Putin wreszcie zbiera owoce swojej wojny, a fasada wojennego wzrostu zaczyna się kruszyć. Zarazem nie oznacza to, że wojna szybko się skończy, i w krótkim okresie powinniśmy raczej spodziewać się wzrostu napięcia na naszej granicy
Od samego początku pełnoskalowej inwazji Putina na Ukrainę ekonomiści (w tym i niżej podpisany) twierdzili, że długa wojna skończy się dla Rosji ekonomiczną katastrofą. Z drugiej strony, przez ostatnie trzy i pół roku Moskwa mogła pochwalić się dobrymi wynikami gospodarczymi, co sprzyjający Rosji komentatorzy wykorzystywali jako argument przeciw sankcjom i wsparciu dla Ukrainy.
W ostatnich tygodniach propaganda sukcesu ustąpiła jednak miejsca znacznie ostrożniejszemu przekazowi. Putin zaczął wspominać o „miękkim lądowaniu”, próbując uspokoić nastroje po niepokojących wypowiedziach kilku przedstawicieli elity rosyjskiej gospodarki.
Najgłośniejsze były tu słowa Elwiry Nabiulliny (szefowej Rosyjskiego Banku Centralnego) o tym, że Rosja „osiągnęła kres swych możliwości”, oraz opinia Germana Grefa (szefa Sberbanku, największego banku w Rosji), wedle którego Rosja w pierwszej połowie 2025 roku znajdowała się w stanie tzw. technicznej recesji (definiowanej jako okres minimum dwóch kwartałów z ujemnym przyrostem PKB).
Przypomnijmy dla kontekstu, że jeszcze rok temu rosyjski PKB urósł o 4,3 proc. Większość ekonomistów spodziewała się w 2025 roku spowolnienia, ale wciąż jednak wzrostu, z typową prognozą na poziomie około półtora punktu proc. (Kreml stawiał na przedział 2 do 2,5 proc.).
Przypomnijmy dla kontekstu, że jeszcze rok temu rosyjski PKB urósł o 4,3 proc. Większość ekonomistów spodziewała się w 2025 roku spowolnienia, ale wciąż jednak wzrostu, z typową prognozą na poziomie około półtora punktu proc. (Kreml stawiał na przedział 2 do 2,5 proc.).
Jak rozumieć ten zwrot akcji?
W tym tekście chciałbym obronić następującą tezę: Putin zaczął wreszcie zbierać owoce swojej wojny, a fasada wojennego wzrostu na naszych oczach zaczyna się kruszyć. Zarazem nie oznacza to, że wojna szybko się skończy, i w krótkim okresie powinniśmy raczej spodziewać się wzrostu napięcia na naszej granicy.
Juniorprofesor na Uniwersytecie w Bielefeld. Interesuje się interakcjami rynków finansowych i makroekonomii, wpływem polityki monetarnej na stabilność makroekonomiczną i finansową, oraz bańkami spekulacyjnymi
Juniorprofesor na Uniwersytecie w Bielefeld. Interesuje się interakcjami rynków finansowych i makroekonomii, wpływem polityki monetarnej na stabilność makroekonomiczną i finansową, oraz bańkami spekulacyjnymi
Komentarze