0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

"Holandia od wielu lat jest aktywna na wielu polach, na których owej aktywności powinno być mniej. Stanowi forpocztę lewackiej ideologizacji, z którą mamy do czynienia w Unii Europejskiej i zachodnim świecie (…). Holandia jest wrzodem na ciele Unii Europejskiej, który powoduje, że nasze wspólne wartości ulegają destrukcji, degeneracji. Myślę, że rolą Polski, Węgier i innych krajów jest to, żeby tego typu tendencjom w stanowczy sposób się przeciwstawiać" - tak wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski skomentował na antenie Radia Maryja głośny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący wykonywania Europejskiego Nakazu Aresztowania do Polski.

Słowa wiceministra to element inspirowanej przez Zjednoczoną Prawicę - czy raczej Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry - "wojny polsko-holenderskiej pod flagą unijną". Politycy obozu władzy chcą mieć sądy i sędziów pod kontrolą. Najwyraźniej o takie same intencje podejrzewają polityków w Holandii. Wyjaśniamy, o co naprawdę chodziło w pytaniu holenderskiego sądu, i co oznacza orzeczenie TSUE.

Przeczytaj także:

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE

17 grudnia Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w odpowiedzi na pytania prejudycjalne Sądu Okręgowego w Amsterdamie (sprawy połączone C‑354/20 PPU oraz C‑412/20 PPU).

TSUE orzekł, że informacje o systemowym zagrożeniu niezależności sądownictwa w Polsce nie przesądzają, że sądy w innych państwach UE mogą automatycznie zawieszać wykonywanie Europejskiego Nakazu Aresztowania do Polski.

Trybunał potwierdził, że sądy decydujące o wykonaniu ENA muszą w każdej rozpatrywanej sprawie indywidualnie ocenić, czy podejrzanemu w kraju odesłania będzie zapewniony sprawiedliwy proces w rozumieniu prawa unijnego.

Doprecyzował jednak, że:

"należy odmówić wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez polski organ sądowy, jeżeli w świetle osobistej sytuacji zainteresowanej osoby, charakteru przestępstw, których dotyczy nakaz, oraz kontekstu faktycznego, w którym został on wydany, istnieją poważne i sprawdzone podstawy, aby uznać, że w wypadku przekazania tym organom osoba ta będzie ze względu na te nieprawidłowości narażona na rzeczywiste ryzyko naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego".

TSUE dał wyraz zaufania tysiącom polskich sędziów, którzy w przeważającej mierze zachowują niezależność, choć od 2015 roku rządzący demontują systemowe gwarancje niezawisłości sędziowskiej w Polsce.

Wyrok z 17 grudnia wpisuje się w dotychczasowe orzecznictwo TSUE dotyczące wykonywaniu ENA w kontekście obaw o niezawisłość sądownictwa i poszanowanie prawa do sądu w państwie UE, do którego ma być odesłany poskarżony. Uzupełnia wyrok z 25 lipca 2018 roku w sprawie LM (Celmer), w którym TSUE wyjaśnił, że sądy krajowe decydujące o ENA muszą dokonywać dwustopniowego testu:

  • najpierw ocenić, czy w państwie odesłania występuje systemowe zagrożenie dla praworządności,
  • później ocenić, czy w danej sprawie, osobie odsyłanej do tego państwa będzie gwarantowany sprawiedliwy proces.

W 2018 roku Wysoki Sąd Irlandii na kanwie sprawy oskarżonego o przemyt narkotyków Polaka Artura Celmera zapytał TSUE, czy może wydawać podejrzanego pod sąd w kraju, co do którego istnieją udokumentowane zarzuty systemowego naruszania niezawisłości sędziowskiej.

Irlandzki sąd powziął takie wątpliwości po tym, jak w grudniu 2017 roku Komisja Europejska po raz pierwszy w historii UE uruchomiła przeciwko państwu członkowskiemu - Polsce - polityczną procedurę z Artykułu 7 Traktatu o UE w związku z poważnym ryzykiem naruszania praworządności.

W sprawie LM (Celmer), TSUE 25 lipca 2018 roku orzekł, że sądy krajowe, jeśli mają wątpliwości, czy w konkretnym rozpatrywanym przypadku mogą odesłać podejrzanego pod sąd w innym państwie UE w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania, muszą dokonywać dwustopniowego testu.

Po pierwsze, na podstawie dostępnych materiałów, w tym zwłaszcza dokumentów Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej Rady Europy, muszą ocenić, czy istnieją uzasadnione wątpliwości, że w państwie, do którego ma być odesłany podejrzany, są zagrożenia dla niezawisłości sędziowskiej.

Jeśli uznają, że tak jest w istocie, przechodzą do drugiego etapu oceny. Sprawdzają, czy w danym przypadku podejrzany będzie miał przed sądem w kraju odesłania zagwarantowane prawo do sprawiedliwego procesu, tak jak je rozumie prawo unijne.

Wojna polsko-holenderska pod flagą unijną

Wraz z nasilaniem się kryzysu praworządności w Polsce wątpliwości, czy w konkretnych sprawach można wykonywać ENA do Polski, wyrażały sądy w Irlandii, Holandii, Hiszpanii, a po wejściu w życie ustawy kagańcowej 14 lutego 2020 roku - także sąd w Niemczech.

Pytanie Sądu Okręgowego w Amsterdamie do TSUE o dopuszczalność wstrzymania wykonywania wszystkich ENA do Polski było jednak bezprecedensowe. Tak jak zawieszenie wykonywania wszystkich ENA z Holandii do Polski (od skierowania pytania we wrześniu do 17 grudnia, kiedy TSUE wydał wyrok).

Politycy większości rządzącej w Polsce cynicznie uznali decyzję amsterdamskiego sądu o zadaniu pytania prejudycjalnego do TSUE za rzucenie politycznej rękawicy.

Nie potrafią zaakceptować faktu, że zadawanie pytań do TSUE przez sądy krajowe, które są jednocześnie sądami europejskimi, to podstawa porządku prawa UE i fundamentalne prawo sędziów krajów Unii. Warto przypomnieć, że w pierwotnym projekcie ustawy kagańcowej posunęli się do tego, że chcieli karać dyscyplinarnie polskich sędziów za zadawanie pytania do TSUE.

Wykorzystują "Izbę Dyscyplinarną" w Sądzie Najwyższym do zawieszania w orzekaniu i obcinaniu pensji sędziom, którzy chcą stosować wyroki TSUE w Polsce (Paweł Juszczyszyn), zadawać pytania prejudycjalne do TSUE (Igor Tuleya) i bronić państwa prawa (Beata Morawiec).

Politycy Zjednoczonej Prawicy - a zwłaszcza Solidarnej Polski - chcą mieć sądy i sędziów pod kontrolą. Najwyraźniej o takie same intencje podejrzewają polityków w Holandii.

Dlatego w działaniu niezależnego sądu w Amsterdamie dopatrują się przede wszystkim nie chęci rozwiązania doniosłego problemu prawnego (czy osobie odesłanej w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania do Polski będzie zapewnione prawo do ochrony sądowej), lecz wmieszania się w spór między polskim a holenderskim rządem.

Rząd Marka Rutte stanowczo domaga się zdecydowanych działań Unii Europejskiej w odpowiedzi na kryzys praworządności w państwach UE, głównie w Polsce i na Węgrzech.

  • We wrześniu premier Rutte zasugerował w holenderskim parlamencie, że jeśli Polska i Węgry nie przestaną naruszać wartości UE, 25 pozostałych państw UE może powołać nową unię.
  • Holenderski parlament w uchwale z 1 grudnia domaga się od rządu Ruttego pozwania polskiego rządu do Trybunału Sprawiedliwości UE za naruszenia praworządności. Możliwość złożenia takiej skargi daje Artykuł 259 Traktatu o funkcjonowaniu UE.
  • 9 grudnia rząd Holandii ramię w ramię z rządami Belgii, Danii, Szwecji i Finlandii przed Wielką Izbą TSUE w bezprecedensowy sposób wspierał Komisję Europejską, która pozwała polski rząd za system odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów, w tym Izbę Dyscyplinarną w SN.

Te działania są w dużej mierze odpowiedzią na "wojnę zaczepną" prowadzoną przez Polskę. Po skierowaniu przez Sąd Okręgowy w Amsterdamie pytania do TSUE:

  • sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie zadecydował, że nie wyda dwójki Holendrów do Holandii na wniosek tamtejszego sądu. W kuriozalnym uzasadnieniu sędzia Łubowski bezpardonowo zaatakował holenderskie sądy i rząd m.in. za utrudnianie walki z międzynarodową przestępczością i niszczenie wspólnoty prawa UE. Straszył „przerażającą eutanazją” i „patologiczną polityką narkotykową”.
  • Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski polecił prokuratorom blokowanie Europejskich Nakazów Aresztowania wydanych przez sądy w Holandii i weryfikowanie niezależności i bezstronności holenderskich sądów i prokuratury.

Do tego jesienią 2020 ujawniono, że już we wrześniu 2019 roku Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało do sędziów w Polsce polecenie, żeby nie odpowiadali na pytania sądów z innych krajów UE o zmiany w sądownictwie w Polsce.

Zaś po uchwale holenderskiego parlamentu marszałek Sejmu Elżbieta Witek wysłała filipikę do swojej holenderskiej odpowiedniczki, oskarżając holenderskich posłów o naruszanie suwerenności Polski.

Romanowski: Holandia wrzodem na ciele UE

Wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego na antenie Radia Maryja wpisuje się w tę grę.

Politycy Zjednoczonej Prawicy regularnie oskarżają TSUE i jego sędziów o politykowanie i stronniczość. Lubią też karkołomnie (i bez podstaw) wpisywać wyroki sądów innych państw UE w bieżącą krajową politykę.

Tym razem jednak Romanowski w Radio Maryja pozytywnie ocenił orzeczenie TSUE, mówiąc, że "nie mogłoby być inne, biorąc pod uwagę linię orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwestiach Europejskiego Nakazu Aresztowania", z czym w świetle wyroku LM (Celmer) należy się zgodzić.

Kontynuował:

"To pokazuje po raz kolejny, że działania władz holenderskich, które próbowały wywołać burze, podważyć wspólną politykę europejską w zakresie wymiaru sprawiedliwości, były działaniami politycznymi nastawionymi na podważenie roli Polski i naszego systemu prawnego. To próba podważenia realizowanych przez nas reform".

Wiceminister wprowadził w błąd, po pierwsze, utożsamiając pytanie amsterdamskiego sądu z działaniami holenderskiego rządu. A po drugie, mówiąc, że te działania miały za cel podważenie polityki europejskiej w zakresie wymiaru sprawiedliwości.

W gestii państw UE leży kształtowanie krajowego wymiaru sprawiedliwości tak, żeby był zgodny z zasadami prawa unijnego. Mechanizm Europejskiego Nakazu Aresztowania jest fundamentalnym elementem unijnej przestrzeni prawnej (tak ważnym, że Polska zmieniła zapis Konstytucji, żeby móc dołączyć do systemu ENA). Jak w OKO.press wyjaśniał prezes TSUE, UE opiera się na zasadzie wzajemnego zaufania, które nie jest ślepe i bezwarunkowe. Ta zasada ma przede wszystkim chronić prawa obywateli Unii.

Co dalej

17 grudnia TSUE potwierdził, że sądy decydujące o wykonywaniu ENA do Polski są zobowiązane do wykonania rzetelnej, dwustopniowej oceny, czy podstawowe prawo odesłanej osoby do ochrony sądowej będzie w Polsce respektowane.

Biorąc pod uwagę obfitość materiału, jaki mają na podorędziu sędziowie z państw UE - opinie i raporty Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej Rady Europy, wyroki TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - nietrudno im będzie dojść do wniosku, że w Polsce występują zagrożenia dla praworządności, w tym dla niezawisłości sędziowskiej.

Na drugim etapie będą oceniać, czy konkretny sąd w Polsce spełnia kryteria niezawisłości (TSUE wyłożył je w wyroku z 19 listopada 2019 roku w odpowiedzi na pytanie polskiego SN). Czyli na przykład, czy są wątpliwości do legalności powołania sędziego, czy przeciwko sędziemu rozstrzygającemu sprawę toczą się upolitycznione postępowania dyscyplinarne.

Można przypuszczać, że Sąd Okręgowy w Holandii i sądy w innych krajach UE decydujące o wykonywaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania, będą dokonywały tych ocen niezwykle wnikliwie.

;

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze