0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sergei Supinsky AFPFot. Sergei Supinsky...

Nocą 31-letni Dmytro dowiedział się, że rosyjski dron trafił w pojazd, w którym przebywał jego partner Ołeksij. Palił się żywcem. Towarzysze wyciągnęli go jeszcze żywego i natychmiast powieźli z frontu do Dnipra. Z Odessy jechał tam też Dmytro. Nie zdążył. Ale i tak nikt by go nie wpuścił na oddział ratunkowy. Dla państwa byli obcymi ludźmi, choć ich związek trwał cztery lata.

Dmytro podzielił się swoją historią z BBC Ukraine.

Osoby LGBT+ walczą w szeregach SZU od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, od 2014 roku. Po inwazji na pełną skalę jest ich jeszcze więcej. Dokładnej liczby nie znamy, ale według nieoficjalnych statystyk organizacji działających na rzecz praw człowieka nawet 10 proc. dorosłych członków społeczności LGBT+ zostało powołanych lub dobrowolnie zgłosiło się do wojska - podaje Centrum Praw Człowieka ZMINA.

Zostają ranni, trafiają do niewoli i giną. Ich partnerzy czy partnerki nie mają wstępu na SOR, nie mogą podejmować decyzji dotyczących leczenia, pogrzebu, dziedziczenia majątku.

Nie dostają odszkodowania w przypadku śmierci. Są pozbawieni praw, które w takich przypadkach przysługują „tradycyjnym” rodzinom.

Marta Zmysła, prawniczka, koordynatorka linii pomocy prawnej „JurFem: Pidtrymka” na łamach ukraińskiego popularnonaukowego portalu „Gender in detail” tłumaczy, że w stanie wojennym nierówne prawa między parami heteroseksualnymi a parami LGBT+ stały się jeszcze bardziej wyraźne niż w czasie pokoju.

„W czasie wojny oprócz praw i obowiązków przewidzianych przez prawo rodzinne, wojskowi i ich rodziny otrzymują również specjalną ochronę socjalną. Państwo gwarantuje im świadczenia socjalne, odszkodowania, opiekę medyczną itp.” – pisze Zmysła.

Partnerzy walczących osób LGBT+ takich gwarancji nie mają. „Aby udowodnić, że pary tej samej płci żyły razem jako rodzina i należy tego dowieść przed sądem” – dodaje prawniczka.

Przez brak praw, które przysługują osobom „bliskim oficjalnie”, partnerzy osób LGBT+, którzy służą w wojsku, nie mogą złożyć wniosku o poszukiwanie zaginionego ukochanego/ej. Nie mogą wziąć wolnego w pracy, jeśli z partnerem/ką coś się stanie, lub najgorsze – jeśli on/ona zginie.

Dla żołnierzy i żołnierek LGBT+ to, że prawo ignoruje je w państwie, o którego przyszłość walczą, jest źródłem wielu życiowych problemów. Jednak może się to zmienić.

Przeczytaj także:

Wszyscy ludzie są wolni i równi w godności i prawach

W czerwcu 2022 roku na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta Ukrainy pojawiła się petycja z żądaniem wprowadzenia małżeństw jednopłciowych w Ukrainie. Apel podpisało ponad 28 tys. osób, co zobowiązywało prezydenta Zełenskiego do ustosunkowania się do jej treści (wymagane 25 tys. podpisów). Pisaliśmy o tym w OKO.press.

„W dzisiejszym świecie poziom demokracji mierzy się w szczególności polityką państwa, której celem jest zapewnienie równych praw wszystkim obywatelom. Każdy obywatel jest integralną częścią społeczeństwa obywatelskiego. Ma prawo do wszystkich praw i wolności zapisanych w Konstytucji Ukrainy” – napisał wtedy Zełenski.

Jednak w odpowiedzi zaznaczył, że zgodnie z art. 51 Konstytucji Ukrainy „małżeństwo opiera się na dobrowolnej zgodzie kobiety i mężczyzny”. A warunkach stanu wojennego lub stanu wyjątkowego Konstytucja Ukrainy nie może być zmieniana (art. 157 Konstytucji Ukrainy).

Na tym się nie skończyło. Prezydent poinformował, że zwrócił się do premiera Ukrainy o rozpatrzenie kwestii poruszonej w petycji i złożenie sprawozdania z jego ustaleń.

Sowsun: „Zróbmy to wreszcie!”

Na początku marca 2023 roku Inna Sowsun, deputowana do Rady Najwyższej Ukrainy z partii „Hołos”, czyli Głos zgłosiła projekt ustawy nr 9103 o związkach partnerskich. Pozwoliłby on m.in. na rejestrację związków osób tej samej płci. Nad projektem ustawy przez 9 miesięcy razem z deputowanymi pracowały organizacje pozarządowe: Ukraińscy Wojskowi LGBT za równe prawa oraz Toczka opory UA - NGO Fulcrum UA.

Według projektu

„związek partnerski jest dobrowolnym związkiem rodzinnym dwóch dorosłych osób tej samej lub różnej płci, opartym na wzajemnym szacunku, wzajemnym zrozumieniu, wsparciu, wzajemnych prawach i obowiązkach”.

W warunkach wojennych ustawa szczególnie ważna byłaby dla żołnierzy i żołnierek LGBT+. Projekt zakłada bowiem, że zarejestrowani partnerzy będą uznawani za osoby bliskie. Ustawa ma wreszcie pomóc parom w określeniu wzajemnych praw i obowiązków, własności nieruchomości, dziedziczenia, ochrony socjalnej oraz praw w przypadku śmierci lub zaginięcia partnera.

„Nic nadzwyczajnego. Wszystko to, do czego zawsze miały dostęp pary różnopłciowe w Ukrainie – pisze Sowsun. –

To jest kolejna rzecz, która sprawia, że my i Rosjanie jesteśmy po prostu biologicznie różnymi gatunkami. W Ukrainie godność człowieka i wolność to prawdziwe wartości”.

Jak tłumaczy Sowsun, zarejestrować związek partnerski mogą pary jednopłciowe i różnopłciowe.

Projekt nowej ustawy przewiduje taką możliwość dla wszystkich, którzy nie chcą lub nie mogą zawrzeć małżeństwa – par tej samej i różnej płci, wojskowych i cywilów. Zarejestrowanie związku partnerskiego nie wyklucza możliwości zawarcia ślubu w przyszłości, jeśli to stanie się możliwe. Jednak po takim kroku związek partnerski między osobami wygaśnie.

Projekt ustawy 9103 proponuje również uznanie związków partnerskich pomiędzy parami LGBT+ zawartych za granicą, zarówno pomiędzy cudzoziemcami, jak i obywatelami Ukrainy. Jednak w obecnej wersji projektu ustawy nie przewidziano dla związków partnerskich prawa do adopcji i opieki nad dziećmi oraz praw w sferze administracyjnej, karnej i podatkowej.

Ukraińcy po raz kolejny mówią: Nie jesteśmy jak Rosjanie

Deputowana jest przekonana, że ukraińskie społeczeństwo dojrzało do tego, by „wyzwolić się z rosyjskich duchowych spinaczy i sowieckiego światopoglądu”.

Na to wskazują wyniki badań Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KIIS), który na zlecenie organizacji „Nash Svit”, zajmującej się prawami osób LGBT+, w maju 2022 roku zapytał Ukraińców i Ukrainek o ich stosunek wobec osób nieheteronormatywnych. Wyniki sondażu porównano do badań z 2016 roku. Porównanie wyraźnie pokazuje postęp, który dokonał się w ukraińskim społeczeństwie.

W ciągu ostatnich sześciu lat liczba osób, które mają negatywny stosunek do osób LGBT+, zmniejszyła się półtora raza - z 60,4 proc. do 38,2 proc.

Natomiast liczba osób, które mają pozytywny stosunek do osób LGBT+ wzrosła czterokrotnie - z 3,3 proc. do 12,8 proc., a liczba osób, które mają obojętny stosunek wzrosła półtora raza - z 30,7 proc. do 44,8 proc.

63,7 proc. respondentów zgadza się również, że osoby LGBT+ powinny mieć takie same prawa jak inni obywatele (w 2016 roku takich osób było 33,4 proc.). 26 proc. nie zgadza się z takim stwierdzeniem (w 2016 roku odpowiedź „Nie, powinno być ograniczenia” ujawniło 45,2 proc.).

Na pytanie, „czy popierasz wprowadzenie zarejestrowanego związku partnerskiego dla par jednopłciowych podobnych do zwykłego małżeństwa, ale bez prawa do adopcji dzieci?” odpowiedzi „tak” udzieliło 24 proc. badanych, przeciwko są 42 proc. Jednak pozostaje 27 proc. osób, którym jest to obojętnie. Razem osoby, które odpowiedziały „tak” i „obojętnie” stanowią 51 proc., czyli więcej niż liczba przeciwników.

W 2016 roku za zawieraniem związków partnerskich było tylko 4,8 proc., a przeciwko aż 69 proc.

Wyniki badań KIIS

Wołodymyr Paniotto, dyrektor KIIS w komentarzu dla DW mówi, że badanie nie daje jasności, czy te przesunięcia nastąpiły przed, czy w trakcie wojny.

Sugeruje jednak, że wojna przyspieszyła procesy, które zachodziły w Ukrainie stopniowo.

„Zmniejszenie wpływu konserwatywnych wartości, odejście od postsowieckiej wizji świata i przyjęcie wartości europejskich. Proces derusyfikacji, który obecnie aktywnie zachodzi, obejmuje wsparcie dla tego, z czym Rosja aktywnie walczy [nie raz pisaliśmy o tym homofobnej narracji Kremla - red]” – wyjaśnia socjolog.

Dwa projekty naraz, mimo wojny

Wydanie uchwały o związkach partnerskich jest też zobowiązaniem wobec UE, której członkiem chce zostać Ukraina. Jednak Sowsun podkreśla, że przede wszystkim zajęła się sprawą ze względu na apele osób LGBT+ z frontu.

Projekt Sowsun nie jest jedyny, nad którym toczą się dyskusje w budynku Rady Najwyższej.

Ministerstwo sprawiedliwości Ukrainy (Min`just) pracuje nad podobną ustawą.

W Narodowej Strategii Praw Człowieka na okres do 2020 roku, zatwierdzonej Dekretem Prezydenckim w 2015 roku, oraz w odpowiadającym Planie Działań na rzecz jej realizacji były zapisy, że do 2017 roku rząd powinien przyjąć ustawę o związkach partnerskich.

To nie zostało zrealizowane.

„W 2018 roku Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że ten punkt planu działania nie mógł zostać zrealizowany ze względu na sprzeciw społeczny przedstawicieli wartości rodzinnych oraz Ukraińskiej Rady Cerkwi, organizacji religijnych – wyjaśnia Witalija Lebid`, adwokatka Centrum Litygacji Strategicznej Ukraińskiego Helsińskiego Związku Praw Człowieka, dodając:

– Ustawowe uregulowanie stosunków dla par tej samej płci przez ukraiński parlament jest niezbędnym krokiem w celu ochrony praw społeczności LGBT+ w Ukrainie i jest zgodne z zasadami pluralizmu i tolerancji, które są wartościami demokratycznego społeczeństwa”.

Zobowiązania zostały przeniesione do nowej Strategii na lata 2021-2023, zatwierdzonej przez prezydenta Ukrainy, a potem przez gabinet ministrów w 2021 roku.

Na łamach Wonderzine Ukraina Marija Klus, jedna z autorów tekstu projektu ustawy nr 9103 „O instytucji rejestrowanych związków partnerskich”, asystentka posłanki Inny Sowsun, mówi:

„Lata mijały, ale nie było żadnych wymiernych postępów, a wraz z wybuchem pełnoskalowej wojny pojawiła się jeszcze mniejsza nadzieja, że Ministerstwo Sprawiedliwości zacznie opracowywać ten projekt. Postanowiliśmy więc wziąć go na siebie, bo potrzeba jest naprawdę pilna” – tłumaczy Klus.

Wiceministra integracji europejskiej Walerija Kolomijeć w komentarzu dla BBC przyznaje, że ministerstwo wiedziało o projekcie zespołu Sowsun, ale „nie widzi w tym problemu i że nie ma znaczenia, która ustawa zostanie przyjęta, to nie jest dla nich wyścig”. Jeśli deputowani poprą projekt Sowsun, to ministerstwo po prostu wprowadzi swoje poprawki.

Według planu Ministerstwo Sprawiedliwości powinno dostarczyć projekt takiej ustawy do grudnia 2023 roku.

Związek partnerski jako alternatywa małżeństwa

Andrij Krawczuk, ekspert centrum „Nash Svit” tłumaczy, czym różnią się projekty ustaw:

„Projekt Sowsun przewiduje bardziej ogólne przepisy. A projekt ustawy opracowywany przez Ministerstwo Sprawiedliwości przewiduje zmiany w artykułach każdej ustawy, która dotyczy praw małżeńskich. Patrzą na to, co jest potrzebne, na przykład, prawo do odwiedzania chorego krewnego w placówce medycznej, i dokonują odpowiednich zmian w prawie dotyczących tej kwestii.

Projekt Sowsun bezpośrednio odnosi się jedynie do kwestii majątkowych i spadkowych, a we wszystkich innych aspektach deklaruje, że partnerzy tej samej płci powinni być uznawani za bliskich krewnych i członków rodziny. Ponadto, przepisy ukraińskich ustaw odnoszące się do członków rodziny powinny być stosowane do partnerów tej samej płci.

To może nie zadziałać, bo prawo ukraińskie rzadko nakłada jakiekolwiek prawa i obowiązki po prostu na członków rodziny czy bliskich krewnych. Każda ustawa ma listę konkretnych krewnych: małżonkowie, dzieci, rodzice, brat, siostra. Projekt ustawy powinien zostać poprawiony”.

Mimo to Krawczuk uważa, że przyjęcie każdego z projektów będzie istotnym postępem.

„Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że gdy kraj przyjmuje ustawę o związkach partnerskich lub zarejestrowanych związkach partnerskich dla par tej samej płci, to z czasem społeczeństwo się do tego przyzwyczaja,

nazywa to małżeństwem, a za kilka lat, może 10 lat, społeczeństwo dojrzewa do uznania małżeństwa par tej samej płci”

– podsumowuje ekspert.

Walka petycji

W dniu rejestracji projektu ustawy o związkach partnerskich przez Sowsun w Radzie Najwyższej, 13 marca, na stronie Kancelarii Prezydenta Ukrainy pojawiła się nowa petycja – przeciwko rejestracji jednopłciowych związków. Zgodnie ze stanem na początek maja apel podpisało tylko około 13 tys. osób.

Przeważnie są to ludzie o poglądach konserwatywnych i skrajnie prawicowych. Część z nich to osoby młode, które w mediach społecznościowych nagrywają filmiki z prośbą o podpisanie petycji.

Jeden z nich nagrała żołnierka oraz członkini organizacji „Prawyj Sektor”. W podpisie do wideo Sowsun pogardliwie nazwała „deputatszą”.

Dziewczyna uważa, że kolejna próba legalizowania związków partnerskich to „manipulacja wojenną tematyką”. Według niej problemy majątkowe, spadkowe i inne (podane na początku artykułu) dla w partnerów/ek wojskowych LGBT+ „są rozwiązywane przez kompetentnych prawników, co znaczy, że taki problem nie istnieje”.

Żołnierka mówi, że „wojskowi SZU, zwłaszcza jej formacji, walczą właśnie o życie ukraińskiej nacji na swojej ziemi danej od Boga. Żeby tutaj tworzyły się krzepkie małżeństwa, w których rodziłyby się dzieci, w których byłyby pielęgnowane tradycje narodowe i świadomość, bo tylko tak może istnieć ukraińska nacja, tylko w takim przypadku nasza walka nie jest na próżno”. Podkreśla, że Ukraińcy muszą „pokonać kryzys demograficzny”, i właśnie po to dzieci powinny „być wychowywane w pełnowartościowych szczęśliwych ukraińskich rodzinach”.

W odpowiedzi na „petycję przeciw”, 28 marca założono kolejną petycję „za”, tzn. za zarejestrowanymi związkami partnerskimi dla par tej samej i różnej płci, za projektem ustawy nr 9103 „O instytucie zarejestrowanych związków partnerskich”, która uzyskała wymagane 25 tys. podpisów i już jest w trakcie rozpatrywania.

Petycja została zarejestrowana przez ukraińskiego żołnierza Petra Żyruchę, który również walczy o prawa osób LGBT+.

Dołączyło do niego ponad 40 organizacji społecznych, zajmujących się prawami człowieka, edukacyjnych, charytatywnych i innych. Apelują one o poparcie dla wprowadzenia projektu ustawy i proszą Radę Najwyższą o uznanie go za pilny.

Na to wskazuje też to, że od 27 lutego 2023 roku w aplikacji mobilnej Diia, obywatelom Ukrainy jest dostępna nowa funkcja – złożenie online wniosku na rejestrację ślubu – w ciągu pierwszego tygodnia przez aplikację złożono 1100 wniosków, w tym 19 od par jednopłciowych, informuje The Village Ukraina. Tym ostatnim odmówiono, ponieważ wnioski są sprzeczne z obecnym prawem.

Autorzy petycji „za” zaznaczają, że skoro Ukraina jest państwem-stroną Europejskiej Konwencji Praw Człowieka lub EKPC), to ona, jak również orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie interpretacji postanowień Konwencji, są źródłami prawa w Ukrainie.

„17 stycznia 2023 roku Wielka Izba ETPC (w sprawie „Fedotowa i inni przeciw Rosji”) potwierdziła, że brak prawnego uznania par tej samej płci w państwie stanowi naruszenie art. 8 EKPC, który statuuje prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego.

Skoro Ukraina jest stroną EKPC, to ma bezpośredni obowiązek stworzenia mechanizmu rejestracji związków przez pary tej samej płci. W przeciwnym razie narusza postanowienia Konwencji.

Obecnie ETPC rozpatruje również sprawę „Majmulachin i Markiw przeciwko Ukrainie”, którą skarżący złożyli do ETPC jeszcze w 2014 roku. I w wyroku ETPC może potwierdzić to samo stanowisko, zauważając, że jako państwo nie podjęliśmy wystarczających kroków, aby rozwiązać tę sytuację. Co więcej, ETPC prawdopodobnie zwróci uwagę na fakt, że przez wiele lat nie podejmowaliśmy odpowiednich działań, choć je deklarowaliśmy” – podkreślają Ukraińcy w prośbie do prezydenta Zełenskiego.

Gdzie są te tysiące żołnierzy LGBT+, o których mówicie?

Po pierwszym czytaniu projektu ustawy nr 9103 wśród ministerstw i struktur państwowych (stan na 4 maja; nie wszystkie ministerstwa umieściły swoje uwagi) projekt popierają tylko: Państwowa Służba Straży Granicznej Ukrainy i Ministerstwo Gospodarki Ukrainy. Natomiast negatywnie projekt zaopiniowały: Państwowa Służba Migracyjna Ukrainy oraz Ministerstwo Obrony Ukrainy.

Inne podmioty zgłosiły uwagi i propozycje.

  • Komitet ds. młodzieży i sportu, której członkowie uważają utworzenie nowej instytucji związków partnerskich za „ważny krok w kierunku integracji europejskiej Ukrainy” oraz Komitet Integracji Europejskiej rekomendują Radzie Najwyższej przyjęcie projektu.
  • PCU, czyli Prawosławna Cerkiew Ukrainy sprzeciwia się rejestracji związków partnerskich osób tej samej płci, bo "stanowi to zagrożenie dla społeczeństwa".

Na posiedzeniu 28 marca członkowie Świętego Synodu wydali oświadczenie, w którym podkreślili niedopuszczalność projektu ustawy nr 9103 o instytucji „zarejestrowanego związku partnerskiego”.

  • Wróćmy do Ministerstwa Obrony Ukrainy, które paradoksalnie znalazło się po stronie przeciwników ustawy nr 9103. W ministerstwie podają kilka argumentów, które dokładnie analizuje Centrum praw człowieka ZMINA.

W odpowiedzi podpisanej przez ministra obrony Ołeksija Reznikowa czytamy, że „projekt zrównuje zarejestrowany związek partnerski z małżeństwem”. A to nie jest prawda: już w 2 ptk art. 1 projektu jest napisane, że „zarejestrowany związek partnerski nie jest małżeństwem”.

Ministerstwo ma zarzuty wobec art. 14 projektu ustawy. Proponuje on przyznanie dowódcom żołnierza/żołnierki prawa do sporządzania i poświadczania aktu rejestracji zarejestrowanej związku partnerskiego. Według resortu to wykracza poza ogólne obowiązki dowódców, które są określone w Części 2 ustawy Ukrainy „O statucie Służby Wewnętrznej Sił Zbrojnych Ukrainy”.

„Informacje o tysiącach wojskowych, którzy nie mogą sformalizować swoich związków z partnerami czy partnerkami tej samej płci, wymaga dalszej analizy ze względu na brak odpowiednich danych w Ministerstwie Obrony Ukrainy” – podaje kolejne wątpliwości Ministerstwo Obrony.

Trochę historii. Ludzie noszący naszywki z jednorożcem istnieją

W Ukrainie temat wojskowych LGBT+ został po raz pierwszy poruszony w 2018 roku. Wtedy w Kijowie odbyła się wystawa Antona Szebetka „My buły tut”, Byliśmy tutaj. Artysta opowiedział w niej historie osób homoseksualnych walczących na Doniecczyźnie.

Wzięło w niej udział dziewięciu wojskowych LGBT+. Wśród nich Wiktor Pyłypenko, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej, walczył w składzie batalionu „Donbas” w latach 2014-2016, gdzie zgłosił się dobrowolnie. Z zawodu jest tłumaczem z języka angielskiego i francuskiego, na froncie otrzymał przydomek „Francuz”.

„Paradoksalnie, w Ukrainie ogłosić, że jesteś gejem czy lesbijką, wciąż jest uważane za wyraz większej odwagi niż pójście na wojnę” – mówił Pyłypenko w 2018 roku dziennikarce BBC.

Po wystawie Wiktor założył na Facebooku stronę "Wojskowi LGBT oraz ich sojusznicy" (teraz są dwie – prywatna oraz ogólnodostępna – pod taką samą nazwą), od której zaczęła się historia organizacji pozarządowej Ukraińscy Wojskowi LGBT za równymi prawami.

W 2019 roku stowarzyszenie przemaszerowało w osobnej kolumnie na Marszu Równości organizowanym przez KyivPride.

Na czele kolumny szedł Wiktor oraz lesbijka Nastia Konfederat.

Pomysł, by przejść się kolumną wojskowych LGBT+, pojawił się po tym, jak w 2018 roku Wiktor zrobił coming out. Dzięki Pyłypence wspólnota LGBT + stała się widoczna w ukraińskiej armii.

W wywiadzie dla Suspilne jesienią 2021 roku, Wirtok mówił, że

w prywatnej grupie Wojskowi LGBT oraz ich Sojusznicy jest ponad 1800 osób. Tylko 16 żołnierzy i żołnierek się wyoutowało.

Geje nie mogą być żołnierzami, ponieważ geje to też wrogowie

Inna Iryskina, ekspertka ds. transpłciowości, działaczka na rzecz praw człowieka z organizacji Insight na łamach „Gender in detail” pisze, że „ogólnie rzecz biorąc, środowisko wojskowe w Ukrainie pozostaje dość homofobiczne, więc ludzie często unikają ujawniania swojej orientacji seksualnej w miejscu służby lub robią to tylko przed dobrymi przyjaciółmi”. To z kolei „przyczynia się do rozpowszechniania mitów o rzekomej nieobecności osób LGBT+ w wojsku”.

Jednak, jak podkreśla ekspertka, znacząco spadł poziom systemowej homofobii. „Ci, którzy budowali na niej swój kapitał społeczno-polityczny, zajęli się innymi sprawami lub całkowicie zniknęli ze sfery publicznej. Prawicowo-radykalne organizacje, których działalność opierała się na przeciwstawianiu się ruchom LGBT+, również praktycznie zniknęły z przestrzeni informacyjnej. Może to wynikać z faktu, że takie działania stały się »przestarzałe« i nie są finansowane, a także z tego, że organizacje LGBT+ z kolei nie mogą obecnie organizować publicznych wydarzeń [ze względu na stan wojenny - red.]” – wyjaśnia Iryskina.

(NIE) na czasie

Przeciwnicy ustawy podkreślają, że takie rzeczy są nie na czasie. Tak samo mówili przeciwnicy przejścia na język ukraiński i urzędnicy, których obwiniono o korupcję czy naruszanie Konstytucji.

Iryskina zaznacza, że na drodze Ukrainy do członkostwa w UE są też reformy w dziedzinie praw człowieka. Trzeba je stopniowo wdrażać. „Jednak ukraińskie społeczeństwo obywatelskie nie powinno polegać wyłącznie na pomocy z Europy ani czekać na zwycięstwo. Powinno pracować nad tym już teraz. Ponieważ prawa człowieka są zawsze aktualne” – mówi ekspertka.

Zdaniem Dmytra Pawłowa, żołnierza, zwolnionego ze służby przez stan zdrowia, budowanie nowoczesnego kraju nie skończy się z wojną.

„Kiedy zmobilizowano mnie w 2022 roku, wiedziałem, że Ukraina to mój dom, bronię go, chcę tu żyć i pracować. I że po części walczę o odejście od rosyjskich wartości i swobodną miłość w tym kraju.

Ten projekt ustawy to postępowy krok, który pokaże, że osoby LGBTQ+ zasługują na równe prawa. Że jesteśmy tacy sami jak pary heteroseksualne. Mnie nie chodzi tylko o rzeczy materialne, ale także o zmiany w świadomości.

Być może, gdy ustawa zostanie uchwalona, łatwiej będzie mi powiedzieć, że to mój kochany, a nie bliski przyjaciel, odwiedzał mnie w szpitalu, gdy zostałem ranny, i że byłem szczęśliwy, że był przy mnie” – mówi w komentarzu Wonderzine.

Widoczność wojskowych LGBT+ ogólnie zmienia stosunek do społeczności, ponieważ SZU obecnie ma najwyższy poziom zaufania w Ukrainie.

W ukraińskim społeczeństwie wojna uruchomiła wiele pozytywnych zmian. Wcześniej opisywaliśmy już, jak za sprawą wojny polepszyła się sytuacja ukraińskich kobiet w armii. Wydaje się, że w tym kraju walka o prawa człowieka tylko się zaczyna. Patrząc na rewolucyjny charakter Ukraińców można mieć nadzieję, że nie cofną się o krok.

;
Na zdjęciu Krystyna Garbicz
Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze