Absurdalne zarzuty dyscyplinarne za spotkania z dziećmi i obywatelami w ramach Tour de Konstytucja, umorzył rzecznik dyscyplinarny ad hoc. Umorzył też zarzuty wobec sędziego Żurka za stosowanie wyroków ETPCz i TSUE. To była ostatnia dyscyplinarka zrobiona mu za władzy PiS
To kolejna ważna decyzja w procesie oczyszczania sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie – jednego z symboli wolnych sądów – z bezpodstawnych dyscyplinarek. Wytaczali mu je za czasów PiS główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab i jego zastępcy Michał Lasota oraz Przemysław Radzik.
Sędzia miał ich aż 23, najwięcej w Polsce. Miały go złamać jako sędziego i zamęczyć. Ale sędzia wytrzymał napór. I teraz krok po kroku jest oczyszczany z represyjnych zarzutów. Dyscyplinarki założone przez ludzi Ziobry sędziemu Żurkowi – ale też innym sędziom znanym z obrony praworządności – przejmują teraz rzecznicy dyscyplinarni ad hoc. Powołał ich minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Celem jego rzeczników jest wygaszenie represji. I to robią.
W sprawie Żurka zarzuty dyscyplinarne umorzył rzecznik dyscyplinarny ad hoc i sędzia ze Szczecina Grzegorz Kasicki. Decyzję o umorzeniu 6 zarzutów wydał 23 grudnia 2024 roku.
Umorzenie dotyczy zarzutów, które postawił sędziemu zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik. Zrobił to w połowie sierpnia 2023 roku, na dwa miesiące przed zmianą władzy w Polsce. Była to ostatnia dyscyplinarka zrobiona sędziemu. Chodzi o:
W przypadku sędziów delegowanych TSUE w listopadzie 2021 roku wydał wyrok podważający prawo ministra do delegowania sędziów. Trybunał orzekł, że w ten sposób można wpływać na orzeczenia i niezawisłość sędziów. Bo decyzja ministra jest uznaniowa i może w każdej chwili odwołać sędziego z delegacji.
Z kolei status neosędziów i neo-KRS podważono w licznych orzeczeniach ETPCz, TSUE i SN. I sędzia te orzeczenia po prostu wykonał, kwestionując orzeczenia wydane z udziałem neosędziów i sędziów delegowanych.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał, że sędzia prowadził tam działalność publiczną niedającą się pogodzić z konstytucyjną zasadą niezależności sądów oraz uchybił godności urzędu sędziego. Zarzucono mu też, że robił to w godzinach pracy sądu, czym rzekomo uchybił swoim obowiązkom. Do tego Radzik dorzucił też Żurkowi zarzut za wypowiedzi dla OKO.press, w jednym z artykułów.
Problemy miała potem dyrektorka szkoły podstawowej w Dobczycach – została zawieszona – i nauczyciele, którzy poszli z dziećmi na Tour de Konstytucja. A sędziemu zrobiono dyscyplinarkę. Zarzucono mu rzekomą agitację polityczną i, że był w Dobczycach w godzinach pracy sądu.
O te dyscyplinarki wnosiła do rzecznika dyscyplinarnego ówczesna prezeska Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka, obecnie przewodnicząca neo-KRS. Wnosiło też Kolegium Sądu Okręgowego w Krakowie, złożone z prezesów krakowskich sądów, z nominacji resortu Ziobry.
Na zdjęciu u góry sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.
Teraz sprawę 6 zarzutów dyscyplinarnych umorzył rzecznik dyscyplinarny ad hoc Grzegorz Kasicki, stwierdzając, że sędzia nie popełnił deliktu dyscyplinarnego. Uznał on, że w sprawie trzech pierwszych zarzutów sędzia mógł kwestionować status sędziów delegowanych i neosędziów.
Bo pozwalały mu na to orzeczenia ETPCz, TSUE i SN. A zakazywanie tego przez ustawę kagańcową – m.in. na nią powoływał się Radzik – jest nieskuteczne. Bo jest ona sprzeczna z prawem europejskim, co orzekł TSUE. I była ona przez jakiś czas zawieszona przez TSUE.
W sprawie przemawiania na pikietach pod sądem i udziału w Tour de Konstytucja, rzecznik ad hoc podkreślił, że sędzia jak każdy obywatel ma prawo do wyrażania poglądów. Sędzia Żurek nie wypowiadał się jednak o polityce i nie był na politycznym zgromadzeniu. Był na spotkaniach z sędziami i obywatelami.
Wypowiadał się też w kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości. A takie prawo dają sędziom orzeczenia ETPCz ws. Węgier i Rosji oraz Deklaracja Sofijska przyjęta przez Europejską Sieć Rad Sądownictwa zaniepokojoną sytuacją sędziów w Turcji.
Żurek mógł też brać udział w spotkaniach pod sądem i z obywatelami w godzinach pracy sądu, bo sędzia ma nienormowany czas pracy. Jest on zadaniowy. Zaś rzecznik dyscyplinarny nie wykazał, by sędzia uchybił swoim obowiązkom lub z tego powodu zawalił jakieś sprawy obywateli w sądzie.
To kolejne już umorzenie bezpodstawnych zarzutów dyscyplinarnych wobec Żurka. W grudniu 2024 roku rzecznik dyscyplinarny ad hoc umorzył aż 68 zarzutów za rzekome fałszowanie orzeczeń przez Żurka. Te bezpodstawne zarzuty postawił sędziemu zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota.
Sędzia Waldemar Żurek tak komentuje OKO.press umorzenie teraz, ostatniej wytoczonej mu za władzy PiS dyscyplinarki: „Te umorzone sprawy bardzo jasno pokazują, jaka była metoda szykan. Jest czymś kuriozalnym, że za czytanie dzieciom Konstytucji chciało się niszczyć sędziego”.
Dodaje: „Same zarzuty były też stawiane absurdalnie. Bo czas pracy sędziego jest określony wymiarem zadań. A ja wtedy nie miałem wokandy. Zaś po powrocie do Krakowa z Tour de Konstytucja w Dobczycach wróciłem do sądu i do późnego wieczora pracowałem”.
Sędzia mówi dalej: „Rzecznik dyscyplinarny nawet nie sprawdził, czy i jak długo w tych dniach byłem w pracy. Widać więc, że miała tu zadziałać prosta zasada z czasów stalinowskich: dajcie człowieka, a znajdziemy na niego paragraf”.
Żurek podkreśla: „Można powiedzieć, że to umorzenie to dobra wiadomości. Ale nadal jeszcze działa nielegalny KRS, który wnosi odwołania od takich umorzeń. Moim zdaniem nie wywołują one skutku prawnego. Ale nadal zabiera mi to czas. Bo muszę jeździć na te sprawy.
Tylko w styczniu i w lutym będę 6 razy w różnych miastach, w związku z moimi sprawami dotyczącymi indywidualnego przywracania praworządności. Uważam, że powinna powstać jakaś instytucja katalogująca wszystkie szykany, które państwo autorytarne stosowało wobec sędziów i obywateli. I, że ten problem zostanie załatwiony całościowo”.
I jeszcze jedna wypowiedź sędziego Żurka: „Musimy dokonać rozliczenia wszystkich osób, które niszczyły praworządność. Tak, by potencjalni następcy wiedzieli, że niszczenie państwa nie uchodzi bezkarnie. Nie spocznę w tym”.
Represje wobec Żurka skończyły się po zmianie władzy. Jego dyscyplinarki są sukcesywnie wygaszane. Również prokuratura umorzyła kilka spraw, w których szukano na niego haków. Sędzia wrócił też do starego wydziału w sądzie, z którego w 2018 roku przeniosła go karnie, do innego wydziału była prezeska sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka.
Żurek dziś jest wicedyrektorem KSSiP. Ale chce rozliczyć wszystkich winnych jego niszczenia przez 8 lat władzy PiS. Dlatego z pełnomocnikami podejmuje różne działania, które mają do tego doprowadzić.
Niedawno sędzia pozwał o 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia sędziów, którym prokuratura chce stawiać zarzuty za udział w aferze hejterskiej. Chodzi o sędziów, którzy podejmowali działania wymierzone w Żurka. Czyli byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, stołecznego sędziego Jakuba Iwańca i zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika.
Sędzia Żurek złożył też kilka zawiadomień do prokuratury. Pierwsze dotyczyło byłej już prezeski Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmary Pawełczyk-Woickiej, obecnej przewodniczącej neo-KRS. Zawiadomienie jest za łamanie jego praw pracowniczych i szykanowanie go w sądzie.
Złożył też zawiadomienie na rzeczników dyscyplinarnych Ziobry za wytaczanie mu bezpodstawnych dyscyplinarek. Chodzi o głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego zastępców Michała Lasotę oraz Przemysława Radzika. W 2024 roku sąd nakazał śledztwo w ich sprawie. Wszczęła je Prokuratura Krajowa.
Za represje wobec Żurka rzecznicy dyscyplinarni Schab, Radzik i Lasota mają też postępowanie dyscyplinarne. Wytoczył je rzecznik dyscyplinarny ad hoc ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Prokuratura oceni też działania CBA, które za władzy PiS miesiącami kontrolowało majątek sędziego i nic nie znalazło. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Zawiadomienie złożył sędzia Żurek.
To nie koniec. Sędzia złożył też dwa zawiadomienia do prokuratury obejmujące neosędziów SN. Chodzi o Małgorzatę Manowską, neosędzię na stanowisku I prezeski SN i neosędziów Marię Szczepaniec i Aleksandra Stępkowskiego z nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zawiadomienie ws. Manowskiej dotyczy zablokowania wykonania orzeczeń TSUE ws. statusu neosędziów SN. Te sprawy były zainicjowane m.in. przez sędziego Żurka.
Ws. Stępkowskiego zawiadomienie dotyczy tego, że na podstawie kopii akt negatywnie załatwił jego odwołanie od karnego przeniesienia do innego wydziału w sądzie. Stępkowski załatwił sprawę, choć miała to zrobić legalna Izba Cywilna, która miała oryginały akt.
Z kolei zawiadomienie na neosędzię Marię Szczepaniec dotyczy tego, w jaki sposób rozpoznała skargę nadzwyczajną Ziobry i skasowała jako skład orzekający (razem z ławnikiem) korzystny dla Żurka prawomocny wyrok w rozliczeniach z byłą żoną.
Sędzia zarzuca też Szczepaniec, Stępkowskiemu i Manowskiej, że podszywają się pod funkcję legalnych sędziów SN. W sprawie neo-sędzi Szczepaniec Prokuratura Krajowa wszczęła już śledztwo.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
dyscyplinarki
Grzegorz Kasicki
praworządność
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze