Politycy PiS i ich urzędnicy zostali oskarżeni o sprzedawanie wiz osobom z Azji i Afryki. Sprawę wyjaśnia CBA. To pokazuje stan zepsucia państwa i jego instytucji. Ale ta afera ma swoją inną, ciemną stronę. Wraz z nią stajemy się rasistami
Afera wizowa wybuchła w najgorszym dla PiS czasie. Przez cały okres kampanii partia rządząca próbuje udowodnić, jak bardzo nie znosi migrantów i jak twardo zamyka przed nimi granice. Udowadniała z sukcesem, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie posądzał PiS o ukryte sympatie do osób uciekających przed biedą i wojnami z krajów afrykańskich i azjatyckich.
W aferze wizowej, która wyszła na jaw we wrześniu, okazało się, że polskie wizy można było kupić na czarnym rynku na całym świecie. Fakt, że do MSZ weszło CBA, wiceminister Wawrzyk został zdymisjonowany i nie ma go już na listach wyborczych, kolejni urzędnicy zostali zatrzymani, a placówki podległe MSZ będą sprawdzane, dowodzi, że sprawa musi być poważna i nie dałoby się jej już ukryć (w przeciwnym razie PiS szedłby w zaparte, jak to robił w wielu sprawach do tej pory).
Co się tam wydarzyło, krok po kroku, opisał Witold Głowacki:
Dostępne dane dowodzą, że „zalew” Polski przez pracowników z krajów trzecich nie nastąpił. Pisała o tym w OKO.press Małgorzata Tomczak w szeroko komentowanym tekście:
Po czasie potwierdzili to badacze z PISM i Ośrodka Badań nad Migracjami UW:
Ale jedno trzeba przyznać: korupcja na ogromna skalę – jeżeli informacje się potwierdzą – miała miejsce. Mogłaby prawdopodobnie dotyczyć każdej innej kwestii (np. respiratorów), padło akurat na migrację. Ale dlaczego się wydarzyła?
Jednym z powodów jest praktyczna likwidacja przez PiS służby cywilnej wraz z nowelizacją ustawy w 2015 roku. Nowela zniosła otwarte konkursy na wyższe stanowiska w służbie cywilnej oraz wymieniła większość pracujących do tamtej pory urzędników wyższych szczebli – doświadczonych i wykwalifikowanych. Sytuację analizował dr hab. Grzegorz Makowski, ekspert Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego w 2019 roku oraz na łamach OKO.press:
Obecna afera – bardziej korupcyjna niż wizowa – pokazuje rozkład instytucji państwowych. Ma katastrofalny wpływ na reputację Polski za granicą – w weekend 16-17 września informacje o aferze wizowej pojawiły się m.in. w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Deutsche Welle”, „Die Welt”, Agencji Reutera, „Politico”. Kosztuje nas utratę zaufania naszych partnerów. A także utratę resztek zaufania Polek i Polaków do instytucji.
Afera wizowa pokazuje też, jaką porażką jest – o czym pisałam wielokrotnie w OKO.press – brak strategicznego dokumentu o nazwie polityka migracyjna. Brak jakichkolwiek zaplanowanych liczb, założeń, celów, których realizację można potem sprawdzić, kontrolować. Od momentu, gdy pisaliśmy o tym po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, nic się nie zmieniło. Polityki migracyjnej nie ma:
Jej brak jest szczególnie bolesny w kontekście granicy polsko-białoruskiej, gdzie umierają ludzie, których polska Straż Graniczna wywozi za drut.
Ale są jeszcze inne konsekwencje.
Afera wizowa wybucha tuż przed wyborami i dotyka delikatnej dla PiS kwestii – migracji. Od dawna rząd udowadnia nie tylko swoją krótkowzroczność, ignorując uparcie problem migracji, ale i swój ksenofobiczny stosunek do „obcych”. Widać to jeszcze wyraźniej po wybuchu kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej w 2021 r. Uchodźcy, którzy utknęli w lesie, nie są w narracji PiS ludźmi, ale bronią w rękach Łukaszenki, a także zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polaków. Podczas słynnej konferencji prasowej min. Kamińskiego w września 2021 roku dowiedzieliśmy się także, że uchodźcy to pedofile i zoofile w jednym.
W kontekście tej narracji rządowej nikt nie wątpił w prawdziwą, szczerą, prosto z serca płynącą niechęć, nawet nienawiść PiS do osób „obcych kulturowo”.
Mimo to, po tym, jak afera wizowa w MSZ wyszła na jaw, politycy PiS poczuli, że awersję tę należy udowodnić, udokumentować, uwiecznić i utrwalić. Żeby ślad po niej nie zaginął. I żeby nikomu nie przyszło do głowy, że rząd PiS jest bardziej otwarty niż jest.
I spuszczono psy ze smyczy, zaczęła się jazda bez trzymanki.
Jesteśmy świadkami absolutnie bezprecedensowej – nawet w państwie rządzonym przez prawicowych ksenofobów – nagonki na uchodźców i migrantów.
Dzień w dzień z TVP, mediów prorządowych, spotów partii rządzącej wylewa się hejt skierowany przeciwko uchodźcom i osobom migrującym. Karmieni jesteśmy obrazami i słowami, które urągają jakimkolwiek zasadom humanitaryzmu czy zwykłej przyzwoitości:
Obydwa spoty napakowane są do granic możliwości przerażającymi obrazami, z których można wyróżnić dwa rodzaje. Jeden to anonimowa masa czarnoskórych osób, najczęściej mężczyzn, które coś niszczą, gdzieś usiłują wejść, biegną, przedzierają się. Albo po prostu zabierają całą dostępną przestrzeń. Drugi typ to wizerunki pojedynczych młodych czarnoskórych mężczyzn, którzy biją kobiety albo biją się ze sobą.
Śledzimy w redakcji kampanię wyborczą, oglądamy codziennie „Wiadomości” i spoty m.in. PiS. Inwazja, żeby użyć PiS-owskiej stylistyki, rasizmu i ksenofobii, który codziennie trafia do Polek i Polaków, przekroczyła nawet nasze możliwości poznawcze.
To wszystko dzieje się w momencie, gdy państwo i tak prowadzi nieludzką politykę na granicy polsko-białoruskiej. Kryzys trwa tam już dwa lata. W międzyczasie PiS zdołał uchwalić ustawę, która de facto zezwala na zabronione prawem europejskim wywózki, tzw. push-backi. Sądy polskie regularnie wydają wyroki o tym, że wywózka była nielegalna, ale to nie zmienia w żaden sposób polityki państwa na granicy:
Przed push-backiem nie chroni nawet zły stan zdrowia. W styczniu 2022 roku opisałam historię 18-letniego Ismaila z Syrii, którego wolontariusze Fundacji Ocalenie znaleźli w stanie wyczerpania i hipotermii niedaleko strefy stanu wyjątkowego. Ismail został przewieziony do szpitala, ale – jak poinformowali aktywiści – nad ranem trafił znowu na Białoruś:
Od początku kryzysu (sierpień 2021 roku) zginęło na granicy co najmniej 50 osób (o tylu wiemy).
Jedną z ofiar był 32-letni Cyril, obywatel Kamerunu. Szymon Opryszek opisał w OKO.press rozmowę z matką Cyrila, która we wrześniu 2023 roku przyjechała do Krynek na pogrzeb syna:
Afera wizowa w MSZ to oczywiście prezent dla opozycji. Przedwyborczy dar, trzeba go dobrze wykorzystać. Do tej pory żadna afera w rządzie PiS nie spowodowała spadków sondażowych – ta może być pierwsza. Więc opozycja się na nią rzuciła – to zrozumiałe.
Uznając, i słusznie, że widzowie prorządowych mediów o niej nie usłyszą, politycy KO próbują przebić bańkę przekazem o „setkach tysięcy migrantów wpuszczonych przez PiS”. 15 września z orędziem w TVP wystąpił marszałek Senatu, Tomasz Grodzki. Mówił: „Polskie wizy były sprzedawane na straganach w krajach Azji i Afryki. Dzięki temu setki tysięcy migrantów napłynęły do naszej ojczyzny”.
Czyli znowu „napływ”.
8 września KO wypuszcza spot antyuchodźczy. Słyszymy: „Wydało się. Rząd PiS zaprosił do Polski 250 tys. imigrantów z Azji, z Afryki”. Piotr Pacewicz pisał wtedy w OKO.press:
"Ilustracją dla tych słów są z jednej strony obrazy, które mają nasuwać skojarzenia z aferą korupcyjną (banknoty, uściski dłoni, chowanie dolarów do kieszeni, interwencja służb), a z drugiej ilustracje „imigrantów”, którzy są przedstawieni w 11 obrazach – to stockowe zdjęcia „uchodźców”:
I jeszcze dla utrwalenia:
W ten sposób KO także straszy uchodźcami i szerzy antyimigracyjną propagandę. Oczywiście, do PiS-u im w tym daleko, ale pod względem humanitarnym i prawnoczłowieczym narracja KO przedstawiona w tym spocie nie broni się w żaden sposób. Co więcej, politycy KO to wiedzą. Prawdopodobnie nie są też ksenofobami. Ale uznają, że politycznie i przedwyborczo taka narracja jest konieczna. Mądrość etapu.
Rezultaty zapoczątkowanego przez PiS wzmożenia antyuchodźczego będą tragiczne. Efektem codziennego oglądania podrasowanych obrazków czarnoskórych mężczyzn szturmujących granicę i bijących kobiety będzie rasizm, kseonofobia, a przede wszystkim lęk przed „innym”, i tak już w Polsce mocno obecne. Internalizacja takiej narracji odbędzie się niepostrzeżenie i zadomowi na dobre. Nie odklei się od nas i jest fatalną prognozą na przyszłość.
Dlaczego? Nie tylko z powodu zwykłej przyzwoitości, humanitaryzmu i szacunku dla praw człowieka.
Chodzi także o to, co nas czeka, a co nie jest w żaden sposób naszym wyborem. A czeka nas migracja na wielką skalę. Właściwie ona już tu jest. UNHCR szacuje, że na koniec 2022 roku na świecie było 108,4 milionów osób, które musiały opuścić swoje miejsce zamieszkania w wyniku wojny, przemocy, łamania praw człowieka. W 2023 roku takich osób będzie ponad 117 milionów.
IOM szacuje, że na koniec 2020 roku było na świecie 281 milionów migrantów (3,6 proc. populacji).
I nic, ani nikt tego nie zmieni.
Ludzie będą migrować. Będą musieli uciekać i szukać lepszego miejsca do życia. Z powodu wojen, konfliktów, zmian klimatu, braku wody, kataklizmów.
Co więcej, Polska i Europa ich potrzebuje.
Jedyną, naprawdę jedyną drogą, by z tej sytuacji wyjść cało, jest dobrze zaplanowana polityka migracyjna i integracyjna (zapisana w dokumencie!). Oraz wizowa na granicach.
Dobrze zaplanowana i dobrze zakomunikowana społeczeństwu pozwoli w sposób kontrolowany przyjąć ludzi z innych krajów. Przyjąć, czyli umożliwić życie w nowym kraju w taki sposób, by powodowało ono możliwie jak najmniej niepokojów społecznych. Do tego potrzebna jest nie tylko polityka integracyjna, ale także podstawowe zaufanie Polek i Polaków do instytucji oraz otwarta podstawa wobec „obcych”.
Pisałam o tym w tekście poniżej:
Da się? Na pewno się da, to jedno z wyzwań XXI wieku. Pewnie jedno z najważniejszych. Ale nie w Polsce, która pędzi na ścianę, a „dzięki” aferze korupcyjnej w MSZ jeszcze przyspiesza.
Uchodźcy i migranci
Donald Tusk
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
afera wizowa
Granica polsko-białoruska
kryzys humanitarny
migracja
Wiadomości TVP
wybory 2023
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze