0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Alexander NEMENOV / AFPFoto Alexander NEMEN...

Na opisaną w poprzednim odcinku „GOWORIT MOSKWA” przychylną opowieść Moskwy o nowym polskim prezydencie Karolu Nawrockim natrafiłam, pilnie oglądając główny dziennik telewizyjny „Wiesti”. Chciałam zobaczyć, jak propaganda Kremla radzi sobie z atakami na rafinerie w Rosji i brakami benzyny. Te ataki trwają już drugi miesiąc i dzieją się w świecie rzeczywistym, a nie propagandowym. Jak się okazało, w telewizji sporo było o Karolu Nawrockim. A o rafineriach – nic.

Przeczytaj także:

Główne wydanie dzienników telewizyjnych – ta obowiązująca wszystkich aparatczyków wykładnia, co i jak, należy mówić – problem całkowicie pominęła. W sekcji o katastrofach, pożarach o powodziach było dużo lokalnych wiadomości (np. o wielkim pożar na targowisku w Wołgogradzie, 30 sierpnia). Było też o wybuchach na Słońcu i spodziewanych konsekwencjach dla Ziemian (28 sierpnia).

Ale to nie wyczerpuje w propagandzie tematu braku benzyny w Rosji.

Propaganda ma układ warstwowy. Telewizja nadaje ton, ale ostateczną wykładnię o tym, co można powiedzieć bez narażenia się na zarzut „ekstremizmu” i „powielania nielegalnych treści” (pojęcia z obecnego prawa karnego w Rosji) są wypowiedzi wysoko postawionych czynowników, cytowane przez agencje informacyjne. Z tego legalna internetowa przestrzeń informacyjna lepi swoją opowieść.

Kiedy się temu wszystkiemu przyjrzeć, widać, że Rosja ma kłopoty. A propaganda robi wszystko, by Rosjanie nie rozumieli tego, co widzą i doświadczają.

Opowieści o kłopotach z paliwem sączy więc i rafinuje. Po rafinacji Rosja jest światową potęgą, z którą wszyscy się liczą. A wojnę z Ukrainą musi prowadzić do ostatecznego zwycięstwa, gdyż inaczej nie byłaby krajem suwerennym, a prawa „rosyjskojęzycznej ludności w Ukrainie nie byłyby chronione”.

Zaatakowana Przyjaźń

Z telewizji można się na razie dowiedzieć, że ukraińskie drony uderzyły w Węgry i Słowację. Propaganda ujawnia bowiem, nawet w „Wiestiach”, że Ukraińcom udało się trafić kilka razy w rurociąg Przyjaźń zaopatrujący Słowację i Węgry. Choć trafienie było na terenie Rosji, to z „Wiesti” wynika, że problem dotyka tylko zagranicy.

Propaganda przekierowuje uwagę odbiorcy na „cierpienia” zagranicznych odbiorców, I jak zawsze, zwraca uwagę na to, że Moskwa chętnie każdemu prześladowanemu przez Ukrainę pomoże (argument, że to Ukraina prześladuje ludzi, a Moskwa się za nimi ujmuje, stanowi fundament wojennej propagandy Kremla).

Zestrzelone drony i spekulanci

Jeśli zaś chodzi o trafienia w samej Rosji, to w przekazie telewizyjnym nie ma nic. Ale w oficjalnym przekazie pozatelewizyjnym mamy dowody, że problem jest i to poważny. Świadczą o tym

  • opowieści o „odpartych atakach” dronów ukraińskich, które idą już w tysiące (!) i o ugaszonych pożarach wywołanych przez „odłamki”. Czasem w kontekście ugaszonego pożaru pada nawet słowo „rafineria” („Pożar na terenie Afipskiej Rafinerii Naftowej po nocnym ataku bezzałogowego statku powietrznego został całkowicie ugaszony o godzinie 8:20. W akcji gaśniczej brało udział 63 osoby i 26 jednostek sprzętu”).
  • Czasem problemy rafineriom w oficjalnym przekazie przysparzają nie tyle „odłamki” ile „nieplanowane remonty”. I oczywiście nikt nie objaśnia, skąd te remonty się wzięły.
View post on Twitter
  • informacje o zamykanych w Rosji lotniskach (12 września zamknięte zostało podpetersburskie lotnisko Pułkowo – opodal trafiony został port naftowy w Primorsku, o czym informowały zachodnie agencje)
  • zapewnienie władz Rosji, iż „kompleks naftowo-gazowy ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego i stabilnego rozwoju Rosji”
  • oraz regularne zapewnienia, że to nieprawda, że coś złego się z tym sektorem dzieje (oficjalne, choć niepodawane w dziennikach TV).

Te dementi są najciekawsze:

28 sierpnia: rzecznik Putina Pieskow na swoim oficjalnym briefingu: „Rząd rosyjski podejmuje energiczne działania, aby zapewnić stabilność cen energii i benzyny”. „Rynek paliw jest w pełni zaopatrzony, występują wahania cen z różnych powodów... Podejmowane są działania, rynek jest stabilny, sytuacja jest pod kontrolą”.

4 września: „Sytuacja z benzyną w regionach Rosji jest pod kontrolą, nie ma żadnych problemów i nie będzie ich – powiedział minister finansów Anton Siłuanow. – Rozmawiałem z ministrem energetyki Siergiejem Leonidowiczem Ciwilewem. Powiedział, że nie ma problemów z zaopatrzeniem w produkty naftowe w naszych regionach, w tym oczywiście w benzynę na stacjach benzynowych. I nie będzie. Wszystko jest pod kontrolą”.

Sam minister Ciwilew opowiada natomiast o „sztucznym popycie” i „celowym wyolbrzymianiu problemu z zaopatrzeniem” – jest to klasyczny argument władzy w gospodarce niedoborów (że towaru nie brakuje, tylko go ludzie niepotrzebnie wykupili): „Znamy przypadki, w których sytuacja związana z kryzysem benzynowym jest celowo wyolbrzymiana. Co robią potem? Potem tankują kanistry na stacjach benzynowych po cenie tankowania, a potem zaczynają mówić, że zaraz benzyny nie będzie… I wielu nieuczciwych przedsiębiorców próbuje zarobić na spekulacyjnych oczekiwaniach”. '

Z tej samej kategorii jest komunikat TASS, że „31 sierpnia 2025 roku na stacjach benzynowych w republice [na okupowanej Ługańszczyźnie] odnotowano tymczasowy brak benzyny AI-92 i AI-95. Obecna sytuacja jest spowodowana przerwami w dostawach, a także wzmożonym popytem konsumentów na paliwo, obserwowanym w ciągu ostatnich dwóch tygodni”.

Tu narrator sięga do innego chwytu gospodarki niedoborów: że niedobór jest incydentalny i bardzo lokalny. A nawet peryferyjny — bo choć Ługańszczyzna formalnie została wcielona przez Putina do Rosji, to najwyraźniej za najprawdziwszą Rosję nie uchodzi. Dlatego można było na jej przykładzie opowiedzieć i zminimalizować znaczenie niedoboru benzyny.

Pośrednim dowodem na dotkliwość ukraińskich ataków jest też wypowiedź rosyjskiego szefa sztabu Walerija Gierasimowa z 30 sierpnia, że „priorytetem [dla rosyjskiej armii] jest obecnie niszczenie [w Ukrainie] przedsiębiorstw produkujących systemy rakietowe i bezzałogowe statki powietrzne dalekiego zasięgu”.

Najlepszy jest jednak sam Putin, który mówi o ukraińskich atakach na zaplecze wojny w Rosji tak, jakby w ogóle nie wiedział, co się dzieje (wypowiedź z 2 września).

Putin mówi to na spotkaniu z premierem Słowacji Robertem Fico w Pekinie. A Fico poskarżył mu się właśnie, że Ukraińcy zablokowali dostawy ropy, celnie trafiając w rurociąg Przyjaźń. Putin mógłby powiedzieć „wiem coś na ten temat". Zamiast tego mówi:

„Przez długi czas, nawet kilka lat temu, nie podejmowaliśmy żadnych działań w odniesieniu do infrastruktury cywilnej. I przez bardzo długi czas, zwłaszcza zimą, tolerowaliśmy ciągłe ataki wojsk ukraińskich na nasze obiekty energetyczne. Potem zaczęliśmy reagować. I reagujemy, oczywiście, powiedzmy, poważnie”.

Jeśli się temu bliżej przyjrzeć, to jest to jednak propagandowe mistrzostwo: problemów nie ma, a jeśli już jakieś są, to nie jest to wina dobrego cara. Być może źli bojarzy (Gierasimow, Ciwilew i Siłuanow) nie informują go, że coś jest nie tak? I to zapewne oni zataili przed nim – ujawniony przez legalną gazetę „Wiedomosti”, a za nią przez agencję TASS – list Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców z 28 sierpnia, by władza pomogła, gdyż „rafinerie ropy naftowej, huty, zakłady chemiczne, a także elektrownie – pozostają jednym z głównych celów ataków”, a ochrona przed nimi jest kosztowna.

Ignorowanie jako metoda tworzenia nowej rzeczywistości

Ignorowanie problemu nie jest w propagandzie niczym nowym.

Przed rokiem dokładnie o tej porze ukraińska armia posuwała się w głąb Rosji w obwodzie kurskim. Propaganda Kremla też ten problem ignorowała lub opisywała rzecz mikro historiami o tym, jak biedni niewinni rosyjscy cywile (znowu propagandowy motyw obrony „skrzywdzonych”) zostali niesprawiedliwie potraktowani przez Ukraińców, bo musieli uciekać, zostawiając swoje psy i koty.

Tymczasem naprawdę pod Kurskiem państwo Putina się załamało. Wojsko uciekło pierwsze, potem administracja, nawet lokalnego szczebla. Pozostawieni sami sobie ludzie ratowali się w panice, jak mogli. Następnie wielomiesięczna operacja „wyzwolenia” obwodu doprowadziła do zrównania tych terenów z ziemią. Więc ludzie nie mają dokąd wrócić.

Ignorowanie problemu i pochylanie się nad „skrzywdzonymi” się propagandzie opłaciło. Miejscowa katastrofa państwa nie wywołała żadnej reakcji społecznej na szerszą skalę. Władza ostentacyjnie aresztowała urzędników, których oskarżyła o rozkradzenie pieniędzy na fortyfikacje graniczne (12 września 2025 akt oskarżenia trafił do sądu). A pozbawionych domów i dorobku życia zbywa obietnicami, że „wszystko odbuduje”. I obietnice te powtarza co jakiś czas – co świadczy o tym, że odbudowa idzie słabo.

Tysiące szkół, przychodni, budynków mieszkalnych, obiektów energetycznych i komunalnych, dróg i przedsiębiorstw będzie musiało zostać odbudowanych i odnowionych w rejonie pogranicza kurskiego po ataku Sił Zbrojnych Ukrainy, powiedział p.o. gubernatora Aleksandr Chinsztejn. »Z polecenia prezydenta i przy jego wsparciu, wspólnie z rządem rosyjskim, opracowaliśmy program odbudowy pogranicza. Obecnie aktywnie realizujemy jego pierwszy etap – rozminowywanie. Regularnie wzmacniamy grupę i zwiększamy tempo«” (5 września).

Jak zauważali analitycy – ukraińska akcja pod Kurskiem, choć pokazała bezwład i niesprawność państwa, nie naruszyła propagandowej opowieści o niewinnej Rosji, która nigdy nikogo nie napadła, a jeśli napadła, to tylko dlatego, że się broniła, bo poczuła się zagrożona.

Ile to jeszcze wytrzyma?

W propagandzie Kremla i w wystąpieniach najwyższych kremlowskich urzędników pojawia się od czasu do czasu wątek katastrofy Rosji w I wojnie światowej. Rosja należała do zwycięskiej Ententy, jeszcze w 1916 roku odnotowywała sukcesy na froncie. Ale zwycięstwo jej „ukradziono”, bo pół roku później państwo rosyjskie pod ciężarem wojny się zawaliło i rozpadło.

Władzę przejęli bolszewicy, którzy, by ją utrzymać, nie tylko zrezygnowali z całego zachodu Imperium, na czele z Polską. Popełnili też fundamentalny błąd, tworząc Ukrainę (to jest wersja historii według Putina, że Ukraina powstała dopiero wtedy, na skutek „błędu Lenina”. Ale wszystko to było skutkiem katastrofy roku 1917, mimo że rok 1916 nie był jeszcze wcale taki zły).

Nad Kremlowskimi elitami wisi więc jakoś pytanie, ile obecny system jeszcze wytrzyma.

Sam Putin potrafi przecież sytuację na froncie opisać tak, jakby sukces Rosji na wojnie nie był wcale taki pewien. Np. 22 sierpnia w Sarowie, gdzie pojechał do zakładów jądrowych dowiedzieć się, jak postępują prace nad rosyjską wunderwaffe, opowiadał, jak ważne jest, by Rosja była na wojnie innowacyjna. I mówił – w niekontrolowanym słowotoku – o stratach, które Rosja ponosi z powodu braku innowacji:

„Nawet co miesiąc, a już na pewno co pół roku zmieniają się warunki i metody prowadzenia walki. Wystarczy kilka tygodni opóźnienia, a straty gwałtownie wzrosną. Albo dynamika postępów na linii kontaktu bojowego spadnie. Wystarczy kilka miesięcy i wsio”.

O dronach nie można nic w telewizji powiedzieć, bo nie pasują do oficjalnej narracji. Putin zakazał mówić o recesji – więc oficjalnie recesji nie ma, jest tylko „schłodzenie gospodarki”, które „nie może być nadmierne” i jest „naturalne po przegrzaniu”. „Spowolnienie rosyjskiej gospodarki przebiega zgodnie z oczekiwaniami Banku Centralnego, ale bliżej ich dolnej granicy” (szefowa banku centralnego Nabiullina, 12 września). Nie ma cięć w wydatkach budżetowych, tylko ich optymalizacja (9 września). „Przygotowując budżet na najbliższe trzy lata, rosyjskie Ministerstwo Finansów będzie dążyć do znalezienia równowagi między potrzebami SWO [specjalnej operacji wojskowej], rozwojem gospodarczym i wsparciem dla obywateli” (10 sierpnia), ale nie biorąc pod uwagę „nadmiernego optymizmu” (9 września).

Oficjalnie głównym celem Putina jest „poprawa standardu i jakości życia mieszkańców kraju” (12 sierpnia). „Sytuacja gospodarcza w Federacji Rosyjskiej jest absolutnie stabilna dzięki pracy rządu i przywódcy Rosji Władimira Putina”. Poza tym „Rosja ma nieograniczone rezerwy” (5 września).

Pytanie, jak długo poddani Putina będą w to wierzyć.

Zwłaszcza że i w sprawie ogólnogospodarczego kryzysu władza swoje dementi zaczyna powtarzać jak zaklęcia: „Sytuacja makroekonomiczna w Rosji pozostaje spokojna, stabilna i przewidywalna” (Pieskow, 11 września).

W 2025 roku, po niepowodzeniu z obwodem kurskim, Ukraińcy zmienili więc taktykę. Skoro Rosjan nie rusza katastrofa w obwodach przygranicznych, zaatakowali tak, by ludzie w całej Rosji poczuli skutki wojny. To nie tylko ukraińska forma sankcji gospodarczych na Rosję, ale uderzenie w propagandową bańkę.

Kolejek po benzynę nie da się władzy zwalić na Ukrainę, bo przecież oficjalnie kolejek nie ma i nie będzie. Pytanie więc, czy kolejki dadzą się przekonać, że nie istnieją.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN. Blokuje je Rosja.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze