0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Najnowsza opinia biegłego sądowego to duży sukces sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry). Z pozoru błaha sprawa wypadku w pracy, w wyniku którego sędzia ma uszkodzone kolano, stała się bowiem pretekstem do jego nękania w sądzie oraz do szukania na niego haków przez Prokuraturę Krajową.

To nie przypadek. Bo sędzia Żurek od czasu gdy był jeszcze rzecznikiem starej, legalnej Krajowej Rady Sądownictwa broni wolnych sądów, których jest symbolem. I za tę obronę jest najbardziej prześladowanym sędzią w Polsce. Ściga go prokuratura Ziobry i rzecznicy dyscyplinarni Ziobry. Ma już 20 postępowań dyscyplinarnych. Te sprawy mają go złamać i zamęczyć.

Teraz okazuje się, że racja jest po stronie sędziego Żurka. Z najnowszej opinii biegłego lekarza sądowego jednoznacznie wynika, że sędzia uległ wypadkowi w pracy. I po tym jak najechała na niego maszyna do czyszczenia podłóg - pchana przez osobę sprzątającą korytarz sądowy - sędzia doznał kontuzji kolana. Sędzia musiał potem kolano operować i rehabilitować. Co skutkowało tym, że był na zwolnieniu lekarskim.

Ale władze Sądu Okręgowego w Krakowie na czele z prezes Dagmarą Pawełczyk-Woicką - nominatką ministra Ziobry i członkinią neo-KRS bis - odmawiają uznania wypadku. Żurek musiał więc pozwać macierzysty sąd, by dochodzić swoich praw. I na potrzeby tego procesu powstała teraz opinia biegłego lekarza sądowego.

Opinia ta dyskredytuje też działania wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, powołanego przez PiS do ścigania sędziów i prokuratorów. Jak pisaliśmy w OKO.press, zainteresował się on wypadkiem Żurka i wszczął postępowanie. Prokuratura założyła, że Żurek mógł chcieć wyłudzić odszkodowanie za wypadek. Z najnowszej opinii biegłego sądowego wynika jednak, że Żurek nie był symulantem.

„Moja sprawa pokazuje każdemu Kowalskiemu, że jak stanie na drodze władzy politycznej, to latami będzie musiał dochodzić sprawiedliwości” - mówi OKO.press sędzia Waldemar Żurek. „Nie dam się złamać, nadal będę walczył o to, by każdy w Polsce mógł dochodzić sprawiedliwości przed niezależnym sądem, wolnym od politycznych nacisków. Niezależne sądy to podstawa demokracji, a ja na własnej skórze odczuwam jak jest to bardzo ważne” - podkreśla sędzia. I dodaje: „Wszyscy, którzy przekraczają swoje uprawnienie przy tej sprawie, poniosą w przyszłości odpowiedzialność i będą płacić odszkodowania z własnej kieszeni”.

Dagmara Pawełczyk-Woicka
Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka i jednocześnie członkowi nowej KRS. Fot. Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.pl.

Jak Żurek zderzył się z „maszyną” Ziobry

Przypomnijmy jak błaha sprawa zderzenia sędziego Waldemara Żurka z maszyną do czyszczenia podłóg, urosła do niemal najgroźniejszego przestępstwa ściganego aż przez Prokuraturę Krajową.

Sędzia z maszyną zderzył się w listopadzie 2018 roku, gdy wychodził z toalety w sądzie. W lewej ręce trzymał telefon komórkowy, przez który rozmawiał, dlatego drzwi otworzył prawą ręką. By przytrzymać drzwi, wyszedł bokiem. Wtedy wjechała w niego maszyna do czyszczenia podłóg pchana przez operatora. Maszyna uderzyła Żurka w nogi i podcięła go. Sędzia przechylił się do tyłu i oparł na niej. Jednocześnie prawym kolanem uderzył w drzwi. W wyniku zderzenia ciężar ciała przerzucił na lewą nogę, by nie upaść.

Po wymianie zdań z operatorem maszyny utykając poszedł dalej. Sędzia nie poszedł wtedy na zwolnienie lekarskie. Choć czuł ból w kolanie uznał, że uda mu się to rozchodzić. Dlatego dalej chodził do pracy. Kolano jednak cały czas bolało. Wiosną 2019 roku poszedł do lekarza, zrobił prześwietlenie. Usłyszał, że szybko musi wykonać zabieg, by ratować kolano. Po tym zabiegu poszedł na zwolnienie lekarskie, bo musiał przejść rehabilitację.

Przeczytaj także:

Sędzia Żurek nie dostał jednak odszkodowania za wypadek w pracy, bo padły na niego podejrzenia, że celowo wszedł na maszynę, żeby nie musieć przychodzić do sądu. Z wypadku drwił hejterski profil na Twitterze Kasta Watch, który miał dostęp do wrażliwej dokumentacji dotyczącej niezależnych sędziów.

Władze Sądu Okręgowego w Krakowie - czyli macierzystego sądu Żurka - odmawiają uznania, że zdarzenie z maszyną było wypadkiem przy pracy. Sąd powołał w tej sprawie komisję powypadkową. Stwierdziła ona, że doszło do wypadku przy pracy, ale prezes sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka (nominatka resortu Ziobry i jednocześnie członkini nowej KRS) odmówiła podpisania protokołu z prac komisji zarzucając, że w materiałach nie ma nagrania z monitoringu.

Nagranie miał dyrektor sądu Piotr Słaby, również nominat resortu Ziobry. Ale przez kilka miesięcy nie chciał go udostępnić sędziemu Żurkowi. Komisja powypadkowa nagranie uzupełniła, ale prezes sądu nadal odmawiała podpisania protokołu. Tym razem uznała, że komisję powołano wadliwie. Powołano więc nową, która wydała decyzję po myśli prezeski sądu. Nowa komisja uznała, że zderzenie Żurka z maszyną wypadkiem nie było. Stwierdziła, że brakuje jednoznacznej opinii lekarskiej wskazującej, że uraz kolana ma związek z wypadkiem. Ale również opinia nowej komisji nie była jednoznaczna, bo jeden z jej członków złożył zdanie odrębne. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Co ciekawe, władze krakowskiego sądu do sprawy przeciwko Żurkowi chciały wciągnąć renomowany, państwowy Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna z Krakowa. Instytut podlega ministrowi sprawiedliwości. Jak ujawniliśmy w OKO.press, Instytut podjął wstępne czynności w tej sprawie i miał dostęp do dokumentacji z wypadku Żurka. Problem w tym, że władze sądu mogły nadużyć prawa, bo Instytut na co dzień wykonuje ekspertyzy na zlecenie sądu, ale tylko na zlecenie sędziów prowadzących procesy.

W tej sprawie z Instytutem kontaktowała się prezeska krakowskiego sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka i dyrektor sądu Piotr Słaby. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Sędzia Żurek, by dochodzić swoich praw, złożył pozew do sądu pracy o ustalenie, że zderzenie z maszyną było wypadkiem w pracy. Proces już trwa. Toczy się przed Sądem Rejonowym Katowice-Zachód.

Biegły sądowy: maszyna uszkodziła lewe kolano Żurka

I teraz na potrzeby procesu wytoczonego przez Żurka macierzystemu sądowi powstała korzystna dla niego opinia biegłego lekarza sądowego. Sporządził ją biegły z zakresu ortopedii i traumatologii. Przeanalizował akta sprawy, w których jest m.in. dokumentacja z leczenia sędziego. Zbadał też Żurka.

Biegły miał odpowiedzieć na trzy pytania sądu. Czy zderzenie z maszyną spowodowało uraz kolana. Czy operacja kolana była spowodowana zderzeniem z maszyną. I czy uraz kolana na pewno powstał po zdarzeniu z maszyną, czy też np. w wyniku innych schorzeń. I biegły sądowy postawił w swojej opinii jednoznaczne wnioski. Zderzenie z maszyną wywołało u sędziego Żurka uraz lewego kolana, w postaci uszkodzenia łękotki. W wyniku tego wypadku musiał potem operować kolano.

To już druga korzystna dla Żurka opinia biegłego sądowego powstała na potrzeby procesu z jego macierzystym sądem. Pierwszą opinię sporządził w 2021 roku biegły z zakresu badań mechanoskopijnych. Ten biegły miał ustalić, czy w wyniku zderzenia z maszyną do czyszczenia podłóg Żurek doznał urazu kolana. Opinię wydał na podstawie dokumentów oraz nagrania z monitoringu.

Biegły w swojej opinii na początku wytknął komisji powołanej przez sąd, że nie uznając wypadku oparła się na tym, że sędzia od razu po zderzeniu z maszyną nie poszedł na zwolnienie lekarskie. Stwierdził, że to żaden dowód na brak urazu nogi, bo są urazy powypadkowe, które nie uniemożliwiają wykonywania pracy. Podkreślił, że nawet samo zwolnienie lekarskie nie przesądza, czy był uraz lub go nie było. Potwierdza bowiem tylko to, że ktoś nie jest zdolny do wykonywania pracy.

Tymczasem komisja uznała, że urazu po zderzeniu nie było. Sugerowała, że już wcześniej sędzia musiał mieć uraz kolana. Biegły wytknął jednak komisji, że nie zrobiła analizy przebiegu zdarzenia pod kątem tego, jak szybko poruszała się maszyna i z jaką siłą uderzyła w Żurka. A mogła to wyliczyć w prosty sposób na podstawie nagrania z monitoringu oraz wagi sędziego i maszyny. Biegły podkreślił, że takie wyliczenia może zrobić nawet student wydziału mechanicznego czy fizyki.

Biegły sądowy od badań mechanoskopijnych takie wyliczenia zrobił. I finalnie doszedł do wniosku, że po zderzeniu maszyną Żurek doznał urazu, choć nie może określić, z jaką siłą maszyna go uderzyła. Nie może też określić rozmiaru urazu. Biegły nie ustalił również jednoznacznie, czy uraz kolana powstał tylko w wyniku zderzenia z maszyną. Ale opinia potwierdziła, że był wypadek. Pisaliśmy o tej opinii w OKO.press:

Władze sądu w procesie, który wytoczył im sędzia Żurek, zawnioskowały jednak o kolejną opinię biegłego. I sąd ją zlecił właśnie biegłemu z zakresu ortopedii. Dlatego powstała druga opinia biegłego, również korzystna dla sędziego.

Żurek: Nie dam się złamać, nie odpuszczę

Sędzia Waldemar Żurek po dwóch korzystnych dla siebie opiniach biegłych sądowych pyta, ile jeszcze Skarb Państwa będzie musiał ponieść kosztów, za upór prezeski Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmary Pawełczyk-Woickiej.

„Podatnicy zrzucają się na obsługę tego procesu przez pełnomocników zatrudnionych przez władze sądu. Cały czas neguje się to, że maszyna mnie potrąciła, choć potwierdza to nagranie z monitoringu. Rozwiązano komisję wypadkową, która to potwierdziła i zmuszono mnie do wytoczenia pozwu” - mówi OKO.press Żurek.

I dalej: „A teraz mamy kolejną opinię biegłego sądowego potwierdzającą, że moja noga została uszkodzona na skutek tego wypadku. Ile jeszcze musi zapłacić Skarb Państwa za bezsensowny upór koleżanki ministra sprawiedliwości [Pawełczyk-Woicka chodziła ze Zbigniewem Ziobrą do tej samej szkoły - red.]. Nie mówiąc o tym, że stan mojej nogi się pogarsza, co stwierdza lekarz sądowy”.

Sędzia Żurek podkreśla: „To pokazuje absurdalność systemu zarządzanego przez osoby namaszczone przez polityków. Czują się bezkarni. Ta sprawa pokazuje każdemu Kowalskiemu, że jak stanie na drodze władzy politycznej, to latami będzie musiał dochodzić sprawiedliwości. Być może nawet w sądach europejskich, bo w Polsce może teraz trafić na neo-sędziego [czyli sędziego wadliwie powołanego przez neo-KRS - red.] lub sędziego zastraszonego przez władzę”.

Żurek zapowiada, że tej sprawy nie odpuści i dalej będzie walczył o wolne sądy. „Niezależne sądy to podstawa demokracji, a ja na własnej skórze odczuwam, jak jest to bardzo ważne” - zaznacza sędzia.

Niszczenie sędziego Żurka

Drobna sprawa wypadku z maszyną do czyszczenia podłóg, jak w soczewce pokazuje, jak jest wykorzystywany aparat państwa przeciwko niezależnemu sędziemu, który stał się symbolem walki o praworządność w Polsce.

Sędzia Waldemar Żurek od początku krytykuje przejmowanie przez ministra Ziobrę i władzę PiS kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Robił to najpierw jako rzecznik starej, legalnej KRS, którą PiS - łamiąc Konstytucję - rozwiązał w trakcie kadencji. I zastąpił nową KRS, którą obsadził głównie sędziami powiązanymi z resortem ministra Ziobry.

Żurek jednak do dziś broni praworządności i wolnych sądów. I za to jest represjonowany. Skala represji jest bezprecedensowa. Służby skarbowe i CBA sprawdzały jego majątek, ale nic na niego nie znalazły. Uruchamia się przeciwko niemu na masową skalę postępowania dyscyplinarne. Robią to zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba. Czyli Przemysław Radzik i Michał Lasota. Wszyscy są nominatami ministra Ziobry.

Ścigają Żurka za byle co - krytykę „reform” Ziobry i jego ludzi w wymiarze sprawiedliwości. Za spotkania z obywatelami. Czy za podważenie legalności neo-sędziów z SN. Żurek jest rekordzistą jeśli chodzi o liczbę postępowań dyscyplinarnych. Ma ich już 20. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Niezależnie od tego Żurka sprawdza Prokuratura Krajowa. Prowadziła ona trzy postępowania dotyczące sędziego. Dwa były związane ze zderzeniem z maszyną do czyszczenia podłóg.

Trzecie, najnowsze postępowanie też wydaje się absurdalne. Prokuratura Krajowa sprawdza bowiem, czy sędzia Żurek wraz z innym krakowskim sędzią Wojciechem Maczugą, złamali prawo wieszając w krakowskim sądzie w 2021 roku plakaty w obronie represjonowanego kolegi. Prokuratura sprawdza czy podczas tej akcji znieważyli oni słownie dyrektora sądu Piotra Słabego, który powieszone przez nich plakaty zrywał. Podczas tej akcji doszło do wymianu zdań. Sędziowie ironizowali z zachowania Słabego i pewnie dyrektor tymi żartami poczuł się dotknięty. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

To nie koniec. By dopiec sędziemu, prokuratura miesza się do jego rozliczeń finansowych z byłą żoną. Prokurator Generalny wniósł już trzy skargi nadzwyczajne do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy Sądzie Najwyższym. Prokurator chce skasowania przez tę Izbę trzech prawomocnych wyroków, korzystnych dla Żurka. Jeden wyrok Izba już skasowała i orzekła na korzyść byłej małżonki. Co może wpędzić sędziego w kłopoty finansowe. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Skarga nadzwyczajna to nadzwyczajny środek uchwalony przez PiS. Miał służyć do kasowania starych, niesprawiedliwych wyroków. Prokuratura użyła go jednak przeciwko niepokornemu sędziemu, chcąc doprowadzić do skasowania wyroków wydawanych teraz, a nie przed wieloma laty.

Nie robi tego bez powodu. Wcześniej była żona wysłała na Żurka donos, w którym opisała ich prywatne, rodzinne sprawy. Opisały to media, co uruchomiło hejt na sędziego. Żurek pozwał za to byłą żonę do sądu i wygrał. Sąd w prawomocnym wyroku nakazał przeprosić sędziego. A teraz Prokurator Generalny chce doprowadzić do skasowania również tego wyroku przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Sędzia Żurek nie jest jedynym ściganym krakowskim sędzią. Są oni znani na całą Polskę z obrony praworządności. Więc spada też na nich niespotykana skala represji i szykan służbowych. Na zdjęciu krakowscy sędziowie w grudniu 2021 roku przed ich choinką pełną symboli. Hasła na choince nawiązujące do praworządności i praw człowieka nie spodobały się jednak władzom sądu. Najpierw ktoś zniszczył bombki, a gdy sędziowie powiesili nowe ozdoby, choinkę usunięto. Fot. Sędziowie krakowscy.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze