Pochyliła się, spojrzała mi najpierw między nogi, a potem prosto w oczy i wypaliła z obrzydzeniem: „Widzę, że seksu z mężem to w ciąży nie uprawiałaś”, po czym zaczęła badać tak boleśnie, że się z tego bólu darłam
Letnie, czerwcowe popołudnie. Dzień publikacji mojego reportażu śledczego „Leż, nie ruszaj się, przyj. Jak się rodzi z warszawską »położną gwiazd«”. Dzyń! – telefon informuje o nowym komentarzu. „Napisałaś o jednej położnej, a zmieszałaś z gównem wszystkie inne – w tym mnie – które pacjentkom serce oddają. I teraz taki przekaz poszedł w świat” – pisze Anna, położna pracująca w warszawskim Szpitalu im. Świętej Rodziny.
Kilka godzin później sprawdzam skrzynkę mailową. „Moja oprawczyni dalej widnieje w oficjalnym składzie zespołu. Stosowała wobec mnie przemoc psychiczną przed i podczas porodu. [...] W tym szpitalu działa więcej niż jedna położna, która nie powinna wykonywać tego zawodu”. Upewniam się, że wiadomość nie dotyczy Hanny*, antybohaterki pierwszego reportażu. Mowa o innej położnej. Nazwę ją Klarą*.
Przez kolejne tygodnie spędzam dziesiątki godzin na rozmowach. Słucham historii Natalii, Łucji, Agaty, Kingi*, Izabeli*, Magdy, Eweliny i Patrycji. Ani jedna z nich nie znała wcześniej żadnej z pozostałych. Wszystkie rodziły w ostatnich pięciu latach w warszawskim szpitalu przy Madalińskiego, który zasadniczo cieszy się dobrą opinią. Zgodnie mówią: to, co je spotkało, nie powinno się wydarzyć.
Publikujemy autoryzowane opowieści ośmiu kobiet, które doświadczyły przemocy położniczej ze strony opisanej w czerwcowym reportażu Hanny, a także innej położnej ze Szpitala im. Świętej Rodziny – Klary.
Publikujemy autoryzowane opowieści ośmiu kobiet, które doświadczyły przemocy położniczej ze strony opisanej w czerwcowym reportażu Hanny, a także innej położnej ze Szpitala im. Świętej Rodziny – Klary.
Już jutro ciąg dalszy. Przedstawimy odpowiedzi na zarzuty obu położnych oraz stanowisko kierownictwa szpitala przy Madalińskiego i przychodni Grupy Zdrowie. Wrócimy również do Ewy i Eweliny – bohaterek pierwszego tekstu, od których wszystko się zaczęło.
Natalia: „Na Klarę trafiłam z polecenia i zaufałam temu poleceniu na sto procent. Nie wchodziłam do internetu; nie czytałam żadnych opinii na jej temat. Wychodziłam trochę z założenia, że skoro zapłacę za jej opiekę, to po prostu musi się udać, no nie?
Absolwentka położnictwa, logopedka, pedagożka. Na co dzień marketing managerka OKO.press. Poza pracą propaguje położnictwo, w którym każda osoba ma prawo zakończyć swoją ciążę wtedy, kiedy chce i tak, jak chce.
Absolwentka położnictwa, logopedka, pedagożka. Na co dzień marketing managerka OKO.press. Poza pracą propaguje położnictwo, w którym każda osoba ma prawo zakończyć swoją ciążę wtedy, kiedy chce i tak, jak chce.
Komentarze