0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

"My, jak tylko jesteśmy w stanie uratować jakiegoś człowieka, jakieś istnienie ludzkie, robimy to. Uratowaliśmy kilkaset istnień ludzkich" - zapewniał 9 listopada 2021 w Sejmie Mateusz Morawiecki.

Podczas nadzwyczajnego posiedzenia zwołanego przez marszałkinię Elżbietę Witek rząd PiS relacjonował sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Premier chwalił się sukcesami wojska w odpieraniu "ataku" migrantów zgromadzonych w okolicy przejścia granicznego w Kuźnicy.

Sala co do zasady zgodziła się z Morawieckim, że granicy trzeba bronić. Ale z ust polityków opozycji padały też słowa niewygodne dla rządzących. Posłowie i posłanki lewicy dopytywali o nielegalne push-backi, czyli przepychanie migrantów i uchodźców znajdujących się w Polsce z powrotem na Białoruś. I o tragiczne skutki takiej praktyki.

"Od kilku tygodni różne organizacje pozarządowe, które są w strefie objętej stanem wyjątkowym, donoszą, że uchodźcy są przepuszczani, ale duża część z nich jest wypychana, a następnie ci ludzie w strasznych, tragicznych warunkach umierają. Chciałbym dostać konkretną odpowiedź, jak wygląda wsparcie dla ludzi, którzy przekraczając granicę, mogą być narażeni na śmierć" - mówił Krzysztof Gawkowski z Lewicy.

Premier odpowiedział, że w tej kwestii rząd nie ma sobie nic do zarzucenia.

Każdy zabłąkany obywatel krajów Bliskiego Wschodu trafia do szpitala albo do ośrodka dla uchodźców. Jeżeli życzy sobie wrócić do kraju pochodzenia, to trafia tam z powrotem. [...] Więc ratujemy, a nie doprowadzamy do tego, że ludzie umierają.

Sejm,09 listopada 2021

Sprawdziliśmy

Mamy wiele przypadków udokumentowanych pushabcków. I ofiary śmiertelne tego procederu.

Uważasz inaczej?

To jawne i wyjątkowo okrutne kłamstwo.

Push-backi oficjalne i "zalegalizowane"

Wbrew zapewnieniom premiera nie każda osoba, która znajdzie się po polskiej stronie granicy, może liczyć na humanitarne traktowanie z poszanowaniem przepisów prawa międzynarodowego.

Przypomnijmy: zgodnie z konwencją genewską człowiek, który nielegalnie przekroczy granicę, musi mieć możliwość złożenia wniosku o ochronę międzynarodową. Jeżeli tego nie zrobi, władze danego kraju mogą odesłać go do kraju pochodzenia. W międzyczasie powinny jednak zadbać o jego bezpieczeństwo i zapewnić humanitarne warunki, np. umieszczając go w ośrodku dla cudzoziemców.

W OKO.press relacjonowaliśmy, jak polscy pogranicznicy po prostu wywozili uchodźców na granicę zmuszając do jej przekroczenia na stronę białoruską, ignorując prośby o azyl. Część osób mówiła o push-backach wielokrotnych - gdy polskie i białoruskie służby po kilka razy przerzucały przez granicę te same grupy osób. Każda kolejna noc spędzona na dworze to dla nich ryzyko wychłodzenia i śmierci.

Przeczytaj także:

Żeby zabezpieczyć się przed krytyką,

rząd PiS w październiku przegłosował nowelizację ustawy o cudzoziemcach, w której "legalizuje" wywożenie migrantów z Polski. Przyznał tym samym, że proceder ten ma miejsce. Trudno pojąć, jak mają się do tego wczorajsze deklaracje Morawieckiego.

Jak pisaliśmy, nowela jest niezgodna z Konwencją Genewską o statusie uchodźców oraz Europejską Konwencją Praw Człowieka. Zgodnie z art. 91 Konstytucji stoją one wyżej w hierarchii aktów prawnych w Polsce niż ustawy i rozporządzenia.

“Rząd próbuje zalegalizować kompletnie nielegalne praktyki, ale one nie staną się legalne tylko dlatego, że Sejm uchwalił tę ustawę. Samo wprowadzenie tych regulacji nie powoduje od razu, że to, co jest niezgodne z prawem, nagle zostanie uznane za legalne. To tylko magiczne myślenie rządzących” - komentował dla OKO.press dr hab. Witold Klaus, prof. INP PAN i członek zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.

Ludzie umierają i będą umierać

Morawiecki zapewnia, że polski rząd "ratuje ludzi", a nie doprowadza do tego, że umierają.

Tymczasem aktywiści z Grupy Granica, którzy na co dzień próbują pomagać migrantom, donoszą o kolejnych ofiarach śmiertelnych wśród osób, którym rządzący odmawiają pomocy. 1 listopada 2021 członkini grupy Anna Dąbrowska z lubelskiej organizacji Homo Faber opublikowała na Facebooku post, w którym wspomina zmarłych. Od tego czasu ich liczba najpewniej wzrosła.

"Pamiętamy o pochodzącym z Iraku Ahmedzie Hamidzie, który zmarł ze skrajnego wychłodzenia w okolicach wsi Dworczysko. Pamiętamy o dwóch mężczyznach, którzy zostali znalezieni 19 września. Pamiętamy o Irakijczyku, który zmarł pod Nowym Dworem. Pamiętamy o irakijskim 16-latku, który zmarł po wywózce z Polski. Pamiętamy o 24-letnim Syryjczyku, który został znaleziony niedaleko Kuźnicy Białostockiej. Pamiętamy o 19-letnim Syryjczyku, którego ciało wyłowiono z Bugu na Lubelszczyźnie. Pamiętamy o mężczyźnie, który został znaleziony pod wsią Kuśnice. Pamiętamy o 39-letniej Irakijce, której ciało leżało metr od polskiej granicy. Pamiętamy o 25-letnim Gailanie, który zmarł zaledwie kilka dni temu" - czytamy w poście.

W OKO.press opisywaliśmy też historię Judith z Konga, którą polska Straż Graniczna miała złapać za ręce i nogi i przerzucić nad płotem granicznym z powrotem na Białoruś. Dwa dni później Judith poroniła.

W nocy temperatury na Podlasiu spadają już poniżej zera. Gdyby nie pomoc aktywistów i aktywistek, którzy ratują zagubionych w lesie, wsparcie Medyków na Granicy i humanitarna postawa lekarzy ze szpitala w Hajnówce, ofiar byłoby więcej.

Za zdrowie i życie ludzi, którzy przekroczyli polską granicę - nawet nielegalnie - czy tego chce, czy nie, odpowiada rząd PiS. Opowieści o ratowaniu setek istnień to albo próba zagłuszenia wyrzutów sumienia i zaklinanie rzeczywistości, albo cyniczne wprowadzanie w błąd opinii publicznej.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze