0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Z prezydentem rozmawiał 30 sierpnia 2022 rok Bogdan Rymanowski w Radiu ZET. Duda był pytany o różne sprawy krajowe i międzynarodowe, m.in. o weta do ustaw sądowych z okresu pierwszej kadencji rządu PiS. Spowolniły one przejęcie przez władzę kontroli nad Sądem Najwyższym, a prezydent zgłosił własne projekty ustaw o SN i KRS.

Duda tłumaczył, że sytuacja w sądach jest bardzo trudna i „tak naprawdę trwa teraz starcie pomiędzy polską racją stanu, a środowiskami prawniczymi, które chcą władzy”.

Na pytanie Rymanowskiego, kto chce władzy, polskie czy zagraniczne środowiska prawnicze, prezydent odpowiedział: „Właśnie dobrze Pan zauważył. To nie są tylko środowiska polskie. To są także środowiska zagraniczne”.

Potem odniósł się do bezprecedensowej skargi czterech największych organizacji sędziów do TSUE na zatwierdzenie przez Radę Europejską miliardów dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Organizacje uznały, że zapisy o kamieniach milowych w polskim KPO, dotyczące przywrócenia praworządności i zaakceptowane przez Radę UE, nie spełniają orzeczeń TSUE i nie gwarantują niezawisłości sądów i sędziów w Polsce.

Duda ich skargę tak komentował: „Specyficzne jest to, w jaki sposób piszą o tym media, które są bardziej proopozycyjne. Piszą o protestach organizacji międzynarodowych, ale tak naprawdę zwracają się one teraz do TSUE o to, by weryfikował polskie KPO. To swoisty dzwonek alarmowy dla władz innych państw UE, jak widać środowiska sędziowskie po prostu chcą władzy. To są środowiska, które właściwie nie są nigdzie w demokratyczny sposób wyłonione”.

Rymanowski dopytywał: „Może organizacje sędziowskie chcą po prostu przestrzegania prawa?”. Duda stwierdził: „Środowiska sędziowskie przede wszystkim domagają się uznania swojej absolutnej nieomylności i jak widać możliwości realizacji kooptacji [naboru do zawodu sędziego – red.] i odpowiedzialności realizowanej wyłącznie we własnym środowisku. Na co żadne demokratyczne państwo, które chce być państwem demokratycznym, nie może się zgodzić”.

Na pytanie Rymanowskiego, czy Polska dostanie miliardy z KPO prezydent odpowiedział, że jest to rozgrywany politycznie problem.

Przeczytaj także:

Polska nie dostanie miliardów z KPO

Problem miliardów funduszy z Krajowego Planu Odbudowy obok wojny w Ukrainie, zatrucia Odry, suszy i drożyzny staje się jednym z najważniejszych tematów jesieni. Do władzy PiS dociera bowiem, że Komisja Europejska nie odblokuje dla Polski miliardów funduszy bez spełnienia kamieni milowych zapisanych w porozumieniu, jakie rząd zawarł z Komisją. Wśród warunków jest częściowe przywrócenie praworządności poprzez wykonanie orzeczeń TSUE z lipca 2021 roku. Chodzi o likwidację Izby Dyscyplinarnej, reformę systemu dyscyplinarnego sędziów oraz przywrócenie do pracy zawieszonych sędziów.

Władza PiS zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną, ale na jej miejsce powołała nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej przy SN. Problem w tym, że zasiadać w niej będą neo-sędziowie SN, których dodatkowo wskaże polityk, czyli prezydent Duda. Taki sąd nie będzie legalnym sądem, bo w szeregu orzeczeń TSUE i ETPCz podważyły legalność neo-KRS i jej nominacji dla neo-sędziów. Neo-KRS jest głównym źródłem problemów z praworządnością w Polsce, ale władza PiS nic z tym nie zrobiła. Wręcz przeciwnie powołała - obsadzoną głównie nominatami ministra Ziobry - neo-KRS na II kadencję.

Z sześciu zawieszonych w pełnieniu obowiązków sędziów na razie odwieszono tylko sędziego Pawła Juszczyszyna z Olsztyna. Piotr Gąciarek, Igor Tuleya, Krzysztof Chmielewski, Maciej Rutkiewicz i Maciej Ferek wciąż nie mogą wrócić do pracy. Zawieszenie grozi też grupie kolejnych 20 sędziów, w tym sędziom SN.

Wszyscy są ścigani za działalność orzeczniczą lub stosowanie wyroków ETPCz i TSUE. Niewykluczone, że nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej odwiesi tych pięciu sędziów we wrześniu 2022 roku, kiedy ma zdecydować o ich dalszym statusie. Ale część decyzji nowej Izby i tak będzie nielegalna, bo do jej składów orzekających wyznaczono neo-sędziów SN.

Czołowi politycy PiS powoli przygotowują swoich wyborców na to, że Polska nie dostanie miliardów z KPO. Jarosław Kaczyński już mówił, że nie będzie więcej kompromisów z Brukselą w sprawie sądów i po raz kolejny zapowiedział dokończenie przejmowania kontroli nad sądownictwem. A europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski mówił, że UE jest dla Polski większym zagrożeniem niż putinowska Rosja.

Obawy PiS o brak środków z KPO potwierdził na Twitterze wpływowy belgijski europoseł Guy Verhofstadt. Napisał on, że „Bez względu na to, jaką kluczową rolę Polska odgrywa w pomaganiu Ukrainie, NIE otrzyma unijnych funduszy naprawczych, chyba że w pełni przywróci rządy prawa!”.

Dlatego rząd Mateusza Morawieckiego, który negocjował z KE polski KPO już szuka rezerwowego wariantu. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” zadania z KPO mają być sfinansowane przez Polski Fundusz Rozwoju. I jeśli potem rząd porozumie się z Brukselą, eurofundusze mają pokryć wydatki Funduszu.

sędzia Paweł Juszczyszyn
Sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie był pierwszym i najdłużej zawieszonym polskim sędzią. Został na ponad dwa lata zawieszony za wykonanie wyroku TSUE z listopada 2019 roku. Do pracy wrócił niedawno; odwiesił go Adam Roch z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Fot. Robert Robaszewski/Agencja Wyborcza.pl

Organizacje sędziowskie w obronie wyroków TSUE

I w tym kontekście prezydent Andrzej Duda komentował w Radiu ZET skargę czterech największych organizacji sędziowskich do TSUE na zatwierdzenie przez Radę Europejską polskiego KPO. Złożyły ją 28 sierpnia 2022 roku:

* Stowarzyszenie Europejskich Sędziów Administracyjnych (Association of European Administrative Judges, AEAJ), * Europejskie Stowarzyszenie Sędziów (European Association of Judges, EAJ), * Sędziowie dla Sędziów (Rechters voor Rechters), * oraz Europejscy Sędziowie dla Demokracji i Wolności (Magistrats Européens pour la Démocratie et les Libertés, MEDEL).

Argumentują one, że warunki dotyczące sądownictwa, które Polska musi spełnić, żeby dostać unijne fundusze z KPO, nie wystarczają, by spełnić wyroki TSUE. Podnoszą, że decyzja Rady Europejskiej (rządów państw UE) z 17 czerwca 2022 roku, zatwierdzająca polski Krajowy Plan Odbudowy z wynegocjowanymi przez Komisję Europejską Ursuli von der Leyen i rząd Mateusza Morawieckiego „kamieniami milowymi”, czyli warunkami dotyczącymi przywracania standardów praworządności w Polsce, w istocie narusza prawo i standardy UE.

Przekonują, że „kamienie milowe” nie gwarantują w wystarczającym stopniu skutecznej ochrony sądowej, którą obywatelom UE zapewnia unijny traktat, ponieważ nie są zgodne z orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości UE.

Stowarzyszenia sędziowskie wskazują również, że unijni komisarze - wiceszefowa KE Věra Jourová, wiceszefowa KE Margarethe Vestager i komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders - zwracali uwagę, że wynegocjowane przez von der Leyen i Morawieckiego warunki nie wystarczają do realizacji orzeczeń TSUE wydanych w związku z naruszeniami praworządności.

Ich zdaniem Rada zlekceważyła też apele Parlamentu Europejskiego, żeby nie akceptować polskiego KPO, dopóki „kamienie milowe” nie będą odzwierciedlać wyroków TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Zaznaczają, że TSUE w dwóch wyrokach z 16 lutego 2022 roku na kanwie skarg rządów Polski i Węgier, w których orzekł o zgodności mechanizmu warunkującego wypłatę unijnych funduszy od przestrzegania wartości praworządności w państwach członkowskich, wskazał, że praworządność stanowi nie tylko jedną z wartości definiujących samą tożsamość UE i jej porządek prawny, ale także, że UE i jej państwa członkowskie mają także obowiązek poszanowania, promowania i obrony rządów prawa.

W środowisku prawników trwa teraz dyskusja o dopuszczalności skargi organizacji sędziowski do TSUE na polski KPO. Ale sprawa jest precedensowa. Stawką jest bowiem nie tylko przestrzeganie przez kraje członkowskie wyroków TSUE, ale też to, czy w UE będzie szanowane prawo i podstawowe wartości, m.in. prawo obywateli do niezależnego i bezstronnego sądu.

Prezydent zaatakował sędziów, bo liczył, że jego projekt ustawy zmian w SN likwidujący Izbę Dyscyplinarną i powołujący nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej pozwoli odblokować miliardy dla Polski z KPO. Okazało się to jednak niewystarczające.

Prof. John Morijn z holenderskiego Uniwersytetu w Groningen. To m.in. on pomagał w napisaniu skargi organizacji sędziowskich do TSUE na zatwierdzenie polskiego KPO. Fot. Mariusz Jałoszewski

Sędziowie: Nie jesteśmy politykami, nie chcemy rządzić

OKO.press zapytało o słowa Dudy dwa najważniejsze polskie stowarzyszenia sędziów, które bronią praworządności i wolnych sądów oraz krytykują „reformy” PiS w wymiarze sprawiedliwości: największe stowarzyszenie niezależnych sędziów Iustitia i mniej liczne, ale równie prężne Themis.

Szef Iustitii prof. Krystian Markiewicz: „Odsyłam do Konstytucji, na którą przysięgał prezydent. Tam jest napisane, kto sprawuje wymiar sprawiedliwości w Polsce i jakie są zasady trójpodziału władzy”.

Artykuł 10 Konstytucji mówi, że „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej”, a „Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały”.

Z kolei artykuł 173 Konstytucji mówi, że „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz”. Zaś artykuł 175 Konstytucji mówi, że „Wymiar sprawiedliwości w Rzeczpospolitej sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe”.

Prof. Markiewicz w rozmowie z OKO.press podkreśla, że sędziów nie interesuje polityka, tylko przestrzeganie prawa i Konstytucji. „Nie jesteśmy politykami w togach, jak próbuje się nas dyskredytować. To nie my pracujemy w ministerstwie sprawiedliwości. To nie my otrzymujemy posady od szefa Solidarnej Polski [ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - red.]. To nie my dostaliśmy od Sejmu posady w neo-KRS [to posłowie PiS wybierają członków tego nielegalnego organu - red.].” - wylicza prof. Markiewicz.

Szef Iustitii w rozmowie z OKO.press zaznacza, że skarga czterech organizacji prawniczych do TSUE to próba wyegzekwowania przestrzegania unijnych standardów i polskiej Konstytucji. Uważa, że skarga to rzecz bez precedensu. „Czy sędziowie mieszają się w ten sposób do polityki? Nie, chodzi o wyznaczanie standardów państwa prawa. Za mieszanie się do polityki uważają to ci, co niszczą praworządność. Dla nas to głos prawników w obronie praworządności. Bo również Komisja Europejska i unijne rządy mają działać w granicach prawa i mają wykonywać orzeczenia TSUE”.

Prof. Markiewicz mówi dalej: „Polski prezydent zapomniał, czym jest prawo i praworządność. Sam aktywnie te standardy niszczy, co potwierdzają orzeczenia TSUE i ETPCz”. Dodaje: „A teraz krzyczy w stronę tych, którzy bronią praworządności „łapaj złodzieja”, choć sam jest też „złodziejem”. Gani za to, że zwraca się uwagę na niszczenie podstawowych zasad demokratycznych państw w Europie”.

Jak prezydent Andrzej Duda łamie prawo i Konstytucję? Prof. Krystian Markiewicz przypomina, że prezydent wbrew zabezpieczeniu wydanym przez NSA w 2018 roku powołał do Sądu Najwyższego neo-sędziów, nominowanych przez neo-KRS. A potem na kanwie tego zabezpieczenia najpierw TSUE, a potem NSA orzekły, że neo-KRS jest upolityczniona i jest nielegalnym organem. A co za tym idzie – nie może legalnie nominować sędziów.

Prezydent ogłosił też nabór na wolne stanowiska SN bez kontrasygnaty premiera. Wręcza również nominacje neo-sędziom, czym przyczynia się do utrwalania nielegalnego procederu ich nominowania. Prof. Markiewicz przypomina jeszcze, że prezydent ułaskawił w trakcie trwającego procesu byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, wpływowego polityka PiS. Wreszcie to prezydent Duda miał wpływ na ustawy sądowe, które potem zakwestionował TSUE i ETPCz.

Podobnie uważa krakowski sędzia Dariusz Mazur, wiceprezes stowarzyszenia sędziów Themis. „Najgłośniej o sędziokracji mówią ci politycy, którzy chcą mieć bezgraniczną władzą i bez żadnej kontroli, by jej nadużywać” - mówi OKO.press sędzia Mazur. Dodaje: I tak jest w przypadku prezydenta Dudy, który ma duży udział w zepsuciu polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości. To jego projekty ustaw o SN i KRS są podstawą nałożenia kar na Polskę za nie wykonanie orzeczeń TSUE. On powinien się do tego poczuwać, a znajduje tematy zastępcze”.

Sędzia Mazur zaznacza, że również projekt ustawy prezydenta Dudy dotyczący likwidacji Izby Dyscyplinarnej niczego nie naprawia. Mazur mówi: „Władza sądownicza ma być niezależna. Tymczasem w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej mają być neo-sędziowie, których jeszcze wybierze Duda jako polityk. Jest jasne, że to sprzeczne w prawem UE i Konwencją Praw Człowieka [gwarantuje prawo do niezależnego, bezstronnego sądu, ustanowionego ustawą - red.].”

Czy polscy sędziowie chcą rządzić? Sędzia Mazur stanowczo odpowiada: „Nie i nie będziemy rządzić. Chcemy tylko orzekać w sposób niezależny od władzy i nie we własnym interesie, ale w interesie obywateli. Naszym obowiązkiem wobec obywateli jest upominanie się o niezależność sądownictwa. Jeżeli tego nie będziemy robić, to za chwilę wielu obywateli będzie pozbawionych prawa do procesu przed bezstronnym sądem”.

ciemnowłosy mężczyzna w okularach, ze skrzyżowanymi ramionami
Szef Iustitii prof. Krystian Markiewicz. Fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl

Sądy są dla władzy ostatnią barykadą do zdobycia

Prezydent Andrzej Duda nie po raz pierwszy atakuje sędziów. W jego kampanii wyborczej byli oni jednymi z „chłopców do bicia”. Ale nie tylko on uważa niezależnych sędziów za wroga.

Cały obóz rządzący i prawica traktuje niezależnych sędziów i wolne sądy jak zło, które trzeba zniszczyć. Stoją oni bowiem na przeszkodzie dla władzy absolutnej, której chce PiS. Bo sądy są ostatnią niezależną instytucją państwa, której jeszcze władza sobie nie podporządkowała, choć część stanowisk należy już do nominatów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Niezależne sądy patrzą też władzy na ręce. Za to spadają na sędziów represje, porównywalne do tych, jakie spadały na sędziów w PRL-u. Najwięksi obrońcy wolnych sądów są systemowo prześladowani jak np. Waldemar Żurek, czy Igor Tuleya. Władzy jak dotąd nie udało się złamać polskich sędziów, a represje przynoszą odwrotny skutek. Sędziowie są dziś zjednoczenie w obronie praworządności, a na ścisłą współpracę z władzą poszli nieliczni karierowicze.

Dlatego Jarosław Kaczyński mówił publicznie, że sądy są ostatnią barykadą do zdobycia. I dlatego prezes PiS popiera plan Ziobry na ich ostateczne zniszczenie, poprzez likwidację obecnych sądów powszechnych (rejonowych, okręgowych i apelacyjnych) i powołanie nowych sądów, z elementem wymiany niepokornych sędziów na „swoich”.

PiS na razie tego nie robi, bo nie wie, jak zareaguje UE. Ale jeśli ruszy na sądy i je weźmie, to potem łatwiej będzie się władzy rozprawić z wolnymi mediami. Taki scenariusz będzie jednak oznaczać ostry konflikt z UE i być może wyprowadzenie z niej Polski. Bo PiS nie chce mieć nad sobą żadnej kontroli.

Z tych powodów silny atak na sądy trwa niemal od początku rządów PiS. Władza chce zohydzić sędziów w oczach społeczeństwa. Co więcej, mimo że PiS rządzi już drugą kadencję, to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie tylko nie naprawił największych bolączek sądów uciążliwych dla obywatela - przewlekłości procesów - ale wręcz sądy spowolniły pracę. Minister skupił się na wymianie kadrowej, by mieć w sądach „swoich” zaufanych ludzi.

Wolnych sądów nienawidzi również prawica. Sędziów znanych z obrony praworządności określa politykami w togach. Ale jest już od dawna przesądzone, że sędziowie mają prawo zabierać głos w debacie publicznej dotyczącej wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie w ostatnich latach odważyli się wyjść z sal sądowych na ulicę, do ludzi i zaczęli bezpośrednio się z nimi komunikować i tłumaczyć, jak działają sądy oraz dlaczego jest ważne, by politycy nie mieli nad nimi kontroli. Za to też byli krytykowani, ale dziś mało kogo dziwi to, że sędziowie to robią.

To „zasługa” PiS, który chce rozmontować demokratyczne państwo i zmienia ustrój Polski w pozakonstytucyjny sposób. PiS liczył, że sędziowie będą siedzieć cicho. Ale swoim działaniem zmusił ich i prawników do działań niestandardowych. Dlatego dziś głośno protestują oni przeciwko niszczeniu państwa prawa. Robią to nie tylko w Polsce, ale też na forum UE. Domagają się wykonywania wyroków ETPCz i TSUE, bo przestrzeganie prawa jest w interesie całej wspólnoty europejskiej oraz obywateli.

Od prawej stoją sędzia Dariusz Mazur, Krzysztof Parchimowicz, prokurator Andrzej Śliwski i prokurator Zbigniew Spiczko.
Sędzia Dariusz Mazur z Sądu Okręgowego w Krakowie, wiceprezes Themis. Stoi pierwszy od prawej. Choć sam jest ścigany za obronę wolnych sądów, broni też innych represjonowanych sędziów i prokuratorów, m.in. byłego szefa Lex Super Omnia Krzysztofa Parchimowicza (drugi od prawej). Obok dwaj pozostali obrońcy Parchimowicza, białostoccy prokuratorzy Zbigniew Szpiczko (pierwszy od lewej) i obok niego Andrzej Śliwski. Fot. Mariusz Jałoszewski
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze