krytycznych, których poszukuje UE.

Unia Europejska już zdołała podpisać umowę z Grenlandią na ich wydobycie.

Ze względu na zmiany klimatu i topnienie grenlandzkiego lodowca surowce te są coraz bardziej dostępne do wydobycia. Bardzo ważne są też ogromne zasoby wody słodkiej odkryte na wyspie. Chodzi o położone pod pokrywą lodu ogromne jeziora z niezamarzniętą wodą.

Biorąc pod uwagę sytuację bezpieczeństwa – fakt, że Grenlandia jest częścią NATO, łatwo dojść do wniosku, że Donaldowi Trumpowi nie chodzi o kwestie bezpieczeństwa, o których mówi, lecz właśnie o kwestie gospodarcze. Trump z jego fetyszem „drill baby drill”, czyli zamiarem intensywnej eksploatacji czego się da, na pewno chętnie położyłby rękę na grenlandzkich złożach. Grenlandia jest ogromna i jest blisko – to z tego wynika kuszenie prezydenta elekta.

Ale fakt, że Grenlandia to autonomiczne terytorium Danii i to Dania w jej imieniu podejmuje decyzje o polityce zagranicznej (w tym handlowej), dostęp do grenlandzkich skarbów ma zapewniony Unia Europejska. Ta kwestia będzie ogromną kością niezgody w relacjach transatlantyckich. Dlatego USA będą najpewniej wspierać dążenia niepodległościowe wyspy, licząc na to, że uniezależniona od Danii i Unii Europejskiej Grenlandia podejmie decyzje o udzieleniu koncesji na wydobycie firmom amerykańskich.

Czy zapowiedzi ws. Grenlandii to nowość?

Nie. USA kilkakrotnie rozważało możliwość zakupu wyspy – pisze w artykule dr hab. Dariusz Rozmus. Pierwsze takie plany pojawiły się już w XIX wieku, kiedy to Departament Stanu USA zarządzany przez administrację prezydenta Andrew Johnsona (urzędującego od 15 kwietnia 1865 do 4 marca 1869) na poważnie analizował możliwość zakupu Grenlandii i Islandii. Wówczas nie złożono jednak Danii żadnej propozycji.

W 1946 roku także prezydent Harry Truman złożył Danii ofertę zakupu Grenlandii za 100 mln ówczesnych dolarów. Bezskutecznie. Potrzebę zakupu Grenlandii w celach bezpieczeństwa narodowego potwierdzają dokumenty w bazie history.state.gov z tamtego okresu. Warto pamiętać jednak, że w 1946 roku nie istniało jeszcze NATO.

Od czasu utworzenia NATO w 1949 roku, którego USA są jednym z 12 państw założycielskich, żaden amerykański prezydent – poza Donaldem Trumpem – nie podnosił kwestii zakupu Grenlandii.

Po raz pierwszy pomysł zakupu Grenlandii w administracji Trumpa pojawił się w 2019 roku. Jako pierwszy doniósł o tym dziennik „Wall Street Journal”. Już wtedy władze Grenlandii oraz Danii poinformowały ekipę Trumpa, że wyspa nie jest na sprzedaż. Premierka Danii Mette Frederiksen określiła wtedy zamysł Trumpa „absurdalnym”, co zdenerwowało amerykańskiego prezydenta na tyle, że odwołał zaplanowaną wcześniej wizytę w Kopenhadze.

Czy w obecnych czasach można dokonać zakupu terytorium?

Znane są w historii przypadki zakupów terytoriów, zarówno przed uzyskaniem niepodległości przez USA, jak i po. Wystarczy wspomnieć np. zakup wyspy Manhattan, dokonany jeszcze przez Holendrów w 1624 roku, zakup w 1815 roku Luizjany od Francji, czy w 1867 Alaski od Rosji.

Zakup Grenlandii nie byłby też pierwszym takim zakupem terytorialnym USA od Królestwa Danii.

Jak przypomina Dariusz Rozmus w tekście „Czy można kupić Grenlandię”, podczas pierwszej wojny światowej w 1917 roku USA zakupiły od Danii tzw. Duńskie Indie Zachodnie – czyli część dzisiejszych Wysp Dziewiczych. Wyspy Dziewicze, leżące w obrębie archipelagu Małych Antyli, dzielą się na brytyjskie Wyspy Dziewicze i amerykańskie Wyspy Dziewicze (U. S. Virgin Islands), które są obecnie, podobnie jak Portoryko, zamorskim terytorium zależnym USA.

Współcześnie na gruncie prawa międzynarodowego także możliwy jest zakup terytorium jednego państwa przez drugie. Mowa wówczas o cesji.

Cesja to odstąpienie przez państwo części swojego terytorium na rzecz drugiego, potwierdzone umową międzynarodową (definicja za Encyklopedią Prawa Międzynarodowego). Może dotyczyć całości lub części terytorium.

Ale co istotne: cesja musi być dobrowolna, a dojść do niej może poprzez zakup, wymianę, dar, połączenie lub aneksję. Aby była legalna, nie może do niej prowadzić użycie siły lub zastraszanie (przykład aneksji Donbasu i Krymu przez Rosję).

Prezydent elekt Donald Trump może więc proponować Grenlandii zawiązanie takiej umowy, ale ewentualna cesja musiałaby zostać poparta przez Grenlandczyków w sposób zgodny z ich prawem. W całości sabotuje jednak swoje wysiłki, grożąc na forum publicznym użyciem siły wobec Grenlandii, by ten cel osiągnąć. Tego rodzaju groźby mogą zostać wykorzystane do podważenia legalności transakcji, jeśli do niej kiedykolwiek dojdzie.

Aby taka cesja mogła dojść do skutku między Grenlandią a USA, Grenlandia musiałaby najpierw dokonać formalnego zerwania z Danią, co może zrobić, wyrażając taką wolę w referendum. Dopiero w drugim kroku może zdecydować o cesji na rzecz Stanów Zjednoczonych. Cesja z pominięciem ogłoszenia niepodległości wymagałaby bowiem zgody Danii i mogłaby rodzić pytania o zgodność z duńską konstytucją.

Czy Grenlandia ma szansę na niepodległość?

Akt o samodzielności Grenlandii uznaje pełną suwerenność Grenlandczyków na wyspie i ustanawia prawną drogę dla osiągnięcia pełnej niezależności. Grenlandczycy mogą podjąć taką decyzję w referendum, ale ich decyzję musi ratyfikować duński parlament. Jak wynika z noworocznych zapowiedzi premiera Grenlandii, do referendum może dojść już w kwietniu 2025.

Jak podkreśla prof. Piotr Uziębło w tekście o podstawach ustroju Grenlandii, Grenlandia jest gotowa na niepodległość pod względem instytucjonalnym. „Nie ma wątpliwości, że system organów w Grenlandii dostosowany jest już do przyszłej państwowości” – pisze profesor.

Grenlandia ma działający parlament i rząd, od 2009 roku władza Wysokiego Komisarza, czyli reprezentanta Danii na wyspie, ma w zasadzie wyłącznie charakter reprezentacyjny.

Wciąż problematyczna jest jednak częściowa zależność finansowa od Danii. Dania wspiera grenlandzki budżet rocznie kwotą ponad 500 milionów euro. Grant ten stanowi około połowy budżetu Grenlandii i około 20 proc. jej PKB. Niektórzy eksperci twierdzą jednak, że ta kwota zwraca się duńskiemu budżetowi z nawiązką, jeśli weźmie się pod uwagę wartość uzyskiwanych z Grenlandii surowców. Niewykluczone więc, że gdyby Grenlandia odzyskała pełną kontrolę nad swoimi zasobami naturalnymi, pozwoliłoby jej to na utrzymanie samodzielnej państwowości.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze