0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rys. Iga Kucharska / OKO.pressRys. Iga Kucharska /...

To jest tylko jedna karuzela, dla jednego dziecka w całej wsi. Ale w Wymysłowie nikt nie powiedział “nie ma pieniędzy” albo “są ważniejsze rzeczy". I będzie miało dobry plac zabaw, dobry także dla dziecka z niepełnosprawnością.

Jak to się robi? Jak wspólnota zaczyna realizować zasady praworządności w tak głęboki sposób?

Wymysłowo robi samo z siebie coś, co w powyborczym, świeżutkim raporcie, podpowiadają eksperci wszystkim wspólnotom samorządowym. O raporcie za chwilę.

Najpierw o karuzeli dla Filipka

Czego nie wiemy o Polsce? Jak się zmieniła i dzięki komu? Co wpływa na zmianę teraz? – teksty na ten temat znajdziecie w naszym cyklu POD RADAREM

Integracyjne place zabaw uwzględniające potrzeby dzieci z niepełnosprawnością nie są w Polsce nowością. Budują je samorządy za naprawdę ciężkie pieniądze, korzystając z programów rządowych i złotej manny z Unii Europejskiej. Ale żeby taki plac powstał na wsi, która ma ogromne i ciągle niezaspokojone potrzeby infrastrukturalne?

Wymysłowo to mała, rolnicza wieś w Wielkopolsce, pod Obornikami. 140 mieszkańców, wszyscy się znają, napływowych nie ma. Nie ma też publicznego transportu ani kościoła do szkół średnich rodzice muszą wozić dzieci prywatnymi samochodami, a szkolny bus do podstawówki jedzie długą trasą dookoła.

Byłoby lepiej, gdyby wyasfaltowano gruntową drogę, skrót. Połączyłaby Wymysłowo z Objezierzem, gdzie jest kościół i przychodnia. Taką drogą opłacałoby się jeździć komunikacji, a bus dowoziłby dzieci do szkoły szybciej. Ale powiat na to pieniędzy nie ma, więc Wymysłowo leży niby blisko miasta, ale bez usług, do których mieszkańcy miast są przyzwyczajeni.

Będzie miał już za to niebawem plac zabaw z karuzelą, na której bawić się będzie mógł sześcioletni Filipek, przykuty przez chorobę do wózka.

O tym, jak to możliwe, rozmawiamy z Hanną Kowalską, przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Wymysłowie.

1. Działać

”W 2020 roku powstało u nas Koło Gospodyń Wiejskich. Początkowo myślałam, że będziemy działać tylko z dotacji z Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa (ustawa o kołach gospodyń wiejskich z 2018 roku takie wsparcie przewidywała). Ale okazało się, że różnych grantów jest wiele. Jako przewodnicząca nie składałam wniosków o rzeczy duże, bo to i rozliczyć trudno. Tylko o takie na 5-8 tysięcy. Jak się dołoży do tego pracę mieszkańców i wkład własny (ktoś pożyczy maszyny, ktoś inny da sadzonki kwiatów na przykład), to mnóstwo można osiągnąć”.

“Intuicja nam podpowiadała, że Koło nie może być skierowane do wewnątrz, być tylko kręgiem towarzyskim”.

“Musimy działać dla wszystkich i szukać rozwiązań dla całej wsi. Bo dopiero wtedy działanie społeczne ma sens. Owszem, w działania Koła angażuje się tylko kilkanaście, kilkadziesiąt czasem osób. Ale to wystarczy, choć chciałoby się, by więcej osób się włączyło”.

Przeczytaj także:

2. Spotykać się

“Zrozumieliśmy, że musimy coś zrobić z placem zabaw koło świetlicy. Świetlica wiejska to miejsce spotkań dla wszystkich, dorośli przychodzą z dziećmi. A dzieci nie mają się gdzie bawić”.

“Pomyśleliśmy, że plac zabaw musi być też dla Filipka, bo on też ma prawo się bawić”.

Ale skąd wiedzieliście, że jest coś takiego jak karuzela, na której może się bawić dziecko na wózku?

“Nie wiem. Ktoś musiał powiedzieć. Jak już zaczęliśmy o tym myśleć, to musieliśmy o tym rozmawiać. Mogłam się tego dowiedzieć na zjeździe akcji »Masz Głos« Fundacji Batorego. To było istotne, bo dzięki wejściu do programu dostaliśmy organizację wspierającą, Pracownię Zrównoważonego Działania z Torunia. A może mi ktoś powiedział na szkoleniu Fundacji Wspierania Wsi? Bo to są świetne szkolenia. Pokazują, że można chcieć więcej”.

3. Zobaczyć

Chodzi mi o to, skąd wiedzieliście, że tego właśnie trzeba szukać?

“Nic by z tego nie wyszło, gdyby nie rodzice Filipka. Oni z nim przychodzili na wszystkie nasze sąsiedzkie imprezy, na pikniki Koła Gospodyń Wiejskich. Wielu ludzi się nie angażuje, a oni tak. A Filipek jest ciekawym świata, inteligentnym dzieckiem. Ale nie może się bawić z innymi dziećmi. Tu, koło naszej świetlicy była tylko stara zjeżdżalnia i huśtawka z opony.

Przepraszam, ale ja bez emocji nie umiem tego opowiadać” mówi Hanna Kowalska.

Tu obie milkniemy, żeby opanować emocje.

Po raz kolejny – okazuje się, że zmiana w Polsce zaczyna się od rodziców dzieci z niepełnosprawnościami.

“Gdyby nie rodzice Filipka, to zrobilibyśmy tylko coś standardowego tak jak w innych wsiach. Taki zwykły plac zabaw z katalogu. A my zrobiliśmy coś dobrego dla nas wszystkich” mówi Hanna Kowalska.

4. Pytać o zdanie

A potem co było?

Hanna Kowalska: “A potem przydała się wiedza od organizacji społecznych, które takie rzeczy już robiły. Ponieważ weszliśmy do akcji »Masz Głos«, to dostaliśmy wsparcie organizacji partnerskiej, Pracowni Zrównoważonego Działania. I nasza koordynatorka Kamila Dickson-Gawrońska pomogła opracować plan działania. Jego pierwszym punktem były konsultacje zagospodarowania terenu wokół świetlicy z mieszkańcami”.

“Powiedziała dokładnie, jak to się robi. Że trzeba zebrać ludzi, podzielić na grupy i poprosić, by wymyślili plac zabaw swoich marzeń. A ja wpadłam na pomysł, żeby dać makiety elementów placu zabaw: huśtawki, karuzele, bocianie gniazdo, tablice matematyczne, zabawki na sprężynach, równoważnia. I jeszcze grill, altanka i kosze na śmieci. I karuzelę dla Filipka. Taką ze specjalnym podjazdem i utwardzoną nawierzchnią bo wózek nie wjedzie po trawie. Wiedzieliśmy już, że na tym polega taka karuzela".

“Przyszło 20 osób, pracowali w czterech grupach. I wszyscy do swoich planów użyli karuzeli dla Filipka”

Nikt nie powiedział, że są ważniejsze sprawy, żeby dla jednego dziecka coś robić? Aż trudno uwierzyć tyle razy słyszałam to w Polsce. Że „u nas osób z niepełnosprawnościami nie ma, a jak by nawet była, to się ją wniesie – po co od razu podjazd budować”. A u Was nikt tak nie pomyślał nawet?

“Czy pomyślał, to nie wiem. Ale karuzela dla Filipka znalazła się we wszystkich projektach. A kiedy zrobiliśmy głosowanie, który z elementów placu zabaw jest najbardziej potrzebny, to karuzela wygrała”.

A coś odpadło?

“Chyba te takie bardziej wydumane elementy. Takie, przy których nikt siebie nie widział, jak te tablice matematyczne. Więc wiedzieliśmy, że akurat karuzela dla Filipka to musi być i mamy mandat, by o nią się starać”.

To wydaje się zupełnie przełomowe.

Bo też praktycy konsultacji często opowiadają, że jak samorząd ma pieniądze na plac zabaw, to konsultacje są ostatnią rzeczą, jaka przychodzi do głowy. Po prostu samorządowcy sami sobie planują taki plac żeby olśnić mieszkańców swoją pomysłowością. A na pomysł, że jest potrzebna specjalna karuzela, nie wpadną, bo niby jak?

“My mamy też grupę wiejską na messengerze. To ja wprowadziłam, bo takie czasy, że internet rządzi. Na bieżąco informuję mieszkańców, co się dzieje – jako przewodnicząca Koła Gospodyń. Jak ludzie wiedzą, że ich zdanie się liczy, to dają nam mandat do działania. A to nam pozwala dogadywać się z samorządem”.

Czyli zbieracie i pakietujecie potrzeby wspólnoty, tak by władze samorządowe je zrozumiały?

"Konsultacje uruchamiają myślenie o wspólnocie. Zmieniają to, jak patrzysz na problem” mówi Hanna Kowalska. “Myśmy się tego w Wymysłowie nauczyli i na każdym pikniku naszego Koła, jak zejdzie się te 50-80 osób to pytamy albo tylko słuchamy.

Ale jest jeszcze coś”.

5. Dzielić między siebie i władzę zadania

Hanna Kowalska: “Jak wiemy, co zrobić, to zadania dzielimy. Jak mamy pomysł, to szukamy finansowania w grantach, rozdajemy sobie pracę, a do gminy idziemy już tylko po wsparcie. Nasz plac zabaw – jako część planu zagospodarowania terenu wokół świetlicy – rozdzieliliśmy na elementy”.

“Robiliśmy to nie pierwszy raz. Burmistrz wsparł nam już modernizację świetlicy. A że jestem w radzie sołeckiej, to się z panią sołtys staramy o kotłownię bo świetlica ogrzewa się kominkiem z płaszczem wodnym. To trzeba zmienić na ogrzewanie bardziej ekologiczne. Planujemy w przyszłym roku wystąpić w konkursie o grant z programu Wielkopolska Odnowa Wsi. W tym roku się nie załapaliśmy”.

5. Być aktywnym nie tylko w czasie wyborów

Oborniki to gmina miejsko-wiejska, dlatego burmistrz tego miasta jest jednocześnie samorządowym zwierzchnikiem Wymysłowa. I tu najciekawsze władze samorządowe się w Wymysłowie i Obornikach ostatecznie nie zmieniły. Zatem obie miejscowości należą do kategorii, o których centralni komentatorzy myślą z niepokojem. Bo może to oznaczać przestabilizowanie struktur władzy lokalnej.

Wydaje się jednak, że w przypadku Wymysłowa nie ma takiego zagrożenia, a zmiana społeczna zachodzi bez zmiany władz lokalnych. Ale do realizacji planu “karuzela dla Filipka” kampania wyborcza się przydała, bo zmobilizowała samorządowców.

Ubiegający się o reelekcję burmistrz Obornik Tomasz Szrama nie miał konkurentów. Długo jednak nie był tego pewien. Więc kiedy Wymysłowo zrobiło jesienią 2023 roku piknik w miejscu, gdzie miał powstać plac zabaw z huśtawką, przyjechał na zaproszenie. "Zaskoczyło nas to bardzo pozytywnie, bo tego dnia miał kilka innych zaproszeń i byliśmy pewni, że nie dojedzie do Wymysłowa”.

A burmistrz nie tylko przyjechał, ale poznał Filipka i zrozumiał, że to da się zrobić.

„To był ten moment” mówi Hanna Kowalska.

“Oczywiście na początku na wiadomość, że chcemy budować plac zabaw, burmistrz powiedział, że nie ma na to w 2023 roku funduszy. Zapytał, czy jesteśmy w stanie sami znaleźć dofinansowanie. Wspólnie ustaliliśmy, że chcielibyśmy doposażyć plac w huśtawki i karuzelę. Ku naszemu zaskoczeniu burmistrz zlecił wykonanie dokumentacji kosztorysowej. Firma wykonawcza jest już wybrana i w czerwcu karuzela powinna być”.

Wymysłowo zdaje się zmieniać świat małymi krokami. Czy tak?

“Nie. To jest duży projekt, bo jego istotą jest współpraca. Wiem, że są wsie, gdzie sołtysi rywalizują z kołami gospodyń. A u nas z naszą sołtyską Urszulą Wargułą świetnie się nam współpracuje. Z burmistrzem też”.

Dwie kobiety - cienowłosa i jasnowłosa - pozują do zdjęcia
Hanna Kowalska (po lewej) i sołtyska Urszula Warguła. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk
Trzy kobiety pozują z dyplomami
2 lutego 2024 – gala wręczenia nagród Super Samorząd i Masz Głos Fundacji Batorego. Hanna Kowalska pokazuje dyplom akcji "Masz Głos", który trzyma sołtyska Urszula Warguła. Obok stoi sołtyska Dobrej Dorota Mirowska, bohaterka innego naszego tekstu:

Mam niecałe 40 lat, odchowane dzieci, sprawnie działające gospodarstwo rolne, które prowadzimy z mężem. Więc mam czas na działanie dla innych, dużo zapału i sił. Ale to, co tu się liczy najbardziej, to współpraca”.

Mama Filipka na Facebooku komentuje post akcji “Masz Głos” o postępie prac:

To pięknie przedstawiona historia, której częścią jest mój synek Filipcio, dlatego postanowiłam zamieścić parę słów.

Wymysłowo mała wieś o wielkim sercu, gdyż mieszkańcy są tu serdeczni, wyrozumiali, pomocni, a hasło brzmi „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

Aż wzruszam się na myśl o karuzeli dla Filipka, a to działanie wielu ogromnie zaangażowanych osób RAZEM ... Doceniam cały proces tworzenia tego placu zabaw.

To nie tylko zabawa, a przede wszystkim INTEGRACJA z wszystkimi dziećmi, AKCEPTACJA i wywalczenie RADOŚCI dla tego małego chorującego chłopca (dostrzegając przez wszystkich jego codzienne troski, zmartwienia oraz bezwzględnie postępujące schorzenie – zespół Lescha-Nyhana).

Eksperci mówią: partycypacja to podstawa

Hanna Kowalska: "A dlaczego inni tak nie robią tego naprawdę nie rozumiem. Być może dlatego, że nie praktykują konsultacji, nie robią diagnoz – choćby w postaci ankiet”.

Fundacja Batorego też ten problem chyba wypatrzyła, bo już po wyborach samorządowych, wydała opracowanie-poradnik, jak teraz wzmacniać samorządy (i całe państwo), zanim uda się ustawami odwrócić niszczące je, centralizacyjne zmiany wprowadzone przez PiS.

Otóż praktykując na wszelkie sposoby konsultacje i partycypację obywatelską.
  • Trzeba cyfryzować dyskusję (czyli używać narzędzi online jak Hanna Kowalska), stawiać na sołectwa i rady osiedli – bo stamtąd wychodzi zmiana. Tworzyć rady konsultacyjne młodzieżowe i senioralne.
  • Tworzyć młodzieżowe i senioralne budżety partycypacyjne, lokalne rady oświatowe, które konsultowałyby kluczowe decyzje władz samorządowych dotyczące oświaty.
  • Mieszkańcy powinni mieć świadomość, że ich pomysł – np. remont chodnika bądź placu zabaw – może być podjęty zarówno w ramach petycji (przyjętej przez radę), budżetu partycypacyjnego, jak i inicjatywy lokalnej.
  • Ubiegający się o urzędy samorządowe powinni jasno zadeklarować, w jaki sposób chcą tych instrumentów używać i jak je rozwijać, z dostosowaniem do lokalnej specyfiki.
  • Potrzebna jest też edukacja obywatelska mieszkańców – deklaracja, że mieszkańcy nie tylko zostaną zaproszeni do współdecydowania, ale również będą mogli liczyć na rzetelną informację o tym, co i w jakim trybie mają szansę zdziałać.

„To jeden z najważniejszych sektorów działalności samorządów w Polsce, jednocześnie od lat pozostający w kryzysie” – pisze autor opracowania prof. Adam Gendźwiłł.

Klucz do współdecydowania

Równie “ważne jest zagwarantowanie mieszkańcom bezpośredniego, łatwego dostępu do informacji o funkcjonowaniu władz lokalnych. Powinien powstać »złoty standard« dostępności informacji o aktywnościach władz lokalnych, z jednym punktem dostępu do porządków obrad rady/sejmiku, nagrań z przebiegu posiedzeń, protokołów, imiennych wyników głosowań, uchwał, a także innych aktów prawa miejscowego.

Władze powinny mówić do mieszkańców prostym, zrozumiałym dla przeciętnego obywatela językiem.

Tam, gdzie to potrzebne – w skupiskach migrantów – kluczowe informacje powinny być dostępne również w innych językach”.

„Samorządność to przede wszystkim sposób na szersze włączenie mieszkańców do podejmowania decyzji w istotnych sprawach publicznych, a nie tylko rozproszenie władzy państwowej według klucza terytorialnego. To jeden z najważniejszych sektorów działalności samorządów w Polsce, jednocześnie od lat pozostający w kryzysie” pisze prof. Gendźwiłł.

Hanna Kowalska: „W czerwcu, jak już będzie karuzela i jak Filipek tu przyjdzie z rodzicami, to nie będzie już siedział koło mamy będzie się bawił z dziećmi, a rodzice pogadają sobie z nami. Tak nareszcie normalnie, czyli tak, jak powinno być”.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze