0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot: ALAIN JOCARD / AFPFot: ALAIN JOCARD / ...

Była szefowa Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen została skazana na cztery lata więzienia, w tym dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności, w związku z defraudacją środków Parlamentu Europejskiego oraz współudziałem w defraudacji środków. W poniedziałek 31 marca 2025 Sąd Karny w Paryżu orzekł też o jej niezdolności do pełnienia funkcji publicznych ze skutkiem natychmiastowym przez okres pięciu lat, co przekreśla jej udział w wyborach prezydenckich we Francji w 2027 roku. Le Pen ma też zapłacić 100 tysięcy euro grzywny.

Oprócz Le Pen wyroki skazujące w sprawie o fikcyjne zatrudnianie asystentów w Parlamencie Europejskim usłyszały w sumie 23 osoby, w tym ośmiu europosłów partii oraz 12 asystentów parlamentarnych. Najniższy zasądzony wyrok to sześć miesięcy w zawieszeniu, najwyższy to ten dla Le Pen – cztery lata więzienia, w tym dwa w zawieszeniu. Ponadto partia musi zapłacić 1 milion euro grzywny oraz zwrócić 1 milion euro nielegalnie pozyskanych środków, które zostały zamrożone w toku postępowania. Tylko jedna osoba z 25, które znalazły się na ławie oskarżonych, została uznana za niewinną – donosi dziennik Le Monde w relacji na żywo.

Marine Le Pen opuściła salę sądową, zanim sędzia Bénédicte de Perthuis odczytała cały wyrok.

Skrajna prawica spieszy z poparciem

Z wyrazami wsparcia dla skazanej liderki francuskiej skrajnej prawicy pospieszyli liderzy partii politycznych zrzeszonych w europarlamentarnej grupie Patrioci dla Europy, do której należy Zjednoczenie Narodowe.

Premier Viktor Orbán, jeden z założycieli grupy, napisał na X: „Jestem Marine!”.

Lider włoskiej Legi Matteo Salvini uznał wyrok na Le Pen za element szerszej strategii pozbawiania prawicy szans na przejęcie władzy w Europie.

„Ci, którzy obawiają się wyroku wyborców, często sięgają po wyroki sądów, by utrzymać władzę” – napisał Salvini na X, zestawiając przypadek Le Pen z wyrokiem Sądu Najwyższego w Rumunii, który na skutek nieprawidłowości w kampanii wyborczej uznał za nieważne ostatnie wybory prezydenckie.

„Nie damy się zastraszyć, nie damy się powstrzymać. Cała naprzód, przyjaciele” – napisał Salvini na X.

Komentując wyrok skazujący liderki swojej partii, współprzewodniczący Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella napisał w mediach społecznościowych, że to „wyrok wydany na francuską demokrację”.

Wyrok sądu potępił też lider francuskich Republikanów Eric Ciotti. Jego zdaniem wyrok na Le Pen to „sposób na zawłaszczenie władzy” przez obecnie rządzących. Ciotti przestrzegł jednak, że „wykluczanie kandydatów z największą szansą na zwycięstwo (...) nie zapobiegnie zwycięstwu zjednoczonej prawicowej alternatywy” w nadchodzących wyborach prezydenckich.

W podobnym tonie wyrok sądu skrytykowała siostrzenica Le Pen, Marion Maréchal, z konkurencyjnej wobec Patriotów dla Europy grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE. Jej zdaniem jedynym przestępstwem, jakie popełniła Le Pen, to „prowadzenie prawicowego obozu do zwycięstwa” w nadchodzących wyborach prezydenckich.

„Nikt na prawicy nie powinien udawać, że jest usatysfakcjonowany z tego wyroku (...). Kto będzie następny?” – napisała Maréchal na X.

Rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow skomentował podczas konferencji prasowej, że „coraz więcej europejskich stolic decyduje się na łamanie demokracji”, ale wyrok francuskiego sądu uznał za „wewnętrzną sprawę Francji”.

Przeczytaj także:

„Sposób na finansowanie partii”

W poniedziałek 31 marca Sąd Karny w Paryżu orzekł, że przestępstwo defraudacji środków Parlamentu Europejskiego przez europosłów Zjednoczenia Narodowego miało charakter systemowy i zorganizowany, i służyło jako „sposób finansowania partii”. Sąd uznał, że była przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen pełniła w tym systemie „centralną funkcję”, choć system został wymyślony jeszcze za czasów prezydentury w partii jej ojca Jeana-Marie Le Pena. Do wyłudzeń dochodziło w latach 2004-2017, Marine Le Pen przejęła stery w partii w 2011 roku.

Na polecenie szefostwa partii, w tym samej Le Pen, europosłowie Zjednoczenia Narodowego mieli zatrudniać tylko po jednym asystencie do prac w Parlamencie Europejskim. Reszta przyznanego przez PE budżetu na prowadzenie biura miała zostać przeznaczona na funkcjonowanie partii. Środki były defraudowane poprzez fikcyjne zatrudnienia kolejnych asystentów parlamentarnych, którzy jednak wykonywali prace na rzecz partii, a nie europosłów. Zdaniem sądu partia wyłudziła w ten sposób 2,9 miliona euro.

„Wyłudzenie nie polegało na wyłudzeniu pracy asystentów, lecz na wyłudzeniu budżetów europarlamentarzystów na prowadzenie biur” – tłumaczyła sędzia, odczytując wyroki. Podkreśliła też, że „nikt nie został skazany za uprawianie polityki”. „Przedmiotem śledztwa było to, czy asystenci faktycznie wykonywali prace na rzecz PE” – tłumaczyła.

Oprócz Le Pen na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 25 osób, w tym byli lub obecni europosłowie Bruno Gollnisch, Nicolas Bay (obecnie w partii Rekonkwista Érica Zemmoura), Dominique Bilde, Mylène Troszczynski, Marie-Christine Boutonnet, Marie-Christine Arnautu oraz Fernand Le Rachinel, osoby funkcyjne w partii, w tym wiceprzewodniczący Louis Aliot oraz skarbnik partii Wallerand de Saint-Just. Pośród osób skazanych za przyjęcie fałszywego zatrudnienia jest m.in były szef sztabu Le Pen Thierry Légier oraz jej asystentka Catherine Griset, a także jej siostra Yann Le Pen. Jak ustalił sąd, zatrudniona jako europarlamentarna asystentka Catherine Griset w latach 2014-2015 przepracowała w PE niecałe 12 godzin, cały czas pracy spędzając w siedzibie partii w Paryżu.

W materiale dowodowym znalazła się m.in. korespondencja z czerwca 2014 roku między nowo wybranym europosłem Jean-Luc Schaffhauserem a skarbnikiem partii Wallerandem de Saint-Justem. Europoseł nawiązuje w niej do instrukcji dotyczących fikcyjnego zatrudnienia jako asystentów przez europosłów osób, które pracują na rzecz partii, przekazanych przez szefową Zjednoczenia Narodowego na spotkaniu dla nowo wybranych europosłów. Schaffhauser wyraża wątpliwość, że „to, o co prosi Marine, to de facto fikcyjne zatrudnienie”, za które odpowiedzialność karną ponosi europoseł. Skarbnik partii Wallerand de Saint-Just odpisuje mu, że „Marine jest tego świadoma”.

Obciążająca dla Le Pen była też jej własna korespondencja ze skarbnikiem partii. Np. w mailu z czerwca 2014 roku, kiedy to partia Le Pen była bardzo zadłużona, de Saint-Just pisał do Le Pen, że „wyjdziemy z tego tylko wtedy, gdy poczynimy znaczne oszczędności dzięki Parlamentowi Europejskiemu”.

Bardzo istotne dla sprawy były też zeznania byłych europosłów Frontu Narodowego, Aymerica Chauprade'a i Sophie Montel. Montel i Chauprade szczegółowo opisali proceder czerpania środków z budżetów europosłów PE, potwierdzając, że „istniał system fikcyjnego zatrudniania asystentów parlamentarnych opłacanych z funduszy Parlamentu Europejskiego, ale faktycznie pracujących dla partii”.

Marine Le Pen na żadnym etapie sprawy nie przyznała się do winy.

Le Pen bez szans na prezydenturę?

Wyrok paryskiego sądu ma kluczowe znaczenie dla możliwości ubiegania się przez Marine Le Pen o prezydenturę. Szefowa Zjednoczenia Narodowego miała w 2027 roku po raz czwarty zawalczyć o Pałac Elizejski, tym razem mając jeszcze większe niż w poprzednich latach szanse na wygraną.

Po raz pierwszy w wyborach prezydenckich Le Pen wystartowała w 2012 roku, zdobywając trzeci wynik (17,6 proc. głosów) i przegrywając w pierwszej turze. W kolejnych wyborach w 2017 roku starła się z Emmanuelem Macronem i weszła do drugiej tury, ale przegrała bardzo wyraźnie, zdobywając tylko 33,9 proc. głosów. W kolejnych wyborach w 2022 roku Le Pen zdobyła nieco więcej, bo 41,5 proc. głosów i też przegrała z Macronem. Obecnie sondaże przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku pokazują wyraźną przewagę Le Pen nad potencjalnym kandydatem partii Macrona, Édouardem Philippem.

Na zwycięstwo wyborcze Le Pen we Francji bardzo liczyła też jej grupa w Parlamencie Europejskim, czyli Patrioci dla Europy.

Patrioci dla Europy to europejska frakcja polityczna z ambicjami głębokiej reformy Unii Europejskiej, forsująca skrajnie prawicową, fundamentalistyczną agendę na wzór Ordo Iuris. W ich wizji UE jest zredukowana do wspólnego rynku i nie ma żadnych kompetencji w zakresie ochrony praw człowieka czy praworządności. Celem partii w grupie jest przejmowanie władzy w państwach członkowskich także po to, by mieć wpływ na agendę europejską, a to jest możliwe w momencie, gdy partie z tej grupy zdobędą władzę, chociażby w czterech państwach członkowskich. Taki układ daje tzw. mniejszość blokującą w Radzie UE.

Tymczasem pomimo kilku zwycięstw wyborczych w ostatnich latach lub bardzo dobrych wyników sondaży poparcia, partiom z tej grupy nie udaje się skutecznie przejmować władzy.

Np. pomimo zwycięstwa w wyborach w Holandii w 2023 roku należąca do PdE Partia Wolności Geerta Wildersa, owszem, współtworzy rząd, ale została zmarginalizowana przez partnerów koalicyjnych, którzy nie zgodzili się, by Wilders został premierem. Podobna sytuacja miała miejsce w Austrii. Pomimo zwycięstwa w wyborach federalnych w Austrii władzy w kraju nie udało się przejąć Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ), bo ze względu na kordon sanitarny, zgodnie z którym partie antysystemowe nie są dopuszczane do sprawowania władzy, żadna z pozostałych partii nie zgodziła się dołączyć do koalicji.

Kordon sanitarny miał także zastosowanie podczas lutowych wyborów federalnych w Niemczech. Pomimo drugiego wyniku do koalicji rządzącej nie została zaproszona skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec. Kordon sanitarny obowiązuje też w Parlamencie Europejskim, dzięki czemu europosłowie grup skrajnie prawicowych – Patriotów dla Europy oraz Europy Suwerennych Narodów – nie pełnią żadnych funkcji w PE.

Patrioci dla Europy sprawują władzę jedynie na Węgrzech, choć w najnowszych sondażach Fidesz przegrywa z wyrosłą mu w ostatnim roku konkurencją – należącą do Europejskiej Partii Ludowej partią Tisza. „Patrioci” liczą jeszcze na zwycięstwo w najbliższych wyborach parlamentarnych w Czechach, w których według sondaży szansę na zwycięstwo ma należąca do grupy partia ANO, ale to też scenariusz niepewny, sporo może się jeszcze wydarzyć.

Zjednoczenie Narodowe było też bliskie przejęcia częściowej władzy we Francji w wyniku ostatnich, przedterminowych wyborów parlamentarnych, ale na skutek manewru wyborczego zastosowanego przez macronistów oraz francuską lewicę, Zjednoczenie zostało pozbawione szansy na zwycięstwo.

Le Pen zastąpi Bardella?

Wyrok francuskiego sądu nie jest prawomocny, a skazanym przysługuje apelacja. Prawnik Le Pen od razu zapowiedział, że jego klientka planuje ją złożyć. Ale postępowania apelacyjne są dość czasochłonne, a do wyborów w 2027 roku zostały tylko dwa lata.

„Zostałam wykluczona [ze startu – red.]” – mówiła Marine Le Pen w wywiadzie z telewizją TF1 w poniedziałek wieczorem.

Była przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego powiedziała, że jej zdaniem postępowanie apelacyjne nie zakończy się przed wyborami w 2027 roku i stanie się tak celowo. Francuskie media spekulują o tym, że naturalnym kandydatem na zastępstwo Marine Le Pen w wyścigu o fotel prezydencki w 2027 roku jest obecny przewodniczący partii, europoseł Jordan Bardella. Ale Bardella ma dopiero 29 lat i pomimo że zajmuje eksponowane stanowisko w partii nie jest tak rozpoznawalny jak Le Pen.

O tym, że to naturalny zastępca Le Pen w kampanii prezydenckiej w 2027 roku tuż po ogłoszeniu wyroku przez sąd mówił wiceprzewodniczący partii Louis Aliot, również skazany w sprawie o sprzeniewierzenie środków Parlamentu Europejskiego. W wieczornym wywiadzie z TF1 Le Pen owszem, skomplementował Bardellę mówiąc, że to „niezwykly zasób” partii, ale dodała, że ma nadzieję, że „nie będzie trzeba przedwcześnie po niego sięgać”.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.

Komentarze