Kamienie milowe zapisane w KPO dotyczące wymiaru sprawiedliwości pozostają niespełnione, a mimo to polski rząd może ubiegać się o wypłatę dwóch transz finansowania z KPO sięgających w sumie 23,6 mld zł. Jak to możliwe?
Polski rząd złożył do Komisji Europejskiej zrewidowany Krajowy Plan Odbudowy – poinformowała KE 1 września 2023. W nowej wersji w KPO pojawia się nowy rozdział z inwestycjami w rozbudowę sieci elektroenergetycznych i gazowych, odnawialne źródła energii, magazyny energii, autobusy nisko- i bezemisyjne oraz morskie farmy wiatrowe.
Na te inwestycje rząd chce pozyskać dodatkowo 23 mld euro pożyczek i 2,76 mld euro bezzwrotnych dotacji.
To sprawia, że całość polskiego KPO opiewa już na niemal 60 mld euro, czyli ponad 275 mld złotych. Pierwotna wersja planu opiewała na 11,9 mld euro pożyczek i 22,5 mld euro dotacji.
Większości środków wciąż nie możemy otrzymać ze względu na łamanie praworządności, pomimo że sam premier Mateusz Morawiecki ciągle zapewnia, że „środki z UE płyną do Polski szerokim strumieniem”.
Okazuje się jednak, że jest opcja dość szybkiej wypłaty niemal 24 mld zł.
Składając zrewidowany Krajowy Plan Odbudowy rządzący chcą skorzystać z zapowiedzianego w maju 2022 roku, a uruchomionego w marcu 2023 roku nowego unijnego programu finansowania REPowerUE.
REPowerUE to odpowiedź Komisji Europejskiej na wyzwania związane z wojną w Ukrainie: konieczność wyeliminowania zależności UE od rosyjskich paliw kopalnych, zintensyfikowania wykorzystania źródeł bezemisyjnych oraz wzmocnienia naszej odporności energetycznej.
Z programu mogą być finansowane inwestycje, które mają na celu osiąganie bezpiecznej, przystępnej cenowo i czystej energii.
Program jest uzupełnieniem programu NextGeneration UE i jego głównej składowej: Funduszu Odbudowy. To dlatego państwa, które chcą z niego skorzystać, dopisują nowy rozdział do swojego KPO.
W zrewidowanym KPO (uzupełnionym o rozdział REPowerUE) mogą się znaleźć zupełnie nowe reformy i inwestycje, ale możliwe jest też dokonanie przesunięcia inwestycji z dotychczasowych rozdziałów KPO do nowego rozdziału.
Taki manewr niesie ze sobą pewne korzyści finansowe, zwłaszcza dla takiego kraju jak Polska.
Z programu REPowerUE można dostać zaliczki w wysokości nawet 20 proc. wartości środków, o które państwo członkowskie wnioskuje. Wypłata zaliczek nie jest obarczona żadnymi dodatkowymi wymaganiami, tzn. nie wymaga spełnienia kamieni milowych.
Zaliczka obliczana jest od kwoty przypisanej do programu REPowerUE, a nie całego KPO. W przypadku Polski chodzi więc o 20 proc. kwoty 25,76 mld euro, a nie 60 mld euro, na które po zmianach opiewa cały plan.
To sprawia, że do Polski może popłynąć niemal 24 mld złotych ze zrewidowanego KPO jeszcze do końca 2023 roku.
Reszta środków jest wciąż zablokowana.
OKO.press zwróciło się do Komisji Europejskiej z prośbą o dokładną informację w tej sprawie.
Komisja potwierdziła, że 31 sierpnia 2023 r. Polska przedłożyła zrewidowany krajowy plan odbudowy i zwiększania odporności (KPO), w tym rozdział REPowerEU.
Polska wystąpiła o dodatkowe 23 mld euro pożyczek w ramach REPowerEU oraz 2,76 mld euro dotacji. To oznacza, że wraz z już przyznanymi przez Polskę dotacjami i pożyczkami w ramach Funduszu Odbudowy (odpowiednio 22,5 mld euro i 11,5 mld euro), zmodyfikowany plan jest wart niemal 60 mld euro.
Rozdział REPowerEU zawiera cztery nowe reformy i cztery nowe inwestycje.
Plan musi teraz zostać zatwierdzony przez Komisję Europejską. KE sprawdza, czy wpisane do rozdziału REPowerUE inwestycje są zgodne z celami programu. Następnie nowy plan akceptują państwa członkowskie.
„Komisja oceni teraz, czy zmodyfikowany plan spełnia wszystkie trzynaście kryteriów oceny określonych w rozporządzeniu ustanawiającym Fundusz Odbudowy (...) Jeśli ocena Komisji będzie pozytywna, przedstawi ona wniosek o zmianę decyzji wykonawczej Rady w celu odzwierciedlenia zmian w polskim KPO. Państwa członkowskie będą miały do czterech tygodni na zatwierdzenie oceny Komisji” – wyjaśnia Komisja Europejska w mailu dla OKO.press.
Możliwość uzyskania aż 20-procentowych zaliczek z programu REPowerUE to dla Polski jedyna szansa na wypłatę jakichkolwiek środków z KPO. Regularne wypłaty są bowiem wciąż niemożliwe.
Polska dotąd nie spełniła wymogów zawartych w tzw. trzech super kamieniach milowych, dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości (chodzi o przywrócenie niezależności sądów) oraz wdrożenia systemu Arachne, umożliwiającego monitorowanie wydatkowania środków pod kątem przeciwdziałania korupcji.
Bez spełnienia tych wymogów Komisja Europejska nie zatwierdzi wypłaty środków z KPO.
Teoretycznie odblokowująca KPO nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym i ustroju sądów powszechnych czeka na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym od lutego 2023 roku, po decyzji prezydenta w tej sprawie. Ale Trybunał pozostaje sparaliżowany politycznym konfliktem, który sprawia, że część sędziów regularnie nie stawia się do pracy. To uniemożliwia zebranie pełnego składu orzekającego, niezbędnego do rozpatrzenia ustawy o sądach.
W czwartek 7 września 2023 po raz kolejny odroczona została rozprawa, która miała dać szansę TK na obejście politycznego impasu.
Koło ratunkowe sędziom Trybunału w czerwcu 2023 rzucił premier Mateusz Morawiecki, o czym pisaliśmy tutaj. Morawiecki złożył w TK wniosek dotyczący ustawy o organizacji pracy Trybunału. Premier chce, żeby Trybunał zbadał konstytucyjność zapisu o minimalnej liczbie sędziów, którzy zasiadają w tzw. pełnym składzie Trybunału.
Obecnie – zgodnie z ustawą – to co najmniej 11 z 15 sędziów Trybunału. Rozpatrzenie wniosku Morawieckiego miałoby pozwolić Trybunałowi uznać, że do pełnego składu wystarczy 9 sędziów, czyli tylu, ilu liczył pełny skład TK przed zmianami wprowadzonymi przez PiS w 2016 roku.
W ramach zamachu na niezależność TK PiS sam zwiększył liczebność pełnego składu sędziowskiego w TK. Dziś ta zmiana odbija się władzy dość kosztowną czkawką.
Drugą sprawą jest to, czy czekający na rozpatrzenie w TK projekt ustawy o sądach faktycznie spełnia wszystkie wymagania TSUE i Komisji Europejskiej. Co do tego są poważne wątpliwości, o czym pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie.
Pozostaje pytanie, skąd tak wysokie zaliczki w programie REPowerUE.
Odpowiedź jest prosta: wynikają one z awaryjnego charakteru programu. Program został ustanowiony w związku ze światowym kryzysem energetycznym wywołanym wojną w Ukrainie. Zarówno Komisji Europejskiej, jak i państwom członkowskim, zależało, by dostęp do tych środków był jak najprostszy i jak najszybszy.
Poza tym, jeśli środki z zaliczek zostaną nieprawidłowo wydane, albo okaże się, że państwo członkowskie nie spełnia innych wymogów, którymi obarczony jest dostęp do wszystkich funduszy UE, Komisja Europejska będzie domagać się ich zwrotu.
Od grudnia 2020 roku i wejścia w życie rozporządzenia o ogólnym mechanizmie warunkowości oczywistym jest bowiem, że wypłata wszystkich środków z budżetu UE jest powiązana z wymogiem praworządności. Rozporządzenie te porządkuje bowiem obowiązek Komisji Europejskiej jako strażniczki traktatów do stania na straży interesu finansowego UE. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.
Przy tak zdemolowanym wymiarze sprawiedliwości, z jakim mamy obecnie do czynienia w Polsce, ryzykiem konieczności zwrotu zagrożone jest wydatkowanie każdego euro unijnych środków. Może się więc okazać, że 24 miliardy zaliczek z REPowerUE, o które polski rząd się ubiega, to tylko chwilowa pożyczka.
Sądownictwo
Świat
Władza
Mateusz Morawiecki
Komisja Europejska
Prawo i Sprawiedliwość
blokada KPO
fundusze europejskie
fundusze UE
KPO
mechanizm warunkowości
odblokowanie KPO
zaliczki z KPO
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze