Mimo zmiany władzy rzecznik dyscyplinarny Ziobry nadal poluje na sędziego Waldemara Żurka z Krakowa i zarzuca mu rzekome fałszowanie wyroków. Na jego wniosek sąd nakazał właśnie prokuraturze wszcząć śledztwo ws. sędziego, który był najbardziej prześladowany za władzy PiS.
Sędziemu Waldemarowi Żurkowi z Sądu Okręgowego w Krakowie – na zdjęciu u góry -, nie odpuszcza zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Razem z głównym rzecznikiem dyscyplinarnym Piotrem Schabem i drugim zastępcą Michałem Lasotą odpowiadają za masowe represje wobec sędziów.
W tym za bezpodstawne dyscyplinarki wszczynane wobec sędziego Żurka, który miał ich aż 23. Najwięcej w Polsce. Sędzia po zmianie władzy został zrehabilitowany. Wygaszane są stopniowo represje wobec niego – chodzi o dyscyplinarki i śledztwa w prokuraturze, w których szukano na niego haków.
Okazuje się jednak, że ponad rok po zmianie władzy Waldemar Żurek nadal jest męczony przez ludzi Ziobry, którzy mu nie odpuszczają. Jak ustaliło OKO.press, prokuratura w styczniu 2025 roku wszczęła śledztwo ws. sędziego. Chodzi o rzekome fałszowanie przez niego orzeczeń.
Śledztwo wszczął wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Toczy się ono w kierunku przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach z artykułu 271 kodeksu karnego.
Do śledztwa doprowadził zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. To on w 2024 roku złożył zażalenie na ówczesną decyzję Prokuratury Krajowej o odmowie śledztwa. I na początku stycznia 2025 roku Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uchylił tę odmowę i nakazał śledztwo.
Orzeczenie wydała sędzia Anna Seweryn. Nakazała ona prokuraturze jeszcze raz przejrzeć 67 wydanych przez sędziego orzeczeń, w składzie jednoosobowym (rzekome fałszowanie orzeczeń w składach wieloosobowych jest już prawomocnie umorzone). Prokuratura ma też przesłuchać Żurka jako świadka. Ma też przesłuchać przewodniczącego wydziału cywilnego, w którym orzekał sędzia i sekretarkę z tego wydziału.
I po przeprowadzeniu tych czynności prokuratura ma jeszcze raz wydać decyzję. Sąd nie przesądził o winie sędziego. Prokuratura nie miała wyjścia, musiała wszcząć śledztwo. Ale po przeprowadzeniu czynności może jeszcze raz uznać, że sędzia nie złamał prawa. Z kilku powodów.
Po pierwsze. Prokuratura już rok temu odmawiając śledztwa, oceniła zachowanie sędziego pod kątem prawnym. Po drugie. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, który w 2022 roku zarzucił sędziemu fałszowanie orzeczeń i zrobił mu za to dyscyplinarkę (rzecznik dyscyplinarny złożył też wtedy na sędziego zawiadomienie do prokuratury), kilka dni temu dostał za to zarzut dyscyplinarny. Za fałszywe oskarżenie Żurka.
Po trzecie. Dyscyplinarka sędziego za rzekome fałszowanie orzeczeń została niedawno umorzona przez rzecznika dyscyplinarnego ad hoc, który nie dopatrzył się złamania prawa przez Żurka. Po czwarte. Już teraz wiadomo, że część ewentualnych czynów z lat 2012-18 już się przedawniła. Na pewno przedawniły się wszystkie ewentualne czyny z artykułu 231 kodeksu karnego. A mimo to sąd nakazał prokuraturze pod tym kątem ocenić działania sędziego.
Sędzia Waldemar Żurek nie kryje rozgoryczenia decyzją sądu i działaniami rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Sędzia mówi OKO.press: „Nie znam akt sprawy, więc trudno mi oceniać to orzeczenie. Ale doskonale pamiętam swoje zachowanie z tamtych czasów i o to jestem spokojny”.
Dodaje: „Natomiast ze smutkiem obserwuję, że część środowiska prawników – bo nie dotyczy to tylko sędziów -, prezentowało i prezentuje postawę »moja chata z kraja«. Ale jest też całkiem spora grupa, która mocno obawia się powrotu władzy autorytarnej. Jak słyszę takie lęki wypowiadane przez sędziów i widzę, że się boją, to naprawdę martwię się o kondycję polskiego wymiaru sprawiedliwości”.
Sędzia podkreśla: „Ze spokojem czekam na dalsze działania wobec rzeczników dyscyplinarnych, którzy dawno już powinni być postawieni przed sądem za nękanie sędziów. Ale jak widać, systemowo nic się nie zmienia i mogą dalej zabierać nam czas, który potrzebny jest do sądzenia spraw obywateli. Nadal jestem wtórnie traumatyzowany. A za chwilę może się dowiemy, że powinni dostać nagrodę za to, że tak dzielnie szykanują polskich sędziów”.
W dalszej części tekstu opisujemy, jak oskarżono sędziego o rzekome fałszerstwo orzeczeń i z jakich powodów umorzono niedawno największą dyscyplinarkę wobec sędziego.
Śledztwo Prokuratury Krajowej ws. sędziego Żurka, który jest symbolem wolnych sądów to skutek tego, że rzecznicy dyscyplinarni Ziobry nadal działają. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar ich nie odwołał, bo mają kadencję, która kończy się w połowie 2026 roku. Choć są głosy, że można ich odwołać w każdej chwili, bo ustawa o ustroju sądów nie przewiduje kryteriów ich odwołania.
Piotr Schab, Przemysław Radzik i Michał Lasota mogliby być również zawieszeni na kanwie sprawy dyscyplinarnej lub karnej. Takie uprawnienie ma minister sprawiedliwości lub prezes sądu – mogą na miesiąc odsunąć ich od pracy. Ale potem finalną decyzję podejmuje Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN, w której są neo-sędziowie.
Schab, Radzik i Lasota nadal więc robią dyscyplinarki niezależnym sędziom. Utrudniają też działalność rzeczników dyscyplinarnych ad hoc, których powołuje minister sprawiedliwości. Składają też odwołania do sądów. Nie tylko ws. Żurka.
W ich sprawie Prokuratura Krajowa prowadzi kilka śledztw za represje wobec sędziów za władzy PiS. Jest też duże śledztwo ws. dyscyplinarek robionych Żurkowi.
Prokuratura Krajowa wysłała już do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN wniosek o uchylenie immunitetów Schabowi, Radzikowi i Lasocie, w związku z nieprzekazaniem rzecznikom ad hoc akt z dyscyplinarkami niezależnych sędziów.
Drugi wniosek Prokuratury Krajowej dotyczy uchylenia immunitetów Schabowi i Radzikowi. Za to, że jako byli prezesi Sądu Okręgowego w Warszawie blokowali w orzekaniu bezprawnie zawieszonego przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną sędziego Igora Tuleyę.
Niezależnie od tego Prokuratura Regionalna we Wrocławiu chce też uchylenia immunitetu Radzikowi, w związku z aferą hejterską. Chce mu stawiać m.in. zarzuty związane z przygotowaniem ataku medialnego na Żurka, który był jednym z celów afery hejterskiej.
Rzeczników dyscyplinarnych Ziobry rozliczają też rzecznicy dyscyplinarni ad hoc ministra sprawiedliwości. W stosunku do nich toczy się kilka postępowań. Niedawno rzecznik ad hoc, sędzia Andrzej Krasnodębski postawił zarzuty dyscyplinarne Michałowi Lasocie i Przemysławowi Radzikowi za trzy bezpodstawne dyscyplinarki, które zrobili sędziemu Żurkowi. Lasota dostał zarzuty m.in. za postawienie sędziemu zarzutów dyscyplinarnych rzekomego fałszowania orzeczeń. Kwalifikowane jest to teraz jako fałszywe oskarżenie sędziego.
Do oskarżenia sędziego Waldemara Żurka o fałszowanie orzeczeń doszło na konferencji prasowej w maju 2022 roku. Był na niej główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab i jego zastępca Michał Lasota. Zarzucali, że Żurek – mówili o nim Waldemar Ż. – gdy był jeszcze członkiem legalnej Krajowej Rady Sądownictwa (i jej rzecznikiem), w co najmniej 64 sprawach miał dopuścić się fałszowania orzeczeń.
Chodziło o orzeczenia wydawane przez niego w składzie jednoosobowym lub trzyosobowym, na posiedzeniach niejawnych bez udziału stron. To głównie postanowienia, w których sąd rozstrzyga o kwestiach proceduralnych i około 10 wyroków.
Schab mówił na konferencji, że fałszerstwo miało polegać na podaniu nieprawdziwej daty orzeczenia. Zdaniem Schaba w dacie wydania orzeczenia Żurek nie był w sądzie w Krakowie, tylko na posiedzeniach starej, legalnej KRS w Warszawie. Bądź też na jej posiedzeniach wyjazdowych w Gdańsku, Kudowie lub w Kijowie.
Schab oceniał to jako przestępstwo z artykułu 271 paragraf 1 kodeksu karnego – poświadczenie nieprawdy w dokumentach – oraz czyn z artykułu 231 kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień). Dodał, że za to postawiono też Żurkowi 64 zarzuty dyscyplinarne, i że wkrótce złożą na niego zawiadomienie do prokuratury.
Postępowanie dotyczące orzeczeń, w których wydaniu brał udział Żurek, prowadził Michał Lasota. Na konferencji Lasota przyznał, że o tej sprawie dostał od kogoś tzw. cynk.
O tym, że szuka on kwitów na Żurka, pisaliśmy w OKO.press w 2021 roku. Ujawniliśmy, że ściągnął z Sądu Okręgowego w Krakowie odpisy ponad 120 orzeczeń z okresu 2010-2018, gdy Żurek był rzecznikiem KRS. Lasota pytał o konkretne sprawy, czyli wiedział, czego ma szukać.
Żurek wtedy orzekał w II wydziale cywilnym odwoławczym (potem karnie został przeniesiony do wydziału cywilnego pierwszoinstancyjnego). Rozpoznawał tam odwołania od orzeczeń krakowskich sądów rejonowych.
I choć część kwestionowanych orzeczeń wydały składy trzy osobowe, to na konferencji prasowej Schab z Lasotą przyznali, że zarzuty dyscyplinarne postawili tylko Żurkowi. Co pokazuje, że celowo szukano na niego haków.
Sędzia Żurek o zarzutach dyscyplinarnych dowiedział się z konferencji. Gdy był na zwolnieniu lekarskim, więc nie mógł się bronić.
W rozmowie z OKO.press tak odniósł się wtedy do 64 zarzutów dyscyplinarnych: „Dajcie mi Żurka, a znajdziemy na niego paragraf. Po to byłem wcześniej trałowany. Będę się bronił, bo sprawa została wykreowana na potrzeby medialnego zniszczenia mnie. Widać, że ogromna liczba postępowań dyscyplinarnych wobec mnie nic do tej pory nie dała, więc próbuje się zrobić ze mnie przestępcę” – mówił OKO.press sędzia Żurek.
Dodawał: „I dzieje się to przed przyjazdem do Polski komisarz Ursuli von der Leyen [miała rozmawiać o odblokowaniu KPO – red.] i po haniebnych wypowiedziach premiera Mateusza Morawieckiego, który mówił, że Izba Dyscyplinarna miała głównie sprawy sędziów gwałcicieli, złodziei i jeżdżących pod wpływem alkoholu. Co okazało się nieprawdą”.
Sędzia dalej tłumaczył, że dopiero od niedawna posiedzenia sądu (bez udziału stron) są sformalizowane. Mówił: „W okresie, którego dotyczą zarzuty, posiedzenia były niesformalizowane. Sędziowie umawiali się na nie nawet w swoich gabinetach w sądzie. Sędzia referent przygotowywał projekt orzeczenia i był on omawiany na posiedzeniu”. I dalej: „Często jest tak, że nie załatwia się sprawy na jednym posiedzeniu. Bo trzeba coś w projekcie orzeczenia zmodyfikować, dodać lub utrzeć stanowisko. I wtedy zwołuje się kolejne posiedzenie”.
Żurek tłumaczył, że w jego sprawie mogło być tak, że ktoś przedłożył do podpisu ostateczny projekt orzeczenia, ale nie zmienił w nim daty.
Sędzia: „Do takich omyłek pisarskich dochodzi. Ale wtedy się to prostuje, na co są przepisy, a nie stawia zarzuty dyscyplinarne, czy karne”. Podkreśla, że nie fałszował żadnych orzeczeń, bo fałszerstwo jest wtedy, gdy czyni się to celowo by zmienić treść orzeczenia. A sama data nie ma znaczenia dla ważności wyroku, który zaczyna obowiązywać, gdy jest podpisany przez wszystkich sędziów.
Żurek zaznaczał, że gdyby nawet data orzeczenia nie zgadzała się z faktyczną datą jego podpisania, to nie powoduje to szkody dla stron procesu cywilnego. Główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab na konferencji był pytany przez dziennikarzy, czy tak „sfałszowane” orzeczenia wyrządziły jakąś szkodę. Odpowiedział, że miało to wpływ na bieg terminu przedawnienia dla stron.
Ale Schab nie miał racji. Żurek wydawał wtedy prawomocne orzeczenia cywilne. W takich sprawach bieg przedawnienia przerywa się m.in. złożeniem pozwu. Data wydania orzeczenia nie ma znaczenia. Inaczej jest w sprawach karnych i być może o nie chodziło Schabowi, który jest karnistą. Ponadto Schab nie podał żadnego przykładu sprawy, w której data miałaby znaczenie dla stron.
Sędzia Żurek w rozmowie z OKO.press podkreślał, że w czasie gdy zasiadał w KRS, dużo pracował. I często pojawiał się w sądzie z samego rana, wychodził na salę, a potem jechał na posiedzenie KRS. Pojawiał się też w sądzie po południu i pracował wieczorami. Bo sędziowie mają nienormowany czas pracy i często pracują nawet w domu. Również w weekendy zabierając akta spraw, choć też mogą mieć za to zarzuty.
Nie jest też tajemnicą, że sędziowie wcześniej przygotowują projekty wyroków i uzasadnienia do nich, dlatego często wydając wyrok na rozprawie, odczytują go z kartek. To normalna tzw. kuchnia przygotowywania orzeczeń.
Sędzia Żurek mówił, że w sądach w czasie epidemii koronawirusa istniała praktyka, że akta sprawy leżały na sali rozpraw i sędziowie ze składów wieloosobowych korzystali z nich pojedynczo. „Często w odstępach 24-godzinnych, by się nie zarazić. I podpisywali orzeczenia pojedynczo, w różnych dniach, choć na orzeczeniu jest jedna data. I co im teraz też będą stawiane zarzuty fałszerstwa?” – mówił sędzia Żurek.
Tak, w trybie obiegowym podpisywała orzeczenia przewodnicząca neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka, ale jej dyscyplinarki za to nikt nie robił. Żurek: „Widać cel był jeden. Trzeba było pokazać jednego z liderów środowiska sędziów jako fałszerza wyroków i skompromitować go w oczach Komisji Europejskiej”.
Dyscyplinarkę za rzekome fałszowanie orzeczeń dla sędziego Żurka przejął od Michała Lasoty rzecznik dyscyplinarny ad hoc Grzegorz Kasicki i umorzył ją w grudniu 2024 roku. Akta m.in. tej sprawy trzeba było przejąć siłowo, przy pomocy policji.
Rzecznik ad hoc Kasicki umorzył największą dyscyplinarkę sędziego Żurka, bo uznał, że nie popełnił on deliktu dyscyplinarnego uchybienia godności urzędu sędziego.
Żurek finalnie zarzuty dyscyplinarne dostał za to, że w latach 2012-18 wydawał w składach kolegialnych lub jednoosobowych orzeczenia na posiedzeniach niejawnych, bez udziału stron. Nie były to wyroki wydawane na sali rozpraw. Żurek w ten sposób wydawał głównie postanowienia dotyczące kwestii proceduralnych. Lasota zarzucił mu poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Sędzia bronił się, że pracował w sądzie rano przed wyjazdem do stolicy i wieczorem, po powrocie z KRS. Co potwierdzili inni sędziowie. I rzecznik ad hoc teraz to uznał. Ale powodów umorzenia dyscyplinarki jest więcej. Rzecznik Kasicki zauważył, że rzecznik dyscyplinarny Lasota nie postawił zarzutów innym sędziom, którzy wydali te orzeczenia z Żurkiem.
Rzecznik ad hoc stwierdził też, że nawet gdyby Żurek podpisywał orzeczenia, w innej dacie niż je wydano, to było to legalne. Bo orzeczenie wydane na posiedzeniu niejawnym wiąże z chwilą jego podpisania. Dopuszcza to kodeks postępowania cywilnego, który pozwala nawet, by posiedzenia sądowe odbywały się poza budynkiem sądu. Ma to pomóc w sprawnym załatwieniu sprawy. Sędzia Żurek jednoosobowo takie orzeczenia mógł więc wydać nawet w domu lub w czasie podróży służbowej.
Z kolei w składach wieloosobowych dopuszczalne jest złożenie przez sędziów podpisów pod orzeczeniem w innym czasie. Nie muszą jego podpisać jednocześnie. Rzecznik ad hoc tego nie podnosił w swojej decyzji. Ale obiegowe podpisywanie takich orzeczeń było praktyką w sądach, bo zanim je wydano, sędziowie często ucierali stanowiska.
Tryb obiegowy był zwłaszcza praktykowany w czasie epidemii, by uniknąć zakażenia koronawirusem.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Anna Seweryn
dyscyplinarki
Michał Lasota
Piotr Schab
represje wobec sędziów
rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik
Sąd Rejonowy Katowice-Wschód
śledztwo
wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze