Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Przed nami intensywny politycznie początek tygodnia. Około godz. 8:00 rozpoczęło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z odsuniętym od obowiązków prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim. W piątek, 12 grudnia, minister sprawiedliwości ogłosił, że Barski jest prokuratorem w stanie spoczynku, a jego przywrócenie do służby czynnej przez Zbigniewa Ziobrę było niezgodne z prawem.
Bodnar nie musiał konsultować tego ruchu z prezydentem. Zgoda Dudy byłaby konieczna, żeby odwołać Barskiego i powołać nowego prokuratora krajowego. W przypadku, kiedy jego przywrócenie do służby było nieważne – co potwierdzają trzy ekspertyzy prawne opublikowane przez resort – Duda nie musiał zgadzać się na odsunięcie Barskiego od obowiązków. Prezydent się z tą interpretacją nie zgadza, już w piątek opublikował na portalu X oświadczenie, w którym podkreślał, że Bodnar łamie Konstytucję.
O godzinie 11:00 Duda spotka się z premierem Donaldem Tuskiem. „Udam się do pana prezydenta, m.in. żeby rozmawiać o szczegółach i o charakterze mojej misji, bo w najbliższych dniach będę w Kijowie” – zapowiedział Donald Tusk w trakcie piątkowego wywiadu dla TVN, Polsatu i TVP.
O 15:00 zbierze się sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. Będzie rozpatrywać wniosek Prokuratora Okręgowego w Warszawie o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Grzegorza Brauna. Chodzi o zgaszenie świecy chanukowej w grudniu 2023. Cały incydent opisywaliśmy w OKO.press:
Skazani prawomocnym wyrokiem politycy PiS mieli spędzić dwie noce w Pałacu Prezydenckim i pojawić się na marszu 11 stycznia. Nie spodziewali się, że policja wejdzie do budynku.
„Gazeta Wyborcza” opisuje, jak przebiegło zatrzymanie Marcina Kamińskiego i Macieja Wąsika. 9 stycznia policja weszła do Pałacu Prezydenckiego, gdzie przebywali skazani politycy PiS. Zostali zatrzymani i przewiezieni do aresztu na Grochowie. Stamtąd wywieziono ich później do zakładów karnych w Radomiu i Przytułach Starych.
PiS miał zupełnie inny plan. Kamiński i Wąsik mieli zostać w Pałacu Prezydenckim do 11 stycznia. Mieli przygotowane sypialnie, przywieziono również walizki z ich rzeczami. Później mieli wziąć udział w organizowanym przez PiS „Marszu Wolnych Polaków”.
Andrzej Duda miał nieoficjalne zapewnienie policji, że nie wejdzie do Pałacu Prezydenckiego.
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński brali udział w uroczystości przyjęcia przez prezydenta nowych doradców Błażeja Pobożego i Stanisława Żaryna – taki był oficjalny powód ich wizyty w Pałacu Prezydenckim. Później, do około 15 rozmawiali z Andrzejem Dudą w jego gabinecie.
Po tej rozmowie wyszli na dziedziniec, gdzie czekały media i wygłosili oświadczenie, utrzymując, że są posłami. Policja nie próbowała ich wtedy zatrzymać.
Według informacji „Wyborczej”, o 16 Andrzej Duda miał mieć rehabilitację w Belwederze. Przeniesiono ja jednak do Pałacu Prezydenckiego – żeby mógł być na miejscu i pilnować, czy Wąsik i Kamiński nie zostaną zatrzymani. O godz. 18 musiał jednak dotrzeć do Belwederu – odbywało się tam spotkanie z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. Tego spotkania nie można było odwołać na ostatnią chwilę.
Dla Wąsika i Kamińskiego były już przygotowane sypialnie, dostali także kontakt do kuchni, żeby mogli swobodnie zamawiać jedzenie i picie. Pod nieobecność prezydenta do Pałacu weszło dwóch funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa: pułkownicy Krzysztof Król i Bartłomiej Hebda. Hebda wcześniej kierował ochroną prezydenta.
Poprosili szefową Kancelarii Prezydenta Grażynę Ignaczak-Bandych, żeby przyprowadziła skazanych polityków PiS. Kiedy ci zeszli na dół, Król przyprowadził 14 policjantów. Kamińskiego i Wąsika zakuto w kajdanki i wyprowadzono od strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy ul. Karowej.
W tym czasie Duda był już w drodze z Belwederu. „Wyborcza” podaje, że nie doszło do żadnego zablokowania kolumnie prezydenckiej wyjazdu z Belwederu przez autobus miejski. Pojazd rzeczywiście się zepsuł i zatarasował główną bramę, jednak służby zauważyły to już wcześniej. Samochody prezydenta przejechały kilkadziesiąt metrów szerokim chodnikiem za róg ogrodzenia Belwederu i czekały na parkingu pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, aż Duda wyjdzie z budynku. Autobus w żaden sposób nie opóźnił wyjazdu z Belwederu.
Kolumna prezydencka nie dotarła jednak na czas. Duda minął się z policją o kilka minut.
Niedziela to kolejny dzień pod znakiem konfliktu w prokuraturze krajowej. Jest zapowiedź blokady wejścia do budynku PK oraz oświadczenie części prokuratorów przeciwko decyzji Adama Bodnara. Prezydent Duda uważa, że Prokuratorem Krajowym jest wciąż Dariusz Barski. Trwa budowa nowego politycznego mitu PiS o Wąsiku i Kamińskim jako więźniach politycznych
Konflikt między ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem, a podlegającą mu prokuraturą, ulega nasileniu. Nominaci Zbigniewa Ziobro oraz bliskie poprzedniej władzy środowiska sędziowskie oponują wobec zmian kadrowych w Prokuraturze Krajowej, pomimo że Bodnar zadziałał zgodnie z prawem.
Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand wydał zarządzenie, że wstęp do budynku Prokuratury Krajowej mają jedynie osoby, które posiadają stałą kartę identyfikacyjną. To może oznaczać, że od poniedziałku 15 stycznia do budynku nie wejdzie pełniący obowiązki Prokuratora Krajowego Jacek Bilewicz.
Bilewicz pełni funkcję od piątku 12 stycznia, kiedy to minister sprawiedliwości prokuratur generalny Adam Bodnar wydał decyzję o tym, że dotychczasowy Prokurator Krajowy, powołany na to stanowisko przez Zbigniewa Ziobrę Dariusz Barski, nie został powołany prawidłowo, a więc de facto cały czas pozostawał w spoczynku. Bilewicz ma więc czasowo pełnić obowiązki Prokuratora Krajowego.
Bodnar uzasadniał, że przepis, na podstawie którego Ziobro przywrócił Barskiego ze stanu spoczynku,
w momencie podejmowania przez Ziobrę decyzji, już nie obowiązywał.
Przepis ten miał bowiem określony wymiar czasowy obowiązywania: pozwalał na przywrócenie prokuratorów ze stanu spoczynku jedynie w okresie od 4 marca do 4 maja 2016 r. To była szczególna regulacja w szczególnych okolicznościach: toczącej się wówczas reorganizacji prokuratury. Barski został przywrócony do stanu czynnego w lutym 2022 r.
Takiej argumentacji i decyzji sprzeciwia się jednak zarówno prezydent Andrzej Duda (na zdjęciu powyżej podczas dzisiejszych obchodów 150. rocznicy urodzin wybitnego lidera ruchów chłopskich Wincentego Witosa, o czym dalej), nie wiadomo jak duża grupa prokuratorów oraz bliskie Zjednoczonej Prawicy Stowarzyszenie Sędziów RP.
Kancelaria Prezydenta ogłosiła, że w poniedziałek 15 stycznia w godzinach porannych prezydent Andrzej Duda spotka się z „prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim wraz z współpracownikami”. Rozmowa ma dotyczyć „tego, co się wydarzyło”, czyli „próby zamachu na niezależną prokuraturę”.
Także wspierające poprzednią władzę Stowarzyszenie Sędziów RP (SSRP) wydało uchwałę, w której wyraża sprzeciw wobec bezprawnej ich zdaniem decyzji Adama Bodnara o odsunięciu powołanego przez Zbigniewa Ziobrę Dariusza Barskiego z funkcji Prokuratora Krajowego.
Uchwała Stowarzyszenia Sędziów RP została opublikowana na koncie Prokuratury na platformie X.
Rozłam w Prokuraturze widać więc także w jej mediach społecznościowych – od piątku 12 stycznia, czyli od dnia, kiedy minister sprawiedliwości prokurator generalny ogłosił swoją decyzję w sprawie Barskiego, publikowane są tam tylko treści sprzeciwiające się tej decyzji.
Na stronie Prokuratury Krajowej pojawiło się także oświadczenie „prokuratorów regionalnych i naczelników Wydziałów Zamiejscowych Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej” przeciwko decyzjom Adama Bodnara. Ale pod listem nie ma żadnych nazwisk. Nie wiadomo więc, jak duża jest grupa prokuratorów, która nie zgadza się z decyzją Adama Bodnara.
Sprawę skomentował też lider PiS Jarosław Kaczyński, który na niedzielę zwołał konferencję prasową w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Komentując decyzje Adama Bodnara, Kaczyński stwierdził, że „Dzisiaj mamy w prokuraturze krajowej próbę utworzenia sytuacji, która jest sprzeczna z artykułem 7 Konstytucji, czyli zasadą legalizmu, [oznaczającą, że] władze państwowe działają na podstawie prawa”.
„To, co się w tej chwili dzieje [w Prokuraturze Krajowej], to jest próba wykreowania nowego, nieprzewidzianego przez prawo stanowiska pełniącego obowiązki prokuratura krajowego” – powiedział. „Przepisy nie przewidują istnienia takiego stanowiska i w związku z tym premier nie może nikogo na takie stanowisko mianować” – podkreślił Kaczyński.
Tymczasem premier Donald Tusk chyba zrobił sobie wolne w niedziele. Jego aktywność (przynajmniej w mediach i w mediach społecznościowych) ograniczyła się do skomentowania zapowiedzi blokady wejścia do budynku Prokuratury Krajowej. Poza tym premier ogłosił, że przekazuje na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy niezwykłą pamiątkę – automatyczny ołówek, który należał do generała Władysława Sikorskiego, premiera i ministra spraw wojskowych II Rzeczpospolitej, a później (po 1939 roku) premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. To pierwszy raz od ośmiu lat, kiedy urzędujący premier RP angażuje się w WOŚP. PiS zawzięcie walczyło z WOŚP i Jurkiem Owsiakiem.
Polityczną fantazją błysną dziś za to prezydent Andrzej Duda.
Podczas obchodów 150. rocznicy urodzin lidera ruchów chłopskich Wincentego Witosa, zestawił losy prześladowanego politycznie założyciela Polskiego Stronnictwa Ludowego z losami skazanych za nadużycia władzy byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcy Macieja Wąsika.
„Oto posłowie zostają zamknięci do więzienia. To jak żywo przypomina tamte lata [procesów brzeskich]. Ktoś krzyknie – ale to wymiar sprawiedliwości [podjął decyzję ws. Wąsika i Kamińskiego]! Wtedy też był wymiar sprawiedliwości. Przecież procesu brzeskiego nie rozstrzygał formalnie żaden polityk, tylko sędziowie” – mówił prezydent z emfazą, przestrzegając polityków „zwłaszcza tych, którzy obecnie rządzą” przed tym, "do czego prowadzi arogancja władzy i poczucie bezkarności”.
W cyklu „Niedziela Cię zaskoczy” publikujemy serię pogłębionych artykułów dotykających kwestii molestowania seksualnego. Debatę na ten temat wzniecił opublikowany tydzień temu tekst reportera Gazety Wyborczej Marcina Kąckiego. Kącki de facto przyznaje się do niewłaściwych zachowań wobec kobiet, choć nie nazywa ich molestowaniem, lecz „złym kochaniem”.
„Wyrządzanie krzywdy innym to nie objaw, tylko decyzja” – piszą psychoterapeuci o tekście Marcina Kąckiego i zastanawiają się, na ile trauma może być usprawiedliwieniem, a terapia – przebaczeniem.
„Środowisko dziennikarskie nie jest jakimś Mordorem, ale ma ogromny wpływ na społeczeństwo. Jeżeli na tym podwórku nie zapanuje porządek, to będzie miało wpływ na przekaz, który trafia do ludzi” – mówi prawniczka, ekspertka antydyskryminacyjna Karolina Kędziora, odnosząc się do głośnego i kontrowersyjnego tekstu Kąckiego.
„Marcin Kącki w swoim głośnym tekście-wyznaniu udaje, że walczy z »kulturą gwałtu«, lecz w gruncie rzeczy modelowo się weń wpisuje. Kabotyńska i męskocentryczna (po)etyka Kąckiego nie przyda się zatem kobietom. Zwłaszcza że motywuje ją stricte męska potrzeba kontroli dyskursu” – to komentarz Karoliny Felberg, publicystki i krytyczki literatury.
Co jeszcze przygotowaliśmy dla Was? Wszystkie teksty OKO.press w cyklu „Niedziela Cię zaskoczy” znajdziesz tutaj.
Zdaniem prezydenta, zamknięcie Kamińskiego i Wąsika w więzieniu może spowodować „tak samo głęboką wyrwę w społeczeństwie” jak procesy brzeskie, które zdaniem Dudy doprowadziły do „upadku państwa polskiego w 1939”.
„Oto posłowie zostają zamknięci do więzienia. To jak żywo przypomina tamte lata [procesów brzeskich]. Ktoś krzyknie – ale to wymiar sprawiedliwości [podjął decyzję ws. Wąsika i Kamińskiego]! Wtedy też był wymiar sprawiedliwości. Przecież procesu brzeskiego nie rozstrzygał formalnie żaden polityk, tylko sędziowie” – mówił prezydent podczas uroczystych obchodów 150. rocznicy urodzin wybitnego lidera ruchów chłopskich, założyciela m.in. Polskiego Stronnictwa Ludowego Wincentego Witosa.
W swoim wystąpieniu, które wygłosił w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych w Wojniczu w województwie małopolskim, niedaleko Wierzchosławic, gdzie urodził się Witos, Duda zarysował analogię między losem skazanego w procesach brzeskich lidera ruchu ludowego Wincentego Witosa, a skazanych za nadużycia władzy byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcy Macieja Wąsika.
„Wincenty Witos był jednym z największych budowniczych etosu Polski, polskiego patriotyzmu wśród polskich chłopów, w okresie, w którym nasz kraj odzyskiwał swoją niepodległość” – powiedział Duda podczas wystąpienia. „Nie ma żadnych wątpliwości, że jeżeli chodzi o ruch ludowy w Polsce, jeżeli chodzi o dzieje polskiej wsi, nigdy w naszej historii polska wieś nie miała większego przywódcy niż Wincenty Witos” – dodał.
„Od samego początku żył w głębokim przeświadczeniu, że najważniejsza jest Polska, ziemia i wiara. I że to jest to, co w tamtym czasie dla Polaka, dla człowieka, polskiej wsi było tym fundamentem” – mówił Duda o Witosie, podkreślając, że ten jest „jednym z ojców polskiej niepodległości”.
Prezydent dość szczegółowo przypomniał życiorys Witosa, łącznie z prześladowaniami politycznymi, których ten doznał – obok innych działaczy tzw. Centrolewu – ze strony sprawującego wówczas władzę marszałka Józefa Piłsudskiego.
Wincenty Witos – i dziesięciu innych posłów jego ugrupowania – zostało aresztowanych we wrześniu 1930 roku na polecenie Józefa Piłsudskiego. Jak pisał na łamach OKO.press Stanisław Skarżyński, „to czarna karta w historii marszałka, ponieważ brutalne były zarówno aresztowania, jak i sposób traktowania więźniów uwięzionych w Twierdzy Brzeskiej”. Więźniów bito, odmawiano możliwości kontaktu z rodziną i obrońcami.
Duda podkreślił, że „choć jest wielkim wielbicielem marszałka, to jednak to, co wtedy uczynił ogromnie go boli”.
Niespodziewanie jednak prezydent nawiązał do dnia dzisiejszego.
„Dzisiaj spotykamy się w okolicznościach bardzo specyficznych” – oznajmił Duda. Zaznaczył, że „to nie tylko 150. rocznica urodzin tego wielkiego Polaka”. „To jest również pytanie, jakie Wincenty Witos pewnie by zadał, gdyby fizycznie mógł być między nami, o dzisiejszą Polskę. O to, co się w tej Polsce dzieje dzisiaj” – mówił prezydent.
Dalej Duda stwierdził, że „oto posłowie zostają zamknięci do więzienia”, co „jak żywo przypomina tamte lata” procesów brzeskich.
„Ktoś krzyknie – ale to wymiar sprawiedliwości [podjął decyzję ws. Wąsika i Kamińskiego]! Wtedy też był wymiar sprawiedliwości. Przecież procesu brzeskiego nie rozstrzygał formalnie żaden polityk, tylko sędziowie” – mówił prezydent powoli budując paralelę między losami Witosa a byłych szefów CBA.
Prezydent podkreślił, że także wtedy, podczas procesów brzeskich, „to sędziowie skazali polskich patriotów na karę więzienia (...). Po to, żeby ich osadzić, po to, żeby dać przykład grozy i zrealizować wolę polityczną”.
„Co by dziś powiedział Wincenty Witos wtedy także aresztowany, którego działalność przerwało właśnie więzienie, który potem musiał wyjechać z Polski, a który nigdy nie dał żadnego poważnego pretekstu, by go oskarżyć o działalność antypaństwową czy antypolską, bo zawsze służył Rzeczypospolitej i narodowi? Witos, który chciał Polski wolnej suwerennej, niepodległej, demokratycznej, bez żrących ją chorób takich między innymi właśnie jak korupcja?” – zapytał prezydent.
Prezydent zadał też pytanie o to, a gdzie dziś jest PSL, czyli formacja, której to Witos był założycielem.
„Gdzie jest dzisiaj PSL? Uczestniczy w rządzącej koalicji, która zamyka posłów do więzienia” – odpowiedział sam sobie.
Dalej Duda podkreślił, że „to wszystko, co działo się między 1930 a 1939 rokiem, kiedy ostatecznie zakończyły się procesy brzeskie, doprowadziło do upadku polskiego państwa (...)”.
Ten upadek wydarzył się „właśnie poprzez brak jedności w społeczeństwie, poprzez tą nieprawdopodobnie głęboką wyrwę, jaką spowodowało zamknięcie do więzienia ludzi, których duża część narodu uważała za swoich liderów i przywódców, z których ideami i drogą życiową całkowicie się utożsamiała i zgadzała” – powiedział Duda w wyraźny sposób sugerując, że dziś dla zwolenników PiS takimi osobami są właśnie Kamiński i Wąsik.
„Niech to będzie wielkim znakiem ostrzeżenia dla wszystkich polityków, zwłaszcza tych, którzy obecnie rządzą. Do czego prowadzi arogancja władzy i poczucie bezkarności” – podkreślił prezydent.
Na zaczepkę prezydenta odpowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący PSL. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego napisał na platformie X, że „Wincenty Witos walczył o Polskę praworządną, wolną i demokratyczną. Polskę, w której wszyscy są równi wobec prawa, a interes partii nigdy nie jest ponad interesem Ojczyzny. Warto, poza powoływaniem się na przywódcę Ruchu Ludowego wdrażać w życie idee, którym był wierny” – podkreślił.
Kosiniak-Kamysz przywołał inną analogię: „W ubiegłym roku, dzięki inicjatywie PSL oraz Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, zmazany został haniebny wyrok sądu brzeskiego. Wincenty Witos został uniewinniony. Przeciwko kasacji, podobnie, jak w 1932 r. był przedstawiciel Prokuratury. Wbrew zasadom praworządności i racji stanu” – napisał Kosiniak-Kamysz.
W ten sposób lider PSL nawiązał do postawy części prokuratorów krajowych i zastępców prokuratora generalnego, którzy sprzeciwiają się przywracaniu praworządności i odpolitycznianiu prokuratury.
Jak na łamach OKO.press przypominał Stanisław Skarżyński, Wincenty Witos – i dziesięciu innych posłów tzw. Centrolewu – zostało aresztowanych we wrześniu 1930 roku na polecenie Józefa Piłsudskiego. To czarna karta w historii marszałka, ponieważ brutalne były zarówno aresztowania, jak i sposób traktowania więźniów uwięzionych w Twierdzy Brzeskiej, których bito i którym odmawiano możliwości kontaktu z rodziną i obrońcami.
Posłowie stanęli przed sądem na przełomie 1931 i 1932 roku pod zarzutem, iż „działając świadomie, wspólnie przygotowywali zamach, którego celem było usunięcie przemocą członków sprawującego w Polsce władzę rządu i zastąpieniu ich przez inne osoby”, co nie było prawdą. Skazano ich na kary od 1,5 do 3 lat więzienia, a jednego uniewinniono.
Dopiero 31 października 1939 r. prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie wydał dekret o amnestii dla byłych więźniów brzeskich, których uznał za więźniów politycznych. Udzielono im „całkowitej amnestii” oraz przywrócono "wszystkie prawa obywatelskie, honorowe, godności, odznaczenia i ordery”. Przez lata jednak nie zostały wydane odpowiednie wyroki sądowe, które rehabilitowałyby ofiary procesu brzeskiego.
Dopiero w 2023 roku Sąd Nad Najwyższy uchylił wyroki w „procesie brzeskim” wydane pod dyktando Piłsudskiego i zrehabilitował skazanych, o czym pisaliśmy tutaj.
Tymczasem wbrew temu, co twierdzi PiS, Kamiński i Wieczorem to nie więźniowie polityczni. Takiej narracji sprzeciwiło się nawet Amnesty International, które od wielu lat zajmuje się walką o prawa właśnie więźniów politycznych oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która uznała takie określenie za przekłamanie.
We wtorek 9 stycznia Kamiński i Wąsik rozpoczęli odbywanie kary 2 lat pozbawienia wolności za rażące nadużycie władzy i preparowanie dokumentów w tzw. aferze gruntowej. O tym, za co zostali skazani, przeczytasz tutaj. O tym, jak PiS na bazie tej historii buduje kolejny polityczny mit na miarę Smoleńska, posłuchasz w najnowszym odcinku Programu Politycznego.
Na stronie Prokuratury Krajowej pojawiło się oświadczenie „prokuratorów regionalnych i naczelników Wydziałów Zamiejscowych Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej” przeciwko decyzjom Adama Bodnara. Ale pod listem nie ma żadnych nazwisk.
„My, Prokuratorzy Regionalni oraz Naczelnicy Wydziałów Zamiejscowych Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, kierując się treścią złożonego ślubowania prokuratorskiego oraz nałożonym na nas przez ustawodawcę obowiązkiem ścigania przestępstw i stania na straży praworządności, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec decyzji podjętych przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, pozbawionych podstaw prawnych działań, zmierzających do nielegalnego odwołania Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego z zajmowanego stanowiska i powołania Pana Jacka Bilewicza na nieistniejące stanowisko pełniącego obowiązki Prokuratora Krajowego” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym w niedzielę 14 stycznia na stronie Prokuratury Krajowej.
Dalej oświadczenie stwierdza, że podjęte przez ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Adama Bodnara działania związane z pozbawieniem funkcji mianowanego przez Ziobrę Prokuratorem Krajowym Dariusza Barskiego oraz wyznaczeniem osoby pełniącej obowiązki w zamian Barskiego, „nie wywołują żadnych skutków prawnych”.
Prokuratorzy tłumaczą, że „procedura powołania oraz odwołania Prokuratora Krajowego została precyzyjnie opisana w ustawie z dnia 28 stycznia 2016 r. Prawo o prokuraturze. Stosownie do art. 14. § 1 przywołanej ustawy, Prokuratora Krajowego jako pierwszego zastępcę Prokuratora Generalnego oraz pozostałych zastępców Prokuratora Generalnego powołuje spośród prokuratorów Prokuratury Krajowej i odwołuje z pełnienia tych funkcji Prezes Rady Ministrów na wniosek Prokuratora Generalnego. Prokuratora Krajowego oraz pozostałych zastępców Prokuratora Generalnego powołuje się po uzyskaniu opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a odwołuje za jego pisemną zgodą”.
Prokuratorzy przywołują tu więc obecnie obowiązujący zapis ustawy prawo o prokuratorze, które zostało znowelizowane przez PiS tuż przed wyborami parlamentarnymi. Dodano zapis, że odwołanie Prokuratora Generalnego następuje za zgodą prezydenta.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar był jednak świadom tej sytuacji, w związku z czym, pozbawiając funkcji Dariusza Barskiego, sięgnął po inne rozwiązanie prawne. Nie było to odwołanie, które wymaga zgody prezydenta.
Bodnar stwierdził, że jego poprzednik Zbigniew Ziobro popełnił błąd formalny już w momencie przywrócenia Barskiego ze stanu spoczynku w lutym 2022. Powołał się bowiem na przepis prawny, który nie mógł być zastosowany w tamtym momencie, bo miał określony wymiar czasowy obowiązywania: pozwalał na przywrócenie prokuratorów ze stanu spoczynku jedynie w okresie od 4 marca do 4 maja 2016 r. To była szczególna regulacja obowiązująca w związku z toczącą się w 2016 roku reorganizacją prokuratury. Ziobro powinien o tym wiedzieć, bo sam był jej autorem.
Przez ten błąd, zdaniem Bodnara, który wspiera swoją decyzję niezależnymi opiniami prawnymi, Barski nie został skutecznie powołany na stanowisko Prokuratora Krajowego.
W dzisiejszym oświadczeniu grupa prokuratorów informuje, że uważa przedstawioną przez Bodnara argumentację za „pozbawioną racji”.
„Przedstawiona przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara argumentacja o pozostawaniu w stanie spoczynku przez Prokuratora Krajowego Pana Dariusza Barskiego jest pozbawiona racji i stanowi jedynie nieudolną próbę uzasadnienia dla działania zmierzającego do obejścia prawa” – piszą.
Prokuratorzy argumentują, że „przepis art. 47 § 1 i 2 ustawy z dnia 26 stycznia 2016 r. – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o prokuraturze ( Dz. U. 2016, poz. 178 ), nie przewidywał żadnych ram czasowych jego obowiązywania, a zatem nie przewidziano ograniczeń czasowych jego stosowania”.
Dlatego twierdzą, że „przepis ten obowiązywał w dacie, w której Pan Prokurator Krajowy Dariusz Barski złożył wniosek, stosowanie do art. 47 § 1 w/w ustawy. Przepis ten obowiązuje nadal albowiem nie został uchylony, ani też nie do doszło do stwierdzenia jego niezgodności z Konstytucją RP”.
Ponadto przywołują orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (w sprawach m.in. NSA I OSK 2234/17, III OSK 4342/21), które ma potwierdzać tą interpretację.
„Uwzględniając powyższe oświadczamy, iż Pan Prokurator Dariusz Barski w dalszym ciągu pełni funkcję Prokuratora Krajowego, a podjęte przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego opisane w niniejszym oświadczeniu działania nie mają mocy prawnej i nie wywołują skutków prawnych” – konkludują prokuratorzy.
Nie wiadomo jednak, jak liczna jest grupa, która złożyła to oświadczenie, ponieważ list jest podpisany zbiorowo: „Prokuratorzy Regionalni i Naczelnicy Wydziałów Zamiejscowych Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej”.
Sytuacja w Prokuraturze Krajowej ulega więc zaognieniu. Wcześniej w niedzielę 14 stycznia prezydent Andrzej Duda dał do zrozumienia, że wbrew decyzji Bodnara wciąż uznaje Barskiego Prokuratorem Krajowym, a działania ministra sprawiedliwości określił mianem „próby zamach stanu”.
Prokuratura Krajowa to jedna z najbardziej upolitycznionych instytucji wymiaru sprawiedliwości, w której Zbigniew Ziobro obsadził lojalnych sobie ludzi. Opór wobec jej odpolitycznienia jak widać jest więc ogromny.