Agata Szczęśniak, OKO.press: Joanna Mucha dołącza do ruchu Szymona Hołowni. To ważne wydarzenie polityczne?
Tomasz Karoń*: To pokazuje siłę Hołowni oraz uwidacznia problemy Platformy. Ale też rodzi potencjalne koszty wizerunkowe: Szymon Hołownia może w ten sposób stracić wizerunek polityka bezpiecznej zmiany. To w efekcie może rodzić też niezadowolenie części jego wyborców. Już raz z taką sytuacją mieliśmy do czynienia podczas wyborów prezydenckich. Hołownia poparł wtedy zbyt szybko Rafała Trzaskowskiego przed druga turą – co nie spodobało się części jego wyborców, dla których Trzaskowski był kwintesencją systemu
A kluczem do sukcesu Hołowni jest sześciogłowy smok. Nie wiem, czy Hołownia już to wie.
Smok?
Samemu ciężko się robi politykę. To jest jednak sztuka współpracy. Kaczyński zawsze robił politykę z kimś. Najpierw z bratem. Potem długo nie było nikogo przy nim o tej pozycji. Zaczął odnosić sukcesy, kiedy zaczął grać na różnych fortepianach. W PiS jest podział ról, oni rozumieją, że partia musi być smokiem sześciogłowym.
Jakich „głów” albo współgraczy potrzebuje Hołownia? Muszą być na kontrze?
Nie chodzi o to, żeby mieć ludzi do ping ponga, tylko o podział ról. W PiS było to bardzo klarowne, kiedy premierem była Beata Szydło. Ona była taką przysłowiową matką Polką, Morawiecki – głównym ekonomistą kraju, Kaczyński – politykiem i wodzem, a Ziobro – może nie lubianym, ale wówczas jeszcze twardym facetem. Ładnie rozpisali role, zagospodarowali szeroki obszar różnych potrzeb wyborców.
Gdyby miał pan doradzić Hołowni: jakich ról u niego brakuje?
Tradycja rozpisywania w polityce precyzyjnie zdefiniowanych ról jest u nas długa – jednymi z pierwszych, którzy to robili był Krzysztof Janik oraz Lech Nikolski z SLD. Wymyślili, że ich główni liderzy będą się specjalizować w rożnych dziedzinach życia oraz polityki i zaczną być w nich postrzegani jako kompetentni eksperci.
U Hołowni jest jak na razie potoczne wrażenie, że robi wszystko sam.
Hołownia jako efemeryda
Skoro jeszcze nie jest sześciogłowym smokiem, to kim w polskiej polityce jest dziś Szymon Hołownia?
Niektórzy chcą w nim widzieć Kukiza. Kukiz w 2015 roku pozwolił wyborcom przejść od Platformy do Andrzeja Dudy.
To znaczy?
Ktoś kiedyś był wyborcą PO, rozczarował się i w pierwszej turze w 2015 roku zagłosował na Pawła Kukiza. A w drugiej turze Kukiza już nie było. Zagłosował więc na Dudę lub został w domu. Na Komorowskiego, czyli Platformę, już nie mógł. Od PiS-u do Platformy jest daleko, a od PiS do Lewicy – bardzo daleko. Ludzie potrzebują pośrednika.
Ale Hołownia dzisiaj nie jest jeszcze Kukizem. Jest trochę Petru, a trochę Palikotem.
Czyli?
Jeszcze ma charakter efemerydy. Jest nadal – pomimo przejęcia Muchy – symbolem polityka zmiany.
Petru, Palikot – co to za figury polityczne?
Jestem prawdziwą opozycją, nie jestem uwikłany w dawne grzechy – w domyśle grzechy Platformy – nie dam się wpisać w dawną opozycję.
Siła Petru polegała na tym, że on nie przyjął logiki, że wyborców można podzielić: on weźmie młodych, antysystemowych, a PO – konserwatywnych i starszych. Petru się na to nie zgodził i chciał wziąć wszystkich. Dlatego miał tak dobre wyniki i w pewnym momencie – o czym niemal zapomnieliśmy – największe zaufanie wyborców.
Palikot na taki układ poszedł i z Platformą podzielił się rolami. Grał tu rolę „skrzydłowego” i adresował swój przekaz do elektoratu młodszego i bardziej liberalnego.
Po pierwsze wyjaśnijmy, że pan pracował dla Ryszarda Petru. Po drugie, Petru jest dziś raczej symbolem upadku, braku wyczucia nastrojów społecznych i momentu historycznego. Braku intuicji politycznej po prostu.
Myli się pani. Petru trzymał w miarę równy dystans do PiS i PO, i dlatego został w pewnym momencie „liderem opozycji”. A potem była „Madera”.
A co Hołownia mówi dziś ludziom? Jaka jest jego opowieść?
Przede wszystkim żeruje na słabości opozycji. Do historii polskiej polityki przejdzie przemówienie Borysa Budki, w którym mówił: „Daliśmy sobie przyprawić gębę antyPiS”. Podstawowa zasada polityki to nie dać o sobie mówić językiem przeciwnika politycznego. A Budka właśnie na to pozwolił.
Hołownia ustawia się jako siła prawdziwie opozycyjna. Antysystemowa i antyopozycjna. To jest pierwsza warstwa jego opowieści. To facet, który nie dał się zapisać do totalnej opozycji. Kontestuje całość sceny politycznej. Nie jest symetrystą, nie atakuje PiS-u i opozycji w taki sam sposób, ale trzyma dystans wobec jednych i drugich.
Na takim byciu anty-anty-PiS chyba daleko by nie zajechał.
Druga rzecz to pozycjonowanie wizerunkowe: „Tygodnik Powszechny”. On wykreował obszar, w którym ludzie o poglądach lewicowych i prawicowych mogą się znaleźć pod jednym dachem. To jest wielkie marzenie polskiego wyborcy, który raczej chciałby zgody, przynajmniej na poziomie deklaracji. Chociaż fascynuje go ostra polityka.
Hołownia to polityk bezpiecznej zmiany…
Ja widzę trzy warstwy przekazu Hołowni. Pierwsza: porozmawiajmy, przedyskutujmy. Słyszę w tym ton uspokojenia, zapewnianie poczucia bezpieczeństwa: „spokojnie, bez gwałtownych ruchów”. Druga warstwa: „zmieniamy Polskę po kawałku”, te lokalne inicjatywy, w które angażują się ludzie Hołowni. Trzecia to niedookreślona obietnica modernizacyjna. Mówienie o klimacie ma u Hołowni raczej rys nowoczesności niż trwogi przed katastrofą.
Hołownia to polityk bezpiecznej zmiany. Jeden jego komunikat to ten z Petru i Nowoczesnej: Polskę można lepiej zorganizować za te same pieniądze. I drugi komunikat: upodmiotowimy Polaków. To mówił Kukiz, obiecując okręgi jednomandatowe i referenda. Hołownia czerpie z pomysłów, które już były.
Jednak mamy rok 2021, a nie 2015, Kukiza w zasadzie już nie ma. Co nowego mówi Hołownia?
Jego oryginalność polega na tym, że nie daje się władować w totalną opozycję. Drugi atut to wizerunkowa atrakcyjność. Łączy różne wrażliwości. Trzeci – jego doświadczenie zawodowe. Dobrze wyczuwa nastroje społeczne.
W pandemii w wyborach prezydenckich najlepiej rozumiał Polaków, odpalił to swoje „mormońskie nauczanie”, grał na wysokim „C”. Poza tym ma w miarę wiernych wyborców, to są wyznawcy.
A to upodmiotowienie? Na czym właściwie polega?
Hołownia robi to samo, co robił Kukiz i PiS: jesteście ważni, wasz głos się liczy, nie jesteście nam obojętni. Nic o was bez was.
Widzę Szymona Hołownię, który bardzo dużo mówi o sobie. Reflektor ma na sobie, a nie na wyborcach.
Cały czas mówi, że trzeba rozmawiać. Zrobił ten swój „Belweder na kółkach”. Jest wrażenie, że jest w domach ludzi. On mówi ludziom: wasze sprawy są dla mnie ważne, jestem rzecznikiem waszych spraw.
Głód uznania był i jest w Polsce olbrzymi. To jest też doświadczenie Biedronia w Słupsku, ale nie tylko. Brałem 2013 roku udział w kampanii PiS w wyborach uzupełniających do Senatu na Śląsku. Zrobiliśmy zdjęcia Rybnika, a potem z nich wystawę i pokazaliśmy ją w Sejmie. Potem ludzie zobaczyli swoje miasto w ogólnopolskiej telewizji. Było to dla nich bardzo ważne i wpłynęło na zwycięstwo Bolesława Piechy.
Wszyscy politycy mówią ludziom, że są rzecznikami ich spraw.
Naprawdę? Ja tego nie słyszę. Lewica relatywnie często mówi językiem technokratycznym: „Trzeba ten kraj lepiej zorganizować, muszą być sprawnie działające instytucje”. Mówienie beznamiętnie o bezosobowych instytucjach to nie jest język bliski wielu ludziom. A Lewica przecież takim językiem mówiła – „Trzy Pokolenia Lewicy” z kampanii parlamentarnej to był komunikat bardziej emocjonalny i bliższy zwykłym Polakom. Choć ten język słyszalny jest już teraz lepiej na protestach, w których posłanki Lewicy biorą czynny udział np. „Nigdy nie będziesz szła sama”
Platforma natomiast mówi przede wszystkim językiem kompetencji i obsługuję lęk przed symboliczną deklasacją swoich wyborców: „My jesteśmy lepsi, jak byśmy rządzili, to by wszystko lepiej działało. I byłoby uczciwiej”.
Hołownia próbuje się wyrwać do godności. To jest też koncept godnościowy. I próba zrozumienia tego, co tu się wydarzyło w latach 90.
Lata 90. nadal tak wpływają na polityczne wybory Polek i Polaków?
Jak to jest łatwe do uruchomienia, widać było w kampanii prezydenckiej. PiS sugerował: wraz z Trzaskowskim wróci bieda i to działało. Ludzie nie chcą wrócić do przysłowiowych lat 90. Nie chcą świata, w którym nie byli uznani, a nawet zapomniani. Pamięć elit jest zupełnie inna niż przeciętnych Polaków.
Dla wielu Polaków to był świat dramatyczny, który nie był nigdy przedstawiany. W niektórych telewizjach większym dramatem było, że śniegu nie było na stokach, niż jak ludzie na co dzień funkcjonują.
Ludzie z dnia na dzień tracili pracę, byli pozbawiani swojego statusu. Mówiono im: już nie jesteście robotnikami, bo robotnicy to są w Chinach. Arbitralne decyzje, opóźnienia w wypłatach i obcinanie pensji, niedotrzymywanie umów, tajne związki zawodowe. Widziałem to – i to nie tylko ja – na własne oczy. Sprawy normalnych ludzi nie były obecne — ani w kulturze masowej, ani w przestrzeni publicznej. Ludzie mieli poczucie, że wszyscy o nich zapomnieli. Wyjazdy na Zachód, ucieczka przed tym, nieumiejętność radzenia sobie z sytuacją.
Krytyka jest łatwa, rozstanie jest trudne
Jak to się ma do topniejącego elektoratu PiS?
Proszę to wziąć w cudzysłów.
Dlaczego?
Na 24 godziny przed każdą ciszą wyborczą jeżdżę do Cegłowa między Warszawą a Siedlcami. Rządzi tam PSL, ale zawsze wygrywa PiS [2019: PiS 52 proc., 2015: PiS 42 proc., 2011: PiS 31 proc.]. Pojechałem tam też przed wyborami europejskimi, kiedy to PiS został zaatakowany pośrednio filmami Sekielskich o pedofilii w Kościele. Wyborcy PiS nie chcieli ze mną rozmawiać.
Bo?
Mają dwa odruchy: w sytuacji zagrożenia albo nie chcą gadać, albo ściemniają, że będą głosować na kogoś innego. Pytam: „A bierze pan 500 plus?”. Mówi, że bierze, że będzie dla córki odkładał. I jak to mówił, to urósł. Mówiąc to, stawał się z minuty na minutę większy niż gotycki kościół w Cegłowie, tak był z siebie dumny. Wiedziałem, że nie zagłosuje na nikogo innego, tylko na PiS.
PiS dostał tam wtedy 53 proc. głosów. Mamy w takim razie nie wierzyć sondażom, które pokazują, że PiS traci poparcie? Według sondażu Ipsos dla OKO.press z listopada PiS ma żelaznego elektoratu 16 proc. Reszta jest rozchwiana.
Mówienie teraz, że wyborcy masowo odejdą od PiS, to dzielenie skóry na niedźwiedziu, choć sytuacja jest dynamiczna – nadzieje na wyjście z pandemii, jaką niosła szczepionka, jak na razie się nie ziściła i wielu Polaków upada na duchu. Generalnie jednak wyborcy PiS mają problem z rozstaniem. Nie mają gdzie pójść.
Tak, krytykują PiS. Nie jest prawdą, że krytyka jest trudna, bo trzeba mieć kompetencje, żeby krytykować. Nieprawda. Krytyka jest łatwa, rozstanie jest trudne.
Rozstanie pociąga za sobą olbrzymie koszty. Psychologowie behawioralni mówią, że obawa przed stratą jest silniejsza niż radość z przyszłego zysku. To jest bardzo ważne zdanie.
A jednak wszystkie partie opozycyjne mają chrapkę na tych wyborców. Hołownia ma szansę do nich dotrzeć?
Ci ludzie by szli w ciemno. Ale oni się zastanawiają: czy dalej byliby zauważani? Uznani? Czy dalej mogliby markować, że mogą wykonywać swoje tradycyjne role dzięki 500 plus? Nie wiedzą tego.
Gdyby Hołownia stał się bardziej takim Kukizem z wyborów prezydenckich w 2015 roku, wyborcy mogliby się rozstać bez lęku, że nie będą przez nikogo dostrzegani. To jest siła PiS-u: to są w dużej części inteligenci, którzy dostrzegają zwykłych ludzi. A przynajmniej markują, że ich dostrzegają. Ludzie mają poczucie, że ktoś o nich nie zapomni, że są ważni, potrzebni.
Hołownia bardzo długo był politykiem plastikowym
Nawet politycy Platformy Obywatelskiej rozważają dziś scenariusz, w którym partia Hołowni będzie miała większe poparcie niż PO.
Ci, którzy mówili, że Hołownia nie da rady utrzymać się przez trzy lata, mylili się.
Jeszcze dwa i pół roku przed nim.
Gadanie o tym, że Hołownia nie przetrwa, to nie jest diagnoza, tylko próba ze strony opozycji wywołania przekonania u swoich ludzi i struktur, że świat się nie wali, żeby do Hołowni im nie uciekli. Ta ucieczka, jak to pokazał przypadek Joanny Muchy, jest realnym scenariuszem. Choć i tak Platformie przez te lata bycia w opozycji udało się utrzymać nadspodziewaną jedność, a i wzmocnili się świeżą krwią z Nowoczesnej.
Pan też nie wierzył w Hołownię. Na początku kampanii 2020 mówił Pan, że został stworzony przez Platformę, żeby pomóc Małgorzacie Kidawie-Błońskiej.
Hołownia bardzo długo był politykiem plastikowym. Oczekiwałem, że przemiana dokona się szybciej. Będzie jak Andrzej Duda: najpierw mały chłopczyk, którego wszyscy albo żałują, albo chcą, żeby był ich zięciem. A potem zrobi świetną konwencję i pokaże swoją energię. To się nie stało. Ale pandemia dała mu deski, na których wystąpił. Pokazał, że ma słuch społeczny.
Może liczyć na tych wyborców? To już jest jego stały elektorat?
Ludzie przyszli do niego, bo mieli dość modelu opozycji, który zarysował Budka. Nie wszedł w rozgrywkę Jarosława, który spolaryzował scenę polityczną. Na dziś muszą być z Hołownią. To ich jeszcze bardziej w nim integruje. Ma też tych swoich wyznawców.
Z naszego listopadowego sondażu wynika, że jego elektorat jest dość buntowniczy. To bycie na kontrze wobec wszystkich faktycznie do niego przyciąga.
Nie wziął udziału w strajkach kobiet.
Wziął. Nawet był krytykowany za to, że próbuje je zawłaszczyć.
Ale on został w środku, w centrum. Nie dał się władować w lewicowość, a nawet „lewackość”. On nie może być ani za bardzo lewicowy, ani prawicowy – on łączy. W przypadku Strajku Kobiet zachowanie neutralności mu się opłaciło.
Czy na dłuższą metę to nie będzie dla niego obciążeniem? Nie musi się ukonkretnić w pewnym momencie? Powiedzieć, co by robił jego rząd i z kim by go robił?
To jest pieśń przyszłości. Nie wiemy, kto będzie tworzył rząd. Może ktoś z PSL? Jako języczek u wagi. Nieraz bycie języczkiem u wagi daje więcej niż bycie zwycięzcą.
PiS się nie kończy, Kaczyński też się nie kończy?
Całe to gadanie, że Kaczyński się kończy, że zwariował, to niezrozumienie, czym jest polityka. Działania Kaczyńskiego trzeba opisać w kategoriach kupowania czasu rządowi oraz przesuwania się PiS-u taktycznie na prawo, wywalenia PO na pozycje lewicowe, jak to ma miejsce obecnie i miało na jesieni zeszłego roku. Czy to faktycznie jest szaleństwo?
Mamy po prostu problem ze sporem, kłótnią w polityce, a to była i jest jej sól. W Polsce przez lata hołubiona była kultura dialogu i bezosobowych procedur. To jest trauma po Tymińskim, elity się bały, że naród może im się zbuntować. A polityka to jest spór – i to nawet ostry – w imieniu obywateli. A u nas każdy ostrzejszy atak jest traktowany jako zagrożenie, a nie szansa.
I jakie szanse wynikają z tego, że dziś o przeciwniku politycznym można powiedzieć wszystko?
Wszyscy na to narzekają, a tak naprawdę się tym ekscytują. Emocjami pokazuje się zaangażowanie. Wyborcy nie słuchają, co politycy mówią, ale patrzą, jak politycy się zachowują.
I co widzą, kiedy oglądają w Sejmie Jarosława Kaczyńskiego wygrażającego opozycji?
Facetowi się chce, facet się nie boi, facet bez lęku walczy. Czytam te głosy, że nawet posłowie PiS mówią, że Kaczyński zwariował i nie wie, co robi. Poszczególni członkowie partii nie zawsze rozumieją, jaka jest linia partii, jaki jest ostateczny cel. Zawsze jest pewne niezrozumienie między dołami a przywódcami, którzy lepiej rozumieją „prawdę etapu”. Zawsze w każdej partii są jacyś politycy, którzy się niepokoją.
Kiedyś Kaczyński publicznie powiedział, co odnotowały media: „Wolę mieć wojsko rozpite, ale bitne, niż grzeczne i ostrożne”. Jak Kmicic w „Potopie”.
On potrzebuje takich, którzy w chwilach kryzysu nie będą się bali stanąć za nim i krzyknąć – „my z tobą, Jędruś!”. W każdej partii muszą być politycy ideowi, zaangażowani i odważni, na których lider może stawiać – bo to oni potem w terenie robią kampanie.
I którzy to są ci bitni w PiS? Żołnierze Ziobry?
Morawiecki też okazał się bitny – na szczycie Unii.
Opozycja nie rozumie, że ludzie chcą być z siebie dumni
Polityka, w której spór jest taki ostry, to nie jest chyba polityka dla Hołowni.
Przecież ostro występował w czasie pandemii. On nie jest już tylko typem dobrego zięcia i miłym chłopaczkiem. Ma ucho.
Powiedział pan, że Hołownia jest silny słabością opozycji.
Opozycja nie rozumie podstawowych rzeczy. Dalej zachowuje się, jakbyśmy byli w latach 90., jakbyśmy byli w XX wieku. Skończył się czas, kiedy UE miała taki status, jak w latach 90.
Nie byłoby PiS, gdyby Zachód miał się dobrze. Kryzys w 2008 roku nadwątlił przekonanie, że Zachód to jest ten cel, do którego warto bezrefleksyjnie zmierzać.
Choć to nie oznacza, że dalsza integracja nie następuje – mamy „Fundusz Odbudowy”, wspólnie z Europą dokonujemy zakupów np. szczepionek. Ale PiS jednocześnie w stosunkach z Europą mówi: nie jesteśmy już dziećmi, jesteśmy dorośli. Opozycji to się wydaje pieniactwem. Doskonale ten proces zmiany relacji z Europą opisują Iwan Krastew i Stephen Holmes w książce „Światło, które zgasło. Jak Zachód zawiódł swoich wyznawców”.
I Polacy chcą dziś bardziej podmiotowej polityki. Byłoby absurdem, gdyby tego nie chcieli, skoro sami się czują bardziej podmiotowi. Jedziemy teraz z Europą już na tym samym wózku i to oznacza, że nie chcemy wiecznie podróżować w osobnym dziecięcym koszyczku. A opozycja zachowuje się, jakbyśmy dalej mieli jeździć w tym koszyczku. Nie rozumie, że ludzie chcą być z siebie dumni. W końcu przez te wszystkie dekady dali z siebie bardzo dużo i mają już do tego pełne prawo.
*Tomasz Karoń – strateg polityczny, badacz rynku. Pracował dla SLD (Lewica i Demokraci) w 2007 roku, Platformy oraz PiS w latach 2007-2015. Przygotował założenia dla strategii Nowoczesnej przed wyborami w 2015 oraz kampanię Katarzyny Lubnauer w wyborach na szefa partii. Przeprowadzał badania dla PSL oraz współtworzył koncept „Trzech Pokoleń Lewicy” dla komitetu wyborczego SLD (Lewica) w kampanii parlamentarnej w 2019 roku. Od 1996 pracował też dla wielu marek komercyjnych.
To ma być ten następca Thuska? Słabo to widze, elektorat niestabilny jak neutrony w Czarnobylu, rządzą nim emocje, nie wiadomo czy wybuchnie czy zgaśnie na drugi dzień.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Powiem tak, lepsza jest zgoda niż ciągłe stan wojny polsko-polskiej. To naprawdę aż tak gorszące i straszne, że przekonał Muchę, że PO nie jest taka wspaniała jako opozycja, że przekonał paru PiSowców, że ich partia też nie jest taka super? Myślę, że to nie jest azyl (swoją drogą, za co chciałbyś konkretnie Muchę wsadzić? Za co konkretnie chciałbyś wsadzić Gill-Piątek? Szeregowym posłom można jeszcze dać jedną (z naciskiem na jedną) szansę, jeśli nie są etatowymi pisowcami od wielu kadencji. I myślę, że o to tu chodzi, że żadna z czołowych partii ostatnich lat się nie sprawdziła, ale są w nich ludzie którzy faktycznie mają pomysły i chęć działania, ale w tych partiach tylko się marnowali.
Zgadzam się w 100 procentach z Twoją wypowiedzią.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
A ja nie myślę, że aż tak trudno uwierzyć, że Hołownia chce rozdziału kk od państwa. Tylko trzeba na to popatrzeć z jego strony jako kogoś kto nie tylko marzy o prawdziwej demokracji, ale też katolika. Tylko nie przeciętnego \"wiernego\" a takiego, który dobrze widzi co się dzieje w polskim kościele i wie, że jak tak dalej pójdzie to będzie kres nie tylko kościoła w Polsce, ale i wiary, która jest mu bliska. Ludziom kościół coraz bardziej doskwiera, robi i mówi głupoty, jest postrzegany jako pazerny, upolityczniony, skorumpowany i amoralny, bo w dużej mierze taki jest, zwłaszcza hierarchia kościelna. Myślę, że dla Hołowni modelem jest Franciszek, kościół bardziej nowoczesny, skromniejszy, zajmujący się wiarą, pomocą, a nie polityką. Z tej perspektywy nie trudno zrozumieć, że Hołownia postrzega w rozdziale nie tylko konieczność w demokratycznym państwie, ale też "oczyszczenie" i odrodzenie ewangelicznej roli kościoła, dla tych którzy chcą, a nie są zmuszani, do niego należeć.
Niejaki Pisarek operuje jakims mało znanym słownictwem i komunałami. Nie przypuszczam, aby rozumiał w czym rzecz i większości używanych tu słów. Szkoda czasu na polemikę z takimi.
Sukces Hołowni? Interesuje mnie sukces Polski a nie jakiegoś chłopca.
100 % racji. ale na sukces Polski musisz poczekać co najmniej parę lat. Nie z tą ekipą.
To załóż sam partię, zobaczymy jak Ci pójdzie. Na ten moment największą szansą dla osób nie popierających PiS jest Hołownia.
Partie jak widać już były. Nie sprawdza się to rozwiązanie. Tak samo nie sprawdzi się "kompromisowy" Hoł. Ten facet nie jest w żaden sposób rewolucyjny.
"Strateg" w poszukiwaniu kolejnego sponsora? Pracował już dla wszystkich, poza Hołownią…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jest wolnym człowiekiem i ma prawo do poglądów, jakie by nie były tak, jak i ty czy ja. Inną sprawą jest, czy potrafi NIE NARZUCAĆ SWOICH POGLĄDÓW INNYM. Uważam, że potrafi i dlatego cieszę się, że pojawił się jako merytoryczna alternatywa.
Też tak uważam. Wielu nie potrafi uwierzyć/zrozumieć, że można mieć jakieś przekonania, a równocześnie respektować, że inni mają prawo ich nie podzielać i nie próbować siłą aparatu państwowego narzucać im swoich.
Pitolenie. Kluczem do ewentualnego "sukcesu" Hołowni jest stary schemat zwany "oni jeszcze nie rządzili". Społeczeństwo jest zmęczone tym, że o 30 lat wciąż u żłoba są te same gęby i nazwiska. Czasem wręcz do absurdu. Całe polityczne dynastie. Wałęsa, prezydent, syn europoseł, Maciej i Roman Giertychowie, Morawieccy, hordy innych, których nie chce mi się wymieniać. Dlatego jak tylko "ludowi" się wydaje, że można tę czeredę wykopać, to usiłuje to zrobić. Przynajmniej ta część, która myśli, że myśli. Dlatego ta zgraja "koryciarzy" na początku tak namiętnie zmieniała nazwy partii. Potem to przestało działać, więc zaczęli się zmieniać liderzy. Lepper, Kukiz, Korwin, Petru… A w ich szeregach wciąż te same gęby. Wystarczy spojrzeć na "europosła Czarneckiego", który i Zandberga by pokochał, gdyby ten zapewnił mu żłób. Z Hołownią będzie tak samo. Od frontu nowa gęba, na zapleczu stare gówno. Jakieś popłuczyny z PiS-u, jakieś cwaniaczki z PO, pogrobowcy SLD, może jacyś "umiarkowani aktywiści", którzy chcą się dopiąć do żłoba i stworzyć swoje dynastie. O, jeszcze PSL, ci pójdą z każdym. Nic nowego pod słońcem.
Ja tam Hołowni nie wierzę. To katolik. Obawiam się, że w najbardziej newralgicznych momentach zawsze wybierze dobro swojego kościoła, a nie państwa czy społeczeństwa. Król Bolesław Szczodry miał ten sam problem, a potem i tak kościół katolski zdrajcę państwa narzucił nam jako patrona. Katolikom podwójnie patrzy się na ręce, bo oni innemu panu służą i nie mam tu na myśli ich boga, raczej tę załganą instytucję.
Mam podobne zdanie. Do tego katolik niestabilny – zdaje się, że miał dwukrotnie bliższy kontakt z KK, wahał się, czy być świeckim czy przyjąć święcenia. Dobrze pamiętam? To oznacza, że jego światopogląd jest niestabilny i nie wiadomo, jaka palma mu odbije i kiedy. I czy to nie będzie w newralgicznym momencie, bo odbije mu za namową innych, którzy w ten sposób przekabacą go na swoją katonarodową stronę.
Zgadzam się. Skończy się tak, że pohamletyzuje trochę, a potem powie, że sumienie mu nie pozwala, bo jest katolikiem i bla bla bla… Nie warto.
Jasne, bo każdy dwudziestolatek wie dokładnie czego chce w życiu, nie ma żadnych wątpliwości, nie błądzi i nie zmienia zdania. Jeśli to jest oznaką "niestabilności" to chyba połowa młodych, i nie tylko, ludzi ma ten problem. Często są to właśnie ci, którzy myślą i dociekają, mają odwagę zmieniać drogę, a nie iść ślepo po raz obranej ścieżce 😉
Bądźmy realistami. Niestety, na chwilę obecną wybór jest tylko pomiędzy:
a) katolikami rozsądnymi, o przekonaniach demokratycznych,
b) katolikami fanatycznymi i zaślepionymi, o przekonaniach obłędnych & księżycowych.
Spójrz na wszystkie sondaże. Jedyna partia otwarcie postulująca upodobnienie prawa antyaborcyjnego do tego, co mamy w reszcie Europy – regularnie zbiera poniżej 10% głosów. Wygrana wyborcza (nie za bardzo w nią wierzę, ale to insza inszość) katolika o ludzkim obliczu to byłaby poprawa kolosalna w porównaniu z sytuacją obecną.
* * *
Taka analogia: Profesor Andrzej Zoll na czele Trybunału Konstytucyjnego był katolikiem. Krystyna Pawłowicz jako sędzia Trybunału Julii też jest katoliczką. Ja jednak uważam, że to jest różnica niebo vs ziemia.
jak powyżej, polski katolik o ludzkim obliczu zawsze na końcu okazuje się starym "dobrym" polskim katolem, któremu sumienie jednak nie pozwala…
Niestety, ale tak zawsze jest. Dlatego na czas wyborów pójdę sobie na spacer, no chyba że pojawi się jeszcze jakiś niekościelny liberał. Patrząc na szczyt poparcia Petru, uważam, że jest potencjał do zagospodarowania. Zamiana krat na kulę u nogi to nie jest wolność.
QUOTE: "na czas wyborów pójdę sobie na spacer"
Ale potem nie będziesz zaskoczony tym, iż PiS do spółki z Zerro rządzą do końca świata i nawet o jeden dzień dłużej?
Mikołaj Pełka – nigdy nie byłem tym zaskoczony. I nigdy nie będę, dopóki ludzie nie zrozumieją, że nie da się jednocześnie być katolikiem (wg badań GUS w 2019r. 94% Polaków uważało się za katolików) i jednocześnie nim nie być (85% Polaków nie popiera całkowitego zakazu aborcji).
Strasznie współczuję tego sposobu myślenia. Uprzedzenia, nieważne czy to rasizm, homofobia czy chrystianofobia, nigdy nie są dobre. Myślenie stereotypami jest szkodliwe. "Katolikom podwójnie patrzy się na ręce, bo oni innemu panu służą i nie mam tu na myśli ich boga, " A dlaczego tak? Załóżmy, że okradnie mnie Polak. Trzeba patrzeć wszystkim i każdemu na ręce bez wyjątku? Również Tobie, bo jesteś (zakładam) Polakiem? Nie można doprowadzać się do skrajnej nieufności na poziomie prezesa. Rozumiem, że kiedyś ktoś Ciebie zapewne skrzywdził (bo zakładam, że nie stereotypizujesz bezpodstawnie). Jeśli tak, to przyjmij moje przeprosiny, nawet jeśli to dla Ciebie prawie nic nie znaczy. Ale nie mierz innych jedną miarą, bo i kiedyś ktoś zrobi to samo Tobie. Lepiej, żebyś zrozumiał przed szkodą, że to nie jest dobre i tylko pogłębia podziały. Ja znam różnych ludzi. Zarówno dobrych, jak i złych. I w obu grupach znam katolików, ateistów, osoby nieheteroseksualne.
Warto jeszcze na koniec dodać, że ostatnio Papieski Instytut Teologiczny wyraził zdanie, że umożliwić wybór odnośnie aborcji to nie jest to samo, co dokonać aborcji. I z podobnego założenia wychodzi Hołownia – to państwo ma być świeckie, zatem prawo nie powinno służyć ewangelizacji (i podobnie mówił obecny papież – państwa wyznaniowe są złem). Prawo ma być pisane tak, by uwzględniało różne wrażliwości ludzi. Dlatego sądzę, że będzie w stanie w razie dylematu (tak jak deklarował) wybrać społeczeństwo. Demokratycznie.
Panie Krzysztofie zgoda 100 procent. Pozdrawiam.
Ad Danielak: Bardzo ładnie, tylko co z tego. Nie da się obecnie, w Polsce oddzielić dewiacji katolickich od polityki. Destrukcyjny wpływ Krk na stosunki w tym kraju stał się wszechobecny. Rozumiem wady uogólnień (hurtowego potępiania katolicyzmu) ale nie potrafię znaleźć formuły rozdzielającej a priori dobrych od złych. Oddzielenie funkcjonariuszy Krk od wiernych nie wystarczy. Sam antyklerykalizm to już za mało.
Osobiście lubię go i rozbawia mnie wiele jego wypowiedzi. Błyskotliwości nikt mu nie może odmówić, ale nie zagłosuję na niego.
Uważam, że państwo i kościół powinny każde iść swoją drogą. A jego poglądy jakoś nie zawsze tą teorię promują. Rządy PIS to tragedia dla Polski zwłaszcza w okresie pandemii. Druga tragedia to straszliwa niezborność i gapowatość opozycji. Mądrzy ludzie mówią, że teraz to walka pokoleń, starzy co na PIS głosują kontra młodzi co go nie lubią.
Elektorat PIS pada na covid, prawie pół miliona ludzi zmarło w zeszłym roku. Po paru latach taki scenariusz nie wróży partii rządzącej nic dobrego, ale z czego ci starzy będą żyli jak wszystko padnie?
Sytuacja jest trudna do przewidzenia a wręcz niemożliwa. Rząd produkuje obligacje i papierki do bankomatów jak papier toaletowy. Jak długo tak się da? Tymczasem jedna ustawa głupsza od drugiej się pojawia.
Teraz każdy dureń pisowski może zostać ambasadorem. Bo nie mają mądrych to prawo dostosowują do idiotów. Sprytnie.
Mam pytanie: czy Pani zaglądała kiedykolwiek na stronę Hołowni lub stronę Strategii Polska 2050, gdzie można znaleźć wszystkie aktualności dotyczące tego Ruchu, np. ostatnią konferencję prasową oraz debatę publiczną w strawie rozdziału Kościoła od państwa?
Proszę mnie nie rozśmieszać. Likwidacja finduszu kościelnego? To 10% finasowania KK, co z resztą pieniędzy, co z bonifikatą przy nabywaniu gruntów, co z nabywaniem ziemi rolnej? Albo lekcje religii – samorząd ma decydować o liczbie lekcji religii – śmiechu warte. Ja wiem, część katolików się nabierze, że to jakaś zmiana, ale to bullshit.
0 zł na KK, 0 religii w szkołach, 0 krzyży w przestrzeni publicznej, wszystko inne to mydlenie oczu.
No właśnie proszę NIE ROZŚMIESZAĆ potrójny ptaszku. Odsyłam do świeżego artykułu w Krytyce Politycznej autorstwa p. Puto. Kpij sobie dalej, a ja pytam: która partia podeszła do tego kompleksowo i poważnie? Jeden przykład poproszę. Z tak zblatowanym KK i tronem, gdzie PiS przekupuje większość "drobnymi", chcesz żeby ktoś biegał w tej kwestii z toporem? Nie warto od czegoś zacząć? Chcesz bajki, czy planu realnego? Ręce opadają na to wasze narzekanie.
twoje ,pelne adoracji h2050,przypominaja mi wyznawcow amway,masz tak samo wyprany mozg
Niestety złej baletnicy przeszkadza i rąbek spódnicy. Jak ktoś będzie się chciał przyczepić, to i tak będzie mu za mało. Zwłaszcza jak się okazuje, że jego pierwotne "czekam aż będzie postulowane to i to" zostaje jednak postulowane. Powstaje niespójność wizji fanatycznego "katolika", bo jak to katolik może być rozsądnie myślący. I powstaje wyparcie, na przykład kwestii zamknięcia spraw związanych z nabywaniem ziemi. No, ale do tego trzeba by odrobiny dobrej woli.
Jest bardziej prawicą niż lewicą, ale chciałby być i tu i tu. To "bardziej" okaże się tuż przed wyborami, gdy poznamy rozmiary poparcia go przez Krk. Plecie ograne komunały na wszelkie tematy. Ma niekwestionowaną zdolność wzbogacania ich o nowe kwiatki. Gadająca głowa, ze słownictwem bardziej bogatym niż u większości zużytych "politykow".
PS: co to znaczy "strateg polityczny. Jaki zawód ma na dyplomie, jeśli takowy posiada? OKO ma skłonnosc do wymyślania szalbierczych tytułów lub zawodów.
Moim zdaniem po wyroku TK Przyłębskiej, a szczególnie po jego opublikowaniu wraz z uzasadnieniem, pierwszy raz od dojścia PiS do władzy Polki i Polacy w znacznej mierze odczuli do czego prowadzą zmiany w systemie sprawiedliwości, demontaż państwa prawa i podporządkowanie sądów i instytucji państwa woli partii i jej prezesa. To w dłuższej perspektywie może znacznie zmienić optykę postrzegania polityki prowadzonej przez zjednoczoną prawicę. Przy czym jakiekolwiek pudrowanie sprawy aborcji już raczej niezbyt pomoże. I nie chodzi tu o zmianę poglądów tzw. wyznawców PiS, których jest ok 20-25%, tylko o uaktywnienie dotychczas biernej części społeczeństwa (ok40-45%) uważających, że jej polityka nie dotyczy i nie obchodzi. Oczywiście nie bez znaczenia jest tu sytuacja pandemiczna i działania rządu w atmosferze afer i skandali, jak i upadek zaufania do instytucji Kościoła Katolickiego. Czy PiS może odwrócić ten wektor spadku zaufania? To dobre pytanie i trudna na dzisiaj odpowiedź. Możliwości kupowania głosów transferami socjalnymi są coraz bardziej ograniczone, a ukrywany do tej pory skrzętnie stan finansów państwa, w końcu chyba ujrzy światło dzienne. Jest jeszcze jedna niewiadoma rzutująca mocno na ewentualne powodzenie odwrócenia przez PiS wektora spadku zaufania. To możliwości wykorzystania środków wsparcia UE w kontekście przyjętego Rozporządzenia w sprawie ich powiązania z praworządnością. Jak dotychczas to wszystkie palny rządowe zakładały znaczny, bo ponad 50% udział finasowania wsparciem z UE. W tym kontekście jest ciekawym dosyć mało przejrzysta ideowo inicjatywa pana Hołowni mogąca być zarówno kierunkiem ucieczki wielu wyborców tracącego w sondażach PiS, jak i przystanią polityczną dla pobudzonego elektoratu.
Oczywiście, Szymon Hołownia popełnia także błędy. Któż ich nie popełnia? Ale – w odróżnieniu od Rafała Trzaskowskiego – on jeden jedyny jedyniusieńki po opozycyjnej stronie nieustannie prowadzi jakąś kampanię. Rafał Trzaskowski nie ma na to czasu – przytłoczony bieżącym zarządzaniem wielkim miastem oraz obowiązkami w strukturach partyjnych. Wewnętrznej energii też chyba mu brakuje (ktoś kiedyś porównał liczbę miejscowości odwiedzonych oraz liczbę wystąpień publicznych w czasie kampanii prezydenckiej – w tej konkurencji Rafał niestety zdecydowanie przegrał z Dudą Andrzejkiem). W efekcie ten cały jego ruch obumarł chyba natychmiast po proklamowaniu. A propos, czy wielu z Was kojarzy jeszcze nazwę Nowa Solidarność?
Najmądrzejszą rzeczą jaką mogłoby teraz uczynić kierownictwo Platformy byłoby zawiązanie takiej koalicji, w której mniejszy (na razie) partner dostałby ster do ręki. Czyli jakby powtórzenie dealu Lewicy z "Chłopami z Wiejskiej" z roku 1993. No ale pewnie partykularyzmy okażą się nieprzezwyciężalne. Nie doczekamy się więc wspólnego kandydata na premiera. Nie doczekamy się sformułowania prostego, kilkupunktowego programu ("co wspólnie razem zrobimy w ciągu stu dni od przejęcia władzy?"). PiS będzie rządził bezterminowo . . .
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Wszędzie dookoła lewackie spiski, tajne pieniądze od tajnych "mocodawców", brak jakichkolwiek szczegółów, dowodów, faktów. Czyli typowe "mówi się że", "wiadomo, że", "oczywistym jest iż"… typowe foliarzy. Popraw srebrny kapelusz Grzesiu, bo 5G atakuje.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Panie Adamie, Ropczyński tak ma przeżartą głowę przekazami Kurskiego i spółki, że lepiej omijać go z daleka. Obserwuję jego wpisy wszędzie, gdzie Oko zajmuje się SH. Nie żebym miała frajdę i uprawiała na sobie masochizm, ale jego agresja często odstaje od reszty wypowiedzi nawet tych mocno krytycznych. Najpierw wpisy były krótkie, denne i ewidentnie słabo opłacane. Teraz sypnęli groszem, bo sondaże alarmujące, to się chłopak rozwija, klepie wszystko, co na paskach tv reżimowej i u braci Karnowskich, jak reksio tym swoim młoteczkiem. To przypadek nie do odratowania, szkoda nerwów. Pozdrawiam.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Binden zawsze zamiast Biden to ma być jakaś gra słów, złośliwość? Bo o takie nieuctwo akurat nie podejrzewam… BTW, za Trumpa to był za to raj, ach nawet nie chce się wymieniać. Finał zaś wszyscy znamy. Żałosne jest to postrzeganie wszystkiego w skrajnie czarnych kolorach tylko dlatego, że nie "nasi" akurat rządzą – nudne i smutne. W tak "skomplikowanym" świecie taki Hołownia rzeczywiście nie ma prawa istnieć, jak on śmie w ogóle?? – ale spokojnie, na pewno wkrótce wreszcie ujawni swoje żydowsko-masońsko-ubeckie korzenie i prawdziwe oblicze – satanisty i pedofila…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Zgoda co do wymienionych zasług Trumpa, są dość powszechnie znane. Tylko to zdecydowanie kropla w morzu tego co zrobił a nie reguła. I nawet tego nie potrafił jako swego dorobku sensownie na koniec zaprezentować (bo też wiemy jak wyglądał ten koniec). Poza tym notoryczny i nałogowy kłamca (nawet kiedyś próbujący zmusić meteorologów do przyznania mu racji gdy mylił się w sprawie zagrożenia huraganowego), skrajny ignorant i szyderca wobec nauki (zarówno w temacie pandemii jak i środowiska), poniżający kobiety, mniejszości, imigrantów – przykładów są pewnie setki (i to gorszących i szokujących wcale nie tylko liberałów/lewicę ale i wielu normalnych w jego partii (a są tam wciąż tacy, oby w końcu przeważyli). Odcięli się od niego nie tylko Obama czy Clinton ale i Bush. A na koniec, po przegraniu wszystkich możliwych procesów o wyborcze fałszerstwa (także w sądach gdzie sam "swoich" mianował) – "You have to go and fight for your country" – no to poszli… Tak, jako jedyny żadnej wojny nie rozpoczął, z wyjątkiem domowej – obym się mylił. (nie oglądam Fox ale owszem NBC i czasem CNN – i jest spora różnica między nimi, CNN rzeczywiście bez ogródek, choć słowo "krucjata" to do tych MAGA 'patriotów' dużo bardziej pasuje).
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
"Tylko fanatyk (w alternatywnej wersji krowa) nie zmienia nigdy poglądów" – powiedział kiedyś (zanim sam nim się nie stał) jeden z twoich idoli – dziś wciąż na najwyższym urzędzie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nie o żadne 180 bo to by znaczyło bezwarunkowe poparcie dla aborcji na życzenie – a to bzdura, nawet nie manipulacja tylko zwykłe kłamstwo. Owszem jako prezydent zatwierdziłby wyniki referendum (na ile ono w ogóle jest dobrym pomysłem to już inna sprawa), nawet gdyby nie były po jego myśli bo mając własne poglądy wie, że nie może ich zwyczajnie narzucić całej reszcie (bez próby zmiany systemu politycznego, co obecna władza akurat chyba właśnie na poważnie trenuje).
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Proszę o link, gdzie widziałeś pianę na ustach? Zawsze mówił tak samo, dalej ma prawo tak twierdzić, jak ty twierdzić inaczej. Widzę, że przerasta cię zupełnie zrozumienie, że czym innym są prywatne poglądy, a czym innym branie odpowiedzialności za rządy w społeczeństwie, w którym obecne są RÓŻNE POGLĄDY. Nie czaisz różnicy?
W lustrze widział. Nawiasem mówiąc, podziwiam kulturę argumentów i cierpliwość w ich prezentowaniu – ale polecanie tutaj Norwida to już chyba jakiś pozaziemski optymizm 🙂
Polacy jacy są, tacy są, ale wieszczów narodowych raczej nie odsądzają od czci i chwały. Może czasem warto i na nich się powołać. Kto bardziej refleksyjny, poszuka sobie, co pisał Norwid, a reszta i tak niewarta zachodu… Pozdrawiam.
"Polacy jacy są, tacy są, ale wieszczów narodowych raczej nie odsądzają od czci i chwały." Spokojnie, lewak/pedał/żyd (niepotrzebne skreślić) wszędzie się znajdzie, trzeba tylko troszkę wysiłku i wyobraźni 🙂 Pozdrawiam.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Na konformizm kaczora wchodzącego wraz ze swoim "trybunałem" do tyłków hierarchom kościelnym wbrew elementarnej przyzwoitości, empatii, tudzież szacunkowi dla tu akurat bardzo jednoznacznej opinii publicznej (od lat max 15% popiera tak drakońskie prawo) brak już w takim razie skali.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Kaczyński przecież z czasem zmienił o 180 zdanie w sprawie Kościoła. I to dosyć centralny punkt w jego polityce, a nie jakaś poboczna kwestia.
Tym razem popieram. To, co proponuję Hołownia we fragmentarycznych wypowiedziach na temat panstwo/Krk to nie są poglądy. To jego sposób na życie. To on był (miał byc) zakonnikiem, przez lata był szczekaczką propagandy betonu koscielnego itd. Teraz uznał, że bezpieczniejszym może być życie w parlamentarnym korycie. Co nie wyklucza kontynuacji ujadania.
Odsyłam wszystkich jątrzących, utyskujących, narzekających, ale i tych złorzeczących Hołowni, który miał czelność wyjść ze swojej strefy komfortu i coś zmienić, odsyłam was do Norwida. Dawne dzieje, a jego opis społeczeństwa polskiego jest aktualny, aż żal i płacz, że nic się nie zmieniło.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jak nadmieniłam, zaczynałeś mizernie, jak chłopiec z bramy, teraz ciut rozwinąłeś skrzydełka, więcej zdań wielokrotnie złożonych, czy z sensem?- to każdy widzi i może ocenić wedle uznania. Momentami stałeś się nawet pozornie grzeczny i rozumiem ten zabieg- chcesz być traktowany poważnie. Tylko że nie ze mną te numery. Otóż dla twojej informacji nie siedzę w żadnych kokonach, przeglądam wszystko, co jest dostępne, nawet te brednie Karnowskich. Obserwuję również stajnię troli w komentarzach pod ich artykułami- poziom bez zmian, podobny do twojego sprzed kilku artykułów. Jeśli dla ciebie odnośnikiem są źródła typu TVP1 czy 2, to nie pomoże ci pozornie grzeczny ton, bo albo jesteś botem, albo bierzesz silne leki, które zawodzą. Nikt przy zdrowych zmysłach nie łyka tego, co tam "sprzedają". Z zasady odrzucam skrajności, a ty im przyklaskujesz. Ad personam notorycznie walisz w Hołownię i o człowieku z dużym dorobkiem życiowym piszesz "twór", a jego imię małą literą i zdrabniasz, jakby był chłopcem w krótkich spodenkach. Za idiotów masz rozmówców?Daruj sobie upomnienia, przestudiuj pojęcie konstruktywnej krytyki, polecam.
Amen.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
______
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ropa już dobrze, pani doktor obiecała zwiększyć dawkę i ulżyć cierpieniu. Troszkę cię otumani, ale się wyciszysz, skończą się majaki. Głowa do góry.
Ciekawą inicjatywą społeczną jest ustawa Zakrzewskiego. https://dzienniklodzki.pl/ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15618172