0:00
0:00

0:00

It is one of the greatest political crises in recent history of Poland. On the 10th of May 2020, the presidential elections did not take place. No one called it off, but no one was able to vote, even should they have wanted to do so.

Jarosław Kaczyński’s populist, right-wing ruling party Prawo i Sprawiedliwość (PiS) was determined not to declare a state of emergency, which would have allowed the election to be postponed to a time when the COVID-19 threat has passed.

Until the last moment, PiS attempted to push through a postal ballot, without the involvement of the National Electoral Commission, hoping that the election, boycotted by the opposition, would give President Andrzej Duda a second term.

Setting the Scene

On 6th of March there are already a hundred thousand infected people around the world. The COVID-19 epidemic is spreading across Europe at lightning speed. Poland’s neighbour Germany has already recorded 536 cases. The President of Poland calls a joint press conference with Prime Minister Mateusz Morawiecki. They announce that the President will sign a bill giving PLN 2 billion to the state-controlled national media, including the public broadcaster, a propaganda machine.

In Poland, virus was at that time still considered an external threat, although the first case of infection was reported on the 4th of March. Poland is not alone in such thinking in Europe. But only in Poland will a disregard for the epidemic lead to such serious political consequences.

The Nuclear Option

Also on 6th of March the opposition-controlled Senate passed a so-called special COVID-19 bill, which granted the government extraordinary powers.

The government received an instrument which allowed them to bypass the constitution: they could now use any tools the constitution provides for states of emergency, without formally declaring such a state.

Why is that important? Declaring a state of emergency automatically postpones any elections until after the threat is over. It is the only instrument of law which makes changing the date of an election possible. The special bill gave the government free rein: they could control the date of the election.

Publikujemy angielską wersję artykułu opisującego sytuację polityczną w Polsce, by pomóc zrozumieć międzynarodowej opinii publicznej, co się dzieje w naszym kraju: dlaczego nie doszło do wyborów 10 maja i co nas czeka w najbliższej przyszłości. Zachęcamy do udostępniania i dzielenia się tekstem z zagranicznymi znajomymi

To jeden z największych kryzysów politycznych w historii Polski: 10 maja nie odbyły się wybory na najważniejszy urząd w kraju. Nikt ich nie odwołał, ale dało się gdyby ktoś chciał - oddać głosu. Rządząca w Polsce populistyczna prawica Jarosława Kaczyńskiego uparła się, by nie skorzystać z możliwości ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, który pozwoliłby wybory odłożyć na czas, gdy minie zagrożenie COVID-19. Do ostatniej chwili forsowała wybory korespondencyjne bez udziału Państwowej Komisji Wyborczej licząc na to, że zbojkotowane przez opozycję dadzą drugą kadencję prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Nie udało się.

***

Mamy 6 marca 2020, na świecie zakażonych jest już 100 tys. osób. Epidemia błyskawicznie rozprzestrzenia się po Europie, w sąsiadujących z Polską Niemczech odnotowano już 536 przypadków. Polski prezydent zwołuje konferencję prasową z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. Z powodu pandemii? Skądże. Ogłaszają, że prezydent podpisze ustawę dającą 2 mld zł na kontrolowane przez władzę media państwowe, w tym siejącą propagandę telewizję publiczną..

O koronawirusie jako zagrożeniu niby już myślimy, 4 marca stwierdzono pierwszy przypadek, ale wciąż jak o czymś zewnętrznym. Nie byliśmy w Europie wyjątkiem, ale tylko w Polsce lekceważenie epidemii wywołało tak poważne polityczne konsekwencje.

Bomba atomowa została użyta

Tego samego dnia, gdy prezydent Duda przeznaczył miliardy na propagandę, kontrolowany przez opozycję Senat przyjął tzw. "specustawę covidową", która daje rządowi ogromne uprawnienia. Ten moment jest kluczowy.

Władza dostała do ręki instrument pozwalający ominąć konstytucję: mogła używać narzędzi właściwych dla opisanych w ustawie zasadniczej stanów nadzwyczajnych bez ich formalnego wprowadzenia.

Dlaczego to ważne? Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego automatycznie przenosi wybory na czas po ustaniu zagrożenia - to jedyny instrument w prawie pozwalający na zmianę terminu głosowania. Specustawa dała rządzącym wolną rękę: mieli kontrolę nad datą wyborów.

Dlaczego opozycja się na to zgodziła? Wg rządu ustawa miała być bronią atomową, której nie trzeba będzie użyć. Rzeczywistość zweryfikowała te obietnice.

13 marca rząd ogłosił wprowadzenie "stanu zagrożenia epidemicznego": zamknięto sklepy, bary, zakłady usługowe, granice kraju, zakazano zgromadzeń. 20 marca, ogłoszono już stan epidemii. Teoretycznie rząd mógł ogłosić każde miasto zamkniętą "strefą zero", a wybory 10 maja i tak musiałyby się odbyć.

Autokraci nieudacznicy

6 kwietnia mieliśmy 4 413 zakażeń. Tego dnia PiS przepchnął przez Sejm ustawę o głosowaniu korespondencyjnym, przy pomocy Poczty Polskiej, pod kontrolą jednego z ministrów. Wybory przestały być demokratyczne.

Nowym prawem musiał się jeszcze zająć opanowany przez opozycję Senat. Mimo to rządzący zaczęli przygotowania: bez podstawy prawnej, w bałaganie drukowali karty do głosowania i usiłowali przygotować Pocztę Polską do ich roznoszenia. Karty zaczęły wyciekać, media raportowały o dokumentach wyborczych fruwających po ulicach, a elektorat opozycji w większości deklarował bojkot wyborów.

Z każdym dniem stawało się jaśniejsze, że obóz rządowy za wszelką cenę chce przeprowadzić wybory, które de facto będą końcem demokracji nad Wisłą. Pojawił się jednak mały problem, w istocie bardzo polski: władza nie potrafiła ich zorganizować.

Na początku maja wyraźnie było widać, że rząd organizacyjnie poległ na całej linii. Do gry wszedł koalicjant PiS - uważany za gołębia Jarosław Gowin. Zażądał od Kaczyńskiego przesunięcia wyborów.

Po kilku dniach próby sił politycy osiągnęli kompromis. Ustalili, że 10 maja wybory się odbędą, ale... nie będzie głosowania. A właściwe odbędą się najwcześniej pod koniec czerwca z przywróconą demokratyczną kontrolą. Rozpadający się proces wyborczy wydawał się załatany.

Nic bardziej mylnego.

Kryzys kryzysem kryzys pogania

9 maja, dzień głosowaniem, którego miało nie być, polską polityką wstrząsnął kolejny kryzys. Widząc coraz gorsze sondaże Dudy Kaczyński zerwał porozumienie z koalicjantem i postanowił przeprowadzić wybory w sobotę 23 maja. co - bagatela - wymagało od rządu ogłoszenia ekstra dnia wolnego od pracy....

W siedzibie rządzącej partii odbyły się nerwowe rozmowy, mówiło się o rozpadzie koalicji, dymisji premiera...W ostatniej chwili Kaczyński się wycofał i wrócił do uzgodnień.

Najpewniej wybory odbędą się zatem 28 czerwca albo na początku lipca. Już nie korespondencyjnie, ale w systemie mieszanym. Ale ustawa wciąż jest w parlamencie, a jej procedowanie odbywa się w atmosferze politycznej wojny. Tymczasem epidemia w Polsce nie słabnie, aktywnych przypadków od początku maja zaczyna przybywać.

Tłumaczenie Victoria Vogt

Why did the opposition agree to this? According to the government, the law was to be a nuclear option which would not need to be used. Reality proved these promises to be empty.

On the 13th of March, the government declared a “state of epidemiological threat”: shops, bars, services and the borders were closed, group gatherings were forbidden.

On the 20th of March, a state of epidemic was declared. Theoretically, the government could have closed any city as “ground zero” and the election still would have had to take place on the 10th of May.

Clumsy Autocrats

On the 6th of April, we had 4 413 infections in Poland. On that day, PiS pushed a bill concerning a postal vote election, organised by the Polish Post and under the control of one of the ministers, through Parliament. The election ceased to be democratic.

The new bill still needed to go through the opposition-controlled Senate. Nonetheless, the government started preparations: without any legal backing, in total chaos, they printed ballots and attempted to prepare the Polish Post for their distribution. The ballots were leaked, the media reported electoral documents flying in the streets, and the majority of the opposition’s electorate declared that they would be boycotting the election.

With each passing day, it became increasingly evident that the ruling camp intended to go through, at any cost, with an election which would mean a de facto end to democracy in Poland.

However, a small issue cropped up: the government did not know how to organise said election.

At the beginning of May, it became very clear that the government had failed completely, organisation-wise. PiS’s coalition partner, Porozumienie party led by Jarosław Gowin, unexpectedly entered the scene. Gowin, Deputy Prime Minister and Minister of Science and Higher Education, demanded that Kaczyński postpone the election.

After a few days of testing each other’s resolve, the politicians reached a compromise. They agreed that the election would take place on the 10th of May, but there would be no vote. And actually, it would take place at the end of June, at the earliest, under reinstated democratic control. The disintegrating electoral process seemed to have been patched up.

Nothing could have been farther from the truth.

One crisis after another

On the 9th of May, a day before the election in which no votes were to be cast, Polish politics were rocked by another crisis. Seeing Duda’s worsening polls, Kaczyński broke the agreement he had struck with his coalition partner and decided to hold the election on Saturday the 23rd of May. This would necessitate the government declaring an additional work-free day, a minor, irrelevant concern.

Many nervous discussions took place at the party’s headquarters, there was talk of dissolving the coalition, dismissing the Prime Minister Mateusz Morawiecki.

At the last moment, Kaczyński backed down and went back to what was previously agreed.

The election will, therefore, be most likely be held on the 28th of June or at the beginning of July.

It will no longer be a postal vote, but rather a mixed system. However, the bill is still in Parliament and the proceedings are taking place in an atmosphere of political war. In the meantime, the epidemic in Poland is not letting up, active cases have been growing more numerous since the beginning of May.

Translated by Victoria Vogt

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze