OKO.press ustaliło, że odwołany prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotr Schab i jego zastępca Przemysław Radzik mieli de facto nieformalny nadzór nad procesem byłego polityka PO. A polecenia dla sędzi, by jego proces zaczęła przed wyborami, nie miały prawnego umocowania
Ta sprawa jak w soczewce pokazuje, jak zarządzano sądami za władzy PiS i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. To kolejny powód przemawiający za tym, że neo-sędzia Piotr Schab, symbol „reform” Ziobry, jak najszybciej powinien opuścić gabinet prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Schab i ówczesny wiceprezes tego sądu Przemysław Radzik w październiku 2022 roku, w ramach czynności nadzorczych nad Sądem Okręgowym w Warszawie, zobowiązali sędzię Iwonę Szymańską prowadzącą sprawę Sławomira Nowaka do co miesięcznego raportowania o przebiegu postępowania.
W efekcie tej decyzji sędzia została zobowiązana przez wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie Radosława Lenarczyka do wyznaczenia pierwszego terminu rozprawy w marcu 2023 roku. A rozprawy miały toczyć się nie rzadziej niż raz w miesiącu. Działo się to w gorącym okresie przed wyborami parlamentarnymi, które PiS finalnie przegrał.
Można założyć, że gdyby proces wówczas się zaczął, byłby nagłośniony przez media sprzyjające władzy PiS. I mógłby być wykorzystany w kampanii wyborczej PiS. Bo Nowak był bliskim współpracownikiem lidera PO Donalda Tuska – był ministrem transportu w rządzie PO-PSL i szefem gabinetu politycznego premiera. O poleceniach, które dostała sędzia referent, pisały rok temu media.
OKO.press ustaliło teraz, że czynności nadzorcze w sprawie Nowaka skontrolował legalny Sąd Najwyższy, który orzekł, że Schab i jego zastępca Radzik nie wydali formalnej decyzji, którą przewiduje prawo. Było tylko ustne polecenie objęcia sprawy nadzorem. Co oznacza, że ich działania były de facto nieformalne.
W efekcie SN stwierdził, że nigdy nie doszło do skutecznego nadzoru administracyjnego w sprawie Nowaka, a podejmowane w jego ramach działania nie miały umocowania prawnego. Ponadto SN orzekł, że nie było też podstaw do wprowadzenia takiego nadzoru.Ta sprawa kompromituje prezesa Schaba i jego ówczesnego zastępcę.
„Jeśli prezes sądu obejmuje sprawę nadzorem, musi wydać pisemne zarządzenie. To formalny wymóg. Jeśli tego nie zrobiono, może być to podstawą do odpowiedzialności dyscyplinarnej i odwołania prezesa” – mówi OKO.press prezeska stowarzyszenia sędziów Themis i była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Morawiec.
Sędzia dodaje: „Nadzór prezesa sądu nad daną sprawą jest rzadki i dotyczy spraw trwających bardzo długo. Nie spotkałam się, by prezes apelacyjny obejmował osobiście nadzorem sprawę z sądu niższego rzędu. Co najwyżej powinien wysłać do prezesa nadzorowanego sądu uwagi. A już na pewno nadzór nie powinien wyglądać tak, że sędzia dostaje polecenia, kiedy ma wyznaczyć rozprawę. Bo to może być odebrane jako wkroczenie w sferę orzeczniczą sędziego i naruszenie jego niezależności”.
Podobnie uważa adwokatka Joanna Boniszewska, obrończyni Sławomira Nowaka. Mówi OKO.press: „To były naciski, bezpośrednio związane z terminami wyborczymi. Istotne jest to, że sędzia Szymańska im nie uległa. SN jednoznacznie to ocenił, nie miał wątpliwości, że było to bezprawne. Organy państwa zamiast pomagać sędzi zorganizować proces, tylko utrudniały jej pracę kierując się względami politycznymi”.
I jeszcze jedna wypowiedź mec. Broniszewskiej: „Takie postępowanie [związane z nieformalnym nadzorem – red.] jest przekroczeniem uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego. Co stanowi podstawę do zainicjowania postępowania karnego [wobec prezesa Schaba i jego zastępcy Radzika – red.]”.
Sędzia Szymańska nadal prowadzi sprawę Nowaka. Proces jeszcze się nie zaczął. Na razie trwają posiedzenia przygotowawcze. Nie wykluczone, że Nowak nie będzie miał głównego procesu w Polsce. Bo sprawa może zostać przekazana do sądu w Ukrainie.
Sąd wyłączył bowiem tzw. polskie wątki do odrębnego rozpoznania przez sądy rejonowe. I w procesie głównym zostały tylko czyny zarzucane Nowakowi w związku z jego pracą w Ukrainie. Z tym krajem są też związani inni oskarżeni. O tym, czy główny proces Nowaka trafi do ukraińskiego sądu, zadecyduje sędzia Szymańska. Były polityk PO nie przyznaje się do zarzutów.
Na zdjęciu u góry odwołany prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie i główny rzecznik dyscyplinarny, neo-sędzia Piotr Schab (stoi po prawej). Obok niego odwołany wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu i zastępca rzecznika dyscyplinarnego, neo-sędzia Przemysław Radzik. Był on wcześniej wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Pod koniec lutego 2024 roku minister sprawiedliwość Adam Bodnar odwołał Schaba z funkcji prezesa sądu apelacyjnego. Miał do tego wiele innych powodów. Bo Schab karnie przenosił i zawieszał sędziów za stosowanie prawa europejskiego, nie wykonywał orzeczeń sądów.
Nadal jednak urzęduje i zapowiada, że będzie trwać na stanowisku. Cały czas wydaje decyzje, przyjmuje gości. Ostatnio spotkał się z nim europoseł Nicolas Bay związany dawniej z francuskim Frontem Narodowym Marin Le Pen, a obecnie ze skrajnie prawicową partią Reconquete.
Polityk spotkał się ze Schabem jako rzekomą ofiarą ministra Bodnara i „atakowanym przez media kontrolowane przez rząd”. Bay w Parlamencie Europejskim należy do frakcji europejskich konserwatystów i reformatorów, do której należy też PiS. W Polsce spotkał się jeszcze z nielegalną neo-KRS, politykami PiS, był w TV Republika oraz spotkał się z zastępcą prokuratora generalnego Michałem Ostrowskim, jednym z liderów buntu przeciwko zmianom w prokuraturze.
Prezes Schab przygotowany jest też do ewentualnej okupacji swojego gabinetu – wstawiono do niego łóżko. Gdy wychodzi z gabinetu, zamyka drzwi na klucz.
Ale minister Bodnar jest zdecydowany, by przeprowadzić zmiany kadrowe w sądzie apelacyjnym. W piątek 15 marca 2024 roku odwołał powiązaną ze Schabem dyrektor tego sądu, bo nie wykonała polecenia ministerstwa i nie odcięła zbuntowanego prezesa od systemu informatycznego sądu.
A w środę 20 marca ma odbyć się Zgromadzenie Sędziów Sądu Apelacyjnego, podczas którego sędziowie mają wybrać kandydata na nowego prezesa. Sędziowie już go mają, bo wcześniej aż 72 sędziów – ze 102 wszystkich sędziów – zagłosowało na legalną sędzię apelacyjną Dorotę Markiewicz, która angażowała się w obronę praworządności.
Na Zgromadzeniu dojdzie do ostatecznej próby sił. Ale jeśli nawet Schabowi uda się zablokować wybory, minister i bez Zgromadzenia może powołać nowego prezesa. Pozwala mu na to znowelizowana przez PiS ustawa o ustroju sądów powszechnych.
Schab prezesem tego sądu został w połowie 2022 roku. Jego wiceprezesem został wtedy Przemysław Radzik. Wcześniej obaj kierowali Sądem Okręgowym w Warszawie. Wiosną 2023 roku doszło pomiędzy nimi do kłótni, w efekcie Radzik został zesłany do Poznania, gdzie został wiceprezesem Sądu Apelacyjnego. Ale minister Bodnar już odwołał go z tej funkcji.
Obaj nadal są jeszcze rzecznikami dyscyplinarnymi z nadania ministra Ziobry. To oni i jeszcze trzeci rzecznik Michał Lasota odpowiadają za masowe represjonowanie niezależnych sędziów.
Wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie do spraw karnych Radosław Lenarczyk, który kazał sędzi Szymańskiej wyznaczyć rozprawę w sprawie Nowaka, 29 lutego 2024 roku otrzymał od prezydenta powołanie na neo-sędziego sądu okręgowego. Wcześniej nominację dała mu nielegalna neo-KRS.
Sławomir Nowak jest oskarżony w związku z jego pracą dla ukraińskiej służby drogowej Ukrawtodor. Ma 17 zarzutów. Jest oskarżony m.in. o to, że miał przyjąć 6,1 mln zł łapówki w zamian za przychylność przy zleceniach na inwestycje drogowe w Ukrainie.
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie w grudniu 2021 roku. W sumie oskarżonych jest kilkanaście osób. Prokuratura postawiła im m.in. zarzut z artykułu 258 paragraf 3 kodeksu karnego, który mówi o zorganizowanej grupie przestępczej.
Sprawę do osądzenia wylosowała doświadczona sędzia Iwona Szymańska, prywatnie żona Konrada Szymańskiego, byłego ministra do spraw europejskich w rządzie PiS. Choć do Sądu Okręgowego w Warszawie dostała nominację od nielegalnej neo-KRS i jest neo-sędzią, to jest niezależna. Wydawała wyroki uniewinniające osób protestujących przeciwko władzy PiS.
W październiku 2022 roku do prezeski Sądu Okręgowego w Warszawie, neo-sędzi Joanny Przanowskiej-Tomaszek, przyszło pismo ówczesnego ówczesnego wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, neo-sędziego Przemysława Radzika. Informował on, że sprawa Nowaka została objęta nadzorem prezesa sądu apelacyjnego, neo-sędziego Piotra Schaba. I że oczekuje co miesięcznego raportowania o przebiegu tego postępowania, począwszy od października 2022 roku.
W listopadzie 2022 roku sędzia Szymańska wyznaczyła na marzec 2023 roku termin posiedzenia przygotowawczego w sprawie Nowaka. Sędzia nie podejmowała wcześniej czynności. Bo podobnie jak wielu sędziów w całej Polsce – zwłaszcza w Warszawie – jest obciążona sprawami. A sprawa Nowaka jest obszerna. Liczy 187 tomów akt! I wymaga czasu na przygotowanie.
W grudniu 2022 roku wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie nakazał sędzi Szymańskiej, by przyspieszyła posiedzenie przygotowawcze i wyznaczyła je na styczeń 2023 roku. Zażądał też, by pierwszy termin rozprawy wyznaczyć już na marzec 2023 roku i by rozprawy odbywały się nie rzadziej, niż raz w miesiącu.
Sędzia wykonała polecenie, ale by udokumentować polecenia kierownictwa sądu, dołączyła je do akt sprawy. W styczniu odbyło się pierwsze posiedzenie przygotowawcze. Ale wtedy obrońcy oskarżonych złożyli wniosek o wyłączenie Szymańskiej ze sprawy. Podnieśli zarzuty do jej bezstronności.
Obrońcy uznali bowiem, że wiceprezes sądu okręgowego, ale też prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie i jego zastępca, wywierają naciski na sędzię, by zaczęła i skończyła sprawę w roku wyborczym. Tak ocenili objęcie sprawy nadzorem administracyjnym i polecenie składania przez sędzię co miesięcznych sprawozdań z przebiegu postępowania oraz polecenie przyspieszenia procesu. Podnosili też na niekorzyść sędzi fakt, że jest neo-sędzią i żoną byłego ministra w rządzie PiS.
Wniosek o wyłączenie sędzi Szymańskiej ze sprawy Nowaka nie został uwzględniony. Rozpoznał go w marcu 2023 roku sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Janusz Zalewski. Orzekł, że choć Szymańska dostała nominację od neo-KRS, to ma 20 letnie doświadczenie jako sędzia i wiedzę prawniczą. I temu zawdzięcza awans do sądu okręgowego, a nie politycznemu poparciu.
Nie popierała też niszczenia państwa prawa, nie zajmowała funkcyjnych stanowisk. Sędzia uznał też, że na jej niezależność nie ma wpływu fakt, że jej mąż był ministrem w rządzie PiS.
Ocenił również, że kierownictwo sądu może podejmować czynności w ramach nadzoru administracyjnego. I w jego ramach może być badana sprawność postępowania. Reguluje to artykuł 37b ustawy o ustroju sądów powszechnych. Ale musi to być wykonane w sposób sformalizowany. Czyli należy wydać pisemne zarządzenie o objęciu sprawy nadzorem administracyjnym.
Taki wymóg przewiduje paragraf 23 rozporządzenia ministra sprawiedliwości ws. nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów powszechnych. Sędzia Zalewski wystąpił do sądu apelacyjnego o nadesłanie takiego zarządzenia.
Ale dostał odpowiedź od prezesa Schaba, że nie ma podstaw, by mu je przekazać, bo jest to dokument o charakterze wewnętrznym. Sędzia Zalewski orzekł finalnie, że w tej sprawie nie są znane powody objęcia sprawy nadzorem i powody rozpoznania jej poza kolejnością wpływu. Nie wiadomo też dlaczego sędzia Szymańska dostała polecenie, by wyznaczyć termin rozprawy, skoro nie zostały jeszcze rozpoznane wnioski obrońców o umorzenie sprawy i jej zwrot prokuraturze w celu uzupełnienia śledztwa.
Z tego powodu sędzia Zalewski zasugerował sędzi, by wystąpiła do SN o przekazanie sprawy Nowaka do innego sądu okręgowego, aby opinia publiczna nie miała wątpliwości, że proces w tej sprawie jest obiektywny. I by powołała się na dobro wymiaru sprawiedliwości.
I tak sędzia Szymańska zrobiła. W kwietniu 2023 roku złożyła wniosek do SN o przekazanie sprawy Nowaka do innego sądu. We wniosku napisała, że kieruje się dobrem sądu, by nie było wątpliwości, że wywierane są na nią naciski przełożonych. Jej wniosek trafił do legalnej sędzi SN Barbary Skoczkowskiej z Izby Karnej.
W lipcu 2023 roku sędzia Skoczkowska wydała postanowienie, w którym nie zgodziła się na przekazanie sprawy. To w tym postanowieniu SN orzekł, że prezes sądu apelacyjnego Piotr Schab nigdy sprawy Nowaka nie objął „zgodnym z prawem” nadzorem administracyjnym. A skoro tak, nie mógł podejmować wraz ze swoim zastępcą działań w tej sprawie oraz wydawać poleceń. Nie mógł ich też wydawać sędzi wiceprezes sądu okręgowego.
Uzasadnienie orzeczenia jest miażdżące dla Schaba i Radzika.
Na marginesie spawy sędzia SN Skoczkowska poddała w wątpliwość, czy prezes Sądu Apelacyjnego ma swoich kompetencjach nadzorczych możliwość badania sprawności postępowania. Bo artykuł 37b paragraf 3 ustawy o ustroju sadów powszechnych, który określa jego kompetencje nadzorcze nad sądami, nie mówi o badaniu sprawności postępowania. Ta kompetencja odnosi się raczej do prezesów sądów niższych instancji.
Sędzia Skoczkowska rozważała też, czy wiceprezes sądu okręgowego mógł nakazać sędzi Szymańskiej zmianę terminu posiedzenia przygotowawczego oraz nakazać jej wyznaczenie pierwszej rozprawy na marzec 2023 roku. Bo takie polecenie może wkraczać w niezawisłość i niezależność sędziego. Sędzia SN nabrała poważnych wątpliwości, czy jest to legalne.
Dalej sędzia uznała, że polecenie przyspieszenia rozpoznania sprawy nie było celowe, bo sędzia Szymańska była obłożna innymi procesami, które prowadziła. A tak obszerna sprawa jak Nowaka wymagała przygotowania i sędzia powinna być zwolniona z innych obowiązków, by móc ją przeprowadzić.
Sędzia Skoczkowska uznała też, że fakt, że sprawa dotyczy polityka, a sędzia referent jest żoną byłego ministra, „nadaje objęciu nadzorem administracyjnym szczególny kontekst. W takiej sytuacji nadzór administracyjny może być zasadnie postrzegany jako środek służący ingerencji w niezawisłość sędziego rozpoznającego sprawę” .
I dalej: „Nie bez znaczenia jest również fakt, że ani z akt sprawy karnej, ani z akt nadzoru administracyjnego nie wynika zasadność objęcia sprawy nadzorem administracyjnym przez prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotra Schaba. Co więcej, analiza akt nie pozwala uznać, że prezes albo wiceprezes sądu apelacyjnego badali akta pod kątem właśnie zasadności nadzoru lub ewentualnej przewlekłości postępowania”.
Sędzia Skoczkowska uznała, że zachodzi tu „brak faktycznego uzasadnienia, jak również racjonalnych racji, dla których miałby zostać w sprawie zastosowany nadzór administracyjny (..) Objęcie nadzorem administracyjnym sprawy nie może być bowiem arbitralną, dowolną decyzją prezesa sądu. Wymagane jest wykazanie potrzeby oraz konieczności jego zastosowania”.
A takiej nie było. Bo sędzia SN Skoczkowska orzekła, że sędzia Szymańska podejmowała właściwe działania w tej sprawie i nie działała przewlekle.
Sędzia SN Barbara Skoczkowska orzekła, że prezes Schab nie wydał żadnej decyzji o objęciu nadzorem sprawy Nowaka. Takim zarządzeniem nie jest bowiem pismo Radzika do prezeski Sądu Okręgowego informujące, że taki nadzór jest. Nie spełnia ono wymogów decyzji.
SN orzekł, że nadzorem nie były też pisma wiceprezesa sądu okręgowego obligujące sędzię Szymańską do wyznaczenia rozprawy. Bo opierały się tylko na piśmie Radzika.
Decyzją o nadzorze nie było również pismo Schaba z listopada 2022 roku informujące o konieczności wyznaczenia rozprawy ws. Nowaka, które nie podawało żadnej podstawy prawnej żądania.
Sędzia SN Skoczkowska: „Sąd Najwyższy zauważa, że musi budzić zdziwienie, ze organy Sądu Okręgowego w Warszawie, w tym prezes oraz wizytator, podjęli czynności nadzorcze nie otrzymawszy pisemnego zarządzenia, a jedynie pismo wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, co było niezgodne z obowiązującymi przepisami”.
Sędzia Skoczkowska zauważa dalej, że sędzia, który odmówił wcześniej wyłączenia Szymańskiej z procesu Nowaka, zwrócił się do prezesa Schaba o nadesłanie zarządzenia o nadzorze. Ale dostał od niego odmowę z informacją, że to dokument wewnętrzny. To mogłoby wskazywać, że taka decyzja istnieje.
Sędzia Skoczkowska wystąpiła więc do Sądu Okręgowego o przesłanie wszystkich dokumentów dotyczących nadzoru. Nie było jednak w nich zarządzenia Schaba o nadzorze. Sędzia Skoczkowska wystąpiła więc do niego o nadesłanie tej decyzji. Ale Schab przesłał tylko informacyjne pismo Radzika do Sądu Okręgowego. SN ponownie zażądał od Schaba nadesłania zarządzenia oraz dokumentów uzasadniających wprowadzenie nadzoru.
Sędzia ich jednak nie dostała. Schab odpowiedział jedynie, ze przekazał już wszystkie dokumenty. I nagle oświadczył, że zarządzenie nadzorcze zostało wydane ustnie przez jego zastępcę Przemysława Radzika, co ma potwierdzać notatka służbowa. Uważa też, że pismo wysłane przez Radzika do Sądu Okręgowego spełnia kryteria decyzji. Bronił się tym, że wcześniej taka była praktyka.
Sędzia Skoczkowska orzekła jednak, że ani notatka, ani informacyjne pismo Radzika, zarządzeniem nie są. I że wbrew prawu wydano nieformalną decyzję. A tłumaczenia Schaba uznała za „ad absurdum”. Bo to tak samo, jakby sędzia twierdził, że pismo informujące o wydaniu wyroku zastępuje sam wyrok.
Sędzia SN skwitowała, że działania Schaba i Radzika, zamiast przyspieszyć rozpoznanie sprawy Nowaka, ją wydłużyły. Bo skutkiem ich działania był wniosek o wyłączenie sędzi Szymańskiej, a potem wniosek samej sędzi o przekazanie sprawy do innego sądu. Rozpoznanie tycj wniosków zajęło pół roku.
Dlatego ostatecznie SN orzekł, że sprawa Nowaka nigdy nie została objęta nadzorem administracyjnym, a podejmowane w niej czynności nadzorcze nie miału umocowania prawnego.
Na końcu swojego uzasadnienia orzeczenia sędzia SN Barbara Skoczkowska podkreśliła, że sędzia Szymańska w jej ocenie sprawę rozpozna obiektywnie i bezstronnie. A „fakt tworzenia atmosfery nacisku za pomocą działań administracyjnych nie powinien wpłynąć na standard rozstrzygnięcia”.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Iwona Szymańska
Nicolas Bay
Piotr Schab
Przemysław Radzik
Sąd Apelacyjny w Warszawie
Sąd Okręgowy w Warszawie
Sławomir Nowak
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze