Sędziego Waldemara Żurka nie chce przeprosić za aferę hejterską minister sprawiedliwości reprezentowany przez Prokuratorię Generalną. Państwo podważa wagę afery, jej skutki dla sędziego i odpowiedzialność resortu ministra Ziobry za aferę
Takie stanowisko w imieniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara zajęła Prokuratoria Generalna, we wstępnej odpowiedzi na pozew sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry).
Jak pisaliśmy w OKO.press w marcu 2025 roku, sędzia Żurek pozwał Skarb Państwa reprezentowany przez ministra sprawiedliwości o ochronę dóbr osobistych. W pozwie wnosi o przeprosiny w mediach i 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia za aferę hejterską. Sędzia był jedną z głównych ofiar afery.
Są dowody na to, że w ministerstwie sprawiedliwości – gdy na jego czele stał Zbigniew Ziobro – zaplanowano medialne ataki na Żurka. Brali w tym udział były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, sędzia Jakub Iwaniec (był wtedy na delegacji w ministerstwie) i zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Do ataków na Żurka wykorzystywano materiały z prowadzony przeciwko niemu dyscyplinarek.
Są też mocne dowody, że wiedział o tym Zbigniew Ziobro. Dlatego sędzia Żurek pozwał ministra sprawiedliwości jako instytucję, w której była afera hejterska i, w którą były zamieszane osoby pracujące w ministerstwie. Żurek chce, by ministerstwo wzięło teraz odpowiedzialność za ich działania. A potem w ramach regresu wystąpiło do nich o odszkodowanie.
Przed złożeniem pozwu Żurek wraz z pełnomocnikiem prof. Michałem Romanowskim wezwali ministra sprawiedliwości Adama Bodnara do zawarcia ugody. Ale nie było odpowiedzi, dlatego złożyli pozew do sądu. A teraz dostali wstępną odpowiedź na pozew z Prokuratorii Generalnej, która zastępuje procesowo ministra sprawiedliwości. Zastępstwo jest obowiązkowe, bo sprawa w I instancji będzie się toczyć w sądzie okręgowym.
Odpowiedź Prokuratorii jest jednak bulwersująca, bo uderza w sędziego Żurka. Jest też kuriozalna, bo podważa podstawowe fakty o aferze hejterskiej, które już potwierdziła prokuratura. Notabene na czele, której stoi Prokurator Generalny Adam Bodnar.
W piśmie radca Prokuratorii Generalnej wnosi o oddalenie pozwu Żurka w całości. Pisze, że zaprzecza wszystkim twierdzeniom faktycznym i prawnym podniesionym w pozwie, a w szczególności zaprzecza, aby:
Dalej radca prawny Prokuratorii przekonuje we wstępnej odpowiedzi na pozew, że „Działania członków tzw. „grupy hejterskiej” nie były działaniami funkcjonariuszy państwowych, stanowiły tzw. eksces, za który Skarb Państwa – Minister Sprawiedliwości nie może odpowiadać na podstawie przepisów prawa cywilnego”.
Radca prawny uważa też, że minister nie może zgodzić się na tekst przeprosin zaproponowany przez Żurka, bo przesądzi on o odpowiedzialności za aferę Zbigniewa Ziobry i współpracujących z nim sędziów. A Bodnar jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym i ws. afery hejterskiej nadal trwa śledztwo w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu. Radca nie dodał jednak, że treść przeprosin można było wspólnie wypracować, gdyby podjęto rozmowy ugodowe.
Radca zapowiada też, że będzie składał kolejne dowody w celu oddalenia pozwu Żurka. Czyli będzie podważał to, że ministerstwo za to wszystko odpowiada, będzie też kwestionował skutki ataków i hejtu na sędziego Żurka.
Zgodnie z ustawą o Prokuratorii Generalnej (artykuł 30) urząd, który jest pozwany, ma prawo składać wnioski procesowe i stanowiska. Co do zasady Prokuratoria jest związana wnioskiem o zawarcie ugody lub o uznanie pozwu. Można wnioskować, że minister Bodnar takich wniosków nie złożył, skoro Prokuratoria chce oddalenia w całości pozwu Żurka.
Minister może też złożyć wnioski co do kierunku postępowania i podnoszonych twierdzeń. Jeśli ich nie składa Prokuratoria sama formułuje linię obrony.
Wysłaliśmy do ministra Adama Bodnara wiadomość z pytaniem, czy czytał wstępną odpowiedź Prokuratorii Generalnej na pozew Żurka i czy ją zaakceptował. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
Poprosiliśmy o komentarz do oficjalnego stanowiska państwa ws. afery hejterskiej sędziego Waldemara Żurka. Choć zawsze komentuje różne sprawy, tym razem odmówił wypowiedzi. Stanowisko zajął jego pełnomocnik, prof. Michał Romanowski. Publikujemy je w dalszej części tekstu.
Sędzia Żurek nie jest jedynym sędzią-ofiarą afery hejterskiej, który chce przeprosin za aferę hejterską. Od kilku lat w stołecznym sądzie toczy się pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko ministerstwu sprawiedliwości oraz Łukaszowi Piebiakowi i Jakubowi Iwańcowi.
Pozew złożył były prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz, który był głównym celem afery hejterskiej. Pozew złożył w 2019 roku, gdy ministrem był Ziobro. W tej sprawie jak dotąd też nie zawarto ugody. A radca prawny reprezentujący ministra Bodnara, na sali rozpraw siedzi na ławie razem z sędzią Iwańcem. Bo nie uznaje pozwu.
Wstępna odpowiedź Prokuratorii Generalnej zaskakuje. Po pierwsze, uderza w sędziego Waldemara Żurka, który jest jedną z ofiar zorganizowanego w ministerstwie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry procederu ataków i hejtu na niezależnych sędziów, którzy bronili praworządności.
Z pisma sędzia dowiedział się, że nie doznał strat wizerunkowych w wyniku hejtu. Prokuratoria nie dostrzega też, że sędzia do dziś jest obrażany w internecie, co jest skutkiem m.in. afery hejterskiej. Nieprawdziwie zarzuca mu się machlojki podatkowe, niepłacenie alimentów na córki.
Po drugie, państwo bagatelizuje aferę hejterską i podważa to, że była ona w ministerstwie sprawiedliwości. A to już nie tylko mijanie się z prawdą i podważanie podstawowych faktów – w tym ustaleń prokuratury – ale wręcz obrona osób odpowiedzialnych za aferę. Nie można wykluczyć, że to pismo Prokuratorii Generalnej będzie wykorzystane przez sędziów, którym chce postawić zarzuty Prokuratura Regionalna we Wrocławiu.
Przypomnijmy fakty. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu w związku z aferą hejterską wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN o uchylenie immunitetów byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi (współpracujący z nim sędziowie zwracali się do niego Herszcie, główna postać w aferze), sędziemu Jakubowi Iwańcowi i zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysławowi Radzikowi. Jak na razie ruszyło rozpoznawanie wniosku ws. Iwańca.
We wniosku o uchylenie immunitetu Piebiakowi prokuratura pisze, że podejmował on działania w ramach afery w ministerstwie i robił to jako funkcjonariusz publiczny. Czemu zaprzecza teraz Prokuratoria, w imieniu ministra Bodnara.
Z zarzutów, które chce stawiać prokuratura, wynika, że Piebiak i Iwaniec korzystali z wrażliwych informacji o sędziach, które znajdowały się w ich teczkach personalnych, przechowywanych w ministerstwie. Informacje te wykorzystano do ataków na sędziów w mediach, czy w internecie.
W opisie zarzutów, jakie chce stawiać prokuratura Iwańcowi, też jest mowa o tym, że działał on w ministerstwie sprawiedliwości jako funkcjonariusz publiczny. Był nim też Przemysław Radzik, który wysyłał Piebiakowi mailem materiały z postępowań dyscyplinarnych wobec sędziego Żurka. Na ich podstawie ustalano medialne ataki na sędziego. Są dowody, że przynajmniej niektóre maile do wiadomości dostał minister Zbigniew Ziobro.
Ponadto Piebiak w jednym z maili pisał: „Podgrzać medialnie żura [Żurka – red.], bo robi się coraz bardziej bezczelny i posuwa się do gróźb wobec sędziów stojących po naszej stronie – ostatnio straszył Zaradkiewicza za wydane orzeczenia. Szef [Zbigniew Ziobro? – red.] prosił o pomoc w tym zakresie. Patrycja [prawdopodobnie Kotecka, żona Ziobry i szara eminencja w ministerstwie sprawiedliwości – red.] też zna temat i ma ten materiał. Gdyby było trzeba szczegółów, to znają je sędzia Iwaniec z MS [wówczas na delegacji w ministerstwie – red.] oraz rzecznicy Radzik i Lasota”.
To nie koniec. Prokuratura ustaliła też, że na komputerze w resorcie Ziobry założono konto na Twitterze Kasta Watch, z którego hejtowano niezależnych sędziów. Wrzucano na to konto m.in. zdjęcia wrażliwych dokumentów na temat sędziów.
Ustalono, że to dokumenty z teczek personalnych sędziów w ministerstwie. Wynoszono je z ministerstwa, by zrobić im zdjęcia w Parku Ujazdowskim, który jest obok ministerstwa. Ustalono też, że najczęściej dostęp do teczek personalnych sędziów miał Łukasz Piebiak. Dostęp miał jako wiceminister sprawiedliwości.
Ponadto sam Jakub Iwaniec broni się w postępowaniu o uchylenie immunitetu, że wykonywał tylko polecenie służbowe wiceministra Łukasza Piebiaka.
Czy dla Prokuratorii Generalnej to wciąż za mało dowodów na to, że afera hejterska narodziła się w ministerstwie sprawiedliwości? Tam się działa i byli w nią zamieszani sędziowie z ministerstwa na czele z Piebiakiem. Nie robili tego prywatnie.
Czy teraz Prokuratoria w imieniu ministra Bodnara będzie wykazywać, że tak nie było, a tym samym będzie działać na korzyść Piebiaka i innych? A jednocześnie podległa Bodnarowi – jako Prokuratorowi Generalnemu – Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wykazuje w SN, że byli oni funkcjonariuszami publicznymi działającymi w ministerstwie.
Poprosiliśmy o komentarz do wstępnej odpowiedzi na pozew sędziego Żurka, jego pełnomocnika prof. Michała Romanowskiego. Mówi on OKO.press: „Odpowiedź, którą otrzymaliśmy z sędzią Żurkiem od Prokuratorii Generalnej, zaskoczyła nas bardzo mocno. Nie przypuszczaliśmy bowiem, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar reprezentowany przez Prokuratorię będzie twierdził, że Zbigniew Ziobro jako poprzedni minister sprawiedliwości, nie miał wiedzy o działaniach tej grupy, na której czele stał zastępca ministra sprawiedliwości Łukasz Piebiak”.
Prof. Romanowski dodaje: „W ten sposób minister stara się wykazać, że afera hejterska miała miejsce poza ministerstwem. A w konsekwencji, że państwo polskie nie ponosi za nią żadnej odpowiedzialności”.
Profesor podkreśla: „Jeszcze bardziej zbulwersowało nas twierdzenie, że działania grupy hejterskiej nie doprowadziły do poniżenia sędziego Waldemara Żurka w oczach opinii publicznej. Muszę powiedzieć, że czytałem kilka razy tę odpowiedź, ponieważ nie wierzyłem, czy rozumiem to, co czytam”.
I dalej: „Pan minister Bodnar w swoich licznych wypowiedziach publicznych, a także w słowach kierowanych bezpośrednio do sędziego Żurka mówił jak dotąd coś zupełnie innego. Przypomnijmy, że hejterzy pisali o Żurku, że to ogier, złodziej, osoba nieuczciwa. Że nie wykonuje obowiązków służbowych, nadużywa alkoholu, że jest pożytecznym idiotą, niealimenciarzem, nędzą orzeczniczą itd.
Przyznam, że jako pełnomocnik Żurka nie spodziewałem się, że będę w tym procesie zmuszony wykazywać, że lżenie sędziego nastąpiło z wykorzystaniem instytucji państwa polskiego. W tym ministerstwa sprawiedliwości oraz było sprzeczne z interesem RP”.
Prof. Romanowski: „Co ważne Prokuratoria Generalna w imieniu ministra sprawiedliwość zapowiada, że w dalszym toku procesu przedstawi dowody i dodatkową argumentację prawną. Argumentację, z której ma wynikać, że państwo polskie, a konkretnie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie miał nic wspólnego z lżeniem sędziego Żurka. I, że lżenie sędziego nie naruszyło jego dobrego imienia i godności”.
Afery
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Sąd Najwyższy
afera hejterska
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
Jakub Iwaniec
Łukasz Piebiak
pozew do sądu
praworządność
Prokuratoria Generalna
rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik
uchylenie immunitetu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze