0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

13:56 15-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Sprawca tragicznego wypadku Sebastian M. zostanie odesłany do Polski

Zjednoczone Emiraty Arabskie wydadzą polskim służbom Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Bodnar: „Procedura ekstradycyjna została zakończona”

Co się wydarzyło?

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował na platformie X, że jego odpowiednik w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wyraził zgodę na ekstradycję do Polski Sebastiana M. podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1 we wrześniu 2023 roku. Tym samym kończy się procedura ekstradycji mężczyzny, który zbiegł do ZEA w nadziei na uniknięcie kary.

„Obecne policja we współpracy ze służbami z ZEA rozpoczyna realizację sprowadzenia ściganego do kraju. Dziękuję służbom dyplomatycznym MSZ oraz ministrowi Sikorskiemu, a także prokuratorom za profesjonalizm i skuteczne działania zmierzające do postawienia podejrzanego przed polskim wymiarem sprawiedliwości” – napisał Bodnar.

Jaki jest kontekst?

16 września 2023 roku na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego Sebastian M. miał wjechać rozpędzonym bmw w jadącą z przepisową prędkością kię. Podróżowała nią trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko. Cała trójka zginęła.

Według pierwszych ustaleń policji M. rozwinął prędkość 253 km/h. Pozyskane później dane z komputera pokładowego wskazywały jednak, że rozpędził się do 308 km/h, ponaddwukrotnie przekraczając najwyższą dopuszczalną na polskich autostradach prędkość. Jak pisał w OKO.press Marcel Wandas, to więcej, niż wynosi ograniczenie licznika wyścigowych bolidów Formuły E. Te, na zamkniętych torach, z rampami bezpieczeństwa, kierowane przez profesjonalistów korzystających z ochronnych kombinezonów i 17-warstwowych kasków, mogą rozwijać prędkość najwyżej 280 km/h.

Po wypadku Sebastian M. uciekł z Polski. Najpierw udał się do Niemiec, a następnie do Dubaju, gdzie został zatrzymany 4 października 2023 roku. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich przebywał na wolności po wpłaceniu kaucji, oczekując na decyzję w sprawie ekstradycji. W środę 7 maja 2025 Sąd Najwyższy ZEA rozpoznał odwołanie Sebastiana M. – zezwalając na wydanie go polskim służbom. Ostateczną decyzję podjął emiracki minister sprawiedliwości.

Przeczytaj także:

11:58 15-05-2025

Prawa autorskie: Saudi fighter jets escorts Air Force One into Riyadh on May 13, 2025. (Photo by Brendan SMIALOWSKI / AFP)Saudi fighter jets e...

Rosyjski samolot naruszył przestrzeń powietrzną Estonii

Władze Estonii poinformowały, że rosyjski myśliwiec na krótko pojawił się w przestrzeni powietrznej tego kraju. W tym samym czasie Estończycy próbowali zatrzymać statek należący do tzw. floty cieni

Co się wydarzyło?

Tankowiec „Jaguar”, który próbowała zatrzymać estońska marynarka wojenna, płynął w kierunku Rosji po wodach Bałtyku pod banderą Gabonu.

Estonia uznała, że statek – powiązany z indyjską spółką Gatik Ship Management – jest członkiem tzw. „floty cieni”. Czyli pod przykryciem realizuje dostawy rosyjskiej ropy, omijając sankcje. Na przełomie 2024 i 2025 roku statki z „floty cieni” były podejrzewane o uszkodzenie podmorskich kabli energetycznych i telekomunikacyjnych, w tym kluczowego kabla EstLink 2 łączącego Finlandię z Estonią. Celowego działania czy ingerencji Rosji jak dotąd nie udowodniono.

Władze Estonii obawiały się, że może w wyniku rejsu „Jaguara” może dojść do uszkodzenia kabla EstLink1. „By uniknąć jakiegokolwiek zagrożenia dla podwodnej infrastruktury Estonii, statek został odprowadzony z wód estońskich na rosyjskie” – powiedział w środę wieczorem szef estońskiego MON Hanno Pevkur. Dziś rano, w czwartek 15 maja, statek zakotwiczył w pobliżu portu Primorsk.

W internecie pojawiło się nagranie z pokładu „Jaguara”, na którym widać, jak estońskie wojsko eskortuje statek i wzywa do zmiany kursu i rzucenia kotwicy. Załoga „Jaguara” rozmawia po rosyjsku.

Agencja Reuters podała, że w trakcie manewrów estońskiej marynarki, która pilnowała „Jaguara”, Rosja wysłała nad Bałtyk myśliwiec Su-30. Widać go także na powyższym filmie. Samolot na niecałą minutę naruszył przestrzeń powietrzną Estonii nad Morzem Bałtyckim.

„Federacja Rosyjska jest gotowa, by bronić »floty cieni«. Sytuacja jest bardzo poważna” – skomentował ten incydent szef estońskiego MSZ Margus Tsahkna.

Margarita Simonjan, szefowa propagandowej „Russia Today”, napisała na X, że myśliwiec został wysłany, by zapobiec „porwaniu” statku przez „piratów”. Rosyjskie władze już wcześniej informowały, że zamierzają pilnować swojej floty na Bałtyku.

„Prawdopodobieństwo poważnej eskalacji na Morzu Bałtyckim rośnie” – powiedział po estońskim incydencie premier Litwy Gintautas Paluckas, cytowany przez agencję Reuters. „Rosja wyraźnie pokazuje, że jest gotowa chronić szlaki dostaw swojej ropy. Musimy działać ostrożnie i racjonalnie, aby eskalacja nie przerodziła się w zbrojną konfrontację”.

Jaki jest kontekst?

Z pomocą „floty cieni” Rosja ma omijać nałożone na nią sankcje. Dostawy rosyjskiej ropy realizowane są przede wszystkim do kupujących je nadal Chin i Indii. Zachód obawia się też, że poza transportem ropy, tankowce realizują inne interesy Rosji.

Zaledwie wczoraj, 14 maja 2025 roku, UE wstępnie poparła wprowadzenie 17. pakietu sankcji, który koncentruje się na ograniczeniu zdolności Rosji do eksportu ropy właśnie poprzez „flotę cieni”. W ramach tego pakietu ok. 200 tankowców ma zostać objętych sankcjami, co utrudni im dostęp do portów, ubezpieczeń i usług logistycznych. Nałożone zostaną też ograniczenia na 30 firm handlujących towarami podwójnego zastosowania oraz 75 osób powiązanych z rosyjskim przemysłem wojskowym.

Z kolei Stany Zjednoczone w styczniu 2025 roku nałożyły sankcje na ponad 180 statków, w tym tankowce należące do „floty cieni”, a także na duże rosyjskie firmy naftowe, takie jak Gazprom Neft i Surgutnieftiegaz.

Sankcje gospodarcze to efekt rosyjskiej napaści na Ukrainę. UE i USA uderzają w gospodarkę Rosji, by zmusić Władimira Putina do zaprzestania agresji. W Stambule mają dziś odbyć się negocjacje pokojowe między stroną ukraińską a rosyjską. Zamieszanie wokół „szczebla” wysłanej do Stambułu delegacji rosyjskiej wskazuje, że po stronie Rosji negocjacje mogą być działaniem pozorowanym.

Skądinąd z perspektywy ukraińskiej mówienie o walce z „flotą cieni” nie ma sensu, bo termin ten tylko przykrywa fakt, że handel rosyjską ropą toczy się bez większych przeszkód. W rozmowie z Krystyną Garbicz w OKO.press Andrij Kłymenko, szef Instytutu Strategicznych Studiów Czarnomorskich, redaktor naczelny ukraińskiego portalu BlackSeaNews, podkreślił, że „nie da się walczyć z czymś, co nie istnieje”. „Istnieje po prostu flota tankowców, które transportują rosyjską ropę naftową i produkty ropopochodne na całym świecie” – stwierdził Kłymenko.

Przeczytaj także:

09:19 15-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Nawrocki przekazał kawalerkę pana Jerzego organizacji dobroczynnej

Interia dotarła do dokumentów potwierdzających, że Karol Nawrocki oddał mieszkanie, które przejął od Jerzego Ż. Słynna kawalerka ma posłużyć jednemu z trójmiejskich NGO-sów

Co się wydarzyło?

28-metrowe mieszkanie, przejęte przez Nawrockiego w 2017 roku, trafi do Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego w Gdyni. Wynika to z aktu notarialnego, do którego dotarli dziennikarze Interii. Dokument datowany na 14 maja 2025 potwierdza, że kandydat popierany przez PiS przekazuje temu NGO-sowi kawalerkę w darowiźnie.

W akcie zapisano zarazem prawo do dożywotniego korzystania z mieszkania przez Jerzego Ż. – mężczyznę, który odstąpił je Nawrockiemu w zamian za pomoc, w tym finansową. Jak ustalił w ubiegłym tygodniu Onet, Jerzy Ż. jest od ponad roku mieszkańcem jednego z gdańskich Domów Pomocy Społecznej. Trafił tam, bo nie był w stanie samodzielnie funkcjonować.

Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne to ogólnopolska organizacja pozarządowa z długą tradycją – istnieje od 1999 roku. Zajmuje się pomocą osobom w kryzysie bezdomności. Członkini zarządu gdyńskiego oddziału stowarzyszenia podziękowała Karolowi i Marcie Nawrockim „za ich piękny gest”.

„To mieszkanie będzie służyło osobom w trudnej sytuacji. Tak jak zapisano w akcie notarialnym, pan Jerzy może tam mieszkać do końca życia” – przekazała mediom Palmowska.

Jaki jest kontekst?

Afera z kawalerką Karola Nawrockiego to jeden z punktów zwrotnych prezydenckiej kampanii wyborczej. Portal Onet na początku maja ujawnił, że Nawrocki posiada drugie mieszkanie, choć w debacie „Super Expressu” deklarował, że ma tylko jedno.

Następnie dziennikarze ustalili, że polityk wszedł w posiadanie kawalerki w dziwnych okolicznościach. Przekazał Jerzemu Ż. pieniądze na wykup mieszkania komunalnego z bonifikatą. A następnie, w 2012 roku, zawarł z nim umowę przedwstępną, w której zadeklarował, że wypłacił mężczyźnie dodatkowo 120 tys. zł. Jak sam potem przyznał – do wypłaty nie doszło. Nawrocki tłumaczył, że pieniądze przesyłał w ratach ze względu na psychiczne i prawne problemy Jerzego Ż. Nie potwierdzono jednak jak dotąd, że cała deklarowana w umowie suma faktycznie trafiła do Jerzego Ż. Państwo Nawroccy w 2017 roku oficjalnie przejęli mieszkanie – dopiero po pięciu latach, bo przez tak długi czas Jerzy Ż. nie mógł odstąpić lokalu, by nie stracić 90-procentowej zniżki na wykup od gminy.

Wszystko to wyglądało na z góry zaplanowaną operację przejęcia mieszkania od zagubionego życiowo i chorego mężczyzny. Politycy PiS próbowali bronić wizerunku Nawrockiego jako osoby, która z dobrego serca pomagała samotnemu człowiekowi. Gdy okazało się, że Jerzy Ż. od dawna korzysta z pomocy społecznej i mieszka w DPS, przekonywali, że Nawrocki po prostu kupił od niego mieszkanie po cenie rynkowej. Gdy i to okazało się nieprawdą, Nawrocki ogłosił, że odda kawalerkę organizacji społecznej. W międzyczasie opublikował też nagranie, w którym zdradza szczegóły problemów z prawem Jerzego Ż.

Choć „afera kawalerkowa” odbiła się w opinii publicznej szerokim echem, niekoniecznie musi mieć przełożenie na wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, która odbędzie się 18 maja.

Jak pisze w OKO.press Piotr Pacewicz: „Nawrocki od marca urósł o 2 pkt proc., ale w porównaniu z końcówką kwietnia stracił punkt procentowy (dokładniej 1,2 pkt). To może być mini efekt afery z kawalerką, ale różnica jest tak mała, że wystarczy jeden lepszy sondaż w tym tygodniu i już go nie będzie. Zastanawiające, że poparcie dla Nawrockiego jest wciąż poniżej poparcia dla PiS, które sięga w tej chwili 29-30 proc. Tu są rezerwy prezesa IPN”.

Przeczytaj także:

09:17 15-05-2025

Prawa autorskie: "Wiesti", 13 maja 2025"Wiesti", 13 maja 20...

Władimir Putin nie weźmie udziału w rozmowach w Stambule

Już wiadomo: prezydent Rosji nie pojawi się na zaproponowanych przez siebie rozmowach z Ukrainą. W Stambule pojawi rosyjska delegacja, ale Putina nie będzie w tym gronie.

Co się wydarzyło?

Już wiadomo, że prezydent Rosji Władimir Putin nie weźmie udziału w rosyjsko-ukraińskich rozmowach pokojowych, których organizację sam zaproponował. Jak wynika z zapowiedzi Kremla z nocy ze środy na czwartek (14 na 15 maja), podczas rozmów w Stambule Rosję reprezentować będą:

  • Władimir Miedinski, rosyjski historyk i polityk ukraińskiego pochodzenia, były minister kultury Federacji Rosyjskiej. Miedinski był już szefem delegacji rosyjskiej na rozmowy pokojowe w 2022 roku, z których nic nie wyszło. Jest przewodniczącym ultranacjonalistycznego Stowarzyszenia Historycznego Rosyjskiej Wojskowości — wskazuje Reuters.
  • Michaił Galuzin, wiceminister spraw zagranicznych odpowiedzialny za relacje ze Wspólnotą Niepodległych Państw, organizacją regionalną zrzeszającą część byłych republik radzieckich.
  • Admirał Igor Kostiukow, dyrektor GRU, wywiadu wojskowego Federacji Rosyjskiej.
  • Aleksander Fomin, wiceminister obrony narodowej. Także brał udział w rozmowach w 2022 roku.

Ponadto grupie negocjacyjnej towarzyszy grupa ekspertów w składzie:

  • Alexander Zorin, zastępca szefa Zarządu Informacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej,
  • Jelena Podobrejewskaja, zastępczyni szefa Zarządu Prezydenta ds. Polityki Humanitarnej,
  • Aleksiej Poliszczuk, dyrektor Drugiego Departamentu Krajów WNP Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji,
  • Wiktor Szewcow, zastępca szefa Głównego Zarządu Międzynarodowej Współpracy Wojskowej Ministerstwa Obrony Rosji.

Jak wskazuje New York Times, taki skład grupy to powielenie formatu z 2022 roku. Wówczas na czele delegacji także stał Miedinski, a w skład delegacji wchodzili przedstawiciele rosyjskiego MSZ, MON i wywiadu.

Rozmowy rosyjsko-ukraińskie zaplanowane są na popołudnie — poinformowała AFP.

Ze względu na brak obecności Władimira Putina nie wiadomo, czy weźmie w nich udział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zełenski pierwszą część dnia spędzi w Ankarze, gdzie ma spotkać się m.in. z sekretarzem stanu USA Marco Rubio. Jak w środę 14 maja mówili jego współpracownicy, rozmowy ukraińsko-rosyjskie bez Putina nie mają sensu, bo tylko prezydent Rosji może podjąć wiążącą decyzję o zawieszeniu ognia i zakończeniu agresji.

Jaki jest kontekst?

Ukraińsko-rosyjskie rozmowy w Stambule to efekt ultimatum, które 10 maja Rosji postawili liderzy UE. Podczas wizyty w Kijowie przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Polski ogłosili, że jeśli Rosja do końca 12 maja nie przystanie na rozejm w Ukrainie, zostanie objęta nowymi, ostrymi sankcjami. Nowe sankcje miały też nałożyć Stany Zjednoczone, ale ostatecznie prezydent Trump wycofał się z tego układu.

Moskwa nazwała to „szantażem” i warunkiem „nie do przyjęcia”, ale po północy w niedzielę 11 maja prezydent Władimir Putin ogłosił, że proponuje rozmowy pokojowe z Ukrainą „bez warunków wstępnych”, czyli bez wcześniejszego zawieszenia ognia.

Jak na łamach OKO.press relacjonowała Agnieszka Jędrzejczyk, z wypowiedzi rosyjskich oficjeli wynikało, że Moskwa liczyła na to, że Ukraina propozycję odrzuci. Ale Zełenski powiedział „sprawdzam” i ogłosił, że osobiście stawi się w czwartek w Stambule, gdzie ma nadzieję spotkać Putina.

Do nocy ze środy na czwartek nie było wiadomo, czy Władimir Putin weźmie udział w czwartkowych rozmowach. Tymczasem zainteresowanie spotkaniem wyraził prezydent USA Donald Trump, który ma rozważać pojawienie się w Stambule. Trump przebywa obecnie z kilkudniową wizytą na Bliskim Wschodzie.

Przeczytaj także:

17:31 14-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Alexander NEMENOV / POOL / AFPFot. Alexander NEMEN...

Jakaś delegacja Rosji pojawi się na rozmowy w Stambule 15 maja. Jej skład jest nadal tajemnicą

Moskwa nadal nie chce się przyznać, że na zorganizowane przez siebie negocjacje z Ukrainą w Stambule Putin nie pojedzie. Ale putinowskie „pokojowe negocjacje” coraz bardziej wyglądają na pretekst, by przeciągac wojnę w Ukrainie

Serial o tym, czy Putin przyjedzie do Stambułu na spotkanie, które sam zorganizował, ma kolejny odcinek. Rozmowy mają odbyć się jutro, Putin zaproponował je 11 maja. Skład delegacji rosyjskiej nadal nie jest znany.

Co się (nie) zdarzyło?

Kreml nie ujawnił jeszcze, kto będzie reprezentował Rosję podczas rozmów z Ukrainą w Stambule. „Nie, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Zrobimy to [ujawnimy skład delegacji], gdy otrzymamy stosowne instrukcje od prezydenta. Takich instrukcji jeszcze nie było” – powiedział rzecznik Putina Pieskow na dzień przed planowanym rozpoczęciem rozmów. „Zakres zagadnień jest bardzo szeroki – są kwestie polityczne i wiele technicznych. Delegacja zostanie więc utworzona na tej podstawie” – uzupełnił doradca Putina Jurij Uszakow.

Pieskow ujawnił natomiast, że Putin na 15 maja „zaplanowane spotkania robocze”, ale dopytywany, czy w kraju, czy za granicą, odpowiedział: „zaplanowane”. Donald Trump nie ustaje tymczasem w zachętach i zapewnia — przekonany, że Putinowi zależy na spotkaniu z nim — że też przyjedzie do Stambułu, jeśli Putin tam będzie. Odpowiedzi nie ma.

Trochę pewności próbował wnieść minister spraw zagranicznych Turcji Hakan Fidan.

„Format negocjacji nie został jeszcze ostatecznie ustalony, ale liczymy na ich sukces” – ogłosił 14 maja. „Amerykańska delegacja przybywa do Stambułu, a rosyjska również przybędzie. Dzisiaj spotkam się ponownie z ukraińskim ministrem spraw zagranicznych [na marginesie nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Antalyi]”. Według Fidana Turcja szykuje się do przyjęcia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Na co Pieskow ogłosił, że stambulskie rozmowy amerykańsko-rosyjskie i rosyjsko-ukraińskie to dwie różne rzeczy.

Stanowisko Ukrainy z wieczora 14 maja brzmi: Wołodymyr Zełenski zdecyduje, czy pod nieobecność Putina w Stambule będzie o czym rozmawiać. Jeśli jakieś negocjacje się odbędą, to nie na szczeblu prezydenckim. Więc ich status z winy Moskwy będzie znacząco mniejszy.

Tymczasem Putin 14 maja przyjmował na Kremlu premiera Malezji. Propaganda zachwycała się dowcipem władcy Rosji. „Pokazałem gościowi w sali tronowej trzy trony. Pierwszy dla cara, drugi dla żony cara, a trzeci?” – opowiadał do kamer i dziennikarzy uradowany Putin. Bo gość odpowiedział, że „dla drugiej żony”. A potem skonfundowany tłumaczył się, że choć jest muzułmaninem, to ma tylko jedną żonę. Tymczasem trzeci tron był dla matki cara, „dla mamy”, jak powiedział Putin. I wyjaśnił: „nasze tradycyjne wartości nie są może takie same, ale wymieniamy się informacjami na ich temat”.

Pytanie o obecność w Stambule nie padło.

(na zdjęciu u góry — Putin dowcipkuje o żonach z premierem Malezji Anwarem Ibrahimem)

Jaki jest kontekst?

Zaproszenie do Stambułu na „rozmowy pokojowe bez warunków wstępnych” miało być mistrzowską zagrywką Putina. Przebił w ten sposób ultimatum Europy: albo rozejm w Ukrainie do 12 maja, albo ostre sankcje na Rosję. Ale Moskwa zakładała, że Ukraina propozycję odrzuci. Tymczasem prezydent Ukrainy zapowiedział, że do Stambułu przyjedzie. Przyjął propozycję Putina, choć jest sprzeczna ze stanowiskiem Ukrainy: najpierw rozejm, potem negocjacje pokojowe. Zełenski (w wywiadzie dla pięciu europejskich gazet) powtórzył 14 maja: rozmowy na niższym niż prezydencki szczeblu nie mają sensu. Najpierw liderzy muszą ustalić, co niższy szczebel ma negocjować. Zełenski gotów stawić się w dowolnym miejscu w Turcji. Jeśli Putinowi nie pasuje Stambuł, może rozmawiać w Ankarze.

Moskwa, próbując wytłumaczyć brak odpowiedzi, twierdzi teraz, że do zorganizowania Putina nie jest potrzebny Putin. Wystarczy jego oświadczenie z 11 maja o „rozmowach pokojowych bez warunków wstępnych”. Putin powtórzył wtedy po raz kolejny, że przerwanie walk jest możliwe po usunięciu „pierwotnych przyczyn konfliktu”, czyli po podporządkowaniu Ukrainy Rosji. „Wszystkie tezy Rosji są na stole” – powiedział 14 maja Pieskow. Oznacza to, że „rozmowy pokojowe bez warunków wstępnych” mają polegać na tym, że Ukraina zgodzi się na warunki Rosji.

Pojawienie się Putina w Stambule wydaje się mało prawdopodobne: nie pojawia się on tam, gdzie nie panuje w pełni nad przebiegiem zdarzeń. Serial o tym, „czy Putin przyjedzie”, pozwala jednak Ukrainie pokazać światu, że Putin — wbrew temu, co twierdzi — nie jest gotowy do rozmów o zakończeniu wojny.

Przeczytaj także: