Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Lider narodowców, skompromitowany były wiceminister sportu i internetowy żołnierz Zbigniewa Ziobry mają kandydować do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Politycy PiS mówią, że to wynik ustaleń z koalicjantami: Suwerenną Polską i Partią Republikańską
Poznajemy wreszcie nazwiska kandydatów, którzy będą startować do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Rządząca partia ujawnia ich jako ostatnia. 1 września 2023 potwierdziło się, że kandydatami PiS będą lider narodowców Robert Bąkiewicz oraz Łukasz Mejza – skompromitowany były wiceminister sportu z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Na listy trafi też najpewniej znany z internetowego hejtu Dariusz Matecki z Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.
Politycy PiS mówią o konieczności kompromisu z koalicjantami z Suwerennej Polski i Partii Republikańskiej.
Ale zachwalają też zalety kandydatów. Przypominamy, kogo władza postanowiła zgłosić do izby niższej polskiego parlamentu.
„Robert Bąkiewicz w ostatnim czasie zmienił poglądy. Podziela naszą troskę o dobro państwa, dlatego wystartuje z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu numer 17 – Radom” – wynika z informacji, jakie przekazał portalowi Interia ważny polityk PiS.
„Układałem tę listę [PiS w Radomiu – red.], więc znam ją. […]. Tutaj rzeczywiście Solidarna Polska jako koalicjant zgłosiła pana Bąkiewicza na ostatnie miejsce. Jak to w koalicjach – żeby koalicja trwała, to pewne rzeczy są realizowane wspólnie. I rzeczywiście mamy Roberta Bąkiewicza” – potwierdził 1 września w „Graffiti” Polsat News poseł PiS Marek Suski.
„Spotkaliśmy się wczoraj […]. Nie znałem wcześniej tego pana poza doniesieniami prasowymi. Z doniesień prasowych to sobie pomyślałem »kto to jest?«, takie opisy tam są różne. A jak rozmawialiśmy – kulturalny, sympatyczny człowiek” – stwierdził Suski.
O tym, że PiS weźmie Roberta Bąkiewicza na listy, spekulowano od dłuższego czasu.
Kandydat PiS swoją karierę polityczną zaczynał w skrajnie nacjonalistycznym Obozie Narodowo-Radykalnym. Potem został organizatorem i twarzą Marszu Niepodległości (najważniejszej imprezy środowisk narodowców), który co roku 11 listopada maszeruje ulicami Warszawy. W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, jak rząd PiS układa się z ludźmi Bąkiewicza i jak sponsoruje prowadzone przez niego organizacje, w tym stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Rzekome kulisy układu między władzą a narodowcami odsłonił w maju 2023 portal Poufna Rozmowa, który regularnie publikuje maile wykradzione ze skrzynki byłego szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Ich prawdziwość nie została jak dotąd potwierdzona, nie ma też jednak dowodów, że zostały sfałszowane. Jak wynika z maili, pod koniec czerwca 2020 roku, przed drugą turą wyborów prezydenckich, PiS zawarł z Bąkiewiczem porozumienie: w zamian za poparcie Andrzeja Dudy narodowcy oczekiwali określonych profitów.
W mediach dyskutowano także, czy na listach rządzącej partii znajdzie się miejsce dla jednego z najbardziej skompromitowanych polityków Zjednoczonej Prawicy: Łukasza Mejzy z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Jak się okazuje – znalazło się.
„Łukasz Mejza będzie kandydatem PiS w okręgu zielonogórskim, na 11. miejscu” – powiedział 1 września 2023 w programie WP „Tłit” poseł PiS Marek Ast. Stwierdził, że Mejza to „młody polityk, bardzo aktywny, ma wykrystalizowane poglądy”
„To jest koalicjant od partii Adama Bielana i tak jak powiedziałem, w koalicjach jest tak, że żeby koalicja mogła trwać, trzeba iść na kompromisy” – tłumaczył Marek Suski w „Graffiti” Polsat News.
Skandal wokół Łukasza Mejzy wybuchł po publikacji „Wirtualnej Polski” w listopadzie 2021 roku. Dziennikarze ujawnili, że podczas pierwszej fali pandemii COVID-19 Mejza handlował maseczkami bez atestów. I że dorobił się, oferując osobom chorym na raka, stwardnienie rozsiane i Alzheimera pseudoterapie za wyjściową cenę 80 tys. złotych. Pseudoterapie, bo metoda, którą oferowała firma Mejzy i którą polityk osobiście zachwalał, nie miała medycznego potwierdzenia.
W wyniku afery Mejza – wówczas wiceminister sportu – ostatecznie podał się do dymisji (początkowo ogłosił jedynie, że „zawiesza” swoją działalność). Stałym sposobem PiS, by rzeczy niewygodne przepychać w okresie przedświątecznym, zrobił dokładnie w wigilię – 24 grudnia 2021. Pozostał jednak posłem wiernym ekipie Zjednoczonej Prawicy.
Od czasu afery nazwisko Mejzy stało się w publicznym dyskursie synonimem afery rządu PiS. Chętnie posługuje się nim opozycja. „Bez brania na podkład Kukizów i Mejzów” – tak na początku sierpnia mówił o listach Trzeciej Drogi Szymon Hołownia.
Jak nieoficjalnie ustalił serwis wSzczecinie.pl z list PiS do Sejmu wystartować ma także Dariusz Matecki.
To szczeciński radny Suwerennej Polski, prezes partii na Pomorzu Zachodnim oraz pracownik kontrolowanych przez partię Zbigniewa Ziobry Lasów Państwowych. Matecki zaczynał jako człowiek Patryka Jakiego (robił mu kampanię w wyborach na prezydenta Warszawy), potem pracował też w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie zajmował się mediami społecznościowymi. W OKO.press pisaliśmy, jak przy pomocy botów i siatki fanpejdży promował Zbigniewa Ziobrę. Znany jest też z szerzenia internetowego hejtu, np. na uczestniczki Strajku Kobiet.
Ostatnio pisaliśmy o nim w kontekście afery, jaka wybuchła po samobójczej śmierci syna posłanki KO Magdaleny Filiks. To Matecki był jednym z pierwszych, którzy nagłośnili w mediach społecznościowych publikację Radia Szczecin o byłym działaczu PO, który w 2020 roku krzywdził dzieci. A następnie opublikował na Twitterze wizerunek posłanki, żeby nie było wątpliwości, o czyje dzieci chodziło. Potem Matecki podawał dalej wpisy broniące autora materiału Radia Tomasza Duklanowskiego i atakujące PO za rzekome polityczne rozgrywanie tego skandalu.
O tym, jak działała w tej aferze siatka powiązanych z Mateckim trollerskich kont, pisały w OKO.press Dominika Sitnicka i Anna Mierzyńska.
Matecki ma dostać w Szczecinie czwarte lub szóste miejsce. To nie pierwszy raz, gdy stara się dostać do Sejmu. Bezskutecznie kandydował wyborach w 2019 roku – wówczas z piętnastego miejsca. Zdobył ok. 7 tys. głosów.
Donald Tusk wzywa wyborców do mobilizacji jak w czasach pierwszej „Solidarności”. Tymczasem Jarosław Kaczyński przedstawił „jedynki” na listach wyborczych PiS. Samych list jednak nadal nie ujawnił
Od wyborów parlamentarnych dzieli nas równo 45 dni. A oto jak w czwartek 31 sierpnia przebiegała kampania wyborcza:
Donald Tusk poświęcił całe swe wystąpienie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku rozbudowanym porównaniom epoki PiS i PRL. „Władza PiS podobnie jak tamta wyraża taką sama pogardę dla ludzi, traktuje ich jak idiotów” – mówił Tusk.
"Tak jak 4 czerwca tak samo 15 października zmienimy władzę, ale nie kamieniami, ale kartą wyborczą. Tak jak wtedy 10 mln ludzi zapisało się do Solidarności, tak teraz potrzebujemy 10 mln głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością Polski. Ale to zwycięstwo nie spadnie nam z nieba, musimy przekonać naszych sąsiadów, nasze rodziny” – apelował do wyborców lider PO.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o wystąpieniu Tuska w Gdańsku.
Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło swe wyborcze „jedynki” na listach. Kaczyński wystartuje z Kielc, Gliński z Warszawy. Tylko 19-ścioro posłów, którzy otwierali listy wyborcze PiS w 2019 roku utrzymało swoją pozycję po 4 latach. Prezes PiS „awansował” na „jedynki” wielu ministrów rządu Morawieckiego. Kaczyński wciąż natomiast dokonuje wpisów i skreśleń na pozostałe miejsca na listach, wciąż też targuje się o to ze swymi koalicjantami.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o listach wyborczych PiS, a także o tym, którzy politycy partii rządzącej stracili dotychczasowe pierwsze miejsca.
Lewica zarejestrowała swe listy wyborcze w Warszawie. Na pierwszym miejscu znalazł się Adrian Zandberg, z drugiego miejsca wystartuje Anna Maria Żukowska, trzecie przypadło Agacie Diduszko-Zyglewskiej. Z ostatniego miejsca wystartuje natomiast pisarz Jacek Dehnel.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o warszawskich listach lewicy.
Donald Tusk, PO:
"Było takie hasło ”Nie ma wolności bez solidarności„. Co znaczyło? To znaczyło, że jak nie pokażemy naszej solidarności to nie wywalczymy wolności. Było też inne hasło nie ma sprawiedliwości bez miłości. Dzisiaj te hasła są wymierzone przeciwko tym, którzy te wartości splugawili. Jeśli nie umiesz kochać, to nie ubiegaj się o władzę. Prezesie Kaczyński jeśli nie kochasz ludzi, to nigdy nie będziesz dobrze rządził.”
Szymon Hołownia, Polska 2050:
„My dzisiaj, podobnie jak pokolenie Solidarności, musimy walczyć tak naprawdę z mentalnym i faktycznym PRL-em. Powołaliśmy Trzecią Drogę po to, żeby to zmienić. (..) Przychodząc z różnych stron chcemy wypełnić to dziedzictwo, raz na zawsze zakończyć w Polsce epokę mentalnego i faktycznego PRL-u.”
Jarosław Kaczyński, PiS:
"Nie odpowiadam na tego rodzaju pytania, bo uważam je za prowokacyjne”
odpowiedź na pytanie dziennikarki, czy zamierza stanąć do wyborczej debaty z Romanem Giertychem.
Ukazał się nowy odcinek Programu Politycznego OKO.press. Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka omawiają w nim biężące kampanijne narracje największych partii startujących w wyborach.
Na zorganizowanej w Usnarzu Górnym konferencji prasowej ministrowie rządu PiS próbowali zbijać polityczny kapitał na ludzkiej tragedii. I bez żadnej żenady siali czystą dezinformację na temat kryzysu na granicy. Materiał Anny Mikulskiej.
Inflacja znów trochę spadła, choć wciąż pozostaje dwucyfrowa. Czy w takim razie możemy spodziewać się obniżki stóp procentowych? „Paradoks prezesa Glapińskiego polega na tym, że w tym momencie wszyscy spodziewają się już niespodziewanego, czyli właśnie obniżki” – analiza Jakuba Szymczaka.
PiS na moment odetchnął z ulgą, bo Wojewódzki Sąd Administracyjny zawiesił postępowanie ws Turowa. Wiele wskazuje na to, że wyrok może zapaść już po wyborach. Co się tak naprawdę wydarzyło – tłumaczy Wojciech Kość.
W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku Donald Tusk mówił o epoce PiS jako o nowym PRL a o samej partii Kaczyńskiego jako o nowym PZPR
Gdańszczanie przywitali Donalda Tuska okrzykami „Jesteś w domu!”. Lider Platformy Obywatelskiej spotkał się z nimi w czwartek 31 sierpnia, w 43 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, w Europejskim Centrum Solidarności. I całe swe wystąpienie zbudował na paralelach między rokiem 1980 w PRL i epoką rządów PiS. Zaczął od kilku osobistych wspomnień z okresu działań w opozycji demokratycznej PRL, by potem zacząć całą serię rozbudowanych porównań obu epok.
„Przez lata osiemdziesiąte przeszliśmy jako naród zjednoczony. Choć były czołgi na ulicach i tysiące w więzieniach. Trzeba wykorzystać ten moment. Tak jak 4 czerwca tak samo 15 października zmienimy władzę, ale nie kamieniami, ale kartą wyborczą. Tak jak wtedy 10 mln ludzi zapisało się do Solidarności, tak teraz potrzebujemy 10 mln głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością Polski. Ale to zwycięstwo nie spadnie nam z nieba, musimy przekonać naszych sąsiadów, nasze rodziny” – mówił Tusk.
Lider PO odczytał w ECS część postulatów „Solidarności” z 1980 roku – i dowodził, że pod rządami PiS są one nadal aktualne.
Zaczął od postulatu nr 3. „Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”. Słuchacze przyjęli to oklaskami. „Tak jak i wtedy ta i dzisiaj mamy prawo do prawdy! Niech telewizja rządowa poda w końcu informację o spotkaniach takich jak to. To nie do pomyślenia, że po 43 latach musimy znowu zabiegać, żeby kłamstwo i nienawiść nie dominowały w mediach rządowych” – tak „uwspółcześniał” postulat historycznej „Solidarności” Donald Tusk.
Potem przyszedł czas na postulat 13. „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego” – po tym cytacie w sali prócz oklasków rozległy się jeszcze głośne śmiechy.
„Władza PiS podobnie jak tamta wyraża taką sama pogardę dla ludzi, traktuje ich jak idiotów” – rozwijał swoje porównanie Tusk. „Dlatego tyle ludzi powstało przeciwko tamtej władzy, którzy rozkradali majątek narodowy. Tyle, że tamci za Gierka mogliby się uczyć jak rozkradać majątek narodowy od PiS. Pamiętacie szefa TVP, krwawy Maciej Szczepański? To harcerzyk przy Kurskim. Ale wtedy ludzi potrafili zaryzykować wszystko! My w wielu dziedzinach życia mamy do czynienia z taką samą władzą, każdego dnia widzimy, że to klisza z tamtych zachowań. I powinniśmy zachować się jak wtedy stoczniowcy w Gdańsku. Wstać i powiedzieć dosyć” – nawoływał lider PO.
Dostało się też personalnie prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. „Było takie hasło ”Nie ma wolności bez solidarności„. Co znaczyło? To znaczyło, że jak nie pokażemy naszej solidarności to nie wywalczymy wolności. Było też inne hasło nie ma sprawiedliwości bez miłości. Dzisiaj te hasła są wymierzone przeciwko tym, którzy te wartości splugawili. Jeśli nie umiesz kochać, to nie ubiegaj się o władzę. Prezesie Kaczyński jeśli nie kochasz ludzi, to nigdy nie będziesz dobrze rządził” – mówił lider Platformy.
Przed Tuskiem w ECS wystąpili też inni politycy Koalicji Obywatelskiej, w tym prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. On również wykorzystał historyczną rocznicę do przemówienia o całkiem aktualnym charakterze. "Nie ma wolności bez wolnych mediów, bo bez nich będziemy żyli w kłamstwie propagandy, nie ma wolności bez wolnych samorządów, nie ma wolności bez wolnej szkoły – mówił Trzaskowski. Prezydent Warszawy mocno podkreślał wagę zbliżających się wyborów:
„Może nie są to tak dramatyczne wybory jak w 1989 roku, bo żyjemy jednak w niepodległym kraju, ale wolność w naszym kraju jest zagrożona. PiS próbuje ingerować w nasze życie, chce mówić jak ma wyglądać życie kobiet, Kaczyński chce nam mówić jak powinna wyglądać rodzina, choć nie ma o tym pojęcia. Chce zaglądać ludziom do sypialni i sumień. Dlatego te wybory mają tak dramatyczny charakter”
Konfederacja próbuje uciec od swojego pomysłu z bonem zdrowotnym. Chce wykorzystać sąd, by potwierdzić, że zupełnie nie to miała na myśli
Konfederacja zapowiedziała pozew w trybie wyborczym. Chodzi o program dotyczący ochrony zdrowia.
Konfederacja żąda od Agory S.A., wydawcy „Gazety Wyborczej” wpłaty 20 tys. zł na organizację tegorocznego Marszu Niepodległości oraz przeprosin. Krzysztof Bosak i skarbnik Konfederacji Michał Wawer twierdzą, że dziennik napisał nieprawdę o programie zdrowotnym partii. Nie ujawnili jednak treści pozwu ani nie podali tytułu artykułu, o jaki chodzi (powtarzali jedynie, że chodzi o tekst na portalu Wyborcza.pl).
„To, co postulujemy, to jest zniesienie monopolu Narodowego Funduszu Zdrowia, doprowadzenie do sytuacji, gdzie każdy pacjent może wypisać się z NFZ-u, wziąć przypadające na niego pieniądze z systemu ochrony zdrowia, ze składek zdrowotnych i pójść do innego ubezpieczyciela, który będzie gwarantował te same świadczenia, co NFZ” – mówił Michał Wawer na konferencji prasowej 31 sierpnia 2023. Twierdzi, że taki system działa w Niemczech.
Wawer stwierdził, że w ostatnich tygodnia „z dziesiątków źródeł słyszeliśmy, że Konfederacja chce zabrać Polakom dostęp do publicznej ochrony zdrowia, wprowadzić limit wydatków na osobę, powyżej którego trzeba będzie dopłacać z własnej kieszeni, że Konfederacja będzie wymagać od Polaków dodatkowych ubezpieczeń od ciężkich chorób. Padła nawet konkretna kwota – 4340 zł, której nie ma ani w naszym programie, ani w wypowiedziach któregokolwiek z liderów Konfederacji”.
„Mówimy: dość. Temu trzeba postawić kres na drodze sądowej” – podsumował skarbnik Konfederacji.
Bon zdrowotny w wysokości 4340 złotych faktycznie stał się przedmiotem krytyki i żartów. Za taką kwotę po prostu nie da się leczyć żadnego poważniejszego schorzenia. Nic dziwnego, że Konfederacja próbuje przekonywać, a nawet potwierdzić wyrokiem sądu, że ten absurd nie jest częścią ich programu.
A skąd w ogóle wzięła się ta kwota? Wyliczył ją widz Polsat News. W trakcie „Debaty Dnia” prowadząca Gozdyra odczytała wyliczenia, które dostała od Tadeusza, matematyka oglądającego program. Podzielił on budżet na zdrowie (165 mld zł) na przybliżoną liczbę Polaków (38 mln).
Berkowicz nie podważył w trakcie programu tych wyliczeń. Powiedział: „Podzielić budżet na zdrowie na liczbę obywateli, przekazać ten bon, żeby wszystkie instytucje – czy państwowe, czy prywatne konkurowały, podwyższając swoją jakość i obniżając ceny, o ten bon”.
Dwa tygodnie później o wysokość bonu zdrowotnego pytali Krzysztofa Bosaka dziennikarze TVN24 i „Gazety Wyborczej”.
„To wyjdzie nieco ponad 4 tys. zł, tak?” – pytał dziennikarz. „Mamy określoną pulę, która w tej chwili dzięki składkom zdrowotnym trafia na zdrowie”. „Ile chcecie podzielić? Jaką kwotę?” – „Tyle pieniędzy, ile trafia w tej chwili do NFZ-u” – odpowiedział Bosak. Nie podał ani wysokości kwoty do podziału, ani wysokości bonu, ale też nie zakwestionował 4340 złotych, o których mówili dziennikarze.
Co ciekawe, tekst „Bosak zagubiony we własnym programie wyborczym. Bon zdrowotny ciąży Konfederacji” został opublikowany 13 lipca 2023, czyli przed ogłoszeniem przez Andrzeja Dudę terminu wyborów. Być może jednak Konfederacji chodzi o jakiś inny tekst. Tyle że później nie ukazał się w „Wyborczej” żaden tekst, który szerzej omawiałby program zdrowotny Konfederacji.
Program Konfederacji skrytykowała też Karolina Hytrek-Prosiecka, dziennikarka, która specjalizuje się w tematyce zdrowotnej. Tekst „Konfederacja daje proste rozwiązania na skomplikowane problemy, bo po prostu ich nie rozumie” został opublikowany 29 czerwca 2023, czyli również przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Ukazał się na portalu Gazeta.pl, który należy do Agory, ale nie jest tym samym co „Wyborcza”.
Dziennikarze po prostu wyciągnęli konsekwencje z tego, co jest zapisane w programie Konfederacji. A Konfederacja próbuje teraz udowadniać, że chodzi jej o coś innego. Formacja, która buduje swój przekaz na tym, że „racjonalność ekonomiczna” jest najważniejsza, udowadnia, że racjonalność bezprzymiotnikowa jest jej obca. Bo w opiece zdrowotnej racjonalność nie sprowadza się do dodawania i odejmowania liczb, trzeba brać pod uwagę mnóstwo dodatkowych czynników, choćby wiek pacjentów.
A Konfederacja gubi się w swoim własnym programie. Nawet w trakcie konferencji prasowej Bosak powoływał się na przykład Niemiec – Konfederacja twierdzi, że chce zbudować podobny system ochrony zdrowia. Jednak Niemcy wydają na zdrowie dwa razy więcej (procent PKB) niż Polska i najwięcej w Unii Europejskie. Konfederacja zaś powtarza, że zwiększanie budżetu na zdrowie nie ma sensu, bo „trzeba optymalizować”.
Szczegółowo omawiała zdrowotny program Konfederacji Maria Libura w rozmowie z Dominiką Sitnicką.
Zgodnie z trybem wyborczym wniosek złożony w trybie wyborczym sąd okręgowy rozpatruje w 24 godziny. Następnie strony mają 24 godziny na złożenie zażalenia.
Art. 111. Kodeksu wyborczego:
1. Jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz. U. z 2018 r. poz. 1914), materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia: 1) zakazu rozpowszechniania takich informacji; 2) przepadku materiałów wyborczych zawierających takie informacje; 3) nakazania sprostowania takich informacji; 4) nakazania publikacji odpowiedzi na stwierdzenia naruszające dobra osobiste; 5) nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone; 6) nakazania uczestnikowi postępowania wpłacenia kwoty do 100 000 złotych na rzecz organizacji pożytku publicznego.
Pierwszy pozew wyborczy w kampanii 2023 złożyła Platforma Obywatelska i wygrała. Sąd nakazał zaprzestanie rozpowszechniania informacji, że za rządów Donalda Tuska bezrobocie w całej Polsce wynosiło 15 proc. PiS od tej pory podaje zgodne z prawdą dane, że bezrobocie za rządów Tuska sięgało 14,4 proc.
W Gdańsku, w Europejskim Centrum Solidarności, trwa otwarte spotkanie Donalda Tuska z wyborcami. Oprócz Tuska biorą w nim udział m.in. Aleksandra Dulkiewicz, Rafał Trzaskowski i Barbara Nowacka.
Wiec Tuska można oglądać tutaj.