OKO.press poznało analizę, której użyła KRRiT nakładając na TVN24 1,5-mln kary. Dr Hanna Karp z uczelni Rydzyka informowanie o protestach uznaje za agitację, opinie gości w studio utożsamia ze stanowiskiem TVN24, bezpodstawnie wyrokuje, co było legalne, a co nie i zarzuca stacji... brak prorządowych komentarzy. Wychwala "anglosaskie dziennikarstwo" TVP
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji opublikowała 13 grudnia 2017 uzasadnienie decyzji o nałożeniu 1,5 mln kary na TVN24 za “propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu” w relacjach z kryzysu sejmowego w grudniu 2016 roku. Jak dowiedziało się OKO.press w KRRiT, uchwała Rady była jednogłośna. Nieprawdziwe są zatem plotki, że przewodniczący Witold Kołodziejski głosował inaczej.
Decyzję o ukaraniu TVN24 Rada podjęła na podstawie analizy monitoringu stacji telewizyjnych między 16 a 18 grudnia 2016, którą zamówiła u dr Hanny Karp, stałej komentatorki “Radia Maryja”, “Naszego Dziennika” i wpolityce.pl, wykładającej na uczelni o. Rydzyka w Toruniu “religiologię” i medioznawstwo.
Karp jest też specjalistką od egzorcyzmów i doszukuje się wszędzie wpływu magii. "Piętnowała Katarzynę Figurę, Kayah, Roberta Biedronia i Janusza Palikota za uleganie niebezpiecznej modzie z Zachodu i obwiązywanie sobie lewego nadgarstka czerwoną nitką" - pisała "Polityka".
KRRiT powołuje się na analizę dr Karp, ale samej analizy nie udostępnia i nie wiadomo, czy w ogóle udostępni. Rada odmówiła także OKO.press wydania tego dokumentu, ale udało nam się dotrzeć do jego obszernych fragmentów.
Analiza przekazu TVN24, na której oparła się KRRiT, miała wykazać stronniczość stacji, ale sama pełna była błędów i manipulacji. TVN jeszcze przed zapadnięciem decyzji wytknął KRRiT słabości analizy dr Karp. Rada musiała zdawać sobie z nich sprawę. Powinna była co najmniej zamówić inną analizę, ale widać uznała, że stronniczość i nierzetelność nie jest tu wadą.
Analiza analizy dr Karp (poniżej szczegóły) wskazuje, że toruńska medioznawczyni:
Uderzające, że jako wzór "anglosaskiego dziennikarstwa" podała relację TVP, która aż roi się od tendencyjnych komentarzy, których próbką może być "pasek" 16 grudnia: "Uliczna rozróba zamiast pamięci o bohaterach".
Analiza dr Karp dotyczy głównych wydań Faktów TVN, Wydarzeń Polsatu i Wiadomości TVP oraz całodobowych przekazów TVN24, Polsat News i TVP Info od godz. 18.00 16 grudnia do 22.00 18 grudnia 2016 roku.
Dr Karp pisze, że postawiła sobie za cel ocenę, czy stacje przestrzegają przepisów prawa, a w szczególności:
TVN24 został ukarany przez KRRiT za naruszenie dwóch ostatnich przepisów.
Całość analizy liczy ok. 130 stron, z czego stacji TVN24 dr Karp poświęciła 41 stron. W tym 16 stron cytatów z wypowiedzi dziennikarzy TVN24, gości w studio, polityków i osób manifestujących oraz opisów kadrów i scen wybranych według obranego z góry klucza i opatrzonych jednozdaniowymi komentarzami autorki. Niepowtarzalna jest poetyka dokumentu: mieszanka żargonu medioznawczego, niemal poetyckich obrazów i politycznego paszkwilu.
OKO.press poznało ponad 40 stron tego dokumentu.
Jaki klucz interpretacyjny zastosowała dr Karp? Był ich cały pęk. Nazywa je “kluczami kategoryzacyjnymi”:
“W analizach wykorzystano klucze kategoryzacyjne (...) z uwzględnieniem technik ramowania prezentowanych przekazów, a więc sposobów sugerowania i konkretnego ich odbioru, i interpretowania oraz elementów perswazyjnych, obecnych w warstwie dyskursu werbalnego, jak i w sferze ikonicznej”.
Krótko mówiąc, dr Karp postawiła sobie za cel znalezienie "manipulacji służących nakłanianiu do łamania prawa i działań zagrażających bezpieczeństwu". Wymienia wśród nich:
Jak widać, już same “klucze kategoryzacyjne” są stronnicze. Autorka z góry założyła, że będzie przyglądać się przedstawianiu łamania prawa przez protestujących wokół Sejmu, a nie np. przez policjantów. Przez członków opozycji parlamentarnej, a nie koalicji rządzącej. Nazywa działania opozycji “ekscesami”, co nie jest przecież terminem neutralnym.
Wprowadza też założenie, że formą manipulacji i sposobem nawoływania do zachowań niebezpiecznych jest samo ich relacjonowanie. Na tej manipulacji opiera się cała analiza. Pokazywanie protestów i dawanie głosu uczestnikom i komentatorom jest utożsamiane z "mobilizacją", "wprowadzaniem nastroju", "nawoływaniem" itp.
W opublikowanym wczoraj (13 grudnia 2017) uzasadnieniu kary nałożonej na TVN24, przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski stwierdził, że stacja naruszyła prawo “propagując działania sprzeczne z prawem”: zachęcając do udziału w zakazanej przez policję manifestacji przed Sejmem oraz pochwalając blokadę mównicy sejmowej przez posłów opozycji.
Kołodziejski korzystał z analizy Dr Karp. Nie przeprowadziła ona jednak własnej analizy legalności wydarzeń z 16 grudnia, po prostu uznała, że zarówno blokowanie mównicy, jak i wejść do Sejmu było łamaniem prawa.
Nie ma do tego wystarczających podstaw.
Legalność działań manifestantów i opozycji nie została prawomocnie zakwestionowana, choć minął już rok od tamtych wydarzeń. Dlaczego więc stacja już w trakcie wydarzeń miałaby wymagać od swoich dziennikarzy i gości interpretacji prawa zgodnej z interesem władzy? Tu znów przejawia się stronniczość dr Karp: zakłada ona, że właściwa jest interpretacja partii rządzącej.
Przyjąwszy, że opozycja i manifestanci działali nielegalnie, Krajowa Rada wskazała co najmniej pięć sposobów, na jakie stacja TVN24 te działania propagowała:
Sprawdźmy, na ile w analizie dr Karp znajdują potwierdzenie zarzuty, które stawia KRRiT.
W tym punkcie trzeba podkreślić, że 16 grudnia zgromadzenie pod Sejmem - przynajmniej dopóki nie zostało rozwiązane przez policję - było zgromadzeniem legalnym. KRRiT nie powinna więc uznawać informacji o tym zgromadzeniu jako nawoływania do udziału w przestępstwie.
Samo nawoływanie przez dziennikarzy do udziału w manifestacji można by jednak uznać za przejaw stronniczości (choć formalnie nie za to TVN24 dostał karę). Czy rzeczywiście stacja zachęcała do protestowania pod Sejmem?
W analizie dr Karp mają tego dowodzić fragmenty programu “nawołujące w czasie rzeczywistym do protestu i manifestacji pod Sejmem”. Np.:
W żadnym z przywołanych przez Karp cytatów dziennikarze nie nawołują do wzięcia udziału w manifestacji. Dr Karp myli informowanie z perswazją.
Za nawoływanie można od biedy uznać wypowiedź Tomasza Lisa, ale nie był on dziennikarzem TVN.
Dr Karp nie rozróżnia więc stanowiska stacji od poglądów jej gości. Gośćmi, których dr Karp nie zauważyła, byli liczni politycy PiS prezentujący odmienne do Tomasza Lisa zdanie.
Według dr Karp zachęcający do udziału w manifestacji był też... brak komentarza od redakcji we wskazanych przez nią momentach. Przywołując relację TVN24 z blokowania wyjazdu z Sejmu, krytykuje prowadzącego w studiu:
Dr Karp nie podoba się też, że prowadzący nazywa blokowanie wyjazdu “zamieszaniem”, choć powinien nazywać "łamaniem prawa". Wymaga więc od relacjonującego wydarzenia na żywo dziennikarza, żeby rozstrzygnął sprawę, którą już od roku zajmują się policja i sądy.
I zamiast opisowego "zamieszanie" użył ocen zgodnych z interesem politycznym partii rządzącej.
“Pomimo komunikatów policji o tym, iż trwająca pod Sejmem manifestacja jest nielegalna, stacja bez komentarza kontynuuje transmisję” - stwierdza dr Karp.
Zarzut jest nieprawdziwy.
Zgromadzenie zostało rozwiązane przez policję kilka minut po północy. Jak mówi OKO.press Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24: “Pierwsza informacja o tym pojawiła się w TVN24 o 1:07. Następnie była wielokrotnie powtarzana. Polska Agencja Prasowa o rozwiązaniu manifestacji poinformowała dopiero o 2:18, a więc godzinę po TVN24” .
Skąd tak duże opóźnienia w podaniu tej informacji? Wiele osób jej nie słyszało, ponieważ policjanci musieli objechać z tym komunikatem wszystkie wejścia na teren Sejmu, a w tym czasie manifestanci i dziennikarze także się przemieszczali. O rozwiązaniu zgromadzenia przez policję aż do następnego dnia nie wiedział nawet Mateusz Kijowski, ówczesny lider KOD.
Jednostronny jest z pewnością wybór cytatów dokonany przez dr Karp. Na 16 stronach analizy audycji TVN24 nie przywołała ani jednej wypowiedzi polityka PiS, nie wspomniała też, że byli zapraszani.
Tymczasem, jak powiedział OKO.press Pieczyński, redakcja TVN24 przekazała Krajowej Radzie 144 strony wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz dziennikarzy relacjonujących ich stanowisko w badanym przez dr Karp okresie. KRRiT najwidoczniej nie wzięła ich pod uwagę, ograniczając się do wersji dr Karp.
16 grudnia w studiu TVN24 gośćmi byli m.in. Krzysztof Łapiński (PiS), Jacek Żalek (Polska Razem), Paweł Lisicki (redaktor naczelny “Do Rzeczy”).
W analizie dr Karp pojawia się zarzut o brak zdementowania informacji o użyciu gazu pieprzowego przez policję. Rzeczywiście, wśród zgromadzonych przed Sejmem pojawiła się pogłoska, że policja użyła gazu. 17 grudnia o 2:52 taką informację TV24 podał na pasku, o 3:03 na antenie mówił o tym obecny na miejscu poseł Jerzy Meysztowicz (.N).
TVN24 niedługo później plotkę zdementował, o czym dr Karp nie napisała.
“Informację tę dementował już o 3:30 rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. Ta informacja była powtarzana na antenie. Na słowa rzecznika wypowiedziane w TVN24 powoływały się inne media” - mówi OKO.press Adam Pieczyński.
Wśród przykład Karp jest wypowiedź zaproszonej do studia prof. Magdaleny Środy: “Nieposłuszeństwo obywatelskie tym się różni od wszelkich działań o charakterze przestępczym, anarchistycznym czy chuligańskim, że służy obronie absolutnie fundamentalnych wartości. Mamy zagrożoną demokrację i to [blokowanie sali] jest według mnie akt nieposłuszeństwa obywatelskiego”.
Po raz kolejny więc dr Karp utożsamia stanowisko stacji ze stanowiskiem gościa lub domaga się, by dziennikarz gościa skontrował, samemu oceniając, że opozycja łamie prawo.
A skąd dziennikarz ma wiedzieć, które działania opozycji są zgodne z prawem, a które nie?
Z analizy dr Karp wynika, że najlepszym sposobem byłoby wzorowanie się na TVP, która żadnych problemów z oceną zdarzeń nie miała.
W jej ocenie przedstawiane przez "Wiadomości TVP" “wydarzenia i informacje mają charakter komplementarny, całościowy z dopracowanym kontekstem”, a “odbiorca przekazu według dobrego modelu dziennikarstwa anglosaskiego znajduje odpowiedzi na pytanie nie tylko, co i gdzie się zdarzyło, ale także dlaczego?”. Ma tego dowodzić obszerna część raportu poświęcona TVP.
Skąd telewizja publiczna wiedziała, co ma mówić o okupowaniu mównicy? Bo “Prawo i Sprawiedliwość mówi o politycznym chuligaństwie, Kukiz’15 mówi o politycznym cyrku i wojnie politycznych plemion” - pouczał widzów Bartłomiej Graczak, reporter TVP. Poniższy opis relacji TVP, którym zachwyca się dr Karp jest pełen gotowych interpretacji, sugestywnych porównań (z Samoobroną) i wytykania opozycji, że gdy była u władzy to nie reagowała na naruszanie demokracji. Przekaz jest tak skonstruowany, żeby było jasne, że zachowanie opozycji jest nieodpowiedzialne, a motywy inne niż deklarowane.
Paski mówią same za siebie: "Uliczna rozróba zamiast pamięci o bohaterach".
Analiza przekazu TVN24, na której oparła się KRRiT, miała wykazać stronniczość stacji, ale sama pełna była błędów i manipulacji. Dr Karp:
TVN jeszcze przed zapadnięciem decyzji o nałożeniu kary wytknął KRRiT te wszystkie słabości analizy dr Karp. Rada musiała zdawać sobie z nich sprawę. Powinna była co najmniej zamówić inną analizę, ale uznała, że jej stronniczość i nierzetelność nie jest wadą.
Choć to dr Karp zmanipulowała przekaz TVN24, za decyzję o nałożeniu kary w pełni odpowiedzialna jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze