Ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie mogą rozwalić opowieści, na których trzyma się państwo Putina. Rosjanie też wiedzą, że jest punkt, po przekroczeniu którego imperium się zawala, nawet jeśli na froncie idzie mu jako tako. Jak w 1917 r.
Na opisaną w poprzednim odcinku „GOWORIT MOSKWA” przychylną opowieść Moskwy o nowym polskim prezydencie Karolu Nawrockim natrafiłam, pilnie oglądając główny dziennik telewizyjny „Wiesti”. Chciałam zobaczyć, jak propaganda Kremla radzi sobie z atakami na rafinerie w Rosji i brakami benzyny. Te ataki trwają już drugi miesiąc i dzieją się w świecie rzeczywistym, nie propagandowym. Jak się okazało, w telewizji sporo było o Karolu Nawrockim. A o rafineriach – nic.
Główne wydanie dzienników telewizyjnych – ta obowiązująca wszystkich aparatczyków wykładnia, co i jak, należy mówić – problem całkowicie pominęła. W sekcji o katastrofach, pożarach o powodziach było dużo lokalnych wiadomości (np. o wielkim pożar na targowisku w Wołgogradzie, 30 sierpnia). Było też o wybuchach na Słońcu i spodziewanych konsekwencjach dla Ziemian (28 sierpnia).
Ale to nie wyczerpuje w propagandzie tematu braku benzyny w Rosji.
Ale to nie wyczerpuje w propagandzie tematu braku benzyny w Rosji.
Propaganda ma układ warstwowy. Telewizja nadaje ton, ale ostateczną wykładnię o tym, co można powiedzieć bez narażenia się na zarzut „ekstremizmu” i „powielania nielegalnych treści” (pojęcia z obecnego prawa karnego w Rosji) są wypowiedzi wysoko postawionych czynowników, cytowane przez agencje informacyjne. Z tego legalna internetowa przestrzeń informacyjna lepi swoją opowieść.
Kiedy się temu wszystkiemu przyjrzeć, widać, że Rosja ma kłopoty. A propaganda robi wszystko, by Rosjanie nie rozumieli tego, co widzą i doświadczają.
Opowieści o kłopotach z paliwem sączy więc i rafinuje. Po rafinacji Rosja jest światową potęgą, z którą wszyscy się liczą. A wojnę z Ukrainą musi prowadzić do ostatecznego zwycięstwa, gdyż inaczej nie byłaby krajem suwerennym, a prawa „rosyjskojęzycznej ludności w Ukrainie nie byłyby chronione”.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze