Nowelizacja prezydenta Dudy w sprawie lex Tusk niewiele zmienia. Nadal jest ona sprzeczna z Konstytucją i prawem UE. I wręcz pogarsza prawo odwołania do sądu, bo na końcu decyzje komisji trafią do obsadzonej neo-sędziami Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN
Prezydent Andrzej Duda nowelizację ustawy potocznie nazywanej lex Tusk zgłosił w piątek 2 czerwca 2023 roku. To taktyczny zabieg. Bowiem na prezydenta i PiS spadł grad krytyki w kraju i za granicą za przyjęcie ustawy, która uderza w podstawy demokracji. A jej celem jest wyeliminowanie z publicznego życia polityków opozycji i wszystkich rzekomych wrogów rządzącej partii.
Nowelizację Dudy, która już trafiła do Sejmu, niektórzy oceniają jako krok w dobrą stronę. Ale to tylko wybieg, by uspokoić krytykę.
Nowelizacja niewiele zmienia.
Komisja nadal będzie spec organem łączącym funkcje prokuratury, służb specjalnych i sądy. Czegoś takiego nie przewiduje Konstytucja. Nadal będzie mogła eliminować ludzi z życia publicznego. Potwierdzają to słowa samego Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że nowelizacja nie zmienia najważniejszych dla PiS zapisów ustawy.
Prezydent Andrzej Duda w nowelizacji gmatwa też sytuację osób, które ukarze rosyjska komisja. Bo nadal nie mają one prawa do odwołania od decyzji komisji. Są też pozbawione konstytucyjnego prawa do kontroli decyzji przez sąd w dwóch instancjach. Decyzje administracyjne komisji ma kontrolować sąd apelacyjny, ale wydział cywilny.
Duda w nowelizacji ukrył też wrzutkę, którą mało kto wychwycił, a dzięki której na koniec decyzję komisji i tak oceni „swój” sąd. Bo od wyroku sądu apelacyjnego będzie skarga kasacyjna do SN. Ale uwaga. Na końcu nowelizacji do artykułu 26 ustawy o SN dopisano punkt 8a. Dzięki temu skarga nie trafi do Izby Cywilnej, tylko do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN.
Nowelizacja rozszerza jej kompetencje. Ale w tej Izbie są sami neo-sędziowie, powołani przez upolitycznioną i nielegalną neo-KRS. Są już orzeczenia europejskich Trybunałów, że członkowie tej Izby są wadliwymi sędziami, a wydane przez nich orzeczenia nie są skuteczne. Czyli nie jest to niezawisły i niezależny sąd ustanowiony ustawą, którego wymaga Konstytucja i prawo europejskie.
W tej Izbie nie ma osób z prawdziwym doświadczeniem sędziowskim. Są w niej naukowcy z uczelni, którzy nie mieli wcześniej doświadczenia w sądzeniu. Orzeka tam m.in. były współzałożyciel ultra katolickiego Ordo Iuris Aleksander Stępkowski (rzecznik SN), Elżbieta Karska (żona europosła PiS Karola Karskiego), Tomasz Przesławski (były prezes nielegalnej Izby Dyscyplinarnej), czy Paweł Czubik, który domagał się wyrzucenia legalnych sędziów SN stosujących prawo europejskie i Konstytucję. Zaś na czele Izby stoi Joanna Lemańska, dobra znajoma prezydenta Andrzeja Dudy.
Tę Izbę do kasowania niewygodnych dla władzy wyroków sądów wykorzystuje Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który ma prawo złożenia skargi nadzwyczajnej. I tak ta Izba skasowała już jeden wyrok, korzystny dla prześladowanego przez nominatów władzy sędziego Waldemara Żurka. Złamała ona też zabezpieczenie ETPCz chroniące sędziego. To ta Izba skasowała też korzystny dla Lecha Wałęsy wyrok w sporach z Krzysztofem Wyszkowskim.
Nowelizacja ustawy o rosyjskiej komisji nie jest długa. To tylko 5 stron. Likwiduje ona główną karę, którą może nałożyć komisja na osoby, które uzna za działające pod wpływami rosyjskimi. Czyli uchyla tzw. środek zaradczy; nakładany na 10 lat, który eliminuje z pełnienia stanowisk z dostępem do środków publicznych.
Uchyla też zakaz uzyskania poświadczenia bezpieczeństwa uprawniający do dostępu do tajnych dokumentów. To głównie te przepisy uderzały w byłego premiera Donalda Tuska. Ale wedle różnych opinii blokowałyby też Tuskowi start w wyborach.
Prezydent chce, by w skład 9-osobowej Komisji nie mogli wchodzić posłowie i senatorowie, tylko aby byli to „eksperci”. Szefa komisji nie powoływałby już premier, tylko miałaby ona wybrać go sama. Premier nie będzie mógł też ustalić regulaminu działania komisji. Ma go przyjąć sama komisja.
Duda proponuje, by komisja działała bardziej jawnie. Komisja ma pracować na jawnych rozprawach. W obecnej ustawie „może” zwoływać jawne rozprawy. Jawne mają być też posiedzenia komisji.
Komisja nie będzie mogła przesłuchiwać też jako świadków adwokatów i radców prawnych, co byłoby złamaniem obowiązującej ich tajemnicy zawodowej. Zakaz obejmuje również mediatorów.
Prezydent Duda proponuje, by decyzję rosyjskiej komisji można było zaskarżyć nie do sądu administracyjnego, który nie bada merytorycznie sprawy, tylko do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Na wniosek stron będzie można też wybrać sąd apelacyjny właściwy dla miejsca zamieszkania.
Wniesienie apelacji ma wstrzymać wykonalność decyzji. Ale uwaga. Postępowanie ma się toczyć według kodeksu postępowania cywilnego, a nie karnego. Od wyroku sądu apelacyjnego ma być skarga kasacyjna do SN, ale nie do Izby Cywilnej. Tylko do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w całości obsadzonej neo-sędziami.
Jeśli nawet Sejm przyjmie nowelizację prezydenta, to i tak ustawa nadal zawiera wiele groźnych dla demokracji zapisów.
I nadal łamie Konstytucję i prawo europejskie.
Komisję w całości może obsadzić swoimi „ekspertami” PiS. Nie muszą mieć wyższego wykształcenia. Wystarczy, że mają poświadczenie dostępu do informacji tajnych. Szefem komisji może być np. powiązany z władzą historyk Sławomir Cenckiewicz.
Komisja nadal ma niczym nieograniczone kompetencje. Może wezwać, kogo chce. Nie tylko polityków. Ale też np. dziennikarzy czy działaczy organizacji pozarządowych. Nadal ma potężne uprawnienia. Może żądać jakichkolwiek dokumentów z prokuratury, sądów, czy od służb specjalnych. A nawet może zarządzać ich zajęcie i sama robić przeszukanie.
Komisja nadal może nakładać drakońskie kary do 50 tysięcy złotych za niestawienie się przed komisję i domagać przymusowego doprowadzenia przez policję. Nadal może naruszać tajemnicę zawodową innych grup zawodowych np. dziennikarzy.
Wbrew intencjom Dudy może też działać niejawnie. Bo zostają przepisy pozwalające wyłączyć jawność. Będzie to uznaniowa decyzja komisji. Jej prace nadal mogą być medialnym spektaklem do uderzania w opozycję. Nadal mogą wyciekać z niej dokumenty do prorządowych mediów.
Komisja wciąż może też eliminować z życia publicznego. Bo zostaje jedna kara. Jeśli komisja wyda decyzję, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim, to wywoła ona skutek, że taka osoba nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym. W praktyce zablokuje to dostęp do pełnienia funkcji publicznych i będzie działać to bezterminowo. Osoba tak naznaczona nie znajdzie pracy np. w adwokaturze, sądach, prokuraturze, czy w urzędach państwowych.
Wreszcie członkowie komisji nadal mają zagwarantowaną bezkarność.
Sędzia Dariusz Mazur, wiceprezes stowarzyszenia sędziów Themis w rozmowie z OKO.press tak mówi o prezydenckiej nowelizacji: „Mocno pudruje ustawę o komisji. Nie zmienia jednak charakteru tej komisji jako narzędzia przedwyborczej walki politycznej. Bo członków komisji wybierze większość parlamentarna. Nadal może ona ukarać za wszystko. Ta komisja od początku będzie działać przeciwko komuś, nie będzie wyjaśniać zjawisk, jak komisja śledcza zapisana w Konstytucji”.
Mazur podkreśla: „Zostaje kara braku rękojmi. Nie jest to stricte środek karny. Niby nic nie zakazuje. Ale może bezterminowo, dożywotnio pozbawić pracy w zawodach zaufania publicznego. Człowiek do końca życia będzie żył w stanie pomówienia o wpływy rosyjskie".
Wiceprezes Themis mówi dalej: „Dziwaczna jest konstrukcja apelacji od decyzji komisji. W sądach apelacyjnych jest coraz więcej neo-sędziów, zwłaszcza w stolicy. Trudno się spodziewać, że będzie to realna kontrola sądowa. Razi mnie też skarga kasacyjna do Izby Kontroli. Niby jakaś kontrola instancyjna jest, ale po linii władzy.
Ta nowelizacja jest niekonstytucyjna. Komisja nadal będzie ukierunkowana na osiągnięcie efektów wyborczych i nadal ma charakter eliminacyjny. Proponuje karę dożywotniego zniesławienia”.
Podobnie uważa adwokat Michał Wawrykiewicz z Wolnych Sądów. O nowelizacji prezydenta mówi OKO.press: „Ten projekt to próba ratowania wcześniejszej skandalicznej decyzji o podpisaniu niekonstytucyjnej i antyeuropejskiej ustawy. Ta komisja nadal nie mieści się w granicach Konstytucji.
To organ quasi administracyjny, z elementami organu sądowego do stwierdzenia, czy ktoś daje rękojmię. Czyli czy zasługuje na zaufanie. A ma to znaczenie dla funkcjonowania takiej osoby w przestrzeni publicznej. To jest forma represji i napiętnowania danej osoby. Ktoś tak naznaczony będzie też spalony w oczach opinii publicznej. Ta komisja będzie piętnować konkretnych ludzi, będzie działać na potrzeby polityczne”.
Wawrykiewicz mówi dalej: „Nowelizacja prezydenta nie wiele zmienia. Komisja nadal będzie specjalnym organem, którego nie przewiduje Konstytucja. Prezydent miesza też porządki prawne. Komisja ma wydawać decyzję administracyjną, ale apelacja ma być do sądu cywilnego, według innej procedury. Tymczasem decyzja komisji ma charakter represyjny. Czyli powinno być odwołanie do sądu karnego, według kodeksu postępowania karnego.
To się kupy nie trzyma”.
Wawrykiewicz: „Komisja nadal ma szerokie uprawnienia. Może przeszukać pomieszczenie, zająć dokumenty, żądać wszelkich informacji od instytucji i sądów. Te uprawnienia pozostają. Więc to nadal organ specjalny, który ma niekonstytucyjne uprawnienia. Jest kilka zmian, które należy ocenić jako idące w dobrym kierunku. Zakaz przesłuchania obrońcy i mediatora, który w oczywisty sposób naruszał tajemnicę. Ale nadal nie ma prawa do obrońcy przed komisją".
Adwokat Michał Wawrykiewicz podkreśla, że nowelizacja prezydenta nie zmienia tego, że lex Tusk łamie Konstytucję i prawo UE. Bo nie ma odwołania od decyzji komisji, tylko od razu jest apelacja do sądu apelacyjnego. Pomija się też drugą instancję w sądach. Bo najpierw sprawę powinien zająć się sąd okręgowy, a dopiero potem apelacyjny. Krytykuje też skargę kasacyjną do powołanej przez PiS Izby Kontroli SN.
Wawrykiewicz; „Na wypadek, gdyby sąd apelacyjny zakwestionował decyzję komisji, na końcu tego łańcucha prezydent daje Izbę Kontroli, wybraną przez obsadzoną przez obecną władzę neo-KRS.
Ta Izba nie jest sądem spełniającym standardy europejskie”.
Adwokat podkreśla też, ze sędziowie cywilni, którzy mają rozpoznawać apelacje od decyzji komisji, nie mają doświadczenia w sądzeniu spraw karnych, w których ustala się winę człowieka. Proces cywilny toczy się też według innych zasad niż karny, w których oskarżony ma zagwarantowane różne prawa, w tym do obrony.
W procesie karnym to oskarżający musi wykazać winę, a nie oskarżony. W takim procesie sąd ma też uprawienia do inicjowania dochodzenia do prawdy. Proces cywilny toczy się zaś według procedury kontradyktoryjnej. Tu sąd jest arbitrem i to strony dostarczają mu dowody na swoje racje.
Wawrykiewicz: „Ta komisja nadal będzie sprzeczna z prawem UE. Artykuł 19. Traktatu o UE przewiduje konieczność zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem unijnym. Tu trzeba zapewnić ochronę sądową i proces przed niezwisłym sądem. Co gwarantuje też art. 47 Karty Praw Podstawowych UE”.
Zaznacza, że w maju 2023 roku TSUE wydał wyrok dotyczący Rumunii. Chodziło u ukaranie burmistrza Timisoary zakazem pełnienia funkcji przez organ, który nie jest sądem. TSUE w tym wyroku potwierdził, że karanie przez pozasądowy organ narusza prawo UE.
I jeszcze jedna wypowiedź Wawrykiewicza: „Lex Tusk narusza też artykuł 49. Karty, który mówi, że nie można karać za czyny, które w dacie ich popełnienia nie były zabronione. A ta komisja ma oceniać zachowania z lat 2007-2022 i karać za nie według kryteriów opisanych dopiero co uchwalonej ustawie. Zabrania tego też artykuł 42. Konstytucji”.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Donald Tusk
Kancelaria Prezydenta
Krajowa Rada Sądownictwa
Prawo i Sprawiedliwość
Sąd Najwyższy
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
komisja ds wpływów rosyjskich
lex Tusk
Michał Wawrykiewicz
praworządność
sędzia Dariusz Mazur
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze